Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

fodele   

irakliotissa.jpg

Irakliotissa, czyli podróżniczka mimo woli

Kiedy żyła była bogatą arystokratką zamieszkującą Saloniki II wieku n.e., fundatorką Odeonu, którego ruiny wciąż można oglądać na agorze rzymskiej. Kobietę tę uhonorowano nawet marmurowym posągiem ponadnaturalnej wielkości (211 cm), posągiem, który z czasem runął i poszedł w zapomnienie. Macedońska ziemia długo i skrzętnie chowała cenny zabytek, aż do marca 1944 roku, kiedy to niemieccy żołnierze zaczęli prace przy budowaniu okopów w okolicach ulicy św. Demetriusza. Wtedy posąg ponownie ujrzał światło dzienne. A że nie był to dobry okres - stał się obiektem powszechnego pożądania.

Wprawdzie 6 kwietnia grecki kurator starożytności - Stylianos Pelekanidis – przejął opiekę nad rzeźbą i z honorami umieścił ją wśród zbiorów zgromadzonych w Rotundzie. Jednak niecałe dwa miesiące później (31 maja 1944), żołnierzy niemieccy, pod pretekstem zabezpieczenia zbiorów przed atakami lotniczymi, siłą weszli do Rotundy. Ofiarą „ochrony” padła dumna arystokratka, którą przetransportowano koleją do Niemiec wzbogacając tym samym obfitą kolekcję Hitlera. Kilka miesięcy później kanclerz Rzeszy podarował marmurową damę swojemu ulubionemu ministrowi - Josephowi Goebbelsowi i tym razem posąg ozdobił willę szefa propagandy.

Gdy wojna się skończyła dama z Salonik ponownie została przesiedlona. Z malowniczo położonej rezydencji Goebbelsa w Bad Badaussee w Austrii przeniesiono ją do pobliskiej kopalni soli. Tam, choć na wygnaniu, znów przebywała w szacownym otoczeniu, towarzyszyły jej bowiem setki innych dzieł sztuki skradzionych przez nazistów na terenie całej Europy.

W pewnym momencie greckie gazety zaczęły alarmować, iż uprowadzona przez Niemców rzeźba zagrożona jest wywozem poza ocean. Rzeczywiście, amerykańskie wojska przygotowywały się do realizacji planu wywozu salonickiej damy wraz z innymi zabytkami do Stanów Zjednoczonych. Miało się to odbyć nawet pod eskortą odpowiedniej komisji naukowej… Na szczęście państwo greckie zdążyło na czas wysłać swoich przedstawicieli po odbiór maleńkiego ułamka dziedzictwa narodowego.

Półtora roku później (1947) marmurowa pani ostatecznie powróciła do domu! Posąg był pierwszym skradzionym antykiem, jaki pojawił się w Helladzie na długo przed rokiem 1954, kiedy to podpisano Konwencję haską (dotyczy postępowania wobec dóbr kultury w czasie konfliktu zbrojnego). Rzeźba ponownie zamieszkała w Rotundzie. W 1962 powstało Muzeum Archeologiczne w Salonikach, które chętnie przyjęło podróżującą nie z własnej woli marmurową panią.

Dziś „Irakliotissa” (bo tak zwana jest z racji cech rzeźbiarskiej szkoły heraklejskiej) podziwiana jest w jednej z sal muzealnych poświęconych starożytnemu odeonowi miasta. Stoi tam dumnie w towarzystwie Muz i opowiada swoją historię…

Edytowane przez fodele

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

areskon.jpg

Ulubieniec salonickich widzów

W Muzeum Archeologicznym w Salonikach oglądać można jedną z nielicznych stel nagrobnych dedykowanych aktorowi. Należy ona do Marcusa Ouareiniosa Areskona, aktora tragicznego żyjącego w latach 170-200 n.e. w kwitnących pod rządami Rzymian Salonikach.

Marcus był dzieckiem nieślubnym (chyba) Ouareinii Areskousy, kobiety która również parała się aktorstwem, gdyż w okresie rzymskim kobiety grywały w teatrze role drugorzędne, bądź pojawiały się w teatrach mimów. Jednakowe przydomki matki i syna (Areskousa, Areskon) nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z tradycją rodzinną, co w przypadku zawodów teatralnych w starożytności było częste. Z tą różnicą, że matka była aktorką teatru ludowego, a jej uzdolniony syn wspiął się na wyżyny sztuki występując w wielkich teatrach miejskich.

Chłopiec szybko wykazał się nieprzeciętnym talentem i bardzo wcześnie stał się wyjątkowo modnym aktorem. Świadczy o tym przede wszystkim jego przydomek, gdyż „Areskon” oznacza lubiany, kochany przez wszystkich. Można więc pokusić się o stwierdzenie, iż umierając w wieku zaledwie 30 lat opuścił świat jako idol salonickiej publiczności.

Jego stela nagrobna stanęła na grobie matki i Lucjusza Ouareinia Sinatiosa (być może ojczyma). Sam Marcus przedstawiony jest na niej jako heros czy król, przyodziany w chiton aktora tragicznego.

Pomnik nagrobny zachował się w bardzo dobrym stanie, mimo iż znaleziono go wmurowanym w ścianę jednej z miejskich kamienic. Na niektórych częściach płaskorzeźby widoczne są resztki kolorów, którymi została pokryta ponad 1800 lat temu. Na wysokości twarzy uwiecznionego na steli zmarłego przedstawiona jest kobieca maska tragiczna. Sugeruje to, że aktor wcielał się nie tylko w role wojskowych i herosów, na co wskazuje jego ubiór i ułożenie rąk (prawa w geście powitania, lewa zaś trzymająca miecz), ale i kobiet. W starożytności było to powszechne i w tym konkretnym przypadku potwierdzone jest symboliczną maską.

Na nagrobku młodego artysty widnieje napis:

"Λ(εύκιος) Σηνάτιος Oίκιος και Ουαρε[ι]νία Αρέσκουσα Μάρκω Ουαρ[ι]νίω Αρέσκοντι τω τέκνω μνήμης χάριν"

(Lucjusz Ouareinios Sinatios i Ouareinia Areskousa dedykują pamięci dziecka Marcusa Ouareiniosa Areskona)

Edytowane przez fodele

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

1977quz.jpgmuzeumslonia.jpg

Słoń w 1977 i stara siedziba słonia

Już niedługo w Ptolemaidzie rozpoczną się prace nad przebudową muzeum, gdzie trzymane jest rzadkie i wyjątkowe znalezisko o znaczeniu paleontologicznym. Chodzi o skamielinę niemal pełnego szkieletu prehistorycznego słonia (bez kłów) odkrytego podczas prac wykopaliskowych w 1977 roku. Słonia oglądać można in situ, czyli w miejscu, gdzie został odkryty! Bowiem tylko i wyłącznie dla niego powstał tam budynek o powierzchni ok. 80 metrów kwadratowych, który miał za zadanie osłaniać jego szczątki. Jednak po ponad 30 latach funkcjonowania gmach okazał się być niewystarczający i uznano, iż nie nadaje się do przechowywania tak ważnego eksponatu. Ponadto jest on praktycznie niestrzeżony. Początkowo sugerowano przeniesienie szkieletu do nowego muzeum w Ptolemaidzie (do skrzydła z zabytkami paleontologicznymi). Ostatecznie zwyciężyła jednak opcja pozostawienia słonia w pierwotnym miejscu i przebudowy istniejącego budynku.

Zazwyczaj to muzeum otrzymuje nowy eksponat. W przypadku słonia z Ptolemaidy to eksponat dostanie własne nowe muzeum! I to nie pierwszy raz :)

Czy znacie podobne sytuacje?

Edytowane przez fodele

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

volos.jpg

Awans z funkcji służebnej do roli ważnego eksponatu!

Szczególnym eksponatem Muzeum Archelogicznego w Volos już niedługo będzie wyciągnięta z przepastnej piwnicy muzealnej Księga Gości! Pokryta kurzem czasu i zapomnienia przez dziesiątki lat strzegła swojej bogatej historii. A było czego strzec! Na jej stronach zawarte są porzekadła, dedykacje i podpisy znanych i anonimowy ludzi, którzy jako jedni z pierwszych odwiedzili muzeum w latach 1910-1916. Podpisów umieszczonych w księdze jest łącznie 4500. A wśród nich takie nazwiska jak Nikos Kazantzakis, Angelos Sikelianos, Sophia Schliemann, poeta Angelos Tanagras, archeolog Charles Piccard, hrabina Eugenia Kapnisis z Monachium. Widnieją w niej również autografy ówczesnych polityków, jak chociażby Nikolaos Plastiras.

Ta szczególna księga (jak wszystkie będące w posiadaniu każdej tego typu placówki) daje informacje o historii muzeum i lokalnej społeczności.

Zanim księga zostanie przeniesiona z piwnicy i wystawiona w gablocie zajmą się nią eksperci z dziedziny historii i paleografii, gdyż niektóre podpisy trzeba najpierw „rozszyfrować”. Uzyska też swoje drugie życie, jako że zostanie wydana jej nowa wersja wzbogacona o adnotacje do co ważniejszych wpisów. Istotne jest przykładowo, że Nikos Kazantzakis i Angelos Sykelianos odwiedzili muzeum w Volos wspólnie w Wigilię 1914 i w ramach wrażeń z wizyty, oprócz podpisów, umieścili łacińską maksymę. Natomiast Sophia Schliemann, żona niemieckiego pioniera w dziedzinie archeologii Heinricha Schliemanna, oglądała eksponaty zgromadzone w Volos 11 września 1912, ale ograniczyła się tylko do złożenia podpisu w księdze.

Wiek temu Muzeum Archeologiczne w Volos odwiedzali też „zwykli turyści”. Najwięcej z nich pochodziło z Grecji i Cypru. Znakomitą większość stanowiły wizyty studentów i szkolnych wycieczek edukacyjnych. Nie brakuje jednak i zwiedzających z zagranicy! Łatwo jest odróżnić adnotacje pozostawione przez Żydów, którzy zawsze posługiwali się tylko językiem hebrajskim. Są też podpisy osób pochodzących z krajów arabskich, Turków, Amerykanów, a nawet obywateli odleglej Afryki Południowej. Zdaniem dzisiejszego kustosza muzeum wskazuje to na dobrą reputację nowej wówczas placówki, która powstała przecież dopiero w 1909 roku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

aresa.jpg

W Narodowym Muzeum Historycznym w Atenach, znanym również jako Muzeum Parlamentarne, zobaczyć można piękne popiersie boga wojny Aresa. Jako że wykonane jest w marmurze bardziej pasuje ono do sali rzeźb antycznych, a wystawione jest pomiędzy chorągwiami, bronią, a tradycyjnymi strojami z XIX wieku!

Ten konkretny Ares nie jest bowiem zwykłą rzeźbą. Jest ozdobą dziobową statku, który brał udział w większości bitew Wielkiego Powstania Greków przeciw Turkom. Statku, który bohatersko przeciwstawiał się wrogowi, pomimo faktu, że stracił kapitana. Statek ten nosił nazwę „Ares”….

Żeby zrozumieć znaczenie galionu trzeba zapoznać się z historią statku, który zdobił i którego strzegł.

W 1818 roku obywatel wyspy Hydra, kapitan Atanasios Tsamados, odebrał z weneckiej stoczni nowiutki statek. Wykonany był z drewna dębowego, miał pojemność ładunkową 350 ton i wyposażony był w 16 działek dla ochrony przed piratami. Jego załoga liczyła 82 osoby.

To właśnie na dziobie tego nowego pięknego statku umieszczono aflaston boga wojny. Jego głównym zadaniem było strzec załogę jednostki przed zagrożeniami, gdyby zaś statek został przejęty przez wroga – stawał się trofeum.

"Ares”, jak większość greckich statków handlowych tego okresu, brał udział w walkach narodowowyzwoleńczych. Najwznioślejsze strony jego historii zapisały się w połowie marca 1825 roku, kiedy to załadowany po brzegi amunicją przeznaczoną dla powstańców w Patras pojawił się mimo wszystko w porcie w Pylos, aby pomóc bronić miasto oblegane przez 10-tysięczną armię Egipcjan. Po wysadzeniu na brzeg nielicznych żołnierzy mających pomóc oblężonemu miastu „Ares” zdecydował się pozostać „na stanowisku”.

W dniu 26 kwietnia, dowodzący Egipcjanami Ibrahim Pasza postanowił wzmóc działania w porcie Pylos. W trakcie starć jakie się wtedy wywiązały dowodzący „Aresem” Anastasios Tsamados poniósł śmierć. Ale dzielny statek nie wycofał się z bitwy - jego stery zdążył przejąć kapitan innej jednostki.

Dopiero po czasie podjęto decyzję o przedarciu się „Aresa” i dwóch innych łodzi poza linię wroga i ostateczne wycofanie ich z portu w Pylos. Podczas tej akcji najbardziej ucierpiał „Ares”, to na nim skoncentrował się atak okrętów egipskich. Przez trzy godziny „Ares” był celem zawziętego ostrzału wroga. Załoga zadecydowała, że gdyby statek miał dostać się w ręce żołnierzy Ibrahima, zostanie wysadzony. Przygotowano w tym celu beczki z prochem. Jednakże „Ares” uszedł cało z tarapatów dzięki wybuchowi niespodziewanego pożaru na wrogim okręcie, co spowodowało zamieszanie w szeregach Egipcjan.

Bohaterskie czyny „Artesa” zostały docenione. Młode państwo greckie zakupiło legendarną łódź w 1829 roku. Wyremontowano ją, przemianowano na „Atenę” (również bogini wojny, ale jakby bardziej przez Greków lubiana ;) ) i wykorzystywano jako okręt szkoleniowy Akademii Marynarki Wojennej. Jednak dwadzieścia lat później, "Ares" powrócił do swojej historycznej nazwy i po długiej ciężkiej pracy okrętu szkoleniowego w 1900 został na stałe zakotwiczony w porcie Poros, gdzie tym razem funkcjonował jako szkoła kadetów marynarki.

„Ares” nie przegrał żadnej bitwy oprócz tej ostatniej - walki o przetrwanie. Mimo wielu protestów nikt nie zdołał utrzymać go przy życiu, kiedy okazało się, że z powodów ekonomicznych staruszka nie można dłużej finansować.

W 1921 roku zatopiono go z wszelkimi honorami w okolicach Salaminy. Pozostał po nim jedynie marmurowy galion z dumą opowiadający o wielkości statku, któremu ongiś patronował.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co do słonia z Ptolemaidy...

na zupełnie innym poziomie, bo nie o zabytek chodziło...

W podstawówce czytałem o batalii pewnej rodziny w pewnym mieście amerykańskim o swoją rodzinną lodziarnię.

Deweloperzy wykupili wszystkie tereny wokół tej lodziarni i chcieli postawić tam drapacze chmur, jak i w

miejscu lodziarni.

Skończyło się na tym, że rodzina wygrała: i z miastem i z potężnymi deweloperami, przy wsparciu wielu

mieszkańców dzielnicy (czy: kwartału?).

Zatem w tym miejscu powstały drapacze chmur, które dokładnie obudowały ów przybytek mrożonego mleka.

Z boków i ód góry.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

[

Irakliotissa, czyli podróżniczka mimo woli

Jeśli posąg pewnej kobiety odkopano po, powiedzmy półtora tysiącach lat, to skąd wiedziano o jaką osobę chodzi?

A jeśli był nawet podpisany, to jakie zachowane źródła o niej pisały?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

Jeśli posąg pewnej kobiety odkopano po, powiedzmy półtora tysiącach lat, to skąd wiedziano o jaką osobę chodzi?

A jeśli był nawet podpisany, to jakie zachowane źródła o niej pisały?

Bardzo chciałam Ci odpowiedzieć konkretnie. Naszukałam się i niestety nic nie znalazłam... Żadnego imienia, zero informacji... Spróbuję jeszcze jutro.

Na pewno była to osoba wybitna, skoro postawiono jej pomnik. Sądzę, iż wniosek o sponsorowaniu Odeonu wysnuto na podstawie miejsca, gdzie posąg znaleziono. Ponieważ Rzymianie zostawili po sobie mnóstwo źródeł pisanych, na pewno gdzieś o tej kobiecie wspomnieli.

(Na razie nie zastałam nikogo kompetentnego, kto mógłby odpowiedzieć na dręczące nas pytanie ;) Liczę, że sprawa rozwiąże się początkiem przyszłego tygodnia, kiedy to pojawi się dyżurny archeolog.)

Edytowane przez fodele

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

sexyo.jpg

Bezwstydny kubeczek

Na pierwszy rzut oka to tylko niepozorny eksponat. Niby nic, a jak się dokładnie przyjrzeć - dostrzeżemy pokryte płaskimi reliefami naczynie (coś jak kubeczek do picia wina) zaopatrzone w szczególną wylewkę w kształcie… fallusa. Znaleziono je latem 1995 roku w obrębie starożytnej Agory w Salonikach. Wprawdzie, kiedy początkowo dokopano się do pomieszczeń łaziennych sądzono, że odkryto zwykłe termy rzymskie, jednak opisane znalezisko jednoznacznie wskazywało na odmienne przeznaczenie budynku. Datowany na I w.n.e. kubeczek przynależał do domu publicznego. Dodajmy – pierwszego, jaki odkryto w tym mieście.

Dom schadzek był dwupiętrowym budynkiem na planie prostokąta. Na jego pierwszym piętrze znajdowała się sala, w której spożywano posiłki. Dalsze pomieszczenia, zaopatrzone w wszelkie udogodnienia, przeznaczone były na sale uciech, z których korzystali klienci.

Jeżeli ktoś początkowo sądził, że samo znalezienie „zbereźnego” kubeczka nie wystarczy do ustalenia przeznaczenia budynku, to odkryte tu inne artefakty rozwiewają wszelkie wątpliwości. Odkopano ponad 500 innych podobnych naczyń ceramicznych i szklanych, figurki fallusów, nawet fragmenty w czegoś w rodzaju starożytnego wibratora (o ruchomych częściach!).

Z naszego punktu widzenia kubeczek dekorowany jest niewinnymi motywami. Dla starożytnych jednak wyciśnięte na naczyniu ozdoby przedstawiające Merkurego, Wenus, liście winorośli, winogrona, ptaki i owady, to symbole nawiązujące do płodności i seksualności. O szczególnym wykorzystaniu naczynia świadczy jednak głównie wylewka-fallus oraz wyeksponowane poniżej jądra.

Naczyń w kształcie fallusów, bądź przyozdobionych płciowymi organami męskimi chętnie używano w trakcie sympozjonów już od VI w.p.n.e. Przetrwały jak się okazuje do czasów hellenistycznych i rzymskich. Hetery piły wino z fallusokształtnych wylewek wprawiając w podniecenie uczestników biesiady.

Najprawdopodobniej dom publiczny w Salonikach działał od I w.p.n.e. aż po I w.n.e., kiedy to został zniszczony w wyniku trzęsienia ziemi.

Większość wymienionych znalezisk nadal przechowywanych jest w przepastnych podziemnych magazynach. Tylko wymieniony kubeczek stał się już oficjalnym eksponatem Muzeum Archeologicznego w Salonikach. Przewiduje się, że pozostałe "obsceniczne” rekwizyty o ściśle użytkowym charakterze, zostaną udostępnione w specjalnie do tego przeznaczonej sali muzealnej w podziemiach muzeum Starożytnej Agory. Z możliwością wstępu tylko dla osób pełnoletnich!!!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

praxo.jpg

Mały marmurek z wielką historią

W sali pełnej przepięknych epigrafów Muzeum Archeologicznego w Delfach zapewne mało kto zwróci uwagę na kawałek marmuru z mocno już zatartym, niemal nieczytelnym, napisem. Gdy jednak jakiś bardziej zainteresowany turysta zatrzyma na nim spojrzenie, przeczyta jedynie typowy hołd dla boga Apolla złożony przez niejaką Prakso. Kazała ona wyryć do bóstwa delfickiego bardzo proste słowa: "Prakso z Delf, córka Emmenidesa, żona Praksiasa i matka Thrasyklesa z Delf. Modli się do Apollona Pytyjskiego”.

Przy bliższym zapoznaniu się z historią kawałka marmuru, okazuje się jednak, że Prakso była znaną postacią. Kobietą, którą w swoich zapiskach uwiecznił rzymski historyk Tytus Liwiusz. A to dlatego, że zdecydowanie różniła się ona od innych współczesnych jej niewiast. Na tyle aktywnie brała udział w procesach politycznych, że udało jej się zostawić swój ślad w historii. Ślad dla jednych niecny, dla innych bohaterski...

Żona znakomitego obywatela Delf nie interesowała się w ogóle zajęciami przeznaczonymi w starożytności dla kobiet. Miała władczy charakter i skłonności do intryg, co też wykorzystała, kiedy tylko nadarzyła się sposobność.

Wszystko zaczęło się, gdy Eumenes II, król Pergamonu, odwiedził stolicę Imperium realizując swoją prorzymską politykę, dającą jego królestwu możliwość błyskawicznego rozwoju.

Tam przed Senatem oskarżał on Perseusza, ostatniego króla Macedonii broniącego Grecji przed zakusami Imperium Romanum, starając się przekonać Rzymian do walki z nim. Kiedy Perseusz dowiedział się co zaszło, postanowił wynająć najemników w celu zgładzenia Eumenesa.

Plan przewidywał zastawienie pułapki w świątyni w Delfach, gdzie Eumenes miał zatrzymać się w drodze powrotnej do kraju, aby złożyć ofiarę Apollonowi. Oprócz honorariów płatni mordercy otrzymali od Perseusza list instruujący, że w Delfach mają udać się po pomoc do kobiety o imieniu Prakso, gdyż utrzymywała ona przyjazne stosunki z królem Macedonii.

Prakso zgodnie ze swoją naturą chętnie zgodziła się na udział w sprawie. Ukrywała najemników pod swoim dachem. Ponieważ doskonale znała teren, pomagała im zaplanować atak. Postanowiono uderzyć na Eumenesa gdy ten będzie się zbliżał do Delf. Na szlaku, gdzie droga zwęża się znacznie konwój musiał maszerować gęsiego pomiędzy skałą a urwiskiem, pozostawiając króla bez osłony. Tu właśnie najemnicy zaczęli zrzucać na ścieżkę wielkie kamienie, z których jeden celnie trafił władcę Pergamonu w głowę. Zaskoczeni żołnierze Eumenesa rozproszyli się pozostawiając go samego. Nie opuścił go jedynie Pantaleon z Etolii. Straż króla Pergamonu opamiętała się na szczęście i zawróciła goniąc zbrodniarzy aż pod szczyty Parnasu.

Pierwsze pogłoski, jakie dotarły do Rzymu mówiły, że król Pergamonu nie żyje. Ostatecznie okazało się jednak, że cios nie był śmiertelny. Eumenes odzyskał przytomność i został przewieziony początkowo do Koryntu, a stamtąd na Eginę.

Dalsze losy naszej Prakso nie są dokładnie znane. Można tylko przypuszczać, że poniosła konsekwencje swojego czynu, gdyż wysłannik Senatu - Gajusz Waleriusz – otrzymał zadanie dostarczenia jej do stolicy Imperium…

(Mały kawałek marmuru, datowany na 172 r.p.n.e., opowiadający tę długą i skomplikowaną historię wystawiony jest w galerii epigrafiki Muzeum Archeologicznego w Delfach.)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Dom schadzek był dwupiętrowym budynkiem na planie prostokąta. Na jego pierwszym piętrze znajdowała się sala, w której spożywano posiłki. Dalsze pomieszczenia, zaopatrzone w wszelkie udogodnienia, przeznaczone były na sale uciech, z których korzystali klienci.

Wybacz fodele, ale ten fragment Twojej wypowiedz mnie nie przekonuje.

Bo jeśli odkryto fundamenty, to skąd wiadomo co kiedyś było wyżej?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

Wybacz fodele, ale ten fragment Twojej wypowiedz mnie nie przekonuje.

Bo jeśli odkryto fundamenty, to skąd wiadomo co kiedyś było wyżej?

1. Wystarczy, że istniały np. schody. Musiały przecież gdzieś prowadzić. Na ogół na wyższą kondygnację.

2. Archeolodzy doskonale potrafią odróżnić, jakie artefakty spadły wraz ze stropem z wyższych pięter na parter.

3. Na podstawie "solidności" fundamentów (jak również podpory, filary, etc.) archeolodzy określają ilość ewentualnych pięter.

To tylko podstawowe sprawy, na które zwraca się uwagę przy określaniu wysokości budynków z okresu prehistorycznego. Podejrzewam, że w sytuacji kiedy mamy do czynienia ze stosunkowo młodym obiektem (bo pochodzącym z okresu rzymskiego) takich danych jest dużo więcej.

Są też pewnie inne "kruczki", o których nie mam pojęcia ;) Musiałbyś zapytać specjalistów, np. Martinusa :)

Edytowane przez fodele

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

Jeśli posąg pewnej kobiety odkopano po, powiedzmy półtora tysiącach lat, to skąd wiedziano o jaką osobę chodzi?

A jeśli był nawet podpisany, to jakie zachowane źródła o niej pisały?

Wracam jeszcze raz do pytania widiowego, gdyż obiecałam, że postaram się dowiedzieć czegoś więcej.

Zgdonie z tym, co usłyszałam od p. archeolog pracującej w Muzeum Archeologicznym w Salonikach, pomnik Irakliotissy niestety znaleziony został bez bazy. Dlatego też pozostaje ona bezimienna. Wiadomo, że posąg przedstawia rzeczywistą postać, gdyż rysy twarzy noszą naturalne cechy, a nie wyidealizowane przysługujące bóstwom, czy innym postaciom mitologicznym. Ponadto samo ułożenie rzeźby też charakterystyczne jest dla przedstawień postaci autentycznych.

O tym, że kobieta mogła być jedną ze sponsorek Odeonu w Salonikach świadczy lokalizacja, w której ją znaleziono.

Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że dwa miesiące temu w M.A. w Salonikach zjawił się człowiek (Amerykanin), który powiedział pracownikom, że w dzieciństwie często oglądał wśród domowych fotografii zdjęcie Irakliotissy. Jego ojciec był jednym z żołnierzy niemieckich, którzy odkopali pomnik! Był bardzo wzruszony widząc go na żywo.

I jeszcze jeden "smaczek" (choć nie wiem na ile wiarygodny, gdyż pani archeolog nie potrafiła sobie przypomnieć, gdzie znalazła tę informację): do kopania okopów w Salonikach Niemcy wykorzystywali rzekomo polskich jeńców. Mówi się, że tak naprawdę to oni wydobyli Irakliotissę na światło dzienne.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

dodona.jpg

Zapiski ponadczasowych trosk

Znaleziono ich ponad 2500, ale tylko niektóre wystawione są w Muzeum Archeologicznym w Janinie. Mowa tu o małych płytkach ołowianych pochodzących ze starożytnej Dodony. W tym pięknie położonym miejscu w Epirze znajdowała się najstarsza wyrocznia grecka. W świętym gaju Zeusa i Diony kapłani wieszczyli „czytając” z szumu liści świętych drzew dębowych i dźwięku poruszanych na wietrze wielkich naczyń z brązu. Działalność wyroczni w Dodonie opisywana jest przez Herodota i Hezjoda.

Wykopaliska na terenie Dodony prowadzone są od 1876 roku, aż po dzień dzisiejszy. Przez cały ten czas archeolodzy odkrywają ołowiane tabliczki. Wszystkie mają prostokątny kształt i charakterystyczne otworki pozwalające na przeciągnięcie sznureczka. Ich mnogość nie jest niczym niezwykłym, wszak to na nich właśnie przybywający do wyroczni pielgrzymi zamieszczali pytania do bóstwa (na awersie). Ludzie ci często podpisywali się bądź też oznaczali tabliczkę jakimś sobie znanym symbolem, by móc rozpoznać odpowiedź ich dotyczącą. A odpowiedzi zapisywane były po drugiej stronie tabliczki. Niestety, do naszych czasów przetrwało ich niewiele, stąd też wniosek, że częściej udzielane były ustnie. W czasie funkcjonowania wyroczni wiele tabliczek było wykorzystywanych wielokrotnie i w związku z tym wyryte były na nich np. dwa pytania.

Z tekstów płytek wynika, że wiele starożytnych polis kierowało zapytania do tutejszej wyroczni prosząc o wróżbę. Jednak większość tabliczek ma charakter wybitnie prywatny. Ludzie przybywali do wyroczni w Dodonie z całego obszaru ówczesnej Hellady. Świadczą o tym różne rodzaje używanego alfabetu. Przyglądając się wygrawerowanym literom można wysnuć wniosek, że równie często przybywali tu mieszkańcy okolic Korkyry, jak i Attyki czy Sycylii.

A treść pytań? Cóż, jest idealnym przykładem na to, że niepokoje nękające człowieka pozostają niezmienne od tysięcy lat. Równie dobrze moglibyśmy zadawać je współcześnie. Z tą różnicą, że dzisiaj kierowalibyśmy je ku innym „bóstwom”.

Oto najbardziej charakterystyczne z nich:

„Czy to moje dziecko?”

„Co jest przyczyną tak ciężkiej zimy?”

„Czy zakupić udziały w ładunku łodzi?”

„Czy powinienem odbyć podróż teraz czy też ją przełożyć?”

Kapłani wyroczni w Dodonie przez długie wieki pracowali intensywnie udzielając odpowiedzi na pytania dotyczące rodziny, zdrowia, biznesu, majątku… Z czasem jednak to wyrocznia w Delfach stała się instytucją panhelleńską. Dodonie pozostało cieszyć się szacunkiem okolicznych mieszkańców. Działała do około II w.n.e.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.