
euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,183 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Po Wojnie Siedmioletniej podczas której Francja nie mogła sobie poradzić z o wiele mniejszą Anglią, mającą 3 razy mniej ludności, we Francji uznano że nie można tak tej sprawy zostawić i trzeba coś z Anglią zrobić. Zaraz też zaczęto myśleć o kolejnej wojnie. Służba Ludwika XV, Sekret Króla, kierowana przez Charles de Broglie, rozpoznała Anglię pod kątem inwazji i opracowała jej plany z których później korzystał Napoleon a nawet Hitler. Oczywiście w wojnie z Anglią ogromne znaczenie musiała mieć flota. Plany opracowane przez Sekret przewidywały że flota francuska, czy też francusko-hiszpańska odciągnie flotę brytyjską daleko od wyspy by umożliwić desant. Po śmierci Ludwika XV rządy objął Ludwik XVI i nastąpiły spore przetasowania w rządzie. Ministrem spr. zagr. i zarazem najważniejszym ministrem został Vergennes. Przedtem był ambasadorem Francji w krajach europejskich a przy tym jednym z czołowych agentów Sekretu. To wszystko pozwoliło mu dobrze poznać Europę. Ponieważ z racji ambasadorowania przebywał poza Francją nie był zamieszany w żadne dworskie czy nie dworskie intrygi i może dzięki temu był to raczej typ niezwykle kompetentnego zawodowca i w owym czasie nie było w Europie sprawniejszego dyplomaty. Miał jednak zupełnie inne poglądy niż jego niedawny szef w Sekrecie, Charles de Broglie. Planując wojnę z Anglią obydwaj zgadzali się że należy odciągnąć flotę brytyjską od wyspy. Jednak Vergennes nie życzył sobie desantu na Anglię. Ponieważ znał Europę to był przekonany że takie lądowanie zakończy się osadzeniem na tronie w Londynie Bourbona, tego zaś nikt w Europie nie zniesie i Francja zostanie wplątana w wyniszczające wojny których wyniku nie można przewidzieć. Chciał zadać Anglii cios w Ameryce bo znając Europę wiedział że mało to będzie kogo obchodziło, bo daleko i nie wiadomo co to jest itd. Charles de Broglie natomiast miał mentalność wielkiego pana obytego w wersalskich intrygach a zajęcie Londynu dogadzało ambicjom takich jak on bo to i chwała ale też mnóstwo lukratywnych stanowisk. W każdym razie do wojny w Ameryce doszło i wszystko poszło zgodnie z planem. To znaczy wojska lądowe Anglii i główne siły floty znalazły się w Ameryce. Wtedy 8 lipca 1778 roku z Brestu wypłynęła eskadra pod dowództwem 68-letniego admirała, d’Orvilliers. Admirał postępował ostrożnie. Pamiętał o klęskach jakie zadali francuskiej flocie Anglicy. Poza tym wody Kanału La Manche były francuzom nieznane. Dużo lepiej znali wody otaczające Antyle. 27 lipca 1778 roku doszło do bitwy pod Ouessant. Obie strony poniosły małe straty ale Anglicy ucierpieli więcej. W każdym razie Hiszpania została postawiona przed faktem dokonanym bo skoro francuska flota została zaatakowana to na podstawie paktu rodzinnego Hiszpania musiała jej pomóc. Zatem 28 lutego 1779 roku hiszpański rząd oświadczył że jest gotów przystąpić do wojny. Sprawę jednak utrzymywano w wielkiej tajemnicy bo Hiszpanie obawiali się że gdy Anglicy się o tym dowiedzą to zabiorą się do ich galeonów. 3 czerwca 1779 roku francuska eskadra admirała d’Orviliers opuściła Brest i udała się w kierunku wyspy Sisargas koło La Corogne by tam połączyć się z flotą hiszpańską. Było to niezrozumiałe. Prościej byłoby bowiem gdyby flota hiszpańska przypłynęła do Brestu. Stosunek sił wydawał się być wyśmienity dla strony francusko-hiszpańskiej. Royal Navy dysponowała w Kanale La Manche 35 mocno zmurszałymi okrętami liniowymi dowodzonymi przez admirała Hardy. D’Orvilliers miał ich w Breście 35, do tego dochodziło jeszcze 20 okrętów hiszpańskich. 16 czerwca 1779r Hiszpania wypowiedziała wojnę Anglii której sytuacja była trudna. Brakowało pieniędzy. W Izbie Gmin opozycja gwałtownie zaatakowała pierwszego ministra, lorda North. 17 czerwca 1779r eskadra francuska dopłynęła do Sisagras. Stracono tam prawie półtora miesiąca na koncentracje okrętów i zgranie obu flot, chociaż czas naglił bowiem w burzliwym Kanale La Manche flota żaglowa może pływać od maja do września. 30 lipca 1779r połączona francusko-hiszpańska flota pod dowództwem admirała d’Orvilliers wyruszyła powrotem do Brestu. Liczyła 70 okrętów liniowych, 12 fregat i 5 innych statków z 50 tysiącami marynarzy. Przeznaczona do desantu armia lądowa pod dowództwem Victoire de Broglie, brata Charles, zebrana była w Normandii. W Hawrze i Saint-Malo oczekiwało 500 statków transportowych. We Francji panował ogólny entuzjazm. 16 sierpnia 1779r armada d’Orvilliers rzuciła kotwice 10 mil od Plymouth. Wyspa Wight, prawie bezbronna, stała otworem. Pojawienie się floty francusko-hiszpańskiej pod Plymouth wywołało w Anglii panikę. Później Anglicy przyznali że gdyby doszło do desantu to nie byliby w stanie obronić się bowiem wszystko co przedstawiało jakąś wartość bojową było w Ameryce. Jednak Anglię uratowało to że d’Orvillieres otrzymał nowe rozkazy i miał płynąć do Kornwalii. Ten brak zdecydowania w działaniach francusko-hiszpańskiej floty zadecydował że do desantu nie dojdzie. Przyczynił się do tego minister marynarki, Sartine, zdaje się że zwolennik Vergennes. W każdym razie oficerowie d'Orvilliers i on sam zgodzili się że lądowanie w Kornwalii jest niemożliwe ze względu na spóźnioną porę i należy myśleć o powrocie do Brestu. 31 sierpnia 1779r doszło jeszcze do bitwy z okrętami admirała Hardy, które jednak zdołały się wymknąć armadzie francusko-hiszpańskiej i 10 – 14 września 1779r francusko-hiszpańska armada admirała d’Orvilliers powróciła do Brestu. Tym samym porzucono wszelką myśl o desancie na Anglię którego pomysł rzucił 15 lat wcześniej Durand, który przygotował La Roziere a Charles de Broglie i jego ekipa w jego zaplanowanie włożyli tyle wysiłku. Miał on wszelkie szanse powodzenia jednak Vergennes, fanatyk równowagi europejskiej, sobie tego nie życzył. I nie bez racji. Ze stolic europejskich, na przykład z Berlina, dochodziły już sygnały że w wypadku zajęcia Anglii obawiano się wzrostu potęgi Francji. Obawiano się że Bourbon mógłby zostać królem Anglii. Również z Wiednia Breteuil donosił że wzmaga się tam obawa przed rosnącą potęgą Bourbonów. W stolicy Rosji, Petersburgu ambasador angielski skutecznie przekonywał księcia Potiomkina do interwencji. Czyli krótko mówiąc we Francji zwyciężyła opcja twierdząca że desant na Anglię jest dla Francji bezsensowny a nawet szkodliwy. To wszystko potwierdziło się na początku XIX wieku. Przecież Napoleon przygotowywał desant na Anglię i zaraz został wplątany w wojny z kolejnymi odradzającymi się koalicjami. Zresztą w XIX wieku między flotami Anglii i Francji nie dochodziło do konfliktów, obie raczej działały zgodnie i się szanowały. Do większego konfliktu doszło dopiero w 1940 roku ale to już inna sprawa.
-
Anne-Josèphe Terwagne (Théroigne de Méricourt) - jak bajzel-mama zastopowała francuskiego króla i jego gwardię przy pomocy prostytutek
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Biografie
Pisze o tym Robert Margerit w swojej Rewolucji Francuskiej. Ten jej epizod znany jest jako "marsz kobiet na Wersal". Margerit pisze że 4 października 1789 roku w Paryżu w Palais-Royal i na ulicach gromadziły się tłumy złożone w dużej części z kobiet lekkich obyczajów, spośród których wiele było opłaconych. Wznoszono okrzyki przeciwko królowej i arystokratom. Rzucano hasła by udać się do króla do Wersalu zażądać chleba i sprowadzić go do Paryża. Następnego dnia tłum kobiet ruszył na Wersal. Było ich 7-8 tysięcy, oprócz owych dziewcząt również przekupki z hal. O ile przekupkom przywodziła pani Reine Audu to dziewczętom właśnie Theroigne de Mericourt. Nieprawda że źródła milczą bowiem łatwo sprawdzić w wiki że po tych wydarzeniach obie panie miały wytoczony proces. (sprawdzić można pod frazą "Anne-Joseph Theroigne de Mericourt - Wikipedia"). Dalej Robert Margerit pisze że po przybyciu w.w pań żołnierze stacjonujący w Wersalu zaczęli nawiązywać z nimi bliskie kontakty i że prym wśród nich wiodła Theroigne de Mericourt, aż w końcu zaczęli się wahać w swej wierności dla króla. I to musi być prawda bo jest to chyba ostatnia wzmianka o owym sławnym regimencie flandryjskim. Czyli najprawdopodobniej po nawiązaniu tych bliskich kontaktów regiment ten został skreślony z listy regimentów z którymi król wiązał nadzieje. Poza tym to wówczas La Fayette, który dotarł tam później, by bronić króla, uzyskał tytuł Generała Morfeusza bo następnego dnia przespał maltretowanie króla. Też daje do myślenia, że nie spał sam. Nie mówiąc o tym że rankiem całe towarzystwo było pijane, to pewnie i noc musiała być upojna. Co prawda niektóre źródła podają że Theroigne de Mericourt była feministką, ale ja wiem? -
Zatargi wokół Nootka Sound
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Od tego trzeba zacząć że nie był to żaden poważny kryzys w w.w stosunkach. Był natomiast wygodnym dla Ludwika XVI pretekstem do wprowadzenia czegoś co dzisiaj byśmy chyba nazwali stanem wojennym. Żeby zrozumieć ówczesną sytuację należy przypomnieć wydarzenia z czerwca 1789 roku kiedy to na arenie politycznej pojawiło się Zgromadzenie Narodowe. Oznaczało to zmianę ustrojową, Francja zaczęła stawać się czymś w rodzaju monarchii konstytucyjnej. Jednak nie było to na miarę Ludwika XVI. Prowadzenie jakiegoś dialogu z reprezentacją narodu uważał za niegodne króla itd. W każdym razie o niczym innym nie myślał jak tylko o zebraniu wiernych sobie oddziałów i o rozprawieniu się z owym Zgromadzeniem. Jednak i tutaj nie wykazywał się jakimiś talentami politycznymi. Pierwsza taka próba zakończyła się porażką króla 14 lipca 1789 roku. Kolejną, równie niezręczną podjął w październiku 1789 roku kiedy to zaczął w Wersalu (wówczas 20 km od Paryża) gromadzić wierne sobie oddziały. Poradzono sobie z tym bez trudu. Po prostu wysłano prostytutki ze sławną bajzel-mamą Theorgine Mericourt na czele które zajęły się żołnierzami a króla sprowadzono do Paryża i zamieszkał w Tuillerie gdzie był już na oku. Przy trzeciej próbie postępował już zręczniej, pewnie poszedł po rozum do głowy, możliwe też że słuchał mądrych rad. W każdym razie postanowił wykorzystać jakiś zatarg, właśnie w zatoce Nootka. Że dla ówczesnych był to prawdziwy koniec świata było sprzyjającą okolicznością bowiem było wiadomo że nikt nie będzie głęboko analizował samego kryzysu i król osiągnie bieżące cele polityczne. Zaczęło się od tego że wydarzenia w zatoce Nootka mocno przesadzono po czym rozpowszechniono famę że Anglicy mobilizują flotę. Ponieważ Francja na mocy paktu rodzinnego z 1761 roku była sojuszniczką Hiszpanii to król "postanowił" udzielić Hiszpanii pomocy. Zatem Ludwik XVI i jego rada rozkazali wyekwipować 14 okrętów liniowych w portach Oceanu i Morza Śródziemnego. Miały zostać wysłane na pomoc Hiszpanii w konflikcie jaki wybuchł z Anglią. jednak by otrzymać potrzebne na to pieniądze sprawę należało przedstawić Zgromadzeniu Narodowemu. Wydawało się że decyzja króla jest oczywista i użyto formuły że „Jego Wysokość jest zbyt przekonany o patriotyzmie przedstawicieli narodu by nie mieć z góry pewności o ich gorliwości zadeklarowania pomocy”. Jednak te kilka słów uwypukliły straszliwy problem prawa konstytucyjnego który aż dotąd uchodził uwagi członkom Zgromadzenia Narodowego. Ten problem można sformułować następująco: „Prawo wojny i pokoju należy bez wątpienia do suwerennego narodu, zatem czy król w tej kapitalnej sprawie może mieć daleko idące uprawnienia?” i 15 maja 1790 roku w Zgromadzeniu Narodowym wybuchł spór. Alexandre de Lameth takie właśnie pytanie postawił deputowanym i odpowiedział na nie przecząco bowiem przedstawiona przez króla sprawa była sprawą królów przeciwko ludom. Po swoim wystąpieniu Lameth uznał sprawę za zakończoną, to znaczy że król nie otrzyma tego czego żąda. Jednak prawica stała po stronie króla, nie dawała za wygraną i by zyskać na czasie zażądała odroczenia głosowania w sprawie wniosku. Barnave z kolei wystąpił przeciwko temu odroczeniu. Głos zabrał Robespierre i przyznał że naród nie może delegować królowi tak ważnych uprawnień. Wtedy wstał Mirabeau i powiedział że król ma prawo, co najmniej tymczasowe, uzbroić okręty i podjąć środki ostrożności bowiem gotowość do obrony to jeszcze nie wojna. „Można odmówić królowi środków na uzbrojenie okrętów ale robienie z tego dyskusji o prawie do wojny i pokoju jest wmawianiem Francuzom że jesteśmy w poważnym kryzysie międzynarodowym a to może tylko spotęgować wewnętrzny nieład”. Zatem przedstawił wniosek by odrzucić wniosek Lameth i postąpić po myśli króla. Wystąpienie Mirabeau skrytykował baron de Menou który rozróżnił wojnę „ministerialną” od wojny „narodowej” i wyraził niepokój, w sumie całego Zgromadzenia Narodowego, słowami: „Zwycięski król stanowi wielkie niebezpieczeństwo dla wolności jeżeli jest królem Francuzów”. Mirabeau, który od tego mniej więcej czasu był na żołdzie dworu, ocenił że atmosfera jest niesprzyjająca i tego dnia postulat króla nie ma szans a następnego dnia wyjdzie z tego debata na temat „Czy naród może delegować prawo do wojny i pokoju?”. Problem nabrał nagle niesłychanej wagi: bo oto w czasie gdy wydawało się że król był pozbawiony największej części swych uprawnień zauważono że pozostawiono mu najważniejsze, bo mógł dysponować losem narodu na arenie międzynarodowej. Na tym tle doszło do próby sił między prawicą a lewicą. Ta druga po raz kolejny zaatakowała głosem Charles de Lameth który przypomniał zapały wojenne przodków Ludwika XVI, m.in. Henryka IV któremu w skrwawieniu Europy przeszkodził tylko sztylet Ravaillaca. Prawica kontratakowała ustami ojca Maury który powiedział że to Zgromadzenia demokratyczne rzucały narody w niepotrzebne wojny. Mirabeau natomiast na osobności spotkał się z triumwirami (Lameth i 2 innych) i przeczytał im projekt przygotowanego przez siebie dekretu będącego po myśli króla. Bezskutecznie próbował ich zastraszyć. Nic z tego nie wyszło i z czasem sprawa zatoki Nootka rozeszła się po kościach a król, koniec końców, nic na niej nie ugrał. Jednak ujawnił się po raz pierwszy pewien problem natury prawnej czy konstytucyjnej. Nic takiego nie ustaliło. Udaremniło tylko królewskie machinacje. Co do paktu rodzinnego to chyba jego dzieje są ciekawe. Zawarty w 1761 roku, w czasie gdy piracka hałastra angielska poczynała sobie na oceanach w najlepsze, przewidywał współpracę flot. 1761 rok to we Francji czasy ustroju absolutnego a powoływano się na ten pakt w 1790 roku, kiedy Francja była czymś w rodzaju monarchii konstytucyjnej. Działał jeszcze później gdy Francja była republiką. To byłyby chyba ciekawe rozważania dla prawnika. -
Po prostu wystukałem i takie cyfry mi wyszły. Przecież wiadomo że jest to rząd wielkości i tyle. Co do bitwy pod Ouessant to wszędzie pisze że nie ma pewnych danych, prawdopodobnie straty są zaniżone i to sporo. Po prostu był to okres terroru i dowódcy którzy mieli pecha podczas działań wojennych mogli zostać uznani za wrogów ludu, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dlatego bardzo uważali co piszą w swoich raportach. W każdym razie gdzieś czytałem że tak naprawdę straty francuskie po Ouessant były o wiele większe niż te pod Trafalgarem. Stanu floty francuskiej to wówczas chyba sami Francuzi nie znali. Zazwyczaj przed jakąś morską kampanią robiono remanent (chyba dopuszczalne określenie) tego czym się dysponuje bo nie wszystkie statki będące na stanie nadawały się żeby postawić na nich na przykład armaty. Jeżeli jakiś statek był zmurszały to nie brano go pod uwagę bo mógł nie przetrzymać pierwszego rejsu. Zresztą taki sposób postępowania przed kampanią morską zastosowano w związku z kryzysem w zatoce Nootka i pewnie było to typowe. A żeby rozważyć konsekwencje tej bitwy to raczej należałoby zastanowić jakie zadania miały do wypełnienia obie floty i która z flot swoje zadanie wypełniła. Wyżej ktoś już o tym pisał. Oczywiście straty bojowe grają tu rolę. Tyle że w ówczesnych kampaniach morskich większe były straty wynikające ze zużycia sprzętu i chorób.
-
Thomas Paine i jego stosunek do prostytucji i o kilku szczegółach z jego biografii
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Nauka, kultura i sztuka
Może to jacyś niedouczeni historycy a co do annałów kościoła to te chyba coś mówią, chodzi o Church News. Proponowałbym wystukać frazę "Church as rich history in Philadelphia - Church News". Tam pisze wyraźnie że w 1839 roku Joseph Smith założył w Filadelfii pierwszą gminę mormońską. -
Bo wszyscy niesłusznie przypisują tej bitwie jakieś nadzwyczajne znaczenie a nikt nie bierze pod uwagę stosunków francusko-hiszpańskich z tego okresu, które odegrały wówczas naprawdę istotną rolę. Pewnie że nie. O ile pamiętam to żywot okrętu liniowego w owym czasie liczono na 20 lat a jego koszt był horrendalny dlatego budowę (może raczej rozbudowę) floty rozpoczynano wówczas gdy miano zamiar rozpocząć jakąś morską kampanię. Zazwyczaj nie budowano okrętów po to by stały w porcie i bez potrzeby gniły.
-
Po straceniu Ludwika XVI sprawy się skomplikowały i Hiszpanii nie wypadało nie wypowiedzieć Francji wojny ale też jako pierwsza z europejskich potęg, już po roku czasu, zawarła z Francją pokój i w praktyce powrócono do idei tego traktatu, mimo że Francja była wówczas republiką. W praktyce został przekreślony dopiero w 1808 (7?) roku. Pewnie że sytuacja w 1793 roku była inna niż ta w 1761 roku bo w 1793 roku pakty zawierały narody a nie królowie, ale były to raczej problemy natury prawnej natomiast idea tego paktu do 1808 roku była taka sama jaka się narodziła w 1761 roku. Zresztą chyba nawet w Wiki można znaleźć informacje że idee tego paktu były jeszcze żywe w 1815 roku. Tak czy owak to nie bitwa pod Trafalgarem dokonała tych przełomów a dynastyczne zawirowania między Bonapartymi a Bourbonami i wśród samych Bonapartych.
-
A co to było? W XVIII wieku nie było Kolumbii Brytyjskiej, ta nazwa pojawia się chyba dopiero w połowie XIX wieku. Noot wzięło się stąd że Anglofoni w mowie potocznej w ten sposób skracają nazwę Nootka i czasami forma Noot pojawia się również w języku pisanym. LUDZIE!!! Dlaczego wy nie czytacie tego co napisałem? A przecież w poprzednim poście napisałem że: Ten Trafalgar zbiegł się w czasie z zerwaniem tego paktu rodzinnego francusko-hiszpańskiego i dlatego początek panowania Anglii na morzu przypisuje się (niesłusznie) owym niepowodzeniom koło Trafalgaru a nie zerwaniu paktu rodzinnego. Pisałem już gdzieś o tym. Chodzi mi o to że w owych czasach, gdzieś na początku XIX wieku, miały miejsce dość istotne wydarzenia w wyniku których doszło do zaburzenia istniejących dotąd sojuszy; Anglia stała się największą potęgą morską; rozpadło się hiszpańskie imperium kolonialne. Bez zrozumienia tego co się wówczas na zachodzie Europy wydarzyło nie zrozumie się dzisiejszej Zachodniej Europy i przyczyny tych dość przełomowych wydarzeń nie można upatrywać w zniszczeniu paru przegniłych łajb pod Trafalgarem a zauważyłem że wszyscy tej bitwie przypisują jakieś ogromne znaczenie. W 1789 roku Bourbonowie nie zostali bynajmniej pozbawieni władzy. Ludwik XVI nadal był królem i nadal rządził tyle tylko że jako monarcha konstytucyjny. Przyznano mu sporo władzy, niezłą listę cywilną (wypłatę). Że źle się w tej roli czuł bo uważał że z poddanymi nie należy wchodzić w dyskusje to inna sprawa. Krótko mówiąc rozpoczął różne ciemne intrygi, druga strona nie dała za wygraną i 11 sierpnia 1792 roku doszło do ostrego starcia i to dopiero wówczas Ludwik XVI został pozbawiony władzy, aresztowany, sądzony przez Zgromadzenie Narodowe i stracony w styczniu 1793 roku. Przy tym jego braciom, hr. Artois i hr. Provence nic się nie stało bo wcześniej wyemigrowali. Zwracam uwagę że pisałem o tych wojskach francuskich którymi dowodził Murat. To już trochę zmieniło sytuację bo ów był szwagrem Napoleona, a zatem można go uznać za członka rodziny cesarskiej. Trzeba pamiętać że Hiszpania trochę się skompromitowała wojując z Portugalią bo mimo, wydawałoby się ogromnej przewagi, nie mogła sobie z nią poradzić i stąd pomoc francuska. Pakt Rodzinny (ten z 1761 roku) był bardzo korzystny dla obu stron bo dzięki pomocy Francji na morzu łatwiej było Hiszpanom bronić przed Anglikami swoich galeonów, francuskie manufaktury dostarczały towaru dla handlu z Ameryką. Dla Francji był natomiast korzystny bo otwierał jej południowoamerykańskie rynki. Dlatego dyplomacje obu stron starały się skwapliwie go utrzymać i wydawało się że po zamianie dynastii w Hiszpanii, z Bourbonów na Bonapartych wszystko będzie po staremu. Jednak Murat był tylko mężem siostry cesarza, Charlotte, zatem jego legitymacja jako ewentualnego króla Hiszpanii nie była najmocniejsza. Natomiast usilnie do tego dążyła Charlotta, ulubiona siostra Napoleona i to jej intrygi doprowadziły do takiego zamieszania że wszystko się tak poplątało że nie było już powrotu do dawnego status quo. To niezrozumienie wynika stąd że Szanowny Secesjonista, nieuważnie czyta to co piszę. Ja zaś cały czas pisałem że to nie bitwa pod Trafalgarem, którą się przecenia, doprowadziła do wyżej opisanych przemian na początku XIX wieku a wydarzenia w Hiszpanii. Słusznie Szanowny Secesjonista napisał że Trafalgar pod względem militarnym, ani jakimkolwiek innym niewiele zmienił. Z tym że bilans zabitych i rannych na pewno porażającym nie był. Zajrzałem do Wiki i tam straty pod Trafalgarem przedstawiają się następująco: 23 okręty 7000 marynarzy zabitych i rannych 7000 jeńców. Z tym że są to straty francusko-hiszpańskie, zatem można przyjąć że straty francuskie stanowiły połowę tego w.w, czyli: 12 okrętów 3500 marynarzy zabitych i rannych 3500 jeńców. Francuzi na pewno tych strat nie uważali za porażające. Tutaj trzeba by się odwołać do bitwy stoczonej 1 czerwca 1794r (13 prairial roku II) pod d'Ouessant. Bitwę tę stoczyła sama flota francuska. Jej straty były wówczas następujące: 10 okrętów 4000 marynarzy 3000 jeńców. Czyli można powiedzieć że pod d'Ouessant Francuzi ponieśli takie straty jak pod Trafalgarem a mimo to na pewno nie uważali ich za porażające ponieważ uważali że tą bitwę wygrali, głosili to wszem i wobec.
-
Wtedy we Francji obowiązywał kalendarz republikański. Traktat został zawarty 4 thermidora 1795 roku, czyli prawie dokładnie rok po obaleniu Robespierre które nastąpiło 9 thermidora roku III ale w Paryżu podano to do wiadomości 8 thermidora, niekoniecznie przypadek. 4 thermidora 1795 roku III to inaczej 22 lipca 1795 roku. Chodzi o zatokę Nootka. Wtedy to była chyba Kalifornia bo wówczas Kalifornia należała do Hiszpanii a awantura w zatoce Nootka poszła o to że Hiszpanie skonfiskowali angielskie statki bo uznali że są to wody hiszpańskie. W każdym razie we Francji ta sprawa wywołała kryzys który chyba trzeba nazwać konstytucyjnym bo Ludwik XVI chciał natychmiast rozpocząć wojnę w obronie swych krewnych, Burbonów Hiszpańskich. I tu wkroczyło Zgromadzenie Narodowe które utrzymywało że król bez zgody Zgr. Nar. nie ma prawa wypowiadać wojny, tym bardziej że chodziło o jego krewnych. Uznano to za wojnę króla nie narodu. Chyba po raz pierwszy w historii nowożytnej wystąpił taki problem.
-
Nie słyszałem żeby ktoś szefa tajnego kontrwywiadu francuskiego kojarzył z dyrektorem zakładów pończoszniczych, chociaż do końca głupie to nie jest bo taki dyrektor mógł mieć wprawę w postępowaniu z różnymi debilowatymi kapusiami typu Bolek. Co do mnie to wszystko co wiem o szefie francuskiego kontrwywiadu jest z książek Pierre Nord. Przy czym ów autor nigdzie nie wymienia jego nazwiska a gdy mu przyjdzie coś o nim pisać to nazywa go "Wielkim Szefem Kontrwywiadu". Pisze że 31 sierpnia 1940 roku Wielki Szef Kontrwywiadu francuskiego wraz ze swoim sztabem urządził swą siedzibę w willi Eole w Marsylii. Ten adres był jedną z największych wówczas tajemnic i nikt o tym nie wiedział. Członkowie kontrwywiadu znali co najwyżej tylko kryptonim: P.C Cambronne. Natomiast 30 lipca 1942 roku w przewidywaniu lądowania aliantów w Afryce Północnej ewakuowano Sztab Kontrwywiadu z willi Eole w Marsylii a jego szefowie rozpoczęli wędrowne życie. I teraz pytanie co oznaczało to "wędrowne życie". Można się tylko domyślać że przemieszczali się między Londynem a Afryką Północną. Z tym że bym się nie zdziwił gdyby Anglicy nie wiedzieli kto owym "Wielkim Szefem" jest. Szanowny Secesjonista wie, zatem GRATULACJE. Zresztą dość prawdopodobne jest że jakaś stała siedziba tego Wielkiego Szefa i jego sztabu znajdowała się w Dakarze bo tam umieszczono najważniejsze archiwa francuskich służb. Tyle że ten dokument jest w książce "Mes Camerades..." i autor przytacza go własnymi słowami, jak to by powiedziała pani w podstawówce. Mogę go odszukać. "Travaux Ruraux" to znaczy chyba "Roboty Rolne".
-
Trochę mi się pomyliło. Nazwisko owego dygnitarza brzmi nie Damler a Detmar. Bardin był jednym z szefów siatki Eleuthere. Można go chyba nazwać oficerem kontrwywiadu ale nie jego szefem. Dobrze wiedzieć. Ja o tej dyrektywie nie słyszałem. Zdaje się że Szanownemu Secesjoniście coś się pomyliło. To znaczy Paryż z Marsylią. Lafont (Laffont, Chamberlin) był kolaborantem Gestapo ale w Paryżu, konkretnie na ul. Lauriston 93.
-
Tu chodzi o tzw. Pakt Rodzinny zawarty w 1761 roku między Francją a Hiszpanią z inicjatywy Choiseul. Był "Rodzinny" ponieważ po obu stronach Pirenejów panowali Bourbonowie. Był to środek Wojny Siedmioletniej a jego genezą było połączenie floty francusko-hiszpańskiej by zapewnić przewagę nad flotę angielską. Później to był jeden z filarów francuskiej dyplomacji i na ogół działał. W 1790 roku doszło do poważnych zadrażnień angielsko-hiszpańskich na wodach Kaliforni (zatoka Noot) w Ameryce Północnej. Wówczas król Francji, Ludwik XVI chciał ruszyć z pomocą Hiszpanii jako krewny tamtejszych Bourbonów. Jednak w końcu XVIII wieku sytuacja polityczna była niezwykle skomplikowana i do tego nie doszło. Po straceniu króla w 1793 roku Hiszpania, czy może raczej hiszpańscy Bourbonowie, wypowiedzieli wojnę Francji. Jednak sytuacja była bardzo skomplikowana bo to wypowiedzenie było spowodowane raczej intrygami Brissot. W każdym razie rok po obaleniu Robespierre, chyba dokładnie 9 thermidora 1795 roku, zawarto pokój między Francją a Hiszpanią w Bazylei. I trochę wszystko wróciło do normy w każdym razie na tyle że floty hiszpańska i francuskaznowu nawiązały ze sobą współpracę. W 1807 roku wybuchła wojna hiszpańsko-portugalska. Francja poparła Hiszpanię i na początku 1808 roku weszły tam wojska francuskie dowodzone przez szwagra Napoleona Joachima Murata by dotrzeć do Portugalii (geografia). W związku z wydarzeniami Rewolucji Francuskiej Bourboni mieli złą opinię (intrygowali przeciwko republice i cesarstwu itd.) i pewnie również na hiszpańskich Bourbonów źle patrzono. Przy tym żoną Murata była ulubiona siostra Napoleona I, Charlotte, wiecznie niezadowolona, która wpadła na pomysł żeby zostać królową Hiszpanii (oczywiście u boku męża Murata jako króla Hiszpanii) wyszło z tego niezwykłe zamieszanie i tak się skończył sojusz francusko hiszpański. W zasadzie skutki poczynań Charlotty odczuwa się do dziś bo i dziś Hiszpania jest trochę rozdarta między Francję, z którą łączy ją historia, kultura, a Anglię która pomogła jej kiedyś wyzwolić się z francuskiego jarzma (pewnie to pamiętają) a dzisiaj jeszcze łączy ich wspólny ustrój. (monarchia konstytucyjna)
-
Bardziej mnie interesowała na przykład jego interakcja, że to tak nazwę, z vichystowskim dygnitarzem Damler. Przyznam że o placówce Dalhia nie słyszałem. W Tuluzie była placówka Agence Immobiliere która nosiła kryptonim Rose. Co do Glaieul to była to placówka Agence Immobiliere starej. Na jej czele stał najpierw Philippe-Auguste zwany Soleil który przekazał ją później kpt. Mordant, z wykształcenia matematykowi. Glaieul została rozproszona w kilku miejscach: Hamman de Canebiere, Rabateau, bulwar Perier, ul. D’Anvers. Była ściśle poprzegradzana. Prowadziła ona między innymi podwójnych w Niemczech. Ci jednak szybko rezygnowali było to bowiem bardzo niebezpieczne przy tym Niemcy również rezygnowali z nich bo nie dostarczali nic ciekawego bowiem Algier i Londyn z kolei nie dostarczały niczego z braku łączności. Siatka wkrótce została ograniczona do zwykłych agentów i honorowych korespondentów. W Niemczech pozostał tylko jeden podwójny, który przysporzył jednak później niesamowitych kłopotów i niewiele brakowało, a skończyłyby się wpadką całej siatki. Na bazie Glaieul powstała placówka Agence Immobiliere młodej Larva. O ile Glaieul przetrwała to Larva została przez Niemców rozpoznana i w kwietniu 1944 roku zadecydowali że należy z nią skończyć. Aresztowano Jean Avallart, który został rozstrzelany w Buchenwaldzie. Wraz z nim skończyła się cała organizacja. Schwytano również kpt. Paul Vellaud, który po raz drugi został zrzucony we Francji. Jego również rozstrzelano w Buchenwaldzie 5 października 1944 roku. Dokonywano licznych innych aresztowań Agence Immobiliere Młodej. Delage udało się uciąć głowę francuskiemu FFI na południowym wschodzie Francji. To nie jest żadna moja narracja tylko wiadomości przytoczone z książki Pierre Nord "Mes Camerades...". A co do postaci to są one prawdziwe tyle że nie należy za bardzo przywiązywać się do występujących w niej nazwisk. Nie wiem czy Szanowny Secesjonista to wie ale w każdej normalnej armii za zapisanie na luźnej kartce nazwisk 3 żołnierzy ze stopniami wojskowymi można mieć spotkanie z prokuratorem a tu mamy o wiele poważniejsze tajemnice bo dotyczą działań w których zachowanie tajemnicy gra zasadniczą rolę. To i nie ma się co dziwić że autor był z nazwiskami ostrożny. Nie wiem co to za dyrektywa ale wiem że prace nad Wałem Atlantyckim Organizacja Todta rozpoczęła w maju 1942 roku. Się tego domyśliłem bo z tego co o nim się wie to posiadał ogromną władzę o czym świadczy choćby to że dokonał czystki w policji marsylskiej. Musiał mieć ogromne uprawnienia. Zresztą ustalenie prawdziwej struktury niemieckich służb w Marsylii zajęło francuskiemu kontrwywiadowi sporo czasu. Zgaduję że Szanowny Secesjonista ma jeszcze o tym coś do dodania. Nic tylko ich o tym poinformować.
-
Tyle że tu nie chodziło o sardynki w oleju. Przede wszystkim trzeba pamiętać że flota pod Trafalgarem nie była flotą francuską a francusko-hiszpańską. Sojusz francusko-hiszpański, zwany paktem rodzinnym, zapewniał tym dwóm monarchiom panowanie na morzu a przynajmniej zrównoważenie floty brytyjskiej, ze wskazaniem na przewagę floty francusko-hiszpańskiej. Ten Trafalgar zbiegł się w czasie z zerwaniem tego paktu rodzinnego francusko-hiszpańskiego i dlatego początek panowania Anglii na morzu przypisuje się (niesłusznie) owym niepowodzeniom koło Trafalgaru a nie zerwaniu paktu rodzinnego. Pisałem już gdzieś o tym. A co do owych dalekich rejsów to chodziło o rejsy między Europą a Antylami Francuskimi. Admirałowie francuscy mieli tę trasę opanowaną doskonale i przebycie Atlantyku na tej trasie nie było dla nich najmniejszym problemem. Natomiast problemem był kanał La Manche. Wody Kanału La Manche były dla nich o wiele mniej znane niż te antylskie. Kanał La Manche w końcu XVIII wieku pozostawał domeną Anglików.
-
Trudno tu czemuś zaprzeczyć ale jednak sądzę że Szanowny Secesjonista nie uważał na lekcjach historii. Przecież w owym czasie Cesarstwo Bizantyjskie ograniczało się do miasta Konstantynopol z przyległościami, przy czym z tych przyległości Turcy sobie nic nie robili. Samo miasto liczyło ok. 40 tys ludzi a na przykład w 1453 roku cesarz bizantyjski dysponował flotą złożoną z 7-8 okrętów nie bardzo nadających się do walki, gdy taka Wenecja i Genua miały ich kilkaset. Praktycznie nie miał wojska. W 1453 roku musiał zdać się na łaskę Genueńczyków którzy zajęli stanowiska na najważniejszych odcinkach. Greków było stać na utworzenie 500-osobowego oddziału rezerwowego stacjonującego wewnątrz miasta a żołnierze greccy nie nadawali się nawet do naprawy murów którym tureckie armaty jakieś tam szkody wyrządziły (niewielkie). Krótko mówiąc owo Cesarstwo Bizantyjskie w połowie XV wieku tak naprawdę jako państwo było mniej warte niż większość włoskich państewek. Miało oczywiście przeszłość i renomę, która, jak się wydaje, działa i na nas, ale za takimi ulotnymi wartościami musi iść jakaś realna siła żeby można je było brać pod uwagę. Jednak Konsantynopol miał renomę. Do dzisiaj działa na wyobraźnię. I tamtejszy kler miał duże wpływy, tyle że duchowe. W każdym razie takie grosze opłaciło się zainwestować. Przecież napisałem że genezą tej unii była chęć uzyskania jakiegoś grosza przez cesarza Bizantyjskiego. Nie wiem, nie sprawdzałem autora ale wydaje mi się że pisze mądrze. Nie rozumiem. To trochę inne czasy. Duszan zmarł w 1355 roku, 80 lat przed wydarzeniami o których piszemy i Serbowie byli raczej zawsze sprzymierzeńcami Konstantynopola.
-
Przecież gdzieś tutaj pisałem wyraźnie że francuskie służby współpracowały ze służbami brytyjskimi i amerykańskimi w związku z lądowaniem w Afryce Północnej. I było wielkim sukcesem tych służb, to znaczy francuskich, brytyjskich i amerykańskich, że udało im się Niemców zaskoczyć, czyli przede wszystkim chodziło o utrzymanie tajemnicy. Do tych machinacji nie mogli natomiast wciągać tych z Vichy bowiem to groziło obudzeniem czujności Niemców. Natomiast było na odwrót, poprzez Vichy wyciągnęli od Niemców informacje które pomogły im w przeprowadzeniu tego zaskoczenia. Jaśniej tego tłumaczyć chyba nie jestem w stanie. Zamieścił go Pierre Nord w swojej książce. Nie wiem, może coś tu się pogmatwało do reszty ale chyba wyraźnie napisałem że nie chodzi co było przed a co potem a o nazwę. Ja twierdzę że nazwa tej siatki brzmiała Agence Immobiliere (Agencja Nieruchomości), wy że Travaux Ruraux. Co to za dyrektywa o tym numerze też nie wiem. Znowu się czegoś ciekawego o sobie dowiedziałem. Przecież gdzieś wyżej napisałem wyraźnie że na pierwszej stronie książki "Mes Camerades..." wydanej w 1947 roku autor napisał że nie ma już przeszkód żeby nadać prawdziwą nazwę temu co przez dwa tomy nazywa Agence Immobiliere (Agencja Nieruchomości), że jest to: Societe d'Entreprise des Travaux Ruraux" (TR) Mimo to później cały czas używa określenia Agence Immobiliere, nawet w III tomie wydanym chyba w latach 1970-tych. Nie mam pojęcia o dziennikarstwie czy o publicystyce, najwyżej tyle co widzę w telewizji, ale zauważyłem że zdarza się że na początku dziennikarz mówi że sprawy wyglądały tak i tak (przeważnie podając jakąś oficjalną wersję). Po czym dalej snuje na dobre własne interpretacje. I wygląda na to że autor tutaj też tak postąpił. Uważam że aby uniknąć czepiania się go o coś. Bo przecież natrętom mógł zawsze powiedzieć "No co fantastyki nie wolno pisać?".
-
Zauważyłem że Szanowny Secesjonista zaczął darzyć atencją Wiki i stamtąd wziął owe Travaux Ruraux. Przepraszam ale dla mnie to ściema. Autor "Mes Camerades... " zaczął pisać tuż po wojnie, i jeżeli książka została wydana w 1947 roku to musiał ją zacząć pisać wcześniej a zatem w czasie kiedy te sprawy były aktualne, wielu ludzi którzy się podczas wojny wplątało w to i owo (współpracowali, nie współpracowali) miało później problemy i autor musiał trochę oględnie pisać i na wszelki wypadek wolał napisać że nazwa tej siatki brzmiała Travaux Ruraux ale później cały czas pisał, również w wydaniach z 1970 roku że jest mowa o Agence Immobiliere (Agencja Nieruchomości). I, wbrew Wiki i historykom Szanownego Secesjonisty, uważam że prawidłowym określeniem tej siatki jest Agence Immobiliere (Agencja Nieruchomości) i to z dwóch powodów. Otóż gdzie indziej czytałem o rozpoznawaniu Wału Atlantyckiego. Do strefy gdzie go budowano było bardzo trudno się dostać, na granicy niemożliwości. Ale jaki taki dostęp mieli tam jeszcze agenci handlujący nieruchomościami ponieważ wówczas na tym rynku panował ruch. Chodziło o to że właściciele domów w tej strefie chcieli się ich pozbywać bowiem spodziewano się tam walk, nalotów a zatem wielu było takich co woleli sprzedać dom za bezcen niż go stracić za friko. Bardzo możliwe że Niemcy to jakoś tolerowali (pewnie bez przesady) bo w końcu tu chodziło o coś takiego jak poszanowanie cudzej własności, a zatem było bliskie ideologii. Na podstawie analogii można przypuszczać że podobnie było w strefie nieokupowanej którą Niemcy zaczęli okupować. Przecież nawet gdyby byli armią aniołów to musieli mieć jakiś dach nad głową a za tym kryły się jakieś rekwizycje, czasowe wywłaszczenia itp. I Francuzowi który te sprawy prowadził łatwiej było niż komu innemu nawiązać kontakty z niemieckim dowództwem i zorientować się z kim ma do czynienia. (nazwiska dowódców, numery jednostek itd). stąd pewnie znaczenie jakiejś Agencji Nieruchomości i później z jakichś powodów ta nazwa zaczęła funkcjonować. Po drugie istnieje dokument, sprawozdanie z konferencji szefów niemieckiego kontrwywiadu we Francji na której omawiano obce siatki szpiegowskie działające we Francji i tam jest mowa o Agencji Nieruchomości, nie o żadnym Travaux Ruraux, przy tym niemieccy kontrwywiadowcy zaliczali ją raczej do siatek brytyjskich. Napisałem wyżej że, przynajmniej według mnie, owo TR to tak naprawdę była Agencja Nieruchomości. Nie wiem jak były poszczególne komórki oznaczane ale wątpię żeby były to jakieś jednoznaczne oznaczenia choćby dlatego żeby nie ułatwiać ich rozszyfrowania. W końcu i wśród Niemców mógł się znaleźć ktoś mądrzejszy od Brunnera i po co było takiemu ułatwiać sprawę? Wątpię też że były jakieś oznaczenia botaniczne, jeżeli były to pewnie przez nie również wpadali. Jedynym określeniem botanicznym mi się kojarzącym była nazwa szkoły w której szkolono Agentów Agencji Nieruchomości: Lycee Papillon. Papillon to po francusku, o ile dobrze pamiętam, motyl. Że jest to nazwisko zmienione to nie ulega wątpliwości. Słowa Ledroit de Regle można przetłumaczyć jako "norma postępowania" i widać ze coś tu nie tak a zatem i siatka Regle pewnie nie istniała co nie znaczy że Delage nie wygarnął z jakiejś siatki Agencji Nieruchomości 27 ludzi i ich nie rozstrzelano. Autor "Mes Camerades..." pisze że w styczniu 1943 roku w marsylskim Gestapo rozpoczął pełnienie służby scharfuhrer SS którego znano pod różnymi nazwiskami: Hans Dunker, Freed Hackenschmidt, Wilfried Senack, Dejchm Weber. Najbardziej jest jednak znany jako Delage. Miał niewiele pond 30 lat. Przedtem był barmanem w Berlinie, szefem recepcji w dużym hotelu. Prędko zapisał się do partii nazistowskiej. W końcu 1942 roku miał kłopoty bowiem wdał się w jakieś konszachty handlowe z Francuzami. Swe obowiązki wykonywał niezwykle sprawnie. Szczególne predyspozycje wykazywał do służby kontrwywiadowczej. Zaraz zwerbował prawdziwą bandę którą dowodził jego zastępca Holz i siatkę informatorów. Zaczął od przeprowadzenia czystki w policji. Co do "P" to się nie zastanawiałem bo nie warto. Trudno żeby autor w 1946 roku pisał kto był rok wcześniej szefem kontrwywiadu. A co do Bardin to był on jednym z bohaterów, jeżeli to można tak nazwać, "Mes Camerades..." Ale gdyby w Vichy wiedzieli że nastąpi lądowanie w Afryce to by ich wtargnięcie Niemców do strefy nieokupowanej nie zaskoczyło. A nie mieli nawet prawa tego wiedzieć i nie mieli nawet prawa nie dać się zaskoczyć. Stąd zaskoczenie i pośpieszne tworzenie tymczasowej siatki.
-
Tak. Napisałem bo wydawało mi się że niektórzy utożsamiają go z owym "P" co jest ewidentnym błędem. Przecież lądowanie w Afryce Północnej było okryte wielką tajemnicą, poza tym cały czas trwała rozgrywka o francuską flotę. Tego określenia cały czas używa Pierre Nord w swej książce "Mes Camerades...". Na samym początku jest tylko odnośnik że tak naprawdę chodzi o nazwę Travaux Ruraux ale później już konsekwentnie używa Agence Immobiliere. Mi to po prosu wygląda na jakiś kamuflaż i dlatego wolę pamiętać że nazwa brzmi Agence Immobiliere. Tu też jest jakieś niedomówienie autora, można nawet lekka kpina, bo ów kapitan legii cudzoziemskiej był niemy. to jak mógł szkolić? Z w.w książki wynika że były dwa etapy szkolenia w Touquet a techniczne sprawy (skoki spadochronowe, szyfry itp) były gdzie indziej. Trochę dużo pisania. Z tego co wiem to siatkę Regle rozszyfrował pogromca francuskiego ruchu oporu na południu sharfuhrer SS, Delage, szef marsylskiego Gestapo. Pewnie w związku z lądowaniem w Normandii otrzymał rozkaz zdjęcia jej i 6 czerwca 1944 roku aresztował Regle i jego 27 ludzi. Wszystkich natychmiast rozstrzelano, za wyjątkiem właśnie Regle który wojnę przeżył.
-
Więc powtarzam: francuskie służby powstały dużo wcześniej i na ogół wszyscy twierdzą że przetrwały wojnę, oczywiście mogli się zmieniać dowódcy ich organizacja bo zmieniała się sytuacja polityczna i militarna ale Niemcy do końca ich całkowicie nie rozgryzły. O ile wiem to dopiero po wojnie przeprowadzono w nich czystkę. No więc mam książkę Pierre Nord "Mes Camerades sont mort" tom III. W miejscu gdzie w książkach pisze wydawnictwo w tej książce jest: LIBRAIRIE ARTHEME FAYARD EDITIONS FAMOT. GENEVE 1974 Będę używał określeń z tej książki tzn Agence Immobiliere zamiast Travaux Ruraux i major "P" zamiast Bardin. Na stronie 128 jest rozdział "LES JEUNES EQUIPES A LA RESCOUSE skoro tekst oryginalny to tam pisze Le commandant P... superieur immediatde de M. Vauthier , considerant a juste titre ce dernier et son organization tres menaces, voulut mettre sur pied une Agence Immobiliere jeune capable de les remplacer. Il la crea. L'Evolution rapide de le guerre et les jeux de la chance et du hazard ne permirent peut-etre pas aux jeunes d'accomplir totalement leur mission fondamentale, qui etait d'apporter autant de renseignements que les anciennes. Mais, contre toute attente les anciens tinrent le coup jusqu'au bout. Les jeunes, en se sacrifiant dans une atmosfere d'epopee, eurent le temps, avant de mourir, de remplir au-dela de tout espoir une tache initialement secondaire qui se revela vitale pour l'ensemble : ils retablirent les liaisons plus etroites, rapides et frequentes que jamais, entre la metropole et les terres libres. Grace a eux tout une partie de la Resistance qui menacait de tomber dans le marasme et de s'eteindre par consomption, faute d'echanges avec l'exterieur , de directives, d'ordres, de renforts, et plus encore de conscience de son utilite, fut de nouveau nourrie, vivifie, relance. Or c'eatit a mon avis personel, l'un de groupes de patriotes les plus efficaces dans le domaine du renseignement par l'Agence Immobiliere ancienne, sur le plan de l'action de l'Organisation de Resistance de l'Armee. Ce resultat, les jeunes le payerent presque tous de leur vie. J'ai deja rendu hommage a leur holocauste . Czyli wyraźnie pisze że z Agence Immobiliere młodej wszyscy zginęli. Autor użył tylko słowa holocaust zamiast hekatomba. kilka stron dalej, na stronie 132, pisze o ich szkoleniu: En cooperation avec les Anglais , grand specialistes en la matiere, P... etablit programme d'instruction pour ses durs. On les fait passer au centre de parachutage et de sabotage que les britanniques ont somptueusement installe, avecl'infailible instinct de comfort de leur race dans le Touquet algerois au Club des Pins. Czyli wynika jednoznacznie że szkolili ich Anglicy. No przecież logika wskazuje że jeżeli do kraju wchodzi obca armia to wszelkie biura różnych służb wywiadowczych muszą przynajmniej zmienić lokale bo tak na dobrą sprawę to budynki w których pracują może poznać każdy obywatel. Ja sam, na przykład, przejeżdżam często koło Biura Antykorupcyjnego a przecież to tajna służba. Zatem należy przeorganizować, pojawia się problem łączności dla tych służb, potrzebny sprzęt radiowy itp. A tak poza tym to wejście wojsk niemieckich do strefy nieokupowanej nie było zaskoczeniem? Nie mogę nie mam bowiem dostępu do dobrze poinformowanych źródeł. Wnioskuję że źródła z których korzysta Sz. Secesjonista mają luki. Co do Polski to było wiadomym że wojska angielskie nie będą tu walczyły zatem pewnie wywiad brytyjski traktował Polskę po macoszemu , na nasze szczęście. Zresztą jeżeli Sz. Secesjonista ma na myśli np. cichociemnych to byli to wszystko zawodowi oficerowie, zatem już wyszkoleni. Dla Anglików pewnie priorytetem była Francja i Holandia bo przecież można się było spodziewać że tam będą walczyły ich wojska. A w Holandii też doszło do hekatomby. Na przykład operacja Pole-Nord podczas której Anglicy zrzucili 53 skoczków holenderskich których Niemcy wyłapywali. Przeżyło z nich tylko 3. Nawet ich wyszkolenie techniczne pozostawiało wiele do życzenia bo w ogóle nie działał security-check, czyli umówione znaki przekazujące że się nadaje pod presją. I to tylko z braku wyszkolenia. Po wojnie zresztą na tym tle były dyplomatyczne zadrażnienia między Holandią a Anglią. Tu muszę się zdać na źródła Szanownego Secesjonisty. Nie chce mi się go szukać. Jakoś akwizycja mnie nie interesuje.
-
Faktycznie mam ograniczoną bazę źródłową bo dotychczas wydawało mi się że francuskie tajne służby powstały o wiele wcześniej. Tu i ówdzie można spotkać twierdzenia że jako pierwsi stworzyli nowoczesne tajne służby, już w XVIII wieku. Po prostu po zawarciu rozejmu z Niemcami różnorakie francuskie służby działały pod oficjalnym szyldem Service Securite Militaire, czyli Służby Bezpieczeństwa Wojskowego a ich zapleczem była strefa nieokupowana. Tu chodzi o placówkę Służby Bezpieczeństwa Wojskowego w Marsylii której szefem był kpt. Ledroit de Regle. Współpracował z nim szef wojskowego sądu okręgowego major „R”. Do listopada 1942 roku razem aktywnie zwalczali niemieckich szpiegów, nawet legalnie skazywali ich na rozstrzelanie. Raz aresztowali nawet niemieckiego oficera Lynckx. Na podstawie znalezionej u niego listy płac aresztowali 88 szpiegów. Oficera skazali na 8 lat tyle że wynaleźli mu przestępstwa obyczajowe. Niemcy zareagowali z dużym opóźnieniem. Po lądowaniu Anglosasów w Afryce Północnej ta marsylska placówka zeszła do podziemia i powstała na jej bazie placówka Starej Travaux Ruraux, "Glaieul". To niech się Szanowny Secesjonista odnajdzie i napisze o dotyczący czego cytat chodzi. Ale była to organizacja tworzona w pośpiechu w warunkach zaskoczenia jakim było wejście Niemców do strefy nieokupowanej i ci co ją powoływali to właściwie spisali ją na straty, uważali że Niemcy szybko się z nią rozprawią. Chodziło tylko o zyskanie na czasie który pozwoliłby na utworzenie służby z prawdziwego zdarzenia, czyli Travaux Ruraux Młodej. Wśród określeń dotyczących kontrwywiadu mówi się o również kontrwywiadzie ofensywnym i wielu służbom udało się taki stworzyć. O owej siatce Traveau Ruraux Jeune (Młodej) można powiedzieć że uprawiała kontrwywiad ofensywny choćby dlatego że działała na terenach zajętych przez wroga, ale nie nazywała się Jeune Offensif. Zresztą kontrwywiad ofensywny uprawiała również Travaux Ruraux Vieil (Stara). Jeżeli ktoś pisze o tajnym kontrwywiadzie to wygląda na niedouczonego i nie warto go czytać. Pewnie zalecanemu przez Sz. Sec. autorowi chodziło o kontrwywiad ofensywny. Ale przede wszystkim działania intoksykacyjne. Przecież to podstawowe pojęcie. Te służby musiały być poprzegradzane. To znaczy każdy ich członek musiał znać minimalną liczbę osób należących do jego siatki i skrzynkę kontaktową. Przegrody były tworzone tak żeby w razie wsypy nie mogło zostać aresztowanych więcej niż 5 osób.
-
Mam to z książki Gerarda Waltera "Ruina Bizancjum" autor napisał tam że około 1435 roku między cesarzem bizantyjskim Janem VIII a papieżem Eugeniuszem IV podpisany został traktat zredagowany w dobrej i należnej formie. Przewidywał on że cesarz otrzyma 8 tys florenów na pokrycie kosztów podróży poza tym miały zostać wysłane 4 wielkie galery na koszt papieża do Konstantynopola by przywiedź do Włoch cesarza, greckich duchownych i ich świtę. Razem było to ok. 700 osób. Poza tym cesarz miał jeszcze otrzymać do dyspozycji 15 tys florenów „na zaradzenie problemom jakie mogły zaistnieć na skutek jego oddalenia od stolicy cesarstwa”. Z tych pieniędzy 6 tys przeznaczył na własne potrzeby a 6 tys na przekupienie greckiego kleru
-
Udział gen. Franco w wojnie
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
W biografii Canarisa napisanej przez Andre Brissaud pisze że 24 lipca 1940 roku Franco podpisał trójstronny układ między Hiszpanią, Portugalią i Wielką Brytanią pozwalający na wymianę handlową w strefie funta szterlinga. Przyznał Anglikom kilka drobnych ustępstw i odwołał generała Lopeza który zbyt gorliwie wznosił okrzyki na cześć Fuhrera i Duce podczas spotkania z oficerami niemieckimi na granicy francusko-hiszpańskiej. Ja znam taką wersję. a teraz szanowny Secesjonista może przekazać swoją. -
Cesarini jednoznacznie opowiadał się za Eugeniuszem IV.
-
W drugim tomie "Mes Camerades..." Autor napisał że w końcu 1942 roku do Algieru przybył „P” szef wszystkich francuskich służb kontrwywiadowczych. Obawiając się o Agence Immobiliere (czyli Travaux Ruraux) utworzył drugą bliźniaczą jej służbę ale całkowicie od niej odgrodzoną, Agence Immobiliere Jeune Młodą (czyli Travaux Ruraux jeune) Na jej czele postawił kpt. Vellaud zwanego Toto. Jej placówka utworzona w Marsylii nosiła kryptonim Larva. Na jej czele „P” postawił kpt. Avallart zwanego Jean-Marie. Miała wypełniać te same zadania co Glaieul (placówka Starej Agencji) ale również organizować połączenia przez Morze Śródziemne. Autor używa określeń Agence Immobilliere zamiast Travaux Rureaux, nie podaje też nazwiska owego szefa wszystkich francuskich służb kontrwywiadowczych tylko określa go jako "P". To komplikuje trochę książkę ale jest raczej zrozumiałe. I tak wydaje mi się że sporo napisał. Przyznam że nie wiem o co tu chodzi i uważam że nie warto tego zgłębiać Po co jakieś bezsensowne tajemnice w czerwcu 1940 roku. Przecież połowa Francji nie była okupowana, tam francuskie służby mogły sobie spokojnie działać oczywiście w tajemnicy ale nie w konspiracji pod okupacją. I swoje robiły, w dużej mierze legalnie, do końca 1942 roku ponad 3 tys obywateli zostało skazanych za szpiegostwo w tym jeden Niemiec (obywatel niemiecki?) tyle że tego ostatniego nie skazali oczywiście za szpiegostwo a wynaleźli mu co innego (sadyzm?) i Niemcy nie zareagowali. Pierre Nord w "Mes Camerades... " pisze: w marcu 1943 roku szef francuskiego kontrwywiadu, major P przystąpił do tworzenia przegród nowej Agencji Nieruchomości dla odróżnienia od istniejącej nazywanej Młodą. Najpierw powołał w Algierze zastępców, 2 kapitanów, później trzeciego, kapitana Vellaud zwanego Toto któremu powierzył funkcję lotnego członka dowództwa który miał dokonywać inspekcji Agencji Nieruchomości Młodej. Oczywiście potrzebny był również sprzęt. Szkoleniem zajął się kapitan, były dowódca kompanii legii cudzoziemskiej, niezdolny do służby bowiem poważnie ranny w twarz, nie mógł mówić. Szefowie służb specjalnych wybrali spośród ochotników tych których uznali za najbardziej nadających się do niebezpiecznych misji. Ochotnicy napływali z Francji przez Pireneje i byli między nimi tacy którym udało się wydostać z hiszpańskich więzień ale byli też i tacy co pochodzili z Afryki Północnej. Program szkolenia i samo szkolenie prowadzono we współpracy z Anglikami, wielkimi specjalistami w tej dziedzinie. Przeznaczeni do tajnej roboty przechodzili przeszkolenie w centrum spadochronowym i sabotażu które Anglicy urządzili w klubie w algierskim Touquet między Algierem a Sidi-Ferruch. Stamtąd tych którzy przeszli wszystkie próby i szkolenia wysyłano do centrali El Biar gdzie doskonalono szkolenie agentów wywiadu i obsługi radia. Formowano z nich drużyny uwzględniając podobieństwa i cechy uzupełniające się co miało sprzyjać należytemu wykonywaniu zadań. Ochotników nie brakowało. Byli to ludzie wszelkiego pokroju, nawet dawni antymilitaryści, różne łobuziaki którzy widnieli w policyjnych kartotekach, trenerzy sportowi, doktorzy filozofii, technicy i poeci. Byli to nie tylko młodzi mężczyźni ale również i dziewczęta i to w dość pokaźnej liczbie. Docierali do Francji poprzez Pireneje, na małych stateczkach rybackich, zrzucani na spadochronach. Z tego widać że i koncepcja działalności tych grup była angielska Bo byli uważani za najlepszych speców w tej dziedzinie. Losy Agencji Nieruchomiści Młodej (czyli Travaux Ruraux Jeune) pokazały że niezasłużenie. Powiedziałbym że wpadka Jeune dobrze charakteryzuje różnicę między T.R Starą a T.r Młodą. Autor "Mes Camerades... "pisze o tym tak: nocą 7/8.V.1943r w okolicach Saint-Tropez wylądował Avallart. Towarzyszył mu tylko jeden współpracownik. Został przyjęty przez Glaieul (placówka Starej Agencji) dostał, jak to się wówczas powiadało: mieszkanie, papiery, różną pomoc i rady. Jak tylko Larva okrzepła natychmiast oddzieliła się od Glaieul. Obowiązywała dewiza: „podział ryzyk”. Na swego adiutanta Avallart wybrał młodego chłopaka, przedsiębiorczego i z wyobraźnią, Durand, (nazwisko fałszywe) który jednak z oporem akceptował narzucane środki ostrożności. Podobał się jednak Avallart, który tak naprawdę nie miał dużego wyboru bo Algier żądał wyników i czas go naglił i swoją siatkę musiał organizować niejako z marszu. W dalszej kolejności zwerbował na agenta Max de Vos, którego Agence Immobiliere Stara od pewnego czasu unikała. De Vos z wyglądu przypominał tłustego knura. Był z tych co to wszystkich znali i wszystko widzieli. O sobie mówił że jest Belgiem, znał Rosję w której się urodził, Niemcy gdzie był akwizytorem Luftwaffe, Francję gdzie był przedstawicielem Lowe-Radio, Hiszpanię gdzie handlował alkoholem itd. Niesłychanie zaradny posługujący się wszystkimi możliwymi językami. Potrafił załatwić wszystko w cudowny sposób: mieszkanie, zaopatrzenie, przejazdy, ubranie, fałszywe papiery. Wystarczyło go tylko poprosić. Słowem idealny agent. Durand w każdym razie był nim zachwycony. Tym bardziej że ten obiecywał w rekordowych terminach plany fortyfikacji nadbrzeżnych i organizację Gestapo na południowym wschodzie Francji. W 1941 roku de Vos dał się zwerbować przez Abwehrstelle w Stutgarcie i odtąd pracował jako podwójny dla francuskiego wywiadu. Dostarczał Niemcom info pod całkowitą francuską kontrolą. Po pewnym jednak czasie prowadzący go kpt. Letranger z Algieru zrezygnował z jego usług i go uśpił. Nie miał nic przeciw niemu ale przestał mu ufać. Czyli widzimy że Stara agencja obawiała się de Vos, mimo że był wartościowym agentem. Pewnie "chłopaka z wyobraźnią" (raczej skauta) Durand też by nie zaakceptowali. Natomiast Agencja Młoda takich akceptowała. Później się okazało że to był błąd bo przez to wpadli. Nie zauważyli tego co Starej wydawało się podejrzane. To chyba trafnie charakteryzuje różnicę między nimi. Pierre Nord też tego nie pisze bo w końcu Anglicy byli sprzymierzeńcami. Ale że byli źle szkoleni wynika z kontekstu. Kiedy się w jednym miejscu czyta że Anglicy są najlepszymi specami od takich szkoleń a później że siatka przez nich szkolona uległa zagładzie to przekaz staje się jasny. Zresztą powyższy przykład z de Vos chyba o czymś mówi. W III tomie "Mes camerades... " autor pisze że w grudniu 1942 roku szef kontrwywiadu, major P, bezpośredni przełożony Vauthier, opuścił Francję by przez Hiszpanię udać się do Londynu. Uznał że on sam i podległa mu Agencja Nieruchomości są bardzo zagrożone na jej czele postawił Vauthier ale zdecydował że należy powołać drugą Agencję Nieruchomości, zwaną dla odróżnienia Młodą, która mogłaby zastąpić starą Agencję Nieruchomości kiedy ta zostanie przez Niemców zlikwidowana. Jednak nikt nie mógł przypuszczać że ta stara Agencja Nieruchomości przetrwa natomiast Młoda ulegnie bezprzykładnej, całkowitej eksterminacji. Zginęli prawie wszyscy jej członkowie. Napisałem tak jak autor: Agencja Niruchomości zamiast Travaux Ruraux żeby nie gmatwać. Możliwe że jechał do Londynu prosić Anglików o pomoc w organizowaniu Młodej A tak poza tym to jeżeli zginęli wszyscy jej członkowie to jest to chyba nawet coś więcej niż hekatomba. Nie wiem co znaczy określenie Jeune offensif a poza tym tu nie jest mowa o francuskim tajnym kontrwywiadzie a o Travaux Ruraux Jeune bo to on był szkolony przez Anglików. Nie wiem czy Szanowny Secesjonista wie czym różni się kontrwywiad służb na takim poziomie jak francuskie od naszych kontrwywiadowców chodzących podobno w starych kapciach i biorących kupę kasy. Bo u nich nie ma wyraźnego rozgraniczenia na wywiad i kontrwywiad, jeżeli w ogóle takie rozgraniczenie istnieje. Oczywiście łapanie szpiegów należy do ich zadań ale to tylko mały fragment ich działalności. Ten kontrwywiad o którym mowa wyżej umieszczał również swych agentów w niemieckich siatkach działających przeciwko francuskim służbom stąd pewnie ktoś napisał Jeune offensif, nie jest to jednak nazwa siatki a scharakteryzowanie jej działalności. Zresztą wyżej pisałem że kontrwywiad prowadzi najwartościowszych szpiegów, a zatem zdobywa również informacje i owe w.w siatki sporo takich dostarczyły, przeważnie niesłychanie ważnych.
-
Nie wiem jak interesy kardynała mogą być sprzeczne z papieskimi. Przecież papież był i jest monarchą absolutnym a kardynał ma go słuchać i tyle, czy to odpowiada jego interesom czy nie. Przecież chyba żaden sobór nie nakazywał nieposłuszeństwa papieżowi. Zwolennicy wyższości soboru nad papieżem czyli koncyliaryści ograniczali się do prawa kontroli nad papieżem, ewentualnie do usunięcia go ale nie do nieposłuszeństwa. Przede wszystkim chodziło o nakazywanie przez papieża opłat na rzecz stolicy apostolskiej i tyle. Unia florencka była z góry skazana na niepowodzenie. Chyba była nawet zawarta z inicjatywy cesarza bizantyjskiego Jana VIII który widząc trudną sytuację papieża Eugeniusza IV postanowił zdobyć trochę grosza i zaproponował papieżowi podporządkowanie mu się. Papieżowi było to potrzebne bo wzmocniłoby go to w konflikcie z soborem i przystał na propozycje Jana VIII. Jan VIII oraz najważniejsi biskupi przybyli do Włoch zostali suto opłaceni przez papieża i podpisali unię. Przy czym animatorem tego podporządkowania się był właśnie Cesarini. To on urabiał (przeważnie finansowo) greckich biskupów i robił to dla papieża. Nie wiem zatem skąd pomysł że miał sprzeczne z nim interesy. Jednak owi biskupi którzy podpisali unię po powrocie do Grecji spotkali się z taką krytyką że szybko się jej wyrzekli przy tym powstało tam silne stronnictwo anty łacińskie. Obawiano się tam że podporządkowanie się papieżowi doprowadzi do rozstrzygania sporów teologicznych za pomocą stosów, tak jak to miało miejsce na zachodzie. Wielu było takich co woleli Turków od łacinników, bo Turcy nie palili nikogo na stosie, przynajmniej za religię. Takie podziały były w całym ówczesnym chrześcijaństwie i mogło to w takim czy owym stopniu zaważyć również na wyniku bitwy pod Warną.