euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Czy rzeczywiście Imperium Osmańskie nie potrzebowało floty?
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nigdzie nie powiedziałem/napisałem że władcy ottomańscy nie potrzebowali floty tylko że raczej nie przywiązywali do niej zbyt wielkiej wagi. Można zerknąć w wiki i dowiedzieć się że powstanie jakiejś zorganizowanej tureckiej siły morskiej wiąże się z Sulejmanem Wspaniałym. Jej twórcą był Khizir Khayr ad-Din zwany Barberus. Bynajmniej nie był Turkiem. Pochodził z Lesbos i prawdopodobnie był Grekiem albo Albańczykiem. Wraz ze swoimi braćmi szalał jako korsarz po Morzu Śródziemnym. Chyba był dokuczliwym i zdecydowano się z nim rozprawić. Wówczas przygarnął go ojciec Sulejmana i dał mu schronienie. W 1518 roku przebywał w Algierze i został wybrany przez tamtejszych piratów Wielkim Emirem (Emirem emirów) Algieru, zorganizował flotę do której zaciągał mieszkańców z Afryki Północnej. Później nazywano ich piratami berberyjskimi. Wielkimi wyczynami to ani ów Barberus ani jego flota to się nie wsławili, rabowali wybrzeża włoskie, porywając przede wszystkim kobiety. Mimo to w 1533 roku został mianowany przez Sułtana Wielkim Admirałem. W 1570 roku Turcy oblegli należącą do Wenecji Famagustę na Cyprze. Oblężenie przeciągało się bo Wenecka flota kilka razy przerwała blokadę dostarczając żywność i posiłki. Po zdobyciu Famagusty flota chrześcijańska została zorganizowana przez Świętą Ligę i rozgromiła flotę turecką pod Lepanto. I w ten sposób wątpliwa chwała floty tureckiej dobiegła końca. Dokonała czegoś? Przy tym Turcy owym Lepanto to się raczej nie przejęli. Podobno dzisiaj w Turcji mało kto o tym coś wie, przeciwnie niż na Zachodzie. No dobrze ale owi Arabowie, Berberowie i chrześcijańscy jeńcy co służyli na statkach to nie Turcy a główne porty berberyjskich korsarzy czyli Algier, Tunis, Tripoli to nie Turcja. Przy czym o ile wiem to Berberami nazywano po prostu mieszkańców Afryki Północnej którzy służyli na tych korsarskich okrętach. -
Chyba masz rację.
-
Ale wy jesteście delikatni. Pracowaliście kiedy na tkalni? Tam jest 100dB i jakoś się ludzie porozumiewają. Krzyczy się do ucha, czasami się komuś pomacha i już. W szklarni jest w pogodny dzień 60 stopni i też ludzie żyją a tam w przeciwieństwie do czołgu się nie siedzi. Problemem w czołgu mogły być spaliny ale pewnie jakąś szczelność wydechu też dało się osiągnąć. A pomiędzy 60db a 100db to jest różnica że hoho bowiem jest to skala logarytmiczna.
-
Marynarka Wojenna RP u progu zaniku
euklides odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Co do tych uwarunkowań gospodarczych to chyba mamy stocznie, wykwalifikowaną siłę roboczą jakichś kooperantów dla tych stoczni w głębi kraju typu huty itp. Trzeba tylko do tego wszystkiego ustawić mądrze ekonomikę i już. Jakieś sojusze też mamy. Z tym że ten udział w ewentualnych działaniach sojuszniczych powinien być na tyle znaczący żeby nasi oficerowie byli dopuszczani do podejmowania decyzji, ewentualnie żeby mogli prowadzić samodzielne rozmowy z lokalnymi ugrupowaniami. Parę jakichś lichych stateczków z banderami niczego nie załatwi. Oczywiście potrzebne tu są dyplomacja i różne służby, np wywiadowcze, i to na wysokim poziomie. -
Marynarka Wojenna RP u progu zaniku
euklides odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Prezentowanie bandery to nie jest najlepsze określenie. W końcu banderę to doskonale może zaprezentować marynarka handlowa. Tu raczej chodzi o zaprezentowanie wojskowych możliwości technicznych. O wiele większe wrażenie zrobi jakiś wyglądający supernowocześnie i efektownie okręt wojenny niż jakikolwiek statek handlowy. Na przykład Rosjanie doskonale potrafią do tego celu wykorzystać swoją flotę podwodną której przecież nawet nie widać nie mówiąc już o banderze. Ostatnio na przykład obiło mi się coś o uszy że u wybrzeży Argentyny coś się działo. Zauważyłem że w aktualnych wydarzeniach na świecie jesteście o wiele lepiej oblatani niż ja to może coś więcej napiszecie. Ja po prostu nie jestem w stanie oglądać TV więcej niż przez godzinę dziennie, a i to z roztargnieniem. W każdym razie wydarzenia u brzegów Argentyny to nic nowego i mają swoją historię sięgającą co najmniej lat 1960-tych. Na przykład w styczniu 1960 roku argentyńskie media podały że na jakimś szelfie ich wód przybrzeżnych wykryto łódź podwodną która została zaatakowana i zatopiona. Jednak następnego dnia podano taką samą wiadomość. I tak było przez miesiąc, co rusz podawano info że ścigana jest łódź podwodna. Argentyńska marynarka szalała z bombami głębinowymi zabijając mnóstwo pingwinów. W końcu po miesiącu radziecka ambasada w Buenos podała info że radziecka marynarka nie ma z tym nic wspólnego. Oczywiście wszystkim te wydarzenia dały do myślenia. By to wyjaśnić trzeba wspomnieć o Stanach. Wiadomo że radzieckie okręty podwodne mają pociski zdolne zbombardować Amerykę Pn. ale też wiadomo że Amerykanie dysponują supernowoczesnym sonarowym systemem podwodnego ostrzegania. Zatem zainspirowana została jakaś szeptana propaganda wdł. której narastało przekonanie że u brzegów Argentyny Rosjanie wypróbowywali metody przeniknięcia przez system sonarów amerykańskich. Robili to przy Argentynie bo jej system sonarowego ostrzegania jest daleko mniej wydajny niż amerykański i nadawał się do prób. Tę wersję brały poważnie pod uwagę nawet służby wywiadowcze. Oczywiście mocno to podbudowało prestiż ZSRR w Ameryce Pd. Bo okazało się że i na tych Gringos z północy jest jakiś straszak. Oczywiście żeby z powodzeniem stosować takie metody to potrzebne są nie tylko możliwości techniczne ale również dyplomacja na poziomie i służby. Stocznie są, możliwości techniczne też. Z resztą na pewno gorzej, ale próbować zawsze można. Przyznam się że mało wiem o marynarce Tureckiej ale wydaje mi się że prym wiedli tam korsarze, raczej z Północnej Afryki (Algier) i olśniewających sukcesów na morzu nie odnieśli. Co do ekspansji w Północnej Afryce to miała ona raczej charakter pokojowy. Na morzu to oni walczyli przeważnie z niewielką Wenecją -
Marynarka Wojenna RP u progu zaniku
euklides odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Pewnie masz rację. Tyle że to jest forum historyczne i powinno się szukać jakichś odniesień do przeszłości. Flota często była pewną promocją jakiegoś państwa. W dużym stopniu taką rolę pełniła choćby flota bizantyjska, pokazywała się w całym ówczesnym świecie i przypominała że Bizanacjum to potęga, nawet wtedy gdy ta potęga była już mocno wyblakła. Schedę Bizantyjczyków przejęli Turcy. W końcu to samo położenie itd ale im z kolei ta flota potrzebna nie była i jakoś bez niej się obchodzili, wyjąwszy chyba tylko to że nie potrafili sobie poradzić z takimi Kozakami. Później taką promocyjną rolę spełniała flota niemiecka, francuska, rosyjska, o anglosaskiej nie wspominam bo to jest fundament ich mocarstwowości, tyle że powody tego są geograficzne. Oczywiście najważniejsza jest obrona wybrzeża ale jakieś efektowne statki pływające po wszystkich morzach, biorące udział w różnych "pokojowych" misjach pewnie by się nam dobrze przysłużyły. -
Z opisu ataku na Sheffielda wynika że piloci lecąc na małej wysokości ujrzeli echa okrętów i w kierunku mocniejszego echa rzucili rakiety. Ta odległość to była gdzieś 40- 50km. Może 38 km jak tu wyżej ktoś napisał. A POZA TYM ZNALAZŁEM TEN LINK: "L'affaire des missiles Exocet Malouines 1982 TeleObs" tam w 3-cim akapicie od góry jest że Sheffielda trafiły 2 rakiety. To o tyle istotne że jeżeli tak było naprawdę to by znaczyło że wszystkie wystrzelone przez Argentyńczyków Exocety trafiły w cel. No i jeszcze gdzieś pisze (na razie nie mogę znaleźć) że po Malwinach Anglicy wykupili wszystkie Exocety na świecie za słoną cenę i dogadali się z Francuzami co do współpracy przy ich rozwijaniu. No jednak Anglicy to Anglicy. Podczas DWS spośród milionów Anglików nie znalazł się jeden który powiedziałby Niemcom co widział na własne oczy a wystarczyła jedna porządna relacja by Niemcy poznali tajemnicę lądowania na kontynencie w czerwcu 1944 roku. A pełno tam było wścibskich dziennikarzy. Jakby Cię to interesowało to polecam opis operacji "Fortitude"
-
Nie wiem z ilu mil można samolotem wykryć flotę na oceanie. Też się kiedyś zastanawiałem. Gdzieś czytałem że podobno Argentyńczycy mieli dane z rosyjskich satelitów. Tak czy owak to argentyńska para leciała w dobrym kierunku. Angielska flota, siłą rzeczy, zdradziła się sama w chwili kiedy złapała z samolotami kontakt radarowy. Argentyńczycy zeszli wtedy do lotu koszącego (na niskim pułapie) utrzymując kierunek aż zobaczyli na swych radarach echa okrętów. Rzucili rakiety i po wszystkim. Znalazłem to kiedyś gdzieś w internecie. Na razie mam mało czasu ale poszukam to Ci przekażę link. Co do brytyjskich raportów to trzeba ostrożnie. W końcu to jest źródło jednostronne przecież oprócz nich nikt dokładnie nie wie co tam się działo. To nawet piłkarze jak przegrają mecz też wszystko zrzucają na zły los. Według mnie to prawdopodobne że Sheffield trafiły 2 rakiety bo dwa samoloty raczej koncentrują się na jednym celu. Poza tym na ogól przyjmuje się że do zatopienia okrętu potrzebne są przynajmniej 2 trafienia. Ta niemiecka bomba to chyba z tych co to zatopiły włoski pancernik Roma w 1943 roku. Ale to była bomba zrzucona z samolotu i prowadzona przez pilota. Trafiła jak chciała i gdzie chciała. To wystarczyło żeby Romę zatopić. Exocet działał zupełnie inaczej. Samolot go po prostu zrzucał powiedzmy 50 km od celu tylko trochę mniej więcej celując. Rakieta po odłączeniu się od samolotu włączała się po 2 sek. Leciała 2m nad wodą, z prędkością tuż pod barierą dźwięku (300 - 320 m/sek). To bardzo ważne bo przy takiej prędkości fala uderzeniowa tworzy między rakietą a wodą jakąś poduszkę aerodynamiczną która pozwala utrzymać rakiecie te 2 m nad wodą. Dlatego że tak nisko leciała to nie można było jej wykryć. Przecież to że obiekty latające bronią się przed wykryciem radarem lecąc nisko to chyba wie każdy (dotąd tak mi się wydawało) a tu jeszcze mamy dodatkowe zakłócenia pochodzące od fal oceanicznych. Nawet jeżeli została wykryta od razu na horyzoncie (10km.?) to załodze pozostało 30 sekund na reakcję. Ale musiała być śledzona już przedtem żeby załoga znała jej współrzędne. Za horyzontem to atakowany okręt nie jest w stanie jej wykryć.
-
Może cię dręczy zbieżność dat śmierci głównych aktorów tego czasu? To znaczy: 3 lipca 1642 roku zmarła Maria Medici, matka Ludwika XIII, której Richelieu zawdzięczał karierę (ur.1575r). 4 grudnia 1642 roku zmarł Richelieu (ur.1585r) a 16 maja 1943 roku zmarł Ludwik XIII (ur. 1601r) To istotnie trochę zastanawiające.
-
Stanisław Leszczyński w Lotaryngii
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Sasi na tronie polskim
Dostawał 2 miliony liwrów. Realną władzę wykonywał francuski intendent noszący tytuł kanclerza króla Polski ale Leszczyński miał wpływ na rządy. Był w każdym razie dość popularny. -
No nie wiem. Ja w każdym razie kiedyś szperałem po internecie szukając opisu działań na Falklandach i tam znalazłem że Exoceta nie można było wykryć. Co mi się wydawało prawdopodobne bo to leci, jak już pisałem, 2m nad powierzchnią wody. Jak ten link odnajdę to przekażę. Zresztą nisko lecącego samolotu też nie można wykryć, dlatego obecnie latają nisko (200 - 300 m). Możliwe że owe Sea Kingi z góry mogły taki pocisk dojrzeć ale wykrycie takiego to jeszcze nie wszystko. Tyle że to leci z prędkością dźwięku i ten co go zobaczył to pewnie nie zdążył się nawet przeżegnać. No i nie wiem czy można trafić w rakietę lecącą na wysokości 2m. Poza tym z opisów wynika że 25 maja były stawiane cele pozorne i to nic nie dało. A ja osobiście wierzę że obiektem ataku był ów trafiony transportowiec bo trafiły go 2 pociski. Zresztą są wersje że Exocet po przeleceniu przez pozorny cel zawraca. Przepraszam ale nie wiem czy czegoś nie pomyliłeś. Radar do naprowadzania pocisków rakietowych to jest/był na przykład w naszych KUB-ach. Radar był kierowany na samolot po czym wystrzeliwano pocisk który leciał po tej radarowej wiązce. Exocet niczego takiego nie potrzebuje. Samolot go po prostu zrzuca a on po 2 sek zaczyna dopiero działać i żadnej prowadzącej wiązki nie wymaga.
-
Stanisław Leszczyński w Lotaryngii
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Sasi na tronie polskim
W końcu nie jest niczym dziwnym że Maria i jej ojciec to była jedność a przyczyną upadku jezuitów był ich konflikt z jansenistami, już to pisałem, i król żadnej rozprawy nie wstrzymywał bo raczej nawet o niej nie myślał. 1757 rok to był we Francji czas awantur o pieniądze i to pewnie rzutowało na sytuację Lotaryngii. Finansami Lotaryngii zarządzał francuski intendent. Leszczyński miał z tego księstwa niemałe dochody i sporo do powiedzenia ale w kwestiach finansowych był ograniczony. Zresztą wówczas do pewnego stopnia jego zięć również. Wątpię żeby Leszczyński opłacał ją ze swoich dochodów. Prędzej robił to intendent Lotaryngii z dochodów księstwa. Skoro Paryż żądał pieniędzy to i Lotaryngia szukała pewnie oszczędności gdzie mogła. No i tak się złożyło że w 1761 roku wybuchła afera z jezuickimi długami i to mogło mieć związek. Co do owej Akademii to mogła stać po stronie parlamentu i pewnie tak było, a pisałem przecież że jezuici tak źle skończyli bo byli w ostrym konflikcie z jansenickim parlamentem. -
Stanisław Leszczyński w Lotaryngii
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Sasi na tronie polskim
Może się przecenia a może i nie. W każdym razie królowa Maria Leszczyńska była głową bigoteryjnego stronnictwa na francuskim dworze, które jezuici mocno wspierali. I sporo znaczyła. Upadek jezuitów to był przede wszystkim wynik ich konfliktu z jansenistami. Jednak bezpośrednią przyczyną było ich bankructwo. Zainwestowali duże pieniądze na Martynice. Jednak podczas Wojny Siedmioletniej ich tamtejsze faktorie zostały przez Anglików złupione i ponieśli ogromne straty. Ich wierzyciele we Francji nie chcieli ponosić kosztów tego bankructwa, wykorzystał to wrogi im jansenicki parlament który sprawę rozdmuchał i w końcu jezuitów zlikwidowano. Przy czym do ich likwidacji trochę przyczyniło się ich nieprzejednanie. To wówczas generał jezuitów, Ricci, wypowiedział słynne zdanieo: „Sint ut sint aut non sint” (niech będą tacy jacy są albo niech nie będzie ich wcale) Ludwik XV nie bardzo był im wrogi. Potrzebni mu byli jako przeciwwaga dla zdominowanego przez jansenistów parlamentu i na pewno nie życzył sobie ich upadku ale po pierwsze nikt nie miał ochoty spłacania jezuickich długów a poza tym parlament miał na króla haka. I ten chcąc, nie chcąc, wydal stosowne zakazy... -
No ja czytałem tylko Kubiaka "Falklandy Port-Stanley 1982". Poza tym nie mam jakiejś jednolitej wiedzy ale jak gdzieś jakiś fragment o tym znalazłem to mnie to interesowało. Z tego co zapamiętałem to Exocet po zrzuceniu go przez samolot leci w kierunku celu po 3 zmieniających się trajektoriach. Najpierw gdzieś 20 m poniżej samolotu, później trochę niżej, ale ostatni fragment trasy leci z prędkością tuż poniżej prędkości dźwięku co mu pozwalało lecieć 2 metry nad wodą bo wówczas tworzy się jakaś aerodynamiczna poduszka powietrzna między wodą a pociskiem. Rzecz w tym że taki pocisk w 1982 roku był dla radaru niewykrywalny, przede wszystkim ze względu na rozmiary i prawie zerowy pułap. Po utracie Sheffielda Anglicy pewnie mieli się na baczności i kiedy 25 maja argentyńskie samoloty znowu atakowały to brytyjski dowódca po ich zachowaniu pewnie poznał że mogli rzucić Exocety i postawił cele pozorne, co nie przydało się na nic bo jeden okręt i tak oberwał, chyba jednak 2 pociskami, czyli wszystkimi wystrzelonymi. Ciekawe jak jest teraz, czy taki pocisk można wykryć, czy może są już takie generacje pocisków co np. ostatnie 10m trasy odbywają pod wodą i uderzają pod linią wodną. A tak swoją drogą może by tak jeszcze zmodyfikować naszą doktrynę obronną, czyli pod każdym łóżkiem Kałach, w każdej stodole haubica, pod co 5-tym stogiem siana czołg/transporter. Do tego jeszcze dołożyć na każdym kutrze rybackim Exoceta. I kto nam co zrobi?
-
Czy i kiedy pańszczyznę odrabiano zimą i kilka uwag o szarwarku
euklides dodał temat w Historia Polski ogólnie
Przeczytałem te powyższe, niewątpliwie ciekawe. Jak zwykle jednak czegoś tu brakuje. Co to znaczy 1 dzień w tygodniu. Przecież nie trzeba być wielkim znawcą rolnictwa żeby wiedzieć że praca na roli ma charakter sezonowy. Kiedyś rozmawialem o tych sprawach ze zwyklym rolnikiem, bynajmniej nie historykiem. Powiedział mi że pan potrzebował pracę chlopa przy żniwach i przy koszeniu a już zimą ten 1 dzień pracy nikomu nie był potrzebny. Poza tym ten 1 dzień w tygodniu to wychodzi chyba ponad 50 dni w roku. Co mi sie wydaje przesadą zważywszy że żniwa i koszenia zabierają ze 30 dni w roku (najwyżej). No i w grę wchodziła chyba wielkość działki używanej przez chłopa. Coś tu nie gra albo ja czegoś nie rozumiem.. Wątek wyodrębniono z tematu: "Podatki w historii Polski" secesjonista- 20 odpowiedzi
-
- pańszczyzna
- chłopi
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
To znaczy ja nic nie czytałem o tym żeby Argentyńczycy używali przed tą akcją samolotu rozpoznawczego. Zresztą wówczas już było wiadomym że Anglicy nie uszanują strefy neutralnej bo dopiero co zatopili Belgrano który przebywał właśnie poza strefą działań i liczenie na to że Anglicy zostawią w spokoju samolot poza strefa bojową było już nieuzasadnione. Reszta to mi się wydaje logiczna. Argentyńska para leciała na normalnej wysokości aż do czasu jak ich detektory odkryły że są namierzani przez angielskie radary wówczas postąpili tak jak chyba każdy inny pilot na świecie, to znaczy zeszli na małą wysokość, tzn 150-200m i kontynuowali lot już niewidoczni dla radarów podobno jakiś czas lecieli nawet na wysokości 20 - 30m. Kiedy ujrzeli słabe echa okrętów to wystrzelili pociski i zawrócili. Silniki tych pocisków uruchamiały się dopiero 2 sek po zwolnieniu ich o czym nie wiedzieli, dlatego sądzili że to były niewypały i z takim przekonaniem wrócili do bazy. Tak nawiasem mówiąc to stąd widać że żadnego przeszkolenia pilotów użycie tych rakiet nie wymagało. No i mimo wszystko nie lekceważyłbym twierdzenia że w Sheffielda trafiły 2 Exocety. Bo chyba kiedy na morzu atakuje mała liczba samolotów to koncentrują się na jednym celu. Zresztą zasada że się strzela dwiema rakietami np. do 1 samolotu jest przestrzegana na przykład w przypadku KUB plot. Poza tym Sheffield był oddalony od drugiego, który był na radarach samolotów słabo widoczny. Zatem jeżeli w Sheffielda trafiły 2 rakiety to by znaczyło że obie wystrzelone rakiety trafiły, czyli że na 4 wystrzelone 4 trafiły. No i oczywiście 5-ta z lądu. No i jeszcze jedno. Czytałem gdzieś że Atlantic Conveyor zaatakował jeden samolot. a nie dwa. Zdaje się że tą wersję potwierdzał sam pilot w jakimś filmie na Discovery. Mówił że sam wystartował i wylądował i też że dopiero na lotnisku dowiedział się że Anglicy wykreślili z rejestrów kolejny statek. Możliwe że atakowały 2 samoloty oddzielnie. Z tym Peru to znowu czytałem że Argentyna chciała zakupić więcej Exocetów ale po wybuchu wojny było ogłoszone embargo. By je ominąć ta transakcja miała przejść przez Peru i to było przyczyną jakiegoś dyplomatycznego zamieszania. Do transakcji ostatecznie nie doszło bo wojna się skończyła.
-
Karety, kolasy... - Czym podróżowano prywatnie?
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Słownik Wileński jest niewątpliwie szacowną pozycją ale wtedy jeszcze nie było internetu. Można sobie wystukać "turgotine" i coś tam wyskoczy. Na przykład link "Turgotine: photos, descriptions, avis - l'internaute". Tam jest nawet zdjecie turgotiny. Podobno jedna się zachowała do dzisiaj w muzeum w Lionie. -
Karety, kolasy... - Czym podróżowano prywatnie?
euklides odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Była jeszcze turgotina. Turgot, pechowy reformator z połowy lat 1770-tych reformował również połączenia dyliżansowe. Usprawnił je, wprowadził nowy typ pojazdu, od jego nazwiska zwany właśnie turgotiną. Był o wiele wygodniejszy niż inne. Poprawił organizację. Zdaje się że on pierwszy wprowadził jakiś rozkład jazdy. Po jego reformach na przykład podróż z Paryża do Bordeaux trwała 5 dni a nie jak dotychczas 15. Oczywiście był pechowcem i tą reformą też sobie biedy napytał bo pozbawieni zarobków zreformowani przewoźnicy podnieśli szum, co również przyczyniło się do jego upadku. -
Według relacji którą znam to w kierunku floty brytyjskiej wystartowały 2 samoloty z Exocetami. Kiedy argentyńscy piloci zorientowali się że Anglicy nawiązali z nimi radarowy kontakt to zeszli na 150 - 200 m (500 stóp) stali się dla brytyjskich radarów niewidzialni i kontynuowali lot. Po pewnym czasie zobaczyli na radarach słabe echa okrętów. Wystrzelili pociski i myśleli że wpadły do morza i są do niczego bo nie wiedzieli że silnik włącza się dopiero 2 sek po wystrzeleniu. Kiedy wrócili do bazy to byli bardzo zaskoczeni że radio Londyn podało o trafieniu Sheffielda. W każdym razie nic nie wiem żeby piloci mieli jakikolwiek kontakt wzrokowy z atakowanymi okrętami. EDYCJA Teraz znalazłem info że oba Exocety były skierowane na Sheffielda i obie trafiły. Zatem wdł. tej wersji Sheffield oberwał 2 rakietami, czyli wszystkie wystrzelone Exocety trafiły w cel. Następnymi 2 skutecznie oberwał transportowiec helikopterów. Pisze też że podobno po Falklandach Anglicy wykupili za cenę złota wszystkie Exocety jakie były na świecie. A było tego podobno 2000.
-
Taki Exocet używany przez Argentyńczyków pod Falklandami była to broń typu wystrzel i zapomnij. To znaczy pilot podleciał po prostu pod brytyjską flotę bynajmniej nie na tyle blisko żeby ją zobaczyć czy nawet być wykrytym, odpalił, zawrócił i tyle. Kiedy przyleciał do bazy dowiedział się że zatopił okręt. Po prostu rakieta sama podleciała do floty znalazła sobie cel i go trafiła. Przy tym obrona przez pozorowanie celów nie wchodzi w rachubę bo Exocet który trafił w pozorny cel i nie zdetonował zawraca. Zdaje się że Argentyńczycy mieli chyba tych Exocetów tylko 6 sztuk ale każda swoje zrobiła. W każdym razie Anglikom sporo strachu napędzili. Jakieś specjalnie intensywne przeszkolenie pilota i nie było tu chyba potrzebne.
-
Najstarsze okręty wojenne na świecie
euklides odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
No nie przesadzajcie. Przecież są takie zabawki jak Exocety i inne. Na Falklandach pokazały co potrafią. Że pancerz? To przecież taką rakietę przeciwokrętową można uzbroić w odpowiednio silną głowicę. W wojnie o Falklandy Generała Belgrano, krążownik z DWS, potraktowano jakimiś zdezelowanymi torpedami i to wystarczyło. Taki pancernik to ma wartość tylko jako bateria potężnej artylerii. I to wszystko. -
Z tymi kochankami Richelieu to spora przesada. Możliwe że coś tam na boku miał ale o tym nic nie wiadomo. Wszystko inne jest wyssane z palca. Wielu współczesnych łączyło go natomiast z królową Marią Medici. To możliwe ale zważywszy że owa pani była od niego 10 lat starszą matką dwojga dzieci, to raczej należałoby mu związek z nią poczytać za zasługę. Zresztą tak na dobrą sprawę to nie wiadomo czy związek Richelieu z królową był czymś więcej niż zwykłą polityczną relacją. Faktycznie uważam że to bardzo mądra książka. Oczywiście jest tam sporo fikcji literackiej ale dobrze jest pokazany duch tamtych czasów. Wydaje mi się ze każdego zaskakuje konflikt muszkieterów z gwardzistami kardynała. Też długo mnie to nurtowało a czytałem tą książkę we wczesnej młodości. Dopiero później pokojarzyłem sobie że owi muszkieterowie pochodzili gdzieś z południa, w każdym razie d'Artagnan na pewno. Czyli stamtąd gdzie wykluwały się wówczas różne herezje i pewnie nasi 4-ej bohaterowie też byli na nie podatni, stąd ich niechęć do ludzi, jakby nie patrzeć, kardynała. Zresztą ojciec Ludwika XIII, Henryk IV też był hugonotem i dopiero za cenę korony zmienił mszę, przy tym też pochodził z południa. Stąd wierność muszkieterów królowi, a zatem Francji i to że ich zadziorność w stosunku do kardynała nigdy nie wykroczyła poza lojalność. D'Artagnan to jest postać historyczna, tyle że ktoś taki służył Mazariniemu. Można zatem przypuszczać że w młodości zaczął karierę u muszkieterów. Był czymś w rodzaju agenta-solo. Mazarini używał go od czasu do czasu w określonych misjach kiedy było to potrzebne. Zdaje się że zginął w randze generała podczas jakiegoś oblężenia. Jako postać literacka to mi się kojarzy z naszym Kmicicem. Podobne charaktery tylko zupełnie inne warunki. D'Artagnan, na przykład, nie miał problemów, tak jak nasz Kmicic, z tym kto jest jego panem. Wiedział że Ludwik XIII. Natomiast nasz bidny Kmicic jeździł po Polsce i tego pana szukał. Sam musiał wspomagać ojczyznę w potrzebie bo przecież sypnął groszem na obronę Częstochowy. Odwrotnie niż d'Artagnan który bez żenady wyciągał rękę po złoto kiedy mu je król przekazywał garścią. W ogóle porównanie "Potopu" i "3-ech Muszkieterów" sporo mówi o odrębności naszej historii na tle Europy.
-
Brak koronacji Łokietka mógł uniemożliwić trwałość zjednoczenia?
euklides odpowiedział prusak311 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Przecież to proste. Kościół po prostu zręcznie poprowadził kampanię propagandową, czy, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, konsultacje społeczne, na rzecz koronacji Łokietka i wyszło na to że wysłanie supliki do papieża było oddolną inicjatywą. -
Brak koronacji Łokietka mógł uniemożliwić trwałość zjednoczenia?
euklides odpowiedział prusak311 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
No nie wiem ale tak jakoś mi się wydawało że na czele księstwa stoi książę a na czele królestwa król. O ile dobrze pamiętam to na zjeździe w Sulejowie panowie polscy postanowili wysłać do papieża prośbę o koronację dla Łokietka. Nie napisałem że zabiegała szlachta. Napisałem że zabiegał podlegający papieżowi Kościół. Z chwilą kiedy wysłana została uzgodniona w Sulejowie przez panów polskich suplika do papieża o koronację dla Łokietka to szlachta stała się gwelficka, chociaż pewnie tego nie zauważyła. 2 godziny temu, secesjonista napisał: Często euklides używa frazy: "Znowu coś nie tak", po czym objawia światu bzdury. (...) To nie są bzdury tylko wątpliwości. Po prostu od mądrzejszych od siebie chciałbym uzyskać dodatkowe wyjaśnienia, przede wszystkim po to żeby się czegoś dowiedzieć. POZDR -
Brak koronacji Łokietka mógł uniemożliwić trwałość zjednoczenia?
euklides odpowiedział prusak311 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Znowu coś nie tak. Bo to znaczenie moralne to co? No i jak można mieć wątpliwości co do zapatrywań kurii papieskiej? Po prostu wówczas Polska, czy raczej tereny na których powstało nowe królestwo, zaczęła nabierać konkretnego znaczenia. W końcu XIII wieku nasilił się konflikt gwelfów z gibelinami i przybrał pewne nowe formy. I czy to nie było tak że w czasach Łokietka (mniej więcej) gwelfowie dostrzegli w Polsce przeciwwagę dla gibelińskiiego zakonu krzyżackiego? Przecież nie trudno zauważyć że to kościół papieski, a zatem gwelfowie, w osobie choćby arcybiskupa gnieźnieńskiego, zabiegali o koronację. Te zabiegi doprowadziły do tego że w końcu panowie polscy zwrócili się do papieża o koronację dla Łokietka na co papież skwapliwie się zgodził. Tym samym Polska weszła w orbitę wpływów gwelfów. Bo przecież za tymi panami stała konkretna siła. Zatem zastanawianie się co o tym myślała kuria papieska traci sens, skoro gwelfowie to byli właśnie stronnicy papieża.