Skocz do zawartości

euklides

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,172
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez euklides

  1. Chrystianizacja Irlandii - jak to wyglądało?

    Misja Kolumbana na kontynencie zaczęła się pod koniec VI wieku. Tak nawiasem mówiąc to jej skutki są chyba odczuwalne do dzisiaj bo i dzisiaj liturgia kościoła bretońskiego jest inna, a przynajmniej długi czas taką była, ale nie jestem znawcą tematu. Przecież pisałem o tym. A w ogóle kluczem do zrozumienia tematu jest to że Kościół irlandzki ukształtował się na terenach na których nigdy nie działało prawo rzymskie i były w nim silne naleciałości celtyckie, co różniło go od kościoła organizowanego przez misjonarzy rzymskich, chociaż między obydwoma kościołami nie było żadnych różnic doktrynalnych. Można się spodziewać że chrystianizacja Irlandii odbywała się tak że misjonarze bezceremonialnie obalali pogańskie posągi i niszczyli miejsca pogańskiego kultu, co okazało się skuteczne. Gdyby Irlandia należała do imperium byłoby to sprzeczne z prawem. Przecież jeżeli w imperium jakaś społeczność wyznawała jakiegoś bożka i składała ofiary oficjalnym bogom to była pod ochroną prawa i profanowanie obiektów ich kultu było przestępstwem.
  2. W jaki sposób promujecie historię?

    Nawet jeżeli ktoś się nadaje do takiej roboty to jeszcze nie wszystko, bo zostać młotkowym to oznacza również trafić między pijaków i buraków. To już lepiej za jakieś marne pieniądze brać udział w jakiejś rekonstrukcji historycznej, nawet jeżeli przyjdzie coś wypić to nie Royal za 16,50 PLN/litr.
  3. Chrystianizacja Irlandii - jak to wyglądało?

    Pewne wyobrażenie o kościele irlandzkim tych czasów daje działalność misyjna ucznia św. Patryka, Kolombana. Cechą wyróżniającą chrześcijaństwo irlandzkie od pozostałych było to że Irlandia nigdy nie należała do Imperium Rzymskiego i chrześcijaństwo rozwijało się tam raczej bez ingerencji czynników politycznych. Jak ono wyglądało można sobie wyobrazić na podstawie misji Kolombana w Bretanii w VIw.Oczywiście niewątpliwym jest że organizował tamtejszy kościół na wzór irlandzki(przynajmniej tak sądzę). W Bretanii wylądował ok. 575r. Wielu nawrócił i Bretończycy pozostali bardzo długo wierni tradycji irlandzkiej. Wielkanoc obchodzili w innym terminie niż reszta Galii, a przecież na podstawie daty tego święta wyznaczano terminy innych świąt kościelnych. Ich biskupi byli często opatami klasztorów a ich oddziaływanie było bardziej osobiste niż terytorialne.W odprawianiu obrzędów religijnych brały czasem udział kobiety, conhospitae. Obrzędy nie musiały być ograniczone do kościoła. Mogło się je celebrować po kolei przekazując je z jednego domu do drugiego i tam przyjmowano komunię w dwóch postaciach. Wcześniej powstałe kościoły galijskie, nasiąknięte tradycją rzymską, zorganizowane były zupełnie inaczej. Uznawały kalendarz rzymski. Biskupi byli przywiązani do swojej diecezji która miała jasno określone granice i do miasta, które było ich siedzibą. Posługa liturgiczna była ściśle ustalona,zhierarchizowana, nie dopuszczała kobiet. I chociaż nie było różnic doktrynalnych to biskupi galijscy nie bardzo mogli tolerować rozbieżności w kościele bretońskim. Na tym tle dochodziło później do konfliktów. Pod koniec VI wieku Kolomban opuścił Bretanię i kontynuował swoją akcję misyjną w Galii. Założył wiele klasztorów według reguły którą sam ułożył. Uformowani przez niego i jego bezpośrednich następców mnisi kolombańscy to przeważnie misjonarze. Inaczej niż to było w tradycji benedyktyńskiej, gdzie misjonarzy było niewielu. Stosowali jednak bardzo gwałtowną i mało perswazyjną metodę postępowania. Podczas swych akcji misyjnych przewracali pogańskie bożki,wyrywali święte drzewa, karcili. Wykupywali jednak jeńców wojennych, których chrzcili i którzy stawali się niekiedy ich pomocnikami w pracy misyjnej. Między wędrującymi mnichami kolombańskimi, byli biskupi na wzór irlandzki. Mieli władzę biskupów, ale uznawali nad sobą opata klasztoru z którym byli związani.Tacy biskupi-misjonarze nawracali na przykład Gaskończyków i Słowian. Jednak najintensywniej działali na terenach dzisiejszej północnej Francji, Belgii i Holandii. Jeden z tych biskupów szczególnie ewangelizował Sikambrów. W owych czasach istniały w Galii również klasztory oparte na regule benedyktyńskiej. Około VI – VIIwieku te dwie reguły zmieszały się ze sobą. Dzisiaj mówi się o regule kolombańsko-benedyktyńskiej. Przy czym uczniowie Kolombana bardziej oddziaływali swą charyzmą, natomiast reguła benedyktyńska była doskonalsza z prawnego punktu widzenia. Można odnieść nieodparte wrażenie że nasz święty Wojciech miał w sobie coś z mnicha kolombańskiego, przecież on też nie bawił się w perswazje a po prostu obalał siłą pogańskie bożki.
  4. Nie rozumiem dlaczego produkt z dymarek nie mógł mieć za dużo węgla. Używając współczesnej nomenklatury to wsad do dymarki czy pieca hutniczego składał się z rudy i węgla z tym że obecnie stosuje się węgiel w postaci koksu a w dymarkach w postaci węgla drzewnego. Produktem pieca hutniczego jest surówka która zawiera za dużo węgla, bo ponad 3%. Dymarka działała na podobnej zasadzie jak dzisiejszy piec hutniczy. Więc tego węgla było podobnie, chociaż mógł być nierównomiernie rozłożony. Poza tym jeżeli kawałek takiego żelaza posypie się proszkiem węglowym to ten proszek po prostu się utleni, czyli spali. Można posypać jakimś proszkiem który będzie zawierał topik żeby go było łatwiej skuwać. Gdzieś słyszałem że kowal w tym celu używał krzemu, czyli po prostu piasku. Tutaj też gdzieś przeczytałem że również jakichś związków wapnia. Przyznam się że na początku, kiedy zacząłem czytać te Wasze posty, to wpadłem w euforię kiedy wyczytałem że żelazo z dymarek jest za czyste. Bo przypomniałem sobie ile teraz potrzeba kombinacji by otrzymać stal o potrzebnej (czyli przeważnie niskiej) zawartości węgla i pozbyć się niepożądanych pierwiastków. Teraz jednak jestem pewien że produkt z dymarki na pewno nie był nie tylko za czysty, ale nawet wystarczająco czysty. Miecze kute z takiej stali zawierały mnóstwo ziaren żużla nie mówiąc o tym że na pewno zawierał mnóstwo niepożądanych pierwiastków które i dzisiaj trudno jest usunąć. Pewnie dużo wówczas zależało od tego jaką rudę się stosuje, no i od kwalifikacji wytwórcy.
  5. Legenda o Meluzynie

    Szanowny Użytkownik Furiusz pisze wyżej że ma zamiar przejrzeć książkę Philippe Waltera. Może coś napisze o tym jak autor widzi wpływy druidyzmu w Złotych Legendach. Ja akurat czytałem gdzieś wzmiankę o tym iż ów autor dowiódł że mit o Meluzynie jest pochodzenia druidycznego, nie wiem tylko czy ten dowód jest w w.w książce i czy Meluzyna jest wzmiankowana w Złotych Legendach.
  6. Legenda o Meluzynie

    Pewnie chodzi o: Philippe Walter "Mitologia Chrześcijańska. Ceremonie ryt i mity średniowieczne". wydana w 2003 roku. Jest polskie tłumaczenie tej książki. Pewien nie jestem czy to o tę książkę chodzi. O wpływach druidyzmu na początku naszego tysiąclecia czytałem w jakiejś książce do której nie mam teraz dostępu. Pamiętam jednak że autor powoływał się na badania tego właśnie historyka a ten napisał kilkanaście prac. Do reszty nie mogę się odnieść bo nie znam angielskiego.
  7. Legenda o Meluzynie

    W latach 1261 - 1266 arcybiskup Genui, dominikanin, Jacques de Voragine napisał słynną książką "Złote Legendy". Zawiera ona żywoty ponad 150 świętych. W tej książce wielu historyków dostrzega wpływy druidyzmu. A jest to XIII wiek!. Wspomina tam na przykład o istocie zwanej Tarasque zamieszkującej prowansalskie bagna która bardzo dawała się we znaki tamtejszej ludności, również o bogu-jeleniu. Przecież ani jedno ani drugie nie było inspirowane biblią. Wpływy druidyzmu dostrzega tam na przykład historyk Philippe Walter, który poza tym widzi te wpływy również w opowieściach o Meluzynie i Gargantui. Ten autor sądzi też że de Voraigne celowo wprowadził do "Złotych Legend" wątki druidyczne, nie po to by je chrześcijaństwu zaszczepić ale by mieć te wierzenia pod kontrolą. Pewnie do Polski dotarły w średniowieczu jakieś łacińskie wersje tych legend i stąd mamy legendy o Borucie, Meluzynie czy Gargantui.
  8. Przepraszam Chłopaki ale coś mieszacie. Nawęglanie to się stosuje dzisiaj dla stali o zawartości węgla poniżej 0,2% i to jest specjalny proces. Umieszcza się taką stal w węglu drzewnym i poddaje obróbce termicznej w wyniku której wierzchnia warstwa osiąga zawartość węgla 1 - 1,5% i później się ją hartuje. Dzięki takiemu zabiegowi mamy wyrób o elastycznym, nie podatnym na pękanie, rdzeniu i twardej powierzchni. Z tego co się zorientowałem to wy mówicie o zawartości węgla i powinniście używać takiego określenia. Wątpię czy coś można w ten sposób udowodnić. Możliwe ze się mylę ale bryła wyjęta z dymarki była bardzo niejednorodna i według mnie kowal (czy płatnerz) rozbijał ją na kawałki, pomiędzy tymi kawałkami rozpoznawał takie które miały większą zawartość węgla i takie które miały mniejszą jego zawartość. Z tych pierwszych robił rdzeń, na przykład miecza, z tych drugich ostrze. Nie widzę innego sposobu by ówczesny rzemieślnik potrafił zrobić coś co jest sens hartować.
  9. Kult kamieni i jego ewentualny związek z druidyzmem

    Pewnie chodzi o najważniejszych dostojników kościelnych w monarchii Karola Wielkiego. Z tym że kapituła to nie jest chyba organ władzy a organ doradczy. Frankowie to się raczej romanizowali i pewnie przyjmowali kulturę od Gallów.
  10. Kult kamieni i jego ewentualny związek z druidyzmem

    Zerknąłem naprędce w internet i zaraz to znalazłem. Bo było zapytanie o źródła. Nie objaśnił ale Pireneje były kiedyś skansenem tej części Europy i do XIX wieku przetrwało tam wiele z zamierzchłych czasów. Na przykład w XVIII wieku rolę pieniądza pełniło tam jeszcze zboże. Tak w skrócie Kapituła jest to ciało złożone z najbardziej wpływowych dostojników kościelnych na danym terenie.Ale to chyba każdy wie. Informację potwierdzającą prawdziwość uchwały kapituły o której mowa, jest to co pisze Georges Tessier, a nikt nie zaprzecza że jest historykiem . Wspomina o dokumencie z 743 roku sporządzonym przez mera Austrazji (północno-zachodnia Galia), Karlomana, który zawiera listę, zwaną indiculus, około 30 dawnych zwyczajów które należy wykorzenić.
  11. To znaczy że ktoś rozgrzał to do czerwoności i wrzucił do wody. W kilku miejscach tego kawałka metalu mogła być zawartość węgla potrzebna do hartowania i stąd wziął się tam martenzyt.
  12. Kult kamieni i jego ewentualny związek z druidyzmem

    No dobrze ale co owe minojskie kamienie mają wspólnego z galijskim na przykład menhirem. Wątpię by te galijskie były inspirowane minojskimi (chociaż wykluczone to nie jest). Po prostu ludzie wpadali na podobne pomysły nie znając się wzajemnie, w końcu wszyscy należymy do tego samego gatunku. Poza tym ciekawym jest jaki był los kultu kamieni na Krecie, czy się rozwijał, czy przeszedł jakąś metamorfozę.
  13. Trakowie to byli Słowianie

    No i genialnie. Taka uwaga jest o wiele ciekawsza niż gdyby Szanowna Użytkowniczka przytoczyła wszystkie książki które ów uczony napisał. A temat jest na pewno ciekawy. Że ta interpretacja może być obarczona jakimś błędem to co innego. Przecież to historia nie matematyka. P.S jeżeli Użytkowniczka Fodele teraz też oskarży mnie o uszczypliwość, to rozkładam ręce. Nie da się uzgadniać poglądów z doskonałą grzecznością. Doskonała czy nie, to proponuję zakończyć na forum swe dywagacje względem tego tematu. secesjonista
  14. Ja po prostu uważam że Katarzy to byli monofizyci. Nie zamierzam wracać do tej dyskusji bo była już tutaj o tym mowa. Wymienialiśmy poglądy na ten temat z Szanownym Użytkownikiem Secesjonistą. Zerknąłem na moment do internetu i znalazłem książkę "Le druidisme: une philosophie d'hier et de demain" (Druidyzm filozofia dnia dzisiejszego i jutra), której autorem jest nijaki Kadith. Tam jest napisane że druidyzm był potępiany w 769 roku przez kapitułę Karola Wielkiego, to znaczy że wówczas jeszcze istniał i był problemem. Co więcej autor powołuje się w tej książce na poważne czasopismo Biuletyn Towarzystwa Antropologicznego z 1877 roku w ktorym pisze że proboszczowie z zapadłych Pirenejów mają problem z kultem kamieni, którym tamtejsi ludzie oddawali się w XIX !!! wieku. a więc długo współistniał z chrześcijaństwem. Żeby uprzedzić wątpliwosci to druidyzm jest łączony z kultem kamieni. Z tymi 100% to przesadziłeś i to porządnie. Trochę boję się pisać bo Szanowna Użytkowniczka Fodele oskarżyła mnie o uszczypliwość. Ale na boga, z tego co wiem to w Italii szukano latyfundiów i ich nie znaleziono. Wszystkie archeologiczne znaleziska to była villa. Latyfundia znaleziono natomiast w Galii. Zatem struktura agrarna Italii i Galii się różniły. Nie jestem prawnikiem ale skoro różniła się struktura agrarna, to prawo musiało być co najmniej inaczej interpretowane. Graves nie jest dobrym źródłem do historii Rzymu. Skądinąd wiem że zdarzało się że kapłani druiddzcy zostawali chrześcijańskimi księżmi. To dlaczego coś miałoby być wykluczone.
  15. Trakowie to byli Słowianie

    Jeżeli ktoś nie potrafi czegoś zrobić i jeszcze się do tego przyznaje, to co on sobą reprezentuje. Po co komu jego pokora. Jeżeli jakiś mądry człowiek przedstawia swe interpretacje to dlaczego nie, nawet jeżeli są słabo udokumentowane to mogą odzwierciedlać prawdę. W końcu historia nie jest nauką ścisłą i ktoś może coś mądrego powiedzieć mimo że nie ma zbyt wielu dowodów na poparcie tego co twierdzi. A po co komu czyjaś pokora. Odzwierciedlanie rzeczywistości poprzez jakieś empiryczne fakty to behawioryzm. Taki sposób rozumowania można oczywiście stosować ale nie jest jedynym i często mocno zubażającym. Naturalnie niegodnym jestem by te warianty poznać. A tak nawiasem mówiąc to czasem mam wrażenie że jest to forum bibliotekarskie nie historyczne.Mnie by wystarczyło gdyby ktoś mądry powiedział mi co jest w tych publikacjach.
  16. Konkretnie to chyba trudne ale czasy są zamierzchłe i trzeba się domyślać. Wiem że do Druidyzmu nawiązuje na przykład legenda o Meluzynie a ta spisana została w XV wieku. Na razie nie mam czasu o tym myśleć ale jak coś znajdę to napiszę. Najpierw trzeba by się było zastanowić na ile rzymskie prawo własności ziemskiej był aktualne w Galii a z pewnością istniały tam silne przeżytki własności rodowej. Ciekawym też byłoby w jakim stopniu udało się Cesarstwu za Dioklecjana i później zaprowadzić tam fiskalizm.
  17. Ale byli podatni na przyjęcie takiego hasła i chrześcijanie to wykorzystali. Chyba nie. Ja w każdym razie uważam że w historii nic nie bierze się z niczego a zatem i kataryzm. Z tego co ja wiem to przeżytki druidyzmu dawały się zauważyć w Galii jeszcze na przełomie tysiąclecia.
  18. Trakowie to byli Słowianie

    Po tym co tu przeczytałem to trudno mi uznać żeby ów naukowiec od dysku z Fajum był prawdziwym naukowcem. Gdyby takim był to albo by ten dysk rozszyfrował albo, korzystając ze swej wiedzy i doświadczenia, podał jakie możliwe warianty mogą wchodzić w grę. Skoro facet przyznaje że nie potrafi tego zrobić to o jakiej pokorze może tu być mowa.
  19. Co do Bagaudów to pamiętam że kiedyś mnie fascynowali ale niewiele znalazłem na ich temat i na dodatek nie pamiętam gdzie to znalazłem. W każdym razie, o ile pamiętam, to wszyscy co pisali na ten temat określali ruch Bagaudów jako bunt chłopów przed zdzierstwami albo jako przejaw walki między arystokratycznymi klanami, nikt jednak jednak nie doszukiwał się podłoża ideologicznego a ja gdzieś wyczytałem że ich hasłem było "Błogosławieni ubodzy oni posiądą ziemię". A zatem powiedziałbym że jeżeli chrześcijanie to raczej odłamu monofizyckiego. Możliwe że byli to jacyś praprzodkowie późniejszych Katarów, przecież i jedni i drudzy to południowa Galia. Ten ruch narodził się w czasach Dioklecjana, zapewne jako odpowiedź na wprowadzany wówczas fiskalizm (czy próby jego wprowadzenia) i początkowo mógł odwoływać się do druidyzmu. Później gdy nastąpiła chrystianizacja to pewnie bardziej chłonęli monofizycki odłam chrześcijaństwa niż jakikolwiek inny. Ale uprzedzam ze to są tylko moje luźne dywagacje i nie jestem w stanie ich bronić. Może ktoś doszedł do podobnych wniosków albo ma inne zdanie na ten temat, chętnie wysłucham.
  20. Trakowie to byli Słowianie

    Ale chyba swoją interpretację również przedstawisz. W końcu na ową medialną wrzawę nie każdy jest wrażliwy.
  21. To na czym ta metoda polegała w świetle dzisiejszych badań ?. Przecież to można chyba opisać krótko. Zresztą nie tak dawno na jakimś filmie słyszałem że w czasach Merowingów w bitwie bardzo rzadko trafiali na siebie wojownicy uzbrojeni w miecze, a mówi się że w tych czasach metalurgia była u nich rozwinięta.
  22. Ja to wziąłem z książki Georges Tessier "Chrzest Chlodwiga" z tym że pisze on o tym raczej marginalnie ale jego opis zgadza się z filmem który widziałem kiedyś na Discovery. Tam było demonstrowane jak kowal skręcał pręty i później je skuwał, Z tym że na filmie (o ile dobrze pamiętam) miecz był robiony z 3 prętów a Tessier pisze że skuwano 3 pręty żelazne i 4 stalowe.Autor tę metodę produkowania mieczy nazywa metodą damasceńską.
  23. Wcale nie tak trudno wystarczy byle szczelina. Można sobie pomóc młotkiem by uzyskać ostry kąt, czy jakąś przedłużką jeżeli pręt jest za krótki. Zdarzało mi się wyginać różne pręty i płaskowniki. Chyba nie było to marzeniem wojownika w tamtej epoce. Mieczyk ze zwykłego pręta, czy płaskownika, to scramasax, w owych czasach najpopularniejszy bo najtańszy. Marzeniem był na pewno miecz, czy jak Wolisz, mieczyk. Ten był jednak robiony z trzech prętów, jednego z miękkiego żelaza i dwóch z twardej stali. Były one skręcane i skuwane razem.Jeżeli masz na myśli dzisiejszą stal to taki wykonany z jednego pręta mieczyk byłby mimo wszystko łamliwy. Przy czym nie byłby to zwykły pręt a pręt ze stali do hartowania.
  24. Teraz zerknąłem do internetu i przeczytałem że ostrze owego sax mierzyło od 10 do 50 cm. To gdzie mu do miecza, i że było to skrzyżowanie noża, miecza i sztyletu. Znalazłem co na ten temat pisze historyk Georges Tessier o uzbrojeniu Franków z VI wieku a sądzę że w VI wieku to był i tak postęp w stosunku do wieków wcześniejszych: Celtyccy Galowie (ci sprzed podboju rzymskiego) posługiwali się również długimi mieczami. Jednak łatwo się one gięły i w czasie bitwy musiano je prostować. Gdy nie miał miecza piechur frankijski posługiwał się scramaxem. Nie był on robiony na sposób damasceński. Była to broń bardzo rozpowszechniona i miała różną jakość. Najczęściej jednak Frankowie używali topora. Były lekkie. Ważyły od 0,5 do 1 kg. Na ogół piechur frankijski, a z nich na ogół składała się armia, był uzbrojony w tarczę, scramax i topór. Toporem na początku starcia rzucali w tarcze przeciwnika. Rzadko używali hełmów. Nie mieli zbroi ani nagolenników. Tarcza była drewniana, pokryta skórą lub płytkami metalowymi. Jej konstrukcja trzymała się na umbo. Była to rękojeść, która pozwalała uchwycić tarczę. Umbo było kute z jednego kawałka metalu. (330) Ostrze lancy, która służyła do walki wręcz i do rzucania było z niskowęglowej stali. To co autor nazywa sposobem damasceńskim to był wyrób miecza z 3 skręconych i skutych ze sobą prętów. (gdzieś pisałem już o tym).
  25. Ów saex było to coś w rodzaju noża myśliwskiego i służyło też do zabijania bydła domowego i krojenia mięsa, a w razie czego brało się to i szło na wojnę. Wszędzie można przeczytać że podczas wojen domowych w czasach Merowingów była to podstawowa broń a podczas bitwy bardzo rzadko się zdarzało żeby spotkali się dwaj wojownicy uzbrojeni w miecze. Te wojny domowe Merowingów to po VI wieku, a zatem wcześniej uzbrojenie Germanów musiało wyglądać jeszcze gorzej. Nie wiem jak przeżywał tą stratę, wiem jednak że miecz był bardzo cenną bronią. Sądzę że w Germanii brał się stąd że wielu Germanów służyło w rzymskiej armii i dezerterowało z bronią albo po zakończeniu służby nie pozostawało w Rzymie a wracało do swoich.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.