euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,188 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Z tym że Scharnhorst ruszył do akcji wtedy kiedy dowódcą niemieckiej marynarki wojennej został Doenitz. W końcu trzymanie w porcie jako straszaka potężnego okrętu też nie było dobrym wyjściem i trzeba było w końcu znaleźć dla niego jakąś robotę. Zresztą Doentiz próbował chyba współdziałania floty podwodnej z nawodną. Konwój przeciw któremu wyruszył Scharnhorst wykrył U-boot który za nim szedł i nadawał jego pozycję tak jak w taktyce Wilczych Stad. O ile pamiętam to Scharnhorst nie doszedł do konwoju bo został wykryty ponieważ niemiecki admirał nie potrafił po prostu po cichu wyjść z fiordu podczas gdy takie ciche wyjście z portu czasem udawało dowódcom niemieckich U-bootów. To przypieczętowało los Scharnhorsta. .
-
Tu nie ma żadnej fikcji. Należałoby nawiązać do konfliktu Ludwika XV z parlamentem i nie wnikam kto tu miał rację. W każdym razie w 1756 roku. Król zdecydował że należy zrobić z parlamentem porządek. Oczywiście nie miał zamiaru prowadzić z parlamentarną hałastrą jakichś rozmów. Wolał inne metody. Akurat wtedy książę de Conti zrezygnował ostatecznie z zabiegów o koronę polską. W związku z tym stworzona przez niego agentura zwana Sekretem Króla przestała być potrzebna. Ku powszechnemu zdumieniu Ludwik jej nie rozwiązał. Postawił na jej czele jednego z jej agentów, de Broglie (oficjalnie objął tę funkcję 1.I.1757r). Nie bez znaczenia był również tzw. Tajny Fundusz Polski z którego finansowano agenturę księcia de Conti. i różne wydatki w Polsce. A musiał być niemały bo Francuzi stale wyrzekali że Polska drogo kosztuje bowiem ze względu na polską demokrację nie wystarczało kupić tylko wielkich panów, jak gdzie indziej, ale również mnóstwo szlachty. Do tego funduszu nikt nic nie miał (przecież tajny) i król mógł nim dysponować jak chciał. Tym bardziej że z niego płacono dożywotnie renty wielu Polakom a ponieważ były dożywotnie to śmierć beneficjentów umożliwiała taką czy inną kreatywność. Zatem kiedy Ludwik postanowił rozprawić się z parlamentem to pewne atuty miał, choćby odziedziczoną po księciu de Conti agenturę. W grudniu 1756 roku zwołał łoże sprawiedliwości i wydał parlamentowi pewne dyspozycje na zasadzie "pan każe sługa musi" nie tolerując żadnej dyskusji. Oczywiście parlament przyjął to z dezaprobatą chociaż żadne słowo protestu nie padło. Jednak swym postępowaniem Ludwik narzucił pewną metodę rozwiązywania sporów z parlamentem. Nie szczerą otwartą rozmowę jaką np. zwykł stosować jego dziadek Ludwik XIV, a jakieś pokrętne, agenturalne machinacje. Ale może nie podejrzewał że w tej grze, którą sam narzucił, możliwości miał również parlament i sprawy zaczęły się komplikować. 6 stycznia 1757 roku na króla dokonano zamachu. Jest to dość szumne określenie bowiem nijaki Robert Damiens ugodził go scyzorykiem i zadał mu niegroźną w sumie ranę, Ambaras z tego wyniknął jednak niesamowity. Ludwik, któremu nawet kobiety nie odmawiały, nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Natychmiast rozpoczęła się ogólna panika "a może scyzoryk był zatruty?". Ludwik był autentycznie przerażony. Zaraz też zrezygnował ze wszystkich swoich antyparlamentarnych intencji. Z twarzą pomogła mu tu wyjść pani de Pompadour, która podejmowała stosowne decyzje za niezdolną do działania "ofiarę zamachu". Nie ma żadnych wątpliwości że zamach był zainspirowany przez parlament. Robert Damiens był zawodowym służącym, zatem biedakiem otoczonym luksusem. Służył m.in u wielu parlamentarzystów którzy go bardzo dobrze traktowali. Przysłuchiwał się ich rozmowom a może nawet w nich uczestniczył. To oni zainspirowali go żeby dal królowi nauczkę. Swego czasu Damiens był woźnym w liceum Ludwika Wielkiego. Tam był świadkiem jak uczniowie (możliwe że pod wpływem jezuitów) mieli zwyczaj dawania "nauczki" koledze który jakoś zgrzeszył. Polegała ona na lekkim uderzeniu owego "grzesznika" scyzorykiem. Postanowił w ten właśnie sposób potraktować i Ludwika XV. Czy zdawał sobie sprawę z konsekwencji? Możliwe że nie. Oczywiście nie ma się co dziwić że król ten zamach potraktował serio. Przecież jeżeli komuś udało się wysłać wariata żeby go "napomniał" godząc w niego nieszkodliwie scyzorykiem to następnym razem ten ktoś (czy może raczej ci) może wysłać na niego innego, takiego który potraktuje go czym innym i to skutecznie. Jednak to co nastąpiło później było przekroczeniem wszelkich granic. Do sądzenia Damiensa powołany został specjalny sąd parlamentarny, który go skazał na śmierć. Sędziowie otrzymali za to od króla wysokie nagrody. Tym samym wyszło na to że parlament który stał za zamachem sam skazał zamachowca. Możliwe że było to ostrzeżenie dla potencjalnych następców Damiensa. On sam został stracony w haniebnie okrutny sposób, był ćwiartowany żywcem. Pewnie wszyscy byli tym zszokowani bo już nikogo więcej w ten sposób nie stracono. Według Roberta Margerit ów Robert Damiens miał brata, Pierre. Rok później, 8 maja 1758 roku córka Pierre urodziła właśnie naszego Maxymiliana Robespierre. Przecież cała ta historia odbiła się głośnym echem w całej Francji. Zatem co musiało się dziać w rodzinie Damiensa. To ku jego pamięci mały Robespierre otrzymał imię Robert. Na drugie dano mu Pierre na cześć dziadka który go zresztą wychował. To stąd Robespierre. Możliwe że grały tu rolę jakieś motywacje religijne bowiem wiadomo że Robert Damiens stykał się z jansenistami, czy nawet z powiązanymi z nimi konwulsjonistami. Tu gdzieś wyżej jest napisane że naukę Robespierra finansował Kościół. Ściślej rzecz ujmując byli to pewnie janseniści. Zatem czy można się dziwić że wychowany w takiej atmosferze Robespierre chorobliwie nie brał w łapę? W każdym razie ironizowanie z jego przydomku "nieprzekupny" jest nie na miejscu. Poza tym jeśli chodzi o nazwisko Damiens to nie jest ono prawdziwe. Robert Damiens to inaczej Robert d'Amiens, czyli Robert pochodzący z Amiens. Które zresztą leży chyba nie daleko od Arras w którym urodził się nasz Robespierre. Zresztą przyznawanie się do nazwiska zamachowca oznaczało infamię. Stąd całe zamieszanie z nazwiskami. To nie jest żaden fresk romansowy. To jest książka historyczna. Składa się z 4 tomów. Pierwsze 3 opisują wydarzenia podczas Rewolucji, przeważnie dzień po dniu, czasem nawet godzina po godzinie. Fakt że trochę zbeletryzowana ale wszystkie daty i wydarzenia można sprawdzić gdzie indziej że występowały. Przytoczone są nawet przemowy czy dialogi które są identyczne jak w innych książkach. 4-ty tom odstaje od reszty ale dotyczy czasów po 1815 roku i jest w dużym stopniu zbeletryzowany, są tam wątki miłosne, kryminalne, ale to już nie dotyczyło Rewolucji.
-
Źródeł to nie mogę przytoczyć bo nie wszędzie potrafię się po hakersku włamać ale jest to dosyć znana sprawa. Tak szczerze mówiąc to nie wierzę żeby u nas było to nieznane. Tyle że historia istotnie ma swoje tajemnice.W każdym razie te wszystkie de Robespierre to ściema. Pierre to było imię jego dziadka ze strony matki natomiast rodzony brat tego dziadka miał na imię Robert. To po nich Maksymilian (jeżeli oczywiście jest to jego prawdziwe imię) dostał imiona Robert-Pierre. W każdym razie tak te jego personalia opisuje francuski (domniemanie Administracji prawdziwe) autor Robert Margerit w swej książce "La Revolution". Oczywiście to wszystko wyżej napisane to skrót. Sprawa jest bowiem dość skomplikowana. Z tym, że mi się wydaje że jest to klucz do zrozumienia Robespierra który na pewno nie był jakimś fantastą z tych co to "dumali dumali i wydumali" np. człowieka idealnego, jak to niektórzy go tu ujmują.
-
Od tego trzeba zacząć że Robespierre to mimo wszystko bardzo tajemnicza postać. Tak na dobrą sprawę to nawet nie wiadomo jak się nazywał. Robespierre to tylko jego imiona. We Francji często używano podwójnych. Tutaj chodziło o Robert-Pierre, tylko jakie nazwisko? Że Justynian był prekursorem Robespierra to za dużo powiedziane ale mogła ich łączyć na przykład niechęć do wizerunków w kościołach. Zresztą poglądy Robespierra na religię to dla mnie zagadka. Chociaż wydaje mi się że był przychylny jansenistom. Wszystko się zgadza. Problem był w tym że katedra Notre Dame została opanowana przez zwolenników kultu rozumu do którego Robespierre odnosił się krytycznie. Tam dominowali Hebertyści którzy nie najlepiej widzieli Robespierra. Sądzę że Robespierre propagował kult Istoty Najwyższej po to żeby go wprowadzić do Notre Dame. We Francji to mogło mieć znaczenie bo koniec XVIII wieku ujawnił że cała Francja naśladuje Paryż. Zatem i Notre Dame. Oni mają pewnie do dzisiaj z tym problem. Na przykład konstantynopolską Hagia Sophię uparcie nazywają Sainte-Sophie, czyli Święta Zofia. Chociaż Hagia ma wiele wspólnego z frankijską tradycją. (IV-ta wyprawa, cesarstwo lacińskie)
-
Wystukałem "Operation Sportpalast". Tam pisze na przykład że 7 marca mimo bardzo złych warunków atm. dowódca Tirpitza kazał wysłać dwa zwiadowcze Arado. 8 marca warunki były tak złe że nie można było dojrzeć konwojów. Cały czas istniała groźba oblodzenia samolotów. Atak na Tirpitza wykonano 9 marca rano. . Może jakaś chwilowa poprawa pogody była ale pewnie bez rewelacji. Ze zdjęciami z czasów wojny to trzeba uważać. Na przykład stale pokazuje się epizod z pod el Alamein jak Gurkhowie atakują w galowych mundurach. Przy tym na początku wojny pierwszy atak lotniczy często nic nie dawał. Na Bismarcka wykonano kilka nalotów i zdaje się że jego los przypieczętował dopiero ostatni nalot pod wieczór feralnego dnia. Podobnie było na Malajach. Możliwe że spowodowane to było tym że ani Anglicy ani Japończycy nie mieli wyspecjalizowanego lotnictwa zwiadowczego. Takie mieli tylko Amerykanie i pierwsze naloty nosiły charakter ropzpoznawczy . Te problemy z dalmierzami wcale nie dyskryminowały okrętu, chociaż nie powinny się zdarzać. Pewnie w grę wchodziły znowu warunki pogodowe. Po prostu wilgotność powietrza była tak duża że przyrządy optyczne parowały. Podobna rzecz przydarzyła się dużo później Anglikom, bo w tatach 1980-tych na Falklandach. Tam dali się trochę zaskoczyć klimatowi i warunki pogodowe były takie że optyka im też parowała. Skutek był taki że przez chyba 2 dni lotnictwo argentyńskie sobie hulało jak chciało. To po prostu wynikało z toku dyskusji. Mowa była o skuteczności ataków lotniczych na pancerniki. Myślałem że mój przedpostowiec ma na myśli ataki na Tirpitza w norweskim fiordzie bo te są najlepiej znane. Ojciec rodziny pewnie by to pojął.
-
Nie bardzo wiem co to jest. Może to chodzi o wszystkie siły japońskie podczas desantu na Malajach? Nie znaczy to że wszystkie brały udział w nalotach. Poza tym wspomniałem o zatopieniu Prince of Wales i Repulse ponieważ twierdziliście że Bismarck miał złą obronę plot. co według mnie nie jest prawdą. Jako argument na to można przytoczyć że Prince of Wales słynął z dobrej OPL. Coś kiedyś czytałem że miał super szybkostrzelne działa plot. zwane chicagowskimi pianinami i nie na wiele mu się to przydało. Wystukałem w Googlach.
-
Może do takiego do jakiego nawiązywał Justynian 1000 lat wcześniej kiedy budował Hagia Sophię, czyli do Mądrości Bożej. I wcale nie jest powiedziane że jakoś ją sobie wyobrażał wizualnie. Zresztą Justynian chyba też nie. Poza tym to nieprawda że Robespierre zwalczał religię. On chciał tylko tolerancji religijnej. Co więcej, uważał że każdy musi wyznawać jakąś religię. Może owa Istota Najwyższa to jakiś synkretyzm religijny i Robespierre zastanawiał się jak ten kult rozwinąć. W każdym razie wówczas z katedry Notre-Dame uczyniono Świątynię Rozumu co było głupie bo trudno było do tego dorobić jakiś kult. Taki kult rozumu musiałby doprowadzić do samouwielbienia wyznawców tego kultu a zatem do jakichś patologii. Możliwe że gdyby Robespierrowi udało się ten kult Istoty Najwyższej wprowadzić do Notre-Dame to wyszło by z tego coś sensownego.
-
Skąd ta cyfra. Teraz zerknąłem. W pierwszym nalocie brało udział 9 maszyn, bez skutku. w drugim 17 zaatakowały Prince i Repulse, unieruchomiły Prince. w trzecim wzięło udział 26 samolotów, zatopiono Repulse w 4-tym dobito Prince. Jednorazowo atakowało najwięcej 26 samolotów dwa okręty.
-
No z tego co wiem to taki Prince of Wales miał chyba dobrą art. plot. a wynik bitwy z samolotami japońskimi w grudniu 1941 roku w rejonie Malajów był dla niego opłakany. Zatonął po ataku lotniczym razem z Repulse. Przy tym też podczas drugiego nalotu. Tirpitz po prostu zdążył zwiać bo inaczej spotkałby go taki sam los. Na Bismarcka było też kilka nalotów. No i nie ma czegoś takiego jak centralne kierowanie małokalibrową art. plot. Przecież samolotów jest zawsze kilka czy kilkanaście i nie ma czasu na zastanawianie się który samolot wybrać za cel. Zresztą zawsze stosują jakąś taktykę. Poza tym centralne kierowanie ogniem wymaga żeby okręt poruszał się stałym kursem z jednakową prędkością a podczas nalotu robi różne uniki.. Teraz zajrzałem do opisu ataku samolotów na Tirpitza 6 marca 1942 r. Były bardzo trudne warunki atmosferyczne, śnieżyca itp.
-
Ale o ile dobrze sobie przypominam to Tirpitz stał wówczas w fiordzie, otoczony sieciami przeciwtorpedowymi, zatem atak torpedowy nie mógł być skuteczny. Poza tym zaraz po ogłoszeniu alarmu urządzano zasłonę dymną co w wąskim fiordzie musiało być skuteczne i nie przeszkadzało OPL bowiem działa przeciwlotnicze broniące Tirpitza były umieszczone również na wzgórzach wokół fiordu i czasami nurkujące samoloty alianckie leciały nawet poniżej tych dział, przy tym te samoloty były widoczne jak na dłoni. To zupełnie co innego niż strzelanie z dział plot. na pełnym morzu, gdzie okręt stale jest w ruchu i i doskonale widoczny.
-
Żeby przez Cieśninę Duńską wypłynął na Atlantyk i tam paraliżował ruch. Liczono że konwój może być chroniony co najwyżej przez jeden pancernik. W takim wypadku Bismarck z Tirpitzem, a nawet z Printz Eugen który go zastępował, poradziliby sobie z osłoną każdego konwoju. Pierwotne zamysły były takie że dwa bliźniacze pancerniki Bismarck i Tirpitz miały operować razem na Atlantyku (czy na oceanach w ogóle). Ponieważ Tirpitz nie był jeszcze gotowy do walki to wysłano Bismarcka a zamiast Tirpitza, Printz Eugena. . Chyba jednak był. Rozgromienie Hooda chyba o czymś świadczy. Nie wiem czy to odegrało decydującą rolę. W każdym razie ukrycie dwu tak potężnych okrętów jak Bismarck i Printz Eugen nie jest łatwe. Największym błędem to był jednak sam Bismarck. Po prostu podczas DWS okazało się że budowa pancerników to była ślepa uliczka. W końcu taki cud techniki jakim był Bismarck, a niewątpliwie takim był, został załatwiony przez rozklekotanego Swordfischa, który w 1940 roku na pewno nie był już nowoczesną konstrukcją. Błąkającego się z uszkodzonymi sterami Bismarcka wykryły niszczyciele. Pancerniki brytyjskie weszły do akcji tylko po to żeby dopełnić formalności. Pechowy rajd Bismarcka wykazał że na morzu decydują lotniskowce i ewentualnie łodzie podwodne. Lotniskowców Niemcy nie mieli dlatego dali sobie spokój z walką o powierzchnię morza a wszystko pozostawili łodziom podwodnym. To przede wszystkim dlatego niemieckie wielkie okręty pozostawały bierne przez resztę wojny. W ogóle podczas DWS jeżeli pancerniki pozostawały w portach to przede wszystkim z obawy przed lotnictwem i łodziami podwodnymi.
-
Tak jak to zrobiono. Czyli w maju 1941 roku wysłano Bismarcka w asyście Printz Eugena na Atlantyk by atakował konwoje. Wyszło jak wyszło. Najpierw bitwa islandzka i zatopienie Hooda, później zatopiono Bismarcka. Tirpitz był nie gotowy. Gdyby użyto Tirpitza z Bismarckiem wynik byłby inny? Wątpię żeby flota angielska pozowoliła im hulać po Atlantyku choćby dlatego że Anglicy mieli lotniskowce a DWS wykazała jednak przydatność lotniskowców..
-
Przepraszam że się wtrącam ale coś mi się wydaje że organizacja Wiesenthala miała charakter raczej prywatny. Czy może jakiś pozarządowy. Pewnie słuchała Mossadu i współpracowała z nim ale kiedy chciała. Wątpię żeby przejmowała się gwarancjami jakie Mossad udzielał zbrodniarzom
-
Trochę o tym wyżej. (u mnie to ktoś przerobił na bardzo małą czcionkę). W każdym razie zachowały się protokoły przesłuchań i śledztw prowadzonych przez inkwizytorów. Są tam tylko do znudzenia powtarzane pytania kto z kim się kontaktował, dlaczego, dlaczego z tym dlaczego z tamtym itp. Co najwyżej jakieś proste, podstawowe pytania związane z liturgią. W każdym razie na podstawie tych przesłuchań trudno coś wywnioskować o samych Katarach. Sporo w tym wszystkim przesady. Kościół Katarski można w końcu uznać za organizację bo jego członkowie realizowali jakiś określony cel, panowała tam hierarchia, ktoś pełnił funkcje kierownicze itd. Poza tym łączyły ich więzi religijne a więc bardzo silne. Jednak w żadnej organizacji nie ma samych skrzydlatych aniołów krążących ponad ziemią i myślących tylko o dobru powszechnym. Katarzy też nie byli tacy, też mieli swe słabości, może mniej niż inni ludzie, ale jednak. Wielu wstępowało do tego Kościoła nie tylko po to żeby dobrze służyć ale również żeby dobrze żyć. W końcu wiele wskazuje na to że w Montsegur kogoś przekupiono i zamek został zdobyty zdradą. A przecież broniła się tam katarska elita.
-
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
euklides odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Uderzył ale potem dał się wciągnąć Anglikom. Zasada taktyczna "że pobitego nieprzyjaciela ściga się do samego końca" wzięła górę nad strategią. Rezultat był taki że Rommel zdobył nic, bo co tam na tej pustyni było? Wydłużył swe linie komunikacyjne przez co postawił armię w bardzo niebezpiecznej sytuacji bo Anglicy byli w pobliżu własnych portów no i oddalił się od Afryki Francuskiej. Oczywiście że Anglicy zaraz określili Rommla mianem Lisa Pustyni bo przecież zrobił to co im pasowało. Jednak na froncie w Afryce Niemcy pokładali nadzieje. Nie można tu zaniedbywać roli wywiadu i dyplomacji na Zachodzie. Niemcy mieli możliwość porządnego opanowania Afryki Północnej. Powstanie Rifenów w Maroku tylko od nich zależało. A należy pamiętać że podczas PWS uważano Rifenów za najdłużej wojujące państwo osi. Skapitulowali chyba dopiero w 1926 roku. Francuzi jednak chwalą się (słusznie czy nie, ale chyba raczej słusznie) że ich służby pokrzyżowały Niemcom szyki. Przede wszystkim mamili Hitlera flotą w Tulonie i w ten sposób odwlekali wywołanie powstania w Maroku. A do tego celu była już całkowicie gotowa Abwehra i jej dywizja Brandenburg. Gdyby Niemcy opanowali Maroko to alianci musieliby lądować za Saharą i Niemcom wystarczyłyby niewielki siły by się obronić na zachodzie. Poza tym alianckie służby celowo przesadzały skuteczność niemieckich U-bootów i Niemcy oceniali flotę aliancką jako o wiele mniejszą niż w rzeczywistości. Skutek tej wojny wywiadów był taki że Niemcy oceniali iż inwazję w Afryce Północnej Alianci będą w stanie dokonać dopiero wiosną 1943 roku. To dlatego Alianci prawie że bezboleśnie opanowali ją w listopadzie 1942 roku. Lądowanie i tak było pospieszne bo armia amerykańska była w ogóle jeszcze nie przygotowana, ale powstanie w Maroku było już niemożliwe. Przy tym Niemcy nie byli w stanie podjąć natychmiastowej kontrakcji bo Africa Corps był w Egipcie. Tak w skrócie. Tu to by wynikało że pierwsze starcie w którym po jednej stronie stało ZSRR i Wlk. Bryt. a po drugiej Niemcy, nastąpiło już latem 1940 roku. Brały w nim udział jednak tylko służby tych państw. ZSRR było wówczas ok. 70 km od rumuńskich pól naftowych. Jednak ich właścicielem byli Anglicy. Chcieli unieruchomić te pola przez zabetonowanie szybów. Do gry weszły służby niemieckie i Abwehra nie dopuściła do tego. Jednak pewnym jest że doszło tam do współpracy ZSRR i Wlk. Bryt. ponieważ w archiwach francuskiego wywiadu są dokumenty mówiące ze 4 sierpnia 1940 roku doszło do współpracy wywiadów rosyjskiego z brytyjskim. W styczniu 1941 roku ta współpraca szła już pełną parą. Zatem w czerwcu 1941 roku Hitler użył tylko innych środków w konflikcie który tlił się już od lata 1940 roku. To wszystko oczywiście skrót. . -
Nie ma edycji a znalazłem autorkę. Pewnie chodzi o Tania Kamburova. Można tam trafić wystukując: "Modalites du don. Temporalite et tradition les... Re-vues" W punkcie 5 pisze że dzisiaj historycy i archeolodzy są zgodni że przed ikonoklazmem w Hagia Sophi było tylko kilka krzyży na złotym tle i ornamentyka. Pełna nazwa tego tekstu: Tania Kamburowa "Modalites du don. Temporalite et tradition dans les mosaiques de Sainte-Sophie " Może trzeba trochę uważać bo oni nie używają określenia Hagia Sophia tylko Sainte-Sophie.
-
Pewnie ma tyle tylko że nie zapisałem bo nie uważałem że to będzie mi kiedykolwiek do czegokolwiek potrzebne. Trzeba wierzyć na słowo.
-
Był taki artykuł we francuskim periodyku "Histoire". Tam też pisało że kiedy Justynian wszedł po raz pierwszy do wybudowanej już Hagia Sophia krzyknął "Salomonie prześcignąłem cię"
-
W każdym razie Izydor Młodszy widział dokładnie jak wyglądała budowa. Pewnie pozwoliło mu to dostrzec błędy, je naprawił. Hagia stoi do dzisiaj. Tu to można się posłużyć przykładem świątyni Artemidy w Efezie. Przez cały IV-ty wiek coś tam się działo, były rozruchy, świątynię burzono odbudowywano itd. Coś o tym pisze nawet w Dziejach Apostolskich. Po kolejnym zamęcie też był dylemat: odbudowywać świątynię czy nie. Justynian przeciął cały ten spór kazał wszystkie kolumny i to co zostało z Artemizjonu przenieść do Hagia Sophii. Pewnie to zapobiegło jakimś kolejnym rozruchom i na pewno parę istnień ludzkich oszczędziło. Możliwe że Justynian chciał z Hagia Sophii zrobić jakiś wspaniały niedościgły wzór świątyni chrześcijańskiej godny do naśladowania. Imperium miało problemy w wielokulturowością i jakieś ujednolicenie kultu miało swoje znaczenie. Mi się też wydaje że architektura bizantyjska nie była przesycona ornamentyką, przynajmniej na początku. W czasach Justyniana jedynym symbolem umieszczonym w Hagia były krzyże. Tam nawet nie było malowideł. Ornamentyka to już chyba czasy Islamu.
-
Wszystko to prawda. Tyle że uważam po prostu że w pewnym momencie historii wyodrębnili się teoretycy którzy planowali na podstawie jakichś abstrakcyjnych założeń. Jakoś data wybudowania Hagia Sophii mi tu pasuje. Może jestem pod wpływem dość powszechnego chyba przeświadczenia że architektura bizantyjska wzięła swój początek w czasach Justyniana a najważniejszym dziełem tych czasów jest Hagia Sophia.
-
Przyczyny załamania się armii niemieckiej w 1918 r.
euklides odpowiedział redbaron → temat → Front Zachodni
Zgadza się. Po prostu pomyłka. Rozejm w Villa Giusti został istotnie podpisany 3 listopada 1918 roku przez generała Webera. W nocy z 30 na 31 października 1918 roku został zamordowany dotychczasowy premier rządu węgierskiego, Tisza. Na wieść o tym cesarz Austrii powiedział "Jest pierwszym który musiał uwierzyć że nie można kneblować ludów". Można to uznać za akceptację. Po śmierci Tiszy, 1 listopada 1918 roku na czele rządu w Budapeszcie stanął Karolyi. Ogłosił że Węgry występują z wojny nie czekając na rozejm podpisany przez Wiedeń. Oczywiście oznaczało to że żołnierze węgierscy opuszczają front który przez to się załamał bowiem powstały w nim luki których nie było czym zapełnić. To wszystko napisane na podstawie książki Pierre Renouvin "Rozejm w Rethondes" (L'Armistice de Rethondes) -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
euklides odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Ta idea niemieckiej przestrzeni życiowej na wschodzie w wydaniu nazistowskim jest chyba sformułowana w Mein Kampf i to chyba do tej książki należałoby się odwołać by to rozstrzygnąć. Z tym że są wątpliwości iż Mein Kampf to dzieło Hitlera, niektórzy przypisują je profesorowi Hausshofferowi. Hitler dał tylko nazwisko i zebrał za tę książkę pokaźną kasę. Osobiście wątpię żeby Hitler miał jakieś głębsze wizje. Jakimiś intelektualnymi ideami posługiwał się raczej dla potrzeb bieżących walk politycznych, w celach propagandowych itp. Poza tym to warto by zwrócić uwagę jaki był historyczny rodowód tych idei. Ukraina to raczej region do którego aspirowało cesarstwo Habsburgów. A Austriacy mieli z pewnością wpływy w III Rzeszy. Idea panowania nad ludami na Wschodzie ma raczej chyba rodowód austriacki. -
Manewry i szkolenia wojskowe Układu Warszawskiego,a stosunek do wojsk DDR-u
euklides odpowiedział saturn → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Coś mi tu nie pasuje. Albo owi oficerowie się kryli, albo byli zupełnymi burakami (co jest prawdopodobne) albo Kuropieska pisze od rzeczy. Ja na przykład z rosyjskim miałem do czynienia tylko w szkole, jak i wielu innych, ale później miałem trochę praktycznego kontaktu. Chodzi o tzw Riefieratiwnyj Żurnał. Były to roczniki (chyba) z różnych dziedzin w których były opisane wszystkie patenty jakie się w danym roku ukazały na świecie. Miałem kiedyś przyjemność te roczniki trochę studiować i dość szybko ten język techniczny przestał być dla mnie problemem a nie uważam żebym miał jakieś szczególne językowe predyspozycje. Tym bardziej że zwroty techniczne, a pewnie i wojskowe, są dość specyficzne i jakaś dobra ogólna znajomość języka nie jest potrzebna. -
To musiałbym znać jeszcze angielski. W każdym razie w innych angielskich tekstach Izydor jest określany jako mechanopoios co oni sami tłumaczą na engeenier, czyli chyba inżynier. Pewnie chodzi o to że był konstruktorem jakichś maszyn które stosowano przy budowie (dźwigów w każdym razie na pewno). Samą architekturą bardziej zajmował się chyba Anthemius. W każdym razie to on tworzył jakieś modele bez których i dzisiaj architektura nie może się obejść. Z tym że i Izydor i Anthemios wyglądają raczej na moli książkowych którzy dokonywali jakiś tam obliczeń na papierze, rysowali plany, budowali modele na podstawie których powstała Hagia Sophia. Z tym że, jak napisano wyżej. Anthemios bardziej zajmował się architekturą a Izydor bardziej organizacją pracy i urządzeniami potrzebnymi na budowie,
-
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
euklides odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
To chyba proste. Należy cofnąć się do 1940 roku. 28 czerwca 1940 roku Rosjanie, korzystając z zaangażowania .Hitlera na zachodzie zajęli należącą do Rumunii Besarabię. W ten sposób znaleźli się chyba o 70 km od rumuńskich pól naftowych co mocno zaniepokoiło Hitlera. Swe związane z tym obawy wyraził zresztą w rozmowie z Ciano. Przy okazji doszło w Rumunii do dziwnych wydarzeń bowiem tamtejsze pola naftowe należały do Anglików, którzy chcieli je unieruchomić poprzez zabetonowanie szybów. Możliwe że wówczas doszło do jakiegoś współdziałania Anglików z Rosjanami. W każdym razie Abwehra udaremniła ten sabotaż. To był już zgrzyt w stosunkach radziecko-niemieckich chociaż jeszcze ukrywany. I pewnie ta obecność Rosjan niedaleko Ploesti doprowadziła do podjęcia decyzji o planie Barbarossa.
