Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
riv

Erich von Manstein

Rekomendowane odpowiedzi

riv   

Erich von Mnanstein naprawde nazywał się Fritz Erich von Lewinski.

Kariera:

IX 1939 szef sztabu Grupy Armii "Południe".

Na przełomie 1939/1940 von Manstein opracował plan pokonania Francji. Polegał on na zmasowanym użyciu czołgów i uderzeniu przez Ardeny w kierunku Sedanu.

VI 1940 dowódca VVVVIII KA

za kampanie francuska odznaczony Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego

1941 dowodzi LVI Korpusem Pancernym

12 IX 1941 dowódca 11 Armii

30 VI 1942 zdobywa Sewastopol

Manstein został nominowany na Feldmarszałka.

Będąc dowódcą Grupy Armii "Don" wziął udział w nieudanej próbie przyjścia z pomocą okrążonym wojskom pod Stalingradem

Dowodzi następnie Armią "Płudnie"

III 1943 zwycięstwo w bitwie pod Charkowem

5-16 lipca 1943 bitwa na Łuku Kurskim.

Dalej walki w odwrocie.

25 marca 1944 von Manstein poprosił o pozwolenie na odwrót, został zdymisjonowany jako dowódca Grupy Armii "Południe" i resztę wojny spędził w swoim majątku.

1949 osądzony przez Brytyjczyków i został skazany 24 lutego 1950 na na 18 lat, złagodzono do 12. Wyszedł nawolność ze względu na zły stan zdrowia (6 maja 1953).

Ps.

W rozkazie dziennym z 20 listopada 1941 r. von Manstein oznajmił żołnierzom 11 Armii, że "Żydzi są pośrednikami między wrogiem na naszych tyłach a wciąż walczącymi resztkami Armii Czerwonej i czerwonymi przywódcami..." Walcząc z bolszewikami, niemiecki żołnierz na Wschodzie "jest nosicielem bezwzględnej ideologii narodowej [...], toteż musi rozumieć konieczność surowej, lecz sprawiedliwej zemsty na żydowskich podludziach".

post-3038-1205524215.jpg

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

Bardzo cenię sobię tego dowódcę, bez wątpienia jeden z najwybitniejszych feldmarszałków Rzeszy jeśli patrzeć na niego od strony czysto wojskowej. Autor fantastycznego, śmiałego planu przejścia kolumnami pancernymi przez Ardeny w maju 1940 roku, zdobywca Kercza i twierdzy Sewastopol, za które to zwycięstwo, kto wie, czy nie jego największe, otrzymał buławę marszałkowską. A oto co sądzili o nim żołnierze:

"Manstein cieszył się dużym poważaniem. Był wielkim żołnierzem, który nie bał się stanąć na pierwszej linii, jeśli było trzeba. Byliśmy przeświadczeni, że Manstein był jednym z najlepszych dowódców wojskowych, o ile nie najlepszym"- Ernst Rebentisch, żołnierz 17. DPanc.

"Manstein był oficerem starej szkoły. Był jednym z tych dowódców, którzy wydawali rozkazy z tradycyjną rozwagą. Swoje cele próbował osiągać, minimalizując ofiary"- żołnierz Gottlob Bidermann.

Za: "Stalingrad" G. Knopp, str. 35, 37.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
riv   

Zgadzam sie z Tobą. ( oczywiście pomijamy aspekt zbrodni wojennych).

Faktycznie żołnierze go szanowali- przede wszystkim dlatego, ze szanował ich życie.

On był jednym z tych, którzy forsowali koncepcje odsieczy dla oblężonych pod Stalingradem. Zreszta to co wyczyniał dowodząc armią "Don" wprawiło w osłupienie nawet aliantow zachodnich. Zdobycie Sewastopola to niewątpliwie sukces. Ale zwycięstwo pod Charkowem odniósł w znacznie trudniejszym momencie na froncie( po Stalingradzie).

Plany jego bitew dopracowane w najmniejszym szczególe, uwzględniały niemal wszystkie elementy pola walki(łącznie z ewentualna zmianą pogody, zmęczeniem żołnierzy itp). Hitler za nim nie przepadał- może dlatego, ze był arystokratą, niektórzy twierdzą, ze dlatego, ze nie rozumiał nic z jego planów bitew. :razz: Ale cenił go jako dowódce.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   
On był jednym z tych, którzy forsowali koncepcje odsieczy dla oblężonych pod Stalingradem.

Manstein przystawał na odsiecz 6. Armii pod warunkiem, że ta zacznie się przebijać w kierunku frontu. Jednak nie było to możliwe, sytuacja żołnierzy Paulusa i stan techniczy sprawnego jeszcze sprzętu, zapasy benzyny (było jej na 20-30 kilometrów) nie umożliwiały przeprowadzenie takiego uderzenia wyprowadzonego z kotła.

Nawet Manstein nie był cudotwórcą i pomimo odniesionych tak wspaniałych zwycięstw w przeszłości, nie dało się 4. APanc przebić do Stalingradu- choć jej czołówki dotarły na 48 kilometrów od miasta. To było i tak spore osiągnięcie, niestety dla Niemców, daremne.

Ale zwycięstwo pod Charkowem odniósł w znacznie trudniejszym momencie na froncie( po Stalingradzie).

Przyznam, że nie wiem prawie nic poza kilkoma ogólnikami o tej bitwie- ale słyszałem, że walcząca o Charków wtedy 1. DPanc SS LAH bardzo się odznaczyła- zresztą- to po tej bitwie Hitlera odznaczył ówczesnego jej dowódcę Seppa Dietricha Krzyżem Rycerskim.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
riv   
Manstein przystawał na odsiecz 6. Armii pod warunkiem, że ta zacznie się przebijać w kierunku frontu. Jednak nie było to możliwe, sytuacja żołnierzy Paulusa i stan techniczy sprawnego jeszcze sprzętu, zapasy benzyny (było jej na 20-30 kilometrów) nie umożliwiały przeprowadzenie takiego uderzenia wyprowadzonego z kotła.

Nawet Manstein nie był cudotwórcą i pomimo odniesionych tak wspaniałych zwycięstw w przeszłości, nie dało się 4. APanc przebić do Stalingradu- choć jej czołówki dotarły na 48 kilometrów od miasta. To było i tak spore osiągnięcie, niestety dla Niemców, daremne.

To jest oczywiste, 6 armia musiała sie przebijać, aby mozna bylo jej pomóc, I masz racje, że nie był cudotwórcą. Błędem bylo pozostawienie 6 Armii w stalingradzie, bezsa możliwości zaopatrzenia( oczywiście Goering obiecywał cuda....nie pierwszy i nie ostatni raz).

Przyznam, że nie wiem prawie nic poza kilkoma ogólnikami o tej bitwie- ale słyszałem, że walcząca o Charków wtedy 1. DPanc SS LAH bardzo się odznaczyła- zresztą- to po tej bitwie Hitlera odznaczył ówczesnego jej dowódcę Seppa Dietricha Krzyżem Rycerskim.

To chyba ostatnie tak wielkie zwycięstwo na froncie wschodnim. Bitwa bardzo dobrze zaplanowana, właściwie wszystkie dywizje wykazały sie walecznością.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Czytał ktoś może już "Stracone zwycięstwa" Mansteina?

Dorwałem to dziś przypadkiem w zupełnie niewidocznej bibliotece.

Po pierwszych stronach jestem pod wrażeniem jak dostojni Niemcy widzieli Polskę. Szczerość z jaką facet pisze, co myśli on i inni generałowie o istnieniu Polski mnie ujmuje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
amon   

Chyba wszyscy, w tym (kiedyś) ja, ulegliśmy fałszywemu wizerunkowi Mansteina :lol: Marszałek w okopach, na pierwszej linii, ten któremu zależy na życiu zwykłego żołnierza. Fakt, PR tego marszałka dorównuje wizerunkowi Tuska i jego ekipy, jednak jest to trop nieprawdziwy :)

Manstein to typowy kajzerowski oficer sztabowy. Idealny szef sztabu, biurokrata. Nie prawdą jest, że żołnierze go kochali, czy lubili. Kopp nie ma racji. To nie był dowódca na miarę Rommla ( prywatnie się nie lubimy :P ). Manstein nie cierpiał wizyt na pierwszej linii. Jeżeli już zaszczycił swoja osobą, jakiś okop, to w towarzystwie fotoreporterów, a czynił to rzadko. Na zdjęciach widzimy nienagannie ogolonego i odpicowanego feldmarszałka :D Lubił luksus, lubił kwatery odpowiednie do aktualnie pełnionej funkcji. Przepych nie był mu wstrętny :P Miał złe stosunki ze swoimi podwładnymi.

W książce " Stracone zwycięstwa" nieskromnie przedstawił siebie jako geniusza taktyki i wielkiego wodza. Był wielkim fanem Hitlera i łatwo zapominał o zasługach ludzi którzy pracowali wraz z nim. Zwykły biurokrata, tyle że zdolny i błyskotliwy. A do tego dochodzi jego zgoda na mordy na Żydach i nie tylko na Żydach.

Kiedyś też uległem czarowi tego feldmarszałka........kiedyś.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Interesujące są dla mnie jego obserwacje wydarzeń. Facet przytacza ciekawe fragmenty (np. jak postrzegano Polskę) i ciekawe przemyślenia operacyjne. Dobrze jest popatrzeć, co robili ci " z drugiej strony".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

amon- to bardzo ciekawe co piszesz. Czy mógłbyś polecić jakąś literaturę dotyczącą wizerunku tej postaci, który zaprezentowałeś? Zwłaszcza interesuje mnie to: Miał złe stosunki ze swoimi podwładnymi.

Zwykły biurokrata, tyle że zdolny i błyskotliwy.

Czy taki zwykły? Jednak spośród innych "biurokratów" w OKW pokroju von Rundstedta był on bardzo wyróżniający się. Bo komu przypisywać (personalnie, kto jest twórcą tych sukcesów) plan odcięcia aliantów w Belgii w maju 1940 roku, zdobycie Krymu w 1942 czy inne, uchodzące za jego sukcesy, które przyniosły mu taką sławę i ordery?

A do tego dochodzi jego zgoda na mordy na Żydach i nie tylko na Żydach.

Tego, mam nadzieję, nikt nie próbuje zaprzeczyć. Wszak już od jakiegoś czasu wiadomo że poglądy Mannsteina były w tej kwestii zbieżne z polityką Hitlera na Wschodzie.

Co zaś do "Straconych zwycięstw"- podchodziłbym do ich lektury bardzo ostrożnie, jak do wszystkich powojennie spisanych wspomnień niemieckich generałów, w których to prezentowali oni wizerunek rycerskiego Wehrmachtu i szukali błędów wszędzie, tylko nie u siebie. Na dodatek polskie tłumaczenie "zwycięstw" jest tak spartolone, że w praktyce odbiera to przyjemność czytania.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Co do tłumaczenia, zgadzam się. Już zaczęło mnie denerwować, a jeszcze nie "wyszedłem" z Polski. Czasem zalatuje sandałem, czy inaczej mówiąc, irytuje.

Nietrudno też dopatrzeć się u niego nieścisłości merytorycznych. No ale taka chyba cecha wspomnień. W każdym razie 600 tyś jeńców w kotle pod Radomiem, to albo błąd w druku albo jego błąd.

Widze też, że gładko płynie po zagadnieniach mordów hitlerowskich.

Rzeź cywili w Końskiem, tłumaczy nerwowością jakiegoś oficera, jednakże natychmiast przytacza "słuszną i sprawiedliwą" karę jaka tegoż oficera za to spotkała w postaci degradacji i aresztu. Dodaje również, że Hitler w późniejszych latach wyłączył jurysdykcje sądów wojskowych ze spraw związanych z cywilami - przyczynek do rycerskiego Werhmahtu(?)

Ogólnie, też odnoszę wrażenie, że to starej szkoły oficer, wielbiący swoją pracę i niemiecką Sprawę.

Niemniej, książka jest ciekawa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
amon   
amon- to bardzo ciekawe co piszesz. Czy mógłbyś polecić jakąś literaturę dotyczącą wizerunku tej postaci, który zaprezentowałeś? Zwłaszcza interesuje mnie to: Miał złe stosunki ze swoimi podwładnymi.

Oczywiście. Tak napisał w książce " Sewastopol 1942", Robert Forczyk. Co prawda nota biograficzna jest krótka i enigmatyczna, jednak zbierając wszystkie dotychczasowe informacje do tzw. "kupy", mogę się pod tym wizerunkiem Mansteina podpisać.

Patrząc na to z perspektywy "złych stosunków z podwładnymi " lub z przekłamywaniem wkładu współpracowników w realne osiągnięcia strategiczne, wystarczy się zapoznać z dwutomową książką Mansteina wydaną przez Bellonę. Po lekturze widać, jakim skromnym człowiekiem był ów feldmarszałek.

Powyższy osąd nie znaczy, że nie znam i nie doceniam osiągnięć Mansteina. Jak dla mnie jest to jeden z większych strategów III Rzeszy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

tak troszkę na marginesie tematu: każde chyba niemal wspomnienia mają dwie ważne cechy: pierwsza to fakt, że piszący w kwestiach błędów nieco się wybiela, zaś osiągnięć wywyższa. Taki już urok pisaniny o sobie samym. Drugą równie ważną cechą jest przemilczanie pewnych spraw, zwłaszcza tych pozawojskowych dotyczących n.p. zachowywania się podwładnych na terenie npla. To nic nowego pod słońcem.

Smardz: podejrzewałbym raczej błąd w druku, gdyż takich pierdół nie pisała nawet niemiecka propaganda z okresu tuż po zwycięstwie nad Polską. Tym bardziej, że tak na dobrą sprawę, przy takim a nie innym tłumaczenie [niestety nie każdy włada językami sąsiadów] można podejrzewać, że i korekta była podobna.

Smardz: bo relacje SS i WH, oraz tego jak było to podporządkowane Hitlerowi, to już temat na bardzo długą dyskusję i rozważania. Wiadomo, że część oficerów i generalicji była takim działaniom niechętna, wiadomo też, że cześć a i owszem. Poza tym część jednostek WH byłą używana do walk z partyzantami, a elity SS - walczyły na froncie. Po wojnie zaś SS uznano za zbrodniczą. Co oznacza konieczność udowadniania czym się jedno od drugiego różniło i to nie tylko w kwestiach podległości....

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

W zasadzie polecam wspomnienia von Mansteina pt. Stracone zwycięstwa (ileż skruchy w tym tytule ;) ).

Przede wszystkim po to by zapoznać się z rodzajem osobowości jaka prezentowali niemieccy wysocy oficerowie w czasach Hitlera.

Zdecydowanie zalecam, jeśli komuś przez moment wydawało się że wyłączną winę za IIWŚ ponosi Hitler i garstka nazistów.

Oficerowie prezentowani przez Mansteina, z nim samym na czele, to zwyczajne wielkoniemieckie świnie. Uwielbiające wojnę, armię, swoją robotę, wielkoniemieckie wieprze. Owszem, marudził jeden z drugim na Hitlera. Na jego dyletanctwo militarne, na jego wpychanie się w kompetencje i przejęcie roli Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych. Na jego niewdzięczność i to że wskutek politycznych zagrywek musiało zakończyc karierę tylu znamienitych wysokich oficerów.

No i to są w zasadzie największe bolączki jakie przeżywa von Manstein.

Jemu oraz opisywanym przez niego generałom byłoby wszystko jedno, czy prowadziłby ich Hitler czy Lenin czy inny dyktator. Uwielbiali swoją pracę, a każdy z nich rozumiał, że powersalskie granice Niemiec to upokarzające okaleczenie Ojczyzny.

Nie wykluczali, owszem, porozumienia z Polską, ale pod warunkiem zaakceptowania słusznych niemieckich roszczeń. Natomiast von Seeckt, człowiek tworzący niemiecką Reichswehrę, jeszcze gdy o Hitleryźmie nie było mowy, mówił " Egzystencja Polski jest nie do zniesienia. Sprzeczna z warunkami życiowymi Niemiec."

Książkę tę należy przeczytać, choćby tylko po to, by przekonać się, że podłoże pod III Rzeszę ukształtowało się dużo wcześniej i niezależnie od Hitlera. Żeby przekonać się, że Hitler i jego narodowosocjalistyczna ideologia była tylko bodźcem dla czekających na taką chwilę wielkoniemieckich patriotów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Smardz napisał:

Oficerowie prezentowani przez Mansteina, z nim samym na czele, to zwyczajne wielkoniemieckie świnie. Uwielbiające wojnę, armię, swoją robotę

A co jest w tym dziwnego ? Chyba tak ma być. Jeżeli ktoś zostaje zawodowym wojskowym, to powinien uwielbiać wojnę, czyli swoją robotę. Powinien myśleć jak zmaksymalizować bezpieczeństwo własnego państwa i zapewnić jego rozwój "innymi środkami". Czyli w wypadku Niemiec myśleć jak dokopać np Polsce.

Od prowadzenia ich na smyczy, czyli wyznaczania celów jest cywilne zwierzchnictwo nad wojskiem. Same wojsko ma być jak wilczur, gotowe (i zawczasu przygotowane) rzucić się do gardła temu, kogo pan wskaże. Więc raczej nie świnie, a np wilczury.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Tomasz N: jedna uwaga - mała ale zawsze. Hitler - jako że miał szerokie plany rewindykacyjne i plany podbojów ziem sąsiadów - miał zupełnie coś innego na myśli mówiąc kontrola nad armią. Dla niego nie było to trzymanie na smyczy po to by odstraszyć, ale trzymanie na smyczy do momentu kiedy psina nie nabierze masy mięśniowej, kiedy nie będzie zdolna pokazać swej wyższości.

W każdych chyba pamiętnikach można wyczytać jak to zmieniał się sytuacja w armii po zmianach wprowadzonych przez Hitlera. Manstein nie należy to do wyjątku opisując swe wrażenia. Guderian także miał pozytywne odczucia, radzieccy wojskowi także mieli pozytywne wspomnienia kiedy armia rosłą w siłę i potężniała. Taki urok wojskowych zawodowych.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.