euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Coś może w tym być. Wenecjanie osiągnęli sporo korzyści po upadku Konstantynopola. Zyskali przewagę nad swymi konkurentami: Genueńczykami i Pizańczykami. Otrzymali Kretę na której im bardzo zależało. Co do Cesarstwa Nicejskiego to nie tylko nic nie utrudniało ono Wenecjanom ale wręcz ułatwiało. W 1213 roku zawarli z cesarzem nicejskim, Teodorem Lascarisem niezwykle korzystny układ na mocy którego kupcy weneccy mogli się poruszać swobodnie po ziemiach Lascarisa bez wnoszenia jakichkolwiek opłat, podczas gdy inni kupcy, nawet nicejscy, musieli te opłaty wnosić. Otrzymali też inne przywileje.
-
Czy jestem w stanie się nauczyć na chociaż 70 % ?
euklides odpowiedział Desmond → temat → Matura z historii i WOS-u
Ja jednak radzę Ci się uczyć. -
Nowa wędrówka ludów czyli co dalej?
euklides odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
I jeszcze w pracy śpi -
Nowa wędrówka ludów czyli co dalej?
euklides odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
I jeszcze w pracy śpi -
Nowa wędrówka ludów czyli co dalej?
euklides odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No jeżeli będą sobie mogli wyjechać kiedy chcą i po cichu to co wówczas z dofinansowaniem jakie podobno z unii ma na nich przyjść? Przecież w grę wchodzą jakieś oficjalne rozliczenia. -
Wojna o niepodległość kolonii w Ameryce Północnej
euklides odpowiedział w4w → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Mnie się wydaje że tam mniej chodziło o cenę a więcej o zasadę. Cena mogła być niska bo w Anglii magazyny herbaty pękały w szwach i nie wiadomo było co z nią robić. Amerykanie natomiast nie uznawali ceł i stąd cała ta awantura. Francuskie źródła mówią że w II-giej połowie XVIII wieku w Ameryce Północnej mieszkało 60 tys Francuzów i 2 mln. Anglików/Amerykanów. Tamtejszy Francuz to na ogół kanadyjczyk i katolik. Ci kanadyjscy katolicy stanęli po stronie króla Anglii Jerzego III po opublikowaniu przez niego Quebec Act. Zresztą wątpię by w Ameryce Północnej istaniała jakaś wielka chęć do oderwania się od metropolii. Że w końcu do tego doszło to był to raczej wynik francuskich poczynań. Ale to chyba nie dotyczy kultury anglosaskiej. Tam wojny domowe godzily raczej w polityków. Tak było już podczas Wojny dwóch Róż. Za Cromwella, np. po zdobyciu Yorku i wydaniu go na łup, wszystko skończyło się na symbolicznym rozbiciu chrzcielnicy w katedrze. Nikt tam nie rabował, nie burzył i nie gwalcił. Maryland to była w końcu 1 z 13 kolonii a czysto katolicką to była chyba w tylko w XVII wieku. Z tego co wiem to w ogóle sie nie obywali. Uznawali tylko te podatki które byly uchwalane przez ich zgromadzenia. -
Wojna o niepodległość kolonii w Ameryce Północnej
euklides odpowiedział w4w → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Jak mogła iść w ich ślady? Niechęć między kanadyjskimi papistami a protestanckimi 13 koloniami istniała zawsze. Pamiętać trzeba że do Ameryki w XVII i XVIII wiekach wyjeżdżali często ci co byli prześladowani religijnie. Po Wojnie Siedmioletniej ta niechęć się spotęgowala i urosła do rangi nienawiści. Co więcej JerzyIII szukał sojuszu z kanadyjskimi papistami przeciwko koloniom (Quebec Act) i popełnił tym samym ogromny, kto wie czy nie decydujący o wyniku wojny,błąd. Zdaje się że w rojalistycznej armii Johna Bourgoyna która w 1777 roku wyruszyła z Kanady były oddziały francuskich kanadyjczyków. To dlatego koloniści tak chętnie strzelali do rojalistów pod Saratogą. W ogóle w wydarzeniach z tego roku (marsz gen. Howe na Filadelfię) można wyczuć jakąś intrygę francuskich służb i dyplomacji. W końcu armia amerykańska pod Saratogą była uzbrojona i zaopatrywana przez agenta francuskich służb, Beaumarchais. Howe mógł być zaskoczony tym że Francja może zaopatrywać wojska strzelające do Francuzów. Howe był zwolennikiem polubownego załatwienia sprawy. Przecież to normalna postawa podczas wojny domowej. Dziwić się? Co do Foxa to czy przypadkiem nie był on zwolennikiem reformy parlamentu londyńskiego? Wydaje mi się że tak. Chciał w tym parlamencie widzieć deputowanych z Ameryki. Było to mądre rozwiązanie ale miało również przeciwników i to po obu stronach oceanu.Amerykanie traktowali to z rezerwą bo świętą była u nich zasada: "żadnego podatku bez przedstawicielstwa" a amerykańscy deputowani w Londynie to pachniało tam uchwalanymi podatkami. W Anglii też wielu nie chcialo widzieć w parlamencie amerykańskich prostaków. Zdaje się ze francuska dyplomacja i francuskie służby potrafiły te rozbieżności zręcznie wykorzystać. Tu chyba nie chodziło o taniość a o to że ta herbatka miała być oclona. P.S Według mnie wiecej ciekawego można się o tej wojnie dowiedzieć czytając historię Sekretu Króla niż jakieś podręczniki historyczne. W każdym razie raczej tam należy szukac wyjaśnienia niezrozumiałej decyzji generała Howa w 1777 roku i innych wydarzeń jakie tego roku miały miejsce. -
Kwestia prawna różnych warstw społecznych w średniowieczu
euklides odpowiedział Zemh0 → temat → Ogólnie
Ciekawe. Adopcja wywodzi się z ustroju rodowego i wraz z jego zanikaniem to pojęcie pewnie również ewoluowało. Rozklad ustroju rodowego następował w feudaliźmie. Oczywiście tam gdzie ów feudalizm miał miejsce, a w feudaliźmie na pewno prawo małżeńskie z czasem się wykształciło, predzej czy później. Zatem żona coś do powiedzenia miała. Nie wiem czy, Szanowny Secesjonisto, nie masz na myśli uznania przez szlachcica swego nieślubnego dziecka z chłopką. Wątpię żeby takie dziecko miało pełne prawa po ojcu. Dziedziczył chyba tylko herb i zdaje się że w poprzek tego herbu widniał drąg by nie było wątpliwości że taki szlachcic jest z nieprawego łoża. Po prostu nie wiem, co nie znaczy że nie mogę się mylić. Wolałbym ten przykład, też bym podał swój. -
Kwestia prawna różnych warstw społecznych w średniowieczu
euklides odpowiedział Zemh0 → temat → Ogólnie
Ta sprawa jest chyba jednak trochę bardziej skomplikowana. Przyznam się że nie slyszalem o przypadku żeby rycerz adoptowal chłopskiego syna, poza tym nawet jeżeli do tego doszlo to co na to jego żona? Jeżeli to już uczynił to pewnie by zapewnić mu dziedziczenie majątku czy jakichś przywilejów po sobie a w tym przypadku adopcja to nie było najlepsze wyjście. -
Co Wy taką wagę przypisujecie owym wycinaniom w pień? Mogło się oczywiście zdarzyć (i zdarzało się) że jakaś armia najechała jakąś ziemię i ją opanowala, ale wówczas w pień to przewaznie wycinano mężczyzn kobiety sobie zostawiano (przynajmniej te mlodsze). Te później zostawały matkami, a według mnie to matka ma największy wpływ na wychowanie dziecka. W ten sposób mogło się nawet zdarzyć że taka inwazja i wycinanie w pień wzmacniało kulturę którą chcialo się unicestwić.
-
Jednak podczas PWS dawało się to wyraźnie rozróżnić. Przykładem może być artyleria francuska. Jej podstawowym działem w 1914 roku była lekka armata polowa 75mm. Zastosowano w niej wszystkie osiągnięcia techniki z tego okresu. Strzelala prochem bezdymnym, szybkostrzelna o minimalnym rozrzucie, hydrauliczny oporopowrotnik. W 1914 roku armia francuska dysponowala 65 pułkami takiej artylerii i tylko 5 pułkami artylerii ciężkiej (120-240mm). Uważano że owa 75-tka jest dobra na wszystko i inna armata nie jest już potrzebna. Częściowo to się sprawdziło. Podobno ta armata zadecydowała o zwycięstwach nad Marną i pod Verdun. Nazywano ją królową dział, później armatą zwycięstwa. W wojnie pozycyjnej nie sprawdzała się jednak najlepiej i wówczas zaczęto rozwijać pułki artylerii ciężkiej które były dużo mniej mobilne ale miały duży zasięg i dużo potężniejsze pociski.
-
Nic nie pomyliłem a o wielu sprawach decyduje geografia. Przypominam że ofensywa niemiecka która zakończyła sie klęską Francji rozpoczęła się 10 maja 1940 roku atakiem na Belgię i Holandię i to tam wszystko się decydowało. Była to tzw. bitwa o Holandię. Przecież nie trzeba być wielkim wojskowym by wiedzieć że pozycja obronna taka jak linia Maginota traci na wartości jeżeli zostanie oskrzydlona a jej tyły zagrożone. Z chwilą kiedy wyjaśniło się że Niemcy poprzez Belgię i Holandię obejdą Linię Maginota to straciła ona na znaczeniu i Francuzi zaczęli ją opuszczać. Tym bardziej że cel polityczny został osiągnięty bowiem wiedzieli dobrze że dopóki Niemcy będą trzymali Belgię i Holandię to Anglicy nie przestaną walczyć.
-
Kwestia prawna różnych warstw społecznych w średniowieczu
euklides odpowiedział Zemh0 → temat → Ogólnie
Z tego co wiem to adopcja wywodzi się z prawa rzymskiego i oznaczała przyjęcie do rodu. To znaczy po urodzeniu dziecka matka przychodziła z nim do pater familiae który decydował o tym co z tym dzieckiem uczynić. Jeżeli ów je zaakceptował zbierał się cały ród on zaś unosił dziecko wysoko nad głową i wtedy dziecko stawalo się pełnoprawnym obywatelem. Mogło się zdarzyć że pater familiae go nie zaakceptował wówczas dziecko uśmiercano. Mogło to być spowodowane na przykład ułomnością dziecka lub niemożnoscią wykarmienia dodatkowego członka rodu. Jeżeli matka nie godzila się z postanowieniem pater familiae to musiała opuścić ród. Z tą adopcją dziecka przez rycerza to musiała też być chyba zgoda rodu, przecież tu chodziło o sprawy spadkowe -
Jest w tym bardzo wiele prawdy, ale nie do końca. Można przypomnieć ile kłopotów narobił Rosjanom fort w Poznaniu. Królewiec bronił się praktycznie do końca wojny. Linia Mannerheima spełniła swą rolę w 100%-tach. Nawet owa wyśmiana Linia Maginota kto wie czy nie wypełnila swojej roli. W swym założeniu miała się trzymać przez 40 dni, to jest do czasu aż Anglicy i Amerykanie się zmobilizują. W praktyuce "broniła" się dłużej. Poza tym zmusiła Niemców do marszu przez Belgię, a to już miało konkretne znaczenie, tyle że polityczne. Anglicy bowiem nigdy nie pogodziliby się żeby Belgia pozostała w rękach niemieckich a to był najlepszy gwarant sojuszu francusko-brytyjskiego. Przełamanie Linii Zygfryda też dużo kosztowało Amerykanów. No i pamiętać trzeba że koszty zdobycia bunkra były przeważnie większe niż jego wybudowanie i obrona.
-
Od kiedy mamy... wino?
euklides odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Przejrzałem internet i gdzieś przeczytałem że ów motyw z Rawenny ma pochodzenie hinduskie. Zresztą i bez tego analogie są zauważalne. Poza tym hinduizm jest chyba starszy niż religie, czy cywilizacje, europejskie, które z niego nawet niewątpliwie czerpały. -
Od kiedy mamy... wino?
euklides odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
To by trzeba chyba sięgnąć do mitologii hinduskiej. Jest tam przypowieść o dwóch ptakach które usiadły na winorośli. Jeden z nich spożywał gnijące owoce drugi natomiast się temu przyglądał. Ta przypowieść jest odczytywana jako symbol dwóch ludzkich postaw. Ptak który spożył zgniłe owoce jest, a jakże, aktywny i skory do działania, natomiast drugi, który biernie się temu przyglądał, miał naturę kontemplacyjną i rozmyślał. Ten motyw jest powielany róznież w sztuce chrześcijańskiej. Na przykład w mauzoleum Galii Placydii w Rawennie jest wizerunek dwóch ptaków siedzących na brzegu kielicha z których jeden pije a drugi mu się przyglada., -
Anonim Jamblicha - jako wstęp do "rehabilitacji" sofistów
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Starożytna Grecja
Według wielu Sokrates był sofistą. Ja też tak uważam. Sofiści zostali uznani za niebezpiecznych podczas Wojny Peloponeskiej i nie dla arystokracji a dla państwa. Trochę nie jestem przygotowany do takiej dyskusji, ale pamiętam że dla mnie takim typowym produktem sofistów był pozbawiony czci i wiary Alcybiades. Bardzo przebiegły i inteligentny polityk, ale który doprowadził Ateny do ruiny. No i należał do arystokracji. Po skompromitowaniu się demokracji ateńskiej podczas Wojniy Peloponeskiej, Platon wpadł po prostu w drugą skrajność. Chciał państwa w którym wszystko byłoby podporządkowane tegoż państwa interesom. Chciał obywatela idealnego, czyli takiego któryby nie dbał o własne interesy a był stróżem interesów państwa. Dążenie do podporządkowania interesów jednostki państwu rzecz jasna wyklucza wszelką różnorodność, a zatem i wszelki pluralizm, który z kolei jest podstawą demokracji. To tu należy upatrywać takich a nie innych skutków jego dzialalności. Tu chodzi o sprzedaż na wolnym rynku a na pewno wielu nabywcow tej wiedzy oczekiwało że za własne pieniądze dowiedzą się czegoś co będzie ważne dla ich prywatnych interesów, często egoistycznych.. Pewnie uważał że najwyższym celem jest dobro państwa. Co do sofistów i etyki to nie jest powiedziane że jej nie stosowali, przynajmniej później. Wracając do Aten to po Wojnie Peloponeskiej pewnie wielu sofistów było przerażonych tym co zrobili i zaczęli trochę inaczej podchodzić do przekazywanej przez siebie wiedzy. Zauważyłem że tu na tym forum istnieje duże zapotrzebowanie na ekspertów. Tak nawiasem mówiąc uważam taką postawę za niebezpieczną bo zwalniającą od samodzielnego myślenia. Co do mnie to przyznaję ze powyższe poglądy wyraziłem będąc pod wpływem francuskiego historyka Lucien Jerphagnon. To napisałem jako wyraz pewnych refleksji na gorąco nad wypowiedziami pewnych politologów które usłyszalem w TV. Z tego co się zorientowałem to są oni również wykładowcami uniwersyteckimi. Istnieje zatem niebezpieczeństwo że będą wypuszczali absolwentów na miarę Alcybiadesów. Poza tym wydaje mi się że za stwierdzeniami typu "skuteczność" czy "sterowanie" kryje się zasada że "cel uświęca środki". Ta zaś, paradoksalnie, skuteczności nie sprzyja bo niechcący zakładamy wówczas że mamy do czynienia z kimś kto jest od nas głupszy a wówczas łatwo zostaniemy rozszyfrowani jako niegodziwcy. No i kto z takimi będzie chciał mieć coś wspólnego? Trudno się tutaj z czymś nie zgodzić niemniej jednak dopasowanie ustroju spolecznego do tych ideałów nie jest chyba proste i łatwe. Zawsze grozi że próba realizacji tych ideałów skończy się katastrofą i wtedy nastapi wpadnięcie w drugą skrajność, czyli dążenie do stworzenia jednostki bezwzględnie podporządkowanej państwu. -
Co Wy tak z tym dźwigiem? Przecież to nie plac budowy. Z magazynu na pokład działowy pocisk pewnie był dostarczany windą a do lufy pewnie podnoszony podnośnikiem, najprawdopodobniej śrubowym. Możliwe że od windy do działa, po pokładzie działowym, jakimś wózkiem na szynach.
-
Anonim Jamblicha - jako wstęp do "rehabilitacji" sofistów
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Starożytna Grecja
Była to chyba dosyć kontrowersyjna grupa. W Atenach sofistami nazywano tych co mieli na sprzedaż jakąś wiedzę i ją sprzedawali. Zdaje się że byli na bakier z etyką. Nie dbali o nią. Dla nich liczyła się tylko skuteczność. To odróżniało ich od filozofów, którzy w takim lekceważeniu etyki przez sofistów widzieli na przykład przyczynę klęsk jakie spadły na miasto podczas Wojny Peloponeskiej. Dla sofistów na przykład przejawem wolności było jeżeli przy pomocy zręcznych przemówień i interpretacji prawnych (nie wiem czy wówczas była konstytucja) doprowadziło się do uniewinnienia złodzieja. Filozofowie natomiast widzieli w tym przyczynę wszystkich nieszczęść. Według mnie sprawa jest dosyć aktualna, nawet paląca, zdarza mi się czasami słyszeć w TV osobników podających się za szacownych politologów twierdzących że tylko skuteczność się liczy, innego słyszałem jak wykrzykiwał że demokracja to w istocie sterowanie. Niech oni się opamiętają. -
Nie wiem czy tu nie ma pomyłki. Archimedes wynalazł działo parowe a nie pneumatyczne.
-
Poszukuję obiektywnej spójnej historii świata i Polski
euklides odpowiedział bartekk → temat → Historia ogólnie
Ale tego wszystkiego można się dowiedzieć czytając ową 50-cio letnią historię Sekretu. Autor podaje na przykład że jedną z cech charakteru ministra była jego chorobliwa przezorność. Podaje na to taki przykład: Kiedy Vergennes przebywał w Sztokholmie i przygotowywał tam zamach stanu to w przeddzień swoją zastawę stołową zdeponowal u swego przyjaciela, ambasadora Hiszpanii, mimo iż w zasadzie było wiadomym że sukces tego zamachu stanu jest przesądzony. Tę jego przezorność przypisywał dlugiemu pobytowi w Stambule. Rzecz jasna żeby wiedzieć iż w Stambule panowała podejrzliwość i pewien terror to wystarczą jakieś podstawowe wiadomości o Turcji. Co do środowiska i wpływów kulturowych to też jest ta sprawa omówiona. Przede wszystkim szlachectwo Vergennes było wątpliwe przez to w ogóle nie utożsamiał się ze szlachtą czy arystokracją. Nie był zatem powiązany z żadną koterią co powodowało że w swym postępowaniu kierował się francuską racją stanu. Historia Sekretu stawia go pod tym względem na przeciwnym biegunie niż innego wysoko postawionego człowieka z ówczesnych francuskich służb i dyplomacji, de Broglie. Ten z kolei był wielkim panem i w pewnym momencie ujawnila się w nim prywata i wielkopańskie ambicje, co zresztą doprowadziło w końcu do konfliktu między nimi. I to cała psychologia czy antropologia. Co do zachowań czy decyzji Vergennes to to co nastapiło po jego śmierci wykazało że postępował słusznie. Możliwe zresztą że autor Sekretu Króla, Gilles Perrault, kiedy to pisał był pod wpływem owej szkoły Annales. W końcu Francuz. -
i Jednak wygląda na to, że hitlerowska swastyka miała tybetańskie korzenie. Coś znalazłem na ten temat w książce Andre Brissaud „Agenci Lucyfera”. Autor wspomina tam o profesorze Karlu Haushoferze, postaci mało znanej, która jednak odegrała ogromną rolę w historii XX wieku. Był to Bawarczyk o przekonaniach monarchistycznych. Urodził się 27.VIII.1869r. w Monachium. W 1908 roku, jako młody oficer został wysłany na studia do Japonii. Wówczas to w jego życiu nastąpił przełom. Zafascynowała go Japonia, jej imperializm, jej kultura i sztuka. Przede wszystkim jednak związał się tam z jakąś buddyjską sektą, prawdopodobnie Zen, która go szczególnie zafascynowała. Wygląda na to że został jej wyznawcą a zatem wyznawcą buddyzmu. To tam dowiedział się o magicznym znaczeniu swastyki i poznał „legendę o Thule”, która sugerowała, że kolebką narodu niemieckiego są ziemie leżąca gdzieś w Tybecie. Powracając z Japonii odwiedził Indie, Tybet, Syberię. Możliwe, że to wówczas związał się ze Stowarzyszeniem Vril. Było to coś w rodzaju ezoterycznej sekty nawiązującej do teozofii, do ideologii różokrzyżowców o wyraźnie buddyjskim zabarwieniu. Po powrocie do Niemiec napisał dwie książki o Japonii. Gdy wybuchła wojna został powołany do służby czynnej, wojnę zakończył jako dowódca dywizji, w stopniu generała, po czym został profesorem uniwersytetu w Monachium. Tam zwrócił uwagę na jednego ze swoich studentów, lotnika z czasów wojny, Rudolfa Hessa. Nie uważał go za kogoś specjalnie uzdolnionego. O jego zainteresowaniu nim zadecydowały pewne inne cechy Rudolfa, te które pozwalały łatwo nim kierować. Ów bowiem łatwo ulegał emocjom, miał usposobienie mistyka, wierzył we wpływ gwiazd na życie ludzkie itp. Pod wpływem Haushofera, napisał studium na temat: „Jakim musi być człowiek który przywróci Niemcom wielkość”. Hess był wówczas członkiem Stowarzyszenia Thule, pokrewnego ideologicznie Stowarzyszeniu Vril. W swym emblemacie miało ono swastykę, tak zresztą jak stowarzyszenie Vril. Jego członkiem był również Adolf Hitler, chociaż nie odgrywał w nim specjalnej roli. Hess zwrócił jednak na niego uwagę, wydawał mu się bowiem być człowiekiem którego szukał. Kiedy na jednym z zebrań sekty usłyszał przemowę Hitlera, jego mowa i głoszone poglądy poruszyły Hessa do tego stopnia, że zaczął biegać po sali i z entuzjazmem wołać „To on! To on!”. Podbiegł do jednego z przywódców sekty, Sebottendorfa i wyjaśnił, że właśnie znalazł człowieka opatrznościowego. Krótko mówiąc znalazł w Hitlerze człowieka który miał przywrócić Niemcom wielkość, bliskiego ideałowi nakreślonemu w napisanej przez siebie pracy. Od tego czasu zaczęła się jego przyjaźń z Hitlerem, niedługo potem przyprowadził go na spotkanie z profesorem Haushoferem i odtąd ci trzej związali się ze sobą. Kiedy po nieudanym puczu Hitler i Hess przebywali więzieniu w Landsbergu, Haushofer często ich tam odwiedzał i przynosił im książki. Jedna z nich wywarła szczególny wpływ na Hitlera, „Psychologia Tłumu” Le Bona. To pod wpływem profesora Hitler napisał w więzieniu Mein Kampf. Haushofer i Hess byli przy Hitlerze kiedy ten wspinał się na szczyty władzy. Wygląda na to że w całej tej trójce to Haushofer, mający za sobą poparcie stowarzyszeń Vril i Thule, odgrywał pierwszoplanową rolę manipulując dwoma niedorobionymi inteligentami. W pewnym jednak momencie Hitler wymknął się spod kontroli stowarzyszeń i Haushofera. Było to po wyborach w 1930 roku w których jego partia odniosła sukces. To zerwanie nie odbyło się gładko, Thule nie darowywało swoim członkom zdrady. Prawdopodobnie tu należy szukać przyczyn tajemniczej śmierci siostrzenicy Hitlera, Geli Raubal. W każdym razie przywódcy tego stowarzyszenia w latach 1933-35 opuścili Niemcy udając się na emigrację do Wlk. Brytanii i USA. Dokładne okoliczności tych wydarzeń nie są znane. W każdym razie Hitler nie zerwał bynajmniej z ideologią Thule, świadczy o tym to, że przez całe życie przestrzegał ściśle diety jarskiej, którą praktykowały te stowarzyszenia. Tak czy inaczej Hitler wymknął się Haushoferowi oraz owym stowarzyszeniom spod kontroli i w ten sposób na czele światowego mocarstwa stanął niedorobiony inteligent z jawnym programem politycznym, bo sformułowanym w Mein Kampf i to na dodatek przez Haushofera, który nie wymyślił tego programu po to by go realizować. Nad Hitlerem nie dało się już zapanować ani pokrzyżować jego szaleńczych projektów. Co wybitniejsi przedstawiciele Niemiec na próżno w latach 30-tych jeździli do Anglii szukając pomocy przeciwko niemu. Nic nie wskórali. Skutki tego dla Europy i świata były katastrofalne. Nie są to jedyne ślady buddyzmu w III Rzeszy. W 1932 roku zmarł nijaki Henryk Basse, krewny cesarza Wilhelma. Wiele wskazuje na to, że był buddyjskim mnichem. Co do żony Goebbelsa, Magdy, to nie wiadomo jak daleko szło jej zainteresowanie buddyzmem. Nie byłoby natomiast niczym dziwnym gdyby makabryczny postępek Goebbelsów (morderstwo własnych dzieci) miał jakieś motywacje religijne. W 1945 roku w Berlinie miały miejsce również i inne zastanawiające przypadki. 25.IV. 1945 roku w berlińskiej piwnicy żołnierze rosyjscy znaleźli zwłoki 6 Tybetańczyków ułożone po okręgu, pośrodku którego leżało ciało w zielonych rękawiczkach. Wszystko wskazywało na to że było to rytualne samobójstwo. Po zdobyciu Berlina Rosjanie naliczyli ok. 1000 zwłok Tybetańczyków w mundurach niemieckich. Sam profesor Haushofer nie był niepokojony przez aliancką sprawiedliwość. Przed sądami zeznawał jedynie jako świadek, mimo to w 1946 roku popełnił z żoną samobójstwo.
-
Poszukuję obiektywnej spójnej historii świata i Polski
euklides odpowiedział bartekk → temat → Historia ogólnie
Co do Iraku to całkowita zgoda ale co do innych spraw to niekoniecznie. Wrócę do owego "Sekretu Króla" by posłużyć się przykładem. Przypominam że ta historia jest pewną zamkniętą całością i dotyczy dosyć krótkiego wycinka czasu, mianowicie 2-giej połowy XVIII wieku. Czytając o tym odkryłem na przykład pewną bardzo ciekawą postać. Chodzi o ministra spr, zagr Francji z lat 1774-1786, Vergennes. Wokół tej postaci ogniskuje sie wiele zagadnień. Postać o tyle ciekawa że był to również agent tajnych służb. Zatem żadne metody tych slużb, czyli insynuacja,trucizna i różne inne metody typu płaszca i sztyletu nie były mu obce. Mimo to jednak gdy został ministrem zawsze kierował się poczuciem przyzwoitości. Jest to mocno pocieszające wszak wybierając swe metody postępowania na pewno kierowal się wyrachowaniem a nie altruizmem. Znaczy jednak że przyzwoitość popłaca. Uważam że byłby to na przykład doskonaly wzór dla naszych polityków którzy, jak to ostatnie wydarzenia pokazują, często wybierają pokrętne manipulacje. To nie jedyne co się z tą postacią wiąże. Dzięki niemu na przyklad można zrozumieć i dzisiejszy świat. Przede wszystkim stosunki angielsko-francusko-amerykańskie a bez tego chyba nie można zrozumieć i dzisiejszego zachodu. Przecież to Vergennes prowadzil politykę Francji gdy powstawały Stany Zjednoczone. Kto wie czy gdyby nie on to czy dzisiejszy północny Atlantyk nie byłby brytyjskim Mare Nostrum. Dzisiaj natomiast czasami słyszy się ze strony Francji mentorski ton w stosunku do St. Zjedn. typu: "..Francja jako pierwszy sprzymierzeniec Stanów Zjednoczonych itd..." Ta postać rzuciła mi się w oczy kiedy czytałem o Sekrecie Króla. Zresztą nie tylko on. Zrozumiałem na przykład rolę La Fayettei wiele innych spraw. Wątpię żebym zwrócił na to wszystko uwagę gdybym czytał odnośne rozdziały jakiejś mądrej książki pisanej według reguły jakiejś historycznej szkoły. -
Poszukuję obiektywnej spójnej historii świata i Polski
euklides odpowiedział bartekk → temat → Historia ogólnie
Trochę trudno mi się z tym wszystkim zgodzić. Przykladanie zbyt wielkiej uwagi do łapania szerszego obrazu jakiegoś zjawiska grozi tym że zatracimy rolę jednostek w nim. Tło jakichś wydarzeń jest potrzebne ale nie należy z nim przesadzać. Tym bardziej że ostatnio z pewnym zdumieniem zauważyłem że w historii ciągle jest wiele do odkrycia, a przede wszystkim są tematy nietknięte. Takim tematem jest na przykład historia tajnych służb i miałem wiele uciechy kiedy to odkryłem. Pisałem tu już o Sekrecie Króla i nie chciałbym zanudzać ale istotnie my Polacy prawie nic o tym nie wiemy chociaż ma sporo wspólnego z naszą historią. Książkę o tym napisał ktoś praktycznie na podstawie zachowanych listów i chociaż autor przytacza sporą bibliografię to książka ta nie ma w sobie nic z kompilacji. Poza tym żeby ją zrozumieć wystarczy szkolna znajomość historii i to bynajmniej nie uniwersyteckiej. Obejmuje 50-60 lat i można powiedzieć że jest to stosunkowo drobny okres historii ale bardzo wiele o historii mówi i pozwala wiele z tej historii zrozumieć. Pewien Florentyńczyk, Machiavelli, zwany również Wielkim Florentyńczykiem powiedział: "Idź zawsze swoją drogą a ludzie niech mówią co chcą". Coś cię w historii zainteresowało to bierz się za to stosując metodę wziętą z nauki plywania: skok na głęboką wodę. Szersze tło zawsze sobie później możesz dorobić. -
Martin Bormann- wierny sługa Hitlera czy superszpieg NKWD?
euklides odpowiedział Andreas → temat → Biografie
Przeczytaj co jest napisane na tym forum to będziesz wiedział więcej: DWS> polityka ustrój dyplomacja> czy Auswartiges Amt miał agentów. Można tam trafić również poprzez wystukanie tagu "Bormann"; posty #54 i wyżej.