euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,188 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
WWikipedii jest taka definicja: Organ - termin używany przede wszystkim w prawie, administracji i zarządzaniu, oznaczający wyodrębniony w celu wykonywania określonych zadań podmiot - osobę lub grupę osób, którego kompetencje określają normy zewnętrzne albo wewnętrzne(najczęściej normy prawne)[1]. W każdym razie serdecznie dziękuję za informację. Istotnie może być organ jednoosobowy. Zaraz widać że ma się do czynienia z należycie wyedukowanym prawnikiem. Jeszcze raz dziękuję! Wystukałem naprędce „legislatywa” i wyszło mi około 5 linków. 4 z nich to jakieś abstrakcyjne definicje powstałe w głowach wielkich ludzi takich jak John Lock,Monteskiusz i które prawdę mówiąc mnie przerastają. Jest jednak tylko jeden byt o tej nazwie co istniał naprawdę. Jest to określenie jednoizbowego Zgromadzenia Narodowego istniejącego w 1791/92 roku we Francji w monarchii konstytucyjnej którego istnienie zakończyło się praktycznie 10 sierpnia 1792 roku w dość dramatycznychokolicznościach. Rozumiemże niegodnym by usłyszeć to dobrze. WWikipedii jest taka definicja: ZgromadzenieNarodowe – organ konstytucyjny składający się z posłów i senatorów obradującychwspólnie. Zgromadzenie Narodowe wywodzi się z II Republiki Francuskiej i zostało potem przejęte, jako instytucja, przez wiele krajówdemokratycznych, w tym i Polskę. Co to ma wspólnego z kawałami. Zgoda alepowinien to robić na samym końcu. A co ja takiego złego napisałem?
-
Zauważyłem Szanowna Użytkowniczko że czasem jeszcze tu zaglądasz. Polecam świeży tekst o pani de Pompadour na blogach. Tam też jest trochę o podatkach i pieniądzach. Tak na zgodę.
-
Zerknąłem. Znalazłem chyba 5 definicji i tylko jeden przykład, właśnie legislatywy z okresu Rew. Franc i odwołania do Monteskiusza, Wygląda na to że zredagowane przez jakiegoś należycie wyedukowanego prawnika. Przepraszam ale nie mam juz ochoty powtarzać w kółko tego samego. Kończę OT.
-
Jeżeli jest to tematyka prawnicza to ja miałem o legislatywie w szkole średniej i pani na historii tak mi ją tłumaczyła. Można zajrzeć do Wikipedii by dowiedzieć się co to była legislatywa i w jakich warunkach powstała. W podanych przez Szanowengo Użytkownika pozycjach są odwołania do autorów angielskich a im z pewnością miłe jest określenie legislatywa bowiem tyczy się monarchii konstytucyjnej, czyli takiej jaka jest w Anglii. U nas jednak czegoś takiego nie ma.
-
Więc pełna zgoda. Obydwaj się zgadzamy że w Polsce sejm jest organem stanowiącym prawo tak zresztą jak się to powszechnie rozumie. Przypominam że to była cała rozbieżność i te wycieczki osobiste nie mają nic wspólnego z naszą polemiką. Tu też jestem skłonny zgodzić się z Szanownym Użytkownikiem Bruno. Pisanie ustawy,sprawdzanie czy nie jest sprzeczna z innymi albo czy nie jest to wyważanie otwartych drzwi należy do prawnika. Ale nie do niego należy pisanie projektu ustawy. Zgaduję że organ samoistny jest to taki który utworzyła jakaś grupa ludzi. Z historii jednak wiadomo że takie organy muszą uzyskać akceptację inaczej mogą zostać uznane za nielegalne. A immunitet uchyla, z tego co słyszę, komisja dyscyplinarna. Mam wrażenie że nazbyt pochopnie. Nie wiem co tu ma do rzeczy Zygmunt August. Legislatywa jest to jednoizbowe Zgromadzenie Narodowe w monarchii konstytucyjnej. Mówienie o naszym Zgromadzeniu Narodowym że jest legislatywą to grube nieporozumienie bo ani nie ma u nas króla ani jednoizbowego Zgromadzenia. Aczkolwiek takie mylenie pojęć w towarzyskiej rozmowie jest dopuszczalne i może świadczyć o czyjejś elokwencji to w poważnych rozważaniach wprowadza tylko niebezpieczny chaos. Dziękuję za komplementy. To że słyszę je z ust należycie wyedukowanego prawnika (bo zkimś takim mam chyba do czynienia) mi je osładza. Teraz trzeba by jeszcze zacząć dyskusję w jakich przypadkach to jest słuszne a wjakich nie. Szanowny Bruno jako prawnik miał pewnie na jakimś egzaminie zagadnienie kiedy to jest słuszne a kiedy nie. Ja nie kończyłem prawa i tego nie wiem dlatego wolę nie używać zamienników a historia daje możliwość ścisłego zdefiniowania takich określeń. Co do sejmu w Polsce to jest to część dwuizbowego Zgromadzenie Narodowego. Co do reszty to nie będę zabierał głosu bo osłabłem. I nie mam zamiaru tłumaczyć dlaczego bo to osobny i dosyć obszerny temat. No i znowu prawie że się zgadzamy. Prawie bo to nie tylko ogól norm prawnych ale i społecznych,moralnych itp. Ale -jaki ma to związek z zasadą suwerenności narodu? Wszędzie w krajachdemokratycznych jest ona jest rozumiana podobnie. Co do suwerenności narodu to ja ją rozumiem na gruncie historii. Jak? Pisałem o tym wyżej. Jeżeli Szanowny Użytkownik Bruno ma jakieś inne określenia to z chęcią bym ich wysłuchał. Podmiotem władzynajwyższej w państwie jest naród (zasadniczo rozumiany jako ogół obywateli).Sprawuje władzę albo bezpośrednio (przy wykorzystaniu instytucji demokracjibezpośredniej), albo pośrednio (poprzez swoich przedstawicieli w parlamencie). Nawet wZjednoczonym Królestwie, które kultywuje szereg tradycyjnych rozwiązań i pojęć,sytuacja wygląda podobnie. Jakby Euklides znałodpowiednią literaturę, to by wiedział, że aczkolwiek tradycyjną najważniejszązasadą ustrojową w UK jest zasada suwerenności parlamentu, to dziś nikt niepowie, że parlament wykonuje swą władzę w opozycji do obywateli. Odwrotnie - tooni realizują swoje władztwo poprzez parlament. Czyli i tam zasadazwierzchnictwa narodu jest respektowana de facto. Mocno zawile ale z grubsza można się chyba zgodzić. W każdym razie tam na pewno nikt nie powie że parlament wykonuje swoją władzę w opozycji do obywateli. Euklides nie zna zapewne nawet sondaży dotyczącychostatnich, skądinąd kontrowersyjnych wyborów samorządowych. Ale wie, że tylkoprawnicy twierdzą, że nie były one sfałszowane. Tak jak wszystkie inne wyborypo 1989. Tu nie rozumiem. Wynika że znowu częściowo się zgadzamy bo Szanowny Użytkownikużywa przymiotnika "kontrowersyjne". Poza tym jednak powołuje się na moją wiedzę o której ma bardzo nieprzychylną opinię . I powinien wdebacie wziąć udział także ktoś z wiedzą o systemie prawa i zasadach technikiprawodawczej. Najlepiej dobry prawnik. Który przeważnie - niestety - pełnifunkcję wykonawcy decyzji polityków. Tu się nie zgadzam. Przecież w tej przykładowej debacie o pestycydach trzeba stosować ścisłe określenia,co jak zauważyłem nie jest cnotą prawników. Tam nie możnapomylić dwóch substancji bo może dojść do tragedii. Oczywiście ostateczny tekst powinien przejrzeć prawnik, tak zresztą jak to już wielokrotnie pisałem. Prawnicy też nanieprzejrzystości często korzystają, ale czy tylko prawnicy? Iznowu słuszna uwaga. Generalnie zwypowiedzi Euklidesa, czyli z chaosu myślowego, okraszonego niewiedząo przedmiocie dyskusji, można wnioskować, że stan powszechnej szczęśliwości wzakresie polskiego prawa osiągniemy wówczas, gdy zostaną spełnione dwieprzesłanki: - odpisania prawa w Polsce zostaną odsunięci prawnicy, - wybory w Polsce przestaną wreszcie byćfałszowane. Swoiścieoryginalne, ale w mojej ocenie kompletnie bez sensu. Tyle razy pisałem że prawnicy powinni ograniczyć się do 3 w.w funkcji. Wcale nie pisałem że należy ich odsunąć. A co do reszty to czy nie sfałszowane wybory to coś złego?
-
Trzeba uważać na terminologię. Takie pojęcia jak sejm, parlament angielski, francuski,legislatywa, konstytuanta itp. To są nazwy instytucji powstałych w określonych momentach historii, każde oznacza co innego i nie można ich używać zamiennie.W.w pojęć nie można dokładnie sprecyzować na gruncie prawa bo każda reforma prawa polega tylko na wprowadzaniu przez prawników nowomowy a zatem powstaje chaos terminologiczny w którym oni sami się gubią. Można je natomiast dokładnie określić na gruncie historii. Co do legislatywy to było to ciało istniejące od 1października 1791 roku do 21 września 1792 roku kiedy to zostało zastąpione przez konwencję. Była jednoizbowa i działała w ramach monarchii konstytucyjnej,czyli nazwę legislatywa należy ograniczyć do jednoizbowego zgromadzenia działającego w ramach monarchiikonstytucyjnej a to już ogranicza stosowanie takiego określenia. Co do systemów prawnych to są na pewno dwa: anglosaski i francuski. W tym pierwszym zasada że „władzę ma ten co jest władny zmieniać prawo” jest zrealizowana w ten sposób że sędzia nie musi trzymać się żadnych kodeksów czy przepisów a własnej logiki, czyli w dużym stopniu jest to prawo zwyczajowe. Co więcej od jego wyroków praktycznie nie ma odwołania. W St. Zjedn. można się coprawda odwołać do jednego z 4 sędziów federalnych w Waszyngtonie ale w tak ogromnym kraju jest to iluzoryczne. Co więcej według Tocquevilla ci 4 sędziowiefederalni mają o wiele większą władzę niż prezydent i są o wiele ważniejszymi graczami. Według mnie to w ich systemie prawnym nie ma sensu używać pojęcia suweren ponieważ tam sędziowie stoją ponad prawem, w więc jakby oni sami są suwerenami. W naszej części Europy istnieje system francuski zaszczepiony przez Kodeks Napoleona. Sędzia musi trzymać się kodeksów i nie ma prawa na własne interpretacje, a zatem nie ma władzy. Dlatego potrzebny jest suweren którybyłby władny to prawo zmieniać. Do rewolucji był to król, później wprowadzono bardzo niejasne pojęcie że suwerenem jest naród i ta suwerenność się rozmyła.Powstały natomiast warunki do najprzeróżniejszych kombinacji i manipulacji. Dla mnie tekomisje to jakieś alter ego rządu.Nie rozumiem ich roli. Czasami wydaje mi się że to tam ukryta realna władza. Takie tezy można chyba znaleźć w klasycznej pozycji, mianowicie u Tocquevilla. Zresztą to wszystko co wyżej napisałem jest na podstawie jego książki tak jak to zapamiętałem nie mam bowiem jej pod ręką. No i przewija się to w historiiXVIII i XIX wieku. Kiedy coś czyta się z tego okresu to na takie tezy od czasu do czasu się trafia, tylko że ja traktowałem je zawsze marginalnie. Faktem jest że to co napisałem jest na podstawie np. Tocquevilla. A więc XIX wiek. Jak dalece dzisiejszy ustrój amerykański zmienił się od tego czasu nie wiem. Ale żeby to zrozumieć to trzeba wiedzieć skąd się to wszystko wzięło. Przyznam się szczerze że wymienione wyżej lektury budzą moje zastrzeżenia. Widzę tu anglosaskich autorów, a przecież pisałem wyżej że prawo anglosaskie różni siędiametralnie od naszego (za przeproszeniem Szanownego Użytkownika Bruno).Przede wszystkim inaczej na pewno rozumie się tam zasadę suwerenności. U nich nie ma potrzeby by ktoś stał ponad prawem bowiem każdy sędzia jest u nichwładny to prawo zmieniać. Wyżej wymienione lektury to dla mnie egzotyka. Z tym rolnikiem to podałem przykład. Po prostu uważam że ktoś taki jest potrzebny gdy zajdziepotrzeba zmienić ustawę o pestycydach, w przeciwieństwie do prawnika. Pewnie ze w takiej debacie powinni wziąć udział producenci pestycydów, użytkownicy,lekarze, ekolodzy i kto tam jeszcze. Ja tam uważam że powinno być odwrotnie. To prawnicy powinni słuchać tych co kreują ustawy. Na nieprzejrzystości inieczytelności prawa ktoś korzysta.
-
Nie znam tych wszystkich nazw i liczb którym Szanowni Użytkownicy rzucają, ale z tego co się zorientowałem to chodzi o nieuzbrojony śmigłowiec transportowy, a jego zadaniem jest przewieźć 30 chłopaków tam gdzie potrzeba żeby załatwili co potrzeba.
-
Nie chciałbym się wtrącać ale z tego co pamiętam to w dzisiejszych czasach za optymalnie maksymalną liczbę żołniwerzy przewożoną przez śmigłowiec uważa się ok 30. Są śmigłowce będące w stanie przewieźć ich o wiele więcej ale to już jest niepraktyczne. Taki śmigłowiec jest, wielki, latwy do zniszczenia, paliwochłonny. Kiedyś takim leciałem, rozmawiałem z pilotem który w ten sposób właśnie się wyrażał.
-
Myślałem o poniższym fragmencie. Po prostu nie zauważyłem by Szanowny Użytkownik wymienił w swej wypowiedzi sejm. Taksamo na pewno nie. Ujmując rzecz historycznie to w Europie są co najmniej dwa główne systemy prawne. Szanowny Użytkownik wie coś o tym? Bo jeżeli nie to istotnienie ma co kontynuować tematu. Jest to jeden z typowych dowodów że samo prawo nigdy nie odzwierciedli rzeczywistości. Żadnych sondaży nie przeprowadzałem i nie mam zamiaru tego robić,wiem tylko co się mówi wokół mnie. Ale wydaje mi się że co do ostatnich wyborów to w Polsce tylko prawnicy twierdzą że nie były sfałszowane. Prawdę powiedziawszy to nawet nie posądzam ich o złą wolę. Po prostu wszystko obyło się zgodnie z przepisami. A jednak. W ogóle się nie rozumiemy. Żyjemy, czy może raczej powinniśmy żyć, w społeczeństwie egalitarnym w którym nie ma żadnych elit ani elyt. Ustawę o pestycydach najlepiej ułoży rolnik który te pestycydy od czasu do czasu rozsiewa, wie co się wówczas dzieje i przeważnie ma maturę. A że może mieć kwadratowe palce bo poparzone na przykład przy wymianie tłumika od kombajnu i trudno mu utrzymać pióro, to pisał jąbędzie kto inny, najlepiej prawnik. No i znowu że to ćwierćinteligenci tworzą prawo, a ani słowa o sejmie. To znaczy że Szanowny Użytkownik twierdzi że w sejmie są ćwierćinteligenci piszący „ćwierć prawo”? A przy pisaniu ustawy na przykład o pestycydach wyżej wymienione pojęcia są potrzebne? Co do roli prawników w innych państwach to pisałem dwa razy czego się od nich wymaga i 3-ci raz nie będę. Mam nadzieję że Szanowny Użytkownik nie jest ćwierć-prawnikiem. To mi jakoś osłodzi wyrażone w ostatnim zdaniu lekceważenie. A co do owego tłumika to mechanik go wymienia a nie konstruuje. W sprzeczności z zasadą trójpodziału władzy stoi co innego.Możesz mi Szanowny Użytkowniku Gregski wyjaśnić jaka jest rola komisji sejmowych? Nie pretenduję do bycia takim znawcą naszego ustroju jak ty, SzanownyUżytkowniku, ale czy mógłbyś mi wyjaśnić jaka jest ich rola? Z tego co od czasu do czasu coś o nich słyszę to podejmują decyzje, zatem wkraczają w kompetencje rządu i zasada podziału władzy jest pogwałcona. Poza tym słyszę że jest komisja dyscyplinarna która jest władna uchylić immunitet, przecież to daje jej ogromną władzę. Przy czym o ile to co powyżej napisałem może i jest trochę złośliwe, to naprawdę chciałbym się dowiedzieć coś o tych komisjach. Jeżeli wiesz i napiszesz to z chęcią przeczytam.
-
Chodziło mi o to że nie zgodzono się na warunek postawiony przez Indie by je w Indiach skladać ponieważ jakieś przepisy we Francji nie pozwalają na montowanie sprzętu wojskowego poza granicami kraju, ale to było po dlugim i obustronnym badaniu tych przepisów.
-
To jest forum historyczne. Nie znam tych teoretyków ale z chęcią bym sie coś na ten temat dowiedział. W dawnych czasach suwerenem był na przykład władca absolutny, stał ponad prawem i w razie potrzeby je po swojemu interpretowal albo zmieniał. Że za dużo spobie pozwalał i za bardzo tą pozycję wykorzystywał został zastąpiony Zgromadzeniem Narodowym i ta suwerenność jakoś się rozmyła. Że w wyniku tego nastąpiły różne komplikacje to inna sprawa. A jeżeli obiekt tej zmiany zacznie się stawiać? A zawsze i wszędzie może znaleźć się czarna owca. Wówczas potrzebny jest jakiś przymus, czyli władza nad nim. Nie potrafię. Ale też nie potrafi zrobić tego chyba żaden prawnik w Polsce, nawet ten należycie wyedukowany.
-
Trochę mnie to dziwi. Chyba miesiąc temu sprzedali do Indii 31 samolotów Rafale przy czym nie zgodzili się na żadne montowanie ani przeglądy w Indiach motywując to jakimiś przepisami.
-
To jest oczywiste. Żeby coś zmienić to trzeba mieć nad tym czymś władzę. Można coś zmieniać będąc mu podporządkowanym?. Żeby zmienić prawo to trzeba stać ponad prawem. Oczywiście że tu mamy problem bo taki stojący ponad prawem będzie chciał to wykorzystywać dla własnych korzyści Przyznam się że nie wiem jak zasada suwerenności jest dokładnie ujęta w innych krajach demokratycznych, pewnie w każdym trochę inaczej. Poza tym tego typu argumentacja jest już tak wyświechtana że można sobie chyba ją darować. Poza tym jak można w prawie ująć i realizować coś co jest z natury ponad prawem, bo przecież suweren stoi ponad prawem. Ktoś przecież musi interpretować i reformować prawo. Czyli, przyznaj Szanowny Użytkowniku. Społeczeństwo dzieli się na kulturalny establishment, reszta to warchoły, gawiedź i co tam jeszcze. Stara, gloszona od pół wieku prawda. Pogratulować talentów erystycznych którymi, jak mi się zdawało, prawnicy zawsze błyszczeli. A co do jakości prawa to sam Przyznajesz że w polsce piszą go prawnicy. Czyli że się do tego nie nadają. Żeby przestrzegać prawa to trzeba być wyedukowanym? Przyczyny jego lekceważenia widziałbym raczej gdzie indziej. Jak można szanować prawo stanowione przez sejm o którym zawsze powszechnie mowiono że jest wybrany na podstawie sfalszowanych wyborów. Przecież na ogól wszyscy sądzą że prawo jest stanowione przez sejm, ja też tak sądzilem dopóki nie zostałem postami Szanownego Użytkownika oświecony.
-
Z tymi nartami do bym nie przesadzał bo i gorzałkę też pewnie lubią. Ale dorzeczy. Definicja władzy jest taka: „Władzę ma ten kto jest władny zmieniać prawo”. Zdaje się że to takiego właśnie nazywa się suwerenem. Bez niego się nie obejdzie bowiem żadne przepisy nigdy nie odzwierciedlą rzeczywistości. To jednak stawia takiego ponad prawem, czyli w niezwykle komfortowej sytuacji, a im prawo jest bardziej niejasne tym będzie dla niego lepiej bo będzie stale potrzebny. Dlatego w Polsce były reformy, są reformy i będą reformy, chyba że w końcu naród w jakiś sposób sobie z tym poradzi i sam stanie się suwerenem (czy to w ogóle możliwe?). Reformatorowi nie potrzeba zakładać pętli na szyję, można go/ich wkońcu powywozić taczką. Teraz druga sprawa. Prawnicy nigdy nie nadawali się do reformowania prawa, czyli trzeba ich trzymać z daleka od reform i wszelkich interpretacji. Ci co dostają w naszych ministerstwach premie to tworzą tylko masło maślane i nowomowę.Określenie „płacić nieodpłatnie” można potraktować z pogardą jako przykład czyjegoś niedouczenia. Jest gorzej. W Urzędach Pracy na przykład funkcjonuje słowo „rozliczyć” w znaczeniu „zwrócić”.Ja sam padłem kiedyś ofiarą tej manipulacji i straciłem 1000 zł. Gdy się stawiałem i wyjaśniałem na podstawie słownika znaczenie tego słowa to panienka mnie zdruzgotała zadając pytanie: „A czytał pan ustawę?” Nie czytałem, więc odpowiedziałem że:„nie” wówczas ona: „A ja czytałam”, bynajmniej nie była prawniczką. I tysiąc złotych poszło się j…., pewnie na te premie w ministerstwie. Teraz trochę historii. To że prawnicy nie nadają się do reformowania prawa zauważonow końcu XVIII wieku podczas Rewolucji Francuskiej. Wysunięto z tego wnioski i we francuskiej kulturze prawnej (pisałem już o tym) zmieniania prawa, a więc iwładzy, nie powierza się prawnikom. Prawnicy mają tylko 3 zadania: - Zredagować poprawnie przedstawioną im ustawę - Sprawdzić czy to o czym ta ustawa mówi nie jest już rozstrzygnięte w innychustawach. - Sprawdzić czy nie jest sprzeczne z jakimiś innymi. I to wszystko. Wątpię by we Francji prawnicy w ministerstwie dorabiali sobie w ten sposób co u nas do wyjazdu nanarty (czy na gorzałkę). Od zmieniania prawa jest suweren, czyli Zgromadzenie Narodowe. Oczywiście musi ono być uczciwie wybrane bo inaczej zawsze znajdzie się ktoś kto wysunie argument że prawo jest nieważne bo np. wybory były sfałszowane. W Ameryce ta nieufność do prawników idzie jeszcze dalej. Tocqueville pisze że u nich sędzia pokoju nie ma prawa być prawnikiem. Może co prawda zatrudnić prawnikówjako doradców i to wszystko, kiedy chce to ich wywala i po krzyku. Tocqueville opisywał co prawda XIX wieczną rzeczywistość, ale wcale bym się nie zdziwiłgdyby i dzisiaj tak było. (może ktoś coś wie?) Teraz co do naszego Zgromadzenia Narodowego to widzę pewną analogię z francuskimZgromadzeniem Narodowym z końca XVIII wieku. Było w nim 16 komisji.Najważniejszą z nich była komisja legislacyjna, niezbędna, bowiem podejrzane indywidua jakie się znalazły w tym Zgromadzeniu wszelkie ustawy opatrywały tyloma poprawkami że te ustawy były nie do użytku. Ta komisja miała despotyczną wręcz władzę, większą niż istniejący równolegle KOP z Robespierrem na czele bo interpretowała prawo jak chciała i nigdy nikomu z jej członków włos nie spadł zgłowy, w przeciwieństwie do członków KOP. Po prostu cała despotyczna władza była ukryta w Zgromadzeniu Narodowym o którym krzyczano że reprezentuje lud i kto się mu (czyli komisji legislacyjnej w tym Zgromadzeniu) przeciwstawia jestwrogiem ludu. A z demokracją owe Zgromadzenie Narodowe nic wspólnego nie miało,oprócz nazwy. U nas też jest pełno komisji sejmowych, ciekaw jestem czy jest komisja legislacyjna, to by mi trochę to i owo wyjaśniło.
-
Trochę nie rozumiem, parabolida? zwykla kula? Ciekaw jestem z jakiego drzewa wykonywane były polskie kopie (husarskie, rycerskie), zastanawiałem śię nad tym i kiedyś niedaleko mojej działki rozsiała się gęsto osika. W rezultacie wyrosły młode drzewka, cienkie, smukłe i wysokie. Ściąłem jedno takie i doszedłem do wniosku że po niewielkich przeróbkach można było z niego zrobić kopię. Nie wiem czy konieczne jest użycie tokarki. Przy korzeniu można je pocienić choćby siekierą, póżniej rozciąć na pół, wzdłuż osi, wydrążyć w środku po czym złożyć obie części i owinąć jakimś sznurkiem, odłożyć na rok żeby wyschła i mamy drzewce. Pewnie można ją też w ten czy inny sposób wyważyć. Wyschnięta osika jest lekka i dosyć mocna. Ale to wszystko jest mój wymysł. Może ktoś dokładniej wie jak Polacy robili kiedyś kopie i przede wszystkim, z czego.
-
Można było zniszczyć (spalić) łan niedojrzałego zboża i schronić się w mieście. Gorzej było gdy w grę wchodził gaj oliwny lub winnica a ich włascicielami zazwyczaj byli arystokraci, których zbawcami Spartanie często się mienili. Może to była niezbyt liczna grupa ale na pewno wpływowa. Poza tym to nieprawda że walczono tylko latem. Znam przynajmniej jeden przypadek kiedy tak nie było. W średniowieczu, podczas walk w Grecji, walczący po jednej ze stron Połowcy odchodzili latem bowiem tu cytat: "jako lud pochodzący z północy" nie znosili upałów. Widać stąd że nie zrażała ich wilgoć szkodząca ich cięciwom a przecież łuki były ich główną bronią. Z tego co wiem to w tropikach, gdzie istniały rozwinięte cywilizacje (Azja), też na wojny wybierano porę deszczową,czyli chyba zimę.
-
Tylko jak ta władza zwierzchnia jest wykonywana? Bowiem na podstawie innych, powyższych postów, z konstytucji wynika że nie przy pomocy prawa bo źródłem prawa jest prawo a nie naród. Zdaje się ze komuś marzy się ferowanie ludowej sprawiedliwości. Gratulacje!!! Do wrogów ludu należy brać się ostro!!! To nie jest otumanianie? I to takie po którym można się nie doliczyc, w skrajnych przypadkach, paru milionow obywateli. Zdaje się że szwankuje przede wszystkim na forum. Tamten tekst wkleiłem ze swego komputera, z poprawnymi spacjami. A odwołuję się do Tytusa Liwiusza
-
Aja z kolei dziękuję za zainteresowanie, nawet przypadkowe. Odnawianie wiedzy nie jest niczym złym ale trzeba tę wiedzę jeszcze pogłębiać. Mogłaby Szanowna Userka wrócić się jeszcze o rok, do klasy licealnej. Tam za sformułowanie„płacić nieodpłatnie” wyleciałoby się za drzwi. Co do znajomych to ja nie mam ich tak wysoko postawionych żeby byli w ministerstwie. Pozazdrościć i pogratulować, ale po tym co Szanowna Userka napisała to utwierdzam się w przekonaniu że idioci mogą trafić się wszędzie. Mogę coś pomylić terminologicznie w moim wywodzie nie będąc prawnikiem. Dla mnie jednak oczywistym jest że aby prawo tworzone przez Zgromadzenie Narodowe było należytej jakości to musi być spełnionych kilka warunków. Po pierwsze takie ciało musi być wybrane uczciwie, czyli wolne od podejrzanych osobników które tym ciałem w manipulują, przeważnie nieudolnie, i sabotują jego prace. Wtedy jest ono zdolne porozumieć się i wyemanować projekt jakiejś potrzebnej ustawy.Przy czym ten projekt ustawy jest tworzony przez posłów którzy nie są prawnikami, chociaż mogą nimi być. Nie ma takiej grupy zawodowej która by pojadła wszystkie rozumy. Są potrzebni przedstawiciele wielu grup zawodowych i społecznych, inaczej nic mądrego się nie wymyśli i nie znajdzie się żadnego porozumienia. Produktem takiej debaty jest projekt ustawy (o ile się nie mylę to tak się to nazywa). Ten projekt ustawy idzie do prawników obsługujących sejm którzy robią tylko 3 rzeczy. - Redagują przedłożony im projekt w języku prawniczym i zgodnie zprzyjętymi przez prawo formami i regułami. -Sprawdzają czy projektowana ustawa nie wynika już z innych. -Sprawdzają czy nie jest z nimi sprzeczna. Nic więcej się od nich niewymaga. Potej analizie ewentualnie przedkładają swoje uwagi posłom. Przy czym ów tekst prawniczy to nie jest żadna nowomowa typu „płacić nieodpłatnie” itp. Gdyby posłowie byli normalnymi ludźmi i ujrzeli że prawnicy sejmowi zredagowali ustawę tak jak te przytoczone przez Szanowną Userkę wyżej, to owi prawnicy poszliby zaraz na zasiłek i długo by niemogli znaleźć pracy, nawet jako wykwalifikowane czyścibuty. I ręczę że przyjęci na ich miejsce prawnicy, którzy dopiero co skończyli studia, napisaliby ją poprawnie. Wiemna pewno że tak to wygląda we francuskiej tradycji prawnej. Oni tam też nie wzięli tego z powietrza.Wypracowali sobie te zasady na podstawie XVIII wiecznych doświadczeń, bo wiekXVIII obfitował u nich w różne zatargi ze światem prawniczym, szczególnie wlatach 1790-tych kiedy to ich Zgromadzenie Narodowe zostało opanowane przezpodejrzanych indywiduów którzy do wszelkich ustaw dopisywali poprawki do tego stopnia że takiej ustawy nie można było nigdzie wykorzystać albo można ją było interpretować w dowolny sposób. Wówczas to pojawiła się w owym Zgromadzeniu komisja zdaje się że nazywała się Legislacyjna która te ustawy tłumaczyła jakchciała, co dało jej ogromną władzę. Z tą komisją wiąże się najgorszy okresterroru, to właśnie z jej inicjatywy gilotyna niebywale przyspieszyła. Zresztą tych komisji w Zgromadzeniu było chyba ok. 20. W nich kryła się najbardziej despotyczna władza jaką można sobie wyobrazić. Iście diabelskim pomysłem byłfakt że ukrywała się w Zgromadzeniu Narodowym o którym głośno krzyczano że jestto ciało demokratyczne. Wydaje mi się że my jesteśmy mniej więcej na tym etapie, który oni przeszli 200 lattemu. Czyli masło maślane, w liceum też można było za to wylecieć za drzwi. Bo jak nazwaćokreślenie że źródłem prawa jest prawo. Po prostu ten 87 artykuł był uchwalonyprzez zmanipulowany, nafaszerowany różnymi [... ciach - proszę sobie darować tego typu określenia] sejm. Iczym tu się chwalić, że Szanowna Userka tłumaczy im z polskiego na polski? A wogóle czy o uszy Szanownej Userki otarło się gdzieś kiedyś coś o stanowieniuprawa? Jakoś na to odpowiedzi nie uzyskałem. To jak nazwać te wyświechtane argumenty że uchwał sejmowych nie można stosować bo są źle napisane. Przecież nawet telewizyjni dziennikarze coraz rzadziej przytaczają ten argument. Są źle napisane po to bymógł je objaśniać ktoś pod telefonem tak jak mu to pasuje, możliwe że Szanownej Userki kolega w ministerstwie. Tylko w jaki sposób ten Naród ma przejawiać swoją wolę (taka jest w końcu rolasuwerena). W czasach Tarkwiniusza owe 80 tysięcy obywateli można było zgromadzić na jakimś placu, a i tam musiała być jakaś procedura by wszyscy nie mówili na raz, stąd zresztą wzięła się nazwa Zgromadzenie Narodowe. Dzisiaj zgromadzenie 40 mln. obywateli gdziekolwiek jest niemożliwe i ich interesy powinien reprezentować sejm, zatem można go nazwać suwerenem. Przyznam że nie wiem do czego się to odnosi. Wiadomości w telewizji oglądam mniej niż 15minut dziennie a i tak połowa z tego jest przeznaczona na płacze że prawo jest zbyt łagodne.
-
Nie pretenduję by być od kogoś mądrzejszym, ale chciałbym się sam czegoś dowiedzieć. Mianowicie o konstytucji słyszałem że jest to ustawa zasadnicza a skąd wzięło się jej określenie jako źródło prawa.Tak jest określona w jakichś przepisach czy jest to określenie zwyczajowe? O ile dobrze rozumiem to znaczenie konstytucji polega na tym że żadna inna ustawa nie może być z nią sprzeczna, czy tak?
-
To jak nazwać ciało które jest władne zmieniać prawo, czy szeroko je interpretować?Żeby zmienić prawo to trzeba nad nim stać. Taką władzę miał na przykład władca absolutny, później Zgromadzenie Narodowe, a taka jest właściwa nazwa naszego sejmu.Trudno nazwać sejm legislatywą, to mi się kojarzy ze sprowadzaniem każdego aspektu życia do norm prawnych, a to jest niemożliwe. Podejmowanie sądów czy decyzji w ślepym oparciu o istniejące przepisy dobrze tym decyzjom nie służy. Żeby nie być gołosłownym to przykład z dnia prawie dzisiejszego: Wszyscy w Polsce wiedzą że wybory były sfałszowane za wyjątkiem prawników, ci w oparciu o obowiązujące przepisy uznali że wszystko było w porządku. Pisząc o odmowie płacenia podatków nie twierdziłem że dnia X tego a tego roku mieszkańcy pewnego państwa wstali z rana i powiedzieli: „nie płacimy podatków” niemniej jednak był to problem od którego zaczęły się obie wymienione przeze mnie rewolucje. A to bankructwo przejawiło się w tragicznych wypadkach jakie potem nastąpiły. Co do Anglii to - w 1625r – Karol I zostaje królem Anglii. - w 1628r – Parlament pisze petycję o uznawaniu praw. Wymaga on tam między innymi potwierdzenia swego prawa do głosowania podatków. Naturalnie król unika zwoływania takiego parlamentu ale jest do tego zmuszony i - w marcu 1629 roku po raz trzeci zwołuje parlament. Każe uwięzić prezydenta parlamentu, J. Eljot, który zażarcie bronił jego praw. Zamknięto go w Tours,gdzie zmarł. Parlament został rozwiązany. Nie był zwoływany przez 11 lat. Ciąg dalszy chyba jest znany. Co do Francji to 16 czerwca 1789 roku zakończono weryfikację pełnomocnictw do Stanów Generalnych po czym przy aplauzie dwóch tysięcy widzów Bailly oświadczył, że są reprezentacją większości narodu. Po dyskusji przyjęto nazwę - Zgromadzenie Narodowe. Już następnego dnia Zgromadzenie przyjęło natychmiast dwa dekrety: -Uznawano za nielegalne wszelkie podatki nałożone bez zgody Zgromadzenia. -Oddawano wierzycieli państwa pod opiekę narodu. No i c.d.n Co do XIII wieku to miałem na myśli tak zwane Nieszpory Sycylijskie. Tam z kolei był ewidentny przykład odmowy płacenia podatków wyrażający się w tym że wymordowano tych wszystkich urzędników którzy te podatki mieli zbierać. Państwo, czy raczej monarchia Karola Andegaweńskiego, przestało istnieć na Sycylii, którą opanowała dynastia aragońska mająca o wiele mniejsze apetyty fiskalne. Z czasem w jej ręce z powyższego powodu wpadły całe południowe Włochy.
-
W ogóle nie zamierzam dyskutować na temat treści ustaw które napisał jakiś niedouczony prawnik bardziej stroskany o czyszczenie butów swemu panu niż o napisanie czegoś mądrego. Chyba że Szanowna Userka sobie taką dyskusję zażyczy, to proszę bardzo. Przede wszystkim to się nie rozumiemy. Źródłem prawa są ogólnie przyjęte normy społeczne,moralne itd. Te normy prawne w naszych warunkach wyraża sejm, redagują je prawnicy i to wszystko. Nieprawdą jest że doktryna prawa mówi to co Szanowna Userka przytoczyła, pewnie na podstawie jakiegoś wykładu prowadzonego przez niedouczonego profesora. Prawo jest stanowione przez suwerena, czyli przez sejm,władcę absolutnego itp. XVIIwiek Rewolucja w Anglii, koniec XVIII wieku rewolucja we Francji. Sięgając do dawniejszych czasów można przypomnieć XIII wiek i rewolucję Jana Procidy na Sycylii,która dała początek mafii sycylijskiej (nomen omen). Nota bene to tam ówczesny władca Karol Andegaweński zastosował zasadę że „my (czyli wy) płacicie a państwo (czyli ja)bierze”. Wszędzie tam dochodziło do ogromnych tragedii wyrażających się mnóstwem ofiar. Oczywiście począwszy od XIX wieku przybierało to inny charakter na skutek rozwiniętej bankowości, pieniądza papierowego itp. Pisałem że sejm będąc przedstawicielem narodu jest również przedstawicielem podatników bo to naród płaci podatki. Nie pisałem nic na temat ordynacji wyborczej. Proszę bez taniej demagogii, tu nie telewizja. W najmniejszym stopniu nie poczułem się urażony i oczekuję tego samego od Szanownej Userki. A to sformułowanie jest ogólnie przyjętą zasadą i dlatego jest prawdziwe, a jeżeli nie jest należycie wyrażone w obowiązujących ustawach i przepisach to świadczy to o zlej woli lub nieudolności prawników..
-
Rajd "Nocnych Wilków" przez Polskę
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Bym polemizował. W końcu wyszczególniona tutaj tłustym drukiem definicja musi być zaakceptowana przez sejm, a więc przez reprezentację podatników (przynajmniej w teorii). Jeżeli podatnik widzi że te pieniądze idą na jakieś niecne cele to ich nie uchwali i co komu po takiej definicji? Pewnie że zasada iż: "ci którym za to płacimy powinni..." jest intuicyjna i mocno niejednoznaczna ale słuszna. To co Szanowna Userka przytoczyła to jest tylko precyzyjne (albo aspirujące do takiego) sformułowanie tej zasady. Bywały w historii przypadki że podatnicy widząc że pieniądze rozchodzą się nie wiadomo jak i gdzie przestali płacić wówczas państwo bankrutowało, czyli w praktyce: "...oni, administracja/wojsko/sądy/policja" szli z torbami. -
Pierwsza w Polsce blogosfera historyczna
euklides odpowiedział piterzx → temat → Portal "historia.org.pl"
Po czym można odróżnić pismo chińskie od japońskiego? Wiem że kiedy Chińczyk porozumiewa się z Japończykiem to nie potrzebuje tłumacza po prostu pisze po chińsku co ma powiedzieć i Japończyk to rozumie, to znaczy że te pisma są co najmniej bardzo podobne. -
Pickelhauba pojawiła się na skutek zmian jakie zaczęły zachodzić w sztuce wojennej. W dawniejszych czasach, kiedy żołnierze walczyli w zwartym szyku dowódca miał wszystkich na oku i w razie potrzeby mógł kijem przyłożyć szeregowemu który miał ochotę drapnąć lub opóźniał się ładowaniu broni. Kiedy broń palna rozwinęła się do tego stopnia że można było strzelać z daleka a przede wszystkim z ukrycia i w maskującym mundurze to pojawił się problem bo dowódca zaczynał mieć kłopoty widzeniem własnych żołnierzy. Nie wiedział gdzie są i co robią. Złotko na czubku miało mu ułatwić widzenie gdzie są a jednocześnie z odległości nieprzyjaciel tego złotka nie widział. Pod koniec PWS zrezygnowano z tego bo okazało się że to nic nie daje choćby dlatego że stanowiska strzeleckie przeważnie były w transzejach i i oficer i tak swych żołnierzy miał na oku.
-
Piłsudski swoich dowódców to mógł pytać się tylko o politykę wojskową. Politykę zagraniczną powinien zostawić dyplomatom a podatkową ekonomistom. Wszędzie tam gdzie jest potrzebna dobra organizacja i porządek obowiązuje zasada: każdy od swojej rzeczy i każda rzecz na swoim miejscu. Po umocnieniu się przy władzy Piłsudski powinien rozgonić wojskową klikę jaka się do tej władzy dostała po 1926 roku. Wystarczy przeczytać trochę z tego co pisał by dojść do wniosku że było to niemożliwe, po prostu z jego tekstów wynika że, może i był dyktatorem, ale też swoim chłopakom pucował się niesamowicie.
