euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
To nie żadne moje wymysły. W nawiązaniu do relacji o zagryzieniu Popiela przez myszy zaraz w następnym zdaniu, na początku rozdziału 20 księgi I, Kadłubek pisze: Podobnie Abderydzi opuscili ojczyznę z powodu mnóstwa żab i myszy (to nawiązanie do Justyna) Tak i Filistyni z powodu [plagi]wrzodów odesłali synom Izraela arkę z podobiznami wrzodów i myszy. Za osobliwy, haniebny czyn osobliwa spotkała go hańba. (To księga Samuela). Anonim nie był chyba Polakiem. O altruizm go nie posądzam a zatem pisał za pieniądze. (stada krów ze sobą nie zabrał). Pergamin i to co do pisania potrzebne też kosztowało (ma ktoś inne zdanie?). Pewnie ta księga musiała być odczytywana publicznie. Wszyscy zatem mogli ocenić czy zarobił na to co napisał. Zatem możliwe było wodolejstwo? Wtedy stosowanie teorii propagandowych typu "Kłamstwo 1000 krotnie powtarzane staje się prawdą" było nie do pomyślenia. Po pierwsze dlatego że ludzie na pewnym poziomie się wówczas szanowali. No i dlatego że niewielu było potrafiących czytać. Pisało się dla elity by podnieść poziom tej elity. Robienie z siebie idioty, jak to się zdarza dzisiaj, byłoby samobójstwem. Gall pewnie nie miałby za co wyjechać z Polski i kto wie czy nie umarłby tu z głodu. Poza tym nie wiem skąd oskarżenia Anonima że pisał wymysły. Pamiętam że jak czytałem go po raz pierwszy to uderzyło mnie że pisał o czasach sobie współczesnych. Powiedziałbym że 90% jego kroniki to czasy począwszy od Bolesława Chrobrego, które na pewno dobrze zapisały się w pamięci z uwagi na swoją wielkość. Większość późniejszych wiadomości czerpał na pewno od naocznych świadków.
-
Nie wiem czy nie krzywdzicie za bardzo tego Anonima. Ja tam uważam że pisał prawdę. Oczywiście niekiedy zniekształconą. Jednak wtedy materiały pismienne były drogie i chyba nikt nie pozwalał sobie na pisanie głupot. To jeszcze nie te czasy. Nie chce mi się wracać do Kroniki Anonima i mogę coś pomylić. Ale pamiętam że kiedy ją czytałem to zwrółciłem uwagę że Anonim pisze przede wszystkim o tym co widział albo się dowiedział od poprzedniego pokolenia. Czyli rozmawiał z naocznymi świadkami. Najwięcej miejsca w jego kronice zajmuje panowanie Krzywoustego. Jeżeli pisał o czymś sprzed 2 - 2,5 wieku to tylko po to żeby jakoś wyjaśnić bieżące wydarzenia. Oczywiście wszystko ułożył chronologicznie. To że do pewnego stopnia jest to hagiografia to marny zarzut. Prawie każdy historyk pisał na czyjeś zamówienie. On zaś nie mógł za bardzo lać wody bo przecież żyli swiadkowie wielu wydarzeń. Takie odniosłem wrażenie..
-
To chyba nie Kraszewski. Taką wersję podaje Kadłubek. Zresztą przy tej okazji nawiązuje do księgi Samuela.
-
Jest jednak 1 księga Samuela a w niej rozdz. 6 wers. 5 pisze: Uczyńcie wizerunki waszych wrzodów i wizerunki waszych myszy które niszczą wasz kraj, oddajcie cześć Bogu. Być może przestanie was doświadczać. (dosł. poluzuje swą dłoń) Zatem gdzieś, w jakimś kraju, myszy były problemem zainspirowanym przez Boga, pewnie za karę..
-
Anna Boleyn? Czy ja wiem? To raczej męczennica miłości. Wprawdzie zaprowadziła tego swojego do ołtarza i to z hukiem, ale jak skończyła? Pani de Pompadour może i nie narobiła takiego zamieszania jak tamta ale za to kiedy umierała zostawiła po sobie bajeczny majątek, chyba 20 mln liwrów, co było sumą wprost niewyobrażalną. No i umierała nie na żadnym pniaku a w Wersalu, tam gdzie tylko król albo książę krwi mieli prawo umrzeć.
- 15 odpowiedzi
-
- kobiety u władzy
- bezwzględne kobiety
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Myszy to nawiązanie do jakiejś przypowieści biblijnej. Jest to kara zesłana przez Boga na władcę który prześladował chrześcijaństwo. Anonim nic o tym nie pisał bo wówczas pewnie wszyscy o tym wiedzieli a przynajmniej wykształcona część społeczeństwa. Wówczas co prawda nieliczna.
-
No nareszcie kobieta z którą można porozmawiac o kobietach. Proponowałbym panią de Pompadour. Na swojego kochanka, Ludwika XV, miała wpływ cały czas, nawet wówczas kiedy przestal ich łączyć seks. Często powtarzał "byle tylko pani de Pompadour się o tym (czy tamtym) nie dowiedziała". Miał przed nią respekt i to bez dwóch zdań. To ona zresztą zakupiła i urządziła Pałac Elizejski. I to ona przewodniczyła w tym pałacu zebraniom ministrów. Były to pierwsze posiedzenia rady ministrów w tym pałacu w historii. Tam do dzisiaj jest siedziba rządu. Jak na kochankę to chyba sporo. W necie trochę o niej jest.
- 15 odpowiedzi
-
- kobiety u władzy
- bezwzględne kobiety
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No nie można chyba brać na poważnie awantur na Dzikim Zachodzie. Bo masz chyba na myśli awanturę Waszyngtona o miedzę w Ohio. (Ohio to już chyba Dziki Zachód) Nie można jednak zapominać o roli tajnych służb których ówczesna działalność jest opisana. Wiadomo że na okręcie admiralskim przebywał szef francuskiego wywiadu na Anglię, hrabia de Parades, jednocześnie człowiek Vergennes. To on jakimiś pokrętnymi metodami, właściwymi zresztą dla tego typu służb, tak działał że do lądowania nie doszło. Co do owych cierpiących to Anglicy w swoich portach wyładowali podobno więcej umarlaków niż Francuzi. Takie były uroki ówczesnych wojen morskich. Podczas dłuższgo pobytu na morzu wśród marynarzy szerzyły się choroby. Przede wszystkim to wówczas Talleyrand nie był ministrem. Podał się do dymisji w sierpniu 1807 roku, właściwie na znak protestu za poczynania Napoleona w Europie które, według Talleyranda, niepotrzebnie burzyły porządek europejski i prowadziły do nieładu. Napoleon nie mógł się jednak bez niego obejść i stąd jego obecność w polityce francuskiej w 1808 roku. Chciał jakoś sprawy w Hiszpanii doprowadzić do porządku. Zresztą największego zamieszania w Hiszpanii narobił Murat dowodzący wojskami które tam weszły. Ubzdurał sobie że zostanie królem Hiszpanii i przy okazji narobił niesamowitego bałaganu, który jego szwagier, Napoleon, jeszcze pogłębił. Biedny Talleyrand nic nie mógł na to poradzić i wyszło jak wyszło.
-
W każdym razie Talleyrand dążył do tego by zamiana dynastii w Hiszpanii dokonała się w zgodzie z prawami i zwyczajami monarchii tak francuskiej jak i hiszpańskiej. Zgodnie z dawnymi traktatami i układami. Z uwagi na ścięcie Ludwika XVI było to trudne zadanie. Niemniej jednak Talleyrand starał się je wykonać. Wydaje mi się że tu jest klucz do zrozumienia tej postaci. Napoleon wiecznie mu to utrudniał swoimi skłonnościami do chachmęcenia. Hiszpania z 1808 roku jest tego przykładem. Poza tym to istotnie nie wiadomo czy zrobił wszystko. Bo tak na dobrą sprawę nie wiadomo ile godzin dziennie pracował. W końcu jednak to chyba dopiero pod koniec XX wieku politycy zaczęli ciężko pracować. (przedtem to ciężko pracowali np. górnicy)
-
Stwierdzenie arcyciekawe. Bo słyszy się również że stamtąd wywodzą się postkomunistyczni kapitaliści. Pożal się Boże kapitaliści, ale zawsze. Marksizm czy oportunizm wobec władzy ludowej z kapitalizmem nie miały nic wspólnego.
-
Zwracam uwagę że pisałem iż bliskie stosunki francusko-hiszpańskie zaczęły się rozwijac po Wojnie o Sukcesję Hiszpańską i to nie od razu. Ta zaś skończyła się pokojem w Utrechcie w 1713r. Tu to trzeba nawiązać do roku 1755 roku. Wtedy to Anglicy zdradziecko napadli na niczego niespodziewające się statki francuskie i wzięli do niewli około 6 tys francuskich marynarzy. Toteż później flota francuska była pozbawiona doświadczonych marynarzy i ponosiła klęski. Nie były one jednak przesadnie dotkliwe bo na przykład tuż po zakończeniu wojny miała więcej okrętów niż przed wojną. Wojnę przegrała przede wszystkim dlatego że Ludwik XV miał kłopoty z parlamentem, Zakończyła ją również dlatego że potrzebowała czasu na wyszkolenie marynarzy. Jednak podczas Wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych flota francuska pływała po oceanie jak chciała. Wygrywała nawet bitwy. W 1779 roku połączona flota francusko-hiszpańska znalazła się u brzegów Anglii i praktycznie Anglia stała przed nimi otworem. Przyznają to sami Anglicy. Do desantu nie doszło tylko dlatego że nie życzył go sobie Vergennes, który nie chciał podboju Anglii. Tak zresztą jak później Fouche czy Talleyrand. Pewnie analogiczna sytuacja była w czsach obozu w Boulogne. Wówczas też taki Talleyrand na przykład nie życzył sobie podboju Anglii. Właściwie to nie wiadomo czy Trafalgar nie był wynikiem niezgody panującej wówczas na tym tle we Francji. Trochę nagiąłem się do waszego poziomu i stąd tak postawione pytanie. Pamiętać bowiem należy że Talleyrand był ważną osobistością w ówczesnej Francji pełniącą funkcie kierownicze. Przede wszystkim stał na czele dyplomacji i to nie on sam wszystko robił. Co do Hiszpanii to sprawa była delikatna o tyle że utrzymanie sojuszu z nią wymagało zręczności i dyplomacji i Talleyrand się tym kierował. Co robił natomiast Napoleon? W 1807 roku kiedy w wyniku traktatu w Fontaineblau oddziały francuskie maszerowały na Portugalię by zmusić ją do przestrzegania Blokady Kontynentalnej przy okazji wiarołomnie zajęły najważniejsze miejsca strategiczne Hiszpanii. Praktycznie zaczęły ją okupować. Wywołało to oburzenie Hiszpanów, ich nienawiść do Godoya i w marcu 1808 roku doszło w Madrycie do rewolty w wyniku której pozbawiono tronu Karola IV na rzecz jego syna Ferdynanda. Wtedy zaingerował sam Napoleon i oświadczył że uznaje Ferdynanda za króla. Zaprosił zwaśnione strony do Bayonne. Tam popełnił kolejne wiarołomstwo, jedno z największych w historii. Powiedział że nie uznaje za króla Ferdynanda tylko swego brata józefa. To się spotkało z ogromną krytyką Talleyranda. Zresztą na wieść o wydarzeniach w Bayonne w Madrycie doszło do wybuchu antyfrancuskiego powstania. (2 maja 1808 roku)
-
Do kasacji, pomyłka.
-
Kiedyś czytałem biografię Talleyranda nie pamiętam autora i książki też nie mam pod ręką. Pamiętam jednak że na początku Talleyrand zaznaczył w Wiedniu że Francja wcale nie została pokonana, że nadal pozostaje mocarstwem, że w każdej chwili może zmobilizować wielusettysięczną armię. Przedstawił przy tym podobno szczegółowy wykaz ilu żołnierzy w jakim czasie gdzie i kiedy. Że sprzymierzeni nie chcieli brać tego pod uwagę to uruchomil Napoleona. Ale wydaje mi się że aby zrozumieć Telleyranda to potrzebne są pewne wiadomości ogólne. Przede wszystkim należy cofnąć się wstecz, do czasów Ludwika XIV. Po wygranej przez Francję wojnie o sukcesję hiszpańską główną osią polityki francuskiej stał się tzw. Pakt Rodzinny, bowiem po obu stronach Pirenejów rządzili Bourboni. Prowadziło to do zacieśniającego się sojuszu francusko-hiszpanskiego. Dzięki temu Francja stawała się czymś w rodzaju supermocarstwa.Z połączoną flotą francusko-hiszpańską Anglicy nie mieli szans. Ta cała tak korzystna dla Francji sytuacja zaczęła się komplikować z chwilą ścięcia Ludwika XVI podczas Rewolucji i hekatomby arystokracji. Żeby ratować sytuację politycy francuscy chcieli reaktywowania monarchii w dużym stopniu ze względu na pakt rodzinny. Chcieli Bourbonów zastąpić Bonapartymi i reaktyweować jakoś starą arystkorację uzupełniając ją nowymi ludźmi, powiązanymi z Bonapartymi. Nie wychodziło to. Koronacja Napoleona zakończyła się błazenadą. Papież nie chciał go koronować bo nie miał z Józefiną ślubu kościelnego. Gdy przyszło w Hiszpanii do zamiany dynastii Bourbonów na Bonapartych to Napoleon tak wszystko pochachmęcił że doprowadził do wybuchu powstania. Talleyrand robił wszystko żeby temu zapobiec ale mu się nie udało. Tu należy szukać wyjaśnienia ówczesnych zachowań Talleyranda. Skutki błędów Napoleona w Hiszpanii trwają do dziś. To przede wszystkim z powodu rozbicia sojuszu francusko-hiszpańskiego Anglia stała się panią mórz. To nie Trafalgar był tego powodem a to że nigdy już marynarka francuska i hiszpańska nie działały razem. Dzisiejsza sytuacja też jest tam paradoksalna. W Hiszpanii panują Bourboni, paradkosalnie dynastia francuska. Ale ponieważ Francja jest republiką to jak te dwa państwa mogą zawrzeć jakieś ścisłe związki. Bez tego zresztą nie da się zrozumieć nawet wojny domowej w Hiszpanii z lat 1930-tych. W istocie to był raczej konflikt francusko-angielski. Francja popierała republikę,Anglia generała Franco, czyli monarchię, Niemcy i ZSRR dostarczali tam tylko broni za którą w dużym stopniu placili Francuzi i Anglicy.
-
Książę Józef Antoni Poniatowski , marszałek Napoleona I
euklides odpowiedział Amilkar → temat → Biografie
Chodzi o książkę: Szymon Askenazy "Książę Józef Poniatowski" nakładem wydawnictwa Kurpisz w Poznaniu. Poznań 2006r Ten cytat jest na stronie 201. P.S. Przepraszam za nick. Ale godności nie pomyliłem. -
Historia i działania żandarmerii rosyjskiej
euklides odpowiedział Furiusz → temat → Historia sztuki wojennej i broni
Może to i ciekawe. Ale najpierw należy co nieco uporządkować. Po pierwsze Ochrana powstała dopiero w 1881 roku. Można ją nazwać policją polityczną. Korpus żandarmerii natomiast był związany z III Oddziałem kancelarii Carskiej. Ale po kolei: W 1826 roku Mikołaj I powołał III Oddział Kanclearii Carskiej do opieki nad wdową i synem Aleksandra I. Wkrótce stał się policją polityczną a naczelnik III Oddz. stał się wkrótce szefem korpusu żandarmów. Oddział ten miał również agenturę zagraniczną. W latach 1856 - 66 jego naczelnikiem był Wasilij Dołgorukow. 1866 - 1874 Naczelnikiem III Oddziału był Piotr Szuwałow. Zdaje się że wówczas oddział ten stanął u szczytu potęgi a sam Szuwałow stał się tak potężną osobistością że nazywano go Piotrem IV. Chyba nawet sam car nie orientował się dokładnmie w jego działalności bo informacje o nim zbierał też z Berlina. W 1874 roku na czele III Oddz. stanął Potapow. Dymisja Szuwałowa spowodowana była pewnie jego opieszałością w ściganiu agitatorów działających wśród chłopstwa. Po nim naczelnikostwo objął Miezencew. Zwiększono budżet i uprawnienia III Oddz. Miezencew wziął się ostro do agitatorów oraz do różnych rewolucjonistów i w 1878 roku zginął w zamachu terrorystycznym. W 1979 roku naczelnikiem został Drenteln. 6 sierpnia 1880 roku III Oddz. został zlikwidowany a jego zadania przekazano do MSW. Przeprowadzone przez komisję senacką śledfztwo ujawniło bałagan tam panujący i trwonienie ogromnych sum. 1 marca 1881 roku car Aleksander II zginął w zamachu. 14 sierpnia 1881 roku jego syn i następca ogłosił tymczasowy stan wyjątkowy i nadał szczególne uprawnienia policji. W ten sposób powstała Ochrana. Ten powołany tymczasowo stan jednak się przedłużył. . -
Książę Józef Antoni Poniatowski , marszałek Napoleona I
euklides odpowiedział Amilkar → temat → Biografie
Książę na ówczesnych konfederacjach w Paryżu z cesarzem kładł nacisk na prowincje południowo-zachodnie, jako pierwszorzędny objekt strategiczny;sam ofiarował się z całą armią Księtstwa Warszawskiego maszerować na Wołyń. Wyobrażał sobie widocznie z tej strony przedsięwzięcie analogiczne do poprzedniej szczęśliwej wyprawy galicyjskiej. O ile sobie dobrze przypominam to po wkroczeniu Poniatowskiego w 1809 roku do Galicji trudno mówić o jakimś z góry zaplanowanym tam powstaniu. . Było to spontaniczne poparcie wkraczających tam polskich wojsk. Spontaniczne reakcje też w końcu się zdarzają. Nie zawsze musi to być wynik spisków, tajnych organizacji, działania emisariuszy, agentury itp. P.S Wydawało mi się że Administrator Secesjinista jest raczej przeciwnikiem teorii spiskowych. -
Historia Lubi się powtarzać
euklides odpowiedział LORDtruskus → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Niebezpieczeństwo że jakiś wariat porwie za sobą tłumy może i jest. Zgodziłbym się że demokracja powinna mieć jakiś bezpiecznik. W monarchii absolutnej istniało coś takiego jak remonstracja. Zgłaszał ją parlament w skład którego wchodzili wówczas, trzeba to przyznać, na ogół ludzie odpowiedzialni, Według mnie taki bezpiecznik przydałby się również i dzisiaj zważywszy że Zgromadzenie Narodowe, jako pochodzące z wyboru może mieć również jakieś głupie pomysły jak to miało miejsce w III Rzeszy. Tylko pytanie kto dzisiaj miałby zgłaszać taką remonstrację. Według mnie to jest rola Trybunału Konstytucyjnego oczywiście pod warunkiem że będą tam odpowiedzialni ludzie i powinno to być jakieś ciało sejmowe. W końcu najważniejszą rolą konstytucji jest obrona praw człowieka. Może pożyteczny byłby tutaj senat, jednak pod warunkiem że zaistnieje jakieś mądre kryterium naboru do niego. Wybieranie senatora na tych samych zasadach co posła do sejmu to bezsens. P.S. A tak poza tym to wypada szanownym przedpostowcom pogratulować odniesienia się do sprawy najistotniejszej. -
Książę Józef Antoni Poniatowski , marszałek Napoleona I
euklides odpowiedział Amilkar → temat → Biografie
Szymon Askenazy wspomina o tym. Pisze że Poniatowski proponował że zaatakuje Wołyń z korpusem armii Księstwa Warszawskiego. Miało to być powtórzenie sukcesu z 1809 roku kiedy wojsko Księstwa Warszawskiego weszło do Galicji. No ale wtedy była omawiana wojna z Rosją. Poniatowski zresztą przybył do Paryża z ostrzeżeniem że ta wojna się szykuje. -
No tak. Wszystko pewnie bierze się stąd że swe informacje czerpiemy z innych książek. To co napisalem powyżej też jest na podstawie tych książek przytoczonych w innym temacie. Nie ma co się powtarzać. Poza tym wszędzie pisze (byłoby dziwne gdybyś się z tym nie spotkał) że na południu dominowało pisane prawo rzymskie. Tamtejszy przedstawiciel królewskiej władzy to był nie bailiw jak na północy, ale seneszal który miał inaczej zorganizowaną swoją pracę. Wszędzie pisze że dlatego że na południu było mocno zakorzenione prawo rzymskie. Przede wszystkim w powszechnej mentalności. Pewnie że ciekawym (może nawet arcyciekawym) byłoby przyjrzenie się czym się rózniły metody postępowania bailiwa i seneszala. To nie żadne uprzedzenie. Dla mnie jest to ciekawy przykład pewnego paradoksu, czyli: jak pisane prawio może paraliżować państwo. ? Doświadczenia historyczne warto jednak brać pod uwagę. Stale na przykład słyszę że nasz prezydent to też strażnik prawa a nie wiem czy kto zdaje sobie sprawę co to znaczy. Historia to definiuje jednoznacznie. Poza tym nie uważam żebym jakoś był źle nastawiony do prawników. Miałem kiedyś przyjemność współpracować z panią prawniczką. Co prawda była to wyłącznie telefoniczna znajomość ale nie mieliśmy ze sobą żadnych kłopotów. Stosowałem się zazwyczaj do jej sugestii a gdy czegoś potrzebowałem, czy chodzilo o jakieś wyjaśnienie czy nawet jeżeli coś wywinąłem, to zawsze mi wszystko mówiła. Pod tym względem byłem nawet wyjątkiem bo moi koledzy to przeważnie się z nią sprzeczali a komentarz "co ta głupia znowu wymyśliła" był dla nich typowy. To tak na marginesie sugestii Administratora. My to się chyba nigdy już nie zrozumiemy. Pewnie że przenoszę bo inaczej to bym się tym w ogóle nie zajmował. Mamy po prostu inne doświadczenia życiowe. Czym innym jest uniwersytet (bo chyba coś takiego masz za sobą) a czym innym politechnika. Absolwent uniwersytetu, prawnik, historyk czy jeszcze kto taki. Jeżeli idzie do pracy w zawodzie to od razu jest najmądrzejszy. No bo chyba prawnik po studiach może lepiej znać prawo niż jego starszy o 20 lat kolega bo ma wszystko w głowie na świeżo. A jeżeli się idzie do pracy w zawodzie po politechnice to wiesz do czego są potrzebne wiadomości wyniesione stamtąd? Dokładnie do niczego. Ja natomiast miałem to szczęście że zawsze interesowała mnie historia a na politechnikę trafiłem przez pomyłkę. Później zauważyłem że historia bardziej mi się przydaje niż te wszystkie matematyki, fizyki, mechaniki, jakieś chemie itp. Raz nawet osiągnąłem coś co można nazwać efektem "ucznia czarnoksiężnika". Ale to nie na temat. Jak chcesz to możesz wziąść słownik i przyjrzeć się temu tekstowi, chociaż nie warto, chyba że chcesz mnie sprawdzić. Tam jest poruszane to o czym już była mowa przy okazji uniwersytetów w Langwedocji. Że były takie ośrodki np. miasta gdzie nauczaniem zajmowali się mistrzowie za opłatą. Po prostu młody człowiek za ojcowskie (powiedzmy) pieniądze szedł do nich płacił im i ich słuchał. Taki system nauczania jest jeszcze dzisiaj na przyklad na Oksfordzie. Kto tam był też jest zdziwiony że to uniwersyteckie miasto. W tym tekście wcale nie pisze że na Sorbonie wykładano jakiekolwiek prawo. Pisze tylko o teologii i o sztukach wyzwolonych. Ten tekst wcale nie jest w sprzeczności z tym co wyżej napisałem. Z niczego nie zrezygnowałem. Jest jakaś sprzeczność w tym co pisałem?
-
To jest dosyć obszerny temat i takie przypadki miały miejsce. Można się cofnąć na przykład do średniowiecza kiedy to Francją rządzili Kapetyngowie. Faktycznie były to 2 państwa. Na południu, czyli w Langwedocji (W średniowieczu określano tak południe Francji), ich władza była symboliczna. W praktyce był to osobny organizm państwowy o innym języku i kulturze gdzie było jeszcze wiele przeżytków z czasów rzymskich. Przy czym Langwedocja stała o wiele wyżej cywilizacyjnie, kulturowo i ekonomicznie niż Północ. Jej stolica, Tuluza, w XII wieku była większa i o wiele bardziej rozwinięta niż Paryż. Rządy w Langwedocji sprawował hrabia Tuluzy. Nominalnie był wasalem Kapetynga z Paryża, w praktyce jednak nic sobie z niego nie robił, co więcej, był jego rywalem. Niestety Langwedocja była państwem prawa. Dominowało tam pisane prawo rzymskie wykładane na uczelniach w Montpelier, Tuluzie, Orleanie i hrabia Tuluzy był tam strażnikiem praw. Na Północy było inaczej. Tam o wszystkim decydowały bliżej nieokreślone tzw. Fundamentalne Prawa Królestwa. W Langwedocji skrupulatne stosowanie pisanego prawa rzymskiego doprowadziło do rozdrobnienia lenn. Po 2-3 pokoleniach zamek był podzielony na wielu właścicieli. Zdarzało się że było ich nawet więcej niż 20-30. W ten sposób żaden zamek nie miał właściciela a co najwyżej zarządcę. I tak na dobrą sprawę w takich warunkach nie było jasne kto jest obowiązany do odbywania służby wojskowej. Przez to hrabia Tuluzy miał ogromne trudności z zebraniem armii. W razie potrzeby musiał korzystać z usług różnych zbirów mało skorych do walki a zajmujący się najchętniej rabunkami i gwałtami, przy tym wszystkim skłonnych do okrucieństwa. Na północy Kapetyng nie skrępowany stróżą nad prawem ingerował w różne układy spadkowe oraz własnościowe i tam zamek miał 1 właściciela, dzięki temu lenno zachowało tam swój wojskowy charakter i Kapetyng w każdej chwili mógł zwołać rycerzy. Hrabia Tuluzy miał również problem z pluralizmem religijnym swoich poddanych. Z tego wyniknęła w 1209 roku krucjata. Jej największym osiągnięciem było zdobycie 22 lipca 1209 roku Bezieres i wymordowanie wszystkich jego mieszkańców, czyli 20 tys ludzi. (to tam padło: „Zabijcie wszystkich. Bóg rozpozna swoich”). Daleko było jednak do opanowania Langwedocji przez Kapetyngów. Żaden baron Kapetyngów nie chciał podjąć się utrzymania tych ziem. W końcu jednak znaleziono chętnego. Był nim Szymon de Montfort. Przez 9 lat pacyfikował kraj, zdobywał zamki jeden po drugim co nie spotykało się na ogół z jakąś zorganizowaną reakcją hrabiego Tuluzy ten bowiem ze względu na rozdrobnienie lenn nie mógł w żaden sposób skoordynować obrony. Mimo to Szymon de Montfort napotkał zaciekły opór i 25 czerwca 1218 roku zginął. Czaszkę rozbił mu kamień wystrzelony z katapulty przez 2 Tuluzanki. W ten sposób Langwedocja obroniła swą niezależność. Ale wówczas Kapetyngowie zmienili politykę i zaczęli dopuszczać do koryta prawników z Langwedocji. Z wielkim powodzeniem metodę tę zastosował Filip IV Piękny. Przyjmował ich na służbę i powierzał im najwyższe urzędy. Nazywano ich legistami od określenia „ludzie od ustaw” czyli takich którzy byli wykształceni w prawie rzymskim. W odróżnieniu od „ludzi dekretu”, którzy byli prawnikami wywodzącymi się z Sorbony i byli wykształceni w prawie kanonicznym. Ci legiści walnie przyczynili się do upadku państwowości langwedockiej i do podporządkowania jej Kapetyngom. To dzięki nim Kapetyng wyszedł zwycięsko ze sporu z Bonifacym VIII. Dzięki nim podporządkował sobie również inkwizycję w Langwedocji bo inkwizytorzy jako prawnicy często byli kumplami legistów. Było to niebagatelne wsparcie dla Kapetynga. Inkwizytorzy mogli na przykład wykryć że nieżyjący od 50 lat czyjś dziadek był katarem. Wystarczyły jakieś wątpliwości czy świadectwa by wydano wyrok. Wówczas wykopywano zwłoki i palono je na stosie. Na tej makabresce się nie kończyło bo temu spalonemu konfiskowano majątek. A ponieważ nie żył to się zabierano do jego spadkobierców. Naturalnie dawało to pole do popisu wszystkim ekspertom od pisanego prawa rzymskiego no i Kapetyng, jako pracodawca, był pewnie niezmiernie przez nich chwalony. Przy tym zamieszanie w stosunkach własnościowych potrafił wykorzystać dla swoich celów. To się zresztą rozumie samo przez się. I mimo nienawiści jaką żywiono w Langwedocji do Kapetyngów to ich wpływy tam rosły. Jednak mimo wszystko to wcielanie Południa do Północy trwało długo. Na Północy długo jeszcze przedstawicielami władzy królewskiej byli bailiwowie. Na Południu zaś seneszalowie odwołujący się do pisanego prawa rzymskiego. Przyznać jednak trzeba że legiści z Południa wprowadzili wiele mądrych ulepszeń. Przede wszystkim uporządkowali parlament z Północy, który swoich decyzji nie motywował prawem rzymskim tylko decyzją króla, który to na ogół tolerował nie chcąc zagłębiać się w drobiazgi. Rozstrzygano tam większością głosów. Dzisiaj można ocenić genialność tego rozwiązania. Przecież dzisiejsi prawnicy-eksperci często wydają różne ekspertyzy w tej samej sprawie. Pewnie korzystne dla klienta który im za to płaci, co jest zresztą zrozumiałe, ale przez to w praktyce każda ekspertyza jest inna i często są sprzeczne. Czy dzisiaj nie lepiej byłoby ich zebrać razem, utworzyć z nich jakieś ciało. Wtedy przegłosowaliby wyroki ostatecznie i bez żadnych wątpliwości. Oczywiście parlament mógł głosować jak chciał ale jednak ostatnie słowo należało do króla i jeżeli coś mu się nie podobało to decydował sam. Gdzieś w XVI wieku tak już było w całej monarchii Kapetyngów. Trwało to do XVIII wieku, kiedy to, we wrześniu 1791 roku, Ludwik XVI przyjął konstytucję. Wyszedł na niej gorzej niż nasz Stanisław August na Konstytucji 3-go Maja, bo niecałe półtora roku później już nie żył. W ten sposób pisana konstytucja doprowadził do upadku kolejnego państwa, tym razem monarchii francuskiej. Zmieniono ją ale kolejna też nie przyniosła niczego dobrego. I po co były te wszystkie: Konstytucje 3-go Maja, z Września 1791r., Deklaracja Niepodległości z 1776. Sprowadziły tylko problemy. Tak jakby było coś złego czy głupiego w tym że zamiast o konstytucji mówiono dotąd o Fundamentalnych Prawach Królestwa (we Francji) czy o Kardynalnych Prawach Rzeczypospolitej (w Polsce). To nie ma nic wspólnego z nominalizmem Jednak prywatna interpretacja biblii to już chyba nominalizm.
-
Ta książka to o bitwie pod Stalingradem "Bitwa Stulecia" zapamiętałem z niej że autor często powtarzał że nalezy zmniejszać szerokość pasa ziemi niczyjej. Zresztą ci niemieccy żołnierze na Froncie Zachodnim którzy zostali tam przerzuceni z Frontu Wschodniego pisali że byli przyzwyczajeni do walki z bliska. Zachodni front różnił się pod tym względem od wschodniego.
-
Jutlandia - nawiększa bitwa morska
euklides odpowiedział Andreas → temat → Działania na morzach i w koloniach
Trochę mowy o tym tu na forum było. Ogladałem ten film. Trochę przekonywujący, ale nie do końca. To już nawet w tym filmie było że jakiś oficer angielski powiedział że coś nie tak z tymi naszymi okrętami. Bo przecież nie tylko Queen Mary wyleciał tam w powietrze. Moje watpliwości budzi to że podobny wypadek miał miejsce podczas II Wojn. Świat. Podczas bitwy w Cieśninie Duńskiej w podobny sposób, a nawet bardziej efektowny, wyleciał Hood. Też w zasadzie trudno przeczytać dlaczego. Przypadkowo został trafiony w magazyn z amunicią? Coś za dużo tych przypadków. Zresztą podobnie oberwała chyba Arizona w Pearl Harbor i chociaż okręt do służby już nie wrócił to jednak skutki nie były aż takie jak u Hooda. -
Tutaj to chodzi chyba też o coś co dotyczy jakichś doktryn ogólnych. Kiedy się czyta na przykład pamiętniki Czujkowa to tam stale jest podkreślany nacisk radzieckich dowódców na jak najbliższy kontakt z nieprzyjacielem. Stale tam jest mowa że nalezy ograniczać strefę ziemi niczyjej i w ten sposób odebrać to co się straciło podczas skutecznego natarcia npl. a nawet posuwać się pomału naprzód. Krótko mówiąc preferowano walkę na bliską odległość. Pewnie taką taktykę narzucono Niemcom. Stąd spore nasycenie u Rosjan PM-ami, szybkostrzelnymi ale nadającymi się tylko do walki na krótki dystans. Tak poza tym to mogę sobie wyobrazić na przykład czołg z desantem (chyba typowo rosyjski wynalazek) który znalazł się nagle w ogniu. Chyba najlepszym sposobem (jeżeli nie jedynym) na przeżycie takiego desantu uzbrojonego w PM jest rzucenie się do ataku bo tylko z bliska mogą rozprawić się z npl. Jezeli tego nie zrobią i gdzieś zalegną to czołg pojedzie dalej oni zaś zostaną z bezpiecznej odległości wystrzelani. Takie uzbrojenie narzucało określoną taktyke i chyba o to chodziło.
-
Udział gen. Franco w wojnie
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Przecież baza to są przede wszystkim magazyny z rozmaitym zaopatrzeniem. Miejsce wypoczynku dla załóg itp.A zajęcie Gibraltaru miałoby dla Niemców sens gdyby jednocześnie opanowany został Kanał Sueski. -
Nie potrafię.