euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Z WKM a ja strzelałem z armaty i niczego takiego nie miałem.
-
mam trochę mało czasu i na razie nie mogę znaleźć ale znalazłem inny cytat z 4 września 1918 roku, który właściwie sprowadza się do tego samego: " Międzysojusznicze dowództwo znało słabości nieprzyjaciela ale nie przesadzało z ich doniosłością. Nota francuskiej kwatery głównej z 4 września 1918 roku mówi: "Niemiec nie jest gotów dać za wygraną, może stawiać opór" A było to w końcu 3 miesiące przed 11 listopada 1918 roku. Też u owego Pierre Renouvin znalazłem taki cytat: : [we wrześniu] ...sprawa bułgarskiego oporu przestała mieć charakter wojskowy, stała się polityczna. [...] w kwietniu 1917 roku król Bułgarii nie zerwał stosunków dyplomatycznych z USA mimo nalegań Niemców. Zatem rząd w Waszyngtonie utrzymywał w Sofii konsulat generalny. Podejmując ten środek ostrożności, Ferdynand, obeznany od 30 lat ze wszystkimi dyplomatycznymi intrygami, najwidoczniej chciał sobie zapewnić możliwość utrzymywania kontaktów z mocarstwem które mogło zostać arbitrem.podczas zawierania pokoju. .
-
Rany! Mają na wojnie BHP-owca? Widziałem jak jeden strzela w nausznikach. Godne polecenia.
-
No dobrze. Pisałem z pamięci. Chodziło o Ferdynanda I króla Bułgarii. Pierre Renouvin - "Rozejm w Rethondes" To na przykład że w Sofii w najlepsze działała ambasada amerykańska to wydaje mi się powszechnie znanym. W końcu niektóre rzeczy są tak oczywiste że trudno je udowadniać (np. nieistnienia krasnoludków na świecie). To że Bułgaria w wyniku pokoju bukaresztańskiego nie uzyskała praktycznie nic to można sobie znaleźć w necie bo jak się znajdzie to można przeczytać że straty poniesione przez Rumunię w wyniku traktatu bukareszteńskiego były wręcz symboliczne a pamiętać trzeba że obejmowały one również jakiś kawałek na rzecz Austro-Węgier. Zatem używając matematycznej logiki to zyski Bułgarii były nawet mniej niż symboliczne.
-
Ale tak było. To można znaleźć nawet w necie. Jestem pod wrażeniem wiedzy geograficznej Szanownego Forumowicza Bruno. To o czym piszemy znam z książek raczej historycznych a na mapę zerknąłem okazyjnie, co nie znaczy że geografię uważam za nieistotną w rozważaniach historycznych. W tekstach o charakterze historycznym pisze na przykład że w 1916 roku wojska bułgarskie doszły do delty Dunaju i zajęły 4/5 Dobrudźy po czym Rumunia skapitulowała. W wyniku traktatu bukaresztańskiego Bułgarzy musieli się jednak stamtąd wycofać, przede wszystkim pod naciskiem Niemiec. Nie wiem jak ty, Szanowny Bruno, ale ja sądzę że musiało to wywrzeć na nich fatalne wrażenie, tym bardziej że tereny te zamieszkiwali również Bułgarzy i była to ziemia sporna. Po tych traktatowych postanowieniach musieli przestać dostrzegać jakikolwiek sens w dalszym prowadzeniu wojny, szczególnie u boku Niemiec. Gdyby Ci tego, Szanowny Bruno, było mało to weź do ręki coś na ten temat a dowiesz się że straty jakie poniosła Rumunia w wyniku traktatu bukareszteńskiego były wręcz symboliczne. Na pewno były zdolne do wielu rzeczy a już na pewno do utrzymania frontu na Bałkanach. Trudno powiedzieć coś złego o armii bułgarskiej, nawet wówczas. Pamiętać trzeba że armia Bułgarska podczas całej wojny odnosiła zwycięstwa i nie poniosła żadnej większej porażki. Problemem było jednak to że Bułgarzy nie mieli najmniejszej ochoty do współdziałania z Niemcami. Zresztą owo przełamanie frontu Bułgarskiego we wrześniu 1918 roku też miało osobliwy charakter. Dokonała go 2 Armia Serbska w skład której wchodziła co prawda jakaś francuska dywizja ale dowodził nią serbski generał Stepa Stepanowić i zaraz po rozpoczęcie serbskiego natarcia Serbowie i Bułgarzy zaczęli się kolegować i wspólnie ruszyli w kierunku Sofii. Jakiś niewielki opór stawili im Niemcy i jakieś odziały Bułgarskie na tyłach wykonujące (do czasu) rozkazy lojalistów. To co, Szanowny Bruno, tak skrzętnie opisałeś nie trwało chyba nawet 2 tygodni a pamiętać trzeba że wówczas wszelkie ruchy wojsk odbywały się przede wszystkim pieszo. Infrastruktura drogowa i kolejowa nie była wówczas na Bałkanach najlepiej rozwinięta. Była geografia, teraz jest mitologia z tym że mitologia mitologią a życie życiem. Jeśli chodzi o mitologię na Bałkanach to o Kosowie też można powiedzieć że dla Serbów ma ono takie znaczenie jak dla nas na przykład Gniezno. Tyle tylko że jakoś bez tego Kosowa się doskonale obchodzą bo wolą jakieś bardziej wymierne korzyści. Szanowny Bruno, doceniam twoje obawy o mnie ale będąc osobą próżną wolałbym byś czytał to co napisałem, co wzbogaciłoby również i twoją wiedzę. Ja Twoje geograficzną wiedzę skwapliwie przestudiowałem, mógłbyś też przeczytać to co ja napisałem , że Rumunia przystąpiła do ententy po ofensywie Brusiłowa. Są źródła. Ten dzień przyjmuje się za koniec wycofywania się Niemców na linię Hindenburga i Ludendorf zaczął stabilizować front. Pewnie że strzelać nie przestali. Nie wiem, Szanowny Bruno, nie przesadzasz z tą swoją kazuistyką. Określenia bratanie się podczas PWS używałoo się na ogół w odniesieniu do żołnierzy na froncie wówczas kiedy żołnierze z wrogich sobie armii zaczynali utrzymywać ze sobą koleżeńskie stosunki. Ja na pewno nie użyłem w odniesieniu od USA i Bułgarii czy Turcji słów bratać się. A dowody na to że te państwa utrzymywały przyjazne stosunki to można wszędzie znaleźć. W Sofii na przykład działała w najlepsze amerykańska ambasada, jej pracownicy jeździli sobie po kraju jak chcieli. Prawdopodobnie za jej pośrednictwem niemieccy politycy którzy chcieli zakończenia wojny prowadzili rokowania. [ciach]
-
No chyba wyjaśniłem. Opanowanie Dobrudźy przez Bułgarię odcinało Rumunię od morza, umożliwiało kontrolę nad Dunajem, międzynarodową rzeką która ma chyba większe znaczenie niż nasza Wisła. W każdym razie geografia pozwala się zorientować że Dobrudża to jest atrakcyjna kraina. Zaznaczyłem że pisałem z pamięci i coś mogłem pomylić. Przyznam że o rezydencji królowej Marii w Bałcziku nie słyszałem (wstyd przyznać ale o samej królowej Marii też nie). Na mapę zerknąłem przed chwilą. I tak mi się wydaje że owa południowa Dobrudża to jakieś 20% całej Dobrudźy (W książkach o tym pisze że 1/5). Niech no Szanowny Bruno jeszcze raz zerknie. Pewnie że Dobrudźy nie obiecywały. Bułgaria po prostu wybrała państwa centralne, ale to osobny temat. Konkretnie Bułgaria przystąpiła do wojny w październiku 1915 roku ale w 1916 roku król Rumunii negocjował zaatakowanie Rumunii w zamian za Dobrudźę. Państwa centralne niechętnie widziały tę interwencję właśnie ze względu na Dobrudźę. jednak zgodziły się pod naciskiem Ludendorffa. Zdaje się że w Niemczech był to początek rozbieżności politycznych które ich zgubiły. Krótko mówiąc: Ludendorf chciał rozprawienia się z Rumunią bo jak najprędzej chciał zabrać stamtąd dywizje które były mu potrzebne na froncie zachodnim. Rząd niemiecki sobie tego nie życzył bo wiedział że wtedy wypłynie sprawa Dobrudźy i związane z tym problemy polityczne. Mimo wszystko jednak to samo można powiedzieć o Dobrudźy. Z tym że Dobrudźa była chyba o wiele atrakcyjniejszym kąskiem niż ten sporny kawałek Macedonii. Trzeba też pamiętać że w Bułgarii było silne stronnictwo prorosyjskie a dla Rosji Serbia była ważnym (jeżeli nie bardzo ważnym) partnerem. I apetyty na Macedonię były mocno temperowane. Rumunia tak prorosyjska jak Serbia nie była. Widziałem fotografię jak Franchet d'Esperay jedzie ulicami Sofii. Jak znajdę to podam namiary. Przecież pisałem że Sofia nie była okupowana ale d'Esperay mógł tam wjechać. Moja teoria jest taka: że państwo A które w sojuszu z państwem X wojuje z państwem B mającym za sojusznika państwo Y powinno podejrzliwie patrzeć na na swego sojusznika X który brata się z państwem Y, czyli sojusznikiem najgorszego wroga. W każdym razie taka sytuacja powinna być politycznie uregulowana. Przecież to proste. Ci co chcieli zawarcia pokoju. Niemcy wycofali się na linię Hindenburga i do 7 września 1918 roku ją ostatecznie obsadzili. Że sytuacja Niemiec była zła to pewne ale nie katastrofalna. Od 7 września do kapitulacji Bułgarii nic raczej tam się nie działo. Naczynia połączone to raczej fizyka i tę metaforę jeszcze mniej rozumiem niż Szanowny Secesjonista strategię węża shuai-jan. Ale czy wszystkie armie państw centralnych były u kresu wytrzymałości? Śmiem wątpić. W każdym razie armia niemiecka swoją wartość bojową zachowywała. Oczywiście odejście Bułgarii osłabiło państwa centralne o dobre dywizje i narobiło problemów strategicznych ale nie pozbawiało niemieckiej armii wartości bojowej. Problem był w tym że należało utworzyć nowe linie obronne a zatem inaczej rozmieścić wojska i to dlatego 26 września Ludendorf kazał wycofywać się z linii Hindenburga. Wcale nie na skutek alianckiej ofensywy. Alianci deptali tylko wycofującym się w porządku Niemcom po piętach. Podpisano, czyli załatwiono formalności, ale Bułgaria poprosiła o rozejm 25 września. Przecież to chyba nic dziwnego że umowę podpisuje się jakiś czas po jej ustnym uzgodnieniu? Trzeba wyznaczyć pełnomocników, miejsce czas podróży a to wszystko trwa. I to nie tylko mój kalendarz. No chyba głównodowodzący zna najlepiej siły przeciwnika, oczywiście nie biorąc pod uwagę samego przeciwnika. Można tutaj odwołać się na przykład do Pamiętników de Gaulle. W pewnym miejscu pisze jak to wypominał Amerykanom że podczas PWS Amerykanie oprócz ludzi i karabinów nie dostarczyli niczego. (o żywności mowy nie było) Szkolili ich pewnie francuscy i brytyjscy oficerowie frontowi. Pewnie w jakichś obozach szkoleniowych. Powołują się na nich francuscy historycy. Myślę że można im zaufać bowiem pewnie by woleli przypisać zwycięstwo w PWS swoim żołnierzom a nie jakimś błędom przeciwnika.
-
Dokładnie to 25 września Bułgaria poprosiła o rozejm. Wtedy Ludendorf zaczął domagać się od rządu żeby wysłał prośbę o rozejm. Są różne wersje dlaczego to zrobił jedni mówią że wpadł w panikę, inni że chciał zyskać na czasie by wycofać wojska z Belgii i Francji i zorganizować nową linię obronną. Zdaje się że ta druga wersja jest bardziej prawdopodobna. Przy czym niektórzy niemieccy historycy sądzą że Ludendorff w porozumieniu z cesarzem życzył sobie powołania parlamentarnego rządu by po zorganizowaniu nowej linii obronnej ten rząd obalić i oskarżyć o zdradę w związku z prośbą o rozejm. Oczywiście nie obyłoby się bez rozstrzelania paru ministrów. To by tłumaczyło dlaczego rząd niemiecki tak pilnie chciał rozejmu no i upadku Ludendorfa i cesarza. Ale ofensywa na linię Hindenburga zaczęła się nazajutrz po kapitulacji Bułgarii, czyli 26 września. Niemcy faktycznie zaczęli się wycofywać ale to jeszcze nie był koniec armii niemieckiej. Ludendorf zamierzał po prostu wycofać się z Francji i Belgii i zorganizować nową obronę, j.w. Sofia nie została ani zajęta ani okupowana ale widziałem gdzieś w necie fotografię jak Franchet d'Esperay był w Sofii owacyjnie witany jako wyzwoliciel. Faktem jest że przed zawarciem rozejmu w Bułgarii doszło do walk między oddziałami bułgarskimi które opuściły front a oddziałami niemieckimi i bułgarskich lojalistów. .
-
Jeśli chodzi o front zachodni to tam mimo wszystko nie było jeszcze rozstrzygnięcia. Foch, który na pewno doskonale znał wojskową sytuację oceniał że rozstrzygająca ofensywa może ruszyć dopiero w 1919 roku, prawdopodobnie w kwietniu. Chodziło o to żeby do walki weszły amerykańskie dywizje. Amerykańskich żołnierzy przybywało do Europy mnóstwo ale mieli ze sobą tylko karabiny i przede wszystkim należało ich wyszkolić. W lipcu 1918 roku tylko 12 amerykańskich dywizji było na tyle wyszkolonych i wyposażonych że mogły zostać wysłane na front. Co do Vittorio Veneto to tam włoska ofensywa ruszyła dopiero 24 października. Przy czym Włochy stawały się niepewnym sojusznikiem. Nie chcieli całkowicie niszczyć Austrii i podejrzewano ich o chęć zawarcia separatystycznego pokoju z Niemcami. Co do Bułgarii to o jej postawie decydował konflikt z Rumunią o Dobrudżę. Szanowny Bruno trochę o nim pisał, nie wiem tylko czy zdawał sobie sprawę o czym mowa. Otóż Dobrudża to coś takiego jak nasze Pomorze, z tym że zamiast naszej swojskiej kochanej Wisły jest tam ujście Dunaju i zdaje się ropa. Zamieszkiwała ją przemieszana ludność: Bułgarzy, Rumuni ale także Tatarzy i Rusini. Po oderwaniu się tych państw od Turcji nie było wiadomo jak tam poprowadzić granicę. Turcy oczywiście jeszcze podsycali rozbieżności i w rezultacie wrogość Rumunii i Bułgarii do Turcji odeszła na dalszy plan i oba te państwa zajęły się sobą. Dobrudża była główną przesłanką do przystąpienia Bułgarii do wojny po stronie Państw Centralnych. Po ofensywie Brusiłowa Rumunia przystąpiła do wojny po stronie ententy i zaraz zaczęła ponosić klęski. Reprezentująca wysoki poziom armia bułgarska zajęła Dobrudźę aż po deltę Dunaju i Rumunia skapitulowała. (chyba marzec 1918 rok). W czerwcu (chyba) 1918 roku państwa centralne zawarły z Rumunią traktat na mocy którego Bułgaria musiała się wycofać z Dobrudży (tzw. Południowa Dobrudża to mniej więcej parę powiatów naszego pomorza bez dostępu do morza). Rozgoryczenie w Bułgarii było ogromne i straciła ona ochotę do jakiejkolwiek walki po stronie Niemiec. To jednak nie było wszystko. Pod naciskiem Ludendorffa sprawy polityczne załatwiano w wielkim pośpiechu i kiedy USA przystąpiły do wojny, co było zresztą łatwe do przewidzenia, to Bułgaria utrzymywała z USA doskonałe stosunki. Powstała paradoksalna sytuacja bowiem jedno z państw centralnych utrzymywało stosunki z jednym z państw ententy. Przy czym prawdopodobnie za pośrednictwem ambasady amerykańskiej w Sofii miały miejsce jakieś rozmowy pokojowe. W takich warunkach ruszyła ofensywa oddziałów alianckich w których liczebnie górowali chyba Serbowie. W ciągu tygodnia znaleźli się w Sofii gdzie witano ich jak wyzwolicieli. Secesjonista się czepia ale możliwe że strategia jaka została zastosowana w 1918 roku na Bałkanach wywiodła się z Chin. Konfucjusz pisał że idealny władca wchodzi do wrogiego kraju tylko wówczas gdy już zwyciężył, tak było w Bułgarii. Można też znaleźć aluzje do Sun-tze i węża shou-jan, bo czasami można przeczytać że Ludendorf był tak zafascynowany frontem zachodnim (niczym głową węża Shuai-jan) że przeoczył Bułgarię. Przy tym wielu francuskich oficerów służyło przedtem w Indochinach i ci, obeznani z chińskimi sztuczkami, z większym zrozumieniem niż oficerowi niemieccy odbierali różne polityczne krętactwa. Oczywiście to jest luźna refleksja, możliwe że wątpliwa ale zupełnie nie wykluczona. PS: Pisałem z pamięci może coś o tym wiesz więcej albo inaczej to napisz.
-
Taką definicję kazuistyki znalazłem: kazuistyka 1. «skomplikowana i niejasna argumentacja, polegająca na naginaniu argumentów w celu uzasadnienia jakiejś tezy» 2. «drobiazgowe rozstrzyganie szczegółowych problemów przez stosowanie do nich odpowiednio dobranych zasad ogólnych» Zaś Szanowny Administrator Secesjonista pisał m.in: Taka konkretna strategia nie istnieje, ani w dziele oryginalnym ani we współczesnej myśli wojskowej: chińskiej czy innej nacji. Plecie i plecie euklides zamiast podać nam wreszcie konkretny fragment z dzieła gdzie mamy o tym, że w "strategii shuai-jan" mamy do czynienia z hipnotyzowaniem/fascynowaniem przez głowę. A już może forumowicze ocenią czy chodzi o wykorzystanie przez euklidesa niejednoznaczności języka chińskiego czy po prostu o "twórcze" dodawanie przez euklidesa do pierwotnego tekstu tego czego tam nie ma. Proszę przepisać z chińskiego traktatu ów fragment o strategii węża mniej bezmyślnie, bo wciąż czekamy i czekamy i czekamy... A to nie kazuistyka? Czy tu nie są rozstrzygane szczegółowe problemy (hipnotyzowanie, niejednoznaczność języka,, fragment tekstu) za pomocą współczesnej myśli wojskowej (kategoria jak najbardziej ogólna). Znaczy się że nie istnieje strategia shuai-jan bo nie ma jej w żadnym dziele współczesnej myśli wojskowej (gratuluję wiedzy). Teraz ja powinienem napisać z równym przekonaniem, również na niczym nie opartym, że jest. Dziękuję. Wyłączam się z dyskusji.
-
A na przykład strategia Wilczych Stad z okresu DWS istnieje czy nie? Są jakieś dzieła na ten temat czy nie? Wątpię żeby były a jednak ciągle się o niej słyszy. Z kazuistyką też nie można przesadzać bo jeszcze ktoś się wybierze na polowanie na wilki na Ocean, wilka nie znajdzie a się utopi. Nie tylko strategia shuai-jan odwołuje się do takich metafor. Na przykład nasi dzielni husarze przyrównywali się do lampartów i wilków. Chyba, Szanowny Secesjonisto, wiesz że jedni ubierali się w skóry lamparcie, drudzy, ci ważniejsi zresztą, w skóry wilcze. Animalistyczne nawiązania są dość powszechne w wojskowości. Można tam spotkać określenia: pantera, tygrys, dzik, sokół. Są również nawiązania do metafizyki, choćby fantom, czyli zjawa chociaż podobnie jak z hipnotyzowaniem przez węży, dawno udowodniono że zjawy nie istnieją. (co do węży to ciągle nie jest pewne czy nie hipnotyzują swych ofiar-gryzoni) Skoro można tę taktykę zastosować na gruncie biznesowym, to dlaczego nie na politycznym? Wcale nie mam nic przeciwko temu żeby ktoś uzupełnił moją wiedzę książkami które on sam przeczytał, a szczególnie swoimi przemyśleniami. Prawda że nie lubię bezmyślnie przepisywać cytatów czy zastanawiać się co autor chciał przez coś powiedzieć. Ale co do reszty to chyba jest normalne że buduje się jakieś koncepcje na podstawie wiedzy którą się posiada. Niektóre koncepcje mogą się wydawać fantastyczne, nie przeczę, ale w końcu wszyscy ci co tworzyli historię zawsze na początku spotykali się z powszechnym niezrozumieniem, a nawet wrogością. KTOŚ TEMU ZAPRZECZY? No niestety. Jak każdy, również i ja, mam swoje ograniczenia. Nie jestem dyplomatą, nie znam praktyk innych krajów, również, nie będąc prawnikiem, rozmaitych regulacji prawniczych. No i nie bardzo wiem czym jest owa desygnata. Nikt nie pojadł wszelkich rozumów. j
-
Mocno wyrwane z kontekstu. Z tego co wiem to Rosjanie swe bazy w Syrii założyli w latach 1960-tych. Można to oczywiście uznać za zaangażowanie. Z tym że w takim razie nijak nie można zaakceptować stwierdzenia że Rosjanie zaangażowali się tam w 2015 roku. Nie wiem o co jeszcze chodzi. O wypychanie?. Fakt że trochę się tu wychodzi poza jakieś ścisłe określenia jednak język chiński jest dość wieloznaczny i dlatego czasem posługują się takimi przykładami jak ów wąż by lepiej wyrazić swą myśl. Może nic nie pisze o ruszaniu ogonem ale na pewno nie jest to strategia którą można streścić w kilku zdaniach. Na przykład japoński oficer Tameichi Hara ubolewa że podczas bitwy o Midway ogon japoński znajdował się za daleko by uderzyć kiedy była atakowana głowa przy czym używa takich pojęć jak zęby tułów itp. których nie ma u Sun-tze. Mając na myśli taktykę węża shuai-jan trzeba brać pod uwagę zachowanie się węży w ogóle. Zresztą gdzieś czytałem jak całkiem poważny historyk opisywał postępowanie Ludendorffa pod koniec PWS. Używał wówczas określeń typu że Ludendorff był niczym oczami węża zafascynowany (czy zahipnotyzowany) Frontem Zachodnim, gdy rozstrzygające uderzenie przyszło skądinąd. Nie pisał nic o Sun-tze ale analogie mi się nasunęły. Tym bardziej że często można przeczytać iż wielu francuskich oficerów odbywało służbę w Indochinach i dobrze znali wszystkie tamtejsze sztuczki, sposoby prowadzenia wojny czy uprawiania polityki. Zdarzało się też że o tym czy owym francuskim dygnitarzu wojskowym czy politycznym mówiło się że to prawdziwy Chińczyk, co było raczej traktowane jak komplement. Akurat nie mam książki w którym jest cytat odnośnie Ludendorffa ale wydarzenia historyczne spokojnie te określenia usprawiedliwiają. W każdym razie wydarzenia w Syrii i na Dalekim Wschodzie mogą mieć e sobą jakiś związek a znajomość strategii Shuai-jan może nam wiele wyjaśnić. Zresztą przyszłość pokaże.
-
Faktycznie nie była jego mamusią. Wynika to z raportów wywiadowczych francuskiej służby Sekretu Króla. Na ich podstawie sprawy wyglądały tak: W 1755r Katarzyna (przyszła Katarzyna Wielka)zakochała się w naszym przystojnym Poniatowskim (przyszłym królu Polski). Była wówczas żoną Piotra Holsztyńskiego (przyszłego Piotra III) którego ówczesna caryca Elżbieta wyznaczyła na sukcesje po niej. Elżbieta sama namawiała Katarzynę do związku z Poniatowskim bowiem mąż Katarzyny, Piotr w ogóle się nią nie interesował i przez to nie mogła liczyć na potomstwo. Zresztą Piotr nie był nawet o swą żonę zazdrosny gdy ta zabawiała się z naszym Poniatowskim. Według raportów agentów Sekretu Króla Paweł nie był jednak synem Katarzyny i Poniatowskiego a carycy Elżbiety i Sołtykowa albo nawet z jakiejś przelotnej miłostki. Kiedy Katarzyna (przyszła Wielka) urodziła dziecko które miała z Poniatowskim to Elżbieta je zamieniła i podsunęła Katarzynie Pawła. Nic zatem dziwnego że ten nie cierpiał rzekomej mamusi i vice versa.
-
Jeżeli już o metafory chodzi, bardzo zresztą prawdopodobne, to mamy węża shuai-jan którego ogon jest na dalekim wschodzie. Koniuszkiem tego ogona jest Korea, przecież wasal Chin. Trudno mi uwierzyć żeby to Koreańczycy a nie Chińczycy stali za różnymi próbami jądrowo-rakietowymi, chociaż niewątpliwie miały one miejsce w Korei. Głową tego węża stali się Amerykanie. Po prostu Chińczycy im powiedzieli że oddajemy wam do dyspozycji Morze Śródziemne i będziemy was tolerowali na Pacyfiku w zamian zostaniecie głową shuai-jan i będziecie hipnotyzowali Rosjan w Syrii. Żeby nie było wątpliwości że to chiński wąż to rok temu podczas ataku rakietowego przyglądały się temu oczy shuai-jan, czyli najważniejszego Chińczyka w Waszyngtonie. Miało być. Trudno coś powiedzieć o zaangażowaniu. Bazy w Syrii Rosjanie mają już od połowy lat 1960-tych i chodzi tu o dobre bazy lotnicze, ta morska w Tarsie wcale nie jest najważniejsza.. Jakieś wytłumaczenie to jest. Że te rakiety wystrzelono w obecności Chińczyka w Waszyngtonie to mógł być przypadek (chociaż ja w to nie wierzę). Ale dlaczego prawie dokładnie po roku czasu (czyli 2 tyg. temu) nastąpiła kolejna salwa i znowu przełom w postaci przypływu miłości między Koreą Pn. a USA. Strategia shuai-jan polega na fascynowaniu wzrokiem, poruszaniu ogonem, by zdezorientować przeciwnika i w ten sposób wyprowadzić go z równowagi. PS. Sun-tze to nie był filozof, to był genialny strateg.
-
Właśnie. Ktoś mądry kiedyś powiedział że wielkie postacie czy wydarzenia historyczne lubią się powtarzać. Nie jest to dokładny cytat ale również tak go można rozumieć. Obawiam się że to co wyżej napisaliśmy o Bałkanach i o zastosowanej tam strategii shuai-jan jest stosowane dzisiaj w Syrii. I to w wersji klasycznej bo przez Chińczyków. Francuzi którzy zastosowali (co jest bardzo możliwe) strategię shuai-jan w Europie pod koniec PWS znali ją pewnie od Chińczyków z którymi się wówczas stykali. Tak nawiasem mówiąc to tu i ówdzie można przeczytać że wielu wojskowych i dyplomatów francuskich kierowało się mądrościami Konfucjusza i Sun-tze i podziwiali ich. No bo co się ostatnio dzieje w Syrii. Prawie dokładnie rok temu doszło do jakiegoś mocno rozdmuchanego przez propagandę ataku amerykańskiego jakimiś cudownymi rakietami w wyniku którego niewątpliwie parę osób zginęło. Podczas odpalania tych rakiet w Waszyngtonie przebywał najważniejszy Chińczyk. Ktoś mi może wytłumaczyć dlaczego on przebywał w Waszyngtonie akurat wtedy kiedy odpalano rakiety? Czy on nie hipnotyzował Rosjan Syrią?. Przecież musieli sobie oni zadawać pytanie po co on tam był i że może to Chińczycy przysparzają im kłopotów w Syrii? No i narzuca się sugestia że to była próba zafascynowania Rosjan Syrią niczym głową węża shuai-jan. Prawie dokładnie rok później, czyli parę dni temu, doszło do ponownego ataku cudownymi rakietami po którym, tym razem, groźnie poruszył się znajdujący się na Dalekim Wschodzie ogon węża, bo można przeczytać że Korea przestała wypuszczać swoje rakiety i straszyć Amerykę a zatem zakończył się tam prawdziwy czy urojony konflikt między Koreą a USA. To zaś umożliwia ogonowi shuai-jan przysposobić się do ataku i zaatakować na Dalekim Wschodzie i to w czasie kiedy Rosjanie przeżywają fascynację Syrią. To wszystko staje się coraz bardziej widoczne. Przyszłość pokaże czy to prawda. W każdym razie jedną z osobliwości strategii shuai-jan jest to że wcale nie trzeba jej ukrywać a bodaj nawet nie powinno się tego robić, powinna być natomiast doskonale przygotowana politycznie. Kiedy w 1918 roku ogon shuai-jan uderzał na Bułgarię to nie było żadnego zaskoczenia, podana była zdaje się nawet data i godzina rozpoczęcia alianckiej ofensywy. I czy my teraz nie jesteśmy świadkami politycznych przygotowań do ataku ogona shuai-jan? . Co wy na to?
-
Obawiam się że trochę trudno będzie nam się porozumieć, przede wszystkim dlatego że używamy różnych pojęć. Po pierwsze nie bardzo potrafię zrozumieć komercyjne pojęcia w omawianiu wydarzeń historycznych, typu "Krakowski Targ". Poza tym odniosłem wrażenie że jesteś, szanowny Bruno, trochę zafascynowany wschodem,. bo na przykład pojęcie " wypychanie" jest żywcem wzięte z sumo. Nie mam nic przeciwko sumo, sposobu walki nie wymagającego refleksji a preferującego czyn i mimo to niezwykle skutecznego. Nie mam też nic do mądrości wschodu, z tym jednak że aby zrozumieć wydarzenia kończące PWS to znajomość taktyki sumo nie wystarcza. Trzeba odwołać się do taktyki stosowanej przez żyjącego w chińskich górach Ch'ang węża shuai-jan postępującego w ten sposób że kiedy się atakuje jego głowę uderza ogonem. Dokładnie taka sytuacja panowała w Europie pod koniec PWS. Doskonały, żeby nie powiedzieć genialny wojskowy, Ludendorff, był zafascynowany niby oczami węża frontem zachodnim i Fochem i za wszelką cenę chciał tam dopaść swych przeciwników. Ta jego fascynacja frontem zachodnim, niby oczami węża, skończyła się w ten sposób że otrzymał cios na Bałkanach, wcale nie potężny ale decydujący. Jednak żeby to zrozumieć to należy przestawić się z oglądania TVSatSport na studiowanie Sun-tze. Jeżeli zna się taktykę węża shuai-jun to wystarczy przejrzeć to co jest w necie by zrozumieć przebieg wypadków kończących PWS. Bez zrozumienia konfliktu rumuńsko-bułgarskiego o Dobrudżę tego się nie da zrobić. Z drugiej strony nie jest to znowu tak skomplikowana sprawa żeby z Dobrudży robić osobny temat.
-
Nie napisałem że Rosja widzi tylko siebie na Morzu Śródziemnym. Napisałem natomiast że każda z obecnych tam potęg chętnie by widziała tam tylko siebie. To jest jednak różnica. Przecież, Szanowny Bruno, kiedy mówisz że chętnie bym poszedł spać bo goście chcą iść do domu to jednak kiedy goście poczują się u ciebie dobrze zabawiasz ich rozmową do późnego wieczoru. Kiedy mówisz że dzisiaj chętnie bym zjadł na obiad dobrze wysmażony schab z młodymi kartofelkami to nie znaczy że nie zjesz dzisiaj np. zalewajki. Jeżeli mówisz że swojego uciążliwego sąsiada chętnie potraktowałbyś sztachetą to wcale nie znaczy że to zrobisz. Przykłady można by mnożyć. W tym też sensie użyłem słowa chętnie w zwrocie że każda z obecnych tam potęg chętnie by widziała tam tylko samą siebie. Przy tym absolutnie nie wypowiadałem się na temat czy dominacja Rosji na Morzu Śródziemnym jest możliwa czy nie. Zatem, Szanowny Bruno, czy jesteś w stanie odróżnić zdanie że: "Rosja widzi tylko siebie na Morzu Śródziemnym" od zdania: "Rosja chętnie by widziała tylko siebie na Morzu Śródziemnym"? Bo jeżeli nie to dalsza wymiana myśli jest bezużyteczna bowiem również nie pojmiesz roli Dobrudży którą naświetliłeś niezbyt dokładnie a którą, skądinąd, bym ci chętnie wyjaśnił. Co zresztą nikomu ujmy nie przynosi bowiem historycy często mają opinie odmienne od powszechnie przyjętych (typu "Rosja została wypchnięta"). No i nie wiem czy omawianie Dobrudży tutaj to nie jest zbytnie odbiegnięcie od tematu i zaraz tu może być na czerwono.
-
Szanowny Bruno. O dominacji na Morzu Śródziemnym czy nawet nad jego wschodnią częścią to Rosja nie może myśleć ze względu na Dardanele. Żeby się o tym przekonać to trzeba trochę uważniej przyjrzeć się historii. Mamy rok 1878, wojna rosyjsko-turecka. Oddziały rosyjskie zdobywają Adrianopol a Konstantynopol i cieśniny stoją przed nimi otworem. Wówczas na Morze Marmara wpływa angielska eskadra a wojska austriackie zaczynają się koncentrować na wschodnich granicach. Stało się jasne że z chwilą kiedy wojska rosyjskie staną nad Cieśninami to zachód na nich ruszy a izolowana na Bałkanach armia rosyjska znalazłaby się w paskudnej sytuacji. Wojna kończy się pokojem w San Stefano i Rosjanie się stamtąd wycofują. Ma to fatalny wpływ na sytuację wewnętrzną w Rosji bo zaczynają się pojawiać tam głosy o zdradzie. Dzisiaj pewnie byłoby to samo. Wątpię żeby Turcja była w stanie się obronić gdyby Rosjanie chcieli opanować Cieśniny ale to oznaczałoby wojnę z całym Zachodem i dlatego poprzestają na jakiejś kontroli z daleka tych cieśnin, choćby z Syrii. Ale wypadki ostatnich lat pokazują że nawet i tam są przez zachód źle widziani. Dominację na Morzu Czarnym to jednak chyba mają, przecież mają chyba flotę czarnomorską która jest co prawda dla zachodu solą w oku, że powołam się znowu na przykład historyczny, na wojnę krymską po której Rosji zabroniono utrzymywanie floty na Morzu Czarnym (co zniósł dopiero pokój w San Stefano) Może nie tylko tradycyjny przyjaciel ale przede wszystkim stróż rosyjskich baz, szczególnie lotniczych. Krym jest ważny ze względu na strategiczne położenie. Dopóki Rosja ma Sewastopol to, chyba jednak, panuje na Morzu Czarnym a przynajmniej ma tam najwięcej do powiedzenia. Mimo wszystko, Szanowny Bruno, trochę zbyt powierzchownie potraktowałeś historię. Bułgaria nie tyle stała w przymierzu z Turcją co w przymierzu z pozostałymi państwami centralnymi. A uczyniła tak dlatego że obiecano jej Dobrudżę o którą spierała się z Rumunią. Kiedy widoki na uzyskanie Dobrudży spełzły na niczym to Bułgaria straciła jakąkolwiek ochotę do walki przeciwko entencie i stała się jej koniem trojańskim bo kiedy we wrześniu 1918 roku ruszyła na nią ofensywa aliancka to nie trafiła na żaden opór i w ciągu tygodnia Bułgaria skapitulowała, co rozstrzygnęło PWS bo po tej kapitulacji Ludendorff oświadczył rządowi niemieckiemu że należy zawrzeć pokój. Erdogan prowadzi dziwną (a może ciekawą) politykę. Chce ograniczyć zachodnie wpływy w Turcji, co spotyka się chyba z niemałą aprobatą islamistów. Robi to jednak w sposób umiarkowany co pewnie nie wszystkim islamistom się podoba a już na pewno nie podoba się owemu Guhlenowi z USA. Póki co rzuca im na żer to co kojarzy się z zachodem i jakoś mu to idzie. Nie wiadomo jednak na ile mu jeszcze tego paliwa starczy. Jednak ta walka z wpływami zachodnimi może mocno Turcję cofnąć, a przede wszystkim jej armię. Przy tym zrywanie z zachodem sprowadza politykę turecką na dawne tradycyjne, islamistyczne tory. To zaś może prowadzić do pogłębienia sprzeczności rosyjsko-tureckich. I tu znowu należy odwołać się do historii. Na początku XX wieku stosunki ros - tureckie były złe bo przecież doprowadziły do wojny. Te stosunki bardzo się poprawiły i stały się niemal przyjazne po upadku caratu i sułtanów (między bolszewikami a kemalistami). Teraz kiedy i Turcy i Rosjanie odwołują się do starych imperialnych idei sytuacja może powrócić do tej z początków XX wieku i stosunki znowu staną się napięte. P.S pisałem z pamięci i mogło mi się coś pomylić..
-
Tak czy owak to w tle konfliktu w Syrii są Dardanele. Te cieśniny zawsze odgrywały wielką rolę ale od jakichś 150 lat ich rola niepomiernie wzrosła. Szczególnie zauważalne było to podczas PWS ale nie tylko. Chętnie by widziała ale każda musi się liczyć z realiami i tolerować pozostałych. Dla Rosji wschodni region basenu Morza Śródziemnego odgrywa ogromną rolę ze względu na cieśniny. A te kraje NATO to są jednomyślne wobec ewentualnej eskalacji konfliktu syryjskiego? Przy czym trudno mi wyobrazić sobie taką Bułgarię po stronie Turcji. Zresztą na razie o konflikcie rosyjsko-tureckim nie ma mowy bo Turcja jest chyba zajęta sama sobą.
-
No na Morzu Czarnym to ów lotniskowiec miałby poważny problem bowiem miałby marne szanse wobec czegoś co jest więcej warte niż najlepszy lotniskowiec, mianowicie Sewastopola, który jest usytuowany pośrodku Morza Czarnego. A ponieważ od pewnego czasu o panowaniu na morzu decyduje samolot to i cała flota turecka miałaby poważny problem.
-
USA - dlaczego nie produkowali ciężkich czołgów?
euklides odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
No właśnie a nie używano by określeń typu lekki ciężki, średni. Ja tu nie wymyśliłem żadnej typologii tylko próbowałem zrozumieć waszą polegającą na podzieleniu czołgów z DWS światowej na lekkie i ciężkie. Ponieważ sugerowane przez nazewnictwo kryterium ciężaru pojazdu wydaje mi się mylące to sądzę że należy brać pod uwagę moc jednostkową ponieważ na jej podstawie czołgi z okresu DWS można podzielić również na 2 rodzaje, te które mają około 12 i te około 15. Te 2 wartości po prostu skojarzyły mi się: 1-sza z czołgiem ciężkim, 2-ga z czołgiem lekkim. I uważam że praktyczne zastosowanie mają one tylko w określaniu zdolności czołgu do pokonywania terenu. Jeżeli dowódca frontowego odcinka zamelduje generałowi: "Pani generale atakuje mnie 20 czołgów ciężkich" a obydwaj wiedzą że przedpole obrony na tym odcinku jest podmokłe i czołg o mocy jedn. 12 nie ma szans przejść, to obydwaj mogą spokojnie czekać na rozwój sytuacji. -
USA - dlaczego nie produkowali ciężkich czołgów?
euklides odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Nie wiem czy tu są potrzebne jakieś dowody. Ja po prostu sobie nie wyobrażam żeby na przykład jakiś dowódca frontowy składał meldunek typu: "Panie generale! Atakuje mnie 20 niemieckich czołgów ciężkich i 40 lekkich". No i teraz generał i jego sztab mają dylemat. A te lekkie to co, Pantery, Pz.IV. a może PZ III albo jeszcze jakieś zdobyczne czołgi których Niemcy używali. I stwarza się ogólny bałagan przy tym zupełnie niepotrzebny i łatwy do uniknięcia. Tak samo na przykład nie wyobrażam sobie żeby ktoś ze służby technicznej wysłał zapotrzebowanie treści: "Przyślijcie mi 40 pomp wtryskowych do ciężkich czołgów." Przecież tu zaraz zaczyna się problem jakie właściwie te pompy mają być. I tu potrzebne jest nie tylko dokładne określenie typu czołgu ale również i data jego produkcji bo inaczej to mamy żonglowanie częściami w te i we wte i znowu bałagan nad którym trudno zapanować. Co innego jakiś opis typu literackiego zrobiony np. przez dziennikarza: "Na pozycje naszych żołnierzy ruszyła chmara czołgów, na przodzie szły lekkie, z nimi ciężkie a nasi żołnierze ani drgnęli itp' Tutaj chodzi o odwołanie się do emocji a słowo wielki, potężny, ciężki ma większy ładunek emocjonalny niż np. samo słowo czołg. Historia to jednak co innego niż technika, nie jest nauką ścisłą. Na przykład zawodowy dyplomata, który ma pojęcie jak przebiegają rokowania może opisać jak przebiegały np. 200 lat temu rokowania których protokoły zaginęły lub nie zostały ujawnione. Przy tym jeżeli jakiś autor zna dobrze epokę to może przypuszczać co się działo gdzieś za kulisami czy w psychice uczestników wydarzeń. Poza tym każde wydarzenie historyczne można opisać sposobem literackim ale nie można w ten sposób opisać urządzeń technicznych i tego co się z nimi dzieje. Nie czytałem ale nie bardzo wiem o co chodzi, poza tym nie jestem też pewien czy oni chętnie upowszechniają swoje doświadczenia. -
Od lat 1960-tych mają tam jeszcze przede wszystkim dobre bazy lotnicze. Szanowny Bruno wprowadził do gry o Syrię terminologię wziętą z sumo (wypychanie), trochę tego nie rozumiem. Rosjanie jakieś tam okręty wojenne jednak mają, choćby ów lotniskowiec. Zresztą o wiele ważniejsze są bazy lotnicze, dużo praktyczniejsze od najlepszego lotniskowca. Przy tym nie jest żadnym nowum że Morze Śródziemne jest terenem rywalizacji Francji, USA, Anglii i Rosji. Przy czym każda z tych potęg chętnie by widziała na Morzu Śródziemnym tylko siebie. I wcale nie znaczy że te państwa zajmują jakiś jednolity front o czym świadczy choćby fakt że jakieś 2 lata temu był tam epizod współpracy rosyjsko-francuskiej.
-
USA - dlaczego nie produkowali ciężkich czołgów?
euklides odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Może gdzieś potocznie, oprócz gazet, takich określeń używano ale pewnie raczej używano nazw poszczególnych maszyn. Przez czołg średni każdy może rozumieć co innego i jest ryzyko że jeden będzie mówił o chlebie drugi o ... zupie. . Ten M3 ważył 28 ton i miał moc jednostkową 12,1, czyli tu podobna sprawa z nazewnictwem jak w przypadku PzIV. Kiedy zaczęto go produkować (Pz.IV) był określany jako czołg ciężki. Później podobno zaczęto nazywać go jakoś inaczej. Oczywiście przy założeniu że takie określenia stosowano. Teraz trzeba by analizować w którym roku zmieniła się temu czołgowi kategoria wagowa. -
Muzę się wtrącić. Piszecie tutaj najróżniejsze rzeczy a nikt nie napisał o co tam chodzi naprawdę. Przecież od lat 1960-tych Rosja dysponuje w Syrii doskonałymi bazami lotniczymi a od początku lat 1970-tych posiada tam morską bazę która umożliwia flocie rosyjskiej operowanie na Morzu Śródziemnym. Bez tej bazy flota rosyjska mogłaby na tym morzu podemonstrować sobie tylko banderę bo po zaopatrzenie musiałaby płynąć do Rosji przez cieśniny. Strażnikiem tych baz jest reżim Assada a ponieważ nie dawał sobie z tym rady to Rosja udzieliła mu pomocy militarnej. Oni tam po prostu bronią swoich baz i to wszystko. Zdaje się że wszystko zaczęło się tam od tego że, chyba Anglicy, zaczęli zbroić i szkolić komandosów przeciwko rządowi Assada i ci ruszyli do akcji.
-
Na tych zdjęciach ciekawym jest że z Kałachów strzelają ogniem pojedynczym. Widocznie Kalach nie nadaje się do strzelania serią. Piszę to bo kiedyś na tym forum była o to awantura.