Skocz do zawartości

euklides

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,183
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez euklides

  1. Wiem że miał wszelkie możliwości po temu (kwalifikacje, możliwości intelektualne itp.) żeby móc wywrzeć istotny a korzystny dla nas wpływ na wydarzenia z 1920 roku. Faktem jest że współpraca polskich i francuskich oficerów nie zawsze była idealna. Najwięcej do powiedzenia w ówczesnej polskiej armii mieli oficerowi wywodzący się z dawnej armii austriackiej (choćby Piłsudski, Rozwadowski) a jeszcze nie dawno przecież Francja była z Austrią w stanie wojny. Dawne animozje po prostu pokutowały. Z tego co wiem to ów Wojennyj sowiet riespubliki nie zajmował się kierowaniem armią a gospodarką która pozostawała zmilitaryzowana. Trocki był gorącym zwolennikiem zmilitaryzowanej gospodarki i m.in na tym tle doszło do jego konfliktów z Leninem który myślał o wprowadzeniu NEP-u. Ów pan Gerard Walter pisze wyraźnie że w marcu 1920 roku Trocki został odsunięty od wpływu na operacje wojskowe bowiem oskarżano go o klęski Armii Czerwonej. Chociaż te oskarżenia były mocno na wyrost. To tak trudno opowiedzieć co się przeczytało? Mnie tego już w podstawówce uczyli. A jeżeli do lat 1930-tych Weygand nie przyznawał się do swego istotnego udziału w wydarzeniach w Polsce w 1920 roku to mogło chodzić o Tuchaczewskiego. W latach 1930-tych ten pan prowadził różne rozmowy w Paryżu i Londynie nie ukrywał swego frankofilstwa a zatem gdyby jeszcze Weygand chwalił się że pod Warszawą stał naprzeciwko wojsk radzieckich dowodzonych przez Tuchaczewskiego to mogłoby to rodzić różne sugestie. Chociaż coś na rzeczy mogło być.
  2. Nie wiem czy skończyłyby się katastrofą bo ich nie znam. Wiem że miał bardzo wysokie kwalifikacje, że był w miejscu w którym mógł doskonale poznać sytuację choćby dlatego że wówczas w polskim wojsku było sporo francuskich oficerów którzy go na pewno w temat wprowadzili. Zatem realny wpływ na pewno wywarł. Przy tym o przeciwniku mógł dużo więcej wiedzieć niż nasi bo w ogóle Francuzi (Anglicy zresztą też) byli bardzo dobrze zorientowani w tym co się wówczas działo w Rosji a o takim Tuchaczewskim mówią że był mocno profrancuski. Nie wiem co to znaczy "odwet na Weygandzie". Pisałem że Weygand był mocno niemiły Anglikom z politycznego punktu widzenia (i takim pozostał). Nie tylko zresztą Anglikom ale i tym Francuzom którzy stawiali na sojusz z Anglią a do nich należał na przykład nie byle kto bo De Gaulle. Znowu, po raz nie wiadomo który, ktoś coś wie tylko nie wie po co to komu potrzebne. Bo z powyższego cytatu wynika że Trocki został postawiony na czele radzieckiego transportu w marcu 1920 roku. To się zgadza z tym co pisze ów Gerard Walter a ów pan przytacza że było to po wystąpieniu Lenina na plenarnym posiedzeniu sowietów 8 marca 1920 roku na którym Lenin wstawiał się między innymi za carskimi oficerami. Powiedział wówczas: „tylko dzięki byłym carskim oficerom Armia Czerwona mogła odnieść te zwycięstwa które odniosła”. I po tym plenum odsunięto Trockiego od wpływu na armię. Ja myślałem że to było trochę później bo informacje o konflikcie Trockiego z kolejarzami miałem dopiero z września. Ale pasuje. Trocki był odsunięty od rzeczywistego kierowania Armią Czerwoną w marcu 1920 roku. Wydawało mi się to zbyt proste. Istotnie nie rozumiem no i nie wiem czy Szanowny Secesjonistya wie co się rozumie przez wojenny komunizm. Tak najprościej to jest to zarządzanie gospodarką cywilną metodami wojskowymi i to właśnie tym zajmował się Trocki. Kierował na przykład utworzonymi na podstawie dekretu w lutym 1920 roku oddziałami które mimo zamierania wojny domowej nie zostały zdemobilizowane a zamienione na bataliony robocze ale wpływu na Armię Czerwoną jako siłę zbrojną po marcu 1920 roku już nie miał. Przynajmniej formalnego punktu widzenia bo oddanych sobie ludzi mógł tam jeszcze mieć. Nie wiem jakie rady dawał ale też gdybym wiedział to wahałbym się je oceniać bo nie uważam się za kogoś kto pojadł wszystkie rozumy. A opracowanie planów z różnymi możliwymi wariantami to nie jest kwestia geniuszu tylko kwalifikacji i jest to praca wielu ludzi, chociaż zorientowanie się w sytuacji i trafne wyczucie momentu w którym należy rozpocząć realizację planów to też sztuka. Może i dziwne tylko by trzeba trochę bliżej o tym. Po śmierci Piłsudskiego to znaczy że po 1935 roku to mogło mieć związek ze śmiercią Tuchaczewskiego. Może w 1920 roku miał jakieś konszachty z Tuchaczewskim, który był znany ze swego frankofilstwa, i nie chciał facetowi utrudniać życia. Po śmierci Tuchaczewskiego to przestało być aktualne i zaczął o tym pisać. .
  3. Ja nie potrafię powiedzieć co by było gdyby a co kto myśli (myślał) to już w ogóle. Bitwę Warszawską widzę jako zderzenie się 2 planów. Można ją rozpatrywać jako alternatywną wersję wydarzeń z 1830 roku kiedy to nie udało się zrealizować planu Prądzyńskiego a w 1920 się to powiodło.
  4. Nie wiem czy jego rady były absurdalne bo ich nie znam. Napisałem wyżej że tuż po PWS był żołnierzem o najwyższych kwalifikacjach pewnie na świecie ponieważ był szefem sztabu armii która wygrała wojnę. Czymś takim ani Piłsudski ani Rozwadowski pochwalić się nie mogą. A co do Davisa to to co mówi o Weygandzie trzeba brać ostrożnie. Anglicy nie lubili Weyganda bo w 1940 roku wiecznie im wypominał że podczas PWS to Francja poniosła największe straty i dodawał że żołnierz francuski nie ma zamiaru ginąć za Anglię. Po pierwsze nie pisałem że był amuletem ale że był szefem sztabu. A poza tym ja nic nikomu nie zarzucam uważam tylko że miejsce głównodowodzącego jest w sztabie sztab zaś tam gdzie zbiegają się linie komunikacyjne i łącznościowe. Takim miejscem była Warszawa. Piłsudski może wiedział. Ja nie wiem i tyle. Mam tą informację z biografii Lenina napisanej przez Gerarda Walter. Co prawda dokładnej daty nie mogłem znaleźć ale w każdym razie latem 1920 roku Trocki został odsunięty od Armii Czerwonej i stanął na czele radzieckiego transportu. I trudno temu zaprzeczyć bo był to początek jego znanych konfliktów ze związkiem zawodowym kolejarzy za którymi wstawiał się Lenin. W każdym razie w decydującym momencie był w najlepszym miejscu z którego można było dowodzić. A poza tym Ludendorff o wiele wyżej cenił armię francuską od angielskiej. Po prostu dlatego że w armii brytyjskiej nie było obowiązkowej służby wojskowej. Wspomniany wyżej Gerard Walter pisze na przykład że 8 marca 1920 roku, na plenarnym posiedzeniu sowietów Lenin oświadczył że "Tylko dzięki byłym carskim oficerom Armia Czerwona mogła odnieść te zwycięstwa które odniosła". A było to mniej więcej w tym czasie kiedy na frontach rosyjskiej wojny domowej zdarzyły się inne cuda. Na przykład pod Tułą gdzie ni z tego ni z owego załamała się ofensywa Denikina czy pod Piotrogrodem gdzie równie niespodzianie rozpadła się armia Judenicza. Zresztą można chyba nawet w necie znaleźć że latem 1920 roku Brusiłow przekonał kilku carskich generałów by wstąpili do Armii Czerwonej. A jeżeli przyjmiemy że wtedy Trocki odszedł z Armii Czerwonej to ma to związek. Czyli że za carskimi wyższymi oficerami nie przepadał. Według mnie obie armie były źle dowodzone i niedostatecznie wyposażone. Pewnie polska armia była lepiej dowodzona ale byli w niej oficerowie z 3 różnych armii z różnymi przyzwyczajeniami i różnym wyszkoleniem a przy pracy sztabowej ma to zasadnicze znaczenie a poza tym trzeba pamiętać że sytuacja rozwijała się błyskawicznie. W maju walki toczyły się pod Kijowem a w sierpniu pod Warszawą. Zbłąkanego należałoby oświecić. Jeżeli się zna temat oczywiście.
  5. To chyba trochę bardziej skomplikowane. Zdaje się że sprawa oficerów Armii Czerwonej była jedną z płaszczyzn konfliktu między Leninem a Trockim. Lenin, o którym tu i ówdzie się słyszy (była tu mowa o tym) że miał procarskie ciągoty, brał w obronę carskich oficerów, natomiast Trocki im nie ufał a to on organizował Armię Czerwoną. To dopiero po odsunięciu Trockiego od Armii Czerwonej które miało miejsce chyba gdzieś w okresie Bitwy Warszawskiej carscy oficerowie zaczęli odgrywać w niej większą rolę i pod wpływem Brusiłowa wstąpiła do niej grupa byłych carskich generałów. Weygand był jednak w 1920 roku szefem sztabu armii sprzymierzonych. W ogóle był szefem sztabu armii francuskiej która, jakby nie patrzeć, to wygrała I Wojnę Świat. Zatem to stawia go na 1-szym miejscu wśród wojskowych tego okresu, bez względu na to czy kopał okopy czy nie. Mało się o nim mówi bo Francuzi go nie najlepiej wspominają. Mają mu za złe że był w rządzie Vichy a zatem i de Gaulle był niemiły. De Gaulle zresztą pisze że pod Warszawą Weygand był numerem 2 ale to o swym przeciwniku politycznym. Co do Piłsudskiego to przeczytałem kiedyś jego "Rok 1920" i się rozczarowałem. Facet opuścił Warszawę, czyli centrum dowodzenia i wyjechał nawet nie nad Wieprz ale jeszcze dalej do swoich dywizji legionowych nawet nie wiadomo po co bo te dywizje miały już swoich dowódców. Natomiast Weygand był tam gdzie jest miejsce dowódcy, czyli w Warszawie, gdzie się zbiegały wszystkie szlaki komunikacyjne linie łączności itp. Rozwadowski a tym mniej Piłsudski pojęcie o dowodzeniu kilkoma armiami na raz mieli małe a Weygand miał za sobą kilkuletnie doświadczenie i to z jakiej wojny.
  6. Z wyższymi oficerami na pewno, a nawet jeżeli nimi dysponowali to im nie ufali. Na pewno nie cieszyli się zaufaniem organizatora Armii Czerwonej, Trockiego. Przecież gdyby było inaczej to nie powierzyliby dowództwa armii 27-letniemu Tuchaczewskiemu mając kogoś takiego jak Brusiłowa. . Wystukałem Ignacy Prądzyński i znalazłem: Syn Stanisława i Marianny z Bronikowskich[1]. Z pochodzenia Wielkopolanin (urodzony w Sannikach, w Poznańskiem), od 1807 w wojsku Księstwa Warszawskiego, uczestnik kampanii 1809 i 1812 (Wyprawa Napoleona na Moskwę). Za udział w bitwie nad Berezyną odznaczony Złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Uczestniczył w bitwie narodów pod Lipskiem w 1813 oraz obronie Paryża w roku 1814. Został kawalerem Legii Honorowej. By wyglądało że jakieś pojęcie o napoleońskich sposobach prowadzenia wojny miał. Poza tym co do podejrzanych o doprowadzenie do zwycięstwa w bitwie warszawskiej to oprócz Piłsudskiego i Rozwadowskiego należy chyba doliczyć jeszcze Weyganda. W newralgicznych momentach bitwy przebywał akurat w Warszawie a z pewnością miał najwyższe kwalifikacje z tych wszystkich podejrzanych o zwycięstwo dowódców. Na razie nie mam czasu szukać. Jak poszukam to napiszę.
  7. Trochę nie chcę się wtrącać bo nie pamiętam źródeł ale gdzieś czytałem że wojna 1920 roku odbywała się według wzorów wojny z 1830 roku. Strona radziecka miała problem z wykwalifikowanymi sztabowcami i w ogóle z generałami więc powyszukiwali po różnych archiwach dokumentacje i plany wojny opracowane przez rosyjskie sztaby w 1830/31 roku i na ich podstawie zaplanowali kampanię wojenną w Polsce. Strona polska zrobiła podobnie. W 1830/31 roku plan uderzenia z nad Wieprza opracował Prądzyński jednak nie był on zrealizowany bo nie było na to warunków. Przy czym plan Prądzyńskiego, który wywodził się z armii francuskiej, był planem typowo napoleońskim to znaczy polegał na tym żeby odsłonić jedno skrzydło, sprowokować nieprzyjaciela żeby na to skrzydło uderzył i wtedy zaatakować oddziały npl. który atakuje to nasze niby odsłonięte skrzydło. Tak było np. pod Austerlitz a w 1920 roku w omawianej bitwie. Rosjanie, tak jak Paskiewicz w 1831 roku, chcieli sforsować Wisłę na północ od Warszawy, obejść ją i zaatakować od zachodu. Natarcie na północ od Warszawy im słabo szło bo tam armia Sikorskiego (chyba 4-ta) się nie dawała i wówczas Tuchaczewski dowiedział się że między Warszawą a Wieprzem nie ma prawie wcale wojsk polskich więc zmienił oś natarcia chcąc obejść Warszawę od południa i oberwał z nad Wieprza. Przy czym ogromną rolę odegrało tu świetne wyczucie przez stronę polską momentu rozpoczęcia ataku z nad Wieprza bowiem było wiadomym że w chwili kiedy Rosjanie zmienili oś natarcia to przez 2 dni (chyba) nie będą mieli łączności ze sztabem Tuchaczewskiego bo tyle potrzeba było wówczas czasu żeby zorganizować łączność telefoniczną a radiowej nie mieli prawie wcale, a po tych 2 dniach to Tuchaczewski mógł już należycie reagować. Toteż kiedy wojska polskie uderzyły w świetnie wybranym momencie to Tuchaczewski długo nie mógł się rozeznać w sytuacji i armia zaczęła iść w rozsypkę.
  8. Napoleon III

    Zaczęło się od tego że ktoś napisał że Napoleon III jako pierwszy zaczął upowszechniać kult swojej osoby, czyli kult jednostki. W powszechnym mniemaniu (w moim też) kult jednostki wiąże się ze Stalinem. Stalinowi był on potrzebny bo naród rosyjski od wieków był przyzwyczajony że władca musi być otoczony nimbem, takim jak car, i trzeba było ten nimb jakoś sztucznie dorobić. Wyraziłem zatem wątpliwość żeby Napoleonowi III taki sztuczny nimb był potrzebny bo przecież był cesarzem (car to to samo)a zatem miał nimb i nie musiał go kreować. Z tej wyrażonej przeze mnie wątpliwości wyszła powyższa kakofonia.
  9. Rewolucja bolszewicka 1917 r.

    Jakoś o naiwność Lenina nie posądzam. Przy tym sprawa rezygnacji Malinowskiego z poselskiego mandatu i to w chwili kiedy jego kariera polityczna stawała się ugruntowana, nabrała wówczas w Rosji niesłychanego rozgłosu i trzeba było bardzo chcieć żeby nie mieć wątpliwości co do Malinowskiego. Zresztą w maju 1914 roku odbył się w tej sprawie sąd partyjny, zdaje się że w Krakowie, który bynajmniej nie oczyścił Malinowskiego. Lenin poradził mu tylko żeby gdzieś zniknął i tak się stało. Poza tym kiedy Bucharin zaczął rozpowiadać po partii że Malinowski to agent (miał do tego podstawy) Lenin zareagował ostro i tamten musiał się uspokoić. Przy tym trzeba chyba wyjaśnić co to była ta Ochrana bo to jest pojęcie raczej literackie. Trzeba by chyba cofnąć się do 1880 roku kiedy utworzono coś co się nazywało departamentem policji, a nie Ochraną. Na jego czele stał zastępca ministra spraw wewnętrznych i temu departamentowi podlegała policja oraz żandarmeria a prowadzącym Malinowskiego był sam szef tego departamentu, najpierw Bielecki, a później Dźunkowski, czyli ten który z jego usług zrezygnował. Zresztą sprawa Malinowskiego nie jest jedyną przesłanką by sądzić że Lenin był życzliwy monarchii. Zdaje się że w latach 1905 - 1907 przyczynił się do ujarzmienia dumy przez Stołypina, a na pewno stał po jego stronie. A Stołypin na pewno przeciwko carowi nie był. To powyższe można w każdym razie różnie zinterpretować. Bo skoro oskarżyciele chcieli wykazać że że Malinowski był ideowym monarchistą i go powieszono to znaczy że mieli rację. Dżunkowski natomiast bał się o własną skórę to trudno brać na serio to co mówił.
  10. Rewolucja bolszewicka 1917 r.

    Gerard Walter w swej biografii Lenina pisze że po tym jak Lenin wygłosił w kwietniu 1917 roku tzw. tezy kwietniowe spadło na niego mnóstwo oskarżeń. Były wśród nich takie które mu zarzucały że chce przywrócić obalony w wyniku rewolucji lutowej rząd a niektóre wręcz mówiły że przybył po to by doprowadzić do restauracji Romanowów. Po traktacie brzeskim też mu zarzucano że chce wpuścić wojska niemieckie po to żeby zaprowadziły w Rosji porządek i przywróciły carowi tron. I raczej nie było to gołosłowne. Można tu przytoczyć choćby związki Lenina z Romanem Malinowskim. Był to Polak który stał na czele bolszewickich posłów w dumie aż w 1914 roku wyszło na jaw że jest policyjnym agentem. Na procesie jaki mu wytoczono w 1918 roku (chyba?) zapewniał że jest ideowym monarchistą. Lenin o tym wiedział a mimo to zawsze mu był życzliwy, nawet po ujawnieniu jego agenturalności i zniknięciu. Czego dowodem może być to iż podczas pobytu w niemieckim obozie jenieckim opiekowała się Malinowskim żona Lenina. O owym Malinowskim można znaleźć trochę w necie: "ślusarz który rozmontował imperium - Gazeta Prawna". Ten i trzy poniższe wpisy przeniesiono z tematu "Winston Churchill" secesjonista
  11. Winston Churchill

    Sprawa jest niewątpliwie ciekawa. Zresztą trudno natrafić w ogóle na coś co by mówiło o stosunkach brytyjskich premierów z królami/królowymi. Co do Jerzego VI i zamordowania cara to jakiś problem na pewno był chociaż o tym sza. No i trzeba by zadać sobie pytanie kim byli ci "oni". Jeżeli uznamy Stalina za kontynuatora Lenina to pewnie Windsorowie nic do niego nie mieli. Wszak zdarzają się tacy co piszą że Lenin przybył do Rosji by wspomóc cara. Zresztą w 1922 r, o ile dobrze pamiętam, to Lenin był zaproszony do Anglii przez ówczesnego premiera. Nie pojechał ale tylko dlatego że, jak powiadają niektórzy, był więźniem własnej ochrony. Pewnie gdyby Windsorowie coś mieli do Lenina to takie zaproszenie byłoby nie do pomyślenia.
  12. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Lenin miał tam swój mandat, prawo głosu (nie doradczy) i zasiadał we władzach tego kongresu. A co do cytatu to Lenin nie mówił że jest socjaldemokratą bo to się rozumiało samo przez się. Mówił po weryfikacji mandatów że III Kongres Rosyjskiej partii socjaldemokratycznej się ukonstytuował. Można być wybranym do władz partii i do tej partii nie należeć?
  13. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Ma to że Lenin był jednym z uczestników tego kongresu, zajmował na nim eksponowaną pozycję i był ważnym członkiem partii socjaldemokratycznej. A ten cytat to co da? mittere margeritas ante porcos.
  14. Powiedziałbym że historyczny. To dość znana sprawa tyle że odnosi się do dywizji Brandenburg gdzie istotnie roiło się od synów protegowanych ojców. Porządek chciał z tym zrobić dr. Roeder z sądu wojskowego Luftwaffe. Od 1942 roku prowadził on różne dochodzenia w sprawie różnych krętów-mętów Abwehry. Oczywiście musiał postępować ostrożnie chociaż był dosyć skuteczny bo miał poparcie Goeringa i sporo o Abwehrze wiedział, też to że dywizja Brandenburg to mocno przereklamowana jednostka i w sumie to gromada dekowników. Trochę za głośno o tym mówił i się doigrał bo 14 stycznia 1944r dowódca Brandenburg, generał Pfuhlstein, zjawił się w biurze Roedera w Rzymie i powiedział: „Tylko jedno krótkie pytanie; czy powiedział pan, że dywizja Brandenburg to stowarzyszenie dekowników?”. Zdetonowany Roeder zaczął coś bąkać, wówczas potężnie zbudowany Pfuhlstein dał mu w zęby. Sprawa ta narobiła w Rzymie dużo szumu.
  15. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Przecież konkretnie napisałem że w kwietniu 1905 roku Lenin powiedział (mam gdzieś dokładny cytat) że III kongres Partii Rosyjskich Socjaldemokratów się ukonstytuował. A byli na nim tylko bolszewicy. Ta partia to Rosyjska Partia Socjaldemokratyczna. Rok później przyłączyli się do niej socjaldemokraci polscy, łotewscy i żydowscy (Bund). Sprawdzałem w wiki, tam jest Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Rosji. chyba coś nie tak bo z tego co wiem to nie było w nazwie przymiotnika robotnicza. Zresztą na kongresach tych partii nie było wcale robotników.
  16. Możliwe że komuś brakowało jakiegoś porządku i do kryptonimu Walli dodał III i wyszło mu Walli III. O czym to świadczy. A tak poza tym to co jeszcze z tej dokumentacji wynika. Jeżeli mówimy o szkole agentów to często chodziło o ludzi którzy pochodzili z kraju w którym mieli wypełniać jakieś zadania i przeważnie nie mieli pojęcia o skokach spadochronowych dlatego mogli wylądować na przykład na dachu stodoły. Na pewno Polak któremu tą stodołę uszkodził dobrze się takiemu przyjrzał a zatem był jego rysopis, później można się było dowiedzieć kiedy zniknął i była data przerzutu itp. Dalej to jest mowa o szkoleniu zwykłych żolnierzy, nie agentów.
  17. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Jeżeli należał do partii socjaldemokratycznej i cały czas aspirował by stanąć na jej czele to chyba wystarcza żeby go za takiego uznać. Konkretnie gdzie się za takiego uznał podałem wyżej.
  18. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Chyba definicja nie bardzo, chociaż zgodzę się że kluczowym jest tu słowo communis, z tym że oznacza ono gminę, przynajmniej po francusku i angielsku. Spolszczona forma to komuna. Według mnie ideologiem komunizmu był Bakunin. Według niego podstawową jednostką organizacji społeczeństwa miała być owa commune, czyli gmina. Na jej czele miała stać ciesząca się autorytetem rada, czyli chyba to co nazywa się sowietem i nikt postronny nie miał się prawa tam wtrącać. Zatem nie ma policji, żadnego przymusu demokratycznie podejmowane decyzje, zatem pełna akceptacja. Toteż można to zinterpretować że nie ma państwa. Natomiast dobrowolne stowarzyszenie takich gmin miało tworzyć większą wspólnotę, czyli jednak państwo tyle że trochę inne. To stowarzyszenie gmin miało być również trochę przymusowe bo przecież poszczególne gminy musiały mieć wspólny pieniądz, obronę, istniały również więzi ekonomiczne itp. Jednak bardzo ważnym czynnikiem spajającym te gminy miał być autorytet cara. Bakunin zresztą zredagował do cara odezwę w tym duchu. Biorąc to pod uwagę to początek komunizmu w Rosji należy chyba określić na październik 1905 roku kiedy to w Petersburgu powstała Rada Robotników Petersburga, zwana powszechnie petersburskim sowietem.
  19. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    W kwietniu 1905 roku w Londynie odbył się III Kongres Rosyjskiej Partii Socjaldemokratycznej. Byli na nim sami bolszewicy bo mieńszewicy go zbojkotowali. Po sprawdzeniu pełnomocnictw przybyłych delegatów Lenin, który na tym kongresie był najważniejszą postacią, powiedział że III Kongres Ros. Socjaldemokratów się ukonstytuował. Nie było na nim mieńszewików ale był ważny bowiem następny kongres socjaldemokratów, już z mieńszewikami miał numer IV.
  20. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Najpierw to trzeba by chyba ustalić co to jest ten komunizm, albo przynajmniej spróbować to zrobić. W każdym razie Lenin chyba nigdy o sobie nie powiedział że jest komunistą a jeżeli nawet to zrobił to z przyczyn demagogicznych. Określał się jako socjaldemokrata a zatem i jego bolszewicy też pewnie nie uważali się za komunistów a za socjaldemokratów. .
  21. Trochę nie tak, zbyt schematycznie. Najpierw, bo w maju 1941 roku, powstał Walli I i to ten był chyba w Sulejówku. Na jego czele stanął były attasze prasowy w Moskwie, Baun którego uważano za specjalistę od ZSRR. Walli II został utworzony później w wyniku porozumienia Wydziałów II (sabotaż i wywrotka polityczna) i III (kontrwywiad) Abwehry i kierował nim major Schmaschlager . Później połączono to wszystko w jeden sztab a całość przyjęła nazwę sztabu „Walli”. Zajmował się on kierowaniem służb wywiadowczej, informacyjnej, kontrwywiadu i sabotażu na ZSRR. Na jego czele stanął Schmalschlager, ale już jako pułkownik. Na to testowanie zdecydowali się w Polsce by uniknąć alianckich nalotów no i nasz wywiad się tym zainteresował. Tyle że tak naprawdę to nie wiem w czym Niemcom to zaszkodziło a aliantom pomogło. (może ktoś wie) bo przecież V2 i tak bombardowały Londyn a Anglicy czegoś takiego podczas wojny nie budowali. Natomiast jakieś dane na temat agenta którego ma się przerzucić za front, choćby rysopis, to jest już coś konkretnego
  22. Potyczka pod Riccardiną

    Są "Historie Florenckie" Machiavellego. Jest jeszcze J..Zellera "Trybunowie i Rewolucje we Włoszech". tam jest dość dokładnie opisane powstanie ciompich z II połowy XIV wieku.
  23. Nie musi być passe ale pewne wątpliwości budzi. Na przykład poniższy fragment: Sugeruje że to była raczej jakaś placówka wywiadowcza poza tym nie znam niemieckiego ale słowo befehlsstab kojarzy mi się ze sztabem. To że Walli to był sztab napisałem na podstawie biografii Canarisa napisanej przez Andre Brissaud. Tak na logikę to wydaje mi się wątpliwe żeby taki ośrodek szkoleniowy mógł być w Polsce. Przecież nieodzownym elementem szkolenia takich agentów jest szkolenie spadochronowe a wątpię żeby to się dało w Polsce ukryć. Wiem że taki ośrodek szkoleniowy Abwehra miała w okolicach Brandenburga a i tak tam robił sporo szumu bo czasami szkolonych skoczków roznosiło po całej okolicy, ale to było w Niemczech. W każdym razie wiosną 1941 roku oficer Abwehry Erwin Stolze otrzymał rozkaz zorganizowania grupy specjalnej "A" przeznaczonej do sabotażu i siania demoralizacji na radzieckich tyłach, szczególnie by wzniecać tam nienawiści narodowe. Możliwe że w Sulejówku ich doszkalano albo prowadzono jakieś specjalistyczne szkolenia. Może rodzaj zajęć praktycznych (fałszowanie dokumentów, fotografowanie)
  24. Ładna mi szkoła. To był utworzony (chyba w maju 1941 roku) przez Canarisa sztab Abwehry mający zajmować się ZSRR. Później przeniesiony został do Mikołajek. Tak gwoli ścisłości nazywał się "Walli I", później przeewoluował na "Walli II"
  25. Napoleon III

    Można by jeszcze dodać dawanie dzieciom cukierków od kogoś tam, głaskanie ich po główkach, konwersowanie z obywatelami spotkanymi na ulicy, czy podczas ceremonii, rozpisywanie różnych referendów by "usłyszeć" wolę ludu itp. Tego typu kontakty z poddanymi to jednak co innego niż współpraca z jakimś ciałem tych poddanych reprezentującym. Dyktator wymagający dla siebie kultu jednostki nie współpracował z takimi ciałami. Takie ciała to były tylko fasady z tej kategorii co dawanie dzieciom cukierków. Natomiast monarcha konstytucyjny, oczywiście jeżeli należycie pojął swą rolę, był otwartym na współpracę z parlamentem czy jakimś innym ciałem reprezentującym poddanych. Nie głaskał jednak dzieci po główkach, czasem może i wchodził w bliższe dyskusje z poddanymi, przede wszystkim jednak wymagał dla siebie jakiegoś specjalnego traktowania i na ogół był tak traktowany choćby siłą tradycji, jednak raczej nie pozwalał sobie na to żeby każdy mu mówił co chce.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.