Skocz do zawartości

euklides

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,179
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez euklides

  1. Dzieła Lenina

    Nie przypisywałbym jednak tej deklaracji jakiegoś większego znaczenie. Rada Komisarzy Ludowych na czele którego stanął Lenin była w istocie kopią Rądu Tymczasowego, zmieniono tylko nazwy, ministów nie nazywano już ministrami a komisarzami ludowymi i tyle. Zatem ta deklaracja jako tymczasowa wymagała zatwierdzenia przez konstytuantę która miała zostać dopiero wybrana. Zresztą wówczas ani Lenin ani nikt inny tego nie ukrywali, dla wszystkich było to oczywiste.
  2. Nowy kalendarz

    Bo cię zaszeregowali na podstawie tzw "widełek" pewnie jako asystenta, według najniższej stawki przewidzianej dla asystenta na początku pracy zawodowej. Lepiej byś wyszedł gdyby cię zaszeregowali jako owego robotnika wykwalifikowanego. Tak też robili, mnie na przykład tak zaszeregowali i całkiem dobrze na tym wyszedłem. Co oczywiście nie zmienia faktu że były to głupawe paradoksy. No i nie wiem dokładnie jak to było bo podobno istniał jeszcze przepis mówiący że jako asystent po studiach powinieneś dostać nie mniej niż średnia pracujących na tym stanowisku. PS: Słowo "weekend" to już moi starzy używali, co jest trochę zrozumiałe bo jak się mieszka w dużym mieście to każdy patrzy żeby się z niego wyrwać i kto może to to robi.
  3. Zakaz Bonifacego VIII - czego dotyczył?

    Ja się natknąłem na to kiedy się trochę interesowałem czasami Filipa Pięknego, że ta bulla była wydana z powodów które podałem wyżej. Trochę bym musiał pomyśleć gdzie to znalazłem ale tak na chybcika wystukałem frazę "Detestande feritatis" i tam pisze o szczegółach, to znaczy że bulla została zredagowana w grudniu 1299 roku, promulgowana w lutym 1300 roku i że dotyczyła przede wszystkim ekshumacji bo stwierdzała że ekshumacji można dokonać dopiero wtedy kiedy ciało obróci się w proch, czyli w praktyce oznaczało to zakaz ekshumacji. A tak poza tym to Szanowny Secesjonista po raz kolejny udowadnia że się nie docenia bo przecież frazę "Detestande Feritatis" wymienił tutaj sam Secesjonista a ja ją po prostu wystukałem. Trochę więcej wiary w siebie. Zakaz ekshumacji to raczej chyba dotyczy praktyki związanej z pochówkami.
  4. Zakaz Bonifacego VIII - czego dotyczył?

    Pewnie że do tego drugiego i raczej chodzilo tu o politykę. Przełom XIII/XIV wieku to jeszcze czasy Inkwizycji, chociaż nie srożyła się ona tak jak pół wieku przedtem. Jednak wówczas zdarzały się przypadki że właśnie pod koniec XIII wieku uznano że czyjś pradziadek, czy nawet rodzic, okazywał się być heretykiem. Jeżeli Inkwizycja to potwierdziła to zwłoki owego przodka wykopywano i palono na stosie jak na heretyka przystało. Ta ceremonia to było coś więcej niż zwykła okropność ponieważ jeżeli kogoś uznano za heretyka to konfiskowano mu majątek a zatem jeżeli pod koniec XIII wieku uznano że 50 lat wcześniej ktoś byl heretykiem to jego majątek był konfiskowany. Można sobie wyobrazić jakie to wprowadzało zamieszanie w stosunkach własnościowych bo przecież nagle, pod koniec XIII wieku, okazywało się że jakiś spadkobierca posiada swój majątek bezprawnie a jego właścicielem powinien być kto inny. Było to wdzięczne pole do intryg szczególnie dla króla Filipa IV Pięknego który był w konflikcie z papieżem. To pewnie stąd się wzięła owa bulla. Papież chciał po prostu uregulować jakoś te sprawy by takich sytuacji uniknąć. Zresztą również po śmierci Bonifacego VIII dały o sobie znać intrygi polityczne na tym tle. Niektórzy usilnie dążyli do tego żeby wykopać zwłoki Bonifacego VIII i je spalić. Oczywiście konsekwencje tego byłyby bardzo poważne bo tym samym uznano by Bonifacego za heretyka a pociągnęłoby to za sobą konsekwencje poważniejsze niż majątkowe, bo polityczne. Bez wątpienia chodzi o rok 1299. Bowiem ma to związek z konfliktem między papieżem Bonifacym i królem Francji Filipem Pięknym a początek tego konfliktu datuje sie na rok 1296.
  5. Nowy kalendarz

    Nie wiem czy zupełnie obca, po prostu trywialna i tyle. Wiem że istnieje system 3-zmianowy i 4-zmianowy. Jeżeli ten drugi nazwie ktoś 4-brygadowym to jego sprawa.
  6. Nowy kalendarz

    Trochę mnie Szanowny Secesjonista zaskoczył. Wydaje mi się oczywistym że w systemie 4-zmianowym pracowało się po 6 godzin tyle że nie potrafię powiedzieć skąd to wiem. Po prostu jak się dobę podzieli na 4 zmiany to wypada że jedna zmiana trwa 6 godzin. Ale przyznam się że tak naprawdę to system 4-zmianowy znam tylko z czyichś opowieści.
  7. Nowy kalendarz

    Ale to nie był system czterozmianowy. Jak mógł ktoś dłużej pracować na produkcji o ruchu ciągłym. Przecież gdy kończył zmianę musiał iść do domu bo przychodził jego zmiennik. Nie wiem jak może jakiś przepis być nieogólny ale te stawki o których piszesz dotyczyły pracowników dniówkowych, przeważnie z tzw. Ruchu, czyli ślusarzy, mechaników itp. gdy była jakaś poważna awaria, chociaż nie były to przypadki nadzwyczaj częste. Pracownicy na produkcji prawie nic z tego nie mieli bo na ogół wówczas pracowali na akord a przecież stawki akordowe po godzinach nie były większe, jakieś nędzne grosze mogli z tego mieć w ramach godzin postojowych, gdy takie były. No i nie wiem czy było wielu takich których nocki w niedziele radowały. Czyli po prostu zlikwidowano płacenie za te nadgodziny.
  8. Nowy kalendarz

    Tyle że imprezy typu imieniny wyprawiano przeważnie w sobotę a w grę wchodziły jeszcze na przykład wspólne wyjazdy weekendowe. W ogóle taki system pracy powodował zamieszanie w domu no i dochodziła jeszcze poważna uciążliwość że pracowało się po 6 godzin ale za każdym razem na inną godzinę się szło do pracy, kiedy praca wypadała w dzień to jeszcze jakoś uchodziło ale jeżeli w nocy to trzeba się było szybko przestawiać z godzinami snu na dzienne a wtedy zaczynały się problemy z zasypianiem itp. i zdarzało się że człowiek szedł do pracy i pracował niewyspany co było dodatkową uciążliwością, czasami gorszą od ciężkiej pracy fizycznej. Przyznam że nigdy nie pracowałem w systemie 4-zmianowym ale znałem ludzi którzy tak pracowali i na ogół sobie tego nie chwalili.
  9. Nowy kalendarz

    Stwierdzenie że system czterobrygadowy był lepszy od trójzmianowego jest bardzo orginalne. Brr. Na ogół każdy się starał od czegoś takiego wymigać choćby dlatego że nie każdemu praca w Wielkanoc czy Sylwestra się podobała, a mogło jeszcze na niego wypaść że będzie pracował na przykład w dniu imienin żony. Ten system był/jest stosowany w zakładach gdzie nie można było na sobotę i niedzielę przerwać procesu produkcyjnego. Były to tzw zakłady pracy o ruchu ciągłym.
  10. Radziłbym znaleźć inne przykłady i jeszcze raz sobie to wszystko przemysleć bo twierdzenie że w III Rzeszy nie-aryjczycy mieli przywileje jest tak sensacyjne że tego wymaga.
  11. Trochę namieszaliście. Przecież te opisane przez was przypadki i niejasności wynikają z bałaganu prawnego który jest normalny jeżeli stosuje się prawo wybiórczo tzn do jednego obywatela takie, do drugiego inne a tu jeszcze dochodzi stosowanie czegoś w rodzaju zbiorowej odpowiedzialności czy nawet wykorzystywanie zakładników. Bo czym jest na przykład wywieranie na syna nacisku żeby dzielnie walczył przez groźbę wobec jego rodziców, czy rodzica. Oczywiście jeżeli ktoś miał za sobą poparcie jakiejś potężnej osobistości, nawet nie koniecznie Hitlera czy Goeringa, to mógł sobie na wszystko gwizdać. W końcu należy pamiętać o definicji władzy, że ma ją ten kto może zmieniać prawo a taki Goering i paru innych, nie wspominając o Hitlerze, ją mieli. Co do mischingów to z tego co wiem nie mogli oni zajmować kierowniczych stanowisk co wcale nie znaczy że nie było odstępstw od tej reguły. Na przykład 25% Żydem był Mannstein. Ciekawy jest przypadej Heydricha który miał babcię Żydówkę ale to starannie ukrywał. Poza tym wielu Żydów, i to wcale nie mischingów, zostało przyjętych na służbę do Abwehry przy czym decyzje w tej sprawie podejmowali podrzędni urzędnicy RSHA, wcale nie jacyś dygnitarze, tyle że na wniosek Canarisa. Taki na pewno mógł załatwić sobie żeby jego rodzina miała spokój. Oczywiście to wszystko było kruche bo zależało od kogoś tam. To pewnie ten chaos prawny doprowadził do konferencji w Wansee gdzie podjęto makabryczne decyzje których najgorliwszym rzecznikiem, tak nawiasem mówiąc, był Heidrich, w końcu misching.
  12. Przydomki władców

    Pomyliło mi się i zamiast 15 napisałem 21. Oczywiście że podczas bitwy pod Poitiers Filip Śmiały miał niespełna 15 lat ale księstwo burgundzkie mógł objąć dopiero po osiągnięciu pełnoletniości a tą osiągano wówczas w wieku 21 lat i dlatego oficjalnie diukiem Burgundii został dopiero w 1363 roku. Nie zmienia to jednak faktu że nadanie mu tego księstwa było zadośćuczynieniem za jego niezwykle chwalebną postawę pod Poitiers i to tam uzyskał swój przydomek „Śmiały”. Jego następcy przyjęli podobne przydomki: Nieustraszony, Zuchwały. Zapewne chodziło im o podtrzymywanie legendy która narodziła się pod Poitiers a którą wykorzystywali również w celach politycznych, bo nie dość że stali się najpotężniejszymi wasalami króla Francji to jeszcze często stawali na czele opozycji baronów by móc dyktować owemu królowi warunki polityczne. A ta legenda im w tym pomagała. Prowadzili bardzo skuteczną politykę i z czasem stali się panami bogatych prowincji a Burgundia stała się potężnym państwem omal najpotężniejszym w Europie zachodniej które niewiele sobie robiło ze swego suwerena, króla Francji. Poddani bez szemrania płacili tam podatki a szlachta również bez szemrania stawała na wyprawy. Nic zatem dziwnego że ostatni z diuków Burgundii Karol Zuchwały zaczął marzyć o koronie cesarskiej. Podobnie jak jego przodkowie był raczej typem rycerza i jak na rycerza przystało rozstrzygnięć politycznych szukał na polu bitwy. Gdyby udało mu się zrealizować swe zamiary, realne zresztą, to Burgundia stałaby się najpotężniejszym państwem europejskim przytłaczającym swą potęgą królestwo Francji i historia Europy potoczyłaby się inaczej. Jednak Zuchwały trafił na niezwykłego przeciwnika, króla Francji Ludwika XI, który różnił się do niego przede wszystkim tym że nie przejmował się etosem rycerskim. Dla Ludwika wojna była niepewną sprawą i unikał jej, wolał intrygi polityczne. Obydwaj mieli pieniądze z tym że Zuchwały werbował za nie najemników natomiast Ludwik XI przeznaczał je na prowadzenie polityki. Trudno mieć pretensje do Zuchwałego że wydawał pieniądze na najemników bowiem w XV wieku tak prowadzono wojny ale obróciło się to przeciwko niemu bo przegrał ponieważ ci najemnicy go zdradzili, w dużej mierze z powodu pieniędzy Ludwika XI który również w nich inwestował. Ludwikowi XI zdrada otoczenia nie dała się we znaki bowiem nie ufał ludziom w ogóle. Natomiast jego wygrana to przełom w historii Europy i to nie tylko zachodniej. Dla mnie datą kończącą średniowiecze nie jest zdobycie Konstantynopola przez Turków. Wówczas miasto to było już peryferiami Europy, stale zdobywane przez kogoś i jego zdobycie w 1453 roku przeszło w Europie prawie bez echa. Natomiast za koniec średniowiecza powinno przyjmować się stoczoną 5 stycznia 1477 roku bitwę pod Nancy gdzie Zuchwały, ostatni diuk burgundzki, poniósł klęskę i zginął. Po tej bitwie Europa nie była już taka sama. Z jej mapy zniknęła Burgundia, potężne państwo, ponieważ w tej bitwie wyginęła burgundzka szlachta która wiedziała jak to państwo obronić. Odtąd ton dziejom Europy zaczęły nadawać dwa rywalizujące ze sobą państwa: Francja oraz monarchia Habsburgów a ci drudzy odegrali przecież rolę również i w naszej historii, czyli w historii Europy Środkowej. Rozpoczął się konflikt niemiecko-francuski i według mnie twierdzenia że zakończył się on w 1945 roku czy też po utworzeniu UE są za daleko posunięte. Zakończyła się też epoka etosu rycerskiego kojarzonego ze średniowieczem. Przecież owa szlachta burgundzka która wyginęła pod Nancy była również nośnikiem wartości tego etosu. Było w tym niewątpliwie wiele propagandy ale też i wiele prawdy bo nie można chyba powiedzieć że ten głoszony przez nich etos rycerski był podyktowany tylko względami propagandy politycznej. Niewątpliwie, a przynajmniej do pewnego stopnia, kierowali się nim naprawdę bo przecież pozorowanie też ma swoje granice. Zwycięski Ludwik XI w niczym już nie przypominał średniowiecznego władcy, pierwszego między równymi wśród szlachty idącego na jej czele do walki. Ale pokrętne intrygi i metody jakie stosował wywarły piętno również i na jego psychice i to doskonale obrazuje historyczne zmiany do jakich wówczas doszło. Francuski kronikarz Commines opisuje to tak: Nic dziwnego zatem, że nawiedzały go [Ludwika XI] różne myśli i sądził że ma się go dość. To prawda że był znienawidzony nawet przez wielu swoich wychowanków którym wyrządził wiele dobrego. […] Żył otoczony domownikami i 400 łucznikami. Do Plessis du Parc, gdzie przebywał mogło wejść tylko niewielu. Łucznicy codziennie, licznie pilnowali bramę i patrolowali okolicę. Wewnątrz nie kwaterował żaden wielki pan, ani żadna wielka osobistość. Mógł tam wejść jedynie jego zięć. Zamek był należycie obwarowany i zabezpieczony przed nagłym atakiem. Niektórzy gdzieś tam w czterech ścianach wymienili co prawda czasem kilka słów, przyznając że warto by wejść do Plessis by przyspieszyć bieg spraw, które szły wolno, na nic się jednak nie ośmielili. I zrobili mądrze bo zamek był dobrze zabezpieczony. Jednak skutki były takie że tak wielki przecież król, miał w końcu do dyspozycji tylko niewielkie podwórko po którym mógł się przechadzać, a i to nie zawsze ośmielał się z niego korzystać. Jeżeli miejsce w którym przebywał było mimo wszystko większe niż zwykłe więzienie, to również i on był kimś większym niż zwykły więzień. Często zmieniał pokojowca i innych, mówiąc, że natura cieszy się z nowości. Dla towarzystwa obcował z jednym czy dwoma, których trzymał przy sobie. Byli to ludzie niskiego stanu i raczej złej sławy, tacy którzy mogli przypuszczać, że po jego śmierci pozbawieni zostaną wszystkiego, co zresztą miało miejsce. Pewnie składali mu raporty z tego co do nich pisano lub im mówiono. Słuchał przede wszystkim o sprawach dotyczących bezpieczeństwa państwa i jego obrony. Chciał tylko jednego: z każdym mieć pokój lub rozejm. Swemu lekarzowi dawał 10 tys. ecu na miesiąc. Dużo ziemi dawał kościołom, za dużo i przez to nie zawsze dotrzymywał przyrzeczeń. Po Ludwiku XI królowie Francji nie mieli już przydomków.
  13. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Pewnie nie wszyscy skoro w w.w słowniku języka francuskiego słowem roman określono język jakim mówiono przed językiem starofrancuskim. I nie jest to wzięte tylko z XIX wieku ale również z XII. Pisząc to milcząco zakładałem że ten co czyta ma jakieś rozsądne pojęcie o tym czym jest dokument. Otóż w naszym przypadku chodzi o pisemne świadectwa zajścia jakiegoś zdarzenia. Przy czym na ogół wszędzie można przeczytać że przysięgi strasburskie są dokumentem mającym znaczenie tylko dla języka francuskiego jako akt jego narodzin, co jest sporym uproszczeniem zważywszy na to co wcześniej o tym napisałem, natomiast o traktacie w Verdun wszyscy twierdzą że jet to pierwszy doniosły akt w historii Francji.
  14. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Tam jest napisane raz że to tekst, drugi raz że dokument. Jeśli chodzi o tekst to dokument dokumentowi nierówny. Jeden, na przykład traktat w Verdun, wymagał precyzyjnego języka, inny nie. Wygląda na to że jednak nie jest prawdą iż jest to najstarszy tekst napisany w języku roman bowiem na przyklad włoski filolog Aurelio Roncaglia znalazł tekst napisany w tym języku a pochodzący chyba z 740 roku. Możliwe że coś jest o tym pod frazą "Le plus ancienne texte dans une langue romane - Persee" ale ja nie mam czasu teraz tego szukać. W każdym razie gdzieś czytałem że najstarszy tekst w języku roman, przynajmniej znany, pochodzi właśnie z tego okresu, w każdym razie z pierwszej połowy VIII wieku. A ja proponowałem Szanownemu Secesjoniście by dowiedział się co oznacza słowo roman bowiem na moją uwagę że: ...napływ obcych ludów do Galii zaczął się w IV, V wieku i to z pewnością miało wpływ na język jakim się w Galii posługiwano. Zapytał jaki to ma związek z łaciną. Otóż język roman, jakim się wówczas w Galii posługiwano, to inaczej potoczna łacina. Zatem związek ma. W słowniku Le Petit Robert jest ono tak zdefiniowane: 1.roman [ʀɔmɑ̃]nom masculin ÉTYM. finXIIe ;1135 romans◊v. 1125 ronmanz ;latin médiévalromanice« en langue naturelle », deromanus« romain » Famille étymologique ⇨ ROMAN.  I  LE ROMAN.LANGUE(1135« languecommune » : le français d'alors [ancien français], opposé au latin ;XVIe, en ling.)LING.Langue courante, populaire, issue du latin populaire oral, parlée autrefois en France(le latin écrit étant la langue savante) et antérieure à l'ancien français.➙ gallo-roman.Une décision du conciledeTours(813)invite les prêtres à prêcher en roman et en germanique. ◆ (1870)Langue latine vulgaire parlée dans les pays romanisés(la « Romania ») ; ensemble des langues romanes entre le veet le ixe siècle. © 2018 Dictionnaires Le Robert - Le Petit Robert de la langue française. Treść przemowy się nie zachowała. wiadomo tylko że przemawial i co mniej więcej mówił. Zachowała się tylko rota przysięgi, i to w odpisach.
  15. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Problem w tym że ja nie jestem naukowcem. I chociaż nie uważam żebym przez to wiele stracił to jednak jestem pod wrażeniem uwag Szanownego Secesjonisty. Rozumiem nawet że komuś o duszy naukowca 1,5 roku różnicy w dacie powstanie języka francuskiego może zrobić różnicę, chociaż pewnie są i wcześniejsze teksty w tym języku. Szkoda jednak że swojej dociekliwości Szanowny Secesjonista nie posunął dalej. Co do mnie to odnośnie Przysiąg Strasburskich nie byłem specjalnie dociekliwym ale kiedy się z tym zetknąłem to były one określone słowem "discours", czyli przemowa. Pewnie niejeden z w.w profesorów też by je tak określił. Bo trzeba by się zapoznać z tym co się stało w Strasburgu 14 lutego 842 roku. Tam dwaj królowie wystąpili przed swoimi poddanymi z przemowami w których objaśniali swoje zamiary itp. Miały one raczej charakter propagandowy a w ramach tych przemów każdy z nich zlożył przysięgę. Oczywiście tekst tej przysięgi był spisany i można uznać że jest to dokument ale nie można wydarzeń z lutego 842 roku nazwać dokumentem. Tak samo jak nie można nazwać dokumentem przysięgi Kościuszki z marca 1794 roku. Przecież już dzieci w szkole podstawowej uczą się że to było: " na krakowskim rynku wszystkie dzwony biją itd... Pewnie że istnieje dokument zredagowany przez Kościuszkę i przez kogoś jeszcze w którym jest treść tej przysięgi, ale z racji istnienia tego dokumentu nie można go utożmiać z całą uroczystością jaką w rzeczywistości była przysięga Kościuszki. A tak swoją drogą to nie wiem dlaczego, Szanowny Secesjonista, nie posunął swoich refleksji jeszcze dalej i nie zauważył innych różnic (oprócz czasowych) między przysięgą Strasburską a pokojem w Verdun. Przecież pobieżna analiza pozwala zauważyć że te pierwsze wynikały z potrzeb propagandowych, natomiast pokój w Verdun był wynikiem rozmów i przemyśleń jakie miały miejsce gdzieś w ciszy między 4 ścianami (wówczas nie można chyba mówić o gabintetach) a przecież inaczej redaguje się tekst propagandowy a inaczej traktat pokojowy. Nie uważam, broń Boże, żeby Szanowny Secesjonista nie wiedział co pisze ale radziłbym przyjrzeć się poniższemu zdaniu napisanemu prze Szan. Sec. "Ce texte a été rédigé en 842 par deux petit-fils de Charlemagne. C'est le plus ancien document écrit en roman" i dowiedzieć się co oznacza słowo "roman". Tu to się zgadza. Dla mnie ów termin jest nie tylko obcy ale i podejrzany. Nie będę pisał dlaczego bo chcę oszczędzić Szan. Sec. używania funkcji [ciach]
  16. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Ma to że podstawowym wyróżnikiem ludu czy jakiejś grupy etnicznej jest język jakim się ten lud czy ta grupa etniczna posługuje a stopień rozwoju na którym dany język się znajduje można określić czy używa się go na przykład w dokumentach których napisanie wymaga sporej precyzji językowej. No cóż mam kolejny dowód na to że Szanowny Secesjonista się tu na wszystkim zna. I to niebagatelnie. To przecież, o ile mnie pamięć nie myli, Szanowny Secesjonista robił na ten temat wykład na tym forum przy okazji omawiania jakiegoś hipotetycznego zabójstwa grabiami. Wiem że tak było ale trudno mi podać skąd to wiem, czy nawet jakieś konkretne przykłady. Tak samo zresztą nie potrafiłbym powiedzieć skąd wiem że woda to jest H2O. W każdym razie napływ obcych ludów do Galii zaczął się w IV, V wieku i to z pewnością miało wpływ na język jakim się w Galii posługiwano. Nie wiem kto to stwierdził ale na ogól wszędzie można coś takiego przeczytać. W roku 842 mamy do czynienia z przysięgami strasburskimi i to nie jest żaden dokiument. Owe przysięgi można przyrównać do przemówienia wygłoszonego do własnego ludu. Dzisiaj to może i nawet z przemówienia robi się traktat czy ustawę ale nie wtedy. Każdy mógł napisać przemówienie ale nie każdy zredagować traktat. To drugie wymagało wówczas pewnej pogłębionej znajomości języka i precyzji wysławiania się. Poza tym jeżeli mówimy o pierwszych tekstach w języku francuskim to znane są również wcześniejsze niż te z 842 roku, co nie znaczy że nie było jeszcze wcześniejszych o których pamięć w mrokach dziejów zaginęła.
  17. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Po prostu zajmowała mnie o tyle o ile było mi to było potrzebne dlo zrozumienia dziejów owego okresu. Poważnie. Nie mam co prawda pojecia czym jest morfologia języka. Jak dotąd słowo morfologia kojarzyło mi się wyłącznie z medycyną ale miałem również pewną wyrobioną opinię o reformach lingwistycznych Karola Wielkiego, chociaż mało o nich wiem, a to co wiem to przede wszystkim na podstawie skutkow jakie spowodowała i da się to streścić w paru zdaniach. Tak w skrócie: Karol Wielki istotnie chcial wprowadzić możliwie nieskażoną łacinę i wszystkie na przykład dokumenty były oczyszcane z wszelkich ułomnosci językowych itp. Skutek tego był jednak taki że zaczęto mieć trudności z rozumieniem tych tekstów. Dlatego obok tekstu oficjalnego, napisanego klasyczna łaciną zaczęły pojawiać się tłumaczenia na stosowne dialekty. Wkrótce te tłumaczenia na dialekt były bardziej znane niż łacińskie oryginały. Takim pierwszym tego znanym przykładem jest traktat z Verdun. Miał on jeszcze o tyle znaczenie że był zrozumiały tylko dla części ludności monarchii karolińskiej, tej akurat która później weszła w skład królestwa francuskiego. Ale dużo by o tym pisać. Napisałem wyżej że sprawa karolińskich reform językowych jest mi mało znana, chociaż uważałem że wystarczająco dla zrozumienia tego okresu. Dlatego poprosiłem Szanownego Secesjonistę żeby podzielił się ze mna swymi wiadomościami w nadziei że dowiem się czegoś ciekawego. I znowu dowiedziałem się czegoś o sobie. Dobre i to. Ale o reformie karolińskiej też bym chętnie coś usłyszał. W każdym jednak razie trzeba mieć trochę pojęcia o sytuacji etnograficznej ówczesnej Galii. Otóż od V wieku osiedlali się tam Wizygoci, Burgundowie, Frankowie i Alamanowie. Spowodowało to mozaikę etnograficzną. Każdy rządził się według własnego zwyczaju. Przemyślne prawo rzymskie zastąpiono uproszczonym prawem zza Renu przy czym ludność galijska rządziła się nadal swoimi prawami. Kodeks germański nigdy nie był jej narzucony silą. Najlepiej znanym prawem barbarzyńców jest prawo salickie ale nie było jedynym, było jeszcze prawo Franków Ripuaires, Burgundów, Prawo Wizygotów. Z chwilą kiedy pojawiły się tłumaczenia dokumentów na lokalne dialekty władza centralna czyli króla nie była w stanie emitować ogólnych zarządzeń i od końca IX wieku żaden władca nie wydał ani jednego tekstu legislacyjnego. O wszystkim decydował zwyczaj. W czasach Hugo Kapeta w dokumentach pojawia się słowo „zwyczajowe” (franc. coutume, łac. consuetudo). Ponieważ nie istniały spisane prawa to tylko pamięć ludzka zachowywała owo prawo zwyczajowe, którego jedynym kryterium oceny stają się kolektywne świadectwa. Na dodatek każdy poddany mógł podlegać różnym systemom prawnym. Dawało to oczywiście ogromne pole do popisu znawcom metod diachronicznych i synchronicznych. Ale to wszystko prowadziło do ogromnego bałaganu do administracyjnego rozdrobnienia a zawiklania pogłębiały się z pokolenia na pokolenie, szczególnie w odniesieniu do spraw własnościowych i spadkowych. HISTORIA MAGISTRA VITAE. Tutaj potrzebne pewne wyjaśnienie. Tekst legislacyjny (po francusku text legislatif) to chyba to co dzisiaj nazywa się rozporządzeniem. Ja chyba wyraźnie napisałem że owe zamierzenia Karola Wielkiego doprowadziły do narodzin języka francuskiego, mozliwe ze wbrew jego woli, ale jednak. PS. Temat jest niezwykle obszerny a napisałem o nim w paru zdaniach i niewątpliwie może pewne sprawy należałoby jeszcze dodatkowo wyjaśnić.
  18. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Jak zwykle Szanowny Secsjonista trochę nie cdocenia samego siebie. Przecież odpowiedź na to pytanie zna. Bowiem już na nie odpowiedział. Pewnie problemy językowe istotnie były. Świadczy o tym chociaż kronika Grzegorza z Tours. Był to przestawiciel elity gallorzymskiej ur. w 540 roku a mimo to jego łacina była mocno niedoskonała, a przecież był to dopiero VI wiek. Z czasem to się pewnie jeszcze pogarszało, chociaż tragedii nie było bowiem na przykład prawo salickie było prawem zwyczajowym i mogło się bez dokumentów obejść. Na przykład spadek przekazywano tam na podstawie tzw. affatomii. Polegało to na tym że spadkodawca wskazywał spadkobiercę za życia wyznaczając pośrednika ktoremu przekazywal majątek itd. Czy może Szanowny Secesjonista wie coś więcej na temat działalności owego Alkuina i jej skutków. Nic o tym nie wiem a byłbym ciekaw. Bo może się wydawać że Karol Wielki strzelił sobie w stopę ponieważ juryści zaraz wykorzystali to ujednolicenie języka by zredagować Traktat w Verdun (oczywiście jako eksperci) który doprowadził do rozbicia monarchii Karola Wielkiego na coś w rodzaju dzielnice i w ten sposób zburzyl jego wielkie dzieło. Wtedy nie było jeszcze Stanów Generalnych i nie mial im kto powiedzieć "Panowie! Co wy robicie?". Gdyby ujednolicenie języka Alkuinowi się nie powiodło to i spisanie takiego traktatu byłoby niemożliwe i może monarchia karolińska by przetrwała nienaruszona.
  19. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Jakieś odrodzenie łaciny w ówczesnej Galii to było zawracanie kijem Wisły. Już chyba w VII wieku straciła ona tam kontakt z językiem pisanym. To znaczy mówiono nią ale mało kto czytał teksty łacińskie. Stąd chyba próby unifikacji języka. Ale zważywszy na następstwa tej unifikacji, widoczne chociażby w owym traktacie w Verdun, to wyszedł z niej język francuski.
  20. Karolińska reforma języka łacińskiego

    Udaną to może do pewnego stopnia i była ale czy monarchia Karola Wielkiego na tym dobrze wyszła to nie jest takie pewne. W końcu pierwszym znanym dokumentem spisanym w języku francuskim był traktat w Verdun z 843 roku który monarchię Karola Wielkiego podzielił.
  21. Przydomki władców

    Tutaj to wchodziło w grę coś co można nazwać mitem założycielskim a wiąże się on z bitwą pod Poitiers w 1356 roku która skończyła się niebywałą klęską Francuzów a król Francji dostał się tam do niewoli angielskiej. Jednak w tej bitwie wyróżnił się młodszy syn króla Francji, 21-letni wówczas Filip Śmiały. Gdy starsi synowie króla uciekli z pola bitwy on walczył do końca u boku ojca. Po bitwie zaś pozostał przy nim, ciężko rannym, by go pielęgnować. Był to piękny przykład działania kodeksu rycerskiego. W nagrodę za tą wspaniałą postawę król Jan II Dobry nadał mu w 1363 roku Burgundię. Było to zadośćuczynienie za jego odwagę i poświęcenie, powszechnie akceptowane, bo przecież odwaga rycerska została po królewsku nagrodzona a to było bardzo w guście epoki. W ten sposób Filip Śmiały dał początek młodszej linii Walezjuszy, tak bardzo przywiązanej do kodeksu rycerskiego, czasami nadmiernie. To właśnie te okoliczności uzyskania przez niego księstwa uczyniły ich takimi. Niewątpliwie zasługiwał na swój przydomek bo już od 15-go roku życia dawał dowody swojej odwagi. Później rycerze burgundcy brylowali na wszystkich turniejach rycerskich. Tak nawiasem mówiąc to ów piękny postępek był ze strony króla, Jana II Dobrego, błędem politycznym. We Francji powstało bowiem niepodlegle państwo, niby wasalne ale prawie równe potęgą królestwu Francji i tak się złożyło, że przeznaczeniem tego nowego organizmu państwowego był konflikt z królestwem Francji. Przy czym nawet i te przydomki narobiły im problemów. Takiemu Janowi Nieustraszonemu często przypominano że jest nieustraszonym i przez to narobił sporo głupstw. Zresztą i koniec ostatniego z tej dynastii, Karola Zuchwałego, był fatalny. Zginął w 1477 roku w bitwie, chyba zdradzony chociaż pieniędzy nigdy mu nie brakowało. Możliwe że do jego zguby przyczyniły się rycerskie cnoty jakie kultywował. Były na nic w konfrontacji z politycznymi i dyplomatycznymi talentami jego wielkiego przeciwnika Ludwika XI.
  22. Podobna symbolika państwowa (i miejska)

    Ale tam również pisze tak: Mais l'histoire de la Croix de Hongrie, ne se militera pas au Royaume Magyar. L’évêque Thomas de Hierapetra, fit don de quelques fragments tirés de la Vraie Croix, au croisé Jean II d’Alluye qui avait conservé la Crête aux Chrétiens. Ce chevalier apporta cette croix en Anjou en 1244 et la confia aux moines Bernardins de la Boissière, à Denezé sous le Lude. Pendant la guerre de Cent ans, les Anglais et les routiers pillent les campagnes Angevines. Pour soustraire la relique à leurs convoitises les religieux la confient à la protection du duc d'Anjou. Le 12 juillet 1359, le duc Louis Ier, second fils du roi Jean Il le Bon, l'expose dans la chapelle du château d'Angers. Quelques années passent. Le duc décide de décorer la Croix d'une parure de joyaux. Les orfèvres du roi Charles V placent sur chaque face de la Croix un Christ en or massif, surmonté d'un médaillon frappé d'un agneau sur une face, d'une colombe sur l'autre. Le sommet du montant et les extrémités des traverses sont gainées d'or pur, la base sertie dans un socle de vermeil. Dix-sept rubis et dix-neuf saphirs en cabochon ornent les branches, la croisée supérieure et le socle. Le duc Louis Ier érigea en son honneur une confrérie et un ordre, l'Ordre de la Croix. Certains auteurs ont considéré cette Croix comme l'origine de la Croix d'Anjou Później jest natomiast:La famille d’Anjou de Naples, en accédant au trône de Hongrie au XIVe siècle adopta la Croix de Hongrie comme emblème. Louis d’Anjou adopta la croix double en la faisant figurer sur son étendard. Elle devint ainsi la Croix d’Anjou Tutaj pisze wyraźnie że krzyż Andegaweński (Anjou) narodził się w chwili kiedy Ludwik Węgierski (ten nasz) przyjął go na swoich sztandarach. Gwoli ścisłości to jest to krzyż zrobiony z kawałków Prawdziwego Krzyża. Gwoli scisłości to włości owego Jean II d'Alluye były w księstwie Anjou a on sam był wasalem diuków d'Anjou. Można również przeczytać że za ten krzyż zapłacili diukowie d'Anjou. Możliwe że obie wersje są prawdziwe. Cena jaką zapłacono za ten krzyż wynosiła ok 42 kg srebra i wątpliwe żeby klasztor było stać na zapłacenie takiej sumy. Najprawdopodobniej diukowie Anjou nałożyli specjalny podatek na ten cel który poddani łatwo zaakceptowali i stąd nieporozumienia, czy były to pieniądze diuków czy datki dla klasztoru. Była to dość powszechna praktyka w okresie wypraw krzyżowych. Wielu stamtąd nie wracało a ci którym się to udało wracali zrujnowani ale przywozili ze sobą relikwie i sprzedaż tych relikwii pozwalała im niekiedy wybrnąć z długów zaciągniętych na wyprawę. Wystawił ją w kaplicy w Angers, czyli w siedzibie diuków d'Anjou. Angers można uważać za stolicę tego księstwa. Znajdowała się ona ok. 50km od klasztoru Boissiere gdzie ją przechowywano dotychczas. Ale ten krzyż zaczęto szczególnie promować na początku lat 1360-tych a jest to niewątpliwie związane z sytuacją w rejonie Morza Śródziemnego która się tam komplikowała i nasz Ludwik Węgierski powrócił do starych andegaweńskich marzeń, czyli marzeń o zdobyciu Konstantynopola. To pewnie wówczas przyjął ów krzyż do swoich barw, co zresztą w.w tekst raczej potwierdza. .
  23. Podobna symbolika państwowa (i miejska)

    Pisze tam że za panowania Beli IV krzyż dwuramienny wrócił chociaż na ilustracjach tego nie widać. Jednak dalej pisze coś co nie bardzo się z tym zgadza bowiem jest tam że symbole przyjęte przez Węgrów w połowie XIX wieku byly symbolami przyjętymi w XIV wieku przez Ludwika Wegierskiego (czy też Louis I d'Anjou, jak kto woli) a przecież ten panował po Beli IV. Sprawa była pewnie delikatna bowiem nie bardzo wypadało w Austro-Węgrzech przyznawać się że wzięto symbole władcy francuskiego i to jeszcze z krzyżem którego relikwie znajdują się we Francji, czyli w kraju z którym stosunki Habsburgów nie zawsze były najlepsze. Dlatego dorobiono teorię że symbolika została przejęta również od Beli IV i tyle. No bo do Ludwika Węgierskiego przyznają się 3 narody. Polacy bo jego matką była Elżbieta Łokietkówna i byl królem Polski, Węgrzy bo za jego czasów Wegry stały u szczytu potęgi ale też i Francuzi, którzy określają Andegawenów jako władców francuskich.
  24. REG[ina] INF[ans] POLO[niae] znaczy dosłownie: królowa dziecko polski. Infans to po łacinie dziecko. Infantka to po hiszpańsku byłoby infanta. Te 3 słowa można by przetłumaczyć jako: królowa z Domu Polskiego.
  25. Pewnie w dokumentach była określana jako "Anna dei Grazia... itd." W Polsce mówiono o niej pewnie Anna i nikomu się nie potrzebowała przedstawiać bo każdy wiedział kim jest. Za granicą mówiono pewnie o niej jako Anna z Polski i każdy wiedział że jest dziedziczką tronu polskiego. A ów Przeździecki i Naruszewicz są mi nieznani. A Szanowny Secesjonista wie co oni tam o tym pisali?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.