euklides
Użytkownicy-
Zawartość
2,179 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez euklides
-
Nie mnie się równać z owymi Pigoniami, Wykami itp. Natomiast z Reduty Ordona pamiętam opis że "najstraszniejsza jest kula którą słychać po brzęku, po waleniu się trupów, po ranionych jęku, gdy kolumnę od końca do końca przewierci itp. Tu wystarczy czysta logika, przecież z kartaczownicy wylatywało mnóstwo niewielkich kulek a każda z nich zabijała albo raniła. Tyle że wystrzał z kartaczownicy mógł porazić tylko tych z pierwszego szeregu. Oczywiście na równym terenie bo gdy strzelano z góry albo na piechotę na stoku to mogło być inaczej ale nie było mowy żeby salwa z kartaczownicy przewiercała kolumnę od końca do końca. Zresztą nie wiem jak ktoś mający ogólne pojęcie o historii może coś takiego pisać. Ja przynajmniej wiem że w drugiej połowie XVIII wieku, zdaje się że gdzieś w czasach Wojny Siedmioletniej, artyleria zrobiła chyba spore postępy bo właśnie wtedy kule armatnie zaczęły "przewiercać" kolumnę. Właśnie w związku z tym zaczęto zmieniać taktykę. Rezygnowano z wąskiej ale głęboko urzutowanej kolumny na rzecz szyku szerokiego ale składającego się z mniejszej liczby szeregów. Oczywiście to wiele zmieniało na polu bitwy bowiem zaczęło być np. kłopotliwe pokonywanie przeszkód terenowych, manewrowanie, utrzymywanie ciągłego ognia itp. To był chyba nawet początek ewolucji która doprowadziła w końcu do tyraliery no i przykład jak technika wpływa na działania wojsk. Jakiś czas temu przyglądałem się poszukiwaczom militariów jak przy pomocy wykrywacza przeszukiwali miejsce które w 1939 roku ostrzeliwała niemiecka artyleria. Znajdywali tam mnóstwo odłamków ale, o ile dobrze sobie przypominam, to były to tylko odłamki pochodzące od skorupy.
-
Może nie tyle dżentelmeńska umowa co przyczyny natury politycznej. Gdyby Ukraińcy użyli lotnictwa to wówczas Rosja mogłaby poczuć się zobowiązana roztoczyć nad Donbasem parasol ochronny. Mamy zatem wojnę w powietrzu której skutki trudne do przewidzenia. Mogłoby się na przykład wtrącić NATO. To raczej obawa przed eskalacją konfliktu.
-
Nie przesadzajcie. Mickiewicz tu opisywał działanie kuli armatniej. W 1830 roku oprócz kartaczy stosowano okrągłe kule armatnie. Które wystrzelone odbijały się od ziemi niczym piłka ping-pong. Ciało ludzkie nie było w stanie jej zatrzymać to stąd mowa że wierciła kolumnę od końca do końca znacząc drogę martwymi ciałami.
-
Czy była szansa na zwycięstwo pod Legnicą?
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Ja znalazłem od razu, tyle że pod hasłem "Henri II Le Pieux". jest zaraz na początku. Pamiętam z historii w liceum że przez jakiś czas przerabialiśmy temat "Monarchia Henryków Śląskich" i że jej upadek nastąpił na skutek bitwy pod Legnicą. Mnie to jakoś w głowie zostało. Widocznie coś podobnego miało miejsce. Poza tym nie wiem czy Szanowny Secesjonista zdaje sobie sprawę z tego że rabunki osłabiają a nie wzmacniają skuteczność działań wojskowych. -
Czy była szansa na zwycięstwo pod Legnicą?
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Czyli jest kolejny ślad że Francję interesowało to co się działo w 1241 roku na Śląsku zatem możliwe że dlatego iż zależało im na narobieniu Fryderykowi II kłopotów na tyłach. Może to wówczas zaczęła się krystalizować we Francji doktryna polityczna mówiąca że należy z Polski uczynić dywersję wschodnią na tyłach cesarzy niemieckich. Ciekawe jakie, chociaż może i istniały. Pamiętać jednak trzeba że ich wyprawa zniszczyła dobrze organizujące się państwo. Zatem uderzyli celnie. Bardzo możliwe że wiedzieli jak i gdzie. -
Czy była szansa na zwycięstwo pod Legnicą?
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Tu to akurat ty wiesz sporo więcej ode mnie jednak wydaje mi się że nie doceniasz owego cesarstwa nicejskiego. Wraz ze wstąpieniem na tron nicejski Watatzesa zaczęły się rwać więzi jakie jeszcze łączyły Greków z Latyńcami (bo to nie tylko Frankowie ale Wenecjanie, Pizańczycy, Genueńczycy itp). Można chyba uznać cesarstwo nicejskie za kontynuatora Bizancjum. Niewątpliwie Bizancjum/Nicea przestało być potęgą militarną nie mniej jednak pozostała im bazująca na wysokiej kulturze dyplomacja, wywiad i inteligencja która w przeszłości często wystarczała żeby sobie podporządkowywać różne barbarzyńskie ludy i wykorzystywać je dla swoich celów. W XIII wieku sporo im z tego jeszcze zostało. Dość wspomnieć że na przykład wojny religijne w Langwedocji zaczęły się tuż po IV-tej krucjacie i potrafiły narobić Frankom zamieszania w ich królestwie. Tu nie tylko o to chodziło. Przede wszystkim Cesarstwo Łacińskie nie było się w stanie oprzeć Watatzesowi. Francja była gotowa słać tam posiłki. Problem był jednak w tym że w Lombardii zainstalował się Fryderyk II i tych posiłków do Konstantynopola nie przepuszczał a innymi drogami docierało tam niewielu rycerzy i pomocy. Oczywiście papież robił co mógł żeby przywołać Fryderyka II do porządku ten jednak niewiele sobie z tego robił. Zatem jest chyba niezwykle prawdopodobne że chciał mu narobić zamieszania w Niemczech żeby się z Lombardii wyniósł. Pewnie nasz Henryk coś w tym celu mieszał Fryderykowi na tyłach, zresztą jego przydomek Pobożny nie musi świadczyć o jego pobożności (mógł takim być albo i nie) ale o tym że był pupilkiem papieża. Watatzes nie mógł dopuścić żeby do Konstantynopola zaczęły docierać posiłki z Francji i oddał Fryderykowi II tę małą przysługę. Fryderyk II pozostał w Lombardii i Francuzów nie przepuszczał. Oczywiście trudno powiedzieć na ile się to przyczyniło do późniejszej nienawiści papieży do Hohenstauffów których nazywali "żmijowym plemieniem" ale pewnie nie mało. Przecież kiedy cesarz wschodu chciał zatrudnić najemników to nie rozmawiał z jakimiś władcami, najwyżej z jakimś lokalnym dowódcą. Płacił i tyle. Co więcej przy tej okazji do boku jakiegoś stepowego władcy dostawali się różni osobnicy będący na bizantyjskim żołdzie i czasem taki władca musiał ich słuchać. . Zresztą sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie w poniższym cytacie. Przecież w takiej anarchii to cesarz werbował kogo chciał. No jednak w XIII wieku posługiwali się nimi również. w 1205 roku to na przykład Kumanie będący najemnikami w służbie cara Bułgarii Asena pojmali w bitwie pierwszego cesarza łacińskiego a wspomniany przeze mnie wyżej Du Cange pisze że właśnie w 1241 roku armia Watatzesa skladała się ze Scytów i Kumanów. Może to porzucenie obozu cesarskiego mu zaszkodziło, może to był początek jakichś prób narobienia Fryderykowi II kłopotów na tyłach. -
Książka Andre Brissaud "SS" wydanie: by Culture, Art, Loisirs, 1968r z serii Histoire du XX siecle. Tam na str. 36 pisze mniej więcej tak: w połowie czerwca 1919 roku Hitler został agentem wydziału wywiadowczego 1b/P, kierowanego przez kapitana Karl Mayr. I był tam określany jako V-mann. Drugą książką jest Pierre Nord "Mes Camerades sont Morts" t.2 contre-espionnage et Intoxication wydanie "by Librairie des Champs-Elysees 1947r" z Serii J'ai Lu Tam na stronie 196 jest napisane: Pomiędzy zawodowcami rozróżniam: 1 - Podwójnych zwerbowanych przez nas samych. Niemcy oznaczali takich mianem V 2 - Agentów nieprzyjacielskich odwróconych tych Niemcy oznaczali jako W. (...) Zatem jeżeli Hitler był określany w wydziale wywiadowczym, chyba Reihswehry, jako V-mann, czyli odwrócony agent, to nasuwa się pytanie z jakiej służby go odwrócono. Może ktoś coś zaproponuje.
-
Możliwe że określenia "odwrócony agent" jest trochę nieprecyzyjne, chociaż o kimś kto służył jednej firmie a później się rozmyślił i zaczął służyć drugiej można powiedzieć że się 'odwrócił", tyle że to trochę nieprecyzyjne, zgoda. . Ale w sumie to można powiedzieć że Szanowny Secesjonista ma rację. Te cytaty są z książki Pierre Nord Moi Kamraci Nie Żyją tom II Kontrwywiad i Intoksykacja. Reasumując: Francuskich agentów którzy zaczęli służyć Niemcom, Niemcy nazywali V-mann natomiast tych V-mann którzy przekazywali im info preparowane przez francuskie służby nazywali W-man i podobno ich fatalnie traktowali.
-
Odnośnie tych agentów pisze mnie więcej tak (cytaty na grubo). 1 – Tych co zostali prewencyjnie wprowadzenie do nieprzyjaciela przez nas samych. Takich, pracujących dla nich Niemcy na przykład określali mianem agentów V. Z tym że trzeba pamiętać iż jest to pisane z francuskiego punktu widzenia i oznacza że tych francuskich agentów co poszli na współpracę z Niemcami, Niemcy określali jako V-man. Tu jest elegancko określone że prewencyjnie, czyli że poszli na współpracę za francuskim pozwoleniem. Analogicznym agentem był Hitler, bo z innej służby, tyle że nie z francuskiej a z HK-Stelle. 2 – Tych których zwerbowano u nieprzyjaciela, czyli odwróconych, których przy pomocy eleganckiego znaku graficznego Niemcy określali jako W. Czyli chodzi o tych V co poszli na współpracę z francuskimi służbami i zaczęli Niemcom przekazywać banialuki.
-
Pisze tak Pierre Nord w swej książce o kontrwywiadzie tyle że trochę mętnie. W każdym razie tych co zaczęli pracować dla nich w obcych służbach Niemcy określali jako V-mann, natomiast tych V-mann co ich zdradzili i zaczęli im dostarczać info intoksykacyjne, czyli takie jakie nadawał przeciwnik, nazywali W-mann. (V+V=W)
-
Czy była szansa na zwycięstwo pod Legnicą?
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Nie wiem co znaczy potwierdzone. Pisze o nich chociażby francuski historyk Du Cange. Zresztą te konszachty Watatzesa z Fryderykiem II kosztowały Cesarstwo Łacińskie utratę wsparcia militarnego w 1237/38 roku. Dokładnie to nie bardzo pamiętam gdzie to wyczytałem. Ale na francuskiej części Wiki o bitwie pod Legnicą pisze sporo i chyba przy tej okazji pisze że stoczył ją przodek Ludwika XII. (nie Ludwika XI) Zatem to chyba trochę wyróżnia Henryka Pobożnego przynajmniej na zachodzie spośród innych naszych książąt i pewnie mniej jako obrońcę Śląska a bardziej jako wroga Fryderyka II który się w tym czasie fatalnie przysłużył Francuzom z Cesarstwa Łacińskiego. . -
Jakoś mi się nie wydaje żeby się mijały. Możliwe że ta opinia ma coś wspólnego z właściwościami mego umysłu o których dowiedziałem się jednak dopiero niedawno, dzięki zresztą życzliwości tutejszych forumowiczów, i nie miałem jeszcze czasu się nad nimi zastanowić. Tu to potrzeba również trochę wiedzy ogólnej. Otóż wspominany przeze mnie wyżej Andre Brissaud pisze że w połowie 1919 roku Hitler został agentem wydziału wywiadowczego 1b/P, pewnie Reihswehry, kierowanego przez kapitana Karl Mayr. I był tam określany jako V-mann. W ten sposób w służbach niemieckich określano odwróconego agenta. Zatem skoro był V-mann to musiał przedtem należeć do jakiejś innej służby to może chodzić tylko o HK-stelle. Zresztą Hitler jako goniec miał spore możliwości zdobywania informacji, był przecież i między żołnierzami ale też za pan brat z wieloma oficerami w swej jednostce. Oczywiście należy założyć że Brissaud pisał prawdę. Pisałem że to są przypuszczenia. Po prostu Hitler (nawiasem mówiąc Himmler też), często wzorowali się na jezuitach. Brissaud tu i ówdzie zastanawia się skąd miał taką wiedzę i spogląda na te 2 lata dziury w życiorysie Hitlera. To wszystko. Przyznam że ja tych insynuacji dotyczących Secesjonisty nie zauważyłem (nie zapamiętałem) a Secesjonista bardziej kojarzy mi się z postem w którym opisuje swoją pracę zarobkową polegającą na rozbiórce domków na działkach. Trudno to nawet nazwać hipotezą. Po prostu jest to domysł biorący się stąd że żaden ze znających go świadków nic nie mówił/pisał żeby Hitler czytał jakieś książki o jezuitach zatem podejrzenia padają na te jego tajemnicze 2 lata.
-
Czy była szansa na zwycięstwo pod Legnicą?
euklides odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Sojusze może i pokrętne ale na pewno wymierne. Od czasu jak teść Fryderyka II i zarazem jego wróg, Jean de Brienne , został współcesarzem Konstantynopola (cesarzem łacińskim) to Fryderyk stał się zawziętym wrogiem cesarstwa łacińskiego. Pogłębiła to jeszcze ekskomunika jaką Fryderyk otrzymał od papieża.Cesarz nicejski Watatzes i jego dyplomacja potrafili to wykorzystać. Od 1233 roku Watatzes prowadził wojnę z cesarstwem łacińskim które robiło bokami ale jednak się broniło. W 1237 roku zebrała się we Francji armia na odsiecz tego cesarstwa pod dowództwem Jean de Bethune. Wtedy to zmaterializował się sojusz Fryderyka II i Watatzesa bo Fryderyk II nie przepuścił Franków przez Lombardię i odsiecz do Konstantynopola nie dotarła. Że ten sojusz istniał to nie ulega wątpliwości no i Watazes był w 1241 roku na pewno Fryderykowi II bardzo zobowiązany za to że nie przepuścił Francuzów przez Lombardię. Przecież cesarze wschodu często korzystali z usług stepowych najemników. Mieli wśród tych ludów wpływy poprzez nestorian. Zresztą cała wyprawa pod Legnicę wygląda na bardzo dobrze przygotowaną wojskowo. To nie byli rabusie. Nie słychać o jakichś większych rabunkach. Wygląda na to że było do jakieś dobrze zorganizowane wojsko, raczej regularne które dobrze wiedziało co ma robić i zadziałało błyskawicznie . Mógł jednak stać kością w gardle Fryderykowi no i jednak w tradycji francuskiej się na niego powołują, Tu i ówdzie piszą że był przodkiem króla Francji Ludwika XII. Pewnie mieli małe pojęcie o Legnicy i Śląsku i jeżeli Henryk Pobożny trafił do ich tradycji to raczej jako ten który walczył po stronie cesarstwa łacińskiego bo uważają to cesarstwo jako część swojej tradycji. -
Wątpię żeby HK Stelle (tak się chyba nazywały austriackie tajne służby) zatrudniała ćpunów. Możliwe że się takimi wysługiwała ale wątpię żeby to tolerowała u etatowych pracowników. Napisał mniej więcej tak jak ja to przekazałem. Mogę podać stronę wydanie itp ale musiałbym trochę poszukać, jest sens? Zresztą napisałem na jakiej podstawie snute były domysły że przechodził szkolenie u jezuitów.
-
Teraz zerknąłem na dane o stratach podane przez OSDH. 106 tys - cywile 64 tys - żołnierze reżimowi (Asadowcy) 60 tys - żołnierze prorezimowi 63 tys Dżihadyści i ekstremiści islamscy. 63 tys inni - Kurdowie, zbiegowie z armii syryjskiej. To znaczy żołnierzy zginęło tam ok 240 tys a nie 340.
-
Wyżej pisałem że luka w pewnych szczegółach biograficznych może świadczyć że odbywał jakieś szkolenia organizowane przez austriackie tajne służby. Tą wersję uprawdopodabnia fakt że później był kimś takim. Wspomniany wyżej autor Andree Brissaud wysnuwa takie przypuszczenia.
-
Jeśli chodzi o okres od maja 1911 roku do maja 1913 roku to podobno nie wiadomo co się z nim działo. Przynajmniej tak pisze wspomniany wyżej Andree Brissaud. Zresztą i wy wyżej pisaliście że z chwilą kiedy opuszczał Wiedeń i udawał się do Monachium to otrzymał zaległą rentę sierocą z odsetkami. Przecież to chyba normalne że jeżeli był na jakimś szkoleniu zorganizowanym przez na przykład tajne służby austriackie to był na państwowym utrzymaniu a renta mu szła na konto. Przyznam że nie bardzo wiem jak austriackie służby szkoliły swoich agentów ale można przypuszczać że w 1913 roku to szkolenie skończył i został przekazany królowi Ludwikowi Bawarskiemu dla jakiś zadań. W każdym razie że w latach 1914-18 był agentem austriackim to prawie pewne. Co do owych lat 1911-13 to jest jeszcze inna wersja. Otóż u Hitlera dawało się zauważyć że był bardzo dobrze zorientowany w metodach administrowania i zarządzania, czy w ogóle oddziaływania na ludzi, jakie stosowali jezuici. Szperanie w jego biografii nie wyjaśnia tego. Nie wyjaśniają tego również świadectwa świadków którzy znali jego lektury. Zatem niektórzy wysnuwają wniosek że tą znajomość Hitler nabył właśnie w latach 1911-13, czyli że kończył jakieś jezuickie szkolenie. Może zresztą da się pogodzić szkolenie przez jezuitów z jakimś szkoleniem na agenta tajnych służb austriackich.
-
Ogromnym plusem tego forum jest to że tu zawsze można się coś o sobie dowiedzieć. A to zawsze jakiś pożytek. Byli włoscy kondotierzy z XV -XVI wieku i byli też angielscy łucznicy z okresu Wojny Stuletniej. I jedni i drudzy brali pieniądze za to co robili z tym że owi wspomniani angielscy łucznicy byli niezrównanymi żołnierzami natomiast co do owych kondotierów to wystarczy poczytać choćby Machiawellego "Historie Florenckie" by się przekonać że nie byli to żołnierze najwyższych lotów. Chociaż i z owymi najemnikami z Wojny Stuletniej też były kłopoty bo kiedy się kończyły działania wojenne to gnębiły kraj. Dzisiejsza Syria trochę przypomina renesansowe Włochy zdaje się że jest wiele niezależnych oddziałów zbrojnych na czele których stoją generałowie których można nazwać panami wojny a którzy mało są chyba przywiązani do jakiejś państwowości typu państwo syryjskie. Na tym filmie zwróciło moją uwagę to że z chwilą kiedy front doszedł do zwartej zabudowy która umożliwiała zaciętą obronę i bez intensywnych walk by się nie obyło to przeciwnikom podstawiono autobusy i ich wywieziono. Sprawa nie została rozstrzygnięta a tylko odwleczona w czasie bo przecież ci co wyjechali tymi autobusami w każdej chwili mogą stworzyć nową armię. Potrzebny im tylko jakiś sponsor który ich sfinansuje. Ale to chodzi o żołnierzy czy wliczone są w to straty ludności cywilnej? Ta liczba sugeruje istotnie zacięte walki może tak było jakiś czas temu ale te na tych filmach na takie nie wyglądały.
-
Te szczegóły są raczej znane a przynajmniej z grubsza. Ja przynajmniej znam jedną wersję i bynajmniej nie jest nią przymykanie przez kogokolwiek oka. To jest już zbytnie przenoszenie naszej rzeczywistości gdzie indziej. Podczas PWS Hitler był po prostu agentem austriackiego kontrwywiadu (agentem nie kapusiem) i to raczej wyróżniającym się. Od maja 1911 do maja 1913 odbywał najprawdopodobniej jakieś szkolenie w tym zakresie. Oczywiście do austriackiego kontrwywiadu nie można się było dostać z ulicy czy z ogłoszenia, zatem musiał mieć z nim jakieś kontakty wcześniej (jako drobny kapuś?), co pewnie korzystnie wpływało na jego sytuację materialną. No i określenie niemieckie wojsko nie jest do końca ścisłe (sam piszesz, Szanowny Bruno, że chodzi o sojuszniczą armię). Powinno być bawarskie wojsko. Z uwagi że jest to raczej określenie prawnicze to może to sprawiać trudność. Ale tak było.
-
To ty uważasz że brygada zmechanizowana idzie naprzód na olaboga? Zdaje się że jeżeli chodzi o atak jednostek pancernych to mówimy o grupach bojowych. Zatem jeżeli jakaś grupa liczy powiedzmy 40 wozów pancernych to powiedzmy składa się z 10-15 czołgów i z 20-30 BWP które ze sobą współdziałają. Piechota w BWP jest po to żeby w razie potrzeby się spieszyła i chroniła grupę przed bronią ppanc. Pancerz transporterów służy w zasadzie jako ochrona przed ogniem strzeleckim. Ten twój karabin przeciwko atakującej piechocie wspieranej ogniem dział to wiesz co może? Oczywiście dużo tu zależy od dowódcy samej grupy i od umiejętności jej żołnierzy bo działania takiej jednostki muszą być należycie skoordynowane. Cała sprawa jest skomplikowana niczym gra w szachy. Zwróć uwagę że na polu bitwy jest tyle figur co na szachownicy. Na szachownicy mamy ich z 5 a na wspomnianym wyżej polu mniej więcej tyle samo: czołgi, transportery, piechota (pionki) broń ppanc, KM. A dochodzi jeszcze lotnictwo, artyleria, logistyka. Sztaby i dowódcy muszą mieć w takich okolicznościach naprawdę głowę na karku.
-
Tak obrazowo mówiąc to ten odrzut może oznaczać chyba złamany obojczyk, albo prawie, i być może wybite oko. Dziwna jest ta kolba. Może żeby z tego strzelić to opiera się toto o coś, na przykład o mur na tyle solidny że odrzut mu niestraszny. Coś jak dawniejsze hakownice tyle że przed odrzutem zabezpiecza nie hak a kolba. Historia magistra vitae.
-
Dobrze przeczytałeś? O ile dobrze zrozumiałem to tam pisze że wybudowanie 15-metrowego tunelu zajęło 2 lata. Żadna rewelacja, chociaż na pierwszy rzut oka tunel super, tyle że krótki. .
-
Przecież pisze o tym Fuller, że car zgodził się podpisać akt abdykacji na rzecz syna, później się rozmyślił i zrobił to na rzec brata. Pani d'Encausse pisze wyraźnie: Pierwszy akt abdykacji car uczynił na rzecz syna [ ...] natomiast kilka godzin później rozmyślił się i zdecydował że władza ma przejść na brata. No i jest jeszcze przecież przemowa Milukowa w Dumie.
-
O to chodziło. Jakaś artystyczna społeczność to chyba właśnie bohema.
-
Skoro był nieznany wiedeńskiej bohemie to znaczy że inne były jego motywy przybycia do Wiednia niż podnoszone wyżej przez Szanownego Secesjonistę, czyli klepanie biedy w malarskim środowisku jak to się zdarzało w Paryżu. Co do owych noclegowni to wspomniany przeze mnie autor zaprzecza. Pamiętać jednak trzeba że Hitler miał wówczas około 20 lat a i dzisiaj przecież raczej normalne jest że powiedzmy 20-letni student łapie się na obiady gdzie może (u ciotek, babek itp.) co wcale nie oznacza że jest ubogi. Hitler przybył do Wiednia w lutym 1908 roku. W maju 1913 przybył z Wiednia do Monachium . Nie wiem co to znaczy że przepuszczał. Może oprócz tego że idiota u frustrat to jeszcze pijak? Na takie relacje świadków powołuje się Brissaud. No dobrze, co racja to racja. Nieuważnie przepisałem. August Kubitzek to jeden ze świadków na których powołuje się Brissaud a nie żaden autor. To nie ja się na niego powoływałem tylko ów Brissaud. No rzeczywiście nie był to żaden uniwersytecki prof. dr. habilitowany, zwyczajny itp. to i wiary takiemu dać nie można. Przecież pisałem że w Mein Kampf tworzył również o sobie legendę, proletariacki rodowód, nie koniecznie prawdziwy.