euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Nazywano go "Barba Roja" pewnie od rudej brody. Po hiszpańsku znaczy to Rudobrody. dlatego zwracano się doń w skrócie Roja. Przeważnie comandante Roja. To możnaznaleźć nawet w googlach. Niektórym podobno przedstawial się jako Esteban Roja. W rzeczywistości nazywał się Manuel Pineiro Losada, co nie jest dzisiaj tajemnicą. Zresztą u szefów tajnych służb zdarza się że posługują się pseudonimami. Szefa tajnych slużb Batisty pełnił w każdym razie zanim Batista opuścił Kubę. Prawdopodobnie to on przeprowadzil operację przekazania władzy Castro z rąk Batisty. A tak poza tym to tutaj nie da sie ominąć wątków agenturalnych. Trzebaby uznać że nie ma CIA, że contras co przybyli do Zatoki Świń to debile itp.
-
Pisałem mimochodem na luzie. W tym przypadku chodzi o Manuel Pineiro Losada. Miał pseudonim, czy może przezwisko "Barba Roja" co znaczy Rudobrody. Stąd często nazywano go Roja: Esteban Roja, Cornellio Roja ale najczęściej comandante Roja (comandante=generał). Był absolwentem najlepszych amerykańskich uniwersytetów, mial żonę Amerykankę i doskonale znał język. W latach 50-tych i 60-tych był najprawdopodobniej powiązany z amerykańskimi służbami wywiadowczymi, ale nie z CIA. Prawdopodobnie pracował na rzecz specjalnej amerykańskiej sekcji wywiadowczej kierowanej przez deputowanego demokratów Forrestala. Miała ona za zadanie przede wszystkim zreformować CIA, która to służba, stosunkowo wówczas mloda, popełniała wiele błędów. Że taka sekcja istniała to swiadczy o tym, książka napisana przez Irwin Blacker "The Kilroy Gambit". By ten cel osiągnąć Forrestal nawiązał współpracę z wywiadem rosyjskim który dysponował na Kubie siatką szpiegowską zorganizowaną tam podczas wojny przez ambasadora w Hawanie, Baszirowa, który w 1943 roku zwerbował do współpracy młodego Fidela Castro, wówczas studenta. Z Forrestalem wspólpracowal również wywiad francuski który mial na Kubie wplywy bowiem część kubańskiej arystokracji miała korzenie francuskie od początków XIX wieku kiedy to wielu karaibskich Francuzów chroniło się na Kubie przed rewolucją. Na Kubę przybyli również różni specjaliści francuscy z Indochin, na przyklad od upraw tropikalnych. Wywiad francuski był wyspecjalizowany w zabezpieczaniu wywiadowczym desantów i to oni właśnie sprowokowali desant w zatoce Świń, gdzie kubańscy kontras zostali wciągnieci w pułapkę. Widać chyba z tego że w drugiej połowie XX wieku Castro wcale nie był najważniejszym człowiekiem na Kubie. Na pewno comandante Roja wywierał o wiele większy wpływ na ówczesne wydarzenia w Ameryce Południowej.
-
Czy uwolnił? Nie pamietam źródeł ale gdzieś czytałem że Castro był dobrym przyjacielem szefa batistowskiej policji Cornelio Rojas, czy też Esteban Roja który był szefem tajnej polcji za Batisty i za Castro, czyli krwawa tyrania się nie zmieniła. Wygląda na to że tamtejsze służby byly naprawdę profesjonalne i potrafiły rządzić z cienia. Z tym pariasem to tez różnie. Kuba była niewygodna Ameryce ponieważ był to teren różnych krętów mętów amerykańskich biznesmenów powiązanych z CIA. Zresztą po Zatoce Świń CIA została przykrócona a Allan Dulles przestal być jej szefem i o to chodziło. Poza tym Hawana była burdelem USA, co purytańskich polityków amerykańskich przyprawiało o zgrozę. Sa po prostu miejsca na swiecie gdzie powinna być granica. Tak jest chyba między Ameryką a Kubą. Po prostu te dwa państwa do siebie nie pasują i jedni i drudzy o tym wiedzą. Oczywiście Rosjanie odgrywali tam również jakąś rolę, nie należy jej jednak przeceniać. Raczej wplątali się w konflikt amerykańsko-kubański i sporo ugrali bo zyskali przyczółek w Ameryce Południowej.
-
A czy kawaleria używa broni długiej? Chyba że dragonia ale żeby strzelać z broni długiej to trzeba najpierw zejść z konia. Natomiast taktyką walki kawalerii było na przykład karakolowanie. Polegało to na tym że pierwszy szereg oddawał strzał z pistoletu i wycofywał się do tyłu.
-
Wydaje mi się że lubicie wyważać otwarte drzwi. Przecież była tu już o tym mowa. Żelazo otrzymywano z dymarki. Oczywiscie kowal mógł taki kawałek oczyścić z żużla i go kuć ale taki wyrób zawierał w sobie pełno ziaren żużla i był niedoskonały. Mógł postąpic inaczej. Rozbijał surówkę z dymarki na kawałki a ponieważ taka bryła była niejednorodna to te kawałki miały różną zawartość wegla. Według mnie orientował sie po kolorze, wygladzie i dobierał mniej więcej takie jakie potrzebował i je skuwał. Oczywiście takie kawałki mógł umieścić w glinianej formie szczelnie zakrytej od dostępu powietrza i umieścić ją w piecu z nadmuchem gdzie się topiła, otrzymywał wówczas jednorodną sztabkę do kucia. Oczywiście mógł kombinować. Jedną sztabkę uzyskał niskowęglową a dwie o wyższej zawartości węgla robił z nich pręty o długości metra, każdy skręcał a następnie skuwał z dwoma innymi, przy czymn ten z miękkiej stali był w środku a dwa pozostale szły na boki, tam gdzie ostrza. W ten sposób robiło sie miecz. Z jednego kawałka surówki wychodziło raczej coś co sie nazwyało skramaks. Oczywiście kowal nie musiał brać surówki z dymarki, mógł wykorzystać na przykład złom. W każdym razie pewnie kombinował a była to robota rzemieślnicza i dużo zależało od kwalifikacji wytwórcy. Co do stali damasceńskiej to tajemnica jej jakości tkwiła w rudzie. Do jej produkcji używano jakiejś surówki indyjskiej w której był zdaje się wolfram i była to w istocie stal stopowa. Oczywiście ówcześni tego nie wiedzieli bo w stali stopowej wysytarczy 1% np. wolframu by drastycznie zmieniła swa jakość. To wszystko to jest w zasadzie podsumowanie tego o czym była mowa na tym forum. Ale co to jest dziwerowanie to nie znalazłem i nie wiem.
- 16 odpowiedzi
-
- wczesne miecze
- wczesne średniowiecze
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ocena Ludendorffa była niewątpliwie błędna. Był niewątpliwie świetnym generałem ale mimo wszystko nie obejmował całości prowadzonej przez Niemcy wojny. Przede wszystkim był zapatrzony we front zachodni (we Francji) i nie dostrzegał złożoności sytuacji gdzie indziej. Przecież to z Bałkanów wyszła aliancka ofensywa która rozstrzygnęła o wyniku I WŚ a on to niebezpieczeństwo przegapił. Zresztą Niemcy popełnili na Bałkanach błędy polityczne, nie bez wpływu Ludendorffa. Przede wszystkim niepotrzebnie zaakceptowali Rumunię po swojej stronie. Zniechęciło to Bułgarów którzy prowadzili wojnę również z powodu Dobrudży. A miało to istotne konsekwencje których generał nie potrafił dostrzec.
-
Skutki strzelania na wiwat, spadających fragmentów bomb i pocisków plot. itp.
euklides odpowiedział gregski → temat → Historia sztuki wojennej i broni
Zdaje się że tak. Pamiętam jak byłem mały i słuchałem opowiadań jak to było podczas nalotów na Niemcy. Oczywiście Polaków którzy przebywali tam na robotach. To właśnie mówili że taki odłamek nie miał już impetu ale trzeba było uważać. Co do armat plot to nie mogą one strzelać pionowo. Maksymalne wychylenie armaty to chyba 2 stopnie od pionu zatem strzelajacemu nie spadnie deszcz takich odłamków na głowę. -
Mnie się natomiast wydaje że Amerykanie mają to szczęście że będzie nimi rządzil meżczyzna. Mało się interesowałem tymi wyborami ale zdaje się że feministki szalały że do kobiet ma stosunek mocno utylitarny. I to chyba prawda zważywszy na jego poprzednie żony i obecną. Wygląda na to że żadna nie będzie nim rządziła. Nie dałbym sobie glowy uciąć jak to wygląda gdzie indziej. Tak na dobrą sprawę to u nas rządzi pan Duda czy pani Duda? Prezydent Francji ma podobno kochankę. Czyli kobiety, a nie wiem czy to dobre.
-
Luźne rozważania nt. zastosowania lotnictwa podczas I WŚ
euklides odpowiedział gruzio2 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Coś w tym pewnie jest. Na pewno dla niejednego dowódcy z owych czasów niesłychanym było żeby żołnierz walczyl; bez nadzoru oficera. A przecież lotnik w owych czasach jak tylko zniknął z pola widzenia to robił co chciał. Że to był problem to może świadczyć fakt że zdaje się początkowo Anglicy nie pozwalali zabierać pilotom spadochronów. Pewnie była to gwarancja że przedwcześnie nie opuści samolotu. Co do nalotów strategicznych to tu istotnie był chyba problem techniczny. -
Pisał o tym Pierre Nord w swych książkach "Kawas z Ankary" "Intoksykacja". Powołuje się on również na różnych autorów amerykańskich którzy brali udział w tej operacji. Byli zachwyceni całkowitym zaskoczeniem Niemców.
-
Różnie o tym piszą. Ale to nie wygląda na poboczną operację. W końcu cała armia przejechała się po tylach Niemców a to musiało mieć niebagatelne znaczenie w dojściu do linii Zygfryda. W ogóle uznaje sie że operacja Dragoon była najlepiej przygotowaną pod względem wywiadowczym operacją desantową w historii. Ponieważ była to operacja amerykańsko-francuska to przygotowywały ją wywiady francuski i amerykański. Wokół niej rozegrała się pewna gra wywiadowcza i to było przyczyna zmiany kryptonimu. Sęk w tym że Niemcy mieli info o prawdziwym miejscu lądowania a aliantom udało sie skompromitować dostarczyciela tego info i po tym jak to zrobili zmienili kryptonim z Anvil na Dragoon żeby Niemców do reszty skołować.
-
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
euklides odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Dasz sobie z tym radę. Jesteś przecież oblatany w metodach diachronicznych i synchronicznych. Ja w Ciebie wierzę. Z tym że Kalego nigdzie nie wymieniłem. Masz kogoś na myśli? Czyżby? Kali pewnie powiedzialby: dobry uczynek: "ja chachmęcę" zły uczynek: "ochachmęcono mnie". I zagadka do kogo to pasuje? -
Raczej chyba nawiązanie do pałacu Tuillerie. Słowo "tuillerie" oznaczało również "wytwórnia dachówek" a Napoleon III intensywnie ten pałac rozbudowywał i takiemu arystokracie jak Krasiński, Napoleon III mógł się wydawać panem na dachówkach. Tym bardziej że pałac ten odegral pewną rolę podczas rewolucji i mógł być nawet pewnym symbolem.
-
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
euklides odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Mimo wszystko nie jest to do końca prawda i nie ratuje tego twierdzenia odwołanie się do maksym wielkiego polityka, a Twego, Szanowny Bruno, idola, czyli: „oczywista oczywistość”. Przede wszystkim kradzież na przykład jest zupełnie inaczej odbierana jeżeli okradziono bezczelnego i grającego wszystkim na nosie złodzieja. Poza tym trzeba pamiętać że polityka to herrendienst. Jak wyszli Niemcy kiedy o tym zapomnieli? TakiTalleyrand w odniesieniu do polityki powiadał że człowiek który oszukuje w grze jest wykluczony z dobrego towarzystwa, czyli innymi słowy z reguł przyzwoitości jakie to towarzystwo przestrzega. Dla pewnego rodzaju osobników klasa robotnicza zarezerwowała określenie chachmęt. Bardzo dobrze pasuje ono do pewnych polityków których wymieniał nie będę. W stosunku do chachmęta skuteczne są tylko pokrętne metody. Jeżeli się takich nie zastosuje to przegrana pewna. Oczywiście to nie może trwać wiecznie. Uważam że pozbycie się chachmęctwa z polityki jest palącym problemem i zaraz po pozbyciu się chachmętów lub przynajmniej po ich zneutralizowaniu należy przywrócić polityce po prostu przyzwoitość. Na razie jest to chyba niemożliwe. A tak swoją drogą to ciekaw byłbym tych przypowieści na które się, Szanowny Bruno, powołujesz. -
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
euklides odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Raczej chyba ma sprawdzić czy badana ustawa nie jest sprzeczna z innymi ustawami lub czy dana sprawa nie jest już rozstrzygnięta w innej ustawie. Dotyczy to również konstytucji, którą nazywa się również ustawą zasadniczą. Powinien również czuwać nad poprawnym zredagowaniem ustawy. Oczywistym jest że by się należycie wywiązać z tych 3 zadań to prawnik musi posiadać spore kwalifikacje, musi choćby dokładnie znać dziennik ustaw, monitor i po trochu wszystko. Jeżeli to sprawdzenie wyjdzie nie tak to zgłasza remonstrację, czyli uwagę którą w normalnych warunkach każdy normalny ustawodawca z pewnoscią by wziął pod uwagę. Taka remonstracja nie ma jednak charakteru obowiązkowego. -
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
euklides odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Można by się z tym zgodzić. Ja też odbieram konstytucję jako coś w rodzaju Deklaracji Praw Człowieki i Obywatela. Mimo jednak że nie da się napisać konstytucji której nie można byłoby twórczo i kreatywnie stosować to uważam ze jest potrzebna. Wydaje mi się że potrzebny tu jest pewien rys historyczny: Otóż wy wszyscy nie znacie słowa-pojęcia "remonstracja" które funkcjonuje w języku polskim. A wszystko właściwie do tego się sprowadza. W czasach monarchii absolutnej ustawy wydawał król, parlament je poslusznie rejestrował i promulgował (słowo też wam chyba nieznane) ale we Francji parlament miał jeszcze prawo do remonstracji. Król jak król mial mnóstwo zajęć nie związanych z rządzeniem i mógł gdzieś się pomylić. Mógł wydać dwa razy tę samą ustawę, ogłosić ustawę sprzeczną z innymi, źle ją zredagować (co dzisiaj jest cnotą prawników bo uniemożliwia gawiedzi zrozumienie ustawy) itp. W takich wypadkach parlament zglaszał remonstrację, czyli zwracał na to uwagę królowi, który bynajmniej się na to nie obrażal tylko przyjmował sluszne na ogół uwagi. Ta sytuacja uległa zmianie w XVIII wieku bowiem król zaczął sobie wówczas za dużo pozwalać i parlament zaczął wydawać remonstracje ktore w istocie nawoływały króla do przestrzegania jakichś zasad: przyzwoitości, sprawiedliwości spolecznej itp. Krótko mówiąc remonstracja przybrała postać jakiegoś protestu opozycji. Oczywiście takich pojęć jak przyzwoitość czy sprawiedliwość społeczna nie da się ścisle zdefiniować dlatego ich podstawą stala sie ogólnikowa Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela. W zasadzie istotą organu który jest uprawniony do zgłaszania remonstracji jest przeciwwaga dla zasady racji stanu, która, jak wykazaly doświadczenia XX wieku, została wiele razy posunięta do patologii. Taki trybunał powinien ingerować kiedy zagrożone są prawa człowieka. Gdy na przykład w kraju zwycięży opcja która uzna że racja stanu wymaga przeprowadzenia jakiegoś małego holokauściku to to jest pole do jego ingerencji. Oczywiście opieranie się na tak ogólnikowym akcie prawnym jak Deklaracja Praw Czlowieka i Obywatela wymaga od ludzi którzy go stosują wysokich kwalifikacji moralnych. To nie mogą być ludzie dla których główną troską jest znalezienie niefrasobliwego frajera by obrać go z kasy (w języku prawniczym: rozliczyć) Strach pomysleć co by się działo gdyby tacy ludzie zaczęli zajmować się np. rozdzielaniem pomocy społecznej. Co jednak w naszym kraju jest faktem. To tak pokrótce bo temat jest bardzo obszerny. Może na razie i to pobudzi kogoś do refleksji. -
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
euklides odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Ja jednak na przykład po wypowiedzi profesora Rzeplińskiego zrozumiałem co to jest konstytucjność ustawy, domniemanie konstytucyjności, czym one się różnią. Inni, tu na tym forum, mają z tym wyraźne trudności. Możliwe że bierze się to z przeuczenia, ale to nie jest usprawiedliwienie. -
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
euklides odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Choćby ślusarz w z warszratu mechanicznego wie że jak mu brygadzista każe coś zrobić to ma to zrobić (wykonać ustawę) i ewentualnie później iść na skargę do kierownika (ją zaskarżyć). Żyjemy w spoleczeństwie które jednak od wieków jest cywilizowane, co by o Polsce nie mówić. Dzisiejszy Polak, w końcu potomek wielu cywilizowanych pokoleń, wiele rzeczy wyczuwa intuicyjnie. Nie musi w tym celu czytać uczonych ksiąg, pisać doktoratów itp. Przepraszam. Gdzie użyłem jakiegoś ad personam. Co do reszty to sam Szanowny Bruno pisałeś już że są półprawnicy, ćwiercprawnicy a zatem pewnie i gawiedź do której mnie zaliczasz. Jest jednak pewna użyteczna mądrość mówiąca że każdy głupi ma swój rozum i od każdego można się czegoś nauczyć albo dowiedzieć. Radziłbym o niej pamiętać. Poza tym żeby zrozumieć zacytowaną przeze mnie wypowiedź profesora Rzeplińskiego, zdaje się nawet że Twojego, Szanowny Bruno idola, to nie potrzeba być wielkim prawnikiem. -
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
euklides odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Przepraszam Szanowny Bruno ale wydaje mi się że jesteś zbyt wysoko kwalifikowanym prawnikiem by brać pod uwagę rzeczy które są jasne dla każdego innego. Radzę zainteresować się tym co mówi profesor Rzepliński. W wywiadzie który można znaleźć pod hasłem "Burzliwa dyskusja w studiu.Prof. Rzepliński: Zna Pani..." Pan profesor Rzepliński powiedział wyraźnie że: "Każda ustawa uchwalona przez sejm która przeszła też akceptację w senacie i została podpisana przez prezydenta jest konstytucyjna, nawet nie domniemanie konstytucyjna. Domniemanie konstytucyjna jest dopiero wtedy gdy rozpatruje ją Trybunał na czyjąś skargę. -
Szpitalnicy św. Jana - przyczyny i okoliczności przemiany w zakon rycerski
euklides odpowiedział maxgall → temat → Wyprawy Krzyżowe
Raymond de Puy też pochodził z francuskiej rodziny. Znalazłem przed chwilą że byla to rodzina z Delfinatu. Św. Bernard i Andree Montbard to okolice Dijon, czyli Burgundia. Raymond du Puy był tym co nadał zakonowi regułę, którą prawdopodobnie potwierdzil papież Innocenty II zasiadający na papieskim tronie w latach 1130-40. Znalazlem też że Szpitalnicy wywodzili się z tradycji benedyktyńskiej chociaż się do tego nie przyznawali. Cystersi i Templariusze to również tradycja benedyktyńska. Poza tym w Królestwie Jerozolimskim największe znaczenie mieli przybysze z Francji. Przecież to królestwo i jego wasalne księstwa określa się często mianem Outremer, czyli Zamorze. -
Szpitalnicy św. Jana - przyczyny i okoliczności przemiany w zakon rycerski
euklides odpowiedział maxgall → temat → Wyprawy Krzyżowe
Pewnie wielu było wówczas takich rycerzy co sobie spokojnie siedziało w swych dobrach lub takich co przez jakiś czas odbywali służbę wojskową w ziemi świętej i na tym koniec. Poza tym taki Bernard z Clairvaux miał o wojaczce na pewno niewiekie pojęcie. Andre de Montabard walczył tam od wczesnej młodości wraz z Hugo de Paynes. Pisałem wyżej że długi czas był nr. 2 w zakonie, później wielkim mistrzem. Można chyba powiedzieć że właściwie zakon Templariuszy został powołany w Troyes w 1128 roku bo chyba tam dojrzała koncepcja by taki zakon powołać i jakoś sensownie zorganizować. Możliwe że powstanie w owym czasie zakonów rycerskich związane było z prowadzonymi wówczas reformami życia zakonnego. W każdym razie wiele wskazuje na to że Templariusze zawdzięczają swe istnienie tym reformom. Nie wiem jak sprawa wyglądała ze Szpitalnikami, może analogicznie. Edycja Początek Szpitalników jako rycerzy-mnichów to chyba czasy wielkiego mistrza Raymond de Puy. Został nim w 1121(3)roku. w 1136 roku Szpitalnicy otrzymali zamek Bethgibelin a w 1142(4) roku Krak des Chevaliers.To były chyba początki ich działalniści jako rycerzy-mnichów -
Szpitalnicy św. Jana - przyczyny i okoliczności przemiany w zakon rycerski
euklides odpowiedział maxgall → temat → Wyprawy Krzyżowe
Że Templariusze inspirowali się ochroniarzami Szpitalników. Pomysł zalożenia zakonu Templariuszy wylągł się raczej w głowach Andree Montbarda który znał się na wojaczce i jego siostrzeńca św. Bernarda który wówczas reformował życie zakonne. Można by nawet zaryzykować twierdzenie ze powstanie Temple było wynikiem tych reform. -
Szpitalnicy św. Jana - przyczyny i okoliczności przemiany w zakon rycerski
euklides odpowiedział maxgall → temat → Wyprawy Krzyżowe
Mam wątpliwości. Początek Templariuszy, co zresztą wiesz, dało w 1118 roku tych kilku rycerzy którzy chronili pielgrzymów w drodze do Jerozolimy. dowodził nimi Hugo de Payens ale między nimi był róznież wuj św. Bernarda z Clairveaux, Andre Montbard. Był seneszalem zakonu a zatem osobą nr 2 po wielkim mistrzu. Później został jego 5-tym wielkim mistrzerm. W 1128 roku na synodzie w Troyes tekst ich statutów ułożył sam św. Bernard, który został zresztą ich oficjalnym patronem. To wskazuje że początki Templariuszy były związane z początkami zakonu Cystersów. Tym bardziej że św. Bernard który ukladał statuty w ogóle dla Cystersów, pozostawial dużo samodzielności poszczególnym klasztorom, pewnie ulatwilo to pisanie statutów dla tak specyficznego zakonu jak mnisi-rycerze. Piszesz że o ile Templariusze opiekowali się pielgrzymami w drodze to Szpitalnicy tymi co przybyli na miejsce. Nie wiem czy to nie jest trochę sztuczny podział ale możliwe że tlumaczy to wrogość obu zakonów do siebie, bo trudno bylo rozdzielić ich kompetencje za którymi szły przecież przywileje i różne formy pomocy a także zyski.. -
Dobry wywiad to się zgodzę, ale nie każdy wywiad jest dobry. W każdym razie historia nie jest tu bezbronna. Jeżeli po jakims historycznym zawirowaniu pewni przedstawiciele przegranej strony nie byli prześladowani a nagradzani to to często wskazuje że byli agentami strony przeciwnej. Niedawno na przykład słyszałem (czy raczej oglądałem w internecie) jak pani Lichocka grzmiała w sejmie. Między innymi mówiła ze w wyniku jakiejś czystki wywalono wszystkich a zostawiono jednego (nazwisko sobie zapisałem ale nie wymienię). Wniosek nasuwa się sam i to nie tylko o jakości danej służby i metodach jej działania.
-
O konotacjach "niebieskiego" w starożytności
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Nikt jakoś nie wspomniał o stronnictwach cyrkowych. A w Konstantynoplu było przeciez stronnictwo niebieskich. Jak wiadomo owe stronnictwa kibicowskie miały również znaczenie polityczne. Pisząc w grubym uproszczeniu stronnictwo niebieskie to byli raczej kupcy, handlarze, miejscy rzemieślnicy. Religijnie przeważali tam monofizyci. W takim portowym mieście jak Konstantynopol byli to ludzie raczej związani z morzem, możliwe że stąd kolor niebieski. Ich przeciwnikami było stronnictwo zielonych, raczej związanych ze środowiskami pozamiejskimi, rolniczymi.