euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,188 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Wystukałem Konrad iV Hohenstauf i od razu znalazłem W 1245 papież Innocenty IV ogłosił detronizację Fryderyka II i tym samym Konrada. Szczegółowe rozważania tj. z numerami i nazwami aktów prawnych to bym raczej zostawił znawcom prawa kanonicznego. Ekskomunika był to oręż polityczny który z czasem ubierano w formy prawne. Nie używano go po to żeby kogoś strącić do piekieł a po to żeby go sobie podporządkować. Pewnie liczono się z tym że ekskomunikowany będzie starał się o zniesienie ekskomuniki, co było możliwe. To dlatego pozwalano im zajmować stanowiska kościelne i stosowano różne łagodzące środki. To było chyba zresztą w duchu chrześcijańskim, bo zdaje się że i w Biblii można znaleźć stwierdzenie że w niebiosach bardziej cieszą się z jednego nawróconego grzesznika niż z 1000 sprawiedliwych. Taki starający się o zniesienie ekskomuniki mógł przez to tym gorliwiej służyć papieżowi a zatem temu papieżowi być bardzo przydatnym. Oczywiście jeżeli z ekskomuniki nic sobie nie robił to papież cofał mu swą łaskawość i ekskomunikowany źle kończył. Przykładem tego są Hohenstaufowie w XIII wieku.
-
Przecież to można znaleźć wszędzie, choćby w wikipedii. Ja to pamiętam z Runcimana ale nie mam po ręką tej książki to i cytatu nie mogę podać.
-
Niekoniecznie. Przy budowie Wału Atlantyckiego zatrudniano dużo robotników cudzoziemskich, przede wszystkim Hiszpanów którzy po wojnie domowej uciekli przed Franco do Francji. Ci chętnie współpracowali z alianckimi służbami. No i okupowaną Francję penetrowało kilka wywiadów, nie tylko brytyjski i francuski.
-
I Na przykład można odwołać się tutaj do wspomnianego wyżej Grzegorza IX. 28 sierpnia 1227 roku ekskomunikował on cesarza Fryderyka II za to że ten ociągał się z wyruszeniem na wyprawę krzyżową. Poskutkowało i Fryderyk II zaraz na tą wyprawę ruszył i odniósł na niej spore sukcesy, co nie uchroniło go przed kolejną ekskomuniką za to że nie poprosił papieża Grzegorza IX o uchylenie pierwszej ekskomuniki. Kiedy Fryderyk II zmarł następca Grzegorza IX na papieskim tronie, Innocenty IV nie uznał sukcesji syna Fryderyka, Konrada, Ów Konrad długo nie porządził bo 2 lata po nim sukcesję objął jego syn Konradyn, którego z powodu ekskomunik papież nadal nie uznawał i wysłał przeciwko niemu armię dowodzoną przez Karola Andegaweńskiego. 23 sierpnia 1236 roku doszło do bitwy pod Tagliacozzo którą Konradyn przegrał. Po bitwie został schwytany i 29 października stracony mimo że był na ogół lubianym sympatycznym 16-to letnim młodzieńcem. Wywołało to powszechne poruszenie w Europie. No i jest to w ogóle chyba jeden z najbardziej dramatycznych momentów w historii. JAK MOŻNA O TYM NIE WIEDZIEĆ! Trochę osłabłem. Nie wiem co to jest owo Brachum coś tam ale trzeba choć trochę znać wydarzenia z czasów Grzegorza IX. Jak już pisałem wyżej papież ten obłożył ekskomuniką Fryderyka II za to że ten ociągał się z wyprawą krzyżową. Rzecz w tym że Fryderyk na tę wyprawę się udał i odniósł na niej ogromne sukcesy, przez co stał się ogromnie popularny w świecie chrześcijańskim. Jednocześnie papież wykazał się ogromną konsekwencją i nie bacząc na nic obłożył Fryderyka II drugą ekskomuniką za to że wyruszył na wyprawę bez prośby o zniesienie pierwszej ekskomuniki. Oczywiście pewnie liczył się z tym że Fryderyk II bardzo przysłużył się chrześcijaństwu co mu przysporzyło ogromnej popularności i trochę złagodził tą drugą ekskomunikę stąd pewnie i owe Dekrety o których Administrator Secesjonista nie bez racji wspomina. Co do owej jałmużny to papież pewnie wykazał swą łaskawość po to by Fryderyk II mógł wypłacić papieżowi udział w zyskach z wyprawy. Pewnie pieniądze wziął ale z ekskomuniki Fryderyka II nie uwolnił.
-
Jak były zorganizowane służby wywiadowcze komu przekazywali info, kto im za to płacił itp to trochę skomplikowane. Centurie była to właściwie siatka zaliczana do francuskiego ruchu oporu ale dokładnie komu podlegała to trudno jednoznacznie określić bo i francuski ruch oporu był podzielony, byli komuniści, antykomuniści, apolityczni oficerowie i kto tam jeszcze. Żeby było ciekawiej to niektórymi komórkami wywiadowczymi we Francji nie kierowało MI5 czy MI-ileś tam a Ministerstwo Wojny Ekonomicznej. W każdym razie siatka ta została w kwietniu 1944 roku mocno przetrzebiona przez Gestapo a jej szef otrzymał polecenie udania się do Londynu. Czy w Londynie kontaktował się z Francuzami czy z Anglikami tego nie wiem, czy to do niego dotarła wieść o wycofaniu armat z Point-du-Hoc tego też nie wiem. .
-
Rommel we Francji '40- geniusz czy szaleniec?
euklides odpowiedział Albinos → temat → Front Zachodni
Artykulik przeczytam później. Teraz nie mam czasu. Co do warunków pogodowych to fakt że pomogły zaskoczyć Niemców pierwszego dnia inwazji nie jest istotny. Było wiadomo że 1-szego dnia dobrze przygotowana operacja musi się powieść zważywszy choćby stosunek sił. Decydujące było parę kolejnych dni a wówczas pogoda aliantów nie rozpieszczała, zdaje się że na jakiś czas musieli nawet ograniczyć rozładunek bo im te porty sztorm trochę porozwalał. Jatka na plaży Omaha była spowodowana tym że niespodziewanie znalazła się tam niemiecka 352 dywizja piechoty. To się też traktuje jako wpadkę wywiadu tyle tylko że w przeciwieństwie do Point-de-Hoc nikt do nikogo nie ma o to pretensji. -
Rommel we Francji '40- geniusz czy szaleniec?
euklides odpowiedział Albinos → temat → Front Zachodni
To wynika choćby z pamiętników Bradleya. Ale że w 1939 roku lądowa armia amerykańska była nieliczna to chyba powszechnie wiadomo i i jej rozrośnięcie się do takich rozmiarów musiało odbić się na dowodzeniu. To chyba normalne. -
No nie bardzo francuskiego. Agentura to byli Francuzi bo angielski szpieg wysłany do Francji podobno długo nie pożył. Ale niektóre siatki szpiegowskie były kierowane przez Anglików albo wręcz organizowane przez brytyjskich oficerów wysłanych do Francji (nie mylić ze szpiegiem). Zresztą brytyjskie i francuskie służby współpracowały ze sobą. Ciekawe co twierdzi. Perrault podaje że siatka Centurion uprzedziła o wycofaniu armat ale wiadomość nie dotarła na czas i doszło do tego nieszczęsnego szturmu. Z tym że mnie dziwi trochę ton owego pana Perrault. Broni siatki Centurion a winę zwala na sztaby dowodzące operacją. To by sugerowało że jakiś problem jest.
-
Rommel we Francji '40- geniusz czy szaleniec?
euklides odpowiedział Albinos → temat → Front Zachodni
Pewnie takimi były te 18-20 dywizji których Bradley spodziewał się przed przyczółkiem 3-ciego dnia po lądowaniu. Przewyższały na pewno alianckie doświadczeniem bojowym. Amerykańskich dywizji z doświadczeniem bojowym było niewiele. Przy tym nie zawsze były najlepiej dowodzone. Trzeba pamiętać że w 1939 roku armia amerykańska była słabsza od polskiej. Przez 4 lata ogromnie się rozrosła ale skutek był taki że kadrę awansowano niekiedy o 3 - 4 stopnie. Sierżanci nagle zostawali dowódcami pułków. W brytyjskiej armii było co prawda o wiele lepiej pod tym względem. Przy tym alianci mieli na pewno gorsze czołgi. Z niemieckimi Tygrysami i Panterami alianckie czołgi nie mogły się równać. Niemcy mieli lepszą broń ppanc. -
Rommel we Francji '40- geniusz czy szaleniec?
euklides odpowiedział Albinos → temat → Front Zachodni
W czerwcu 1944 roku Rundstedt dysponował 60 dywizjami. Pewnie że były takie jak te wyżej opisane, nieruchawe, złożone z niepełnowartościowych żołnierzy, stojące na załogach bunkrów czy jakichś umocnień. Ale były też pełnowartościowe, doświadczone na froncie wschodnim, z których każda przewyższała dywizję aliancką. No natura to aliantom chyba nie bardzo pomogła. Przecież 6 czerwca 1944 r warunki pogodowe były fatalne i całe lądowanie stało pod znakiem zapytania. Tu zresztą też trochę dała o sobie znać również wojna wywiadów. Niemcy mieli ogromny problem z uzyskiwaniem danych meteo z rejonów na zachód od Francji a przez to nie byli w stanie ułożyć dokładnej prognozy. Swych szpiegów w Anglii obarczali nawet zadaniem dostarczania aktualnej temperatury powietrza. Nie byli w stanie przewidzieć że 6 czerwca nastąpi chwilowa poprawa pogody, a tą krótką i problematyczną "poprawę" wykorzystali alianci. Niemcy o tym nie wiedzieli i lądowania tego dnia absolutnie się nie spodziewali. Pierwsza doba to był nie problem. to była tylko kwestia strat. Na przykład na plażę Omaha bronioną przez 800 ludzi Bradley rzucił cały korpus. Inna sprawa że stracił tam 3000 żołnierzy. Krytycznym dniem miał być 3-dzień po lądowaniu. Gdyby Niemcy zorientowali się że Normandia nie jest żadnym pomocniczym alianckim lądowaniem a głównym kierunkiem to zebrali by tam wystarczające siły by wepchnąć aliantów do morza. Nie jest wcale takie pewne czy alianckie naloty by im to udaremniły. -
Nie jestem ani prawnikiem ani znawcą prawa kanonicznego ale pewne wątpliwości do powyższych uwag mam, oczywiście natury ogólnej. No proszę wykluczenie ze wspólnoty. Na początku Chrześcijaństwa to były pewnie żywe tradycje prawa rzymskiego, też wczesnego, na mocy którego pater familiae decydował o przyjęciu czy nie do rodu. Pewnie do tego nawiązywała gmina chrześcijańska i też tego czy owego czasem wygnała, to możliwe. Z tym że tak na prostą logikę to jak można było kogoś wykluczyć na przykład w średniowieczu, przecież niejeden poddany dysponował jakąś własnością: ziemią, warsztatem itp. Tu już było gorzej bo to dezorganizowało ekonomikę ograniczając wpływy podatkowe itp. Się takiego wygnało to przestał płacić podatki i ten co je zbierał musiał na takie wygnania źle patrzeć. Często zresztą beneficjentem tych podatków był biskup. Poza tym jak można był wygnać np. chłopa pańszczyźnianego który pracował dla pana, co pan na to? Ale było na przykład coś takiego jak przysięga lenna. Ekskomunika rzucona na jakiegoś seniora zwalniała jego wasali z posłuszeństwa mu a wówczas mogli sobie z niego nic nie robić. To już mogło temu seniorowi narobić problemów. Zresztą wszystkie przysięgi złożone na przykład w obecności biskupa przestawały obowiązywać w stosunki do ekskomunikowanego. Ekskomunikowany nie mógł na przykład przekazać inwestytury na księstwo swemu synowi. W ogóle przysięga musiała odgrywać dużą rolę bo była jedną z podstawowych przyczyn konfliktu z katarami. Ci nie uznawali żadnych przysiąg bowiem opierali się na logicznym skąd inąd założeniu że skoro każe się komuś przysięgać to wątpi się w jego prawdomówność i zarzuca mu się łamanie jednego z podstawowych przykazań. Takie rozumowanie, choć logiczne, było obce innym chrześcijanom i było jednym z powodów rozpętania wojny przeciwko katarom.
-
Pewnie było tak że alianckie sztaby otrzymały tą wiadomość o tyle za późno że aby uwzględnić to info to trzeba by było przyjąć inny wariant a na to nie było czasu. W każdym razie ów Perrault, który nie jest bynajmniej skłonny do pomniejszania roli francuskiej agentury i francuskiego ruchu oporu uważa to za porażkę wywiadu i stara się usprawiedliwiać rodaków.
-
Rommel we Francji '40- geniusz czy szaleniec?
euklides odpowiedział Albinos → temat → Front Zachodni
Bradley obliczał że przy założeniu że Niemcy prawidłowo ocenią miejsce lądowania i nie będzie przeciwdziałania lotnictwa ani ruchu oporu to 3 dni po lądowaniu w rejonie alianckiego przyczółka Niemcy będą mogli dysponować 18-20 dywizjami, w tym 8 pancernymi. W tym czasie alianci mogli mieć tam do dyspozycji tylko 13 dywizji i oddziały pancerne niepełnych 3 dywizji. Pamiętać należy że alianci byli zdani na powolny transport morski i nie mieli porządnego portu, podczas gdy Niemcy mieli do dyspozycji najlepszą sieć kolejową na świecie. Alianci mogli liczyć tylko na niemieckie błędy i bombardowania, co się sprawdziło bo istotnie byli porządnie zdezorientowani a naloty lotnicze i akcje ruchu oporu były trafne. Na przykład niemiecka 275 dyw. piechoty stacjonująca w Bretanii potrzebowała tygodnia by przebyć 250 km i dotrzeć na front w Normandii. -
Rommel we Francji '40- geniusz czy szaleniec?
euklides odpowiedział Albinos → temat → Front Zachodni
Na ogól Niemcy byli przekonani że lądowanie nastąpi w Pas-de-Calais to dotyczyło Rommla, von Rundstedta i Hitlera. Dlatego uporczywie trzymali wojska na prawym brzegu Sekwany. Całkowicie fałszywie ocenili sytuację. Gdyby nie to to alianci nie mieliby szans. Jednak lądowanie poprzedziło wiele udanych operacji wywiadowczych, "Pole Nord" "Fortitude", "Bigot" sprawa Cicerona, rywalizacja SD z Abwehrą, możliwe że miały miejsce jakieś intrygi Canarisa. Wszystko to skutecznie zdezorientowało Niemców i zapewniło lądowaniu sukces. Niemcy mieli wystarczające siły by odeprzeć inwazję. Ich problem tkwił w tym że byli zdezorientowani. -
Mogło chodzić jeszcze o poszczególną osobę. Kiedyś to mogło jej to narobić problemu ponieważ każdemu aktowi prawnemu np. testamentowi, inwestyturze czy jakiemuś nadaniu towarzyszyła przysięga przed proboszczem czy biskupem. Z chwilą kiedy kogoś potraktowano ekskomuniką to automatycznie te akty prawne traciły ważność i wtedy miał problem bo mogło się okazać na przykład że jego akt własności jest nieważny. Dzisiejszym aktom prawnym nie towarzyszą jakieś metafizyczne zabezpieczenia to i ekskomunika traci sens. Nie wiem co znaczą powyższe formuły. Sądzę że po łacinie, nie znam. Nie wiem również co kryje się za ową liczbą.
-
Nie wiedziało. Pisałem wyżej że działająca w tym rejonie siatka szpiegowska uprzedziła o tym ale za późno. Zresztą problem z Wałem Atlantyckim był taki że Niemcy wszystkimi ruchomymi siłami (tzn. tymi które nie były np. załogami bunkrów) cały czas manewrowali a to wywiadowi i sztabom alianckim mocno komplikowało sprawę. To na podstawie Gilles Perrault "Sekret Dnia J"
-
Nie do końca prawda. Ta bitwa była wynikiem błędu alianckiego wywiadu. Pointe du Hoc był niepotrzebnie atakowany bo sprawę załatwiły alianckie naloty. Po prostu z powodu nalotów Niemcy wycofali stamtąd działa i rano 6 czerwca ich tam nie było. Odpowiedzialna za ten odcinek siatka Centurie podobno to sygnalizowała ale te info nie dotarły na czas. Zresztą nie ma się co dziwić bo Niemcy pozycje swoich wojsk na Wale często zmieniali. W każdym razie uważa się że była to jedna z poważniejszych pomyłek alianckiego wywiadu. Kosztowała życie 135 komandosów amerykańskich z oddziału dowodzonego przez 34-letniego pułkownika Jamesa Ruddera, którzy niepotrzebnie zginęli.
-
Czytam te wasze teksty i powstrzymać się nie mogę. Czy wy wiecie co to jest ekskomunika? To jest po prostu zakaz odprawiania nabożeństw, udzielania sakramentów itp. To było dobre kiedyś kiedy człowiek pod różnymi groźbami, również doczesnymi, musiał mieć oczy zwrócone w zaświaty. Gdyby dzisiaj papież ogłosił taką ekskomunikę to zrobiłby tylko dobrze islamistom. Zwracam nieśmiało uwagę że Watykan to jednak monarchia. A że monarchę wybiera kolegium kardynałów to jest to tylko pogodzenie monarchii z celibatem. O pomyśle wyboru członków kolegium kardynalskiego wypowiadał się nie będę bo się źle poczułem. Przecież kardynałowie są mianowani. Jak może być inaczej kiedy w istocie są oni proboszczami rzymskich parafii, którzy czasem zbierają się po to by wybrać biskupa Rzymu, czyli papieża. A tak poza tym to nawiązując do jeszcze wcześniejszych wypowiedzi odnośnie bezkompromisowości walki z komuną to przede wszystkim trzeba najpierw wiedzieć co to jest ta komuna albo przynajmniej napisać co się przez to rozumie. W kościele katolickim można znaleźć wszystkie ideologie jakie wytworzył zachód przez ostatnie 2 tysiąclecia. Bo kim są na przykład jezuici. Przecież to komuna w najczystszej postaci. Wystarczy przyjrzeć się jak oni widzą organizacje społeczną, przecież dla nich podstawą organizacji społecznej są kołchozy. Jezuitami mocno się interesował nie tylko Lenin, ale i Hitler. Co do PRL-u to było to państwo bliskie ideałom dominikanów. Owa okrzyczana reforma rolna była w zasadzie reformą jakobińską, a chyba nie muszę pisać że jakobin jest synonimem dominikanina. Również rola wszechpotężnej PRL-owskiej policji politycznej zgodna jest z dominikańskimi ideałami. Przecież to oni wymyślili policje polityczną, bo czymże była inkwizycja. Że w PRL-u stosunki państwo-kościół nie zawsze układały się najlepiej to przez to że dwie hierarchie, państwowa i kościelna miały za mało czasu żeby się dotrzeć. 30-40 lat to nawet nie jedno pokolenie.
-
Adam jako pierwszy człowiek, czy aby na pewno ?
euklides odpowiedział Wilu → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Tu chodzi o to że na tych tabliczkach odczytano dwa teksty. We wcześniejszym poście chodzi o Opowieść o Gilgameszu która jest datowana na ok. 1650r pne, a odczytana została w XIX wieku. Późniejszy post pisałem na podstawie wcześniejszego Poematu o Arcymądrym datowanego na ok. 1750 rok a odczytanego w 1956 roku. Te tabliczki były znalezione w Mezopotamii, w Niniwie. Oba te teksty wykazują podobieństwa do biblijnej księgi Genesis. Z tym że księga ta nie powstawała w Mezopotamii a w Izraelu i była spisana według czyjejś opowieści (może Abrahama?) a ten co opowiadał nie miał żadnych boskich wizerunków. To dlatego w tych opowieściach występuje tylko jeden Bóg. Prawdopodobnie dlatego Izraelczycy przyjęli istnienie tylko jednego Boga a możliwe nawet że poszli dalej i z tego też powodu zabronili czynić boskich wizerunków w ogóle. A tak na marginesie to dosyć ciekawym jest jak przeewoluował Poemat o Arcymądrym z 1750 roku w dużo późniejsze Genesis. -
Adam jako pierwszy człowiek, czy aby na pewno ?
euklides odpowiedział Wilu → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Nie znam żadnych opracowań paleograficznych. To co napisałem wiem znam z francuskiego czasopisma Histoire niestety nie wynotowałem sobie autora ale to można sprawdzić. W każdym razie chodzi o tekst odczytany w 1956 roku z tabliczek znajdujących się w londyńskim muzeum. Jest to tzw. Poemat o Arcymądrym o następującej treści: Przed ludźmi na ziemi istnieli tylko bogowie. Musieli sami dbać o swe utrzymanie, czyli wyżywienie, ubranie, dach nad głową oraz inne rzeczy konieczne do życia i do wygody. Ich społeczeństwo było zatem podzielone na dwie kategorie: jedna była złożona z ich szefów, którzy byli tylko konsumentami, druga zaś z producentów. Ci ostatni byli obarczeni gigantyczną, niekończącą się pracą i byli niezadowoleni ze swego losu, który był znacznie gorszy od losu ich panów. Zatem pewnego dnia zbuntowali się i przestali pracować. Taka sytuacja spowodowała w całym boskim społeczeństwie nędzę i głód. By temu zaradzić najinteligentniejszy spomiędzy bogów, Enki, nazywany również Ea, wpadł na pomysł by stworzyć człowieka, który by zastąpił strajkujących robotników boskich. Człowiek ten miał być zbudowany na podobieństwo bogów, lecz z gliny, co znaczyło, że pewnego dnia umrze (po akadyjsku „powrócić do gliny”, jest to idiom który oznacza „umrzeć”). Odróżniało go to zdecydowanie od bogów, którzy są z natury nieśmiertelni. Ulepił go więc Enki ze zwilżonej gliny bo z suchej by mu się przecież nie udało. By tchnąć w niego życie i inteligencję dodał do niej krwi specjalnie do tego celu poświęconego boga. Inteligencja była przecież potrzebna ludziom by mogli pracować. Tak się kończy pierwsza część opowiadania. -
Adam jako pierwszy człowiek, czy aby na pewno ?
euklides odpowiedział Wilu → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Tu chodzi o dwa teksty napisane pismem klinowym które zostały odczytane w XIX wieku i znajdują się w muzeum w Londynie. To co napisałem w poprzednim poście jest na podstawie opowieści o Gilgameszu. Jest jeszcze opowieść o Arcymądrym, tam narodziny pierwszego człowieka są przedstawione trochę inaczej, jest mowa o strajku części bogów którzy byli przeznaczeni do pracy. Ale sam tych tabliczek nie czytałem. Nie znam pisma klinowego to i cytatów nie jestem w stanie podać. -
Adam jako pierwszy człowiek, czy aby na pewno ?
euklides odpowiedział Wilu → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Według mitów o Gilgameszu (to chyba sumeryjskie) najpierw byli bogowie którzy żyli sobie w stanie błogosławionej szczęśliwości żaden nie chciał jednak pracować i ta ich szczęśliwość była zagrożona. Wówczas najmądrzejszy z bogów, Enki, powziął myśl, by stworzyć człowieka. Ulepił go z gliny i, by mógł pracować, obdarzył go siłą i inteligencją. Zdaje się, że by go ożywić obdarzył go krwią poświęconego dla tego celu boga. Jednak musiał go uczynić różnym od bogów bo gdyby się niczym nie różnił mógłby zażądać takich samych praw co bogowie i przestałby pracować. Uczynił go zatem śmiertelnym. -
i Wy to mnie stale zaskakujecie. Mi się wydawało że jest to wam z grubsza znane. Przecież o tym był nawet amerykański film z Yul Brennerem (tym z od 7-miu Wspaniałych). Akcja tego filmu toczy się w latach 1967-68 (piszę z pamięci) bohaterem jest płk. radzieckiego wywiadu (gra go Yul Brenner) który uciekł do Amerykanów itp. Film oglądałem w naszej TV jego tytuł "Wąż". Ów pułkownik chciał powtórzyć wyczyn Anatolija Golicyna z lat 1962 -66, radzieckiego superagenta który posługiwał się preparowanymi taśmami i to tak zręcznie że można powiedzieć że unicestwił NATO. To za jego przyczyną Francja z tego paktu wystąpiła. Tyle tylko że owemu pułkownikowi (Yul Brenner) się powtórzenie sztuczki nie udało i został zdemaskowany. Wtedy dopiero wywiad amerykański połapał się że Rosjanie potrafili po mistrzowsku preparować podsłuchy. Tak po prawdzie to zamiast oglądać filmy o rozdwajaniu jaźni i hipnozie warto jest czasem obejrzeć coś bardziej prozaicznego ale za to porządnego. Ja bym jednak polecał tę lekturę. Prawnika może nie zdziwić że państwo które, co by nie powiedzieć, to w latach 1960-tych było świetnie zorganizowane, posługuje się zięciem szefa państwa z pominięciem służby dyplomatycznej. Ale każdemu kto ma jakieś pojęcie o historii to coś takiego musi się wydawać dziwne i warte zastanowienia. .
-
Bez przesady. Polski wywiad była to filia wywiadu radzieckiego i tyle. Trudno powiedzieć żeby Polakom mogło się coś podobać czy nie podobać. Po prostu przekazali towarzyszom radzieckim to co inni towarzysze radzieccy spreparowali i kazali im dostarczyć. Pewnie jakimś wysoko postawionym politykom radzieckim potrzebny był pretekst do odsunięcia Chruszczowa. Po prostu za bardzo oddawał się polityce zagranicznej, czy dyplomacji. Odniósł niezaprzeczalne sukcesy. To chyba za jego kadencji był kryzys sueski dzięki któremu ZSRR usadowił się u wrót Afryki to za jego kadencji był kryzys kubański dzięki któremu ZSRR usadowił się na drugiej półkuli, w Ameryce. Jednak pewnie takie zaangażowanie się szefa państwa w politykę zagraniczną pociągnęło za sobą podwójną dyplomację a to pewnie wielu radzieckich polityków zaniepokoiło, i słusznie. Taśmy Adżułowa pewnie posłużyły do tego żeby przekonać wątpiących towarzyszy radzieckich (a pewnie tacy byli) że Chruszczow prowadzi istotnie podwójną dyplomację bo przecież chodziło o zięcia Chruszczowa który nie miał do takich rozmów żadnych oficjalnych upoważnień.
-
Przecież napisałem wyraźnie że na początku lat 60-tych tylko Rosjanie dysponowali techniką podrabiania nagranego głosu. Myśl nad tym co czytasz. To że Rosjanie opanowali technikę podrabiania głosu na taśmie wydało się pod koniec lat 60-tych. Dlatego w 1964 roku byli w stanie skutecznie podrobić głos owego pana. Po prostu dlatego że wówczas wszyscy uważali to za niemożliwe. Technika jest decydująca nie tylko przy uzbrajaniu armii ale również dla służb wywiadowczych. TRAFIŁO? Gdybyście zainteresowali się trochę historią XVIII-wiecznej Francji to byście wiedzieli po co im było potrzebne kompromitować w ten sposób zięcia Chruszczowa. Trzeba po prostu zauważyć że na podstawie tego fatalnego dla Adżułowa nagrania można wysnuć wniosek że że parał się tajną dyplomacją tak jakby wykonywał polecenie teścia za plecami i bez wiedzy ministra spraw zagr. czy może nawet w tajemnicy przed nim. W dobrze zorganizowanym państwie, a ZSRR wówczas niewątpliwie takim był, takie numery raczej nie przechodzą.
