Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Tofik

Polacy w armii Rzeszy

Rekomendowane odpowiedzi

Tofik   

Maczek w swoich wspomnieniach pisze, że największym źródłem uzupełnień byli Polacy (pochodzący z zachodnich ziem RP) siłą wcieleni do armii niemieckiej. Zapewne chodzi tutaj o Kaszubów etc. ale czy do armii Rzeszy byli brani też Polacy, którzy nie mieli zupełnie żadnych związków z rasą aryjską? I czy ktoś ma dane na temat ilości Polaków w armii niemieckiej? Z góry dziękuję.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mogli to być "Polacy podatni na zniemczenie" z Volkslist tworzonych na terenach przyłączonych do Rzeszy lub po prostu Niemcy polskiego obywatelstwa.

Niech mnie ktoś poprawi, jeśli sie mylę :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Toś Tofiku poruszył naprawdę obszerny temat. Ale po kolei. Ocenia się, że w armii niemieckiej mogło służyć nawet do pół miliona Polaków. W "Biuletynie Informacyjnym" AK z 2 października 1941 czytamy: Wyjątkowe łajdactwo. Na ulicach Warszawy coraz częściej spotyka się rozmawiających czystą polszczyzną żołnierzy niemieckich (...). Stwierdzamy, że to Polacy z różnych stron Generalnej Guberni - przymusowo posłani do różnych robót pomocniczych. To potworne łajdactwo jest jeszcze jedną więcej zbrodnią, popełnioną przez wroga w stosunku do naszego narodu.

Do momentu inwazji na ZSRS Polacy w armii niemieckiej to była rzadkość. Wstępowali do niej głównie ochotnicy, mniejszość niemiecka z terenów polskich.

Osobny rozdział stanowi tutaj Gorlenvolk i Kaschubenvolk. Do Goralenvolk zaliczono ok. 20% polskich górali podhlańskich niemieckiego pochodzenia. Planowano nawet stworzenie Goralischer Waffen-SS Legion (1942), jednak wobec zgłoszenia się tylko 200 ochotników pomysł zarzucono.

Volsklista została ogłoszona dopiero 4 marca 1941. Była podzielona na cztery kategorie. Było to związane z przygotowaniami do wojny z ZSRS. Szczególny nacisk na jej podpisywanie kładziono w Wielkopolsce, na Kaszubach i Śląsku. Z jednej strony straszono wysłaniem do obozu koncentracyjnego, z drugiej zachęcano większą ilością kartek na żywność. Problem jaki mieli Ślązacy oddaje wierszyk: Jeśli się nie podpiszesz, twoja wina,/ zaraz cię wezmą do Oświęcimia,/ a gdy się podpiszesz, ty stary ośle/ zaraz cię Hitler na Ostfront pośle. "Biuletyn Informacyjny" z dnia 13 listopada '41 podaje: Październik był ciężkim miesiącem dla Śląska - przeprowadzono powołania do służby wojskowej kilkudziesięciu tysięcy mężczyzn (...). Za to krzyczące bezprawie wystawiony zostanie kiedyś łotrostwu hitlerowskiemu osobny rachunek.

Na Pomorzu akcję zakończono już przed 28 lutego, deklaracje były zbierane od roczników 1910-1924, niemal natychmiast po podpisaniu listy wcielano ich do wojska.

Na froncie Polacy byli traktowani głównie jako mięso armatnie, zwłaszcza ci z drugiej i trzeciej grupy volkslisty. Wielu z nich zdezerterowało do Armii Berlinga, bądź też do Andersa. W momencie powstania II Korpus liczył 53 tys. ludzi, we wrześniu '45 105 tys. i to mimo strat. Ocenia się że blisko połowa to byli Polacy, którzy wcześniej służyli w armii niemieckiej.

Interesującym fragmentem historii jest Polonische Wehrmacht. Otóż we wrześniu '44 w Radomiu sformowano z 54 ochotników kompanię, która w przyszłości miała stać się zalążkiem Polonische Wehrmacht. Oficerami byli Niemcy bądź też volskdeutsche, którzy dobrze mówili po polsku. Rozkazy wydawano i po niemiecku i po polsku. Inny był też sposób salutowania. W grudniu '44 jednostka wzrosła do 100 ludzi. W broń wyposażony był jeden pluton. Ponoć podczas rekrutacji do jednostki zgłosić się miało 900 ochotników z czego 300 z samego dystryktu radomskiego (po wojnie bezpieka mówiła o 200).

Dnia 23 października '44 OKH wystąpiła o zgodę na formowanie polskich jednostek, dzien później ją dostała. Docelowo mówiono o około 12 tys. żołnierzy. Mundury niemieckie z naszywkami Im Dienst der deutschen Wehrmacht a do tego naszywka ze skrzydłami husarskimi bądź też polska flaga. Zwerbowano zaledwie 471 ludzi, rozlokowano ich w Krakowie i Pruszkowie. Polacy nie byli uzbrojeni, ich służba ograniczał się do budowy umocnień.

To tak w dużym skrócie. Pozostaje jeszcze kwestia obywateli innych państw polskiej narodowości, znanych osób jak von dem Bach-Zelewski czy też Manstein czy też sprawa W-SS.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Toś Tofiku poruszył naprawdę obszerny temat. Ale po kolei. Ocenia się, że w armii niemieckiej mogło służyć nawet do pół miliona Polaków.

To mocno przesadzone dane -Volksdeutschów było ogółem ok 2 miliony.

Do momentu inwazji na ZSRS Polacy w armii niemieckiej to była rzadkość.

Nie -wcielonych Slązaków z obu czesci Slaska(Opolszczyzna i katowickie) było bardzo dużo.

Wstępowali do niej głównie ochotnicy, mniejszość niemiecka z terenów polskich.

Głównie pobór a nie ochotnicy

Osobny rozdział stanowi tutaj Gorlenvolk i Kaschubenvolk. Do Goralenvolk zaliczono ok. 20% polskich górali podhlańskich niemieckiego pochodzenia. Planowano nawet stworzenie Goralischer Waffen-SS Legion (1942), jednak wobec zgłoszenia się tylko 200 ochotników pomysł zarzucono.

Ochotników zgłosiło się 300-400 a sugerowano góralom pochodzenie od germańskich Markomanów.

Volsklista została ogłoszona dopiero 4 marca 1941. Była podzielona na cztery kategorie. Było to związane z przygotowaniami do wojny z ZSRS. Szczególny nacisk na jej podpisywanie kładziono w Wielkopolsce, na Kaszubach i Śląsku.

Raczej w kolejności według stopnia przymusowego nacisku:

1) Na Śląsku

2)Na Pomorzu

3) W Wielkopolsce gdzie Greiser w zasadzie był przeciw przymusowym wpisom na Volslistę

4) W GG i Bezirk Białystok

Z jednej strony straszono wysłaniem do obozu koncentracyjnego,

Opornych wysyłano realnie.Na Ślasku specjalnie utworzono też sieć tzw Polenlagrów.

Na froncie Polacy byli traktowani głównie jako mięso armatnie, zwłaszcza ci z drugiej

I i II była traktowana jak Niemcy -Reichsdeutsche

i trzeciej grupy volkslisty

III i IV(której w teorii w ogóle nie można było wcielać do Wehrmachtu )

. Wielu z nich zdezerterowało do Armii Berlinga, bądź też do Andersa.

Raczej-głównie w alianckich obozach jenieckich wstąpiło do tych armii.Z Realnych dezerterów rekrutowali się skoczkowie (l)WP zrzucani na tyły przeciwnika i prawie cały Batalion Szturmowy(spadochroniarze szkoleni do działań dywersyjnych)

W momencie powstania II Korpus liczył 53 tys. ludzi, we wrześniu '45 105 tys. i to mimo strat. Ocenia się że blisko połowa to byli Polacy, którzy wcześniej służyli w armii niemieckiej.

W "ludowym" WP stanowili istotną część 3 DP imienia Romualda Trauguta i prawie cały Batalion Szturmowy WP

Interesującym fragmentem historii jest Polonische Wehrmacht.

W 1943 po ujawnieniu sprawy Katynia Niemcy zaprzepaścili realne szanse stworzenia oddziałów polskich(a był już kandydat-pułkownik WP)chętny na dowódcę.

Otóż we wrześniu '44 w Radomiu sformowano z 54 ochotników kompanię, która w przyszłości miała stać się zalążkiem Polonische Wehrmacht. Oficerami byli Niemcy bądź też volskdeutsche, którzy dobrze mówili po polsku. Rozkazy wydawano i po niemiecku i po polsku. Inny był też sposób salutowania. W grudniu '44 jednostka wzrosła do 100 ludzi. W broń wyposażony był jeden pluton. Ponoć podczas rekrutacji do jednostki zgłosić się miało 900 ochotników z czego 300 z samego dystryktu radomskiego (po wojnie bezpieka mówiła o 200).

Dnia 23 października '44 OKH wystąpiła o zgodę na formowanie polskich jednostek, dzien później ją dostała. Docelowo mówiono o około 12 tys. żołnierzy. Mundury niemieckie z naszywkami Im Dienst der deutschen Wehrmacht a do tego naszywka ze skrzydłami husarskimi bądź też polska flaga. Zwerbowano zaledwie 471 ludzi, rozlokowano ich w Krakowie i Pruszkowie. Polacy nie byli uzbrojeni,

Ubrani w mundury Feldgrau...

ich służba ograniczał się do budowy umocnień.

Rozbiegli się w momencie ofensywy styczniowej.

Było jeszcze parę innych podobnych przykładów-z ochotników jeńców (l)WP Abwehra pod koniec 1944 roku sformowała a w styczniu 1945 uzbroiła kilkudziesięcioosobową formację do działań na tyłach przeciwnika -w Borach tucholskich zaginął po niej wszelki ślad. To tak w dużym skrócie. Pozostaje jeszcze kwestia obywateli innych państw polskiej narodowości, znanych osób jak von dem Bach-Zelewski

On nigdy nie określał się jako Polak-być może był z pochodzenia Kaszubem ale to spekulacje.

czy też Manstein

Manstein miał żydowskich a nie polskich przodków do czego się przyznawał najbardziej zaufanym .

czy też sprawa W-SS.

Dopiero od X 1944 wolno byłoprzyjmować narodowość polską.

A co do cyfr-Anglosasi przekazali w czasie wojny i do 1946r-PSZ około 80 tysięcy ludzi z Wehrmachtu i Organisation Todt,Sowieci zwolnili z obozów 1943-1946 i przekazali czesciowo do Armii Berlingaczęściowo rządowi Polski 57 tysięcy osób-żołnierzy Wehrmachtu narodowości polskiej ,dodatkowo 3 tysiące osób zmarły w radzieckich obozach jenieckich.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
To mocno przesadzone dane -Volksdeutschów było ogółem ok 2 miliony.

Podałem to co kiedyś przeczytałem, jeśli jesteś w stanie podać dokładniejsze dane będę wdzięczny.

Ochotników zgłosiło się 300-400

Jednak do służby w wojsku jako zdolnych do niej wytypowano ok. 200.

Raczej-w alianckich obozach jenieckich wstąpiło do tych armii

Osobiście spotkałem się z podziałem na jeńców i dezerterów.

PS. Wolf bardzo proszę abyś zaczął pisać w sposób bardziej czytelny jeśli chodzi o układ wypowiedzi, bo momentami ciężko się zorientować co jest Twoje a co cytujesz.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Podałem to co kiedyś przeczytałem, jeśli jesteś w stanie podać dokładniejsze dane będę wdzięczny.

Osobiście spotkałem się z podziałem na jeńców i dezerterów.

Co do Goralenvolk-realnie zostało SSmanami kilka osób-znane są 3 nazwiska.

Obywateli polskich którzy podpisalizostali wpisani na Niemiecką Listę Narodowościową było około 2 miliony-liczba 500 tysięcy w Wehrmachcie jest absurdalna -najwyższa jaką spotkałem to 250 tysięcy.Niemców przed wojną w Polsce żyło(według polskich danych-800 tysięcy Niemcy podawali znacznie wyższe dane .A wśród ludzi wcielonych z Wehrmachtu do PSZ i Armii Berlinga dominowali liczebnie nie oszukujmy się -jeńcy wojenni a nie dezerterzy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Estera   

Pozwolę sobie zabrać głos w dysksusji, choć moja wiedza na ten temat jest ograniczona...

Jeśli chodzi o współpracę Polaków z Niemcami- warto zaznaczyć, że oprócz przymusowego wcielenia, Niemcy liczyli na zaangażowanie dobrowalne Polaków, chcieli wykorzystać nastwienie antysowieckie.

Okupacja niemiecka na polskich ziemiach nie wyrózniała się szeroki frontem kolaborantów. Niemcy jednak próbowali nawiązać współprace. Chcieli oprzeć się na konkretnych jednostakch i grupach ludzi.

Ofertę współpracy, jeśli się nie mylę po odkryciu grobów katyńskich złożył Wrzaliński (przesłał do Himmlera list zgłaszał się "mit meinen Landsleute Polen" dio wlaki z bolszewizmem, nie otrzymal odpowiedzi).

Pewne nadzieje wiązano z Polakami przebywającymi na Węgrzech.

Polacy jednak nie chcieli współpracować, z drugiej strony zaś Hitler także z tego co się orientuje nie chciał takiej współpracy z Polakami nawiązywać.

Polaków wykorzystano w tzw. "Granatowej policji", formowanej przez dowódcę SS i Policji w GG oraz w pomocniczych odziałach ochronnych (Schutzmannschaften). Granatowa policja liczyła sobie 18 tys. ludzi- Polacy stanowili 3/4 tej siły. Niemcy używali w stosunku do tej policji nazwy: Polnische Polizei lub Ukrainische Polizei.

Polacy także służyli (przymusowo, zdażali się ochotnicy i volksdeutsche).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
zaś Hitler także z tego co się orientuje nie chciał takiej współpracy z Polakami nawiązywać.

Co do tego nie można być pewnym. W końcu próbowano przekonać "Grota" do współpracy. Chciano stworzyć Polonische Wehrmacht. Trochę tych prób podjęcia "współpracy" z Polakami. Na ten temat pisaliśmy trochę z Wolfem tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=3900 . Na ile były to działania zainspirowane przez Hitlera, tego nie wiem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Estera   

Ale to Hitler zdaje się powiedział, że Niemcy otrzymali od Polski nauczkę podczas I WŚ, że "Polacy wystawią armię po to, aby wyzwolić Rosję".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Ale to Hitler zdaje się powiedział, że Niemcy otrzymali od Polski nauczkę podczas I WŚ, że "Polacy wystawią armię po to, aby wyzwolić Rosję".

Niemniej działania podejmowane przez Niemców pozostają faktem. Słowa Hitlera nie mają tutaj nic do tego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

[ Dodano: 2008-01-29, 17:17 ]

Pozwolę sobie zabrać głos w dysksusji' date=' choć moja wiedza na ten temat jest ograniczona...

Jeśli chodzi o współpracę Polaków z Niemcami- warto zaznaczyć, że oprócz przymusowego wcielenia, Niemcy liczyli na zaangażowanie dobrowalne Polaków, chcieli wykorzystać nastwienie antysowieckie.

Okupacja niemiecka na polskich ziemiach nie wyrózniała się szeroki frontem kolaborantów. Niemcy jednak próbowali nawiązać współprace. Chcieli oprzeć się na konkretnych jednostakch i grupach ludzi.

Ofertę współpracy, jeśli się nie mylę po odkryciu grobów katyńskich złożył Wrzaliński (przesłał do Himmlera list zgłaszał się "mit meinen Landsleute Polen" dio wlaki z bolszewizmem, nie otrzymal odpowiedzi).

[u']Wrzaliński-pułkownik WP,b dowódca brygady KOP.Niemcy zaprzepaścili wtedy realną szansę na stworzenie oddziałów polskich walczących po ich stronie na froncie wschodnim.[/u]

Pewne nadzieje wiązano z Polakami przebywającymi na Węgrzech.

Polacy jednak nie chcieli współpracować, z drugiej strony zaś Hitler także z tego co się orientuje nie chciał takiej współpracy z Polakami nawiązywać.

Hitler po 1939 po zagładzie polskiej państwowości a następnie klęsce Francji ostatecznie postawił na polskiej państwowości w jakiejkolwiek formie krzyżyk-poprzednio gotów był do antybolszewickiego aliansu z Polską(IIRP).

Polaków wykorzystano w tzw. "Granatowej policji", formowanej przez dowódcę SS i Policji w GG oraz w pomocniczych odziałach ochronnych (Schutzmannschaften). Granatowa policja liczyła sobie 18 tys. ludzi- Polacy stanowili 3/4 tej siły. Niemcy używali w stosunku do tej policji nazwy: Polnische Polizei lub Ukrainische Polizei.

Dla wyjaśnienia-policja "granatowa" składała się głównie z przedwojennych polskich policjantów zmuszonych do słuzby pod grozbą śmierci jesienią 1939 roku ,Volksdeutschów było w niej około setki zaś policja ukraińska(powołana w 1940r w dystryktach Lublin i Kraków zaś w 1941 rozbudowana w dystrykcie Lwów nie była jej częścią i jej nie podlegała.Narodowość polska stanowiła 99% składu granatowej policji-Polnische Polizei.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Antek   
Maczek w swoich wspomnieniach pisze, że największym źródłem uzupełnień byli Polacy (pochodzący z zachodnich ziem RP) siłą wcieleni do armii niemieckiej. Zapewne chodzi tutaj o Kaszubów etc. ale czy do armii Rzeszy byli brani też Polacy, którzy nie mieli zupełnie żadnych związków z rasą aryjską? I czy ktoś ma dane na temat ilości Polaków w armii niemieckiej? Z góry dziękuję.

Antek:

Poruszasz temat bardzo obszerny, wielowątkowy. Niżej kilka na ten temat informacji i uwag:

12.IX.1940 r. ukazał się tajny okólnik Himmlera dot. spraw selekcji narodowościowej, a 7.III.1941 r. weszło w życie rozporządzenie Himmlera (z dn. 4.III.41) o niemieckiej liście narodowej i obywatelstwie niemieckim na obszarach wschodnich, ustanawiające instytucję niemieckiej listy narodowej - Deutsche Volksliste (DVL) na obszarach polskich wcielonych do Rzeszy. To rozporządzenie Himmlera oraz tajne postanowienia wykonawcze ministra Fricka z dn. 13.III. tegoż roku ustalały różnego rodzaju stopnie przynależności państwowej, wprowadzając zasadę podziału ludności na cztery grupy. Do I grupy (Reichsdeutsche) zaliczono Niemców z pochodzenia, którzy do wybuchu wojny aktywnie pracowali na rzecz Rzeszy i otwarcie przyznawali się do niemieckości. Byli to tzw. aktywni Niemcy. Do II grupy DVL (Volksdeutsche) desygnowano Niemców z pochodzenia, którzy kultywowali swe tradycje tylko w domu i środowisku zamieszkania, zachowując niemieckość. Byli to tzw. bierni Niemcy. Osoby zaliczone do grup I i II korzystały z najwyższego stopnia obywatelstwa niemieckiego i posiadały dowody osobiste (Ausweis der Deutschen Volksliste) barwy niebieskiej. Nazwiska o brzmieniu polskim osób grup I i II ulegały najczęściej zniemczeniu i to z reguły z woli zainteresowanych (np. Król na Kroll, Majewski na Meyer itp.).

Do III grupy (Eingedeutschte) zaliczono osoby pochodzenia niemieckiego spolonizowane (spokrewnione z Niemcami, kiedyś wyznania protestanckiego itp.) lub nie będące Niemcami, ale "ciążące ku niemieckości" (tak traktowali Niemcy m.in. Ślązaków, Kaszubów i Mazurów), a wg Gauleitera Alberta Forstera (Gau Danzig-Westpreussen) w ogóle wszystkie osoby znające niemiecki lub posiadające nazwisko czy imię niemieckie. W ocenie hitlerowców gwarantowały one szybką "regermanizację". Osoby takie posiadały dowody osobiste (Ausweis) barwy zielonej. Wpisani do grupy III DVL nie mogli być przyjmowani do NSDAP, a jedynie do przybudówek tej organizacji, jak HJ/BDM, SA, NSFK czy NSKK. Nazwiska o brzmieniu polskim osób grupy III miały ulec zniemczeniu w okresie przewidzianym do uzyskania obywatelstwa pełnoprawnego.

Osoby, które stanowczo odmawiały przyjęcia listy narodowej (DVL) były nierzadko wysiedlane wraz z całymi rodzinami na teren Generalnego Gubernatorstwa, lub osadzane w obozach dla przesiedleńców, np. takich jak potulicki (filia KL Stutthof). Mężczyźni byli częstokroć wcielani do Organizacji Todt’a i kierowani do wykonywania ciężkich robót inżynieryjno-budowlanych na rzecz wojska, niejednokrotnie w bliskości działań wojennych.

Do IV grupy DVL (Schutzangehörige des Deutschen Reiches) zaliczano osoby pochodzenia niemieckiego, tzw. „spolszczeni Niemcy”, a więc ludzie, którzy urodzili się w miejscowościach należących do 1918 r. do Rzeszy niemieckiej, a następnie „ulegli spolszczeniu". Do tej grupy zaliczano też osoby obcoplemienne.

Każdej z czterech grup listy narodowej przypisane były inne przywileje; najkorzystniejsze [kartki żywnościowe z najwyższymi przydziałami żywności oraz talony (Bezugscheine) na szeroki asortyment różnych dóbr] przysługiwały osobom z grup I i II. Jednakże na wszystkich wpisanych na DVL, zarówno na Niemcach, jak i na Polakach, ciążył ten sam obowiązek służby wojskowej.

Poszczególni Gauleiterzy stosowali wobec Polaków w podległym im okręgu (Gau) politykę opartą na własnej interpretacji rozporządzenia Himmlera z dn 4.III.41 r.. Artur Greiser, gauleiter Warthegau (Wielkopolska), był przeciwny zniemczania Polaków (Eindeutschung), uznając ich za niegodnych nadawania im statusu członka narodu niemieckiego. Ok. pół miliona zamieszkujących ten obszar Polaków wysiedlono przymusowo do Generalnego Gubernatorstwa, a ci, którzy otrzymali zgodę na podpisanie określonej grupy DVL, musieli szczególnie intensywnie o to zabiegać. Inaczej postępował FORSTER, gauleiter Gau Danzig-Westpreussen (Pomorze Gdańskie). Kierując się „przesłankami historycznymi”, jak i stale narastającymi potrzebami militarno-gospodarczymi Rzeszy, stawiał na zgermanizowanie jak największej liczby miejscowej ludności.

W Warthegau (Wielkopolska) kierowano się w sprawach narodowościowych względami czysto rasowymi; trzeba było zadać sobie dużo wysiłku i starań, by zostać wpisanym na listę narodową. Natomiast w Gau Danzig-Westpreussen (Pomorze Gdańskie), w którym dążono do zapewnienia niemieckiej armii nowych ilości „mięsa armatniego” (Kanonenfutter), trzeba było hartu woli, aby oprzeć się akcji zniemczania.

Fritz Bracht, Gauleiter Górnego Śląska (Reichsgau Schlesien), reprezentował stanowisko, że przesiedlenia w warunkach przedłużającej się wojny, zwłaszcza z terenu uprzemysłowionego Śląska, doprowadziłyby nieuchronnie do poważnych perturbacji w pracy kopalń, hut i wielu innych zakładów związanych z produkcją dla frontu. Co nie znaczy, że rezygnowano z germanizacji ludności Śląska, także i na Śląsku masowo zniemczano Polaków przyjmując za podstawę, iż większość Ślązaków to „spolszczeni Niemcy”, którzy urodzili się na obszarze należącym do roku 1918 do Rzeszy niemieckiej. Ślązaków zniemczano masowo, wpisując ich zwłaszcza do grup III i IV DVL. Jednak nie zwalniało to Polaków ze Śląska, „wielkodusznie obdarowanych” trzecią grupą Volkslisty, od podpisywania stosownych deklaracji.

Odmowa złożenia wniosku o przyjęcie do DVL nie rzadko pociągała za sobą konfiskatę mienia, groziło to i tam wysiedleniem lub obozem. Na Śląsku utworzono 22 obozy dla Polaków (Polenlager), w których internowano bezterminowo całe rodziny. Jak już wyżej wspomniałem, podobne obozy istniały także na Pomorzu Gdańskim.

W efekcie realizacji przez Gauleiterów osławionego rozporządzenia Himmlera z dn 4.III.41 r. takich nowo-kreowanych Niemców polskiego pochodzenia (Volksdeutsche i Eingedeutschte), było na obszarze inkorporowanym do Rzeszy łącznie ok. 3,5 miliona. Łatwo więc wywnioskować, ilu mężczyzn z tej liczby polskiej ludności mogło zasilić Wehrmacht w mięso armatnie; wg niemieckich historyków w samym tylko Wehrmachcie służyło 250 tys. żołnierzy niemieckich narodowości polskiej. Niemieccy żołnierze Wehrmachtu przezywali owych żołnierskich towarzyszy – Polaków „die Beutekameraden” (zdobyczni towarzysze broni). W audycji telewizyjnej zatytułowanej „Beutekameraden: Polnische Soldaten in der Wehrmacht”, nadanej w swoim czasie przez stację telewizyjną ARTE, wykorzystano szereg wywiadów przeprowadzonych z Polakami, byłymi żołnierzami Wehrmachtu. Wielu z nich służąc w Wehrmachcie nawet nie znało języka niemieckiego, rozumieli jedynie niemieckie komendy wojskowe. Pewien Ślązak, jeden z owych weteranów Wehrmachtu, opowiedział niemieckiemu reporterowi (setnie przy tym ubawiony!) o pewnej haniebnej sytuacji, kiedy to jego kompania, złożona w większości z „polskich” wehrmachtowców, wkraczając do właśnie „zdobytego” przez nich francuskiego miasteczka, nie była w stanie zaśpiewać nawet jednej niemieckiej piosenki wojskowej. Wobec czego dowódca pozwolił im zaśpiewać jakąkolwiek im znaną polską. I oto kompania hitlerowskiego Wehrmachtu radośnie zaśpiewała polską pieśń ... „wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani”.

Jawi się retoryczne pytanie: jak zachowywali się owi polscy Beutekameraden, gdy ich wehrmachtowskie jednostki dokonywały na różnych frontach zbrodni wojennych? Czy może dowódcy „naszych” wehrmachtowców usłyszeli od nich: „ich mach’s nicht mit!”? Któż byłby skłonny w to uwierzyć?

Oto kilka liczb obrazujących skutki polityki zniemczania Polaków: wg niemieckiego historyka Heinricha Jaenecke na obszarach wcielonych do Rzeszy liczba osób objętych grupami I i II listy narodowej sięgała 1 miliona, objętych grupą III 1,3 miliona, a grupą IV 83000.

Polski historyk Józef Milewski podaje przybliżone proporcje na Pomorzu Gdańskim (Gau Danzig-Westpreussen). Tak więc na przykładzie Starogardu, który liczył wiosną 1943 r. 18638 mieszkańców, osób w grupach I i II było 3714 (19,9 %), w grupie III 14085 (75,5 %), natomiast Volkslisty nie podpisało nieledwie 801 Polaków. W stosunku do ogółu Polaków liczba wpisanych do III grupy stanowiła aż 94,6 %.

Podobnie kształtowały się te relacje w Grudziądzu: Wg historyka Katarzyny Miller liczba ludności Grudziądza na dzień 17.8.1945 wyniosła 40660 osób. W tej liczbie 1097 (%) Reichsdeutsche i Volksdeutsche (I i II grupa DVL) i aż 30000 (73,7%) osób z III i IV grupą DVL.

Znam nastroje panujące pośród Polaków, mieszkańców Grudziądza, w czasie okupacji niemieckiej; powszechnie panował paniczny lęk przed obozem pracy (synonimem grozy były Potulice*), a jeszcze bardziej przed wysiedleniem do Generalnego Gubernatorstwa. Nasuwa się retoryczne pytanie: gdyby Polacy na tych obszarach solidarnie wykazali się patriotyzmem i odmówili podpisywania Volkslist, czy Niemcy byliby w stanie przesiedlić ich wszystkich do GG, albo osadzić w obozach pracy?

*) Przytoczę tu kilka informacji dot. obozu w Potulicach. W przeddzień wyzwolenia 21.01.1945 r. w obozowej ewidencji było 11188 osób. Przyjmuje się, że ogółem w obozie było ok. 25 tys. osób. W ewidencji zgonów odnotowano 1297 osób, w tym 767 dzieci.

Po roku 1945 w obóz stanowił miejsce internowania 20000 d0 30000 Niemców (i Volksdeutschów). W grudniu 1947 r. przebywało w obozie ok. 24000 Niemców, w tym 6000 dzieci. W obozie zmarło 3500 internowanych Niemców.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   

Temat jest obszerny i chyba troche malo precyzyjnie sformulowany

Kim byli, kim mogli byc Polacy walczacy za : Führer, Volk und Vaterland.....:

kryterium I - posiadane obywatelstwo - osoby posiadajace obywatelstwo polskie przed 1.9.39......niezaleznie od narodowosci.....Obywateli II RP w armii niemieckiej sluzylo

kilkaset tysiecy. Na pierwszym miejscu nalezy wymienic mniejsza niemiecka.....:)

Paradoksalnym jest, ze trzon niektorych, jednostek Waffen - SS w trakcie ich formowania stanowili obywatele polscy....:). czy to pozniejszej dywizji Totenkopf czy tez jednostek kawalerii SS.

W koncu 1939 roku naplyw ochotnikow do SS z terenow przedwojennej Polski byl tak duzy, ze praktycznie wstrzymano rekrutacje Reichsdeutsche w tym okresie, bo nie bylo po prostu miejsca w koszarach.....:)

(Wspomnienia Niemca, niedoszlego esesmana, z okolic Hamburga, ktorego podanie o przyjecie do SS nie zostalo wtedy uwzglednione.....pisze z gorycza, ze komisje preferowaly

ochotnikow ze wschodu kaleczacych jezyk niemiecki..... Gdzies tlumaczenie wkleilem -

chyba na histerykach.org )

Ten ped obywateli polskich do SS w owym okresie wiaze sie z tym, iz formalne uregulowanie poboru do Wehrmachtu na terenach anektowanych nastapilo dopiero w ciagu roku 1940.

No ale zostanmy dalej przy obywatelach polskich w armii III Rzeszy.......Osoby narodowosci

ukrainskiej i litewskiej przyjmowali Niemcy chetnie......

Summa summarum - obywateli II Rzeczypospolitej w wojskach niemieckich - tj. obywateli polskich do wrzesnia 1939 byl duzo.....zaryzykowalbym liczbe ok. pol miliona osob o tym statusie, ktore przewinely sie w trakcie II WS przez rozne formacje III Rzeszy

kategoria - czy kryterium II - narodowosc polska - podawana lub uznawana,

a obywatelstwo - w czasie okupacji - niemieckie, badz podobny status.

Ci wszyscy "Volksdeutsche", o ktorych mowa powyzej, choc nie tylko. Przed 1939 rokiem

na terenie Niemiec - w granicach sprzed 1937 roku mieszkalo sporo Polakow - emigrantow.

Czesc posiadala juz wtedy obywatelstwo niemieckie, Niektorzy przyjeli je po klesce

wrzesniowej. Otrzymywali - z urzedu - status.....Reichsdeutsche.....:).

(Niemiec, znajomy z Drezna opowiadal mi o swoim dziadku, ktory w czasie pobytu w niewoli

rosyjskiej korzystal ze sporych "luzow" - pilnowal z dubeltowka na plecach, kolchoznianych

pol, w przerwach polujac na kaczki i pocieszajac samotne kolchoznice.....:) -

wszystko dzieki znajomosci jezyka polskiego - rodzina wyjechala "na saksy" pod Lipsk

i zostala tam na stale - w okolicach poczatku II WS zagrozono im wydaleniem do

Polski no to przyjeli obywatelstwo niemieckie.....)

Do tej grupy mozna odniesc liczbe ok. 250 000 osob podawana powyzej.

Nalezy jednak pamietac, ze "narodowosc" jest pojeciem plynnym. Na przyklad:

Na jednym niemieckim forow pisywal swego czasu byly zolnierz Waffen - SS, zamieszkaly

w Wielkiej Brytanii - z pogladow - no...powiedzmy, ze nadal wierny Adolfowi.....:)

Kiedys dyskusja zeszla na temat jego obecnego miejsca zamieszkania - w Anglii.

Ano pod koniec wojny dostal sie do niewoli, jako, ze pochodzil z poznanskiego podal

sie za Polaka, wyladowal u maczkowcow - juz po 1945 roku - i potem " z przyczyn

osobistych" zostal w Wielkiej Brytani.... Dziadek uwaza(l) sie obecnie za ...anglika

kateoria trzecia - "polscy" Polacy, bez obywatelstwa niemieckiego , bez ambicji

i bez widokow na nie ....

Ta grupa teoretycznie do pazdziernika 1944 nie powinno byc w reprezentowana w formacjach zbrojnych III Rzeszy. Nie brali ich i juz.....Nie to, ze chetnych nie bylo...

Ciekawe sa rozwazania na temat przyczyn niemieckiej niecheci do "polskiego" Polaka

w mundurze Wehrmachtu.

Na pewno istnieja indywidualne wyjatki, ktore te regule raczej potwierdzaja.

Za to od polskich Polakow roily sie formacje pomocnicze, organizacja Todt,

polskimi Hiwis poslugiwal sie Wehrmacht, tworzyli bataliony policyjne itd. itd.....

Nie zawsze sluzba ta byla przymusowa.

Przez dziesiatki lat uczylismy sie mitow o "jednym w Europie narodzie, ktory nie

kolaborowal z Adolfem", o tym, ze nie bylo polskich formacji w sluzbie Hitlera.

Ano Polakow w silach zbrojnych III Rzesza nie bylo. W zasadzie.

To sie zgadza. Reszta sklada sie z wielu "ale"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

Potężny odsetek Polaków- volksdeutschów- służył w 3. Dywizji Grenadierów Pancernych, wchodzącej w skład XIV KPanc gen. Sengera we Włoszech. Sam dowódca korpusu uważał tą dywizję za wyjątkowo "niepewną" po doświadczeniu spod Salerno- podczas tych walk odnotowano podejrzanie dużą liczbę zniknięć z w/w dywizji. W gruncie rzeczy trudno się dziwić tym Polakom pochodzenia niemieckiego, skoro byli i czuli się traktowani jak żołnierze drugiej kategorii- przyjmowano ich do wojska na okres próbny i choć uczestniczyli w ciężkich zmaganiach na Wschodzie, nie można ich było awansować do zakończenia okresu próbnego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W ostatnim, majowym numerze "Focus Historia" natrafiłem na bardzo ciekawy artykuł pt. "Honor polskiego Niemca". Rzecz o żołnierzu noszącym nazwisko Teodor Kühn. Pochodził z rodziny niemiecko-polskiej (ojciec Niemiec, matka Polka). Przed wojną zdał maturę w Wąbrzeźnie lub Toruniu, po czym w 1939 uczęszczał do szkoły podchorążych przy 4 DP w Brodnicy. Walczył we wrześniu w szeragach tej jednostki, potem w obronie Modlina, gdzie przydzielono go do 30 DP. Uniknął niewoli uciekając, ponoć też awansowano go do stopnia ppor.

Volkslistę podpisał, aby jak sam twierdził, nie sprawiać problemów rodzinie (miał jeszcze 2 młodszych braci). W 1940 powołano go do Wehrmachtu. 11 maja 1941 roku, podczas apelu, Kühn zgłosił się do raportu i zameldował: "Oświadczam, że nie jestem w stanie spełniać obowiązków niemieckiego żołnierza, zgodnie ze swoim sumieniem!". Trzy lata zajmowały się władze wojskowe sprawą Teodora, głowiąc się nad nią, próbując wyciszyć i znaleźć rozwiązanie. Kühn pisał do wszelkich możliwych władz pisma i podania, argumentując swoją postawę, powołując się nawet na "Mein Kampf". Argumentował, że jako obywatel i oficer polski nie może służyć w Wehrmachcie. Pozwolę sobie zacytować jedną z wypowiedzi tego jakże szlachetnego człowieka:

"Chciałbym wyjaśnić mój stosunek do walki niemieckiego narodu o przyszłość Europy. Żałuję, że moje - polskie ze strony matki - pochodzenie, wychowanie i złożenie przysięgi nie pozwalają mi w tym uczestniczyć. Moja przysięga jest dla mnie czymś świętym, a honor osobisty nie pozwala mi walczyć nawet po stronie zwycięskiego przeciwnika. Nie oznacza to, że nie chcę być Niemcem w przyszłości i że nie chcę wprowadzenia nowego porządku w Europie. Mogę przecież podjąć pożyteczną pracę, do której dorastam. Ale chociaż życzę Niemcom najlepszych sukcesów, to kocham swoją ojczyznę i żądanego ode mnie obowiązku służby wojskowej spełnić nie mogę. W związku z tym wiem, że mogę by, dodaje mi sił i wytrwałości. Wiem, że w sytuacji tej nie mogę być Volksdeutschem i zrzekam się już tego. Wolę dzielić gorzki los zwyciężonych, niż maszerować wraz ze zwycięzcami, skoro nie będę zdolny do ich wielkich wzruszeń."

Dość powiedzieć, że odmówiono mu wszystkiego, łącznie z prośbą o status bezpaństwowca. Był więziony, przechodził różne szykany. Ostatecznie obniżono mu grupę i wydalono z wojska zgodnie z obowiązującym przepisami. Wkrótce zainteresowało się nim jako cywilem gestapo i zesłano do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Przeżył cudem, bo wylądował nawet w bukrze śmierci. Widać Bóg czuwa nad dobrymi ludźmi.

Po wojnie służył w LWP skąd go wyrzucono, bo... był Niemcem. Przetrzymywano go potem w szpitalach psychiatrycznych, gdzie go męczono. Zmarł w zapomnieniu w 1990 roku.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.