euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Trochę się kiedyś nad tym zastanawiałem i doszedłem do pewnego wniosku. Przyznaję mocno kontrowersyjnego i trudno mi się powoływać na jakieś źródła bo czytałem je dawno i nie potrafiłbym ich odtworzyć. W każdym razie według mnie to Amerykanom chodziło o utworzenie tam swojej bazy lotniczej, pewnie w Da Nang, coś na wzór tej na wyspie Guam. Naturalnie taka ogromna baza lotnicza potrzebuje ochrony lądowej, tą zaś miały zapewnić sprzymierzone wojska Południowowietnamskie. Co z tego wyszło to już każdy wie, awantura na całego. Teraz czekam aż ktoś znajdzie argumenty za albo przeciw. Political fiction to pewnie chyba jeszcze nie jest.
-
Państwa powstałe w 1918 roku
euklides odpowiedział regiss204 → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Mam takie skrótowe tłumaczenie książki Pierre Renouvin "Rozejm w Rethondes". Jest tego jednak za dużo by ten tekst tu zamieścić, mogę go co najwyżej przesłać pod wskazany adres. Począwszy, powiedzmy od 14 punktów Wilsona w styczniu 1918 roku, jest tego ze 20 stron maszynopisu z tego powiedzmy 30% by trzeba wyselekcjonować na OT. Z tym że informacje są podane tam w sposób indukcyjny, to znaczy z każdego faktu wynika następny. Ten tekst nadawałby się do ułożenia jakiegoś planu pracy. Nie było ani Austrii ani Węgier, istniały Austro-Węgry. Po rozwodzie to już nie było to samo. -
Nieokupowanie skończyło się na skutek lądowania aliantów w Afryce Północnej. Przecież to ABC historii DWS Mam wątpliwości co do zależności tych państw od Rzeszy. Prawa ekonomiczne czasów wojny różnią się od tych z czasów pokoju. Co zrobiła by Rzesza bez szwedzkiej rudy. Dla niej był to surowiec strategiczny. Szwajcaria natomiast zaopatrywała armię niemiecką w sprzęt wysokiej jakości. To o jakiej zależności tych dwóch państw od Niemiec możemy mówić. W ogóle istnieje coś takiego jak ekonomika wojenna, według mnie czasem diametralnie różna od pokojowej. Na przykład w czasie wojny państwo dysponujące ropą ma niezaprzeczalny atut. Podczas pokoju ten atut może stać się jego przekleństwem.
-
Uprzemysłowienie Chin - doby Mao
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Powinno się raczej powiedzieć że w większości chińskich wiosek w omawianym okresie były dymarki, czyli na upartego słuszne byłoby twierdzenie że w większości wiosek były piece hutnicze. Ten skok technologiczny tak ich zaabsorbował że nie mieli czasu sadzić ryżu i pewna ich liczba (jaka to tego do dzisiaj nikt nie wie) zmarła z głodu. Nie potrafię jednak podać źródeł, przynajmniej na razie. -
Przyznam że trochę mało wiem by kategorycznie wyrokować na temat czy Hiszpania była pronazistowska czy proniemiecka. W każdym razie Franco doskonale rozumiał się z Canarisem, który nazistą nie był, natomiast z nazistą Hitlerem absolutnie nie (vide Hendaye). To akurat potwierdza powyższą tezę i sens w niej jest. A poza tym jeżeli Ty uważasz SLD za partię lewicową to Gratulacje!!!. Żeby nie był wątpliwości ja tej firmy za taką nie uważam. No i jeszcze jedno. Czy oprócz Hitlera to nikogo w Niemczech nie było? Pytanie czy Hitler mógł wygrać wojnę powinno raczej brzmieć, czy Niemcy mogli wygrać wojnę. Poza tym trudno powiedzieć że był idiotą. Można mu z pewnością wiele zarzucić jako politykowi ale nie idiotyzm. Nie można nawet mówić że posiadał jakąś demoniczną niepodzielną władzę.
-
No i tak się chyba robi. W każdym razie oficer artylerii, przynajmniej przeciwlotniczej, przed strzelaniem wypełnia jakieś kwestionariusze w których uwzględnione są warunki atmosferyczne: siła wiatru, temperatura powietrza na poszczególnych wysokościach, wilgotność itp.Na podstawie tych wyliczeń ustala się odpowiednią poprawkę. Pewnie oficer dowodzący odpalaniem V-1 czy V-2 też się tym zajmował. Poza tym istnieje jeszcze coś takiego jak wstrzeliwanie się. W przypadku V-1 i V-2 to też chyba było możliwe. Przecież możliwe było wysłanie samolotu obserwacyjnego a Niemcy taką techniką dysponowali, że wspomnę Arado.
-
Przyczyny porażek Brytyjczyków w latach 1941-42 w Afryce
euklides odpowiedział mch90 → temat → Walki w Afryce i Włoszech
Dużo prawdy to w tym jest. Tak gwoli ścisłości to w Afryce Północnej odniósł on właściwie chyba jeden sukces, mianowicie zdobył Tobruk. Nie był to jakiś wielki wyczyn, mógł tego dokonać każdy należycie wyszkolony generał ale propaganda zrobiła z tego wielkie zwycięstwo. Następnie ruszył wzdłuż wybrzeża przez pustynię i specjalnie się nie namanewrował. Jego postępy na mapie wyglądają imponująco ale tak naprawdę na opanowanych przez niego terenach oprócz piachu to nic nie było. Dlatego z tymi porażkami Anglików to nie należy przesadzać. Oddali kawał pustyni ale za to mieli przeciwnika pod swoimi portami gdzie bez problemu mogli przesyłać posiłki i zaopatrzenie, podczas gdy tamten lekkomyślnie oddalił się od swoich baz zaopatrzenia. Pod El-Alamejn, Rommel wynalazł u siebie jakąś chorobę (są na to źródła) i wyjechał na "leczenie" do domu. Kiedy rozpoczęła się bitwa to przyjechał tylko po to by dać rozkaz do odwrotu i rozpoczął swój drugi manewr, mianowicie odwrót tam skąd przybył, czyli do Tunezji. Postąpił tak mimo kategorycznego rozkazu Hitlera który kazał mu trwać pod El-Alamein. Co zresztą Rommlowi specjalnego zaszczytu, jako żołnierzowi, nie przynosi. -
Przepraszam że się wtrącam nie mam bowiem takiej wiedzy na temat zapalników do V-1 i V-2 jak szanowni przedmówcy ale z jakichś tam szkoleń wojskowych pamiętam że co do zapalników artyleryjskich to są takie które detonują po głębokim zaryciu się pocisku w ziemię, ale są też takie które się używa do ostrzeliwania na przykład lasu. Te drugie detonuje byle gałązka i wybuchają przy czubkach drzew . Wiem że V-1 czy V-2 to nie jest bynajmniej pocisk artyleryjski ale te zapalniki mogły również być po prostu mniej lub bardziej czułe.
-
Po prostu chodziło o to by pilum nie można było już odrzucić. Pewnie nie zawsze tak zmodyfikowane pilum stosowano ale przecież zdarzały się sytuacje w których było wiadomo że będziemy się cofali bo tamtych jest np. więcej. Legioniści stosowali zresztą również taką taktykę że chowali się za tarczami i cofając się pozwalali się przeciwnikowi na nich wyżyć, czyli zmęczyć. Pewnie tylne szeregi rzucały wówczas oszczepami a taki oszczep, gdyby go odrzucono, był niebezpieczny nawet dla rzymskiej tarczy.
-
Nie wiem nic o "przepychankach". Natomiast z tego co wiem to owe V-1 i V-2 były budowane z myślą o broni chemicznej. Niemcy mieli gaz przed którym ówczesne maski nie chroniły, o ile sobie dobrze przypominam to chodziło o fosgen. Nie wiem dlaczego ich w takim charakterze nie użyli. Możliwe że mieli za małe zapasy tego gazu albo alianci mieli jeszcze większe możliwości w tej dziedzinie. W każdym razie zapamiętałem to z pamiętników Speera a nie mogę tego sprawdzić bo nie mam ich pod ręką.
-
Też coś podobnego słyszałem. Z tym że nośnikami broni chemicznej miały być rakiety V-1 i V-2. Zdaje się że wspominał o tym Speer w swych pamiętnikach.
-
Wiadomo że podczas DWS ambasada niemiecka w Ankarze była ośrodkiem dwóch siatek szpiegowskich które wzajemnie o sobie nie miały prawa nic wiedzieć i było to rygorystycznie przestrzegane. Szefem jednej z nich był oficer SD, Moyzisch, zakamuflowany jako radca ekonomiczny, drugiej natomiast, Albert Janke, sekretarz ambasady. Zważywszy, że ten drugi był szwagrem Ribbentropa a kierowana przez niego siatka była niezależna od innych służb i podlegała Ribbentropowi, to można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć o niej, że była siatką wywiadowczą służby dyplomatycznej. Wiele krajów taką miało i ta kierowana przez Janke miała wszelkie cechy by za taką można ją było uznać. Nie jest taka banalna choćby dlatego że zanim został lokajem w brytyjskiej ambasadzie służył u państwa Janke. Ponadto fotokopie jakie wykonywał dowodziły że był dobrze wyszkolonym szpiegiem a nie jakimś przypadkowym spryciarzem. Należy zatem przypuszczać że dawniej był agentem w siatce Alberta Janke i jako taki dostał się do ambasady angielskiej. Prawdopodobnie wykorzystano tu zdolności muzyczne Cicero, które ambasador angielski bardzo cenił. W końcu października 1943 roku z pewnych powodów został przekazany do tej drugiej siatki, kierowanej przez oficera SD, Moyzischa. Z tą zapłatą to sprawa była trochę bardziej skomplikowana bo w grę wchodziły fałszywe pieniądze i różne związane z tym komplikacje. Żadna bujda, przestaję wierzyć, Poldasie, w Twój profesjonalizm. W wielkim skrócie sprawy wyglądały tak: W grudniu 1943 Cicero roku przekazał informacje o operacji Overlord pozwalające ustalić dokładną jej datę i miejsce lądowania, czyli że ma nastąpić 6.VI.1944 roku w Normandii. Były to materiały z konferencji w Teheranie których przez ambasadę brytyjską w Ankarze przechodziło wówczas mnóstwo i w związku z tym panował tam spory rozgardiasz. Trochę później przekazał też inną informację, tą że Turcja ma zamiar przystąpić do wojny po stronie aliantów i że toczą się już na ten temat rozmowy. Dzięki tej drugiej zamiar Turków został udaremniony ale Anglicy zorientowali się, że ktoś ma oko na ich ambasadę. Zjawiło się tam 3-ech oficerów kontrwywiadu i wkrótce Cicero został zdemaskowany. Od stycznia 1944 roku przekazywał informacje już pod kontrolą tych kontrwywiadowców. Podjęli oni jednocześnie działania mające na celu skompromitowanie Cicero w oczach Niemców. To im się udało i Niemcy przestali ufać swemu agentowi. W lutym, a może w marcu, Cicero przekazał jeszcze jedną wiadomość potwierdzającą że lądowanie ma nastąpić 6.VI.1944 roku w Normandii, ale że będzie to tylko lądowanie pomocnicze a główny atak miał nastąpić w rejonie Pas de Calais. Niemcy wówczas już nie ufali Cicero. Za tą ostatnią wiadomość mu nie zapłacili i zerwali z nim kontakt. Zatem wiosną 1944 roku mieli oni prawdziwą informację że 6.VI.1944 roku ma nastąpić lądowanie w Normandii oraz fałszywą, że będzie to dywersja a zasadniczy atak nastąpi w rejonie Pas de Calais. Nie wierzyli jednak już w żadne info dostarczone przez Cicero a zatem również i w te. W czerwcu 1944 roku, kiedy desant nastąpił naprawdę według informacji dostarczonych przez Cicero, stanowisko Niemców wobec niego uległo drastycznej zmianie i informację, że Normandia to jest tylko pomocnicze lądowanie, przyjęli za prawdziwą. To właśnie dlatego ich dywizje stały tak długo na prawym brzegu Sekwany i pozwoliły aliantom umocnić się na przyczółku normandzkim. Gdyby nie to desant ten zostałby prawdopodobnie zepchnięty do morza. Przyznam, że nie wiem co oznacza zwrot „pracował operacyjnie”, mam nadzieję że nie jest to jakieś określenie z zakresu medycyny. Co do autora o którym mowa to podczas PWS należał do siatki szpiegowskiej „Biała Dama Hohenzolernów” działającej gdzieś na pograniczu belgijskim, dość tajemniczej bowiem niewiele o niej wiadomo. On sam był przez Niemców aresztowany i skazany na śmierć, jednak ze względu na młody wiek został ułaskawiony. Zatem mimo tak młodego wieku czegoś się jednak nauczył. O tym że owa siatka musiała być skuteczna świadczy fakt że w 1940 roku, zaraz na początku okupacji, Niemcy rozstrzelali wszystkich jej członków których udało im się zidentyfikować. Dla ścisłości można dodać, że Francuzi, zanim ich wojska stamtąd się wycofały, to samo zrobili ze wszystkimi znanymi sobie agentami niemieckimi.
-
Ja to napisałem na podstawie książki Andree Brisaud "Historia Nazistowskich tajnych Służb: Agenci Lucyfera" . Co do wieku Jenke to powołuje się on na książkę Moyzischa. Inne dane o nim zamieścił chyba na podstawie robionych przez niego wywiadów. O ile się dobrze orientuję to Brissaud był dziennikarzem i pisał swoje książki również w oparciu o powojenne wywiady z uczestnikami wydarzeń.
-
Frialocracia - oryginalny system gospodarki ziemią, czy jednak niekoniecznie?
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Coś takiego było chyba w Paragwaju, w prowincji Missiones zamieszkałej przez Indian Guarani, o ile się nie mylę.W wyniku wojny w połowie XIX wieku prowincja ta została podzielona i dzisiaj znajduje się w Paragwaju, Brazylii i Urugwaju. Z tym że tam, do czasu likwidacji zakonu, rządzili Jezuici. -
Ojciec pewnie nazywał się też Jenke, ale to jest tylko moje domniemywanie. Co do wieku to Moyzisch w swoich pamiętnikach określa go w 1943 roku jako około 50--letniego mężczyznę. To daje datę urodzin gdzieś około 1895 roku. Co do jego żony, Inge Jenke, to pewnie coś można o niej znaleźć w internecie po angielsku albo niemiecku. Zgadza się.
-
To mało powiedziane. Jenke urodził się około 1895 roku i od młodych lat mieszkał w Turcji. Jego ojciec zdobył sobie tam pewne uznanie budując zaporę na jakiejś rzece. Później został właścicielem przedsiębiorstwa budowlanego które dobrze prosperowało bo wykonywało przeważnie zamówienia publiczne. Młody Jenke przejął interes po ojcu. Turcję uważał za swoją drugą ojczyznę. Pełniąc funkcje w ambasadzie kierował również swoją firmą, której biura znajdowały się w Istanbule.
-
Mogę z całą pewnością powiedzieć, że wewnątrz Kwatery Głównej system łączności był przewodowy. Przypominam że istnieją wątpliwości co do tego że Roessler miał informatorów w Niemczech i ja uważam, że jest to bardzo prawdopodobne, Choćby z tego powodu że nikt nigdy nie wymienił takiego. Nie znało ich nawet GRU a podobno nie zdarza się by centrala wywiadu nie znała choćby niektórych swoich źródeł z danej siatki. To że prawdziwym informatorem Roesslera był wywiad angielski wynika z podanego wyżej internetowego tekstu i ja uważam to za bardzo prawdopodobne. Żeby nie było wątpliwości jeszcze raz powtórzę, że według mnie Roessler otrzymywał info od wywiadu angielskiego, przekazywał je szefowi grupy Trzej Czerwoni, Rado, który wysyłał to drogą radiową do Moskwy. Niemcy te depesze przechwytywali, dekodowali i przez 2 lata szukali agenta wśród we własnych szeregach, tam gdzie go nie było. Dzięki temu angielskie źródła: agenturalne i techniczne (Enigma) pozostawały nie wykryte.
-
Niekoniecznie. Z różnych szkoleń wojskowych pamiętam że jedną z zalet łączności przewodowej jest ta że bardzo trudno ją podsłuchać obcemu wywiadowi. Tak przynakmniej było podczas DWS. Wolę jednak używać określenia Trzej Czerwoni. Pewnie siatka ta nie przesyłała tylko informacji związanych z budową Wału ale różne. Jednak tych dotyczących Wału Atlantyckiego musiało być sporo bowiem Moskwa się tym interesowała. Zbieranie wiadomości na ten temat było jednym z zadań Czerwonej Orkiestry. W końcu po sposobie budowania tych umocnień można się było zorientować jak Niemcy widzą zamiary alianckie na zachodzie i porównać je z oficjalnymi alianckimi deklaracjami.
-
To znaczy że owi rzekomi agenci Rosslera mieli nasłuch na terenie Niemiec i stąd czerpali swe info? Niewiele by się pewno w ten sposób dowiedzieli. A już na pewno nie tyle jak to się powszechnie uważa. Nie jestem specjalistą ale sądzę że na swoim terytorium Niemcy posługiwali się w dużym stopniu łącznością kablową, taką zaś w kraju przeciwnika trudno jest wywiadowi podsłuchać, o ile to w ogóle jest możliwe. Jakieś lewe sygnały z wewnątrz Niemiec do Szwajcarii to też bezsens, przecież można było od razu je przesyłać do Moskwy.. Co tu spekulować. Należy odwołać się do wiadomości ogólnych. Wiadomo przecież skądinąd że bardzo ważne info nie było przesyłane Enigmą, co nie znaczy że w ten sposób uzyskiwane ifo miało niewielką wartość. Wiadomo też że podstawowym problemem w stosunkach Rosji z jej zachodnimi sojusznikami była sprawa II-giego frontu. Tam zaś Niemcy budowali Wał Atlantycki i na pewno wiele co dotyczyło tej budowy było przekazywane Enigmą. Na podstawie tych informacji Anglicy mogli redagować i wysyłać depesze za pośrednictwem siatki Rado by w ten sposób wykazywać Rosjanom, że coś się jednak na zachodzie dzieje. Nie mówiąc o tym, że siali nieufność w szeregach przeciwnika. Co do wysoko postawionych szpiegów w III Rzeszy to takich na pewno mieli Anglicy. W każdym razie o jednym takim wspomniał Churchill prezydentowi Czech, Beneszowi, przy okazji zamachu na Heydricha.
-
Wystukałem Les Trois Rouges i zaraz pierwsza pozycja mówi o tym. Wydaje mi się wiarygodne bowiem nie stoi nigdzie w sprzeczności z tym co na ten temat pisze na przykład Gilles Perrault. A fragment o którym mowa jest na stronie 10/29, drugi akapit od góry i początek trzeciego.
-
To że działalność Trzech Czerwonych w Szwajcarii napsuła Niemcom krwi jest niewątpliwe. Według mnie raporty niemieckich służb które przechwytywały depesze ze Szwajcarii i które lądowały na biurkach różnych dygnitarzy III Rzeszy musiały od czasu do czasu doprowadzać kogoś do białej gorączki. Przecież trwała wojna, dramatyczne wydarzenia na froncie, a tu jeszcze służby donoszą że do Rosji jest przekazywane wartościowe info i to tak sformułowane że sugeruje iż w Kwaterze Głównej Hitlera znajduje się szpieg. W takich okolicznościach nie ma się co dziwić że Niemcy mogli brać pod uwagę agresję na Szwajcarię. W każdym razie w tekście o którym mówiłem wyżej, napisane jest że wiosną 1943 roku szef szwajcarskiej armii został uprzedzony o szykującym się ataku Niemiec na Szwajcarię. Nie pisze jednak kto go uprzedził. W każdym razie Niemcy się do tego nie palili. Doświadczenia z Jugosławii, gdzie ukryci w górach partyzanci angażowali 500 tys żołnierzy niemieckich do tego nie zachęcały. Mogło się to przecież łatwo powtórzyć w Szwajcarii. W każdym razie rzucali bardziej realne groźby, że dokonają masowych bombardowań Genewy i Lozanny, gdzie były ukryte nadajniki Trzech Czerwonych. Z tych powodów szwajcarska policja zajęła się poważnie tą sprawą i nadajniki zamilkły. Jednak represje jakie ponieśli aresztowani przy tej okazji agenci były minimalne. Zresztą dylemat przed jakim stał kontrwywiad niemiecki w związku z owymi Trzema Czerwonymi jest chyba typowym. Polega na tym że służby kontrwywiadowcze często mają trudności by rozstrzygnąć czy źródłem wycieku tajemnicy jest agent czy też środki techniczne (nasłuch, złamanie kodów itp.). Takich dylematów podczas DWS kontrwywiady miały pewnie więcej. Mnie osobiście znany jest jeszcze jeden taki. Zresztą nie jest powiedziane że źródłem info przekazywanych do Moskwy był tylko Bletchey Park, gra pewnie była bardziej subtelna. Co do owego literata w rosyjskich służbach wywiadowczych to ja wiem o jednym, ale ten nazywał się Adam Kuckoff i był jednym z szefów berlińskiej Czerwonej Orkiestry. Pewnie bardzo ważnym bo zarządzał jej finansami. Jedna z jego książek była kluczem do używanych przez tę siatkę szyfrów.
-
Jakoś nikt za bardzo nie poddawał w wątpliwość tego co przedtem pisałem na ten temat. Gwoli ścisłości to chodziło tu nie o agentów a o nadajniki. Możliwe zresztą że zmuszono je do milczenia i Niemcy dali spokój. Nie jestem wszechwiedzący. Tak działają wywiady z prawdziwego zdarzenia. Pewnie że dla tych co zajmują się łażeniem za własnymi obywatelami i uczą się na pamięć regulaminów z 1952 roku to jest to czarna magia.
-
Dwie godziny temu wystukałem w internecie Espionnage Rousses: Trois Rouges i mi wyskoczyło. Zdaje się, że znasz angielski. To wyżej znaczy Wywiad rosyjski: Trzej Czerwoni. Wystukaj może też co ciekawego znajdziesz. To się zresztą potwierdza z tym co pisze Gilles Perrault na ten temat. Akurat ta publikacja jest francuska a więc ostrożnie z pro angielskością. Poza tym można ją uznać również za propolską bo wspomina o roli Polaków w rozszyfrowaniu Enigmy A czy ktoś temu przeczy? Pisałem już, że zdradzenie części planów Cytadeli było jednym z elementów prowadzonej przez Niemców Wielkiej Gry. Powiedzmy raczej że chodzi o likwidację nadajników Trzech Czerwonych, a szwajcarska policja ścigała je na żądanie Niemców którzy grozili najazdem. Szwajcarzy za bardzo się do tego nie przykładali, chociaż wpuścili kilku agentów Gestapo. Z tego co pisze Gilles Perrault to wszystko kończyło się przeważnie na napomnieniach udzielanych przez szwajcarską policję. Najpoważniejszą karą było 10 miesięcy więzienia których delikwent nie odsiedział nawet do końca. Z tym że nie jest mi wiadome kiedy nadajniki Trzech Czerwonych zamilkły no i czy w ogóle zamilkły.
-
Istnieje bardzo prawdopodobna wersja, że siatka Lucy nigdy nie istniała a była intrygą brytyjskiego wywiadu. Anglikom chodziło o ukrycie rozszyfrowania niemieckiej Enigmy. Było to bardzo ważne, gdyby bowiem tamci się zorientowali że w Bletchey Park są odczytywane ich depesze to by jakoś temu zaradzili i Anglicy straciliby źródło informacji o kapitalnym znaczeniu. By temu zaradzić wywiad brytyjski wykorzystał siatkę GRU w Szwajcarii zwaną Trzej Czerwoni. Kierował nią Aleksander Rado a jego radiotelegrafistą był angielski komunista, Aleksander Foote. Ten ostatni został odwrócony przez brytyjski wywiad i zaczął dla niego pracować. Już po nawiązaniu współpracy z IS Foot zwrócił się do Rado że nawiązał kontakt z kapitanem szwajcarskiej armii, Rudolfem Roesslerem, który dysponował informatorami w Niemczech. W rzeczywistości ów kapitan był brytyjskim agentem, nie miał żadnych informatorów a źródłem info był Bletchey Park. Anglicy zdawali sobie sprawę że Niemcy prędzej czy później zorientują się iż ich tajemnice przeciekają do Anglii i chcieli skierować ich uwagę na rzekomych agentów w Kwaterze Głównej Hitlera i przez to odwrócić uwagę od Enigmy. Wkrótce też Trzej Czerwoni zaczęli przekazywać wartościowe info. Intryga brytyjskiego wywiadu powiodła się w zupełności. Niemcy stracili daremnie 2 lata na poszukiwanie agentów w sztabie Generalnym, a nie pomyśleli o Enigmie. Oprócz tego że nikogo nie znaleźli to jeszcze zatruwali się wzajemną nieufnością. Dostało się przede wszystkim nielubianemu „lokajowi Hitlera”, Keitlowi. Tą drogą Anglicy przekazywali Rosjanom również info wartościowe a niepochodzące od Enigmy. Zadawniona nieufność Rosjan do wywiadu angielskiego wykluczała by ci wzięli je pod uwagę gdyby były przekazywane oficjalną drogą. Ani Rado, ani tym bardziej GRU nigdy nie poznali swoich informatorów, no bo jak? Był to prawdopodobnie jedyny taki przypadek w historii. Po powrocie do Rosji Rado dostał 10 lat, prawdopodobnie za współpracę z angielskim wywiadem.
-
Podobno informatorów Rudolfa Rosslera nigdy nie poznano. Dostarczali oni informacji bardziej natury wojskowej, czyli trochę inne niż siatka Schulze-Boysena. Działał w szwajcarskiej siatce nazwanej Trzej Czerwoni od trzech odbiorników w Szwajcarii którymi się ona posługiwała i nie należy jej mylić z Czerwoną Orkiestrą. Szefem tej szwajcarskiej siatki był Aleksander Rado. Więcej nie wiem.