Skocz do zawartości

euklides

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,188
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez euklides

  1. Neron - ocena

    Coś wam się nie pomyliło? Kuszanie to lud z Azji środkowej. Co oni mają wspólnego z Sudanem?
  2. Maksymilian Robespierre

    Pouczałem, to prawda, ale wszystko to strata czasu. Przyznaję. Więc powtarzam. 16 czerwca 1789 roku Bailly przy aplauzie ok. 2 tysięcy widzów oświadczył że że zebrani deputowani są reprezentacją narodu i po dyskusji przyjęto nazwę Zgromadzenie Narodowe. Później była legislatywa, konwencja ale w stosunku do każdego z tych zgromadzeń czasem potocznie używa się nazwę Zgromadzenie Narodowe. Zgromadzenie zebrane 1 maja 1789 roku w Paryżu raczej nie można nazwać Stanami Generalnymi bowiem nie było rozstrzygnięte czy są w nim stany czy nie. Bo gdyby uznano istnienie stanów to głosowano by stanami ale to było przedmiotem sporu i w końcu uznano głosowanie od głowy a to już nie ma nic wspólnego ze Stanami Generalnymi. Chyba jednak przyszłość wykazała że owa persona miała rangę. Być do tego stopnia wyróżnionym spośród ponad 1000 osób to chyba jednak o tym świadczy. Bo liczebność zgromadzenia które zebrało się 1 maja 1789 roku to ponad 1000 osób. Poza tym radziłbym zajrzeć do owego Margerit który wyliczył: 584 (nie 578) to stan III 291 - szlachta 290 kler - 290: to daje 1165 5 maja dołączyło jeszcze 60 (nie jestem pewien tej liczby) deputowanych z Paryża z Bailly na czele, czyli razem 1225. Poza tym nie chcę zaczynać nowej awantury ale ów Bailly to też syn Ludwika XV. Jego matką była córka ogrodnika z Wersalu. Duc de Castries w swojej biografii pani de Pompadour podaje że kiedy go schwytano 5 stycznia 1757 roku po zamachu zeznał że ma 39 lat i od 5 miesięcy przebywał w Arras. Poza tym radziłbym poświęcić trochę uwagi pani Marion Sigaut. Ta badała dokumenty właśnie w Arras i tam znalazła m.in dane z kim się Damiens Zamachowiec ożenił, kto był jego ojcem itd. Wersja z La Thieuloye nie daje się obronić. Pewnie to ta wersja mówi że Damiens był synem zbankrutowanego rolnika, który przepuścił majątek. Pani Sigaut natomiast znalazła dokumenty mówiące że jego ojciec, Pierre był profosem aresztu, czy czymś takim, w pobliżu Arras. Bowiem w międzyczasie obejrzałem wykład czy może "wykład" pani Marion Sigaut która mówiła że to ojciec Damiensa miał na imię Pierre. Przy tym ona też mówiła że Damiens miał córkę Marie, która została porwana przy okazji afery z porwaniami w połowie XVIII wieku w Paryżu. Zatem jeżeli chodzi o ewentualne Irlandzkie korzenie Robespierre to nie odnoszą się do Irlandki o'Murphy a do matki Marie. Pisałem już że o tym iż zatrzymał się w hotelu Renard na ul. Duplessis przeczytałem u Pierre Miquel. Może i nie ma informacji o tym hotelu bo jeżeli ta ulica była arystokratyczna enklawą to tam nie obowiązywały reguły jak gdzie indziej. Tam żeby otworzyć sobie np. warsztat nie trzeba było być członkiem korporacji (cechu), wystarczyło pozwolenie właściciela ulicy. Tak mogło być z hotelem był i wszyscy o tym wiedzieli ale oficjalnie w jakichś tam księgach go nie było. (ii nie trzeba było wnosić np. opłat, jakby się kto pytał). Poza tym można zajrzeć pod link Robespierre-Chronologie. Tam pisze że 5 maja Robespierre przybył do Wersalu i zatrzymał się w hotelu Renard. Przy czym, nie wiem czy Szanowny Administrator Secesjonista wie że Wersal to nie tylko pałac ale też nazwa dzielnicy. Tu sprzeczności z tym co pisałem wyżej nie ma. Ja nie uważam żeby to była nonszalancja. Nazywał się Robert-Pierre. Później natomiast z takich czy innych powodów zaczęto sobie dostosowywać nazwiska do okoliczności. Filip Orleański został Filipem Egalite, inni np. Dubois de Crance został Dubois-Crance. Robert Pierre miał już kreskę w personaliach, usunął ją i został Robespierre. Kim byli owi stronnicy króla, skoro król dość wcześnie wypadł z gry po tym jak go potraktowano gilotyną. Może chodzi o Ludwika XVII. Istotnie tu i ówdzie można znaleźć że pilnowali go ludzie Robespierra ale jak to pogodzić z z tym że stronnicy króla chcieli go zdyskredytować. Poza tym pozostaję pod wrażeniem znajomości słusznej literatury przez Administratora Secesjonistę. Pogratulować.
  3. Lądowanie na Bałkanach

    Akurat zadawanie takiego pytania to nic dziwnego. Przecież nasze poglądy i oceny biorą się z tego co już gdzieś usłyszeliśmy, przeczytaliśmy czy coś przeżyliśmy. No i od sposobu myślenia który na jakichś etapach naszego życia nabyliśmy. O tym że takie były przesłanki alianckiej decyzji twierdzi Pierre Nord który opisuje alianckie akcje wywiadowcze poprzedzające desanty morskie na zachodzie. W tym przypadku choćby tą co i u nas jest powszechnie znana o podrzuceniu zwłok brytyjskiego oficera którego morze wyrzuciło w Hiszpanii i który miał dokumenty na podstawie których Niemcy podjęli takie a nie inne decyzje. To on pisze że Churchill zrezygnował ze swych preferencji politycznych w trosce o powodzenie desantu. Pisze zresztą też że gdyby choć parę niemieckich dywizji z tych z którymi Rommel czekał na desant na Bałkanach było na Sycylii to wątpliwe czy alianci by tam wylądowali, czyli raczej nie wyszliby z plaż. Te dwie niemieckie dywizje, pancerna i grenadierów pancernych to było za mało i siłą rzeczy mogły działać dopiero wtedy kiedy alianci zaczęli wychodzić z plaż. W końcu w Normandii na takiej plaży Omaha, przecież jednej z 5-ciu, w dniu lądowania zginęło lub zostało rannych ok. 10 tys. ludzi.
  4. Lądowanie na Bałkanach

    Churchill chciał lądować na Bałkanach. Zrezygnował jednak z tego ponieważ Niemcy właśnie tam spodziewali się Aliantów. To tam czekał Rommel z dobrymi jednostkami. Atak na Sycylię był natomiast zaskoczeniem. Gdyby broniły jej wojska niemieckie to wątpliwym jest czy Alianci by w ogóle tam wylądowali. Po prostu Churchill poświęcił swe polityczne zamiary, uznał że lepszy wróbel w kieszeni, i zadecydowano o ataku tam gdzie się go Niemcy nie spodziewali. Przy tym trzeba zaznaczyć że niemiecki front we Włoszech trzymał się dobrze cały czas. Wybrzeża co prawda na płw. Apenińskim nie brakuje ale to o niczym nie świadczy. Desant pod Anzio to była całkowita klapa. Właściwie to Alianci we Włoszech ugrzęźli. Niemiecki front załamał się tam dopiero po tym jak zostały zagrożone jego tyły od strony Francji. A to był już koniec wojny.
  5. Maksymilian Robespierre

    Król to król. Ale deputowany który przybywa do Paryża by stawiać pierwsze kroki w polityce, uzbrojony jedynie w mandat swych wyborców to jednak co innego. Gdyby chciał zachować jakąś anonimowość a później by się stawił na sali obrad to pewnie potraktowano by go podejrzliwie. Posłowie raczej tak nie postępują prędzej robią wokół siebie niepotrzebny szum. To niczego nie rozstrzyga. Znam dwie wersje pochodzenia Damiensa Zamachowca. Pierwsza mówi że był synem włościanina który przepuścił majątek co zmusiło syna do przyjazdu do Paryża i szukania tam szczęścia. Druga pochodzi od pani Sigaut, która badała dokumenty w Arras. Doszukała się że ojcem Damiensa Zamachowca był Pierre Damiens i był on kimś kogo dzisiaj nazwalibyśmy profosem aresztu, czy może strażnikiem więziennym w pobliżu Arras. Ona też znalazła dane żony Damiensa Zamachowca, że to była Irlandka o panieńskim nazwisku Elisabeth Molerienne. . Bardzo możliwe że takiej ulicy nie było. Ja tylko zacytowałem. Pewnie jest tu jakieś nieporozumienie. Otóż znany powszechnie XVII-wieczny minister francuski, Richelieu tak naprawdę nazywał się du Plessis. We Francji często pisze się to Duplessis. Zatem prawdopodobnie chodziło tu o ulicę, czy dzielnicę należącą do rodziny Duplessis. W Paryżu zdarzało się że jakaś dzielnica należąca do jakiejś bogatej rodziny była eksterytorialana. To znaczy np. że policja nie miała tam prawa wstępu, że jej mieszkańcy nie płacili podatków tylko wnosili opłaty właścicielowi, czyli tak naprawdę nikomu itd. Pewnie tu właśnie chodzi o taką eksterytorilaną enklawę. No nie muszę chyba mówić że jeżeli rodzina Duplessis była potomkami Richelieu, a wszystko na to wskazuje, to były to już szczyty ówczesnej arystokratycznej elity.Zresztą Robespierre i jego przyjaciel Desmoulins utrzymywali przyjacielskie stosunki z młodymi paniami Duplessis.To powszechnie znane. No oczywiście że tożsamością zajmowano się przed gilotynowaniem później byłaby to już obłuda posunięta do granic albo co najmniej bezsens. Z tym że tu nie chodzi o żadne oczywiste względy. Według Roberta Margerit 27 lipca 1794 roku było już wiadomym że komuna nie wznieci insurekcji. O 2-giej w nocy 28 lipca Konwencja wydała Barrasowi polecenie opanowania ratusza w którym była siedziba komuny i ta komuna była tam wówczas zebrana. Najpierw udało się tam dostać w przebraniu nijakiemu Bourdon który postrzelił Robespierra i sobie stamtąd wyszedł. Później wszedł tam Barras ze swoim oddziałem, aresztował 22 osoby między innymi faceta z odstrzeloną szczęką który nie był w stanie nic powiedzieć a twarz miał tak zmasakrowaną że był nie do rozpoznania. Były zatem pewne kłopoty z ustaleniem jego tożsamości ale w końcu uznano że to Robespierre i o 17-tej został zgilotynowany. Razem z nim owych 21 pozostałych których rankiem aresztował Barras. Tu chodzi o biografię żony Desmoulins, pani Lucile pv Duplessis. Właściwie pełne jej imiona to: Anne-Lucile-Philippe Duplessis. w jej biografii można przeczytać że przyjaźniła się z Robespierrem. Ale też czasem nie pisze o Robespierre tylko o nijakim Pierre-Francois-Joseph-Robert. Nigdzie nie wyczytałem że to ta sama osoba ale to się rzuca w oczy. No i ów Pierre-Francois-Joseph-Robert przeżył rewolucję i zmarł w 1826 roku. Ożenił się z panią znaną jako Keralio. Margerit pisze że Robespierre umizgiwał się do siostry Lucile Desmoulins zatem nasuwa się jakaś sugestia że owa Keralio to Adele pv Duplessis. Ale to ostatnie jest może istotnie trochę naciągane. Istotnie nie potrafię. Na podstawie tych których znam Robespierre jest zniekształconą formą Robert-Pierre.
  6. Maksymilian Robespierre

    Nie mam tej książki ale brzmiało to mniej więcej tak: "Jako deputowany w Paryżu był zapisany w książce adresowej (ul. Duplessis, hotel Renard) jako Robert-Pierre". Nic nie pisze żeby było tam coś zamazane lub nieczytelne. Przepraszam. Nie chcę nikomu ujmować honores ale deputowany do Zgromadzenie Narodowego to jednak coś więcej niż anonimowy gość hotelowy a uilca Duplessis sugeruje wysokie progi. No i Paryża, mimo wszystko, nie można przyrównywać do Jastarni. Powtarzam. w tej książce obok postaci historycznych są również postacie fikcyjne. A raczej takie które pozwalają odgadnąć że są to zmyślone nazwiska prawdziwych uczestników wydarzeń a o których trudno czegoś się dowiedzieć np. z innych książek. To wszystko nie oznacza że jest to zmyślona opowieść albo że napisana przez kogoś kto miał małe pojęcie o wydarzeniach. W końcu np. Pieśń o Rolandzie to też beletrystyka ale też dzięki niej można się dowiedzieć o tym że w wąwozie Ronceveaux miała miejsce bitwa. Tego nikt nie poddaje w wątpliwość. Przepraszam. Zaszła pomyłka. Albert Soboul nic nie pisze na temat nazwiska czy pochodzenia Robespierre. Pomyliłem go z Pierre Miquel. Ale uprawdopodobnia fakt że nasz Robespierre jest wnukiem Damiensa przez to że żona Damiensa była Irlandką i że drugi człon nazwiska, Pierre, naszego bohatera (czyli Robespierre) pochodzi nie od brata Damiensa a od jego ojca. to powinno rozwiewać w.w zastrzeżenia Administratora Secesjonisty. No nie wiem czy deputowany do Zgromadzenia Narodowego może sobie pozwolić po przybyciu do stolicy na podawanie fałszywego nazwiska. Nie wiem jak jest teraz ale wtedy było coś takiego jak weryfikacja pełnomocnictw. Żadne anonimowe waletowanie też nie wchodziło w grę. Deputowany który przybył wykonywać swoje obowiązki miałby ukrywać się przed policją? Nie jestem z Warszawy ale wydaje mi się to pozbawione sensu. Pewnie że policja z pewnością zainteresowała się kimś kto podał tylko imiona ale widocznie nie śmiała się tego czepiać bo uznała że ów osobnik ma, formalne czy nieformalne, powody. Członkowie rodziny Bourbonów nie uważali za stosowne podawanie swojego nazwiska. Bo zresztą tak na dobrą sprawę go nie mieli. Kiedy przyszło gilotynować Ludwika XVI to długo analizowano jego personalia i w końcu poszedł pod ostrze jako Ludwik Kapet. Sprawiedliwość nie pozwalała żeby zgilotynowano jakąś anonimową osobę. Rzecz w tym że ja nie jestem naukowcem. Na dobrą sprawę nie wiem co oznacza określenie "naukowcy", czy historycy, przynajmniej niektórzy, do nich należą? Jeżeli tak to myślałem że pomogą tą sprawę ostatecznie wyjaśnić. Przy czym te powyższe wywody trochę zagmatwały zagadnienie. I należą się pewne wyjaśnienia w skrócie: Otóż wszystko wskazuje na to że nasz Robespierre był synem Ludwika XV i Marii Damiens. No i jest jeszcze jedna sprawa. Ja osobiście nie wierzę żeby Robespierre został zgilotynowany 28 lipca 1794r. Trudno coś znaleźć na temat wydarzeń z 27 i 28 lipca 1794 roku. Najlepiej opisuje je chyba Margerit. Schwytano co prawda wówczas jakiegoś osobnika i ścięto go jako Robespierre. Margerit nie poddaje tego w wątpliwość ale pisze że były kłopoty z ustaleniem tożsamości tego osobnika a nawet z jego rozpoznaniem. Facet którego zgilotynowano miał odstrzeloną szczękę nie mógł mówić i był nie do rozpoznania. Możliwe że pod nazwiskiem Robespierre kryły się dwie postacie. Dla mnie kluczem jest tu biografia Lucile Desmoulins, p.v Duplessis. Była ona przyjaciółką Robespierra. Niewiele wiadomo o jej biografii zresztą jej życie było krótkie i miało dramatyczny koniec. Ale w jednych tekstach pisze że była przyjaciółką Robespierra a w drugich że Roberta. Czyli to sugerowałoby że Robespierre i ów Robert to jedna i ta sama osoba a o Robercie pisze że zmarł, o ile pamiętam w 1825 roku. Wiadomo tez że Robespierre umizgiwał się do siostry Lucile Desmoulins p.v Duplessis, Adele, o której już w ogóle nie można niczego znaleźć. Możliwe że po lipcu 1794 roku nasz Robespierre wycofał się z polityki i ożenił się z Adele, znaną jako Keralio. To dość niezwykłe jak na francuzkę nazwisko mogło też być pseudonimem. Może nasz Robespierre po opuszczeniu Paryża wybrał sobie nazwisko Carrault z którym już poprzednio go coś wiązało stąd jego żona jest znana jako Keralio. Oczywiście że w tym wszystkim panuje zamieszanie z nazwiskami. Ale czy można się temu dziwić? Wszak nazwisko Damiens po wydarzeniach ze stycznia 1757 roku stało się wyklęte i trzeba było coś kombinować. To samo w 1794 roku. Gilotyna przecież groziła wówczas naszemu Robespierrowi realnie. Oczywiście jeżeli założymy dość prawdopodobny scenariusz że się od tej gilotyny wymigał.
  7. Maksymilian Robespierre

    Tu trochę nie tak. Pisałem na szybko z pamięci. Po kolei: Przede wszystkim kto i o co inkryminuje Robespierre'a. Poza tym; Pierre Miquel (zawodowy historyk).w swej historii rewolucji pisze że w w.w książce jest wpis Robert-Pierre. Czytelny i nic nie jest tam zamazane, po prostu pisałem prędko i uległem sugestii. O ile mi wiadomo to w ówczesnej Francji tylko ci z rodziny Bourbonów podpisywali się samym imieniem. Teraz jeszcze trzeba by się zastanowić co to był za hotel bo po francusku hotel i pałac (palais) to są synonimy. W XVIII wieku to mógł być pałac Du Plessis, bogatej rodziny francuskiej. Du Plessis to był jeden z członów nazwiska potomków Richelieu. To mogło oznaczać że Robespierre był gościem rodziny Duplessis a nie zwykłym gościem hotelowym.
  8. Maksymilian Robespierre

    Pani Marion Sigaut nie mówiła nic o Robespierre. Omawiała tylko sprawę zamachu Damiensa i kim on był. Damiensa z Robespierre powiązał, jak już pisałem, Robert Margerit. Żadne sprzeczne. Po prostu nie miałem tego wszystkiego w, jak to się mówi, świeżej pamięci.a pisałem początkowo to co pamiętałem. No i nawiązywałem do tego co wy pisaliście o irlandzkich, czy domniemanie irlandzkich korzeniach Robespierre. Nie są bezpodstawne. Ale i tak wy chyba więcej dowiedzieliście się ode mnie niż ja od was. Że napisałem "przy boku króla?" Powinienem był pewnie napisać że w łóżku, a może jeszcze bardziej konkretnie? W końcu to jest forum historyczne a nie pornograficzne. No to co że z komiksem. Nie wiem dlaczego według was nie należy brać poważnie tego co wy nazywacie beletrystyką. U nich często się zdarza że bierze się do ręki książkę, niby to powieść, ale w której opisane są wydarzenia historyczne. Takim przykładem jest na przykład "La Revolution" Roberta Margerit. Na pewno lepsza książka od historii napisanej przez Soboul o której nikt nie powie że to beletrystyka. Nawet o wiele łatwiej coś znaleźć u Margerita niż Soboul bo ten pierwszy pisze chronologicznie, dzień po dniu, a nawet godzina po godzinie. U nas chyba taki gatunek pisania jest nieznany. Bo, co by nie powiedzieć o powieściach Sienkiewicza, to trudno tam się doszukiwać prawdziwej historii. Zresztą niedawno słyszałem w TV jakiegoś profesora który mówił że powinno się doceniać takie to niby beletrystyczne książki. Jakieś różnice kulturowe między nami a innymi częściami Europu mimo wszystko istnieją. Pewnie można je wytłumaczyć na gruncie historii. Oni mieli na przykład jakieś pieśni trubadurów, niewątpliwie beletrystyka, ale uważa się je za pełnoprawne źródła historyczne. Po prostu inna tradycja.
  9. Maksymilian Robespierre

    W necie znalazłem wkład pani Marion Sigaut wygłoszony w Arras w 2016 roku, a więc prawie i nowość, no i stamtąd pochodził nasz Robespierre,.Tematem wykładu była tajemnica Damiensa. Oczywiście zakładam że, Szanowny Secesjonista czytał wyżej o roli Damiensa, czy może raczej o roli jego zamachu na Ludwika XV, w całej tej historii. Otóż Robert Margerit twierdzi że Robespierre był wnukiem brata Damiensa i dostał imiona Robert-Pierre po zamachowcu Damiens i po bracie. To trochę nie tak. Pani Marion Sigaut twierdzi że imię Pierre nosił ojciec Damiensa, czyli pradziadek Robespierra. Pani Sigaut wyjaśnia ewentualne irlandzkie korzenie Robespierra. Otóż żona Damiensa była Irlandką, zdaje się że pochodziła z Arras. Ale teraz jeszcze raz wszystko po kolei: Pierre Miquel twierdzi że po przybyciu do Paryża nasz Robespierre zatrzymał się w hotelu. Wtedy to może był pałac na ul. Duplessis. tu potrzebne chyba wyjaśnienie. Otóż Duplessis (może Du Plessis) to była bardzo bogata rodzina i możliwe że cała ulica należała do nich. Zresztą siostry Duplessis; Lucile i Adelaide utrzymywały stosunki co najmniej towarzyskie z Robespierre. Wątpliwym jest żeby się zadawały z byle kim. Do książki hotelowej wpisał się jako Robert-Pierre bez żadnego nazwiska. Zdaje się że wówczas we Francji tylko Bourboni posługiwali się samym imieniem. Możliwe zatem że Robespierre się za takiego miał. Teraz co do jego ewentualnych korzeni irlandzkich. Damiens Zamachowiec służył u de Marigny, brata pani de Pompadour. Pani Marion Sigaut, zastrzegając że pikantne szczegóły opowiada dla historii a nie dla sensacji, twierdzi że ok.1750 roku ginekolog zabronił pani de Pompadour stosunków, czyli dla królewskiej metresy była to katastrofa. Żeby nie tracić pozycji na dworze wynalazła królowi Louise O'Murphy, powszechnie zwaną Morfizą. Było to jeszcze prawie dziecko. Miała wówczas 14 lat ale była chyba nad wiek rozwinięta. Pompadour zamówiła zatem jej obraz u malarza (który można podziwiać do dzisiaj) i pokazała go królowi, któremu przypadło to do gustu. Pani de Pompadour Morfiza również odpowiadała bo będąc prawie dzieckiem nie mogła być na tyle przebiegła żeby zająć jej pozycje na dworze. Dalej puzzle układają się chyba same. Morfiza zachodziła w ciążę i trzeba była na gwałt szukać nowej panienki. Ponieważ sprawdziła się Irlandka to Marigny i jego siostra de Pompadour skorzystali z dawnych doświadczeń i wyszukali drugą Irlandkę, czy raczej pół-Irlandke, Tym razem była to Maria, córka Damiensa. Coś pewnie poszło nie tak bo podobno Damiens tu i ówdzie opowiadał o wyrządzonej mu krzywdzie i w końcu dokonał tego głupiego zamachu. Oprócz powyższych poszlak są jeszcze inne świadczących o tym że, tak jak to widział Margerit, Robespierre był synem owej Marii. Damiens. Przecież i Robespierre i Damiens Zamachowiec pochodzili z Arras. Pisze się o irlandzkich korzeniach Robespierre a przecież jego matka była pół-Irlandką. Wygląda na to że był katolikiem i nie przepadał za Anglikami. To też pasuje do jego korzeni irlandzkich. Pani Marion Sigaut opowiada jeszcze ciekawą sprawę. Wygląda na to że w połowie XVIII wieku w ramach walki z prostytucją wyłapywano w Paryżu młode dziewczyny, a nawet dzieci by je wywieźć do Luizjany. Je wszystkie zamykano w szpitalu podległym parlamentowi. Podobno zdarzały się nadużycia i niektóre dziewczęta trafiały do bogatych panów. Parlament, który zarządzał tym szpitalem, siłą rzeczy, musiał to wiedzieć i przez to miał trzymanie na wielu wpływowych ludzi. Pani Marion twierdzi że w grę wchodziło również pedofilstwo ale jest chyba trochę feministką i przesadza. W końcu nie każdy kogo interesują nastolatki jest pedofilem.
  10. Zdaje się że nie miał zrozumienia dla problemów łączności. Kirchmayer pisze że nie trafiało do niego nic z tych rzeczy. Z tego co wiem to dużo samolotów stało na przykład na brak części zamiennych, na przykład Łosie. Wydaje mi się że można było się tymi samolotami zainteresować przecież było ich niewiele. Ale trzeba było docenić lotnictwo. Może to nie była już wina samego Piłsudskiego bo umarł przed wojną ale nie wydaje się żeby o to dbał. O lotnictwie nie miał najlepszego zdania. Podobno miał pretensje do lotników jeszcze z 1920 roku o to że zwiad lotniczy go dezinformował. Pewnie nie bardzo rozumiał rolę floty i jej koszty. Skutek był taki że kiedy zaczynała się wojna okręty odpłynęły do Anglii a te które pozostały nie odegrały żadnej znaczącej roli. Może tylko zaabsorbowały trochę niemiecką marynarkę która i tak nie miała co robić na Bałtyku.
  11. Podobno było tego. Na przykład 4 hełmy. Jeden bojowy drugi służbowy, trzeci bojowy plastikowy, na defiladę 4-ty plastikowy służbowy, pewnie też na defiladę. No i postrachem były inspekcje na których to wszystko sprawdzano. D-ca drużyny raz na tydzień, kompanii raz na m-c, a podobno przed inspekcją pułkownika panika trwała dłuższy czas. Wszystko było układane pod sznurek. Pułkownik patrzył tylko czy równo ułożone.i jak coś było nie równo to traktował to z kopa,podobno najczęściej chusteczkę do nosa, inspekcja była nie zaliczona i afera na całego. Z tym że podobno był cennik na wszystko i jeżeli ktoś coś, nazwijmy to zużył, to mu zabierali z żołdu i po krzyku.
  12. Przykład nie najlepszy. Tam gdzie w grę wchodzi technika wojskowa rzeczy mają się trochę inaczej. Mówi się na przykład że w 1940 roku Francja nie posiadała wojsk pancernych co nie znaczy że nie miała czołgów. Tych mieli chyba więcej niż Niemcy Jednak te czołgi były rozproszone po oddziałach piechoty. Kiedy w końcu poszli po rozum do głowy i zebrali ok. 100 czołgów w jednym, miejscu by mieć coś na wzór dywizji pancernej to okazało się że brakuje należytej łączności, Że dla takiej liczby czołgów komplikuje się zaopatrzenie i potrzebna specjalna logistyka, że sztaby nie są zorganizowane tak jak potrzeba, że czołgi, chociaż nawet i nowoczesne, to mają nie takie parametry jakie są pożądane itp. Natomiast na podstawie tego co napisano wyżej wygląda na to że Amerykanie raczej nie mieli pokładowego samolotu zwiadowczewgo ale mieli zwiadowcze lotnictwo pokładowe. No tak ale chyba byli odpowiednio szkoleni do takich zadań. W tych dywizjonach byli na pewno wyspecjalizowani oficerowie którzy analizowali te dane, konfrontowali je z danymi zebranymi przez inne ośrodki zwiadu lotniczego itp. Nie no oczywiście że Cataliny, wodnosamoloty, raczej z lotniskowców nie działały. W każdym razie te 5 minut amerykańskiego nalotu pod Midway było doskonale przygotowane a to sugeruje doskonałe rozpoznanie taktyczne. Nasłuch radiowy przejrzał zamiary japońskie, Cataliny z lądu wykryły Japończyków, ale reszta to już zasługa lotniskowców.
  13. Maksymilian Robespierre

    Wiesz coś więcej o sugestiach owego J.Carr? Może doszukał się że Robespierre (czy Robert-Pierre) był synem Marie-Louise O'Murphy. Była to panienka która zastąpiła przy boku Ludwika XV panią de Pompadour. W latach 1750-tych urodziła królowi jakieś dzieci i była Irlandką z pochodzenia. Może to ona była matką naszego Maksymiliana? Nie mam angielskiego słownika. To Speirs znaczy coś konkretnego?
  14. Taki atak bez rozpoznania nazywa się rozpoznaniem walką. Prowadzi do niepotrzebnych strat. W przypadku wojny na morzu w grę wchodzą jeszcze straty okrętów lub samolotów.
  15. Określenie "lotnictwo rozpoznawcze" sugeruje istnienie odpowiednich jednostek, sztabów itp. Takie mniej więcej stwierdzenie padło w w.w książce. Nie mam tej książki więc dokładnie nie wiem. W każdym razie na podstawie doświadczeń choćby z Midway żeby na przykład rozpoznanie było skuteczne to nie wystarczy odpowiedni samolot. To rozpoznanie musi być jeszcze należycie zorganizowane. Piloci muszą być po prostu pod tym kątem szkoleni i powinni się zajmować tylko tym. Chłopaki od wszystkiego nie zawsze sprawdzają się należycie. No i pewnie potrzebny jest jakiś wyspecjalizowany sztab który filtrowałby zebrane z obserwacji informacje, przekazywał je tam gdzie należy, zbierał doświadczenia, itp. Pewnie że ciekawym byłoby porównać jak w czasie DWS w poszczególnych marynarkach było zorganizowane rozpoznanie i jak się zmieniało podczas wojny, jeżeli oczywiście się zmieniało.
  16. Tu chodzi o to że Japończycy nie mieli wyspecjalizowanych jednostek morskiego rozpoznania. Piszę to na podstawie książki "Bitwa O Midway". Nie mam jej teraz pod ręką ale pisali ją jacyś oficerowie japońskiego lotnictwa. Jakieś 3-4 lata temu leżało jej pełno w księgarniach. Autorzy przypisują klęskę pod Midway m.in. złemu rozpoznaniu i tam właśnie pisze że Japończycy nie mieli jednostek lotnictwa rozpoznawczego a takie mieli Amerykanie. Chodziło o to że w dniu bitwy to lotnictwo zawiodło. W japońskiej marynarce loty zwiadowcze wykonywali chyba lotnicy dyżurujący którzy traktowali to niechętnie i uważali za nudny obowiązek. I tak rankiem w dniu bitwy japońskie lotnictwo zwiadowcze popełniło kilka gaf. Po pierwsze w dniu bitwy o świcie w wyniku awarii katapulty samolot który miał przeszukać sektor w którym, jak się później okazało, były amerykańskie lotniskowce wystartował z 20-to minutowym opóźnieniem. Później gdy lotnicy tego samolotu zlokalizowali wreszcie amerykańską flotę to było to już z opóźnieniem a jeszcze pomylili się przy mierzeniu pozycji amerykańskiej floty, o ile pamiętam to chyba o 60 mil. Skutek tych błędów był taki że japońskie dowództwo było zdezorientowane i nie oceniło należycie przekazanych informacji. Takich błędów z pewnością nie popełniłaby jednostka wyspecjalizowana w prowadzeniu rozpoznania lotniczego. Natomiast amerykańskie lotnictwo zwiadowcze pod Midway, o ile dobrze pamiętam chyba na Catalinach, działało sprawnie i bezbłędnie wykonywało swoje obowiązki. Były to po prostu jednostki wyspecjalizowane w tego typu zadaniach. .
  17. Maksymilian Robespierre

    Jeżeli czyta się coś o Rewolucji Francuskiej to od czasu do czasu sprawa nazwiska Robespierre, czy Robert-Pierre rzuca się w oczy a pisałem że sprawa jest znana bo myślałem że skoro ja wiem to ci którzy skończyli na przykład uniwersytecką historię wiedzą to na pewno. Ja sobie przypominam dwóch autorów francuskich co o tym napomknęli a na pewno jest ich więcej. Pierwszym jest wspomniany już Robert Margerit drugim natomiast Albert Soboul. Ten drugi to jest już zawodowy historyk, profesor historii z Sorbony gdzie był kierownikiem katedry historii Rewolucji Franc. Pewnie że jest ciekawe dlaczego nasz Maksymilian ukrywał swoje nazwisko (czy może to dopiero potomni je ukryli). W każdym razie skądinąd wiem że po zamachu Damiensa (nazwisko też nieprawdziwe) cała rodzina została uwięziona a jej nazwisko stało się wyklęte do tego stopnia że zmieniali je nawet ci którzy z tą rodziną nie byli spokrewnieni. Pewnie że można snuć przypuszczenia że Maksymilian urodził się w więzieniu. Oczywiście można doszukiwać się i sensacji, że ojcem Maksymiliana był np. Ludwik XV, który lubił się zajmować panienkami z ludu. W takim razie Maksymilian zaczął robić zamieszanie w historii zanim jeszcze przyszedł na świat. Takie było jego przeznaczenie.
  18. Najlepszy pancernik II wś

    Oczywiście że tak. Tyle że my tu omawialiśmy artylerię plot. Z tego co wiem to dzisiaj się nie stosuje zapalników zbliżeniowych w pociskach artyleryjskich po prostu dzisiejsze samoloty są odporne na odłamki. Oczywiście że rakiety to co innego, na przykład te typu KUB. Tam jest tak potężny ładunek że wystarczy wybuch o kilkanaście metrów od samolotu by go zniszczyć. Podobna sprawa była zresztą i z torpedami podczas II wojny. Na przykład zapalniki magnetyczne działały bezkontaktowo w chwili gdy torpeda przechodziła pod kadłubem. I chociaż go nie dotykała to jej wybuchu nie wytrzymywał żaden kadłub. Kiedyś kiedyś rozbierałem taki zapalnik pocisku art. plot. i o ile dobrze sobie przypominam to były tam dwa pierścienie które rozsuwały się od ruchu obrotowego powodując odbezpieczenie pocisku i chyba ścieżka prochowa która detonowała pocisk po tym jak nie trafił w cel żeby nie upadł na swoich. Zbliżeniowe to widziałem chyba tylko gdzieś w muzeum.
  19. Najlepszy pancernik II wś

    Mi się wydawało że tylko uderzeniowe. Ale może mi się coś pomyliło.
  20. Najlepszy pancernik II wś

    No nie w czasie wojny ta amunicja była w użyciu i pewnie się sprawdzała. Później o niej nie słychać bo samoloty zaczęły być lekko opancerzone i odłamki nic im nie robiły. No i poza tym zamiast torped pojawiły się takie zabawki jak Exocet które odpala się spoza zasięgu wzroku (jest to rakieta która porusza się ponad powierzchnią wody) i samolot wcale nie musi się zbliżać do okrętu.
  21. Maksymilian Robespierre

    Historyk Albert Soboul w swej "Revolution Francaise" pisze że w książce adresowej pod adresem gdzie się zatrzymał Robespierre po przybyciu do Paryża kiedy został wybrany do Zgromadzenia jest jego wpis, Robert-Pierre. Nazwisko jest wymazane albo nieczytelne.
  22. Maksymilian Robespierre

    Podpis to coś znaczy tylko wówczas kiedy jest do dyspozycji realna siła. Robespierre stał na czele Komuny i wydawało mu się że ją ma. Rzecz w tym że wezwał do insurekcji jednak z 60 sekcji tylko 15 odpowiedziało na wezwanie a i te 15 kiedy zobaczyło że jest ich tak mało prędko ochłonęło ze wszelkich zapędów. Ten zawód był spowodowany tym że Robespierre narobił sobie wielu wrogów, przede wszystkim zadarł z komitetem finansowym Cambona. To Louchet, prawdopodobnie jeden z członków tego komitetu, postawił w konwencji wniosek o aresztowaniu Robespierra który przegłosowano. Cambon prowadził dosyć kreatywną politykę ekonomiczną dzięki której wielu było takich co się wzbogaciło w szemrany sposób. Ci wiedzieli że jeżeli nie obalą Robespierra to czeka wielu z nich gilotyna. Zatem wszyscy ci w.w. zjednoczyli swe wysiłki. Pewnie użyli swych wpływów w sekcjach no i pieniędzy (kto jak kto ale Cambon je pewnie miał). Wszystko to z dobrym skutkiem bo sekcje zachowały się biernie. Ciąg dalszy znany. P.S Pisałem z pamięci i może coś pomyliłem..
  23. Najlepszy pancernik II wś

    Trzeba by jeszcze dodać system kierowania ogniem.
  24. Najlepszy pancernik II wś

    Zdaje mi się jednak że obroną przeciwlotniczą zajmowały się okręty mniej więcej wielkości niszczycieli operujące dookoła trzonu floty i przystosowane do obrony plot. To chyba przede wszystkim one one strącały samoloty. Do trzonu floty gdzie były pancerniki mało który samolot się przedarł. Poza tym w grę wchodziło wyszkolenie pilotów, były to przeważnie pojedyncze ataki typu kamikaze. No i taki samolot był chyba ostrzeliwany już począwszy 10 km od celu. Przy tym nie należy przeceniać owej amunicji zbliżeniowej, chociaż na pewno swoje zrobiła. Na japońskie samoloty które prawie że nie były opancerzone mogła być skuteczna. Później budowano już samoloty na tyle odporne na odłamki że by taki zniszczyć potrzebne było bezpośredie trafienie i z owej zbliżeniowej amunicji szybko zrezygnowano.
  25. To może by tak do tych oszustów zaliczyć szefa Smolnianoffa, czyli szefa służb technicznych SD, Alfreda Naujocka. Pod jego kierownictwem fałszowano nie tylko banknoty. A co do Bazny to facet nie wiedział że fałszywe banknoty z latami zmieniają wygląd inaczej niż prawdziwe i te fałszywe które dzisiaj są identyczne z prawdziwymi za, powiedzmy 2 lata, można odróżnić. Na to nikt jeszcze nie znalazł sposobu.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.