Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
ciekawy

Samoloty dla naszego wojska

Rekomendowane odpowiedzi

ciekawy   

Z chwilą, gdy stało się już jasne, iż nie zdążymy z produkcją rodzimego sprzętu lotniczego (myśliwca) na wypadek zbliżającego sie wielkimi krokami konfliktu - podjęto rozpaczliwe próby zakupu maszyn za granicą. 31 marca 1939 r. Wielka Brytania i Francja udzieliły Polsce gwarancji pomocy militarnej na wypadek agresji niemieckiej. Równocześnie z tą deklaracją udzielono kredytów, za które Polska mogła zakupić od sojuszników m. in. sprzęt lotniczy. Do Anglii wysłana została ekipa polskich specjalistów lotniczych (m. in. Bolesław Orliński), którzy mieli wskazać, jakie samoloty zostaną zakupione dla Lotnictwa Wojskowego. Zdecydowano się na zamówienie myśliwców: jednego Spitfire'a I, czternastu Hurricane'ów I oraz stu jednosilnikowych, lekkich bombowców Fairey Battle I - łącznie 115 maszyn.

Pierwszy Hurricane (nr fabryczny L2048) został załadowany na statek i wysłany do Polski 24 lipca 1939 r. Samolot prawdopodobnie posiadał metrycznie wyskalowane przyrządy (metry zamiast stóp, kilometry zamiast mil etc.), dwułopatowe śmigło, płócienne pokrycie skrzydeł i standardowy kamuflaż myśliwców RAF. Prawdopodobnie namalowano na nim szachownice i napisy opisowe na stateczniku pionowym. Maszyna została rozłożona na części i spakowana do skrzyń, które statkiem wysłano do Gdyni. Statek dotarł do Polski, ale 26 sierpnia 1939 r. odpłynął z powrotem do Anglii - prawdopodobnie kapitan statku otrzymał rozkaz wypłynięcia na wody międzynarodowe z powodu ryzyka wybuchu wojny (!). Pierwszy Hurricane przeznaczony dla Polski został złomowany w Wielkiej Brytanii 26 stycznia 1941 r. Pozostałe Hurricane'y (numery fabryczne N2322, N2323, N2324, N2327, N2392, N2393, N2394, N2395) zostały wyprodukowane po 29 września 1939 r., oblatane, spakowane do skrzyń. Nie mogły oczywiście zostać już wysłane do okupowanej Polski, toteż przez szereg miesięcy czekały na odbiór. Teoretycznie w każdej chwili mogły być odebrane przez Polaków, którzy przecież za samoloty zapłacili! Okazało się jednak, że nikt w rządzie polskim we Francji nie pomyślał o tym, w rezultacie czego dalszych losów ośmiu "polskich" Hurricane'ów szukać należy na froncie fińsko-radzieckim (zostały przekazane Finom w lutym 1940 r. !!!).

Stosunkowo podobnie wyglądały losy Spitfire'a I (numer fabryczny L1066). Został on oblatany po raz pierwszy 21 lipca, zaś 31 lipca 1939 r. został spakowany do skrzyń, załadowany na statek i wysłany do Polski (wraz z 25 Battlami). Początkowo statek miał płynąć przez Morze Bałtyckie do Gdyni, ale później Anglicy zdecydowali się na dostarczenie samolotu do rumuńskiego portu Konstanca, skąd odebrać go mieli Polacy. 22 września 1939 r. statek minął Gibraltar, ale tego dnia Rumunia odmówiła prawa przerzutu samolotu przez swoje terytorium. Przeznaczonego dla Polski Spitfire'a skierowano zatem do Turcji, która zamówiła wcześniej 15 tych maszyn (ostatecznie Turcy dostali tylko 3 Spitfire'y).

Również Francja przyznała Polsce pożyczkę na zakup sprzętu wojennego. Zdecydowano się na myśliwce Morane Saulnier MS-406. Początkowo planowano zakup 160 myśliwców tego typu, potem liczbę tą obniżono do 120. Do Francji oddelegowano dwójkę polskich pilotów - kpt. Andrzeja Włodarkiewicza i inż. Rolanda Kalpasa, którzy 8 sierpnia 1939 r. rozpoczęli loty testowe na Moranach. 10 sierpnia Włodarkiewicz zginął za sterami samolotu, nie wyprowadzając go z lotu nurkowego i rozbijając się w miejscowości Paleseau pod Paryżem.

Moranów ostatecznie nigdy do Polski nie dostarczono. Co najmniej 30 spośród nich wysłano do Turcji (łącznie Turcja otrzymała 40 MS-406).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Jak sądzicie - czy w/w zakupy, zrealizowane conajmniej 3-4 miesiące wczesniej, zmieniły by w jakiś sposób wizerunek wrześniowego nieba ?

pzdr.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Trzeba by przeszkolić pilotów, żeby wypuszczali podwozie przed lądowaniem. (A tak gwoli ścisłości historycznej, czytałem ostatnio książeczkę o RAF-ie i tam Brytyjczycy opisują swoje problemy z przesiadaniem się z Gladiatorów na Hurricane'y i Spitfire'y. Niejeden wylądował na brzuchu).

Trzeba też przeszkolić mechaników i zorganizować bazę techniczną.

Chwilę by to potrwało.

No i oczywiście potrzebowaliśmy parę setek takich samolotów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Alkasyn   

Raczej by nic nie zmieniło, poniewarz nie mogły by latać. Zmiana typu samolotu nie jest łatwe dla pilotów i całej obsługi technicznej. Według mnie conajmniej rok trwała by taka zmniana(szkolenie: pilotów, mechaników, obsługe naziemną; zakup cześci zamiennych- to troche trwa)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Z tym rokiem to trochę przesadziłeś.

Przypomnij sobie kiedy nasi piloci i mechanicy dotarli na Wyspy Brytyjskie i kiedy pierwsze dywizjony weszły do akcji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kilkanaście samolotów nic by nie zmieniło. Dużo korzystniejsze mogło być wykorzystanie francuskich Morane-Saulnier, których z tego co pamiętam kupiliśmy ok. 100 lub 160 sztuk (z dwojaką informacją się spotkałem). Transport pierwszych 50 sztuk M-S 406 C1 również wysłano do Polski, lecz tak samo jak brytyjskie maszyny nie zdołał do nas dotrzeć (miały iść przez Rumunię, podobno statek nawet dotarł do Konstancy). Sądzę, że na wyszkolenie wystarczyłby może miesiąc, góra dwa. Oczywiście, samoloty brytyjskie miały lepsze parametry niż francuskie. Łączna liczba ponad 170 maszyn stanowiłaby już jakąś siłę w obronie polskiej przestrzeni powietrznej, mogłaby nam sporo IMHO dać. Wynika z tego, że gdyby udało się zrealizować zamówienia ze dwa miesiące szybciej, mielibyśmy razem z P-11 całkiem przyzwoitą obronę (ok. 300 myśliwców razem). Szkoda, że nie wyszło...

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
Według mnie conajmniej rok trwała by taka zmniana(szkolenie: pilotów, mechaników, obsługe naziemną; zakup cześci zamiennych- to troche trwa

Pragnę przypomnieć, iż sporo pilotów (z dyonów bombowych) od 1938r. latało już na samolotoch z chowanym podwoziem (np. P.37B "Łoś"- podwozie główne jednogoleniowe dwukołowe, według patentu inż.P.Kubickego). Nie czytałem, aby piloci po przejściu z samolotów bombowych ze stałym podwoziem (np. P.23 "Karaś") mieli kłopoty z podwoziem chowanym ...

Dużo korzystniejsze mogło być wykorzystanie francuskich Morane-Saulnier, których z tego co pamiętam kupiliśmy ok. 100 lub 160 sztuk

Pozostańmy przy 120szt. - cyfra ta zdaje sie być prawdopodobna. Mogliśmy z nich stworzyć 3 silne grupy myśliwskie (po 40 szt. Moranów każda), które wydatnie wzmicniłyby naszą obronę powietrzną.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

120 samolotów to nie znaczy, że 120 w linii.

No przecież każda eskadra musi mieć jakieś rezerwowe maszyny którymi będzie uzupełniać straty. W tej sytuacji nie było szans na bieżące dostawy więc myślę, że z tych samolotów dałoby się utworzyć 6-8 eskadr.

Teraz pytanie czy przezbrojono by eskadry latające na PZL-ach, czy stworzono by nowe specjalnie dla Moranów.

Jeżeli stworzono by nowe to nasuwa sie następne pytanie. Czy mieliśmy wystarczająco dużo personelu (latającego i naziemnego) oraz sprzętu (cysterny, ciężarówki, warsztaty itp, itd). Jednym słowem czy nasza logistyka poradziła by sobie z dodatkowym obciążeniem?

Co prawda w takiej sytuacji można było przezbroić w Morany te trzy eskadry latające na "siódemkach".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
120 samolotów to nie znaczy, że 120 w linii.

No przecież każda eskadra musi mieć jakieś rezerwowe maszyny którymi będzie uzupełniać straty. W tej sytuacji nie było szans na bieżące dostawy więc myślę, że z tych samolotów dałoby się utworzyć 6-8 eskadr.

Oczywiście, rezerwa jest ważna, ale co do dalszych dostaw, to kwestia jest dyskusyjna. Wszystko tak naprawdę zależało od postawy Rumunii, na ile efektywnie mogły iść przez nią dostawy, czy w ogóle by je przepuścili. A to zadanie polityków, zarówno polskich, jak i alianckich. Zapewne póki premierem Rumunii był Armand Călinescu nie byłoby problemu, to bardzo przychylny Polsce człowiek. Pech, że zamordowano go 21 września. Niestety, nic nie wiem o jego następcach, Gheorghe Argeşanu, Constantinie Argetoianu czy Gheorghe Tătărescu.

Teraz pytanie czy przezbrojono by eskadry latające na PZL-ach, czy stworzono by nowe specjalnie dla Moranów.

Wydaje mi się, że bardziej właściwe byłoby utworzenie nowych eskadr. Jednakże z tego co czytałem we wspomnieniach różnych lotników (min. Bogdana Arcta), to ponoć właśnie "jedenastki" miały być wymienione na Morany. Ja uważam, że jako lotnictwo armijne lepiej sprawdziłyby się już te nieszczęsne "jedenastki" ze względu chociażby na stałe podwozie, natomiast z Moranów można byłoby utworzyć 3-4 brygady pościgowe, "siódemki" przesuwając do osłony głębokich tyłów lub ośrodków przemysłowych. Razem rzeczywiście nasza obrona byłaby wydatnie wzmocniona, tu całkowicie przyznaję rację ciekawemu.

Jeżeli stworzono by nowe to nasuwa sie następne pytanie. Czy mieliśmy wystarczająco dużo personelu (latającego i naziemnego) oraz sprzętu (cysterny, ciężarówki, warsztaty itp, itd). Jednym słowem czy nasza logistyka poradziła by sobie z dodatkowym obciążeniem?

I bardzo dobre pytanie! Wydaje mi się, że z personelem latającym dalibyśmy sobie radę, odpowiednio wcześniej mobilizując jednostki lotnicze i doszkalając lotników oraz obsługę, gorzej chyba faktycznie z logistyką i rzutami kołowymi eskadr. Tu Twoja wątpliwość gregski wydaje się być całkowicie uzasadniona. Jedynym rozwiązaniem byłyby kolejne dostawy sprzętu od sojuszników.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Nie pamiętam dokładnie, ale zmobilizowano u nas coś ponad 16 000 personelu latającego i obsługi. Wydaje mi się też, że na Morany przesiedli by się najlepsi piloci (przecież Skalski pisze w "Czarnych krzyżach nad Polską", że wysłano go wraz z grupą pilotów po odbiór Moranów do Rumunii). Na opuszczony sprzęt przesiedli by się na pewno uczniowie i podchorążowie (np. z CWL z Dęblina) - trzeba by się było ratować, jak się da ... Na pewno w naszym zasięgu było nieco wcześniejsze (po klapie oblatywania P.50 "Jastrzębia") uruchomienie seryjnej produkcji P.11g "Kobuz" (któremu nie uciekł by żaden bombowiec niemiecki). Niestety - za produkcję wzięto się w sierpniu 1939r. ...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

ciekawy,

Ja odnoszę wrażenie ( oczywiście danych nie mam), że gdyby samoloty dotarły na wiosnę,

to piloci daliby radę się przeszkolić.

To co teraz napisałem jest oczywiście spam ale przedstawiłem swoją opinię.

Jak chcesz to usuń.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Dlaczego mam usuwać ? Byle pisac dużo i na temat, a wszystko będzie O.K. :roll:

Ciekawi mnie też ta pierwsza partia 8 szt. brytyjskich "Hurricane" - jak toto wyglądało z dwułopatowym śmigłem :?: Jak miał byc uzbrojony ? I wreszcie - jakie miał mieć osiągi ? Wiki podaje:

"Pierwsze samoloty produkcyjne Hurricane Mk I zostały dostarczone w dość krótkim czasie od podjęcia decyzji o produkcji seryjnej, bo już w grudniu 1937 roku samoloty te otrzymał 111. dywizjon. Napęd maszyny stanowił silnik Rolls-Royce Merlin Mk II lub III o mocy 1030 KM (768 kW), a uzbrojenie strzeleckie osiem karabinów maszynowych Browning kalibru .303 (7,7 mm). Samoloty pierwszej serii miały stosunkowo prostą konstrukcję, skrzydła i część kadłuba kryte płótnem oraz wyposażone były w dwułopatowe drewniane śmigło o stałym skoku. Brak było również opancerzenia i samouszczelniających się zbiorników paliwa. Od 1939 roku zaczęto stosować pokrycie z blachy duralowej i nowe metalowe śmigła marki de Havilland lub Rotol, dodano również opancerzenie".

pzdr.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
uruchomienie seryjnej produkcji P.11g "Kobuz" (któremu nie uciekł by żaden bombowiec niemiecki).

Nie chciałbym się wymądrzać ale według Morgały Kobuz robił 390 km/g na wysokości 4000m.

Żeby dogonić większość niemieckich bombowców jeszcze trochę mu brakowało.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

W P.11g planowano "zapakować" silnik Mercury VIII (538 kW, 730KM), których to wyprodukowano pewną ilość dla P.50 "Jastrząb", i które okazały się "klapą" dla tego modelu. Dużo cięższy od P.11g P.50 osiągnał na nim niewiele ponad 400 km/h (z zakładanych prędkości rzedu 450 - 500 km/h). Z jednym zastrzeżeniem - ciężar całkowity P.50 to 2,4 t, a P.11g to jakieś 1,9 t. Jeden egzemlarz P.11g wziął udział w walkach - por. pil. H. Szczęsny uzyskał na nim dwa pewne zestrzelania w okolicach Włodzimierza. Natomiast jednego P.50 zestrzeliła nasza opl podczas próby ewakuacji, a drugi pozostał w fabryce. Reasumując - masz rację, na różnych wysokościach osiągi samolotów się rożnią. Jednak P.11g, wyglądem bliźniaczo podobny do P.24 (ale z nieco słabszym silnikiem) w/g założeń miał "robić" co najmniej 400 km/h.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Samoloty , samolotami.

Zakładam, że maszyny są w Polsce już na wiosnę 1939 roku. I co dalej? Czy były jakieś instrukcje po polsku? Jak nie, to zakup tych samolotów był bezzasadny. Nie dałoby się przeszkolić żadnego pilota.

Do Anglii wysłana została ekipa polskich specjalistów lotniczych (m. in. Bolesław Orliński), którzy mieli wskazać, jakie samoloty zostaną zakupione dla Lotnictwa Wojskowego.

Jak na razie to widzę po prostu same przeszkody :?

Ale oczywiście wizja w miarę nowoczesnych maszyn na polskim niebie we Wrześniu, jest kusząca.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.