euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Może tu należy szukać częściowo przyczyn późniejszych kłopotów Niemiec. Spotkałem się z opinią że w Niemczech zbytnio wówczas gloryfikowano armię, czyli jej dowódców. To doprowadziło do niepotrzebnego podniesienia autorytetu generałów a przede wszystkim Hindenburga, szczególnie zaś Ludendorffa. Mając za sobą opinię publiczną uzyskali oni wpływ na decyzje polityczne co dla Niemiec było fatalne.
-
Zainteresuj się Charles de Vergennes, ministrem spraw zagranicznych Francji (tam to się nazywało sekretarz d.s) z lat 1774-1787r. Urodził się w 1717 roku gdy dorósł rozpoczął pracę w dyplomacji. W 1755 roku został ambasadorem w Stambule, w 1768 roku w Szwecji. Zmarł w 1787 roku. Był dyplomatą i jednocześnie czołowym agentem tajnej służby Ludwika XV, "Sekretu Króla". Przebywał cały czas na placówkach poza Francją toteż nigdy nie był uwikłany w żadne głupawe personalne rozgrywki. Kiedy został ministrem spraw zagranicznych potrafił po mistrzowsku posługiwać się "jawną" i tajną cyplomacją. Odgrywał czołową rolę w rządzie francuskim chociaż często borykał się z głupimi pomysłami króla, Ludwika XVI. To on przede wszystkim doprowadził do powstania Stanów Zjednoczonych, potrafił trzymać na wodzy awanturnicze i zaborcze zapędy szlachty francuskiej. Podjął dzieło reform ekonomicznych, mądrych, ale nie przez wszystkich akceptowanych toteż w tym momencie zmarł, w mocno dziwnych okolicznościach. Było to fatalne wydarzenie które z pewnością mocno zaważyło na dziejach Europy. Reformy ekonomiczne przerwano, ale zawisły w próżni, i miała miejsce Rewolucja Francuska ze wszystkimi jej opłakanymi skutkami. Należy postawić go o wiele wyżej niż Talleyranda, który był w zasadzie kontynuatorem jego polityki ale nie potrafił jakoś w porę powściągnąć wybryków Napoleona.
-
Przytoczony takst pana Waśko chyba warty uwagi z tym że co ma wspólnego sarmatyzm z Ciemnogrodem. Sarmatyzm była to pewna naleciałość kulturalna. Natomiast określenie Ciemnogród wywodzi się z pogardy jaką mają "elyty" przyzwyczajone do apodyktycznych i nie znoszących sprzeciwu rządów do reszty narodu. To nie przypadkiem szyldem tego Ciemnogrodu był LW, o ksywie Bolek, Wmówienie narodowi że są Ciemnogrodem miało pozwolić na kontynuowanie wypróbowanych metod typu "My wiemy co robimy, słuchać i nie dyskutować"
-
Jakość wyrobów żelaznych we wczesnym średniowieczu na ziemiach polskich
euklides odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Tu jeszcze trzebaby było ustalić czy to ząbkowanie było zamierzone czy wynikało ze złej jakości żelaza. Kupiłem na przykład kiedyś nóż w którym ząbkowanie było i zamierzone i regularnie wykonane (mam go do dzisiaj). Trochę również naostrzyłem się w życiu noży i jeśli chodzi o noże takie od obiadu to zauważyłem pewną ciekawą rzecz. Wszystkie wyglądają jednakowo ale podczas ostrzenia na niektórych można otrzymać gładkie ostrze, co się wyczuwa przesuwając po nim palec. Inne znowu mają gorszą jakość i tam wyraźnie się wyczuwa palcem zadry które można uznać za ząbkowanie. Może tak było również z tymi sierpami. A tak nawiasem mówiąc co do kosy to podziwiam. Jej wyklepanie mnie przerasta. Próbowałem kiedyś to robić i nic z tego nie wyszło. -
Improwizowana amunicja dum dum
euklides odpowiedział Furiusz → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Jeżeli jesteśmy już przy Wietnamie to tam dochodziła jeszcze specyfika walki w dżungli i w trudnym terenie. Z tego co wiem to pierwszy Vietcong zorganizowali i wyszkolili podoficerowie z Legii Cudzoziemskiej do walki z Japończykami. Od początku była wprowadzona zasada że rannych podczas walki w dżungli się nie zabiera. Groziło to po prostu unicestwieniem całego oddziału. Rannych pewnie dobijano bo to było lepsze niż wpadnięcie w ręce Japończyków. Możliwe że Vietcong stosował takie metody i później. Zresztą na filmie BAT21 jest pokazane jak oficer dobija rannych. Amerykanie mieli helikoptery, Wietnamczycy nie. W takich warunkach ranienie przeciwnika było równoznaczne z jego śmiercią. A czy oddział amerykański który bronił swego rannego wykonywał swoje zadanie? Wątpliwe. -
Improwizowana amunicja dum dum
euklides odpowiedział Furiusz → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Gdzieś czytałem o skutkach postrzału kulą ołowianą. Podobno powodowała rozległe rany ale płytko wchodziła, rzadko uszkadzała kość, przez to skutki takiego postrzału były stosunkowo mało groźne. Co do kul dum-dum to jakoś nie znalazłem odpowiedzi po co je stosowano i jaki był sens ich stosowania. Pewnie chodziło o to że taka kula częściej zabijała a to nie koniecznie musi być jakąś wielką zaletą i pewnie to zniechęcało do jej stosowania. Teraz podobno wielu zastanawia się nad celowością zadawania śmiertelnych ran. W końcu na przykład Amerykanie zeszli do kalibru 5, ileś tam. Przede wszystkim dlatego by żołnierz mógł unieść więcej amunicji, co jest na pewno rzeczą niebagatelną, ale spotkałem również inne wytłumaczenie. Zabicie żołnierza na polu walki eliminuje tylko jednego wroga. Ranienie go eliminuje aż 3. Oczywiście można swego rannego zostawić na pastwę losu ale oddziaływanie psychiczne na pozostałych jest wówczas fatalne. -
Propagandowa wizja PRL-u
euklides odpowiedział Maturzysta → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Wydaje mi się, że wszyscy popełniacie tutaj błąd polegający na tym że przypisujecie zbiorowościom ludzkim a nawet poszczególnym jednostkom kierowanie się racjonalną logiką. To nieprawda. Ludzie kierują się czymś co nasz Feliks Konieczny nazwał abstraktami a to niewiele ma wspólnego z logiką a nawet prowadzi do wręcz irracjonalnych zachowań. -
Na prężenie muskułów w kierunku Chin mi to nie wygląda. Przecież atak na syryjską bazę miał miejsce podczas wizyty przywódcy Chin. Nie wierzę żeby to był przypadek. Tylko jak to wytłumaczyć? Może doszło do jakiegoś dealu chińsko-amerykańskiego. Chińczycy powiedzieli do Amerykanów: zajmiecie Rosjan na Morzu Śródziemnym żeby nie myśleli o Azji bo w Azji chcemy decydować my sami. My zaś uspokoimy naszego wasala Koreę. Ta wizyta Chińczyka w Waszyngtonie pasuje do metod dyplomacji chińskiej. Warunki porozumienia (jeżeli było jakieś) były już pewnie uzgodnione przez dyplomatów chińskich zaś pierwszy Chińczyk przyjechał do Waszyngtonu sprawdzić czy jego dyplomaci sprawili się należycie i czy Amerykanie się wywiązali. To w myśl zasad Konfucjusza. Jeżeli cesarz chiński gdzieś przybywa to po to by zwyciężyć (osiągnąć swoje) nie po to żeby się targować. Z tą syryjską bazą to też trudno mi zrozumieć. Z tego co się zorientowałem to była to syryjska baza. Tam chyba nie było Rosjan, chyba że przypadkiem albo czegoś nie rozumiem. Po co zatem to ostrzeżenie?.
-
Pewnie że przy takim pojedynku artyleryjskim szczęście jakąś tam rolę odgrywa. Ale coś mi się wydaje że nie ono tu zadecydowało. Przede wszystkim o skuteczności salwy Bismarcka zadecydowało to że Hood miał stosunkowo słabo opancerzony pokład. To że Bismarck trafił pierwszy to też nie było wynikiem szczęścia. Po prostu Bismarck miał o wiele lepszy system kierowania ogniem. Przede wszystkim o wiele lepsze przeliczniki artyleryjskie. Miał chyba 3 centrale kierowania ogniem. Nie mówiąc o tym że dysponował radarem. Przeliczniki Hooda były dużo starsze. Zresztą była tu już chyba o tym mowa. Należałoby poświęcić trochę uwagi ówczesnym systemom kierowania ogniem i przelicznikom artyleryjskim które często uważa się za przodków dzisiejszych komputerów. Na przełomie lat 30-tych i 40-tych Niemcy górowali w tej dziedzinie.
-
Pytanie źle postawione. Powinno brzmieć dlaczego Rosjanie to: zaczęli. Tak w skrócie (pisze z pamięci i mogłem coś pomylić): Otóż w grudniu 1942 roku niemiecki kontrwywiad odnalazł nadajniki Czerwonej Orkiestry (siatka wywiadowcza). Nie zlkiwidował ich przejął tylko nad nimi kontrolę. Zostało utwrzone specjalne komando które mniało nadal przekazywać do Moskwy odpowiednio spreparowane wiadomości. Były one nadal wartosciowe. Za cenę przekazywania wartosciowych info Niemcy chcieli wbić klin między Anglię i Rosję by skłonić tą ostatnią do zawarcia separatystycznego pokoju. Krótko mówiąc wojna wywiadów DWS przybrała nowe oblicze. Jak zwykle jednak w takich konfrontacjach doszło do wydarzeń nie dających się przewidzieć. To niemieckie komando miało trudne zadanie ponieważ członkowie Czerwonej Orkiestry byli pod stałą obserwacją francuskiego ruchu oporu który tylko obserwował czy nie zostali oni przewerbowani przez Niemców. Wobec tego tym zdemaskowanym czlonkom musieli pozostwić trochę swobody. Wykorzystał to jeden z aresztowanych, szef tej organizacji Joahim Trepper, zresztą polski Żyd. Zredagował pod nosem Niemców raport mieszając słowa z 3 języtków (polskiego, iddysz i rosyjskiego). W lutym 1943 roku ten raport udało mu się przekazać niepostrzeżenie osobie należacej do siatki i trafił do Moskwy. Co zresztą należy uznać za dowód niesłychanej sprawności tamtejszej konspiracji. Te kilka minut jakie Trepper spędził w cukierni (bo tam przekazywał raport) odegrały równie ważną rolę jak wygrana wielka bitwa. Moskwa ten raport przyjęła nieufnie. By rozstrzygnąć czy zawiera on prawdę Rosjanie rozpoczęli rozmowy z Niemcami w kwietniu 1943 roku. Pozwoliło to im rozstrzygnąć o alianckich intencjach, że nadal chcą prowadzić wojnę z Niemcami. Odtąd, to znaczy od maja 1943 roku uznali raport Treppera za prawdziwy i wiedzieli jak należy oceniać dostarczane im informacje. To napisałm na podstawie książki napisanej po polsku przez Joahima Treppera"Wielka Gra". Była tłumaczona na wiele języków.
-
Przejrzałem powyższe posty o psie u Greków i nikt nie zauważył jednego. Tego że pies był wzorem dla cyników. Zresztą słowo cynik wywodzi się od greckiego "pies". Najbardziej znanym cynikiem był chyba Diogenes. Chciał umrzeć pogrzebany jak pies (czyli jak?). Może tutaj trzeba szukać przyczyn grzebania noworodków w studni, razem z psami. Cynicy stawiali psa za wzór ponieważ wszystko robił jawnie, to znaczy załatwiał się, uprawial seks, gryzł kiedy był zagrożony bez mszczenia się za plecami, potrafił być też najwierniejszym przyjacielem. Człowiek takie na przyklad czynności ukrywał przez to nie ukazywał swojej prawdziwej natury. To dlatego Diogenes chodził w biały dzień po Atenach z latarnią mówiąc że szuka człowieka bo nikt z poruszających się po mieście nie był sobą naprawdę. Diogenes zresztą mieszkał jak pies, w beczce, wylegując się na jej progu na słońcu. To pewnie dlatego powiedział Aleksandrowi Macedońskliemu żeby ustąpil mu trochę słońca.
-
Autor określa go jako generał. W googlach jest określony jako obergruppenfuhrer SA, czyli wynikałoby że generał. Po usunięciu Roehma został szefem sztabu SA.
-
Możliwe że Roehm rzeczywiście przygotowywał próbę puczu. W SA często mówiło się o „drugiej rewolucji”. Według francuskiego historyka Gilles Perrault przebieg wydarzeń był następujący (z grubsza): Otóż w SA było wielu rewolucjonistów nienawidzących kapitalistów i zawodowej kadry oficerskiej wywodzącej się z czasów cesarskich. Chcieli ich pousuwać i utworzyć coś podobnego do tego, co uczynił Stalin w Rosji: czyli podporządkować armię partii, zatem SA, i utworzyć coś w rodzaju czy to Armii Czerwonej, czy też czegoś w rodzaju milicji ludowej na czele której stanąłby sam Roehm. Grupa oficerów „starej cesarskiej szkoły” z Reichswehry źle to oczywiście widziała. Ich przywódcą był szef gabinetu w ministerstwie wojny von Reichenau. Goering, twórca Gestapo był temu również przeciwny. Na początku 1934 roku doszło jednak do kompromisu. Minister obrony Blomberg i Roehm podpisali układ na mocy którego Reichswehra została uznana za jedyną oficjalną siłę zbrojną Rzeszy natomiast SA przejęła szkolenie wojskowe i oddziały rezerwy. Roehm podpisał to bardzo niechętnie i we własnym gronie wyrażał swe oburzenie że musiał to podpisać. O tym jego oburzeniu generał Victor Lutze doniósł Hitlerowi. Dowiedział się o tym również Reichenau no i oczywiście Heydrich (możliwe zresztą że to on wszystko zainspirował). Obaj zawarli porozumienie przeciw Roehmowi. W kwietniu 1934 roku Goering, Reichenau, Himmler i Heydrich zgodnie uznali że Roehm zmierza do puczu i postanowili się go pozbyć. SD Heydricha, czyli wywiad SS, od pewnego czasu zbierało już informacje w tej sprawie. Zaczęto ustalać listę przyszłych ofiar. Oddziałom SS na czele których stał Himmler, Reichenau udostępnił koszary, broń, środki transportu. Goering przekazał Himmlerowi Gestapo. Wkrótce potem Himmler i szef jego wywiadu, czyli SD, Heydrich, przenieśli się ze swym sztabem z Monachium do Berlina. Całe SS zostało postawione w stan gotowości. W maju 1934r doszło do tajnego spotkania Hitlera z Roehmem. Rozmowa trwała 5 godzin i obaj zdecydowali że należy na później odłożyć rozstrzygnięcie konfliktu SA z Reichschwehrą. Umówiono się, że od 1 czerwca Roehm wyśle swoich ludzi na urlop a w lipcu się wróci do sprawy. Urlopowanie swych ludzi Roehm rozpoczął już nazajutrz. Heydrich się dowiedział o tych ustaleniach i bardzo go to zaalarmowało. Przeciwnicy Roehma rozpoczęli przygotowania. 8 czerwca 1934r Roehm we wszystkich gazetach zamieścił komunikat, w którym oświadczał, że wszyscy wrogowie SA otrzymają stosowną zapłatę i że jeżeli ktoś myśli, że członkowie SA nie wrócą ze swych urlopów, to się myli. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Takie było tło wydarzeń do których doszło 30 czerwca. Hitler chciał ocalić Roehma ale mu się to nie udało. Jakieś intrygi obcych wywiadów były pewnie możliwe. Jednak czasem można odnieść wrażenie że Hitler po prostu zdradził Roehma. W końcu swą karierę polityczną zaczynał jako agent Reishwehry i to mogło u niego zaważyć. W pewnym sensie można tez powiedzieć że Herydrich był od "zadań specjalnych" bo jak mnie pamięć nie myli on później stał za prowokacja gliwicką. Heydrich był szefem SD. Zaczął od zbierania danych o nazistowskich dygnitarzach i miał o tym spore archiwum. Każdy nazistowski dygnitarz miał swoich szpiegów, którzy często szpiegowali rywali. Duża częśc raportów trafiała do archiwum SD, które z czasem zaczęło dysponować również własną agenturą. To Heydrich stał za prowokacją gliwicką. Jej bezpośrednim wykonawcą był jego oficer, Naujock.
-
Kompania wschodnioindyjska
euklides odpowiedział masurian → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
9 -
Kompania wschodnioindyjska
euklides odpowiedział masurian → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Co tu ma frankofilstwo. Po prostu kiedyś ok. 2 km od mojego domu była francuskojęzyczna biblioteka do której się zapisałem. I to wszystko. Ja na przykład, Ciebie, Szanowny Administratorze Secesjonisto, nie oskarżam o seksizm mimo że twiedziłeś iż idiotyzmem jest stwierdzenie że kobiety mogą być w czymś lepsze od mężczyzn. (Chodziło o produkcję jedwabiu) Ale do rzeczy. Tu można się powołać choćby na francuskiego historyka (trudno, może ktoś przytoczy angielskiego lub innego) Pierre Goubert i na jego "Wprowadzenie do Historii Francji". Pisze on tak (mniej więcej): Colbert źle znosił bogactwo kalwińskiej Holandii, która posiadała pierwszy bank w Europie (Bank w Amsterdamie założony w 1609r). Miała flotę złożoną z 10 tys statków. Posiadała dużo więcej marynarzy niż cała reszta świata. Ich tkaniny były o klasę lepsze niż te skądinąd. Holenderska Kompania Indyjska miała wszędzie swe wpływy. Wypłacała rocznie swoim akcjonariuszom średnią dywidendę w wysokości 25%. Gospodarka holenderska była dla Colberta modelem. Chciał ją kopiować, a nawet prześcignąć. Zaczął więc budowę marynarki wojennej. W 1664r zaczęto organizować 4 wielkie kompanie handlowe. Najbardziej znane, to Kompania Indii Wschodnich i Kompania Zachodnia. Organizowano zaczątki kolonii. Tutaj nie miał wielkiego powodzenia między innymi dlatego, że Holendrzy robili wszystko, by się pozbyć zarozumiałych i niebezpiecznych francuskich rywali. Poza tym jego protekcjonizm był kijem o dwóch końcach bowiem powodował również protekcjonizm innych. Colbert coraz bardziej był przekonany, że tylko wojna może ukrócić bezczelność „Batawów”, zresztą 10 razy mniej licznych niż Francuzi. Uważał że jeżeli król podporządkuje sobie wszystkie zjednoczone prowincje Niderlandów, to "ich handel stanie się handlem poddanych Jego Królewskiej Mości. Nie pozostaje nic więcej do życzenia". Król również skłaniał się ku wojnie, tyle że z innych powodów. Przede wszystkim uważał się za coś lepszego niż cesarz, który przecież był wybieralny i posiadał tylko jedną rezydencję w Bambergu, podczas gdy on, Ludwik XIV, wywodził się od Karola Wielkiego i nikt nie mał takich rezydencji jak on a miał przy tym w planach budowę Wersalu. Toteż wiosną 1672 roku wojna z Holandią wybuchła. Ludwik XIV nie raczył jej nawet wypowiedzieć. Wysłał po prostu 120 tys żołnierzy i sprzymierzoną flotę angielską. Całą wyprawę traktował jako karę. I rzeczywiście, początek wojny znaczyły szybkie i łatwe sukcesy. Wiadomo jednak że sprawy się skomplikowały. Holendrzy otworzyli śluzy, państwo zamieniło się w archipelag wysp. Holenderski admirał de Ruiter rozgromił flotę angielsko-francuską. Przy czym godnym uwagi jest fakt że w tak dramatycznej sytuacji Bank Amsterdamski wypłacił należności wszystkim mającym konta w tym banku. Wkrótce Holandia zyskała sojuszników. Wojna zakończyła się pokojem w Nimegue w 1679 roku i chociaż był on korzystny dla Francji to jednak Holandia właściwie się obroniła. Gorzej na tej wojnie wyszli jej sprzymierzeńcy. -
Kompania wschodnioindyjska
euklides odpowiedział masurian → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Te początki to jednak łączyłbym z Colbertem. Morskie spółki handlowe istniały chyba tak długo jak długo istnieje handel morski. Załóżmy że właściciel statku popłynął do Indii i wrócił. Przecież po takiej podróży statek nadawał się do remontu. Oczywiście jego właścicieli nie brał się za siekierę by go remontować. Wiedział jak dopłynąć do Indii i jak się tam obracać to każdy chętnie go zatrudnił. Zatem taki kapitan płynął już na nie swoim statku, mógł natomiast zabrać swój towar, statek mógł być dzierżawiony, podróże morskie wówczas były niepewne to i musiały być jakieś formy ubezpieczenia itp. Zatem mamy już do czynienia ze spółką o skomplikowanej strukturze własności zarówno majątku trwałego jak i towarów, którą czasami nazywano kompanią. Tak się złożyło że w XVII wieku najbardziej rozwinięty handel morski mieli Holendrzy. Mieli oni dużo więcej okrętów i marynarzy niż cała reszta świata, Francji i Anglii nie wyłączając. Z tego handlu ciągnęli wręcz bajeczne zyski. To przyprawiało o mdłości przede wszystkim Colberta który Holendrów nie nazywał inaczej jak tylko Batawowie. Stale powtarzał że nie może patrzeć na bezczelność tych heretyckich Batawów którzy się bezczelnie bogacą. I to za jego sprawą monarchia francuska zaczęła roztaczać opiekę nad własnymi kompaniami handlowymi, i utworzona przez niego Kompania Wschodnioindyjska to było już coś innego niż spontanicznie organizujące się dotychczasowe kompanie bo wspierało ją państwo. Później podobnie chyba postąpili Anglicy i w ciągu XVIII wieku Holendrzy stracili palmę pierwszeństwa w handlu dalekomorskim. Ale na pewno nie w czasach Colberta. I nie tylko chodziło o samą potęgę morską. Na przykład holenderscy rzemieślnicy produkowali tkaniny o niebo lepsze niż te okrzyczane manufaktury Colberta. -
Z tym że wówczas było chyba bardzo trudno ocenić tonaż okrętu z wyglądu, zwłaszcza pancernika. Pisze o tym na przykład ocalały z Bismarcka oficer, von Mullenheim w swej książce "Pancernik Bismarck". Kiedy przytaczał tonaż Bismarcka to przypisywał sobie zasługę ujawnienia wielkiej tajemnicy. To pewnie i trudno bylo zarzucić Niemcom naruszanie warunków traktatu.
-
W necie można znaleźć że more danico to jest średniowieczna formuła prawna. Zatem pewnie z prawa kanonicznego bo wówczas małżeństwa leżały w gestii Kościoła. Ja akurat za bardzo jej nie znam ale znam przykład jej zastosowania który podałem, chodzi o Wilhelma Zdobywcę. I ten przykład jest z czasów pierwszych Piastów. Zatem jeżeli ta formuła była znana i wykorzystywana wówczas w północnej Galii to na pewno i w Polsce. Przecież i Galia i Polska ulegały właśnie wpływom tego samego Kościoła. Tyle tylko że w Polsce nikt tego nie opisał. Jego matka w ogóle żoną księcia nie była. Była drugą żoną. Taką nazywano frilla. Dzieci kolejnych żon miały ograniczone prawa, na przykład do dziedziczenia. Przypadek Wilhelma Zdobywcy polegał na tym że był jedynym spadkobiercą po ojcu i dlatego za takiego został uznany przez Kościół, któremu nie przeszkadzało że jego ojciec miał dwie (chyba) żony. To pierwsze, drugie jego nielegalne pochodzenie było podnoszone. To nie było nielegalne pochodzenie. W każdym razie kościół tego nie podnosił. w Twoim twierdzeniu nie zgadza. Hierarchia kościelna też niekoniecznie była pozytywnie nastawiona do Wilhelma jak np arcybiskup Rouen - Mauger. Mauger był synem starszego brata ojca Wilhelma. Został arcybiskupem Rouen. Obaj z Wilhelmem nienawidzili się z powodów osobistych. Mauger byl typowym przykładem feudalnego warchoła bez skrupułów. Sprzedał nawet naczynia liturgiczne z katedry. W 1055 roku na synodzie biskupów w Lisieux został pozbawiony godności arcybiskupa i wygnany. Tę decyzję potwierdziła kuria rzymska. Pierwszoplanowe z perspektywy dzisiejszej Francji czy Wielkiej Brytanii - tak. Z naszej perspektywy ważniejsze były państwa na południu (Czechy) i zachodzie (cesarstwo). Dania mogła być i była widziana jako sojusznik wobec zagrożenia ze strony cesarstwa ale to cesarstwo było punktem odniesienia, to tam jeździli nasi władcy, to tam trzymano Bolesława etc. Może tak a może nie. Mnie na przykład zawsze dręczył Jomsborg (Wolin). Skąd się bralo bogactwo tego miasta. Czy czasem nie stąd że leżało u ujścia Odry, a zatem Wielkopolska musiała coś sprzedawać. To by zresztą tłumaczyło uwagę kronikarza że w monarchii Chrobrego jest łatwo o srebro. Wątpliwym jest żeby jego źródłem była północ czy zachód. Najpewniej chodziło o handel morski. Przy czym racz pamiętać, ze kontrolowaliśmy jedynie niewielki odcinek tej drogi - Handel ma to do siebie że łączy. A Duńczycy potrzebowali od naszej strony spokoju by móc spokojnie zajmować się Anglią i Normandią. Pewnie zresztą stąd małżeństwo króla Danii z córką Mieszka I. Żonę z ościennego państwa brało się po to żeby mieć spokój od tej granicy.
-
Może i tak. W każdym razie na przykład taki Wilhelm Zdobywca był potomkiem małżeństwa "na sposób duński", czyli "more danico". Był jedynym synem swego ojca i chociaż jego matka nie była pierwszą żoną to nikt, kościół również, nie kwestionował jego legalności. W chwili smierci ojca miał chyba 7 lat. Jak zwykle w takich przypadkach doszło do różnych niepokojów spowodowanych chęcią wykorzystania małoletniości władcy które niczego nie zmieniły i Wilhelm pozostał księciem. Przede wszystkim dlatego że po jego stronie stanął episkopat. Takich przypadków było pewnie więcej. Jakichś analogii do tematu o którym mowa można się doszukać. Tym bardziej że według mnie w historii naszego wczesnego średniowiecza niedoceniane są kontakty naszych przodków z Danią. A przecież w czasach Mieszka było to pierwszoplanowe państwo w basenie Morza Północnego, prawdziwe okno na świat. Wielkopolska leży niedaleko a przy tym miała doskonałe połączenie z Danią poprzez Wartę, Odrę i morze. Przecież wówczas były to arterie komunikacyjna na miarę dzisiejszych autostrad. Dlatego duńskie obyczaje mogły być ówczesnym nam nieobce.
-
Coś mi się wydaje że brakuje wam podstaw natury ogólnej. To nieprawda że kościół rygorystycznie odrzucał wielożeństwo. Do pewnego stopnia je tolerował. O ile wiem to w średniowieczu obowiązywła reguła prawa kanonicznego dotycząca małżeństwa określanego jako "małżeństwo na sposób duński" a zatem różniące się w jakiś sposób od innych form małżeństwa. Był to model: jeden + kilka, z tym że jedną z tych małżonek Kościół uważał za najważniejszą. To mogło być przecież mobilizujące dla Dobrawy by zachęcać męża do przyjęcia chrztu, bo wówczas ona stawała się pierwszą, zatem najważniejszą w świetle prawa kanonicznego żoną. A zatem to jej potomek dziedziczył po ojcu i nie ważne było kiedy został poczęty.
-
Jak najbardziej możliwe. Analogie z chrztem Chlodwiga są wyraźne. Według Fredegarda wyglądało to tak: W 496r przed bitwą pod Tolbiac (35 km. od Kolonii) z Frankami Reńskimi, Chlodwig uczynił ślub, podobnie jak to zrobił dawniej cesarz Konstantyn, że nawróci się na chrześcijaństwo jeżeli: „Jezus o którym Klotylda mówi, że jest synem Boga żywego” da mu zwycięstwo. Bitwa była wygrana, Chlodwig przekonał się do chrześcijaństwa. Chrzest był konsekwencją ślubu uczynionego przed bitwą. Klotylda nie ustawała w zabiegach. Sprowadziła Remi, biskupa Reims, by go nauczał. Spotkanie z biskupem królowa zaaranżowała w Attigny koło Reilly. Był tam dosyć ważny pałac króla Franków. To tam pewnej nocy przybył Remi a wyjechał przed świtem. Biskup ów był pierwszym między biskupami północnej Galii. Uznawał władzę Chlodwiga, lecz używał wobec niego wyniosłego tonu, co było odzwierciedleniem jego pozycji pośród ówczesnego episkopatu Galii. Chlodwig przyjął chrzest 25 grudnia 498 roku. Inne daty nie są pewne. Uczynił to w dużej mierze na skutek zabiegów swej żony, Klotyldy. Biskup Remi, w liście który do niego napisał, prosił go, żeby „czuwał by Pan nie odwrócił się od niego” i żeby rządził „radząc się swych biskupów”. 3 tysiące ludzi z jego drużyny ochrzciło się razem z nim. Ten chrzest katolicki miał ogromne znaczenie, gdyż od tej chwili wielu ludzi chciało się podporządkować Frankom. Nie uważam żeby nasz Mieszko był bardziej rozgarnięty od Chlodwiga i mógł się dać nabierać na takie manipulacje.
-
Pewnie tak było. W historii najlepiej jest chyba opisany chrzest króla Franków Chlodwiga który miał miejsce w Reims 24 grudnia 506 (lub 499r). Dla niektórych historyków jest to typowe dla początków chrześcijaństwa wśród barbarzyńców. Przecież jest bardzo prawdopodobnym że za takim aktem stała papieska dyplomacja a może nawet i sam papież a zatem musieli stosować przemyślane i wypróbowane sposoby. W przypadku Chlodwiga do chrztu przekonała go królewna burgundzka Klotylda, pewnie nie bez udziału papieskiej dyplomacji, chrzest odbył się w Reims, Chlodwiga chrzcił biskup Remi. Jeżeli zamienimy Burgundię na Czechy, biskupa Remi na Jordana a Reims na Gniezno to mamy wypisz wymaluj chrzest Mieszka. Z tym że bardziej prawdopodobne jest że chrzest Mieszka miał miejsce, tak jak chrzest Chlodwiga, czyli w pierwszy dzień swiąt a nie przed świętami.
-
Kompania wschodnioindyjska
euklides odpowiedział masurian → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Zgadza się tą francuską Kompanię Wschodnioindyjską też czasem nazywano Indyjską i te nazwy mogą wprowadzić trochę zamieszania dlatego podałem tą całą swoistą systematykę. . -
Kompania wschodnioindyjska
euklides odpowiedział masurian → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Kompania Wschodnioindyjska utworzona została we Francji przez Colberta na przełomie XVII i XVIII wieku. Wzorował sie właśnie na kompaniach holenderskich. W owym czasie Holandia była bardzo wysoko rozwinięta ekonomicznie i dlatego to stamtąd Colbert brał wzór. Konkretnie utworzył 2 kompanie: Wschodnioindyjską i Zachodnią. Ich majątek stanowiły statki handlowe i faktorie założone np. w Indiach. Później utworzono jeszcze kompanię Chin i kompanię Afryki. w 1718 roku Kompanie: Wschodnioindyjską, Chin i Afryki przyłączono do Kompanii Zachodniej i zmieniono jej nazwę. Odtąd nazywała się ona Kompanią Indyjską. Była to trochę podejrzana (według mnie) firma. Na przykład organizowała ekspedycję poszukiwawczą Szmaragdowej Góry która podobno istniała gdzieś w Ameryce Pn.nad rzeką Arkansas. Otrzymała prawo pobierania podatków we Francji, spekulowano nią na giełdzie. Zdaje się że jako tako egzystowała do Wojny Siedmioletniej podczas której Anglicy wyparli Francuzów z Indii. Angielskim odpowiednikiem Kompanii Indyjskiej była Kompania Południa. Kompania Indyjska została wskrzeszona we Francji w 1783 roku przez Calonne. By wynikało że Kompania Wschodnioindyjska istniała od końca XVII wieku (chyba, mogę sprawdzić) do 1718 roku, później była to Kompania Indyjska. Wątpię jednak żebyś znalazł o tym coś dobrego po polsku. POZDR. -
Był wnuczkiem Hieronima Bonaparte, najmłodszego brata Napoleona I.