Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Capricornus

Sołżenicyn

Rekomendowane odpowiedzi

lester   

Jedno z moich najlepszych wypracowań dotyczyło opowiadania "Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza". A do tego Archipelag Gułag...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

Dowiedziałem się o Jego śmierci chwilę po północy na Polsat-News. Niewątpliwie to wielka strata, choć nie zgadzałem się z jego poglądami (nacjonalista). Świeczkę zapalam - [*].

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Kto z was czytał, czyta bądź pokrętnie zapytam, zamierza przeczytać coś z rzeczonej twórczości Aleksandra Sołżenicyna?

Jego pióro, które ukazał w Archipelagu, ma naturę detektywa, a po większej części kronikarza. Wprawdzie zgodzę się z Naryą iż był nacjonalistą, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zdrowa chęć rozliczenia katorgi i tych kajdan w które zakuli bolszewicy jego ojczyznę, Rosję, stanowiło od początków jego pracy twórczej punkt wyjścia. Stosując zabiegi porównawcze, obrazujące z wyostrzeniem pewnych cech jak w "Potokach" ludzi oskarżonych za działalność trockistowską, za to że byli rodziną skazanego, za to że krzywo popatrzyli na politruka... dostawali dwudziestkę z miejsca, do rzeczonych opisów Sołżenicyn dawał swój kontrast, tj. nieskrywaną miłość do Rosji, tej nieskalanej której jeszcze nigdy nie było, a on tak pragnął by wreszcie zaistniała! Często w swych porównaniach, z nieskrywaną lubą daje odniesienia do czasów Imperialnej Rosji. Ukazuje dziwactwa tego systemu, ale jednocześnie daje do zrozumienia że były one fraszką w porównaniu do dziwactw stworzonych przez towarzyszy rewolucjonistów z Leninem w awangardzie i Stalinem w ariergardzie.

Wybaczyć proszę również, że ostatnio piłowałem Samuela Łaszcza. Jest to młodziak, komunista, nie żywię do niego urazy czy odrazy. Zwyczajnie tylko nie mogę pojąć jak człek bystry, który ma swe oczy, zagląda z takim niepowinszowaniem innych oglądów do kart Lenina, nie łącząc teorii tj. tego co miało się stworzyć z tym co faktycznie zaistniało.

Przecież Sołżenicyn był komunistą, Kołakowski był głównym ideologiem marksistowskim w PRL!, czemu nagle te światłe umysły, które wydawać by się mogło były dziećmi nowego systemu, tak gwałtownie odrzucili to co Lenin podał a Stalin ukształtował?

Rzecz wydaje się być banalna w swojej odpowiedzi. Oni w przeciwieństwie do Samuela żyli w tamtych czasach, dostali solidnie po dupie, powstali i nie gadali głupot.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Bavarsky!

Odchodzimy co prawda od tematu, no ale co tam. Ja ze swojej strony polecam Ci książkę Czerwona nić Stefana i Witolda Lederów. Autorzy pochodzą z rodziny działaczy Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy oraz Komunistycznej Partii Polski. Rodzina utrzymywała kontakt z takimi wybitnymi osobistościami jak Feliks Dzierżyński, Julian Marchlewski, Róża Luksemburg, Leon Jogiches-Tyszka czy Włodzimierz Iljicz Lenin. Ich ojciec, Władysław, zmarł w 1937 (1938?) roku w trakcie zsyłki w głąb ZSRR. Podobny los spotkał w latach 30. wielu ich krewnych-polskich komunistów przebywających w ZSRR. Byli również sceptycznie nastawieni do "komunizmu" w Polsce Ludowej. Jeden z nich siedział w latach stalinizmu w więzieniu zatrzymany przez Informację Wojskową. Mimo to autorzy niezmiennie deklarują się jako komuniści. Niemiecką wersję swej książki nazwali Niezmiennie czerwoni. Książkę wydało w 2005 roku państwowe wydawnictwo Iskry, co jest dla mnie dość zaskakujące, gdyż państwowe wydawnictwa nie lubią wydawać książek rzetelnie przedstawiających komunizm.

Oni żyli w tamtych czasach, dostali solidnie "po dupie" i też nie pisali głupot.

Inny przykład: Bożena Krzywobłocka. Jej ojciec, ppor. kaw. rez. Leon Krzywobłocki, zginął z rąk stalinowskich oprawców w Katyniu. Wydawałoby się, że z tego faktu powinna mieć dosyć wszelkiego komunizmu, zdegenerowanego czy też nie. Mimo to jednak potrafiła ona obiektywnie i rzetelnie pisać o takich wybitnych postaciach SDKPiL jak Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński czy Cezaryna Wojnarowska.

Ona żyła w tamtych czasach, dostała solidnie "po dupie" i też nie pisała głupot.

Edytowane przez Samuel Łaszcz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Glasisch   

coś o Sołżenicynie,

Archipelag Gułag - zdecydowanie! Swego czasu połknąłem jego trzy tomy w oka mgnieniu. Ten wielki Rosjanin pozwolił sobie jednak na pewien afront w stosunku do twórców rewolucji w roku 1917 --> 200 lat razem - kontrowersyjna praca poświęcona historii Żydów w Rosji od rozbiorów Polski po czasy współczesne (tom pierwszy - poświęcony okresowi 1795-1916, wydany w 2001 roku; tom drugi - poświęcony okresowi 1917-1995, wydany w 2002 roku).

niby kontrowersyjna, ale nie mijająca się z prawdą. Jeszcze nie czytałem, gdyż muszę do niej najpierw dotrzeć. To, co napisał, o inicjatorach i z jakich kręgów pochodzili, bardzo nie spodobało się za Oceanem, więc niejaka Anne Applebaum - Sikorska wydała swoją wersję, z pewnością na polecenie, może i tatusia rabina, aby potępionego w czambuł Sołżenicyna odsunąć w niepamięć, za co oczywiście otrzymała nagrodę Pulitzera w roku 2004, ale cóż to za dzieło, skoro, co rusz odwołanie, czy odnośnik do Sołżenicyna. Coś lipne to, a jak czytać o gułagach to tylko jego!

Sikorską - Appelabum zdecydowanie odradzam.

5666c0147461494.jpg

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mario Sousa o Aleksandrze Sołżenicynie (podkreślam, że z wieloma tezami Sousy się nie zgadzam i tekst nie wyraża mojego stanowiska; zamieszczam go tylko jako głos w dyskusji o rosyjskim pisarzu i antykomuniście):

Aleksander Sołżenicyn

Inną osobą łączoną zawsze z książkami i artykułami o domniemanych milionach, które straciły wolność lub życie w ZSRR jest Rosjanin Aleksander Sołżenicyn, który w kapitalistycznym świecie zdobył sławę u schyłku lat 60-tych książką "Archipelag Gułag". Sam został w 1946 r. skazany na 8 lat obozu pracy za działalność kontrrewolucyjną polegającą na dystrybucji antyradzieckiej propagandy. Zdaniem Sołżenicyna można było uniknąć wojny z nazistami, gdyby rząd radziecki poszedł na kompromis z Hitlerem. Pisarz oskarżał również władzę radziecką i Stalina o to, że byli gorsi niż Hitler, patrząc na to z punktu widzenia potwornych następstw wojny dla ludzi radzieckich. Jako, że Sołżenicyn nie ukrywał swych nazistowskich sympatii, został skazany za zdradę.

Wydawanie swych książek rozpoczął jeszcze w ZSRR, korzystając z przyzwolenia i pomocy Nikity Chruszczowa. Pierwsza publikacja - "Dzień z życia Iwana Denisowicza" - opowiada o życiu więźnia. Chruszczow posłużył się tekstami Sołżenicyna do walki z socjalistycznym dziedzictwem Stalina. W 1970 r. za "Archipelag Gułag" Sołżenicyna uhonorowano literacką nagrodą Nobla. Po tym wydarzeniu, jego książki zaczęły się ukazywać w wielkiej ilości egzemplarzy w krajach kapitalistycznych, a ich autor stał się jednym z najcenniejszych instrumentów imperializmu w walce przeciwko socjalizmowi w ZSRR. Jego teksty o obozach pracy umożliwiły propagandzie dodanie kolejnych milionów do liczby tych, którzy przypuszczalnie ponieśli śmierć w Związku Radzieckim. Książki Sołżenicyna były prezentowane w kapitalistycznych mass mediach jako oparte na faktach. W 1974 r. pisarz zrzekł się obywatelstwa radzieckiego i przeniósł się do Szwajcarii, a potem do USA. Burżuazyjna prasa zaczęła przedstawiać go jako największego bojownika o wolność i demokrację. Jego brunatne ciągotki były przez propagandę wojny przeciwko socjalizmowi kwitowane jako nic nie znaczące.

W USA Sołżenicyn był często zapraszany do przemawiania na ważnych spotkaniach. Był np. głównym mówcą na kongresie związków zawodowych AFL-CIO w 1975 r. 15 lutego tegoż roku poproszono go o wygłoszenie wykładu wobec amerykańskiego Senatu o sytuacji międzynarodowej. Wystąpienia Sołżenicyna były pełne agresji, prowokacyjnej agitacji, krzyków i propagandy najbardziej reakcyjnego sortu. Wzywał między innymi do ponownego najazdu na Wietnam, po tym jak ów kraj odniósł zwycięstwo w wojnie wyzwoleńczej z USA. Co więcej, po ponad czterech dekadach faszyzmu w Portugalii, gdy w 1974 r. władzę w wyniku rewolucji ludowej objęli lewicowi oficerowie, Sołżenicyn zaczął w interesie USA propagować konieczność interwencji wojskowej w Portugalii, który w przeciwnym razie - jego zdaniem - mógłby przystąpić do Układu Warszawskiego. W swoich przemówieniach zawsze ubolewał nad faktem wyzwolenia afrykańskich kolonii Portugalii.

Lecz jest oczywiste, że sednem przemówień Sołżenicyna zawsze była brudna wojna przeciwko socjalizmowi i rzucanie oskarżeń: od domniemanych egzekucji milionów ludzi w ZSRR aż po domniemane uwięzienie dziesiątków tysięcy Amerykanów w Północnym Wietnamie! Ten pomysł Sołżenicyna z Amerykanami sprowadzonymi jakoby do roli niewolników stał się inspiracją dla filmów o wojnie wietnamskiej z udziałem Rambo. Amerykańscy dziennikarze wzywający do pokoju między obydwoma krajami zostali przez Sołżenicyna wskazani jako potencjalni zdrajcy.

Sołżenicyn szerzył też propagandę w interesie intensyfikacji amerykańskich zbrojeń przeciwko Związkowi Radzieckiemu, który - jak zapewniał noblista - był 5-7 razy bardziej zasobny w czołgi i samoloty niż USA Zaś w broń atomową: dwu, trzy, a nawet pięciokrotnie - twierdził Sołżenicyn. Jego wystąpienia na temat ZSRR reprezentują głos skrajnej prawicy. Lecz on sam o wiele bardziej zbliżył się do prawicy publicznym popieraniem faszyzmu.

Poparcie dla faszyzmu Franco

Po śmierci Franco w 1975 r. hiszpański reżim faszystowski zaczął tracić kontrolę nad sytuacją polityczną i na początku roku 1976 wydarzenia w Hiszpanii przykuły uwagę światowej opinii publicznej. W kraju miały miejsce strajki i demonstracje z żądaniem przywrócenia swobód obywatelskich, zaś następca Franco - król Juan Carlos - zmuszony był chcąc nie chcąc prowadzić ostrożną politykę liberalizacji w celu uspokojenia nastrojów społecznych.

W tak ważnym momencie dla politycznych dziejów Hiszpanii, Sołżenicyn zawitał do Madrytu i w sobotnią noc 20 marca, w porze największej oglądalności, udzielił wywiadu dla programu Directisimo (polecam lekturę gazet hiszpańskich "ABC" oraz "Ya" z 21 marca 1976 r.). Mimo że dano mu okazję wcześniejszego zapoznania się z pytaniami, gość wykorzystał tę okazję do wygłoszenia wszelakich rodzajów reakcyjnych wypowiedzi. Jego intencją nie było wsparcie królewskich tzw. środków liberalizacyjnych. Wręcz przeciwnie! Sołżenicyn ostrzegł przed demokratycznymi reformami. W wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że 110 milionów Rosjan poniosło śmierć jako ofiary socjalizmu. Porównał "niewolnictwo, jakiemu poddano ludzi radzieckich" z "wolnością, jaka przysługuje w Hiszpanii". Sołżenicyn oskarżył również "postępowe koła utopistów" o prowadzenie Hiszpanii ku dyktaturze. Przez "postępowe" rozumiał ogół demokratycznej opozycji, niezależnie, czy byli to liberałowie, socjaldemokraci czy komuniści. Sołżenicyn rzekł: "Ubiegłej jesieni światowa opinia publiczna zmartwiła się losem hiszpańskich terrorystów (tzn. antyfaszystów hiszpańskich skazanych na śmierć przez reżim Franco). Postępowa opinia publiczna bez przerwy domaga się demokratycznych reform politycznych, wspierając jednocześnie akty terroryzmu (...). Czy ci, którzy usiłują dokonać gwałtownych reform demokratycznych, zdają sobie sprawę z tego, co może się wydarzyć jutro lub pojutrze? Może jutro w Hiszpanii będzie demokracja, ale czy wtedy pojutrze da się uniknąć przekształcenia demokracji w totalitaryzm?". Na ostrożne pytanie dziennikarzy, czy takie wypowiedzi nie będą postrzegane, jako wsparcie dla rządów tych krajów, w których nie ma wolności, Sołżenicyn odparł: "Znam tylko jedno miejsce, gdzie nie ma wolności. Jest to Rosja". Oświadczenie pisarza w hiszpańskiej telewizji było bezpośrednim poparciem dla hiszpańskiego faszyzmu - ideologii, którą wspierał aż do śmierci.

Jest to jeden z powodów, dla którego po 18-stu latach od swej przymusowej emigracji do USA, Sołżenicyn zaczął znikać z widoku publicznego, odrobinkę mniej wspierany przez kapitalistyczne rządy. Dla burżuazji możność wykorzystania w brudnej wojnie przeciwko socjalizmowi takiego człowieka jak Sołżenicyn, jawiła się jako dar niebios. Wszystko jednak ma swoje granice.

W nowej, kapitalistycznej Rosji, tym co determinuje wsparcie Zachodu dla ugrupowań politycznych, jest po prostu możliwość robienia dobrego biznesu i osiągania wysokich zysków pod opiekuńczymi skrzydełkami tychże grup. Faszyzm jako alternatywny reżim polityczny dla Rosji nie jest uważany za korzystny dla biznesu. Dlatego też polityczne zamierzenia Sołżenicyna odnośnie Rosji pozostają martwą literą tak długo jak Zachód interesuje się tym krajem. Tym, czego pragnie Sołżenicyn dla Rosji jest powrót autorytarnego carskiego reżimu idącego ręka w rękę z tradycyjną rosyjską cerkwią prawosławną. Nawet najbardziej aroganckim imperialistom nie uśmiecha się wspieranie głupoty o takim natężeniu. Miłośników Sołżenicyna na Zachodzie można znaleźć co najwyżej wśród zakutych łbów radykalnej prawicy.

(http://www.komsomol.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=435:maroi-sousa-qkamstwa-o-historii-zsrrq&catid=29:historia&Itemid=37)

Edytowane przez Samuel Łaszcz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mario Sousa o Aleksandrze Sołżenicynie (podkreślam, że z wieloma tezami Sousy się nie zgadzam i tekst nie wyraża mojego stanowiska; zamieszczam go tylko jako głos w dyskusji o rosyjskim pisarzu i antykomuniście):

(...)

Głos twój byłby pełniejszy gdybyś wprost i otwarcie wskazał w jakim zakresie nie zgadzasz się z tymi tezami i dlaczego.

Mario Sousa o Aleksandrze Sołżenicynie (podkreślam, że z wieloma tezami Sousy się nie zgadzam i tekst nie wyraża mojego stanowiska; zamieszczam go tylko jako głos w dyskusji o rosyjskim pisarzu i antykomuniście):

(...)

Sołżenicyn szerzył też propagandę w interesie intensyfikacji amerykańskich zbrojeń przeciwko Związkowi Radzieckiemu, który - jak zapewniał noblista - był 5-7 razy bardziej zasobny w czołgi i samoloty niż USA Zaś w broń atomową: dwu, trzy, a nawet pięciokrotnie - twierdził Sołżenicyn. Jego wystąpienia na temat ZSRR reprezentują głos skrajnej prawicy. Lecz on sam o wiele bardziej zbliżył się do prawicy publicznym popieraniem faszyzmu.

(...)

I w zasadzie miał rację.

Nie był też odosobniony w tego typu opiniach, wystarczy wspomnieć, że przed rozmowami SALT II szef CIA zamówił dwie analizy co do możliwości i zamiarów ZSRR w dziedzinie strategicznej broni nuklearnej.

Tak zwany zespół B składający się z osób spoza CIA wydał opinię, że ZSRR nie opiera swej strategii na koncepcji MAD, zaś w lutym 1979 r. Eugene Rostow skonstatował, że:

"Sowieci nie są zainteresowani wzajemnym odstraszaniem i nuklearnym patem. Dla Sowietów wyraźna przewaga nuklearna stanowi najlepszą broń w dyplomacji opartej na przymusie."

/E. V. Rostow "The Case Against SALT II", "Commentary" II 1979, s. 30; szerzej: R. Pipes "Team B: The Reality Behind the Myth", "Commentary" X 1986, s. 33, P. Nitze "From Hiroshima to Glasnost", tenże "Assuring Strategic Stability in an Era of Detente", "Foreign Affairs" I 1979, s. 230, zaś raporty i źródła Committee on the Present Danger dostępne są Ch. Taylor "Alerting America"/

Mario Sousa o Aleksandrze Sołżenicynie (podkreślam, że z wieloma tezami Sousy się nie zgadzam i tekst nie wyraża mojego stanowiska; zamieszczam go tylko jako głos w dyskusji o rosyjskim pisarzu i antykomuniście):

(...)

Lecz jest oczywiste, że sednem przemówień Sołżenicyna zawsze była brudna wojna przeciwko socjalizmowi i rzucanie oskarżeń: od domniemanych egzekucji milionów ludzi w ZSRR aż po domniemane uwięzienie dziesiątków tysięcy Amerykanów w Północnym Wietnamie! Ten pomysł Sołżenicyna z Amerykanami sprowadzonymi jakoby do roli niewolników stał się inspiracją dla filmów o wojnie wietnamskiej z udziałem Rambo. Amerykańscy dziennikarze wzywający do pokoju między obydwoma krajami zostali przez Sołżenicyna wskazani jako potencjalni zdrajcy.

(...)

Przez wrodzoną łagodność względem pewnych niedostatków umysłu niektórych członków Szwedzkiej Partii Komunistycznej nie skomentuję tezy o Sołżenicynie jako inspiracji dla drugiej części "Rambo", a zwłaszcza że czytając to robią mi się zajady od śmiechu...

;)

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
emigrant   

W zasadzie to zdanie mówi o autorze wszystko...:

Lecz jest oczywiste, że sednem przemówień Sołżenicyna zawsze była brudna wojna przeciwko socjalizmowi i rzucanie oskarżeń: od domniemanych egzekucji milionów ludzi w ZSRR (wytłuszczenie moje...)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.