Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Margaret Thatcher

Rekomendowane odpowiedzi

Margaret Thacher - żelazna dama, słynna za swoją politykę wewnętrzną i wygraną wojnę o Falklandy. Przywróciła blask liberalnemu kapitalizmowi. Reformowała wszystko od edukacji po mechanizmy rynkowe. Radykalnie prywatyzowała. Duża część z jej działań znalazła naśladownictwo na świecie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

ja ją cenię, za jej dzialania i za zlamanie potęgi związkow zawodowych. Patrzę na fakt "zlamania" z pozycji osoby która prowadzi dzialalność gospodarczą. Poza tym pod koniec lat 70-tych GB byla w kryzysie: inflacja, presja placowa i szantaż związków zawodowych [np. górników] doprowadzil kraj do końca pewnej drogi. W danej chwili nie bylo za bardzo innego wyjścia. Zgoda na to co zastala oznaczala, że kraj może po prostu zbankrutować. W danej chwili prowadznie takiej polityki jaką prowadzila MTch. bylo jedynym wyjściem gwarantującym możliwość szybkiego wyprowadzenia kraju z kryzysu w możliwie krótkim czasie.

To troszkę takie male przejście z niemal socjalizmu do realnego kapitalizmu.

Jej silę i zdecydowanie obrazuje fakt, że nie ulegla sile związków zawodowych [jak dobrze pamiętam górników i transportowców]

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie pogrzeby (w naszym kraju) wysokich funkcjonariuszy dawnego ustroju, wywołały szereg sporów. O to by uszanować sam akt śmierci, spory o sposób pochówku i zachowanie się podczas ceremonii pogrzebowej itd.

To jednak zupełny pikuś przy tym co się działo po śmierci Żelaznej Damy. Na ulice wyległy wówczas tłumy, dla których pogrzeb stał się pretekstem do karnawału. Obwożeniu kukły premier, w odkrytej trumnie, towarzyszyła gromko odśpiewywana piosenka "Ding Dong The Witch is Dead" (z niezapomnianego cyklu Lymana Franka Bauma).

Tak swoją drogą, wyobrażam sobie, jakby niektóre nasze środowiska zawrzałyby widząc podobne reakcje po śmierci np. gen. Kiszczaka.

Szerzej:

S. Bush, M. Daniels "No Flowers: Performative Interventions 'At the Moment of' Margaret Thatcher's Passing", "The Drama Review", vol. 59, Summer 2015.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Czy zakłócono samą ceremonię pogrzebową, jak w przypadku Jaruzelskiego? Chyba nie, przynajmniej nie słyszałem. Fakt, że na razie opieram się tylko na zawodnej pamięci i na tym.

Chamstwo jest chamstwem, niezależnie od opinii politycznych. Dla mnie jednak nieco czym innym byłaby radosna wieczornica, czy pląsy na ulicy grupy osób po śmierci generała, czy pani premier (choć w mojej ocenie jedno i drugie byłoby niestosowne oraz głupie) - a czym innym zakłócenie pogrzebu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Bruno ja wyraźnie napisałem - "widząc podobne reakcje". Pozostanę jednak przy opinii, że gdyby od momentu śmierci do dnia pogrzebu obwożono kukłę generała po Warszawie intonując piosenkę np. "Wreszcie Stary Niedźwiedź Mocno Śpi" - to jednak reakcje byłyby znacznie mocniejsze niż w Albionie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W artykule Christiana Davisa "Wielka, Mała Brytania", autor zauważa, że odejściu Thatcher towarzyszyły zarówno: ulga jak i wdzięczność. Przytacza też zdanie Simona Jenkinsa (autora m.in.: "Thatcher and Sons: A Revolution in Three Acts"):

"Ona była wspaniała, dała nam lekarstwo, a myśmy je zażyli. Dostaliśmy od niego boleści, było okropne, ale ona, dzięki Bogu, odeszła!".

/"Gazeta Wyborcza", "Magazyn Świąteczny", 25-26 czerwca 2016, s. 15/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem artykuł autorstwa Marcelego Kosmana "Droga na Downing Street. Uwagi nad karierę polityczną Margaret Thatcher", który w dużej mierze poświęcony jest polskiemu wydaniu biografii Thatcher, pióra jej współpracownika Johna Blundella pt. "Margaret Thatcher. Portret żelaznej Damy" (wstęp L. Balcerowicz, przekł. P. Kuś, Poznań 2010; oryg. "Margaret
Thatcher. Portrait of the Iron Lady
", New York 2008).

Autor artykułu przy okazji nieco ponarzekał na jakość polskiej biografistyki w porównaniu do tej znad Tamizy - jak najbardziej słusznie (i moim skromnym zdaniem). I mnie się jednak trudno oprzeć własnym uwagom, że narzekanie takie nieco osłabia fakt, iż w artykule pojawia się doktryna: "tchatcheryzmu" (s. 89).

No dobra, może to wina redakcji i korekty, ale od pana Kosmana dowiedziałem się też, że M. Thatcher "Zanim została premierem, przeszła kolejny etap edukacji politycznej jako działaczka Partii Pracy na jej kolejnych szczeblach aż po przywództwo..." (s. 88).

/tegoż, "Droga na Downing...", "Przegląd Politologiczny" Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM, 2012, nr 2; podkreślenie - moje/

 

O horrendum!!

No ale bez pastwienia się, za to w tym artykule znalazło się miejsce na kilka słów o mężu pani premier. Ja - podziwiając Żelazną Damę, poznając jej biografię zacząłem podziwiać i jej męża - żyjącego przecież w jej cieniu. Jej ambicja polityczna i stopień zaangażowania się w politykę mocno zaburzyło jego (jak całej rodziny) życie. A jednak pomimo wielu sporów nigdy tak naprawdę nie przestał jej wspierać. Jest coś budującego, że gdy dziś dziadkowie/rodzice/kuzyni/pociotkowie etc. etc. znanych postaci stara się na potęgę sprzedać jakieś informacje o bardziej znanym krewnym czy bliskim, on utrzymywał wręcz "grobowe" milczenie. Noo, może to kwestia taka, że kto się odważy sprzeciwić Żelaznej Damie? :B):

Ta jednak chyba doceniała jego rolę, pożegnała swego męża bardzo stosownymi i osobistymi słowami:

"Być premierem to praca samotna. W pewnym sensie powinna taka być – nie można być wtedy liderem tłumu. Ale razem z Denisem nigdy nie byłam samotna. Cóż za mężczyzna, Cóż za człowiek. Cóż za przyjaciel".

/tamże, s. 88; cyt. za: J. Blundell "Margaret Thatcher...", s. 279/

 

W dniu 20.12.2008 o 11:59 AM, FSO napisał:

Poza tym pod koniec lat 70-tych GB byla w kryzysie: inflacja, presja placowa i szantaż związków zawodowych

 

W latach siedemdziesiątych wiele krajów było w kryzysie (w dużej mierze za sprawą cen ropy naftowej). Kiedy Thatcher obejmowała schedę po Jamesie Callaghanie to akurat w Albionie tendencja inflacyjna raczej wykazywała spadek (por. tabele zawarte w artykule T. Pettingera "History of inflation in UK"; teksty dostępny na stronie: www.economicshelp.org).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.