Jump to content
  • Announcements

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Sign in to follow this  
Tubik

Kolonizacja USA w wieku XIX

Recommended Posts

darioTW   

Mowimy wciaz o preriach, prawda?

Rolnictwo a raczej ogrodnictwo tubylcze na preriach bylo ograniczone do dolin rzecznych, gdyz inaczej tzw Wielkie Rowniny maja maly opad wody zeby zasialc pola.

Jak moj przedwmoca napisal 'maize/bean/squash' triumwirat to byla opcja ktora dawala mozliwosci sukcesu przy braku narzedzi i zwierzat pociagowych, ale Indianie na preriach uprawiali takze sloneczniki, ogorkimelony, brzoskwinie i arbuzy (od konca XVII wieku), i... oczywiscie tyton.

Inna sprawa ze wszystkie plemiona rolnicze prerii, czyli grupy jezykowe Caddo, Apacze, i Siuan, polowali na biozny 2 razy do roku zeby diete wegetarianska wzmocnic miesem i tluszczem etc.. Takze zbieractwo bylo bardzo popularne, zwlaszcza ze w dolinach rzek i wzdluz strumieni rosly drzewa owocowe (np aronii, wisni etc), orzechy, krzewy owocowe etc. Przybycie osadnikow w XIX wieku zniszczylo te wazny element ekosystemu jakim byly drzewa w preryjnych dolinach.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Czarek   

Dlatego też twierdzę, że to biali wprowadzili uprawę kukurydzy na preriach :)

Northern Trail Forum - traperzy, osadnicy, buckskinners, mountain man, voyageurs, goniec leśny, pionierzy

www.forum.ponoka.pl

Share this post


Link to post
Share on other sites
Czarek   

To dobrze, że jest ktoś kto poprawi :-)

Oczywiście zapomniałem o Pawnee. Może dlatego, że za nimi nie przepadam. Jedną z przyczyn jest ceremonia zwiazana z użyźnianiem pól kukurydzy.

Człowiek miewa sklerozę...

:-)

Share this post


Link to post
Share on other sites
ArekII   

a może teraz dyskusja na temat Polskiej kolonizacji? Przede wszystkim dlaczego Polska nie kolonizowała Ameryki? Nie miała potrzeby takiej, nie było funduszy, dobrej floty?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pare uwag

(...)

kolonisci na preriach (wylaczajac Texas) to glownie Amerykanie z pogorza zachodnich Appalachow etc przed 1870 a pozniej glownie obywatele panstw i panstewek niemieckich, pozniej Irlandczycy i cala reszta swiata, w tym duzo Czechow, Skandynawow etc Zydzi to dopiero koniec XIX wieku, i na poczatku to glownie Wschodnie Wybrzeze.

(...)

Na Wschodnim Wybrzeżu to jakie konkretnie obszary prerii zdobywali owi Skandynawowie i Żydzi?

Jak zwykle się mylisz. ;)

Nie tylko nie uprawiali ryżu ale nawet ryż w Ameryce nie rośnie, to co jest znane pod nazwą "dzikiego ryżu amerykańskiego" to nasiona ostrudy wodnej.

Jest pewne podobieństwo, też rośnie w wodzie, natomiast nigdy nie był przez Indian uprawiany, zbierali dziko rosnący. Rósł w takiej obfitości, że nikt sobie głowy uprawą nie zaprzątał.

Z tym: "nigdy" to może być kłopot, jako że spór o to czy uprawiano czy nie, który wybuchł swego czasu w światku naukowym - do dziś nie został rozstrzygnięty.

Różne głosy zatem padały.

Uprawiać ów "ryż Tuskarorów" miały szczepy: Awasa, Ojibwa, Assiniboin.

Na zachód od jeziora Winnipeg mieli siać ów "owies wodny", by powracać na zebranie go przy wysokiej wodzie, podobnież miało być jeziorem Courte Oreille.

Istnieje uwaga Laveleye'a przy jego opisie Tatarów i uprawy "tatarki", pisze on zatem: "Indjanie po drugiej stronie Missisipi tak samo uprawiają dziki ryż".

Co ciekawsze w tradycji samych Indian utrzymywała się informacja, że podążają w konkretne miejsca na zbiór dzikiego ryżu, jako że ich przodkowie właśnie tam je uprawiali.

Co do pytania niejakiego secesjonisty:

"Kiedy pierwszych Indian "prerii" ujrzano w Polsce?".

Trudno powiedzieć czy zabiegi kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego u Jana Dantyszka (wtedy ambasadora przy Karolu V) o przysłanie mu jakiegoś Indianina zostały uwieńczone sukcesem.

Wiadomym za to jest, że grupa Indian przybyła wraz z cyrkiem Cinisellego co wystawiał swe przedstawienia w stałym cyrku murowanym przy ul. Ordynackiej.

Byli to przedstawiciele (w liczbie około dwudziestu) szczepu Omaha znad Missouri.

Ich pokazy cieszyć się musiały nader dużym powodzeniem skoro "ostatnie przedstawienie" przesuwano od środy 14 maja do niedzieli 18 maja.

Ich występy sfotografował Konrad Brandel, a na bazie tychże fotografii i własnych szkicach Stanisław Witkiewicz uwiecznił wszystko na swych rysunkach, jeden z nich można było ujrzeć w "Wędrowcu" (nr 24, 1884).

Jak donosił "Kurier Warszawski" (R. 1884, nr 129 b, z 10 maja):

"Ojczyzną tych nieposzlakowanych czerwonoskórców jest Nebraska w Stanach Zjednoczonych północnej Ameryki. Z potężnego niegdyś i dla sąsiadów groźnego szczepu zostało zaledwie 1.200 głów dzisiaj. Ich wiecznie krwią zbroczone topory, włócznie i strzały rdzewieją teraz, a z naczelnikiem ich Mun-thu-no-ba (Yellow Smoke) zaginie zapewne ostatni ich niezrównany skalpownik (zdzieracz skór z czaszek)".

Edited by secesjonista

Share this post


Link to post
Share on other sites

(...)

A gdy już dynia Indianom została dana, odkryli oni genialny sposób jej uprawy. Na kawałku ziemi, który często nawożono dla wzbogacenia gleby rybami, sadzono ziarenka kukurydzy, wokół nich ziarno fasoli, zaś pomiędzy nimi – ziarna dyni (czasami po prostu umieszczano przeznaczone do siewu ziarno w pysku martwej dyni). Był to zupełnie inny sposób uprawy od tych w Europie, gdzie każde warzywo sadzono w rządkach, a do tego bardzo wydajny. Tak potrójnie sadzone rośliny otrzymały od Indian Iroquois nazwę Diohe’ko, czyli Trzy Siostry.

Nie będę wszystkiego kopiował tu reszta:

http://pumpkin.pl/content/Dynia-w-kulturze-Indian

Oczywiście Capricornus wstawiając te informacje, niefortunnie przekopiował i ten zabawny błąd.

Chodziło oczywiście o pysk martwej ryby.

A kiedy Indianie poczęli w bardziej masowym charakterze migrować do dużych miast?

Share this post


Link to post
Share on other sites
gregski   
Na kawałku ziemi, który często nawożono dla wzbogacenia gleby rybami, sadzono ziarenka kukurydzy, wokół nich ziarno fasoli, zaś pomiędzy nimi – ziarna dyni (czasami po prostu umieszczano przeznaczone do siewu ziarno w pysku martwej dyni). Był to zupełnie inny sposób uprawy od tych w Europie, gdzie każde warzywo sadzono w rządkach, a do tego bardzo wydajny.

Charls C Mann w książce "1491" kwestionuje opinie jakoby był to stary indiański sposób. Owszem przyznaje że pierwsza wzmianka o tej metodzie pochodzi od kolonistów którzy założyli Plymouth którzy mieli zostać z nią zapoznani przez niejakiego Tisquantuma zwanego też Squanto.

Jednak ten jegomość wcześniej miał spędzić kilka lat w europejskiej niewoli (hiszpańskiej i angielskiej) i tam miał się miał nauczyć tego tricku. Autor twierdzi, że zakopywanie ryb na polu było starą, jeszcze średniowieczną iberyjską metodą.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jak wyglądała kwestia brania w posiadanie ziemi?

Z roku 1880 korespondent jednej z gazet warszawskich donosił jak to wyglądało w Minnesocie:

"I tak, rzeczone prawo dzieli grunta narodowe na cząstki po 40 akrów (29 morgów) każda, zwane cząstkami rządowemi - Government subdivisions. Każdy emigrant lub obywatel Związku może (...) wziąć jedna, dwie lub kilka tych cząstek (...) za co obowiązany jest wnieść do Skarbu Państwa 5 dolarów (6 r. 63 kop. met.) jeżeli wzięta przez niego ilość gruntu, nie przenosi 80 akrów (58 morgów), a 10 dolarów (13 r. 26 kop. met.) jeżeli jest większa. Opłatę tę powiększa jeszcze wydatek 8 dolarów (10 r. 61 kop. met.) wymaganych przez urząd ziemski, Land-office, i które wnosi się w dwóch ratach: z chwilą wejścia w posiadanie gruntu połowę, a drugą połowę, otrzymując tak zwany ostateczny dowód, final proof, polegający na wykazaniu, że zastosowano się we wszystkiem do przepisów prawa. Dowód ten, otrzymuje się po pięciu latach zamieszkania, w ten sposób, że posiadający grunt, przedstawia deklarację, affidavit, poświadczoną przez dwie osoby, iż uczynił zadość wymaganym warunkom, co kosztuje go jeszcze około 2 1/4 dolara (2 r. 98 kop. met.). Wówczas dopiero staje się prawdziwym właścicielem gruntu (...)

Ktokolwiek zresztą bierze grunt, obowiązany jest, jak tylko wejdzie w jego posiadanie, przystąpić do meljoracji; nie wyszczególniono tam w jakiej mierze i w jaki sposób meljoracja ta ma się uskutecznić, ale zastrzeżono, że biorący grunt obowiązany jest pozostawać na nim przez sześć miesięcy bez przerwy i to w ciągu całych pięciu lat próby. Po upływie tych pięciu lat udaje się on do urzędu ziemskiego okręgu, w którym folwark jest położony i tam poświadcza, we wzmiankowany sposób, jak zadość tym zobowiązaniom uczynił. Otrzymane naówczas świadectwo, przekształcające go z prostego posiadacza na prawdziwego właściciela, wymienia następnie na dokument więcej uroczysty, napisany na pergaminie i opatrzony wielką pieczęcią Stanów Zjednoczonych.

Niezależnie od dóbr narodowych, osadnik znajduje w stanie Minnesota i w ogóle we wszystkich nowych stanach, olbrzymie obszary gruntu udzielone bezpłatnie rozmaitym towarzystwom kolei żelaznych, które odstępuję je w średniej cenie 5 dolarów, akr, to jest 9 rubli met. i 18 kopiejek mórg".

/F.J. "Dobra narodowe w Stanach Zjednoczonych - warunki nabywania ziemi na własność i koszta jej uprawy", "Ekonomista" 1 (13) stycznia 1880, nr 2 (106)/

Jak donosi ów korespondent prawo do nabycia ziemi ma każdy: mężczyzna, kobieta, młodzieńcy od 21 roku życia; bez różnicy:

"ani też pomiędzy krajowcami i cudzoziemcami i każdy emigrant, byle tylko nie był Chińczykiem".

Edited by secesjonista

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ot, taki przyczynek o sprawach drobnych, które mnie ostatnio zajmują...

czemu w pociągach mężczyźni nie zawsze ustępowali kobietom, acz byli to gentlemani; i czemu kobiety nawet gdy im ustąpiono miejsca - nie zawsze z tego korzystały?

Skojarzenie z wieżą (wieżycą) Melakof - jak najbardziej wskazane.

Edited by secesjonista

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mowa tu o czasie kiedy nastały krynoliny (zwane właśnie tower of Melakof) i długie ogony u sukniach. Moda nader niewygodna, co stało się nawet asumptem do powstania ruchu społecznego na rzecz uwolnienia kobiet od tegoż stroju, w postaci tzw. ruchu Blumerystek.

Kalixt Wolski pisząc o przywódczyni tegoż ruchu lady Bloomer:

"...nie mogło się w jej głowie ułożyć jakim sposobem wszystkie bez wyjatku cywilizowane kobiety drugiej połowy dziewiętnastego wieku, zgodziły się na modę noszenia na sobie obręczy stalowych i zamiatania drogiemi materjami ulic i ogrodów publicznych.

Gdy widziała damy New-Yorskie 9...0 jak idąc ulicą zajmowały całą szerokość chodników, wcale przecież nie wązkich w tem największem mieście nowego świata;

Gdy spostrzegła, że Amerykanki tak przystrojone wsiadały do omnibusów, karetek pocztowych lub wagonów kolei żelaznych, zajmując co najmniej trzy miejsca, gdy mężczyźni tymczasem, pomimo całej swej rycerskości, krzywili się i bąkali półgłosem, że wieżyce Malakof chcą ich wypchnąć z bożego świata".

/tegoż: "Do Ameryki i w Ameryce. Podróże, szkice obyczajowe i obrazki z życia mieszkańców Ameryki" Lwów 1876, s. 168-169/

Share this post


Link to post
Share on other sites

(...)

Dodając do tego politykę rządu USA, które preferowała podbój / zajmowanie danych terenów przez osadników ciągnących na "Dziki Zachód"

(...)

Ano rząd preferował...

w 1862 r. przyjęto Homestead Act na mocy których każdy (mający 21 lat bądź będący głową rodziny) mógł otrzymać 160 akrów gruntów, przy rygorze użytkowania tej ziemi przez pięć lat lu możliwości jej wykupu po cenie 1,25 dolara za akr - po upływie pół roku.

"Nie trzeba dodawać, że realizacja tej utopii się nie powiodła. Między rokiem 1862 a 1890 z tego prawa skorzystało mniej niż 400 tysięcy rodzin, podczas gdy populacja Stanów Zjednoczonych powiększyła się o 32 miliony osób, w tym w stanach zachodnich - o 10 milionów".

/E. Hobsbawm "Wiek kapitału 1848-1875", Warszawa 2014, s. 201/

Ekspansja na Zachód to również gorączka złota, i taka ciekawostka: jaki związek ma złoto w Kalifornii z chilijskim zezwoleniem na flotę kabotażową?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Gorączka złota była rzeczywiście gorączką. Kapitanowie obsługujący Zachodnie Wybrzeże podnieśli stawki za przewóz ładunków do Kalifornii i raczej niechętnie się tam udawali. To ciekawe - bo popyt na różnorakie produkty był tam wielki, był tylko jeden problem... kapitanowie po dopłynięciu musieli się zmierzyć z brakiem załogi. Porty były zblokowane przez statki bez załóg - skuszonych wizją "żółtych" samorodków.

To też spotkało flotę chilijską, której wiele statków tam utknęło, stąd braki u własnych wybrzeży i taka zgoda.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

×

Important Information

Przed wyrażeniem zgody na Terms of Use forum koniecznie zapoznaj się z naszą Privacy Policy. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.