
euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,183 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Stan wojenny
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Ja byłem fizyczny i zaczynałem robotę o 5-tej rano. Z domu wychodziłem o 420 i nigdy mnie nikt nie zatrzymał, a przepustki żadnej nie miałem. A pamiętam że ta perspektywa była dla mnie całkiem całkiem, na pewno bym przed takim patrolem nie zwiewał bo mógłbym sobie zaoszczędzić parę roboczogodzin, a dzisiaj to może mógłbym jeszcze uchodzić za prześladowanego.A że 4-ta rano jest upierdliwa to się zgadzam. -
Byłbyś jeszcze bardziej zrozpaczony gdybyś widział owe Templariuszki na zdjęciu (są na forum), chociaż nieumalowane, to afrodyzjakalne. Poza tym na tych zdjęciach wyraźnie widać, że Outremer istnieje.
-
Nie chcę wchodzić w detale bitwy pod Stirling. Ale co do tego honoru to się absolutnie nie zgadzam. Przypominam że to czasy średniowiecza a więc feudalizm, ustrój który trzymał się na słowo honoru. Honor, czyli to jak wasale dotrzymują przysiąg swoim suwerenom, decydował o jego efektywności. W tej dziedzinie Anglicy byli na pewno lepsi od Szkotów i dlatego sobie ich w końcu podporządkowali. Jeżeli Wallace z niehonorowego postępowania uczynił sobie sposób na prowadzenie wojny to to go zgubiło, przecież ostatnią bitwę przegrał dlatego że zdradziecko opuściła go kawaleria. A tak swoją drogą to zdaje mi się że my, dzisiejsi Polacy, uczyniliśmy sobie z tego honoru trochę pośmiewisko. Kto z nas nie zna szyderstwa w rodzaju : "Trzymać się na słowo honoru"
-
I odpowiedź: Gwoli ścisłości to należałoby jeszcze dodać złoto i materiały barwiarskie, a oprócz imbiru w ogóle przyprawy. Ale tu mówimy tylko o podstawowych artykułach. Ale czy to było banalne? Zważywszy że żaden kupiec nie przewoził na jednym okręcie swego towaru ze względu na wysokie w średniowieczu ryzyko zatopienia, że kapitan miał na swoim statku towary od kilku właścicieli, a jeszcze i sam chciał zarobić. Że często statek nie należał ani do niego ani do kupca tylko do trzeciego jeszcze właściciela, armatora… itp. itd. To z obrotu tych „banalnych” towarów robi się skomplikowana rachunkowość i to wymagająca zarówno abstrakcyjnego myślenia jak i obsługi bankowej. Kupiec też na samej rachunkowości poprzestać nie mógł. Musiał rozsądnie alokować swoje kapitały. Przecież nieraz opłacało się dać temu czy owemu „prezent” żeby móc ominąć takie czy inne opłaty. Nie było żadnych środków łączności a trzeba było znać sytuację polityczną tam gdzie się miało magazyny by wiedzieć czy nie szykuje się jakiś rabunek albo zmiana cen. Zatem za tym „banalnym” handlem kryła się cała struktura dyplomatyczna, wywiadowcza i kurierska, która czasem decydowała o wydarzeniach skuteczniej niż dobra armia. Taka Wenecja nie raz prowadziła wojnę z Imperium Otomańskim i to jak równy z równym, co najmniej raz próbowała w nią wciągnąć Polskę (połowa XVIIw.). Na jedwabiu i materiałach barwiarskich wyrosła potęga Florencji, przecież tamtejsi rzemieślnicy musieli czymś barwić ogromne ilości sukna jakie produkowali. Za tym szła potęga florenckiej bankowości: Strozzi, Pazzi, Medici, odgrywali przecież w Europie ogromną rolę. Zdarzało się, że decydowali o pokoju czy wojnie europejskich mocarstw. Czym byłaby średniowieczna Europa bez florena i w ogóle bez włoskiej bankowości? I o ile uboższa byłaby jej historia.
-
Nie bardzo wiem ale wydaje mi się, że kościół grecki bardzo rygorystycznie przestrzegał zasad pokrewieństwa duchowego. O ile Robert z Eudocią nie mieli żadnego pokrewieństwa biologicznego to dla kościoła Eudocja była siostrzenicą Roberta, zatem jego krewną. Chyba o to chodziło.
-
Coś wiem na ten temat. Rzecz jest o tyle ciekawa że splatają się tam właściwie losy trzech narodów, Francuzów, Greków i Hiszpanów. Jeżeli ktoś dowie się coś więcej, to może dopisać. Księstwo Aten Ok.1208r król Tessalonik, Bonifacy de Montferrat, nadał Ottonowi de La Roche ziemie Attyki i Beocji, które później zaczęto nazywać Księstwem Aten. Otton był tylko seniorem ale przyjął grecki tytuł „Megaskyr” (wielki książę, wielki pan). Od 1224 roku, czyli po upadku królestwa Tessalonik, senior Aten podlega już tylko cesarzowi łacińskiemu Konstantynopola. W 1225 roku Otton powraca do Francji a księstwo pozostawia swemu synowi, Gwido I de La Roche. W 1258 roku Gwido I rozpoczął wojnę z księciem Achai, Wilhelmem de Villehardouin, ponieważ ten wprowadził swe wojska na Eubeę (Negroponte). Został przez niego pokonany i musiał mu złożyć hołd w Nikli. W obronie swojej sprawy Gwido I udał się do Francji, na dwór św. Ludwika. W Grecji, jako regentkę, pozostawił swą żonę. Król Francji nie uznał go za winnego złamania przysięgi lennej i zwrócił mu lenno. Możliwe, że to już wówczas senioria Ateny była podniesiona do rangi księstwa. W 1263 roku zmarł Gwidon I, po nim sukcesję przejął jego syn, Jan I de La Roche. Prowadził walki z cesarzem bizantyjskim, Michałem VIII Paleologiem. Kiedy w 1280 roku zmarł, księstwo objął jego brat, Wilhelm de La Roche, który jako pierwszy oficjalnie otrzymał tytuł księcia Aten. Pod jego rządami księstwo stanęło u szczytu swego rozwoju i było najsilniejszym pomiędzy łacińskimi księstwami w Grecji. W 1287 roku zmarł Wilhelm de La Roche, jako spadkobiercę zostawił nieletniego syna, Gwidona II za którego rządy, jako regentka, sprawowała jego matka. W 1291 roku wyszła ponownie za mąż za Hugo de Brienne, który przyjął tytuł namiestnika księstwa (bailiw). Gwido II, gdy osiągnął pełnoletniość, objął samodzielne rządy, zmarł w 1308 roku. Najbliższym jego spadkobiercą był Gautier de Brienne, syn byłego bailiwa księstwa, Huga de Brienne. W młodości ojciec wysłał go na Sycylię jako zakładnika gdzie przebywał w zamku Aosta pomiędzy Katalończykami (Almogawarami). Byli to najemni żołnierze pochodzący z katalońskich gór. Swego czasu cesarz grecki Andronik zaciągnął ich do walki z Turkami, którym zadawali klęski, sami jednak byli bardzo kłopotliwymi sprzymierzeńcami i wkrótce zaczęli prowadzić wojnę z cesarzem. W boju byli niezwykle skuteczni. Walczyli typowo ofensywnie, nie posiadali żadnej tarczy ani zbroi. Uzbrojeni tylko w miecz i misiurkę na głowie, rzucali się na wroga, wciskali się między niego a tarczę i tak sobie z nim radzili. Jesienią 1309r Katalończycy (Almogawarowie) wysłali posłów do księcia Aten, Gautiera de Brienne, z propozycją podjęcia u niego służby. Ten się zgodził bowiem prowadził wówczas wojnę z Janem Dukasem, diukiem Patras, oraz z księciem Valachie (część Tesalii). Wiosną 1310r książę Aten zakończył wojnę. Spomiędzy najważniejszych Katalończyków wybrał 200 konnych i 300 pieszych, rozdzielił pomiędzy nich lenna i dziedzictwa, pozostałych zaś odprawił. Ci poczuli się pokrzywdzeni, uważali że powinno się ich traktować na równi. Ponieważ ociągali się z odejściem, książę uznał ich za buntowników i kazał im natychmiast opuścić swoje ziemie. Gdy to nie przyniosło skutku postawił na nogi liczną armię, Katalończycy natomiast założyli umocniony obóz i 5 października 1311r doszło do bitwy nad jeziorem Copais. Wojska księcia Aten zaatakowały obóz i poniosły klęskę, zginął książę i cała jego armia. Dookoła obozu były wykopane błotniste rowy w których ugrzęzła konnica poza tym na stronę pobratymców przeszli Katalończycy, którzy pozostali na służbie u księcia Aten. Po tej bitwie Almogawarowie (Katalończycy) opanowali całe księstwo z Atenami i Tebami i zdecydowali się w nim osiedlić. Pobrali sobie za żony, żony i córki Francuzów, których zabili w bitwie po czym założyli twór państwowy pod nazwą Wielka Kompania. Na swego szefa wybrali Rogera Deslau. Był u nich więźniem, potrzebowali jednak kogoś wysoko urodzonego, a pomiędzy nimi takich nie było. W 1326r Roger Deslau zmarł, Katalończycy zostali bez szefa. W obawie by zawiść nie doprowadziła u nich do podziałów, przez co mogliby narazić swe zdobycze, wysłali posłów do króla Sycylii, by im wyznaczył kogoś na seniora. Ten im poradził na tę godność swego drugiego syna, Manfreda Aragońskiego. Ponieważ ów infant był jeszcze młody, król wybrał Berengera Estagnola by rządził w jego imieniu aż do pełnoletniości tamtego. Księstwo Aten znalazło się w ten sposób pod dominacją dynastii Aragońskiej. Po przybyciu do Aten, by dać ludziom zajęcie i zapobiec podziałom wewnętrznym, Estagnol rozpoczął szereg pomyślnych wojen z sąsiadami Kompanii Katalońskiej. W owym czasie Kompania Katalońska określała się jako francuska. W rzeczywistości składała się z różnych narodowości, chociaż również i z Francuzów. W 1329r śmierć poniósł Berenger Estagnol. Król Sycylii przysłał na jego miejsce swego bękarta, Alphonse Fredericka, Katalończycy przyjęli go życzliwie. Kiedy w 1330r zmarł infant, Manfred Aragoński, który nigdy w Grecji nie był, król Sycylii mianował księciem Aten, Alphonsa Fredericka. Ponieważ ów był bękartem a legalnymi spadkobiercami tego księstwa byli spadkobiercy Gautiera de Brienne, to w czerwcu 1330r papież Jan XXII nakazał łacińskiemu patriarsze Konstantynopola ekskomunikować Katalończyków jeżeli w ciągu 6 miesięcy nie oddadzą księstwa Aten jego prawowitemu właścicielowi, de Brienne. Ci nic sobie z tego nie robili, zostali zatem ekskomunikowani i ogłoszono przeciw nim krucjatę, po czym de Brienne wyprawił się na nich. Nic nie wskórał, stracił tylko mnóstwo pieniędzy. W następnych latach bezskutecznie ponawiał jeszcze próby. W 1335r księciem Aten, na mocy testamentu ojca, został młodszy syn króla Sycylii, Wilhelm, diuk Caltasin. Kiedy w 1344r zmarł bezpotomnie. Księciem Aten został Jan, markiz de Randace (d’Andrate). Sytuacja księstwa pogarszała się ze względu na wzrost potęgi tureckiej. W 1394r zmarł kolejny książę Aten z domu Aragońskiego, Ludwik de Sola. Pozostawił tylko córkę. Senior Koryntu, Renier Acciaioli, chciał by ożenił się z nią jeden z jego krewnych. Matką dziewczyny była grecka dama, Irena, z rodu Kantakuzenów. Nie godziła się na to małżeństwo uważając że kandydat na narzeczonego jest zbyt niskiego pochodzenia. Mimo sprzeciwu panów łacińskich i greckich postanowiła ją wydać za Simeona, syna tesalskiego księcia. Stało się to powodem do wielkiej wojny między nią a Renierem, który oprócz pomszczenia zniewagi nie mógł dopuścić do wzmożenia potęgi Tesalii. Chociaż po stronie swojej pani, Ireny, walczyli Katalończycy, to Renier wkrótce opanował Ateny i dużą część księstwa. W 1398r w konflikt Ireny z Renierem wmieszał się sułtan Bajazet, wkroczył ze swą armią do Tesalii i szybko posuwał się naprzód. Irena, widząc że sobie nie poradzi, by zażegnać groźbę, przybyła z córką, ową narzeczoną Simeona, do sułtana. Ten obydwie kazał zamknąć do swego haremu, po czym mianował na jej ziemiach swego gubernatora. Renier Acciaioli porozumiał się jakoś z sułtanem i został dożywotnio pozostawiony w swoim posiadaniu, urządził się w Atenach. Wdowa po nim pozostała tam jeszcze jakiś czas za zgodą Turków, później przejął je jeszcze na pewien czas Francoise Acciaioli, aż wreszcie ziemie te opanowali Turcy na dobre.
-
2 12 1804 r.-przebieg koronacji Napoleona, a obraz Davida
euklides odpowiedział Estera → temat → Napoleon w literaturze i sztuce
Z tym trenem, to coś nie tak. Z tego co ja wiem, to tu nie chodziło o tren Józefiny a o tren Julii. Józefinie tren niosły i tutaj David chyba namalował prawdę. Koronacja Napoleona to jest coś w rodzaju inwestytury feudalnej. W tym przypadku senat nadał Napoleonowi inwestyturę cesarską by założył nową dynastię. We Francji w takich inwestyturach drobiazgowo rozpatrywano sprawy dziedziczenia. Tak było i tym razem. I tu pojawił się pierwszy problem. Napoleon nie miał dzieci, a zatem żadnego bezpośredniego spadkobiercy. Za najbliższego mu uznano jego brata, Józefa Bonapartego. To on miał przejąć władzę w razie śmierci Napoleona. Było to dość enigmatyczne, Józef bowiem był o rok starszy od Napoleona. Żył jednak w legalnym związku małżeńskim i, co najważniejsze, miał z tego związku dwoje dzieci w których upatrywano dziedziców tronu. To uznanie Józefa za najbliższego spadkobiercę bardzo podniosło jego rangę u boku cesarza. Od razu został regentem i otrzymał tytuł Jego Cesarska Wysokość. Owe dwoje dzieci podniosły również niepomiernie prestiż jego żony, Julii. Ona również otrzymała tytuł Jej Cesarskiej Wysokości. W zasadzie stawiało to ją na równi z Józefiną, może nawet powyżej, ponieważ ta nie miała z Napoleonem ślubu kościelnego, no i przede wszystkim dzieci. Tak nawiasem mówiąc, to stale oskarżała męża, że się nią nie interesuje, i między bajki należy włożyć opinie że miała na niego jakiś nadzwyczajny wpływ. Co do Julii, to siostry Napoleona nie pałały do niej sympatią. Datuje się to od czasów kiedy rodzina zamieszkiwała w Marsylii. Nie była bogata, żyli raczej w biedzie, natomiast Julia pochodziła z zamożnej, burżuazyjnej rodziny. Swoim szwagierkom zawsze dawała to odczuć, przez co jej nie lubiły. Gdy dowiedziały się że uzyskała tytuł Jej Cesarskiej Wysokości były oburzone, uznały to za jakieś arystokratyczne fanaberie i gdy przyszło co do czego, to trenu żadna nie chciała nieść. Taki problem był i o ile wiem skończyło się na tym, że ten tren był niesiony przez ósemkę przebranych za aniołków dzieci. To nie był jedyny faux pas podczas koronacji. Następny był gdy przyszło do uwieńczania głów koronami. Papież nie bardzo kwapił się do założenia korony na głowę Józefiny ponieważ nie miała ślubu kościelnego z Napoleonem a potajemny, pospieszny ślub, go nie zadowalał. To dlatego Napoleon wziął sprawę w swoje ręce i sam założył koronę, najpierw sobie, później Józefinie. Był jeszcze trzeci faux pas. Otóż pozycja Julii, jako Jej Cesarskiej Wysokości, wyróżniła również jej siostrę, Desiree, i ta jako pierwsza szła w orszaku żon marszałków Francji. Oczywiście mało kto orientował się w senackich decyzjach spadkowych i takie wyróżnienie Desiree dawało okazję do plotek. W końcu była kiedyś narzeczoną (a może tylko miłością) Napoleona, a Bernadotte mu ją sprzątnął sprzed nosa. Te wszystkie okoliczności i powstałe z nich plotki irytowały marszałka Bernadotte i bardzo przyczyniły się do wzajemnej niechęci między obu panami. Snute wówczas domysły musiały być dosyć powszechne bowiem i dzisiaj daje się zauważyć że wówczas nigdy nie używano jej rzeczywistego nazwiska czyli Dezyderia Bernadotte, zawsze mówiono o niej Desiree Clary, jakby cały czas była narzeczoną Napoleona (Desiree to po francusku: upragniona, pożądana) Co do obrazu Davida, to mnie się również wydaje że kłóci się trochę z rzeczywistością, ale tylko co do interpretacji. Przede wszystkim nie pasuje mi ten władczy gest Napoleona nakładającego sobie koronę. Chociaż z pewnością sam ją sobie nałożył to uczynił to z zupełnie innych pobudek niż mogłaby to sugerować interpretacja Davida. A w ogóle to zawsze trochę mnie dziwiło że to nie David reżyserował koronację Napoleona, przecież dawniej, kiedy był w rządzie jakobińskim, to on zajmował się reżyserowaniem wielkich widowisk państwowych. <br style="mso-special-character:line-break"> <br style="mso-special-character:line-break"> -
To jest bardzo krótki komentarz na temat dość długiego tekstu, i który w zasadzie jest możliwy do zrozumienia dla każdego. Sądziłem, że jego przeczytanie może pobudzić do jakichś refleksji a byłbym ich ciekaw. To znaczy, że zestawienie tych dwóch cytatów w poprzednim poście jest bezsensowne? Jeżeli tak, to chciałbym się dowiedzieć dlaczego. Oczywiście w ogólnym sensie, niuansów mogę nie pojąć. Z kolei nie uważam że, by omówić jakiś temat, to koniecznie trzeba wchodzić w szczegóły (niuanse). Inkwizytorzy nie są najlepszym źródłem informacyjnym o ideologii. Ów Rainier Sacchoni pewnie dobrze znał Katarów i ich ideologię, co nie znaczy że jest wiarygodnym źródłem odnośnie katarskiej religii. To pewnie zawodowiec, który za pieniądze wyłapywał heretyków, możliwe nawet że chciał na te pieniądze uczciwie zarobić. Swoją znajomość ideologii wykorzystywał tylko po to by wyłapywać tych których miał wyłapać (i to nie wszystkich) i usprawiedliwić się z tego co zrobił. Pewnie był nawet zwolennikiem równości wobec prawa (tu: inkwizycyjnego, bo chyba można o czymś takim mówić). W końcu wszędzie można wyczytać, że Bonifacego VIII chciano po śmierci wykopać i spalić, a na takie pomysły to wpadała tylko Inkwizycja. Nie wiem, a chciałbym wiedzieć. Dzięki za wskazanie słusznej literatury, tyle że ja nie robię dalekosiężnych planów czytelniczych i biorę do ręki książkę która mnie w danej chwili zainteresuje. Nie jestem zawodowcem ani w dziedzinie historii ani religii i nie potrzebuję dla pieniędzy zmuszać się do czytania czegokolwiek. Zdaję sobie sprawę że taki hedonizm niesie ze sobą spore zagrożenia, powoduje bowiem przeskakiwanie z tematu na temat, czy z epoki do epoki, a przez to ma się bałagan w głowie. Pisma Katarów badał katolicki historyk Jean Guiraud i jednoznacznie stwierdził, że wywodzą się z czasów Kościoła Pierwotnego, czyli, tak jak ja to rozumiem, sprzed IV wieku. Poza tym gdzieś czytałem (mogę sprawdzić gdzie) o dziwnych rytach Templariuszy, co mi nasuwa myśl o ich ideologicznych powiązaniach z Katarami. Żeby uniknąć zamieszania terminologicznego trzeba pamiętać że słowo „monofizyta” pojawiło się chyba w VI wieku i akurat mnie ono się najbardziej podoba, co nie znaczy, że nie można użyć innego. Nie ma jednak jednego określenia żeby nazwać nurt chrześcijański który raz jest nazwany kościołem pierwotnym, innym razem monofizytyzmem a jeszcze kiedy indziej katarami.
-
Znaczenie Sycylii w czasach średniowiecza
euklides odpowiedział Narya → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Trochę przesada. Andegawenowie nigdy nie założyli tam siedziby swego rodu. Kiedy w 1266 roku Karol d'Anjou opanował południowe Włochy to swą stolicę urządził w Neapolu, nie w Palermo. 30.III.1282r. doszło do antyfrancuskiego powstania na Sycylii, tzw. Nieszporów Sycylijskich, Francuzi zostali z wyspy wypędzeni i przejął ją dom Aragoński. Nigdy tam już nie wrócili, chociaż nie raz próbowali.Ponowne opanowanie Sycylii było jednym z powodów późniejszych francuskich wypraw do Włoch. Zdaje się, że ostatecznie zrezygnowali z tego dopiero po klęsce pod Pawią w 1525r. -
Zdobycie Konstantynopola - IV krucjata
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wyprawy Krzyżowe
Specjalnie nie wybiela, poza tym, o ile to możliwe, to powinno się uwzględniać opinie wszystkich stron. Zresztą jego opis układa się w bardziej logiczną całość niż ten Runcimana. Specjalnie to się nie dziwię. Ja sam takie dziadostwo obchodzę z daleka, od czasu kiedy jeden z takich lumpów mnie w biały dzień obsikał na ulicy. To trochę skomplikowane, bowiem w średniowieczu wszystkich tych co mieszkali na zachodzie Grecy określali jako Francuzów. Co ciekawe, wszyscy oni często tak samo o sobie mówili. Na przykład cesarz Fryderyk Barbarossa mówił o sobie, że jest Francuzem. Swych najbliższych sąsiadów, Włochów, Grecy też na ogół określali jako Francuzów, ale również jako Lombardów. W ogóle, jeżeli jest gdzieś mowa w tamtych czasach o Lombardach, to nie znaczy, że wywodzili się oni z Lombardii tylko z Włoch. Latyńcy to jest określenie raczej literackie. Używała je pani Kossak-Szczucka. Tutaj chodzi przede wszystkim o Wenecjan, Genueńczyków, Pizańczyków. Wiem na pewno, że w centrum Peloponezu zamieszkiwali Słowianie. Gdzieś czytałem, że enklawy słowiańskie i albańskie były rozsiane po terenach całej dzisiejszej Grecji. W Azji byli osiedleni Turkopole, którzy wywodzili się z mieszanych małżeństw grecko-tureckich, a którzy raczej się z Grekami nie utożsamiali. Z tego co wiem, to rzeczy się miały tak: W 1202roku, do przebywającego w Weronie króla Niemiec, Filipa Szwabskiego, przybywa z Konstantynopola jego szwagier, książę Konstantynopola, Aleksy, z prośbą o pomoc. Jego ojciec, cesarz Izaak Angelos Komnen, został przepędzony z cesarskiego tronu przez swego brata, który nie tylko go uwięził ale jeszcze oślepił. Wtedy to akurat miała miejsce IV-ta wyprawa krzyżowa i w grudniu 1202 roku, związku z tą sprawą, Filip Szwabski wysłał do dowódcy Krzyżowców, Bonifacego de Montferrat, poselstwo by go poruszyć losami nieszczęsnego Izaaka. Książę Aleksy, w zamian za pomoc w zwróceniu ojcu tronu, przyrzekał oddanie wschodniego cesarstwa pod władzę papieży, wysłanie do Ziemi Świętej opłaconych przez siebie wojsk, no i przede wszystkim ogromną sumę pieniędzy samym Krzyżowcom. Te propozycje wywołały rozdźwięk między Krzyżowcami ale w końcu postanowili udzielić pomocy. Zostały podpisane stosowne układy i ustalono, że 15 dni po Wielkanocy 1203r. Aleksy dołączy do krzyżowców i wyruszą w kierunku Konstantynopola. 15 dni po Wielkanocy 1203r, jak to było umówione, do obozu Krzyżowców w Dalmacji przybywa książę Aleksy i armia wyrusza w kierunku Konstantynopola. Dotarli tam w czerwcu 1203r a tydzień później przystąpili do szturmu na miasto. Wenecjanie od strony morza, Francuzi od strony lądu. Pierwsi wtargnęli na mury od strony morza Wenecjanie. Cesarz-uzurpator, który odebrał ojcu Aleksego tron, uznał że walka jest przegrana i uszedł po kryjomu z miasta zabierając to co mu zostało ze skarbu. Na wieść o tym mieszkańcy natychmiast uwolnili z więzienia cesarza Izaaka, poprowadzili go do pałacu w Blachernach, osadzili na tronie, i powiadomili krzyżowców o tym co zaszło. Ci zaraz przysłali posłów którzy przekazali Izaakowi do ratyfikacji warunki traktatu jaki zawarł z nimi jego syn. Izaak, po zapoznaniu się z nimi, uznał je za poważne i trudne do spełnienia, szczególnie chodziło o ogromną sumę pieniędzy jaką obiecał Aleksy. Nie widząc jednak innego wyjścia ratyfikował warunki i przyłożył odpowiednie pieczęcie. Gdy sprawa traktatu została z Izaakiem pomyślnie załatwiona, baronowie wprowadzili młodego księcia Aleksego do miasta. Został radośnie przyjęty przez swego ojca i niedługo potem koronowany na współcesarza jako Aleksy IV Angelos. Część przyrzeczonych Krzyżowcom pieniędzy została im wypłacona. Dotąd, mimo animozji grecko-łacińskich, wszystko szło dobrze. Kiedy jednak okazało się, że cesarze nie mają więcej pieniędzy, zaczęły się problemy. By się dalej wywiązywać z obiecanych sum zaczęli konfiskować złoto i srebro z kościołów. Wywołało to ogromne niezadowolenie. Na tym tle, w październiku 1203 roku, doszło do wybuchu nienawiści i starć między zamieszkałymi od dawna w mieście Latyńcami a ich greckimi sąsiadami. W ich wyniku spłonęła część miasta wokół Hagia Sophii, po czym Latyńcy zostali z Konstantynopola wypędzeni. Udali się wówczas do krzyżowców i rozpoczęli urabianie ich przeciw Grekom. W ten sposób sąsiedzkie animozje przyczyniły się do historycznego dramatu. W styczniu 1204r tron w Konstantynopolu przejął zdecydowanie wrogi Latyńcom cesarz Mursuflos, który Aleksego uwięził i udusił. Zaraz też potem ojciec Aleksego, Izaak, zmarł w niejasnych okolicznościach. Po tych wypadkach Krzyżowcy stracili całą nadzieję na otrzymanie przyrzeczonych przez Aleksego pieniędzy, na dodatek wieści o takim potraktowaniu władców, i to dłużników, wzburzyły ich przeciw Grekom. W lutym 1204r doszło do porozumienia doży weneckiego, Dandolo, z francuskimi baronami. Podjęto decyzję o oblężeniu Konstantynopola. Po jego zdobyciu zobowiązano się do posłuszeństwa względem tego, lub tych, którzy zostaną wyznaczeni do naczelnego dowództwa. Uzgodniono też, że łup ma być zgromadzony w przeznaczonych do tego celu miejscach i podzielony równo między Francuzów i Wenecjan z potrąceniem kosztów jakie Francuzi są winni Wenecjanom w związku z umowami o zaokrętowanie. 11.IV.1204r rozpoczęto atak na miasto. Nie było żadnego wielkiego oblężenia. Tak jak rok wcześniej Krzyżowcy po prostu wdarli się po drabinach na mury od strony morza i wtargnęli do wewnątrz, po czym ruszyli w kierunku obozu jaki poprzedniego dnia założyli w mieście żołnierze Mursuflosa. Ten, widząc że sprawa stracona, wycofał się z miasta ze swoim wojskiem. Wieczorem wyczerpani krzyżowcy rozłożyli obóz w pobliżu zdobytych przez nich murów oraz wież i wypoczywali. Dopiero następnego dnia ruszyli na rabunek. Z tego wszystkiego co wiem, to podczas tych wydarzeń miał miejsce tylko jeden wielki pożar, ten w październiku 1203 roku, a i to spłonęła dzielnica łacińska. Zresztą Krzyżowcy byli nastawieni na opanowanie miasta a nie na jego zniszczenie, to zresztą wynikało z umów zawartych pomiędzy nimi w lutym 1204 roku. Rabowano przede wszystkim pałace, nie zawracano sobie głowy ubogą ludnością, co więcej gdzieś czytałem, że podobno w rabowaniu pałaców mieli również swój udział mieszkańcy Konstantynopola. Poza tym zdaje się, że czytaliśmy różne książki i warto byłoby skonfrontować to co każdy wie na ten temat. -
Zdobycie Konstantynopola - IV krucjata
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wyprawy Krzyżowe
Z tą zbrodnią to mocno przesadził. Dla równowagi można by przytoczyć opis francuskiego historyka, Du Cange. Ten z kolei pisze: (…) 12 kwietnia 1204r Krzyżowcy wyruszyli na miasto nie natrafiając na żaden opór. W ten sposób 20-tysięczna armia krzyżowców zajęła szturmem najlepiej umocnione miasto świata, zamieszkałe przez 400 tys. ludzi. Przystąpiono do trwającego kilka dni rabunku. Zapanował nieopisany rozgardiasz i zebrano wielkie łupy. Rabowano przede wszystkim pałace, ale też i kościoły z których zabierano również relikwie, te później trafiły do wielu europejskich kościołów. Rzeź nie była wielka. W całym tym starciu zginęło niespełna 2 tys. Greków, a jeszcze wielu autorów twierdzi, że większość tych zabójstw było dziełem zamieszkałych od dawna na stałe w Konstantynopolu Latyńców, których krótko przedtem wypędzono i którzy przy okazji załatwili swoje prywatne porachunki. Ze strony krzyżowców zginął tylko jeden rycerz, i to w wypadku, kiedy spadł do fosy z konia. Łupy zostały zgromadzone w 3 kościołach, po czym podzielono je równo między Wenecjan i Francuzów. Ci ostatni wypłacili z nich wenecjanom 50 tys. marek srebra, które byli im winni. Około 100 tys. marek które im zostały, podzielili między siebie. (…) Mnie osobiście ten opis wydaje się bardziej wiarygodny. W końcu Krzyżowcy przybyli pod Konstantynopol na prośbę greckiego księcia i dużą częścią nienawiści za to wydarzenie Grecy z pewnością obdarzyli swoich. Poza tym taka grabież była możliwa tylko przy biernym zachowaniu się owej 400-tysięcznej ludności. Gdyby stawiła zdecydowany opór, to tych 20 tysięcy Krzyżowców miałoby poważny problem. Niewątpliwie podział między Wschodem i Zachodem miał miejsce, nie nastąpiło to jednak w wyniku zdobycia Konstantynopola. Był to raczej wynik zetknięcia się dwóch ludów, które nie przypadły sobie do gustu. Grecy o Francuzach mówili, że są to cuchnące gbury, Francuzi zaś o Grekach, że to zniewieściałe mięczaki. Niewątpliwie górujący intelektualnie Grecy zamiast oręża woleli środki polityczne i dyplomację. Zresztą nie mieli chyba wyboru ze względów demograficznych, było ich z pewnością za mało. W średniowieczu, w cesarstwie Bizantyjskim było wiele enklaw zamieszkałych przez obce ludy i militarne panowanie nad nimi było niemożliwe. Polityczne manipulacje nigdy jednak nie znajdowały zrozumienia u Latyńców, którzy stale wyrzekali na wiarołomstwo Greków, a to na pewno nie przyczyniało się do wzajemnego zrozumienia. -
17 10 1797 r.- pokój w Campo Formio
euklides odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Z tego co wiem, to 18.VIII.1797 roku Raczyński wręczył carowi krzyż noszony swego czasu przez Wielkiego Mistrza, Jeana de La Valette, podczas oblężenia La Valetty przez Turków w XVIw i który tę la Valettę obronił. Wręczenie to odbyło się podczas uroczystej ceremonii i car ten krzyż przyjął. Według mnie znaczenie tego symbolicznego aktu miało nie mniejszą wagę niż podpisanie jakiegoś aktu prawnego. Krzyż był ze złota i z drogocennych kamieni. Car kazał sporządzić ileś tam jego kopii. Możliwe, że 13 grudnia wręczał te kopie, stąd tyle krzyży. Każdy z tych którzy otrzymali taką kopię, deklarował się jako Protektor Zakonu. Trzeba pamiętać, że Zakon Maltański to była ostoja rojalizmu i w grę wchodziły nie tylko stosunki francusko-rosyjskie ale też ostra i bezwzględna walka polityczna jaka wówczas toczyła się we Francji. „Francuzi” w owym czasie to pojęcie bardzo niejednoznaczne, a Napoleon nie był politycznym czempionem. Nikt chyba nie zaprzeczy, że Malta miała ( i ma) ogromne znaczenie strategiczne, mimo to niektórzy historycy francuscy (a mnie się wydaje że ogromna większość), na przykład taki Soboul, mają pretensje do Napoleona o zajęcie Malty. Jednak nastąpiło. Kiedy Napoleon odesłał Pawłowi I jeńców rosyjskich, odkarmionych i dobrze ubranych, oraz wyraził gotowość zwrócenia mu Malty, czego Anglicy carowi odmawiali, to car stał się od razu frankofilem i anglofobem. Zaraz też nakazał hrabiemu d’Artois (przyszłemu Ludwikowi XVIII)opuszczenie Mitawy. Tak gwałtowne zmiany w polityce są jednak niebezpieczne, nawet w takiej monarchii absolutnej jaką była Rosja i tu należy upatrywać przyczyn spisku przeciw carowi, który doprowadził do jego zabójstwa. <br style="mso-special-character:line-break"> <br style="mso-special-character:line-break"> -
Dlatego, że był legalnym następcą tronu, w przeciwieństwie do Mikołaja. Według mnie, to co nazywa się powstaniem Dekabrystów w grudniu 1825 roku, to była próba sił między wielkim księciem Konstantym, a pewnymi, źle do niego nastawionymi rosyjskimi dygnitarzami. Ci drudzy woleli jego młodszego brata, Mikołaja. Konstanty z pewnością miał kwalifikacje na szefa państwa, w końcu, co by nie mówić, to w Królestwie Polskim sporo się nauczył. Nie można tego było powiedzieć o Mikołaju, który kiedyś sam siebie określił jako generała brygady, któremu z dnia na dzień przyszło zostać władcą olbrzymiego państwa. W oczach owych dygnitarzy Imperium była to jednak zaleta. Musiał przecież polegać na ich wiedzy i doświadczeniu, a zatem być im powolnym. To wszystko napisałem na podstawie pierwszego rozdziału pamiętników Aleksandra Michajłowicza Romanowa. W tym rozdziale jest jeszcze sugestia, że Aleksander I nie zmarł w 1825 roku. Po prostu abdykował i wyjechał na Syberię, gdzie ukrywał się pod imieniem starca, Fiodora Kuźmicza. Dręczyły go wspomnienia związane z zabójstwem jego ojca i z uściskami w Tylży z Napoleonem.
-
17 10 1797 r.- pokój w Campo Formio
euklides odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tak szczerze mówiąc, to ja osobiście za mało wiem by oceniać, czy Zakon Maltański był ultrakatolicki, czy też nie. Co do owego symbolicznego sztandaru o którym mowa, to wcale nie uważam że musi być nieszczery. W końcu car był chrześcijaninem, a poza tym trzeba być mocno zorientowanym w temacie by wykazać różnice między religią prawosławną a rzymsko-katolicką. Obawiam się, że przerasta to możliwości przeciętnego człowieka, nawet wyznawcy, mogło przerosnąć również cara. Oczywiście nie dotyczy to obrządku i architektury, z tym, że co do tej ostatniej, to gdzieś kiedyś czytałem, że na zachodzie nie zawsze udawało się budować kopuły ze względu na niedostępność jakiegoś budulca. A więc i różnice architektoniczne bardziej by wynikały z geografii niż z religii. -
17 10 1797 r.- pokój w Campo Formio
euklides odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Istotnie trudno jest wyrokować co by było gdyby, jednak dużo wskazuje na to, że gdyby Napoleon nie zajął Malty, to nie rozpoczęłaby się wojna francusko-rosyjska. Nie widzę tu nic co by stało w sprzeczności z tym co napisałem wyżej. To już w ogóle nie przeczy temu co napisałem. Po pierwsze wyguglowałem i znalazłem, że Anglicy opanowali Maltę w 1800 roku. To opanowanie, można nazwać podbojem ale też i wyzwoleniem. Jej aneksja nastąpiła dopiero w 1814r. Poza tym kiedyś czytałem biografię Napoleona, Tarlego. Nie jest najwyższych lotów, to prawda, ale chyba jest dostępna. Autor nie pisze wprawdzie wyczerpująco i zbyt merytorycznie, ale pisze na ogół zgodnie z prawdą. Coś mi majaczy, że tam jest teza, iż pod koniec życia Paweł I zaczął zwracać się w kierunku Francji i to było jedną z przyczyn dokonanego nań zamachu. Jego śmierć nastąpiła w marcu 1801 roku, a więc gdybyśmy nawet założyli, że miał zareagować na zajęcie Malty przez Anglików, to nie bardzo miał na to czas. Wcale nie jest przesądzone. Potrafisz podać powody dla których Rosja musiała przystępować do antyfrancuskich koalicji? Mnie jeden się nasuwa, też opisany przez Tarlego. Otóż po zabójstwie księcia d’Enghien car wysłał do Napoleona jakiś protest. Co jest zrozumiałe, w końcu członek rodziny monarszej protestuje przeciw zamordowaniu członka innej takiej rodziny. I tu Napoleon popisał się znowu swymi politycznymi talentami. Odpowiedział że: gdyby w Petersburgu, w pałacu cesarskim, znaleźli się mordercy jego ojca i on, car, by ich zabił, to wówczas on, Napoleon, bynajmniej by przeciw temu nie protestował. Według Tarlego (w końcu chyba Rosjanin) Aleksander do końca życia mu to zapamiętał. Wiedzieć trzeba, że w monarchii absolutnej, jaką była ówczesna Rosja, wszelkie perswazje polityczne nie odbywały się w dumie (bo jej wtedy nie było), czy w prasie, ale przy uchu cara, i jego odczucia grały kapitalną, by nie powiedzieć, decydującą rolę. Wcale tak nie sądzę. Była jakimś problemem dla niej jeszcze prawie pół wieku później. Kiedy Mikołaj I, syn Pawła I, zastanawiał się po co mu Święte Przymierze, to jeden ze zwolenników tego przymierza, słuchany przez cara, baron Brunnow, odwołał się do jednego z tytułów cara, czyli Protektora Zakonu Maltańskiego i przekonywał go tymi słowy: Car Paweł I nie marzył o niczym innym jak zebrać pod chwalebnym sztandarem Zakonu Maltańskiego wszystkie żywotne siły, materialne, moralne, wojskowe i religijne, Starej Europy, by wszędzie bronić ładu społecznego i cywilizacji chrześcijańskiej, od rozkładu jaki zrodziła rewolucja francuska. <br style="mso-special-character:line-break"> <br style="mso-special-character:line-break"> -
Te tematy na pewno nie są równe. Piszę z pamięci ale czytałem na przykład o wyprawie Karola VIII na Italię. Nie było u niego żadnych planów hegemonii w Europie. W skrócie powiem, że został on w nią wmanipulowany przez księcia Mediolanu Sforcę (il Moro), który potrzebował armii by załatwiła jego własne sprawy. I Karol VIII to zrobił, tak nawiasem mówiąc na szkodę ojca naszej królowej Bony. Z tym, że książę włoski się przeliczył i później nie można było króla Francji z tej Italii się pozbyć i stąd się wzięła liga. Królowi chodziło o Neapol, chciał tam ponownie osadzić dynastię francuską, co mu się nie udało, i to wszystko. Obecność francuska w południowych Włoszech zaczęła się w XIII wieku. Wyparli ich stamtąd Hiszpanie, zdaje się, że Aragończycy. Żadnego związku z planami hegemonii w Europie Zachodniej nie widzę.
-
17 10 1797 r.- pokój w Campo Formio
euklides odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Absolutnie się z tym nie zgadzam. Z tego co wiem to car był oczarowany przeszłością rycerską i feudalną, a za sprawą ambasadora Zakonu, Litty, Maltańczycy stali się dla niego ucieleśnieniem tych ideałów. Przecież w monarchii absolutnej, jaką wtedy była Rosja, osobowość monarchy to jeden z najważniejszych czynników wyznaczających jej politykę. Zgadzam się, że obiór cara na wielkiego Mistrza, czyli ten z 7.XI.1798r był wadliwy. To wskazuje że formalności zostały dorobione do potrzeby chwili. Robiono to po to by car zaangażował się w wojnę. I to się udało. Dalej twierdzę, że te wydarzenia były wynikiem jakiejś wyjątkowo wyrafinowanej intrygi politycznej i to co w tej sprawie wiadomo (przynajmniej mnie), to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Nie zawsze można wszystko ograniczać do sformalizowanych faktów oraz negować to co nie jest sformalizowane. Niech mi użytkownik Secesjonista pokaże gdzie są formalnie opisane jakieś pokrętne gry polityczne, pewnie trudno coś takiego znaleźć. Co wcale nie znaczy że nie miały one miejsca. Komu nie wystarczą to nie wystarczą. Prawnikom może nie, ale francuskim czy rosyjskim arystokratom oraz Pawłowi I, mogły wystarczyć. A były przypadki, że wykradziona korona czyniła króla, że przypomnę choćby pewne wydarzenie z polsko-węgierskiej, XV-to wiecznej historii: Węgierscy posiadacze ziemscy wybrali Władysława III Warneńczyka, króla Polski, na swojego króla jako Władysława I, ale matka Władysława Pogrobowca uknuła spisek, w ramach którego jej dwórka, Helena Kottannerin ukradła koronę z Wyszegradu i zawiozła ją do Wiener Neustadt. Według legendy, krzyż na koronie jest krzywy, ponieważ został uszkodzony podczas transportu. Elżbieta wymusiła na prymasie koronację niemowlęcia w Székesfehérvárze 15 maja 1440, gdzie, ze względów bezpieczeństwa, umieściła swoje dziecko pod ochroną jego wuja. 11 listopada 1918 roku w Compiegne, Foch, nie podpisał żadnego układu tylko zawieszenie broni. Pokój natomiast został podpisany później w Wersalu. Za to 29 września 1918 roku, w Niemczech, zawarcia pokoju zażądał Ludendorf, wojskowy. I jak oni na tym wyszli? Pewno sporo Angielskich, niemieckich, oczywiście holenderskich, a szczególnie belgijskich, którzy na pewno nie mają ochoty widzieć cudzych awantur na własnym podwórku. Poza tym, zważywszy że każdy konflikt zbrojny z Anglią oznacza morską blokadę kontynentalną, która zdała egzamin, w przeciwieństwie do tej lądowej Napoleona, to i Amerykanie, obrońcy wolności mórz, mają problem. Jaka koalicja? Jaka sojuszniczka? Po prostu tak wyszło. Po tym jak 14.IX.1791 roku Ludwik XVI, zaakceptował konstytucję, monarchia francuska stała się monarchią konstytucyjną. Ludwik XVI bardzo źle się czuł w roli monarchy konstytucyjnego, pewnie uważał się za cieniasa (może żona, Maria Antonina, go w tym mniemaniu podtrzymywała) a przecież miał sporą władzę i przywiązanie narodu. Tak czy owak chciał jednak przywrócenia monarchii absolutnej i bez przerwy coś knuł. Nie bardzo mu się to udawało i w końcu wpadł na fatalny pomysł (również dla siebie), by wezwać na pomoc armię swego szwagra, cesarza Austrii i 20.IV.1792 roku wypowiedział wojnę Austrii. Oczywiście nie po to by ją wygrać ale po to by wprowadzić do kraju obce wojska. Skończyło się to dla niego fatalnie. Te wszystkie jego machinacje, w sumie nieudolne i szablonowe, doprowadziły go w końcu na szafot. (po 9-ciu miesiącach) Co do wojny z Anglią, to mechanizm był podobny, z tym, że do niej doprowadzili pro angielsko nastawieni Żyrondyści oni również doszli do wniosku, że przydałaby im się pomoc Anglii w ich wewnętrznych konfliktach. Jeden z ich przywódców, Brissot, był purytaninem (kwakrem?) i niezdecydowanym zwolennikiem republiki na wzór amerykański. Wpadł na równie nieszczęsny pomysł co Ludwik XVI i 1.II.1793r Konwencja na jego wniosek, pod wpływem Żyrondystów, wypowiada wojnę Anglii. Skończył też jak Ludwik XVI bowiem 31.X.1793 roku został stracony wraz z innymi przywódcami Żyrondy. (po 9-ciu miesiącach) Gdzie tu jakieś umowy koalicyjne Anglii z Austrią? Odwrotnie, można powiedzieć o konflikcie między nimi, bowiem Austriacy popierali nieprzejednanych rojalistów, Anglicy natomiast Żyrondystów, którzy owych rojalistów zwalczali. Francja straciła i nic nie zyskała. Lombardię mogła podbić nie raz w swojej historii, tylko po co. Napoleon stworzył co prawda jakiś sztuczny organizm państwowy, Republikę Cisalpińską, jej żywot był jednakże kruchy. Wenecja jak była tak i pozostała jednym z ośrodków intryg rojalistycznych. Dopóki była niepodległym państwem, musiała trochę uważać na potężną przecież Francję. Kiedy znalazła się w granicach Austrii, to już tego problemu nie miała. -
Ja mam natomiast książkę napisaną przez Guntera Peis: „Naujock, Człowiek Który Rozpętał Wojnę”. Książka ta została wydana przez wydawnictwo KAPELLEN-ANVERS, więc w Antwerpii, zatem niedaleko. Prezesem tego wydawnictwa jest (był?) Walter Beckers. Jest to biografia oficera niemieckich służb specjalnych, Naujocka. Tego który między innymi organizował prowokację w Gliwicach. Polegała ona na tym, że niemieccy agenci, przebrani za polskich żołnierzy, opanowali tamtejszą (niemiecką oczywiście) radiostację, i nadali prowokacyjny komunikat, rzekomo jako Polacy. Dla uwiarygodnienia tej prowokacji w tej akcji byli nawet zabici (sic!). Tak więc jedną prowokację mamy wyjaśnioną. Autor pisał tę książkę na podstawie rozmów z owym Naujockiem prowadzonymi po wojnie. Jest obiektywna. Przedmowę do tej książki napisał Naujock. By wytłumaczyć jakoś swoje wątpliwości moralne jest tam takie zdanie: „Gdybym mógł uniknąć udziału w prowokacji gliwickiej, to i tak by do niej doszło, przynajmniej tak sądzę”. Czyli by wynikało, że była to zwykła metoda niemieckich służb tego okresu. Zatem można domniemywać, że inne to też ich sprawka. Jeżeli znasz holenderski to poleć im tę książkę. Wydana jest w Antwerpii, zatem bardzo możliwe, że w Holandii jest również dostępna. Jest w niej również sporo o działalności Naujocka w Belgii, gdzie został oddelegowany w 1942 roku przez Gottloba Bergera, szefa administracji Himmlera, do zwalczania tamtejszego czarnego rynku.
-
17 10 1797 r.- pokój w Campo Formio
euklides odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jest mi niezręcznie pisać o pewnych rzeczach, nie jestem bowiem ani historykiem ani prawnikiem i wchodzę trochę na grząski dla mnie grunt. Zwracam jednak uwagę, że w XVIII wieku żywe jeszcze były tradycje feudalne, które do cara Pawła I przemawiały szczególnie mocno. W feudalizmie istniało coś takiego jak inwestytura feudalna. Jeżeli komuś nadawano jakiś tytuł, ziemię, czy co innego, to odbywało się to w ten sposób, że otrzymujący owo nadanie dostawał odpowiednie insygnia podczas specjalnej ceremonii, w obecności świadków. Wtedy wszyscy naocznie widzieli, że taki to a taki otrzymał to i to. Owo de jure to było później. Schodzili się prawnicy, czy po prostu jacyś skrybowie obu stron i za opłatą redagowali pisma w których były już szczegóły, czyli dokładnie co taki a taki otrzymał, sprawy spadkowe, prawa i obowiązki wynikające z przyjęcia tych honorów itp. Prawdą jest, że z czasem owi prawnicy wyrośli ponad te ceremonie, ale w końcu XVIII wieku w środowiskach szlachty ta tradycja była jeszcze żywa. Kiedy w sierpniu 1797 roku car Paweł I otrzymał insygnia urzędującego Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego, w obecności świadków, to nic więcej nie było potrzeba, żeby wszyscy wiedzieli, że został owym Wielkim Mistrzem. Żadne de jure nie było potrzebne bowiem car pewnie nie zamierzał osobiście administrować wyspą wielkości Żyrardowa, ani też go nie interesowały wymierne korzyści wynikające z jej posiadania. Sytuacja uległa diametralnej zmianie gdy Bonaparte „podbił” wyspę. Car nie mógł przecież oddać swego bez walki. Należało zaczynać wojnę, zawierać sojusze, wówczas już potrzebne było de jure. Spotkali się prawnicy, urzędnicy i wszystko sformalizowali. Wtedy to car został formalnie ogłoszony Wielkim Mistrzem, z tym, że ta formalność była mocno nagięta bowiem papież nie wyraził na nią zgody, car był przecież prawosławny. W każdym razie następcy Pawła I nosili tytuł Protektora Zakonu. 18.VIII.1797 roku do Petersburga przybył rycerz Zakonu Maltańskiego, Raczyński. Przywiózł carowi krzyż, zawsze używany przez urzędującego Wielkiego Mistrza. Car go przyjął. Później też ogłosił się Protektorem Zakonu. Kiedy to było dokładnie, czy 18 sierpnia, czy nazajutrz, nie wiem. Jeszcze to, że zaatakował tę wyspę samowolnie, bez potrzeby i bez upoważnienia rządu. Nie mówiąc już o tym że rozpoczął niepotrzebną wojnę. Zresztą tak prawdę mówiąc, to w całej tej sprawie wyczuwa się jakąś wyrafinowaną intrygę polityczną w której jakąś rolę odegrała ignorancja polityczna Napoleona. W końcu wojna między dwoma państwami europejskimi leżącymi na przeciwległych biegunach kontynentu, które tak naprawdę nie miały do niej wielu powodów, ma w sobie coś irracjonalnego. Testament Jana z Ostroga pociągnął cały łańcuszek zdarzeń. Gdyby nie zapisał tych ziem zakonowi, to nie byłoby procesu o nie >> car nie podjąłby decyzji korzystnych dla Zakonu >> Zakon nie miałby za co mu się wywdzięczyć i nie uczyniłby go Wielkim Mistrzem. Przyznam się, że to co napisałem w tej sprawie wiem z biografii Napoleona napisanej Przez E. Tarle, zgadzam się, że nie jest ona najlepsza, to raczej hagiografia. Innej jego biografii nie czytałem. Według Tarle, Wenecja usiłowała za wszelką cenę zachować neutralność. Gdy zauważyła co się święci i wysłała do Napoleona poselstwo prosząc o wyjaśnienia, ten odpowiedział, że nie może z nimi rozmawiać bo są zbryzgani francuską krwią (aluzja do owego utopionego kapitana). Nie była to dyplomacja najwyższych lotów. O mordowaniu w szpitalu w Weronie nie wiem nic. A wiedzieć chciałbym. Wydaje mi się, że od zawierania traktatów pokojowych są dyplomaci, nie generałowie. W takim państwie jak Francja mogło do tego dojść tylko w warunkach ostrych walk politycznych jakie się tam wówczas toczyły. Jak mógł być korzystny skoro Austria mimo, że przegrała wojnę nie traciła nic. Nie trzeba być wielkim historykiem żeby wiedzieć że jednym z podstawowych problemów polityki europejskiej jest ujście Skaldy (czyli Belgia). Podobno już w XIII wieku dawało się zauważyć, że Anglia jest bardzo na tym punkcie wyczulona. Po prostu ze względu na własne bezpieczeństwo nieufnie traktuje każde mocarstwo które ma tam swoje wojska. Kiedy Austria, zmuszona wojną z Francją, musiała w Belgii trzymać swoje wojska, to Anglia traktowała ją nieufnie. Kiedy po zawarciu pokoju Austria się stamtąd wycofała, to otwarta została droga do ściślejszych sojuszy austro-brytyjskich. Natomiast Anglia zaczęła obawiać się że teraz Francja zdominuje ujście Skaldy. Czyli Campo Formio narobił wyraźnych problemów. -
17 10 1797 r.- pokój w Campo Formio
euklides odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Sprawa nie jest taka prosta i ma trochę wspólnego z Polską. W XVII wieku zmarł na Wołyniu pochodzący z Rurykowiczów Jan z Ostroga, prawosławny który przeszedł na katolicyzm. Testamentem wszystkie swoje ziemie przekazał właśnie Zakonowi Maltańskiemu. Spadkobiercy oczywiście zaskarżyli testament, zakon ze swej strony nie chciał takiego majątku ustąpić, i sprawa w polskich sądach ciągnęła się ponad 100 lat. Po pierwszym rozbiorze Polski odziedziczyła ją caryca Katarzyna. Na rosyjskim dworze bronił jej przedstawiciel Zakonu, Litta, i była ona w Rosji dosyć znana. Po śmierci Katarzyny carem został jej syn Paweł I, znany ze swych zainteresowań średniowiecznym etosem rycerskim i skłonny do mistycyzmu. Litta, możliwe że przy udziale francuskich emigrantów, nie omieszkał tego wykorzystać i przekonał władcę do słuszności racji Zakonu. Ten, w styczniu 1797 roku, nadał Zakonowi 10 komandorii w ziemiach zamieszkałych przez rosyjską szlachtę katolicką a które miały stanowić równowartość spornych dóbr. W uznaniu za te dobrodziejstwa, 18 sierpnia 1797 roku, do Petersburga przybył rycerz Zakonu Maltańskiego, Raczyński (pewnie Polak, ciekawe kto to, nic więcej o nim nie wiem) i przekazał carowi wysadzany brylantami złoty krzyż, używany przez pełniącego obowiązki wielkiego mistrza Zakonu Maltańskiego. Car go przyjął, przybrał też tytuł Protektora Zakonu. W Rosji przebywało wówczas wielu rojalistycznych emigrantów z Francji i przecież taki gest jak przyjęcie oznaki godności wielkiego mistrza mógł być poczytany za jednoznaczny z uznaniem go za takiego. Zresztą gdyby nawet tak nie było to i tak tytuł Protektora Zakonu, kogoś takiego jak car Rosji, mówił sam za siebie. W każdym razie kiedy w czerwcu 1798 roku Napoleon zajmował Maltę to jego „talenty” polityczne nie pozwoliły mu dostrzec, bagatela, że plącze swoją ojczyznę w niepotrzebną wojnę z Rosją. I to o wyspę która Francji nie była do niczego potrzebna i której chyba nie chciała. Jakimś dowodem na to może być potraktowanie jej ostatniego wielkiego mistrza, który otrzymał od rządu francuskiego rentę, odszkodowanie i jeszcze jakieś dobra, pewnie dla zatuszowania całej tej sprawy. Odszkodowania i renty otrzymali zresztą również inni rycerze tego zakonu. I tak gdyby nie „podbój” Bonapartego to jego ojczyzna oszczędziłaby jeszcze na niepotrzebnych wydatkach. P.S Wiem, że to była pierwsza koalicja antyfrancuska ale wygląda na to, że gdyby nie Malta to by do niej nie doszło, a przynajmniej nie byłoby w niej Rosji, i wszystko pewnie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Nie byłoby Austerlitz i wyprawy na Rosję. O ile wiem, to podczas zajmowania Wenecji Napoleon posłużył się pretekstem zabójstwa jakiegoś francuskiego kapitana, który tak naprawdę utopił się po prostu w kanale, prawdopodobnie po pijanemu. -
Jakiś czas temu na kanale Discovery szedł film o ostatnich chwilach Napoleona. W zasadzie jest udowodnionym, że był truty arszenikiem. Niedawno wynaleziono sposób na określenie dawki spożycia tego specyfiku, który odkłada się również we włosach. Jeżeli wiadomo kiedy był ścięty włos to można nawet określić którego dnia coś takiego spożył. Są włosy Napoleona, zdaje się że ścięte w dniu jego śmierci, na ich podstawie określono że ten środek mu był serwowany wielokrotnie. Stąd hipotezy o jego chorobie. Autorzy filmu całkiem przekonywająco określili nawet kto go otruł.
-
17 10 1797 r.- pokój w Campo Formio
euklides odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Z pewnością był dziełem Napoleona i jest to dość ciekawy moment historii nowożytnej, bowiem nieczęsto się zdarza by generał zawierał pokój. Okoliczności związane z jego podpisaniem pozwalają zrozumieć sytuację polityczną Europy, nie tylko ówczesnej. W każdym razie historycy francuscy dalecy są od zachwytu nad tym wydarzeniem. Na ogół widzą w nim pierwszy objaw utraty politycznej kontroli nad armią i oceniają go krytycznie. Jeden z nich, Soboul, napisał o tym tak: 18.X.1797r. Bonaparte podpisuje traktat w Campo Formio, ułożony według jego widzimisię. Układa sprawy we Włoszech według własnej woli. Jednak cel Francji jakim było stanięcie na linii Renu nie zostaje osiągnięty. Austria oddaje wprawdzie Belgię, ale stawia to Francję w kłopotliwej sytuacji względem Anglii, która już była wyczerpana wojną i chętna do zawarcia pokoju. Pokój Bonapartego narażał ponadto przymierze z Prusami. Austria, mimo przegranej, nie traciła nic (Lombardię zamieniono na Wenecję). Bonaparte zyskiwał jednak aureolę człowieka który dał Francji pokój. Jego rola wzrosła, podobnie zresztą jak i innych generałów. Co nie zmienia faktu, że niedorzeczny system włoski Bonapartego wziął górę nad systemem reńskim Dyrektoriatu, a pokój nie mógł być trwałym, niczego bowiem nie rozstrzygnął i wszystkie problemy pozostały. Na domiar złego Bonaparte dążył do zajęcia Malty, nie zdając sobie sprawy, że wielkim mistrzem Zakonu Maltańskiego był car rosyjski. W którymś z postów przeczytałem również zachwyt nad sposobem w jaki Napoleon opanował Wenecję. Nie podzielam go. Opanowanie przez zwycięską armię neutralnego i bezbronnego w zasadzie miasta, nie jest niczym chwalebnym. A tu jeszcze chodziło o republikę mającą tak bogatą przeszłość i która na ogół zawsze była życzliwie ustosunkowana do Francji. Na dodatek zrobił to tylko po to by ją oddać innemu mocarstwu. -
No zgadza się. Wygląda na to, że otrzymał tytuł lorda za zasługi. Faktycznie z tego co pisze w internecie trochę trudno się zorientować i po prostu nieuważnie przeczytałem. Skądinąd wiem, że od 1915 roku był ministrem skarbu Wielkiej Brytanii a w 1919 podał się do dymisji. W 1941 roku został ponownie ministrem skarbu i funkcję tę pełnił aż do śmierci w 1946 roku. Myślałem, że to jest oczywiste. Nie wiem jakie były jego postulaty i sam chętnie bym się o nich czegoś dowiedział. Pewnie jednak liczono się z jego opinią inaczej podałby się do dymisji. Nie wiem ilu, ale wydaje mi się jednak że niejeden autor tak to traktuje. Można sobie mówić że ekonomią rządzą prawa obiektywne ale ciągle w każdym regionie świata wygląda ona trochę inaczej. Uważam że warto jest wiedzieć jak na to patrzą gdzie indziej. Do egzaminu z Ekonomii Politycznej Kapitalizmu na Politechnice trzeba było pamiętać, że bank może pożyczać 9-krotnie więcej niż ma zasobów gotówkowych (o ile dobrze pamiętam). Zdaje się, że pani magister która to mówiła sama nie była do tego przekonana. Ja również nie biorę za to odpowiedzialności, ale prosty rachunek wskazuje że 11632000 x 9=104688000. W końcu jest to jakaś wiedza akademicka.
-
Flota Anglii i Francji - porównanie
euklides odpowiedział gregski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Czytałeś opis sposobu walki floty ateńskiej jaki można znaleźć w "Wojnie Peloponeskiej" Tukidydesa? Jest tam tego chyba na niecałą stronę. Możliwe, że masz jakieś nowsze opracowanie. -
Flota Anglii i Francji - porównanie
euklides odpowiedział gregski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Ja w Trafalgarze widzę klasyczne T. Dwie floty szły kursem prostopadłym do siebie, flota angielska uderzała w środek szyku francusko-hiszpańskiego. Obydwaj admirałowie to przewidzieli, nikt nikogo nie zaskoczył, Villeneuve postępował zgodnie z zasadami sztuki walki na morzu, Nelson je zlekceważył, mógł bowiem sobie na to pozwolić. Z tym, że był chyba ostatnim admirałem który to uczynił, no i zapłacił za to własnym życiem. Rozwój artylerii jaki nastąpił w XIX wieku czynił taką taktykę bezsensowną. pozdr.