Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Lukasz88

Reformy gospodarcze na początku PRLu w Polsce

Rekomendowane odpowiedzi

gregski   

Powoli,

Wieś była biedna i była przeludniona. Reforma pewnie na chwilę pomogła poczuć ulgę wielu ludziom. Na dłuższą metę nie jestem pewien czy nie przyniosła więcej szkody niż pożytku. Polskie rolnictwo pogrążyło sie w marazmie między innymi z powodu rozdrobnienia. Rolnik nie stał się farmerem, ale często chłoporobotnikiem. Gospodarstwa często 3-4 hektarowe niedoinwestowane produkowały tylko na własne potrzeby. O wprowadzaniu nowoczesnych sposobów gospodarowania mowy być nie mogło.

Tragiczne też było, ze często ci ludzie głodni ziemi, gdy już ją dostali byli zapędzani do tworzenia spółdzielni, czyli do praktycznego oddania ziemi z powrotem do "majątku".

Jeśli chodzi o wykształcenie to rzeczywiście teoretyczne możliwości się otworzyły tyle, że wieś pozostała niewykształcona. Rolnika z maturą to ze świeca można było szukać. Nie chce kłamać, ale w latach 80-tych maturę (i wyżej) miało kilka procent rolników.

Przy okazji zniszczono duże gospodarstwa, których właściciele (jak zauważyłeś wcześniej) mieli środki i wiedzę, aby produkować wydajnie.

Dlatego pewnie we wszystkich krajach "realnego socjalizmu" (jak to się ładnie nazywało) były kłopoty z zaopatrzeniem w produkty żywnościowe.

Reasumując.

Z sytuacją na polskiej wsi trzeba było coś zrobić, ale nie jestem pewien, czy wybrano najlepsze rozwiązanie. Z resztą nie wydaje mi się żeby szukano najlepszego rozwiązania. Szukano rozwiązania poprawnego politycznie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Jak ktos nie mial prawie nic a dostal 5 hektarow to sie chociaz wyzywic moze i dziecko do bezplatnej szkoly poslac! Jle po wojnie dzieci z takich srodowisk studia ukoczylo? Za sanacji ledwie by czytac potrafili!

Nie wiem na czym opierasz swe przekonania, ale istniejące nadziały nie miały wcale za zadanie wyżywić najbiedniejszych na wsi. Wręcz przeciwnie...

Zasadnicze cele dekretu z 6 września 1944 r. to zyskanie przychylności dla nowej władzy warstw chłopskich, wyeliminowanie podstawy bytowej grup uznanych za wrogie.

Długofalowym celem zaś było przygotowanie polskiej wsi do kolektywizacji. Stąd nadziały były tak małe, gdyz władza sądziła że w przyszłości przymusi to chłopów do przystapienia do spółdzielni. Wystarczy wspomnieć jak potraktowano Andrzeja Witosa, któy forsował pomysł stworzenia podwalin pod indywidualne rolnictwo:

Wanda Wasilewska rzucała od niechcenia:

"Ciekawe jaka pogoda w Komie"

/miejsce gdzie Witos był przetrzymywany wcześniej przez NKWD/

Rozparcelowaniu podlegały gospodarstwa powyżej 50 ha (na Ziemiach Odzyskanych 100 ha). O ile na ziemiach wschodnich z czasem chłopi zaczęli odbierać przyznaną ziemię (głównym asumptem do tego było to, że ziemi tam było zbyta mało i zaspajało to 15-20% potrzeb); to w Wielkopolsce sytuacja przedstawiała się inaczej. Gospodarstwa tradycyjnie były tu scalane, miały większy areał niż w innych regionach kraju. Chłopi nie chcieli przejmować tych 5 ha, wiedząc że się z tego nie wyżywią. Stąd władze musiały zmienić tę wielkośćdo 7 ha.

Ziemie nie były oddawane wcale za darmo, trzeba było za nie płacić (spłaty miały byc rozłożone na 10-20 lat). Kiedy w zniszczonej Wielkopolsce (duża część areału uprawnego była zniszczona, zaminowana, brakowało maszyn) zażądano pierwszej raty, odsetek zwrotów nadziałów sięgać zaczął 80%. W majątku Gułtowy po hr. Adolfie Bnińskim na 66 parcel zwrócono np. 61.

Na marginesie trzeba przypomnieć, że dekret tyczył się nie tylko "obszarników", ale i majątków poniemieckich; toteż w Wielkopolsce powszechne oburzenie zapanowało, gdy chłopi zauważyli, że przestano wysiedlać folksdeutschów III i IV grupy, za to wciąż parcelowano majątki ludzi zasłużonych w walce z niemieckim okupantem, któzy teraz stali się wrogiem klasowym.

Co ciekawe reforma rolna w wielu innych krajach uwzględniała odszkodowanie za utracony majątek; w

Polsce - nie. Według "Wskazówek dla brygad robotniczych pracujących przy parcelacji majątków" należy:

"usunąć właściciela w ciągu trzech dni, nie pozwalając mu zabrać nic poza przedmiotami osobistego użytku".

Zaś rozporządzenie ministra rolnictwa z 1 III 1945 r. zabraniało właścicielom zabierać przedmioty o jakiejkolwiek wartośći muzealnej, artystycznej, czy naukowej. W ten sposób parcelacja zamieniała się częściowo w rabunek. Objętych rentą ziemiańską szybko zredukowano, a samo uposażenie zmniejszono do najniższej renty inwalidzkiej.

Należy pamiętać, że stan chłopski nie był również nadmiernie szczęśliwy przymuszeniem w 1946 r. (obok innych grup społecznych) do zakupienia bonów Premiowanej Pożyczki Odbudowy Kraju firmowanej przez Karola Popiela.

Jak widać nie do końca parcelacja była takim dobrodziejstwem.

Objęcie rolników systemem obowiązkowych dostaw szybko udowodniło, że 5 ha nadziały z trudem pozwalają na wywiązanie się z takich obowiązków. Przy tym klasyfikacja gruntów oparta na wydumanych wskaźnikach ministerstwa rolnictwa była szczytem urzędniczej głupoty: odgórnie ustalono ile % ziemi danej klasy ma być w danym województwie i klasyfikację do tych wskaźników dopasowywano. Jeśli chłopi nie wykazali jaki grunt posiadają, to np. I klasę rozpisywano na wszystkich. System dostaw nie uwzględniał charakteru gospodarstw, jeśli ktoś hodował bydło i tak musiał oddawać zboże i ziemniaki, tego typu działania na długo hamowało rozwój gospodarstw specjalistycznych.

Podobnie było z obciążeniami podatkowymi. Jeśli z gospodarstw biedniackich było to 3 tys, dla spółdzielni 1900, to z gospodarstw kułackich (czyli powyżej 15 ha) już 15 tys. Jeśli do tego dodać, że ów fiskalizm opierał się na klasyfikacji gruntu, która nie uwzględniała jakości gleby, a jedynie była efektem lustracji gospodarstw przez społeczne komisje, a powodem zaliczenia do grupy kułackiej mogła być nawet nowa dachówka... to mamy obraz paradoksów ówczesnej wsi.

Wspomnijmy jeszcze działalność "trójek biedniackich", przymusowe omłoty, sprawę gryficką z 1951 roku...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

kolejny raz proszę o chwilkę spokoju i bez cytatów o "szmatlawcach" albo nie...

PAtrząc z boku Robin Hood ma świętą i niepodważalną rację. Majątki wielkoobszarowe [obszarnicze - jak zwał tak zwał...] w znakomitej swej większości poza Poznańskiem byly ekstensywne i wydajne "tak sobie", ba były nieraz zadłużone do granic możliwości [polecam wizytę w Łańcucie u Potockich...]. Biedna wieś polska miała dwa wielkie problemy - przeludnienie i karłowatość [niewielką powierzchnię pól]. Należało zrobić dwie rzeczy - odludnić wieś - budująć przemysł - różny, ale iść szybką ścieżką industrializacji by pozbyć się nadmiaru mieszkańców, dając chętnym wykształcenie [nauka pisania i czytania dla doroslych, i normalny trym nauki podstawowy, zawodowy, średni techniczny, studia dla młodych], wraz z normalną reformą rolną. Reforma powinna polegać na wydzieleniu na nizinach gospodarstw conajmniej średnioobszarowych po kilkadziesiąt [ok. 30- 50 ha] minimum dających gwarancję towarowej produkcji rolnej, dających możliwości rozwoju. Reforma rolna przeprowadzona w takim kształcie pozwoliła pozbyć się obszarnikow, lecz nie zmieniła drastycznie średniej powierzchni gospodarstwa rolnego.

Wydzielenie dużych gospodarstw rolnych [ex. PGR-y SGR-y] także ma rację bytu - na dobrą sprawę jest to produkcja wysoce towarowa, przemysłowa. Warunek jest jeden a w zasadzie dwa - musi istnieć realna własność czegoś takiego [lub nadzór rozliczany z efektów gospodarowania], i hurtowy rynek rolno - spożywczy. Niestety taka reforma spowodowałaby powstanie klasy średniej, umożliwienie rozwoju przedsiębiorcom [przemysł owocowo - przetwórczy], potem kolejne przemysły z tym związane. W połączeniu z industrializacją i realnym wykorzystaniem tego co było - władza komunistyczna [nazwijmy ją tak umownie] wychodowałaby sobie przeciwnika z jakim niajk by sobie nie poradziła.

Podsumowując - pomysły i założenia o konieczności reform - bez pudła, wykonanie - jak zwykle czyli do...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.