euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,188 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Thomas Paine i jego stosunek do prostytucji i o kilku szczegółach z jego biografii
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Nauka, kultura i sztuka
Tyle że nie jest to forum teologiczne a historia potrafi dać pewne wskazówki indukcyjnie jak to ujął nasz Konieczny. Zatem proponowałbym prześledzić trochę historię Filadelfii. W XVIII wieku było to miasto na wskroś kwakierskie, zresztą jak cała Pensylwania. Ok. 1840 roku pojawił się tam nijaki Joseph Smith i zaczął głosić prawdy Kościoła Mormońskiego (upraszczam bo sprawa jest dość skomplikowana) który sam stworzył. Kwakrzy dzielnie mu w tym pomagali. I co wyszło? W niedługim czasie pensylwańscy kwakrzy stali się mormonami. Tych zaś o jakieś seksualne zahamowania podejrzewać chyba nie można. Zresztą te księgi mormońskie na których opierał swe kazania Joseph Smith były w Filadelfii już za czasów kwakierskich. Przecież nie jest chyba możliwym żeby kwakrzy w ciągu kilku lat zmienili swoje poglądy na seks i ni z tego ni z owego stali się mormonami. Po prosu wyszło szydło z worka i tyle. -
Teraz znalazłem że miny Limpet były mocowane magnetycznie, a była wersja działająca gdy statek płynął. Miała małe śmigło które po iluś tam obrotach powodowało detonację, gdy statek był już na pełnym morzu. Zatem taka przyczepiona mina nie miała prawa się oderwać. Poza tym były tak skonstruowane że odczepienie tej miny od kadłuba powodowało jej detonację. Teraz pytanie czy Japończycy mogli coś takiego mieć, ale dlaczego nie?
-
Thomas Paine i jego stosunek do prostytucji i o kilku szczegółach z jego biografii
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Nauka, kultura i sztuka
Z translatorem trzeba uważać ale w tych fragmentach Paine nie krytykuje dam z saloonów (nazwijmy je tak) z racji wykonywanej przez nich profesji a z racji ich opcji politycznej. Przy czym dość dobrze zna to środowisko, można by sobie zatem zadać pytanie: skąd? Dlaczego nie. Wynieśli się stamtąd tylko królewscy żołnierze (nie koniecznie Anglicy) a Amerykanie, przynajmniej ówcześni, w ciągu roku czy dwóch nie przestali się uważać za Anglików. Nadal pewnie byli przywiązani do tej narodowości, tyle tylko że mieli dylemat bowiem związek z Anglią oznaczał płacenie wyznaczonych w Londynie podatków. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie że niepodległość umocniła ich miłość do Anglii bo ta nie była już w stanie ściągać od nich podatków. Popadli trochę w błędne koło bo z kolei ta miłość do Anglii mogła te podatki znowu na nich ściągnąć. W każdym razie pewną rolę odegrały chyba kalwińskie ideały republikańskie które do monarchii angielskiej nie pasowały. I wyszło jak wyszło. Od razu mówię że w zawiłości teologiczne nie mam zamiaru się mieszać bo mi jest trudno je pojąć i, o ile się zorientowałem, to potrzebna tu jest spora wiedza. Ale prześledzić jakieś historyczne korzenie można bez większych trudności. Zerknąłem o owym George Fox i przeczytałem że był blisko związany z dysydentami angielskimi a pod tym mianem kryją się przeważnie Purytanie. A Purytanie to już chyba kalwiniści i ślady raczej idą do republiki genewskiej . -
Chyba słuszna uwaga. Bo przecież zamiast faceta z tyczką można było ustawić minę. Tyle że przed desantem się akwen rozminowuje (trałowce, ostrzał artyleryjski). A ten czas rozminowywania i ostrzału nurkowie mieli przeczekać w schronach i wyjść z nich w momencie inwazji. Chyba o to chodziło. EDYCJA Zresztą Szanowny Gregski wyżej o tym napisał, przeoczyłem za pierwszym razem. .
-
Udział gen. Franco w wojnie
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Bardzo uczona uwaga. A tak naprawdę to chodziło o to że Franco chciał zająć międzynarodową strefę w Tangerze, zatem jakby zbrojnie wystąpić po stronie Osi i ta strefa została zajęta, co w Hiszpanii propaganda okrzyczała jako wielkie zwycięstwo i pomoc udzieloną Osi. Zatem mogło to stawiać pod znakiem zapytania neutralność Hiszpanii. Ale tak naprawdę nie była to żadna pomoc udzielona Osi bo to zajęcie Tangeru było uzgodnione z Anglosasami. Zatem realnie problemu nie było i ograniczono się tylko do kazuistyki. Pewnie rozpisano parę ekspertyz, paru uczonych dostało jakąś kasę, z "neutralidad" zrobiono "no beligerancia" i tyle. Później to było jeszcze o tyle wygodne że Franco wysłał swych żołnierzy do Rosji, by walczyli przeciwko ZSRR, przecież sojusznika Anglosasów. Nie była to aż tak wielka pomoc żeby z tego robić problem ale i tu bardziej pasowało określenie niewojująca niż neutralna. -
Thomas Paine i jego stosunek do prostytucji i o kilku szczegółach z jego biografii
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Nauka, kultura i sztuka
Kulą w płot nie kulą w płot. Potrzeba jest trochę wiedzy ogólnej. Otóż Szanowny Secesjonista zapewne wie że z torysami utożsamiano w Ameryce angielskich lojalistów, czyli tych co byli zwolennikami króla Anglii. Dla pań powyższego zawodu żołnierze należą do najlepszych klientów. Żołnierze króla Anglii (chociaż trudno powiedzieć żeby byli Anglikami) byli w o wiele lepszym położeniu materialnym niż żołnierze Waszyngtona, źle zaopatrzeni, zaniedbani, nie dysponujący oszałamiającą gotówką, a trwający, raczej bezczynnie, tylko dzięki francuskim pieniądzom, zatem siłą rzeczy żołnierze króla Anglii byli dla naszych pań o wiele lepszymi klientami. To mogło się nie podobać takiemu Paine i stąd jego takie a nie inne zdanie o tych paniach. Gdyby te panie zamiast dla torysów poświęcały się dla żołnierzy Waszyngtona to pewnie zdanie Paine o nich byłoby o wiele korzystniejsze. Zresztą jak się czyta o wojnach religijnych we Francji to hugonotom, a Paine był z tych, zarzuca się że rozpuszczali kobiety (to znaczy w sensie rozpusty). To się kłóci trochę z ascetycznym wyobrażeniem jakie się ma o kalwinach ale może jakieś źdźbło prawdy w tym jest. -
Ale jeżeli się ustawiła tyraliera takich nurków to dosyć prawdopodobne że okręt trafiłby na jednego z nich. Jeżeli założymy że to niszczyciel płynący z prędkością 20-stu paru węzłów o długości 100m to nurek miałby go nad głową ok 14 sekund. Chyba zdążyłby odpowiednio zareagować. No i jeżeli taka mina była podczepiona i zapalnik zadziałał z opóźnieniem paru sek, powiedzmy po 3 sekundach, to wybuch nastąpił 20-30 metrów od nurka i ten mógłby to przeżyć. Poza tym jeżeli mówimy o operacji desantowej to wówczas statki transportowe muszą stać nieruchomo, przynajmniej jakiś czas by były rozładowane. Wówczas taki nurek mógłby spokojnie coś tam podłożyć. .
-
Udział gen. Franco w wojnie
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jakaś tam współpraca niemiecko-hiszpańska niewątpliwie istniała nie należy jej jednak przeceniać, w końcu Hiszpania miała chyba status kraju neutralnego zatem nic dziwnego że hiszpańskie statki woziły Niemcom czy Włochom to i owo. Zresztą nie tylko Niemcom i Włochom bo również pływały z ładunkami do portów brytyjskich. -
Ciekawe. Co do Szajnowicza to istotnie jego wyczyny znam z wyżej przytoczonych książek i możliwe że są przesadzone. Też trochę poszperałem i znalazłem że podczas DWS używano min mocowanych magnetycznie. Można sobie wystukać Limpet Mine (wersja angielska) lub Mine limpet (wersja francuska) i są tam opisane. Owa Limpet była produkcji angielskiej i stanowiła podstawowe wyposażenie płetwonurków atakujących wrogie okręty, zatem coś takiego mógł również stosować nurek chodzący po dnie. Wracając do tej japońskiej taktyki to wcale nie znaczy że taki nurek był samobójcą zważywszy że są różne materiały wybuchowe (coś tam mi się jeszcze kojarzy z wojska), które różnie się zachowują podczas detonacji a tu jeszcze dochodzi środowisko wodne. No i Japończycy przewidywali miny kontaktowe co ograniczało ciężar skutecznego ładunku. Te 2 tony pod Tipitzem to były potrzebne bo były umieszczone pod statkiem bez kontaktu z nim. Zresztą na tej zasadzie działały też torpedy z zapalnikami magnetycznymi, wybuchały w chwili gdy przepływały pod statkiem, też były bezkontaktowe.
-
Konferencje w Teheranie, Jałcie i Poczdamie
euklides odpowiedział qqq → temat → Historia alternatywna
Nie wiem czy nie lubił. Przeciwnie, podobno lubił latać i to osobiście. Miał licencję pilota, zdaje się II klasy. . -
Ale w 1943 roku Anglicy podłożyli ładunki pod Tirpitza (operacja: Source) , w końcu chyba największy pancernik w historii, jakoś im wodorosty nie przeszkodziły, miny wybuchły i mimo tej mocnej konstrukcji grodzi itd. to pancernik, nie żaden zapyziały grecki parowiec, musiał być parę miesięcy remontowany a nie poszedł na dno tylko dlatego że stał w fiordzie.
-
Jednak nasz słynny dywersant, Jerzy Szajnowicz, doskonały pływak, który działał w greckim ruchu oporu podkładał miny magnetyczne i w ten sposób zatopił parę statków. Robił to jako dywersant w warunkach konspiracyjnych ale gdyby miał jeszcze jakieś zaplecze w regularnej jednostce, a Japończycy takie zakładali, to pewnie byłby jeszcze skuteczniejszy.
-
Coś pomieszane. Jak Pius mógł w jakikolwiek sposób liczyć że coś uzyska od Hitlera? Święte Cesarstwo Rzymskie to Austria, nie Germania o pruskich tradycjach. Hitler był politykiem raczej lewicowym i ideologicznie pewnie oddalonym od papieża. Możliwe że papież mógł wiązać jakieś rachuby z niemieckimi monarchistami ale nie z Hitlerem. No i istotnie miał jakieś kontakty z Abwehrą gdzie monarchiści mieli chyba silną pozycję ale te kontakty były nakierowane przeciwko Hitlerowi.
-
10 najbardziej niebezpiecznych książek na świecie
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Są dwie przemowy. Jedna jest pióra Gabrielle Rolin, druga owego XYZ, pewnie wydawcy. Autor którejś z przedmów pisze że można coś na ten temat poczytać. Dalej się w to nie zagłębiałem. W każdym razie mogę sprawdzić kto to napisał z tym że autor nie pisze konkretnie gdzie a internet też nie jest wszechświatem. Bardzo możliwe. Autor przedmowy pisze że to stowarzyszenie powstało w XVIII wieku a jego nazwa wzięła się stąd że swoje zebrania odbywali w dawnym klasztorze cysterskim. No i dalej autor pisze że nie byłoby nic dziwnego w tym gdyby to Stowarzyszenie mnichów przetrwało do późniejszych czasów pod inną nazwą i pod inną formą. Tego się nie da zacytować bo jest to eufemistycznie napisany fragment a wynika z tego to że nie każde wydanie jest kompletne. Przynajmniej to którym ja dysponuję. . To mi zakrawa na sporą naiwność. To że były sygnowane nazwiskiem autora to wcale nie znaczy że autor cokolwiek ryzykował. Natomiast ryzyko zawsze ponosił wydawca i drukarz. Przecież autor mógł po wydrukowaniu rękopis zniszczyć i jeszcze, w razie czego, oskarżać wydawcę o pomówienia. To tłumaczy dlaczego wydawca podpisał się jako XYZ a autor pełnym nazwiskiem. Oczywiście zakładamy że autorem jest ten którego nazwisko widnieje na stronie tytułowej. Przyznam się że te Stowarzyszenia interesują mnie jakoś umiarkowanie. Przepraszam ale to zaczyna już być trochę masło maślane. W jednym fragmencie Szanowny Secesjonista pisze że biorę fikcyjne postacie i fikcyjne byty za rzeczywistość a gdzieś wyżej się zarzeka że nigdzie nie twierdził że Quincey opisywał fikcyjne wydarzenia czy zbrodnie. Po prostu powoływał się ustami swego bohatera na Quinceya przy planowaniu morderstwa według pewnej metody. Ale to już chyba wykracza poza ten temat bo nie jest on o morderstwach. Zresztą tej metody nie da się skwitować kilkoma zdaniami bo wymaga sporego omówienia, jest dość skomplikowana. Nawet uważam że jej rozpowszechnianie jest niebezpieczne. -
10 najbardziej niebezpiecznych książek na świecie
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Jednak autorzy przedmowy twierdzą że tego typu stowarzyszenia istniały i o Stowarzyszeniu Gentelmenów Amatorów można coś poczytać. Wymieniają też i inne: "Stowarzyszenie dla promocji zła", klub "Piekła i ognia" którego założyciela nawet wymieniają, był nim Franciszek Dashwood. Było również "Stowarzyszenie dla wyrugowania cnoty". Odnośnie morderstw to w XVIII wieku istniało "Stowarzyszenie mnichów św. Franciszka", istniał "Klub ojcobójców". I pewnie wiele takich podobnych. Nie ilość się liczy a jakość. Równie dobrze można by wątpić o wielorybach że wówczas istniały bo mało było takich co je widzieli a tego opisanego w Moby Dicku śmiało można uznać za fantazję. Pewien bym nie był. Gdzieś na przełomie XVIII i XIX wieku dość często się zdarzało że autor napisał jakąś książkę, wydawca ją wydał, książka dobrze się sprzedawała, obydwoje na tym zarobili aż tu okazywało się że książka nie spodobała się na przykład jakiemuś królowi czy możnowładcy i wydawca trafiał do ciupy a autora poszukiwano, czasem z dobrym skutkiem (to znaczy dla autora ze złym). To nie są żadne fantazje. Tak czy owak to kompetencji w omawianym zagadnieniu mu nie brakowało. Niemniej jednak daje się zauważyć że książka nie stanowi do końca spójnej całości. Przedtem trochę źle napisałem bo nie jest to jedna prelekcja a zbiór prelekcji i daje się zauważyć że są trochę niespójnie poukładane. A że w tej którą mam nie są zamieszczone wszystkie prelekcje to pewne. Przyznam że w innej książce znalazłem coś o metodzie morderstwa doskonałego w którym autor powołuje się właśnie na prelekcję Quinceya i na przykład tej prelekcji w wydaniu którym dysponuję nie ma a wiem skądinąd że była wygłoszona i wydrukowana. Tego rzeczywiście nie wiem. Dekadentyzm kojarzył mi się z jakimiś degeneratami a Quincey takim na pewno nie był. Daje się zauważyć natomiast że był człowiekiem inteligentnym. Co do Stowarzyszenia Gentlemenów Amatorów to wystukałem i nawet w necie coś tam pisze ale po angielsku a ja tego języka nie rozumiem a poza tym raczej tego typu szemrane Stowarzyszenia mnie nie interesują. Co nie znaczy że nie istniały, choćby z uwagi na te przytoczone wyżej. Jednak wówczas było dość powszechne że podpisywano się inicjałami albo nie podpisywano się wcale. Po prostu po to by uniknąć ewentualnych kłopotów. A w razie czego większe kłopoty miał wydawca, autorowi częściej udało się ich unikać. -
10 najbardziej niebezpiecznych książek na świecie
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Pewnie jakieś nieporozumienie. Przecież to chyba normalne że zamordowanie całej rodziny nie może być niezauważone przez prasę i że prasa to opisuje to nic w tym dziwnego. Bo morderstwa popełnione przez Williamsa czy braci M'Kean to nie żadna fikcja literacka ale zdarzyły się naprawdę. To jednak nie znaczy że artykuł napisany w gazecie ma coś wspólnego z esejem. Tym bardziej że książka o której mówimy ma charakter raczej instruktażowy, wspomina na przykład o zastosowanej przez braci M"Kean metodzie hacusingu, wówczas dosyć nowatorskiej. Nie wspominając że opisuje wiele innych morderstw znanych z historii, bynajmniej nie fikcyjnych. Natomiast pierwsze wydanie tekstu, przynajmniej tego który ja czytałem nastąpiło w 1854 roku bowiem autor pisze że tekst ten został napisany 42 lata po zabójstwie państwa Marr a owo zabójstwo miało miejsce w 1812 roku. No i poza tym to nic dziwnego że poszczególne wydania tej książki mogą się różnić z uwagi na jej kontrowersyjny charakter, to jest los książek uznanych za niebezpieczne. W końcu prawa rynku to jedno ale wydawca może też spotkać się na przykład z zarzutem niemoralności. I co z tego że książka się na przykład dobrze sprzedaje i przynosi kasę kiedy komuś może się nie spodobać wydawanie takiej książki, znajdzie jakieś paragrafy, czy polityczne wsparcie i wydawca może więcej stracić niż zyskać. Jest naiwnością twierdzić że nie było Stowarzyszenia Dżentelmenów Amatorów. Przecież takie stowarzyszenie na pewno starało się ukryć swoją działalność, stąd ta niewinna nazwa, zmieniona zresztą. I dlatego informacje o nim mają raczej formę przecieków. Nie wiem czy ma to coś wspólnego z dekadencją. Raczej czasy sprzyjały powstawaniu tego typu Stowarzyszeń. Przecież pierwsza połowa XIX wieku to tuż po Rewolucji Amerykańskiej, Francuskiej i paru innych, miały natomiast miejsce Rewolucje lutowa, lipcowa, wiosna ludów itp. Czy takie wydarzenia mogły się obywać bez tajnych stowarzyszeń? Ja nie sądzę, sądzę natomiast że musiało być ich mnóstwo i o niektórych coś tam mogło przeniknąć. Mnie bardziej interesują inne wątki z jego biografii, że prowadził rubrykę sądową w Westmorland Gazette, zasiadał na ławie przysięgłych, asystował przy wieszaniach. Zatem miał pojęcie o tym co pisał. Przecież to nie żadna fikcja. morderstwa które opisuje Quincey zdarzyły się naprawdę. Pisałem wyżej że wydawca też musiał się trochę nagimnastykować żeby wydać taką książkę bo co z tego że się dobrze sprzedawała kiedy mogła się nie spodobać komuś tam i narobić problemów. Nam trudno jest zrozumieć pewne sprawy bo coś takiego jak wolny rynek księgarski u nas nie istnieje. -
Rzecz w tym że nie zapisałem sobie autora tego artykułu z francuskiego czasopisma Histoire a to na podstawie tego napisałem to co wyżej. Co do Pierre Nord to jest on chyba autorytetem w dziedzinie szpiegostwa a jego hipoteza jest bardzo prawdopodobna bo żeby przekazywać obcym jakieś informacje i nie pakować się w cokolwiek to Esterhazy musiał mieć za sobą kogoś bardzo wysoko postawionego, wątpię żeby to zrobił na sugestię jakiegoś funkcjonariusza niskiej rangi. Autor artykułu w Histoire nie wspomina o owym hipotetycznym wielkim szefie wojskowym.
-
Okoliczności nadania księstwa burgundzkiego Filipowi Śmiałemu
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Miał prawo czy nie miał prawa, nie zawsze to się da ująć w takich kategoriach. W końcu coś takiego jak kreatywność prawnicza we Francji wówczas istniało (u nas istnieje nawet do dziś). Po prostu ów Filip Rouvres urodził się w 1346 roku (piszę z pamięci) oczywiście rządziła za niego matka-regentka. W 1352 roku Jan II, król Francji po prostu odsunął regentkę od rządów i oświadczył że przejmuje rządy nad Burgundią osobiście. Ów Filip miał wówczas 6 lat, trochę mało jak na spłodzenie potomka. Jan II pewnie zamierzał podporządkować sobie Burgundię ponieważ ta była proangielska co było problematyczne podczas Wojny 100-letniej. Sprawa trochę się skomplikowała w 1356 roku kiedy po bitwie pod Poitiers Anglicy zdobyli przewagę i nie chcieli by życzliwe im księstwo Burgundii przestało istnieć. Wówczas Valois 11 letniego Filipa Rouvres ożenili z 7-letnią Margueritte de Flandre. Wygląda to na prawniczą kreatywność, później wystarczyło doprowadzić do rozwodu i Marguerite ożenić po raz drugi z kim chcieli. Zatem sprawy potoczyłyby się tak jak Anglicy uznawali za słuszne, Burgundia z łożem przeszłaby pod panowanie króla Francji. W stanie wojny nie był bo Filip był jego wasalem jednak w 1360 roku podpisał z Anglikami separatystyczny pokój. To nie zdrada? Tak się złożyło że rok później zmarł, w wieku 15 lat a Filip Śmiały ożenił się z wdową po nim, 11-letnią wówczas Margueritte. Dzięki temu zachowane zostały nawet prawne pozory bo Burgundia przeszła pod panowanie linii Valois poprzez łoże małżeńskie, i Anglikom trudno było to kwestionować. Przyznam się że jeśli chodzi o pełnoletniość to mało do tego przywiązywałem wagi. Tak jak ja to rozumiem to jakiś markizat czy hrabstwo można odziedziczyć w wieku kilkunastu lat ale wówczas ma się tylko prawo do dochodów. Samodzielne decyzje (np. sprzedaż, zastaw) można podejmować dopiero po ukończeniu pełnoletniości a więc w rejonie Paryża wieku 20-21 lat. Co innego gdy z tym lennem feudalnym wiążą się jakieś decyzje polityczne wtedy sprawa wygląda inaczej, bo król Francji osiągał pełnoletniość w wieku 13-14 lat. Pewnie tak było i z owymi diukami Burgundii których szanowny Secesjonista przytoczył. Co do tego że na przykład w Paryżu pełnoletniość feudalną osiągało się w wieku 20 lat to tu i ówdzie pisze. Trzeba najpierw wystukać "21 ans age de majorite feodale en Bourgogne" później przejść do frazy "Revue de revues de droit - tom 2". trochę zjechać na dół i tam to pisze. Cenzus 25 lat obowiązywał na południu które zachowało silne tradycje rzymskie, bo taką liczbę podawało prawo rzymskie i na południu było prawo pisane. Na północy zaś prawo zwyczajowe. Tam podawano liczby 20.21, również 18, oczywiście dla mężczyzn. Ale o ile wiem to na przykład w XVIII wieku na północy pełnoletniość była w wieku 21 a na południu w wieku 25 lat. Bo w Turaine pełnoletniość feudalna obowiązywała od 18 lat. Filip Śmiały dostał Burgundię jako apanaż i nikt nie zakładał że będzie podejmował decyzje polityczne. Po prostu miał prawo do dochodów i do administrowania a takie uprawnienia osiągało się w wieku 20-21 lat. Pewnie chodziło o jakąś prawniczą twórczość bo Filip Śmiały przejął Burgundię poprzez małżeństwo z Margueritte zatem musiała ona być żoną księcia a tak się złożyło że Filip Rouvres dożył lat 15-tu zatem gdyby uznano że ten wiek wynosi na przykład 16 to byłyby wątpliwości czy Margueritte była żoną księcia. -
Tu chodzi o to że transportowce wymagają jakichś, choćby prymitywnych, urządzeń portowych (molo) i ich rozładunek trochę trwa a ponieważ Amerykanie mieli przewagę w powietrzu to każdą namiastkę portu by w mig zniszczyli, również każdy transportowiec który by nie zdążył odpłynąć poza zasięg ich lotnictwa. Tylko że o ile wiem to te transportowce nie dotarły do celu tylko zawróciły. A poza tym dzień po Amerykańskim desancie to było 8 sierpnia a Amerykanie lotnisko zdobyli parę dni później a loty bojowe rozpoczęli z niego 24 sierpnia. Może i łatwo trzeba tylko jeszcze dokładnie czytać i mieć jakieś pojęcie o sytuacji ogólnej. Przede wszystkim nie został unieszkodliwiony przy plaży ale się wyrzucił na brzeg. Był jednym z transportowców konwoju rozgromionego przez amerykańskie lotnictwo. Konwój ten liczył 7 transportowców, 5 zostało zatopionych, do Gudalcanal dotarły tylko 2 ale nie miały szans na przeżycie to się wyrzuciły na brzeg żeby chociaż trochę ładunku uratować. Gwoli ścisłości to nie bardzo tu chyba chodzi o japońską armię tylko o marynarkę która dostarczała zaopatrzenie na wyspę i nie o te doświadczenia ani o żaden zapalnik lotniczy bo pierwszy transport na niszczycielach dopłynął na Guadalcanal już 15 sierpnia a lotnisko Hendersona było gotowe dopiero 24 sierpnia. W zasadzie można powiedzieć że były to operacje logistyczne, dosyć oryginalne ale w takich warunkach przemyślane, mądre i skuteczne a amerykańskie lotnictwo nie było żadnym zapalnikiem bo Japończycy byli w zasadzie przygotowanymi na to. Że Japończycy traktowali te operacje jako logistyczne to mogą świadczyć wydarzenia 30 listopada koło przylądka Tassafaronga. Tam Amerykanie wykryli Tokio Expres i go zaatakowali. Ten wyrzucił ładunek do wody i z kolei zaatakował Amerykanów z fatalnym dla nich skutkiem. I rzecz ciekawa. Amerykanie tą bitwę (którą przegrali) uważają za wprost wzorcową dla niszczycieli, natomiast Japończycy uważają że przegrali bo nie dostarczyli ładunku. Zatem dla nich były to operacje logistyczne. Trzeba by jeszcze wiedzieć jakie samoloty docierały a jakie nie. Myśliwce nie były od zatapiania okrętów czy bombardowania pozycji wroga. Poza tym trzeba choćby rozróżniać zasięg samolotów od ich promienia działania.
-
Kto był ostatnim z dynastii Jagiellonów na tronie polskim?
euklides odpowiedział w4w → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Zachowała się korespondencja ówczesnego ambasadora w Petersburgu, L'Hospitala z ministrem Bernis. Wątpię żeby taka korespondencja zawierała same plotki. To nie były info przeznaczone dla celów propagandowych czy nawet do rozpowszechniania, tylko miały być materiałem do podejmowania jakichś decyzji i to w bardzo wąskim gronie. -
Tyle tylko że do zainteresowanych ten meldunek dotarł dopiero po fakcie. Po prostu ta informacja była przekazana do centrali wywiadu tam analizowana tak długo że zanim dotarła do zainteresowanych to było już po fakcie. Zawaliło przekazywanie informacji i tyle. Jak mogli skorzystać z transportowców skoro okręty wojenne nie mogły tam podpłynąć. W wielkim skrócie: sprawy wyglądały tam tak że po uruchomieniu lotniska Hendersona okręty wojenne, których jedną z charakterystycznych cech jest szybkość, mogły podpłynąć pod Guadalcanal tylko nocą i musiały ujść przed samolotami z lotniska Hendersona jeszcze przed świtem. Jeżeli to im się nie udało to miały potężny problem. Zresztą nieprzypadkowo swe wysiłki skupiały na ostrzeliwaniu lotniska bo tamtejsze samoloty były ich głównym wrogiem. Co tam mogły szukać powolne transportowce o dużym zanurzeniu które jeszcze trzeba było rozładować? Tokyo Express były to niszczyciele, z natury szybkie jednostki, które ładunek miały poprzywiązywany linami i kiedy podpływały do celu liny były odcinane ładunek wpadał do wody i żołnierze go później stamtąd zabierali a niszczyciele prędko stamtąd uchodziły. To samo jeżeli Tokyo Expres natknął się na pełnym morzu na Amerykanów, wówczas liny również przecinano, ładunek wpadał do morza (był tracony) a niszczyciele podejmowały walkę. Transportowiec nie miał szans na przeżycie gdyby się pokazał koło Guadalcanal.
-
Kto był ostatnim z dynastii Jagiellonów na tronie polskim?
euklides odpowiedział w4w → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Na ogół źródła mówią że prawdziwym ojcem syna Katarzyny, Pawła był Sołtykow. Ale raporty dyplomatyczne wspominają również że w Petersburgu wszyscy wiedzieli że był synem carycy Elżbiety z jakiejś przelotnej miłostki którego zamieniła z córką Katarzyny którą ta urodziła później. Możliwe że tą córką była Anna Piotrowna której ojcem był nasz Poniatowski. Jednak wszystko to działo się w domu Romanowów. -
Kto był ostatnim z dynastii Jagiellonów na tronie polskim?
euklides odpowiedział w4w → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Bo lepiej jest używać określenia dom Habsburgów czy dom Romanowów a nawet dom Polski, dom Francji, dom Hiszpanii w odniesieniu domów królewskich. Można powiedzieć również dom Radziwiłłów. To ułatwia sprawę bo przecież w domu Polskim były Habsburżanki a jednak dom Polski prowadził politykę nie zawsze przychylną Habsburgom. Możemy mówić na przykład o polityce domu Polski a trudniej o polityce Jagiellonów bo ci byli przecież również królami Czech czy Węgier. Zresztą wyżej Szanowny Secesjonista przytoczył staropolskie określenie Anny Jagiellonki, że była "dzieckiem królestwa polskiego", co można uznać za synonim że "dzieckiem domu Polski" a nie wspomniano tam że była jakąś Jagiellonką. -
Nie wiem czy nie ukończył go na szczęście czy na nieszczęście. Zdaje się że Szanowny Secesjonista jest pod wrażeniem informacji z Wiki gdzie pisze że Rousseau został filozofem bo mu się robić nie chciało. Ja jednak proponowałbym trochę przypomnieć sobie historię Korsyki, przynajmniej jeżeli piszemy o Korsyce. Otóż gdzieś od 1730-tych lat Korsyka była pod kontrolą Francji ale ciągle należała do Genui. Ta kontrola polegała na tym że oddziały francuskie i genueńskie kontrolowały właściwie tylko porty ale tak naprawdę rządził tam generał Paoli, a jego stolicą była Corte. Wprowadził najbardziej demokratyczną wówczas konstytucję w Europie: Zgromadzenie wybrane w powszechnym głosowaniu (kobiety miały prawo głosu), zwane Consulte, wybierało władzę ustawodawczą i sprawowało kontrolę nad władzą administracyjną, na której czele której stanął wówczas Paoli. Władza sądownicza została zreformowana, założony został uniwersytet. Organizowano wielkie roboty; osuszanie bagien, budowa dróg itp. Nie wiem skąd podejrzenia że doprowadziłoby to Korsykę do nędzy. Jednak w tamtym rejonie basenu Morza Śródziemnego była tradycja prawa pisanego (przynajmniej w Prowansji), zatem uznano że potrzebna jest konstytucja a ponieważ Paoli utrzymywał bliskie kontakty z Rousseau to jemu powierzył jej zredagowanie ale przede wszystkim dlatego że Rousseau miał przekonania republikańskie. Nic z tego nie wyszło bowiem w 1765 roku (piszę z pamięci) Francuzi odkupili wyspę od Genueńczyków i zaczęli ją pacyfikować, w ten sposób stworzona przez Paoli państwowość przestała istnieć i konstytucja napisana przez Rousseau nie była już potrzebna. Rousseau nie był bynajmniej utopistą, choćby dlatego że jego idee miały duży wpływ na Robespierre, czyli polityka który jednak z realiami musiał się liczyć i się liczył. Zresztą Robespierre popierał również Paoli. .
-
Zwracam uwagę że tu pisze: bazylika Świętej Zofii (po grecku Hagia Sophie. co znaczy "Mądrość Boga", "Mądrości Bożej") Ja to rozumiem tak że dla Francuzów jest to Święta Zofia a tu po prostu zaznaczyli że dla Greków, Hagia Sophia, czyli "Mądrość Boża", "Mądrość Boga"
