Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2010

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Narya, ja nie wiem czy mam rację. Boisko zawsze weryfikuje wszystkie przedmeczowe przewidywania, papierowe porównania, statystki itp. Zwyczajnie nie widzę podstaw do tego, aby pisać, iż Ghana z łatwością ogra USA. Amerykanie rok temu pokonali Hiszpanię, prawie wygrali z Brazylią. To nie jest drużyna przypadkowa. W tej fazie nie grają już drużyny przypadkowe. Mecze, kiedy ktoś z łatwością sobie z kimś radzi na tym poziomie, można policzyć na palcach jednej ręki. W '98 były w fazie pucharowej cztery takie mecze (Brazylia 4:1 Chile, Dania 4:1 Nigeria, Chorwacja 3:0 Niemcy i Francja 3:0 Brazylia), cztery lata później jedno (Anglia 3:0 Dania, było kilka wyników po 2:0, ale każde z tych spotkań było wyrównane, mniej lub bardziej, nawet Brazylia męczyła się z Belgią, do dzisiaj pamiętam kontrowersje przy bramce Wilmotsa dla Belgów przy 0:0), cztery lata temu trzy (Niemcy 2:0 Szwecja, Brazylia 3:0 Ghana i Włochy 3:0 Ukraina). I tylko o to mi chodzi. Może i wyjdzie na Twoje i USA nawet nie piśnie. Nie wiem, ale podstaw do takiego stwierdzenia jak na moje oko nie ma. Już nie takie niespodzianki widywałem na piłkarskich boiskach. Kto by w poprzednim roku uwierzył, że Burnley, beniaminek PL pokona u siebie Manchester United? Nikt. A jednak. Kilka miesięcy wcześniej ten sam Manchester miał z łatwością ograć Liverpool. Jak się skończyło, wolę nie pamiętać. Jak podopieczni Fergusona jechali w roku ubiegłym na Volkswagen-Arena, mieli w składzie jednego nominalnego obrońcę, mówiło się, że MU ma małe szanse na sukces w tym meczu. Wygrali 3:1 po fantastycznym występie. Takich przykładów można by mnożyć w nieskończoność :) Chociażby z tych mistrzostw. Anglia-Algieria. Na papierze jeden Rooney, Gerrard czy Lampard są więcej warci zapewne niż cała ekipa Algierii. A jednak powstał po meczu kawał, jak to młody Algierczyk po meczu żalił się przypadkowo spotkanemu człowiekowi, że nie wygrać z takimi patałachami i amatorami jak Anglia to dla niego wstyd. I tyle.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co do samej historii mistrzostw, tu można poczytać o dokonaniach Ernesta Wilimowskiego na MŚ w 1938 roku http://www.igol.pl/article,22767.html.

A w kwestii USA to mają bardzo silną drużynę, niestety mundial to turniej, w którym często decyduje szczęście, pomagają sędziowie (niekoniecznie umyślnie) i wszystko może się zdarzyć. Urugwaj ma napastników i tak skonstruował taktykę, że brak zawodników dużej klasy w linii pomocy nie jest widoczny, Korea to zespół harujący całą jedenastką, na całym boisku, w każdej sytuacji dający z siebie więcej niż wszystko, Ghana to talenty, które nie mają pojęcia o taktyce, a Amerykanie z Landonem Donovanem i kilkoma zawodnikami dużej klasy, którzy są mało znani w Europie pokazali już swój potencjał w Pucharze Konfederacji, a później stali się jeszcze lepsi

Edytowane przez Gregor 82

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   

Z grupy H wychodzą Hiszpania i Chile, chyba z korzyścią dla ogółu futbolu, bo są to zespoły stawiające na ofensywę i otwartą grę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

No mi Chile zaimponowało niesamowicie. Waleczne ale i technicznie niezłe, zagrali jak to się mawia otwarta piłkę i wytrzymało, potrafiło pokazać pazurki mimo gry w osłabieniu - ogólnie Hiszpania zawodzi, moim zdaniem, na razie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   

Hiszpanom zdecydowanie brakuje luzu, grają pod dużą presją. Do tego pressing Chilijczyków nie pozwalał im na swobodę. Rację mieli ci, którzy upatrywali w Chile czarnego konia, szkoda tylko, że ich występ może się skończyć w 1/8 finału, bo w starciu z Brazylią nie są faworytami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

No i co z tego? jeśli ktoś ma być czarnym koniem to nie dlatego, ze ogrywa słabych - Brazylia tez w jakiejś wybitnej formie nie jest, więc nie spisywałbym od razu Chile na straty. Swoją szosą, te mistrzostwa pokazały, ze faworyci potrafia doznawać baaardzo bolesnych porażek.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Brazylia w wybitnej formie nie jest? Jeśli tak będzie grała dalej to nie ma siły, żeby ktoś im przeszkodził. Przede wszystkim taktycznie grają na najwyższym poziomie, spokojnie rozgrywają piłkę i uważnie asekurując tyły, by nagle ruszyć i błyskawicznie wykorzystać Maicona, Robinho, czy Luisa Fabiano. Ja jestem pod wrażeniem ich dojrzałości, Dunga to znakomity strateg. Mam nadzieje, że ktoś go przechytrzy bo nie kibicuje Brazylii.

Na potwierdzenie mojego wcześniejszego postu o USA, Roman Kosecki też uważa, że sprawią niespodziankę http://www.igol.pl/article,22789.html.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

Z JoeMonster'a

"Mistrzostwa Świata w RPA przypominają trochę II Wojnę Światową:

Francuzi poddali się w błyskawicznym tempie, USA dojechało w ostatniej minucie, Polska nawet się nie zakwalifikowała, a Angole muszą teraz dokopać Szwabom" :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

No i nie dokopią. Wczoraj do ćwierćfinału po wyrównanych meczach weszły Urugwaj i Ghana (wyrównali najlepszy wynik drużyny afrykańskiej na Mundialu), a dzisiaj już za chwilę wejdą Niemcy a wieczorem zapewne Argentyna. Co do kończącego się pojedynku. Piękna gra Niemców, wielkie brawa za polot, fantazję i żelazną konsekwencję. Awans zasłużony. Ale... właśnie. Panie Blatter, może zamiast wprowadzać kolejne piłki produkowane w kosmosie (sama FIFA przyznała, że z Jabulani jest coś nie tak), może warto byłoby pomyśleć nad jakimiś zmianami? Kilka kamerek, dodatkowy sędzia za bramką? Ja rozumiem, niezauważony rożny po otarciu się piłki po nodze rywala, wolny w środku pola za coś czego się zazwyczaj nie gwiżdże... ale do jasnej ciasnej, nie piłka, która jest co najmniej pół metra za linią bramkową! To jest nic innego, jak tylko wypaczenie wyniku. Inaczej gra się gdy przegrywa się 1:2, a inaczej, gdy jest remis 2:2. Czego efektem były bramki dla Niemców na 3:1 i 4:1? Zaangażowania się Anglików w ofensywę. Czy przy 2:2 byłoby podobnie? Wątpię. Inna sprawa, że podopieczni Capello zagrali katastrofalnie w obronie. Co robili dzisiaj Terry z Upsonem? A James? Czy Barry to ten Barry, który miał być najważniejszym zawodnikiem tej ekipy, nie licząc Roo? Koszmar Anglików. To już chyba Carrick, tak krytykowany za ostatni sezon, zagrałby lepiej. Inna rzecz, że Anglia miała swoje okazje. Poprzeczka Lamparda, kilka dobrych interwenci goalkeepera Schalke. A co do Neuera. Przykro się robi, gdy człowiek widzi coś takiego. Czy taki Di Canio musi pozostać wyjątkiem? Tak czy inaczej, faza pucharowa nie zawodzi, trzeci mecz, trzecie wspaniałe widowisko. Oby tak dalej.

I Niemcy w 1/4. Jedyny plus z tego odpadnięcia Anglii, to to, że Roo szybciej wróci do klubu, odpocznie i przygotuje się do nowego sezonu. W klubie ma przynajmniej skrzydłowych, którzy potrafią go obsłużyć odpowiednio.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

Auf wiedersehn Eng! ;-) Mecz Niemcy-Anglia: 4:1. Fakt, faktem powinno być 4:2 i zwycięstwo w cieniu skandalu, ale ot taki chichot z historii (kto pamięta - ten wie z mundialu '66). Tyle jeśli chodzi o błąd sędziego.

Brytyjczycy przegrali tylko i wyłącznie z powodu własnych głupich błędów i odsłonięcia się (zbyt ryzykownej gry).

Pytanie z kim zagrają Niemcy: Argentyną czy Meksykiem, o tym przekonamy się dziś w nocy (ok. 22).

W ćwierćfinałach mamy na razie: Urugwaj, Ghanę i Niemców. ;-)

Ciekawe co pokażą Holendrzy, Portugalczycy i Hiszpanie. Gdyż niezależnie od wyniku w Mundialu pozostaną co najwyżej trzy drużyny europejskie. :-D

PS: Od eliminacji grupowych Niemcy to moi faworyci. :-P

PS2: Jestem polskim patriotą. :-)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   

Kibicowałem Anglikom, bo to mniejsze zło niż Drużyna Reszty Świata. Nie ma żadnych dowodów na to, że Anglicy po uznaniu bramki na 2:2, weszliby do 1/4 finału, w każdym razie w przekroju całego spotkania to Niemcy zasłużyli na zwycięstwo, ale dla mnie jedno jest pewne - jeden z największych błędów sędziowskich tego mundialu znacznie umniejszył widowisko, jakie w wypadku remisu, by się zrobiło. Kto by pomyślał, że ubierający się w mało męskie golfiki Loew rozpracuje takiego doświadczonego fachowca, jak Capello. A może nie rozpracował, może Niemcy po prostu mają lepszych piłkarzy i żadnej specjalnej taktyki nie potrzebowali...

No i brawa dla Ghany, zwłaszcza w I połowie, zupełnie zaskoczyli.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Fakt, faktem powinno być 4:2 i zwycięstwo w cieniu skandalu, ale ot taki chichot z historii (kto pamięta - ten wie z mundialu '66). Tyle jeśli chodzi o błąd sędziego.

Tak z ciekawości, jak często oglądasz Narya mecze piłkarskie? Nikt nie ma pewności, jak potoczyłby się mecz przy stanie 2:2. Błędy były wynikiem odsłonięcia się w sytuacji gonienia wyniku. Stan 2:2 dawałby znacznie większy luz i spokój. Nie trzeba być specem, aby wiedzieć, jakiego kopa może dać drużynie m.in. właśnie powrót z takiej podróży, kiedy wydawało się, że wszystko ustawione. Sam jestem w stanie podać od ręki kilka przykładów. Czechy-Holandia na Euro 2004. Czesi z 0:2 na 3:2. Tottenham-MU w 2001. Z 0:3 ekipa Fergusona wyciągnęła na 5:3. Dwa lata temu, również z Tottenhamem z 0:2 na 5:2. Anglia-Portugalia w 2000 na Euro. Z 2:0 dla Anglików na 3:2 dla Portugalii. Ostatnie Euro i w samej końcówce 1/4 Turcja wyrównała z Chorwacją, choć bramkę straciła wydawało się sekundy przed końcowym gwizdkiem. W dogrywce. W karnych było widać, że Chorwaci są dużo mniej pewni niż Turcy. Takie sytuacje dają potężny zastrzyk energii. Pozwalają uwierzyć w swoje możliwości. Natomiast u rywala może wywołać efekt wręcz odwrotny. Awans o krok, a tu zaczynamy od nowa! A tak bramka nieuznana, Niemcy mieli czas odsapnąć, uspokoić i poczekać na błędy Anglików. A ci z czasem popełniali ich coraz więcej. Masz dowód Narya na to, że przy 2:2 skończyłoby się tak samo? Remis oznaczałby rozpoczęcie meczu od nowa. Wtedy Anglicy graliby spokojnie ustawieni na tyłach i nie angażowaliby 3/4 zespołu z przodu, bo nie byłoby po co. A to właśnie odsłonięcie się z tyłu przez podopiecznych Capello dało Niemcom możliwość wyprowadzenia szybkich kontr. Awansu Niemców nie mam zamiaru kwestionować, uważam, że Anglicy tak czy inaczej mieli małe szanse na awans (o czym byłem przekonany od momentu, kiedy dowiedziałem się, ze ze sobą zagrają). Ale naprawdę, nie przesadzajmy z tym "i tak byłoby 4:2", bo to jest gdybologia.

Brytyjczycy przegrali tylko i wyłącznie z powodu własnych głupich błędów i odsłonięcia się (zbyt ryzykownej gry).

Głupich błędów, które były następstwem takiej a nie innej sytuacji. Naprawdę uważasz, że przy 2:2 Anglia grałaby identycznie co przy 1:2?

Nie ma żadnych dowodów na to, że Anglicy po uznaniu bramki na 2:2, weszliby do 1/4 finału,

Nie ma, co nie zmienia faktu, że mecz wyglądałby zupełnie inaczej. A wtedy wszystko byłoby możliwe. Anglicy pokazali, że grać potrafią. Wynik absolutnie nie odzwierciedla przebiegu spotkania.

A może nie rozpracował, może Niemcy po prostu mają lepszych piłkarzy i żadnej specjalnej taktyki nie potrzebowali...

Ani jedno, ani drugie. Niemcy są zwyczajnie od początku turnieju znacznie lepiej przygotowani. Tak pod względem zgrania jak i świeżości. Ewidentnie trudy PL odciskają się na tuzach angielskiego futbolu. Do tego koszmarna gra obrony i błędy Jamesa. Pierwsza i trzecia bramka na jego konto.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

CO ma moja częstotliwość oglądania meczy do mojego stwierdzenia? Nic. Więc, nie wiem, po co to pytanie. Porównuje się skandal z tym golem angielskim do Mundialu z '66.

JAK by było tego nie umiem powiedzieć. Nie gdybam. Zostawiam to gdybaczom.

Mogę tylko stwierdzić, że (przy całym szacunku dla Anglików), że w tym akurat meczu Niemcy okazali się lepsi (w grze). I z tego co zauważyłem to jedno tylko, że Anglicy za dużo zaryzykowali. Przecież jak Niemcy zdobywali swoje gole, to na linii obronnych prawie nikogo nie było (!).

Ale na plus Anglikom, że w II połowie początek był zdecydowanie ich. Szkoda, że nie pociągnęli tego i spuścili formę, bo mogliby pewnie jeszcze odmienić swój los.

No.. ale teraz czeka nas spotkanie Argentyna-Niemcy. :-)

Po cichu liczę na mecz Niemcy-Hiszpania (w półfinałowym). :-P

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
CO ma moja częstotliwość oglądania meczy do mojego stwierdzenia? Nic.

Narya, ja nie odnosiłem się do stwierdzenia o nawiązaniach do '66. Przeczytaj jeszcze raz czego tyczyła się moja wypowiedź. Co do mojego pytania. Inaczej podchodzi się do kogoś, kto traktuje daną rzecz jak chwilowe zainteresowanie a inaczej, gdy ktoś traktuje to jak swoją pasję. Inny poziom wymagań, inne oczekiwania. Dla mnie jest to swego rodzaju pasja. Dlatego lubię rozmawiać o szczegółach, zwłaszcza jeśli chodzi o angielski futbol. Uwielbiam wszelkiego rodzaju statystyki, dyskusje na tematy nowinek taktycznych, młodych obiecujących piłkarzy, przebiegów spotkań. Nie chcesz, nie musisz odpowiadać, pytałem z czystej ciekawości :) Poza tym, w przypadku '66 do dzisiaj trwają spory (chyba że o czymś nie wiem). Tutaj ludzie na trybunach widzieli co się stało.

Jeśli chodzi o wieczorne spotkanie. Argentyna zasłużyła, była lepsza. Ale znowu sędzia wypaczył wynik. To nie pierwsza taka sytuacja na tym Mundialu. Najpierw dwie nieuznane bramki dla USA. Czerwona kartka dla Chilijczyka za rzekomy faul na Torresie. Kartka czerwona dla Kaki, gol Fabiano. Czy naprawdę wprowadzenie powtórek dla sędziów to taki straszny problem? FIFA tłumaczy się, że to spowolni grę i zabije piękno futbolu. Czemu powtórki nie zabiły hokeja, sportu o wiele bardziej dynamicznego? Dla mnie właśnie takie błędy i wypaczenia wyników zabijają grę, bo są dowodem na to, że praca całego sztabu ludzi, marzenia sportowców są zależne od widzimisię sędziego. Co turniej wprowadzane są do gry piłki, które powstają dzięki najnowszym technologiom. Jeszcze trochę a zaczną je testować w kosmosie. A dodatkowy sędzia siedzący przed ekranem to dla nich za dużo. Zabijają komuś wyścigi na 100 metrów te fotokomkórki? Mi nie. Przynajmniej wiem, że wygrywa ten, kto powinien (pomijam przypadki dopingu). Co do Heinze (swego czasu jeden z moich ulubionych zawodników, miał charakter... do czasu, kiedy przyszło mu walczyć o miejsce w składzie MU z Evrą), w zasadzie nie dziwię mu się. Dostał w głowę kamerą, to mógł się wkurzyć. Inna rzecz to czy przeprosił kamerzystę. No i ten gol Chicharito... poezja. Młody chłopak, a wykazał się niemałymi umiejętnościami. Oby od nowego sezonu w "Teatrze Marzeń" strzelał równie piękne bramki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.