euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Nie wiem co to jest ta "terminologia cerkiewnosłowiańska". To sugerowałoby jakieś pisemne określenia a pamiętać trzeba że Cyryl i Metody dali początek głagolicy, którą wykorzystywał obrzadek słowiański, czyli raczej nie Bizancjum bo Cyryl i Metody przybyli z Rzymu. Kijów to była cyrylica, czyli taki alfabet jaki dziś mamy na wschodzie. .
-
Ostrów Lednicki to chyba również czasy Chrobrego, a wiadomo że wyprawiał się na Kijów.
-
Przyznam że nie pamiętam daty tego dokumentu, chociaż wydaje mi się że chodziło o 1829 rok, ale to może być moje chciejstwo. Może kiedyś odnajdę tę książkę to napiszę dokładnie. Poza tym trochę mnie dziwi że o takim dokumencie nikt nic nie wie. Według mnie to nic tam się nie rozstrzygnęło. Został tylko zawarty kompromis w wyniku którego to młodszy brat Mikolaj zostal carem. A z tego co pamiętam to na Sienackoj Płoszczadi przebieg wypadków był taki a nie inny ze względu na zdradę Miłoradowicza i jeden ze spiskowców go śmiertelnie ranił. Polala się krew i wszystko przybrało dramatyczny obrót. Taki przebieg wypadków czytałem w książce H. Troyata. Uważam to za bardzo naiwne wyjaśnienie, była to po prostu przykrywka do prawdziwych powodów pozbawienia Konstantego tronu. Tym bardziej że na przykład car Piotr I zawarł jeszcze większy mezalians i nikt się tym nie przejmował. Po Mikołaju jego syn Aleksander II też ożenił się ze swoja poddanką Dołgorukówną i co z tego?
-
Napęd parowy okrętów / statków
euklides odpowiedział widiowy7 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
To jest kocioł czy zbiornik na parę? Jeżeli kocioł to jak go podgrzewano? A te rurki to po co? Wygląda na jakąś chłodnicę. -
Przepraszam że sie wtrącam. Nie chcialbym się zagłębiać za bardzo w tą dyskusję bo to by wymagało powoływania się na źródła a mnie prawie wszystkie książki na ten temat poprzepadaly w wyniku przeprowadzek. Ale pewne rzeczy mnie korcą. Mianowicie to że Królestwo Polskie do 1830 roku było eksperymentem to się w pełni zgadzam. Próbowano pewne metody rządzenia. Doświadczenia zebrane w królestwie mialy posłużyć księciu Konstantynowi, przyszłemu carowi zresztą, do reformowania Rosji. Niespodziewana śmierć księcia Konstantego i klęska Powstania Listopadowego to nie tylko klęska Polaków ale również i stronnictwa reform w Rosji i tu należy szukać przyczyn zmian po 1830 roku. Te zmiany nastąpiły bo przegrało stronnictwo reform w Rosji i miały miejsce w całym imperium. Poza tym gdzieś czytałem (jezeli znajdę te książkę to powiem gdzie) że podczas gdy w Polsce zanosiło się na Powstanie to książę Konstanty jeździł po guberniach rosyjskich i zbierał od szlachty przysięgi wierności. Podobno wiele aktów tych przysiąg jest jescze w rosyjskich archiwach. No i rzecz ktora mnie zawsze interesowała a nad którą malo kto się zastanawia. Powstanie Dekabrystów. Dlaczego po śmierci Aleksandra to nie Konstanty został carem, przecież był i starszy i miał niemałe kwalifikacje zdobyte w Polsce. Mikołaj sam przyznawał że jest tylko generałem brygady który z dnia na dzień został władcą potężnego imperium.
-
To się chyba brało stąd że Królestwo Polskie nie miało prawa do prowadzenia wlasnej polityki zagranicznej. Coś sobie przypominam ze Tadeusz Chamski w swym pamiętniku pisze że w roku 182? koncentrowano wojska do ataku na Gdańsk.
-
"Kierunek Berlin"
euklides odpowiedział czytacz1967 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Bo te które wymieniłem są dużo lepsze i to pod każdym względem. Chociaż zgodziłbym się że tym filmom to i dzisiejsze filmy wojenne nie dorównują. Na przykład "Listy z Iwo Dzimy" mnie porządnie wynudziły. -
"Kierunek Berlin"
euklides odpowiedział czytacz1967 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Chyba trochę przesady. Trudno te filmy przyrównywać do "O Jeden Most Za Daleko" "Najdłuższy Dzień" "Ardeny" czy choćby "Wyzwolenie" i pewnie do paru innych. -
Kiedyś spytałem kolegę czy słyszał coś o Rumkowskim, a urodził się grubo po wojnie. Od razu mówię że nie interesował się historią i to co słyszał to pewnie od starszych. Odpowiedział: "Coś słyszałem, pewnie jakiś bandyta" PS. Dla tych co nie wiedzą: Rumkowski to był szef łódzkiego getta.
-
Obliczeń dokonywał przelicznik i wyniki były znane na bieżąco, w dowolnej chwili. Pierwszy przelicznik artyleryjski z prawdziwego zdarzenia wyprodukowała firma Vickers w 1929 roku. Niektórzy uważają przeliczniki artyleryjskie za protoplastów naszych komputerów. Rzecz jasna były to urządzenia bardziej elektromechaniczne niż elektroniczne. Nie było tam ukladów scalonych tranzystorów itp. To wszystko zastępowały potencjometry, prądniczki tachometryczne, cewki, kondensatory itp. Rozmiary takiego czegoś były zatem pokaźne ale swoje zadanie spełniał. Rzecz jasna w XIX wieku zbudowanie takiego przelicznika bylo niemożliwe bowiem nauka o elektryczności dopiero się rozwijała, mówimy o czasach pancernika Bismarck. Tak konkretnie to przelicznik służy do śledzenia celu, czyli określa jego parametry, a ściślej nastawy artylerii na bieżąco, czyli w dowolnej chwili. Myślisz że tylko ty jeden taki jesteś?
-
Co za książka? Przeczytałbym. Nie musi być trójkąt prostokątny. Tu mamy do czynienia z trapezem prostokątnym w którym znane są dwa boki i wszystkie kąty. Jeżeli mamy w trapezie wszystkie kąty i dwa boki to każdy da się rozwiązać, nie musi być prostokątny. Tu to się wszystko zgadza. Z tego co wiem to pierwsze przeliczniki artyleryjskie (lub coś co można tak nazwać) były budowane jeszcze przed PWS. Tu, na tym forum, jeden z użytkowników o nicku Bawarski zajmuje się historią komputerów, może coś na ten temat wie i nam napisze jezeli to przeczyta. Tu nie potrzeba nic na oko, oczywiście oprócz oczu dalmierzystów. Z tego co wiem to dalmierz był umieszczony na przeliczniku i dane z niego bezpośrednio szły na przelicznik. Dalmierzyści nie podają nic na głos tylko przy pomocy korbek napędzających prądniczki tachometryczne poruszają dalmierzem śledząc cel i jego odleglość. Na przelicznik wprowadza się jeszcze inne dane które są przeliczane na nastawy dla artylerii. (tak w największym skrocie) Z kursem okrętu przelicznik sobie na pewno radził z większą lub mniejszą dokładnością, w zależności od jego jakości. Zresztą wracając do Bismarcka to Lutjens wyraźnie czekał aż Hood pokaże burtę. Tu już nie było wątpliwosci co do kursu i od tego momentu dalmierz-przelicznik śledził go dokładnie. Co do owego steru to też jeszcze niczego nie dowodzi. Przecież okręt o tonażu Hooda potrzebował czasu żeby odreagował zmianę steru a tam wszystko rozegrało się blyskawicznie..
-
Poszukuję literatury o służbach wywiadowczych / specjalnych
euklides odpowiedział fake → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
ad1. - W XVIII wieku szkolenie agenta to przede wszystkim umówienie się co do sposobu przekazywania raportów i nauka szyfrów. Dzisiaj to chyba też wystarcza. ad2. - Trudno mówić o relacjach z przygotowań do akcji. Agent to była osoba osadzona w swoim środowisku i przekazywała to co miała przekazywać, pewnie wystrzegał się pisania tego co nie potrzeba. . ad3. - Takimi relacjami to zajmowali się chyba tylko zawodowi pracownicy wywiadu, analitycy. ad4. - Obserwacja miejsca zamieszkania. Gdy była okazja i jakiś pozór to jakiś zgent starał się byc w pomieszczeniu do którego miała dotrzeć jakaś ważna informacja. Na przykład agent francuskich służb, Beaumarchais znalazł się w ten sposób w pomieszczeniu w którym przebywala delegacja amerykańska by być świadkiem jak zareagują na wieść o zwycięstwie pod Saratogą. ad.4. - Składano propozycję nie do odrzucenia. Jest to opisane w "Sekret Króla i jego likwidacja" ad6. - Trucizna, nagły zgon, operacja medyczna,, wypadek itp. Z łagodniejszych sposobów np. insynuacja. -
Poszukuję literatury o służbach wywiadowczych / specjalnych
euklides odpowiedział fake → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Mam trochę literatury o tym, która jest mi znana ale to wszystko jest po francusku. Gdyby chodziło o jakieś konkretne zagadnienia? Proponowałbym zainteresować się Sekretem Króla którego niektórzy uważają za protoplastę tych wszystkich służb. Zdaje się że trochę jego metod przejęło CIA. Można o tym przeczytać na blogach "Sekret Króla". Struktura i liczebność są na ogół mało istotne bowiem w tych służbach (przynajmniej w tych co reprezentują jakiś poziom) przestrzegana jest zasada że jeżeli służba jest zorganizowana według jasnych reguł to szybko sie ją rozpracuje. Tak to sformułował Gehlen w swych wydanych po polsku wspomnieniach (a propos literatury) A tak na marginesie. Ja nie znam angielskiego i ciekawiłoby mnie co Szanowny Fake wyczytał w tym języku na OT. -
Pomyśl. Ty uważasz że oba obiektywy dalmierza powinny być skierowne na jeden punkt, powiedzmy na dziób okrętu. Ale przecież można i inaczej. I ten drugi obiektyw można skierować na koniec rufy. Twierdzenie że nie można tego jakoś wyskalować i dokonać odczytów jest ryzykowne, a w takim przypadku za podstawę do obliczeń mamy 200-300 metrów a nie kilka. Przy takich danych to można powiedzieć że pomiar jest superdokładny i tu chyba tkwi tajemnica sukcesu Bismarcka. W ogóle to tutaj nikt nic nie wspomniał o przelicznikach artyleryjskich, od których zresztą wywodzą się nasze komputery, przynajmniej wedlug niektórych. W wiki można znaleźć informację że pierwsze przeliczniki artyleryjskie wyprodukowały firmy Vickers i Sperry w 1929 roku. Zatem jest więcej niż pewne że mial je zarówno Bismarck jak i Hood. Z tym że mogło grać rolę to że Bismarck był już budowany pod kątem wykorzystania przelicznika a Hood był pewnie tylko modernizowany. Wygląda na to że przelicznik Hooda nie był najlepszej jakości albo Anglicy nie potrafili go należycie wykorzystać bo wszędzie pisze że Hood zaczął pierwszy strzelać z wieży dziobowej, a więc było to typowe wstrzeliwanie się zatem z wykorzystaniem przelicznika nie było chyba najlepiej. Zresztą nasuwa się refleksja że Niemcy i Japończycy mieli lepsze przyrządy optyczne niż Anglosasi i zdaje się ze przez to trochę wpadli w ślepą uliczkę, bowiem tamci postawili na radar, co okazalo się przyszłościowe.
-
Ja z tego opisu zrozumiałem że Lutjens pozwolił na otwarcie ognia dopiero po tym jak Hood pokazał burtę i ogień zostal otworzony natychmiast. Po co mu była ta burta potrzebna? Według mnie jedyne wytłumaczenie to to że chciał uzyskać dokładne wymiary celu. Te dalmierze które pokazałeś to bazują na dwóch obiektywach i pomiar polega na różnicy kąta między nimi, a więc trygonometria i nic więcej. W końcu na dystansie 15 kilometrów długość Hooda to 1/60-ta dystansu. Głupim by był ten kto by tego nie brał pod uwagę i musiało to być jakoś uwzględnione. W ogóle te opisy trochę przypominają opisy patentowe. Zasada działania urządzenia jest przedstawiona ale tak zagmatwana żeby nie można było skopiować urządzenia ale je prawnie zabezpieczyć. I trzeba wszystko czytać wnikliwie.
-
Jednak 3 dni później warunki były zupełnie inne bowiem Bismarck po ataku lotniczym stracił manewrowość i trudno tu coś porównywać. W mojej książce pisze wyraźnie że Lutjens dał zgodę na otworzenie ognia po tym jak Hood pokazał się się burtą. Pewnie dlatego że uznał iż teraz jego dalmierzyści dokładnie ocenili odległość i strzelanie rozpoczęto natychmiast. Trzeba pamiętać że w owym czasie ocena odległości bazowała na przyrządach optycznych, czyli krótko mówiąc na trygonometrii. Te wszystkie odczyty odległości na przyrządach to w rzeczywistości kąty wyskalowane w odległości. Teraz druga sprawa. Trzeba pamiętać że te wszystkie współrzędne celu to wypracowuje przelicznik. Tam nikt nie wykonuje żadnych obliczeń. Jeżeli cel jest w miarę niewielki, czyli punktowy (np. samolot) to jego wymiary nie wchodzą w grę. Co innego okręt wojenny. Taki cel nie może być uznany za punktowy i na przelicznikach na pewno nanosi się poprawkę uwzględniając jego wymiary. Gdy się zbliża przodem to w zasadzie widać tylko jego wysokość. Jest to zawodna ocena bo każdy okręt może mieć inną. Kiedy odwróci się burtą to można rozpoznać co to za okręt z zatem jego dokładną długość, która na dodatek jest dużo większa niż wysokość sylwetki. To umożliwia dokładną ocenę odległości.
-
Zajazdy - prawne i "bezprawne"
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Zawsze myślałem że zajazd to było wykonanie wyroku sadowego. Na przykład jeżeli wygrałem sprawę o wieś a przegrana strona nie chciala się wyprowadzić to wtedy zwoływano okoliczną szlachtę i był zajazd. Że przy okazji dochodziło do plądrowania na przykład piwniczki, to inna sprawa. Raczej chyba przejaw demokracji szlacheckiej. Skoro sama szlachta uznała że słuszność jest po czyjejś stronie to i wyrok sądu był niepotrzebny, vox populi vox dei. Akceptowano po prostu fakt dokonany. Możliwe ze z braku innych możliwości sądzia rezerwowal sobie w ten sposób przynajmniej rolę notariusza, stąd pretensje za brak rejestracji zajazdu.. Możliwe też że nie zarejestrowany zajazd nie miał mocy prawnej i można było go było unieważnić innym zajazdem, tym razem zarejestrowanym. -
No właśnie. Ten pan który mi to opowiadał to mieszkał w Łodzi i chyba na Bałutach, ale czy przed wojną jego rodzice też tam mieszkali to nie wiem.
-
A czy ten wasz "młyn" to nie są po prostu żarna? Jeszcze na początku XX wieku były chyba rozpowszechnione na wsi. Pamiętam z wczesnej młodości jak ktoś mi opowiadał że u niego w domu coś takiego było, oczywiście przed wojną (nie wiem tylko czy na wsi czy w mieście). Nie wyrażał się o tym urządzeniu najlepiej. Mówił że w otrzymanej z niego mące było mnóstwo zmielonego kamienia i gdy się to jadło to piszczało w zębach.
-
Prawo Bernulliego dotyczy prawdopodobieństwa a nie pewności i nic nie musi się stać. Coś się może ewentualnie wydarzyć z dużym prawdopodobieństwem. Poza tym prawo Bernoulliego dotyczy wielkich liczb a liczba pocisków w salwie wielką liczbą nie jest. A z wojska pamiętam że rozrzut w pewnych granicach zwiększa prawdopodobieństwo trafienia. Pamiętam jak wykładowca to demonstrował na wykresie odchylenia standardowego.
-
Dzieje przemysłu tekstylnego w Polsce
euklides odpowiedział Sławomir Łotysz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
A Milanówek, chociaż produkcja niewielka ale przecież jedwab. I wychodzily stamtąd wyroby najwyższej jakości. Te zaklady powstaly chyba właśnie w koncu XIX wieku. -
Trochę to wszystko sie pogmatwało. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem te wszystkie ciekawostki techniczne tylko że się w tym wszystkim pogubiłem. Pamiętam że kiedyś kiedyś Bitwa Islandzka mocno mnie interesowała. I przypomniałem sobie że zupełnie inaczej to wszystko widzę, Przede wszystkim w bitwie morskiej istnieje jeszcze jeden czynnik o którym nikt tu nie wspomniał. Oprócz artylerii i pancerza w bitwach morskich ogromną rolę gra jeszcze ocena odległości. Przebieg tej bitwy oczywiście upraszczam by nie pisać za dużo: Ale wedlug mnie był taki: Wszędzie pisze że słabą stroną Hooda był jego pancerz pokładowy. To dlatego admirał brytyjski poszedl na zbliżenie, wolal nadstawiać przeciwnikowi burtę niż pokład. Zresztą w poprzednich postach o tym ktoś pisze. To zmusiło go do pewnych dość skomplikowanych manewrów w wyniku których Hood pokazał Bismarckowi burtę. W 1941 roku ocena odleglości bazowała na przyrządach optycznych. O ile się nie mylę to podstawą takich pomiarów jest informacja o wymiarach przedmiotu do którego odległość się mierzy. Kiedy Hood ustawił się burtą do Bismarka to Niemcy od razu go rozpoznali, zatem znali wszystkie jego wymiary z dokładnością co najmniej do metra i na tej podstawie mogli ustalić bardzo dokladnie odleglość. Dalej to już wszystko przebiegło po szkolnemu. Jedna salwa, druga, trzecia i Buch!!!. Oczywiście u podstaw wszystkiego stała wyższość techniczna Bismarcka. Admirał angielski zdawał sobie z tego sprawę, chciał to nadrobić kunsztownymi manewrami i przekombinował. Prawdopodobnie gdyby Bismarck z Hoodem zamienili się miejscami i gdyby to Bismarck tak manewrował to mimo jego wyższści też by nie wygrał.
-
Tak to ocenił autor "Pancernika Bismarck", Mullenheim-Rechberg.
-
Też mi sie tak wydaje. To zresztą tłumaczy szaleńcze pójscie Hooda na zbliżenie z Bismarckiem, co sie skończyło katastrofą.
-
Ile stron maszynopisu powienien mieć maksymalnie artykuł na blogu, licząc w arkuszach A-4 czcionką 12, żeby to miało sens. .