
Marcin
-
Zawartość
304 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Posty dodane przez Marcin
-
-
Hehe, była kara dla Spartiaty, który wyruszył na wojnę bez zbroi i nagolenników - 1000 drachm.
Co do potworów, to oczywiście Estro takowych nie było podobnie jak słoni i nosorożców...
-
Ceny pochodzą najprawdopodobniej z Pompei z czasów wielkiego wybuchu. Trudno o inną możliwość zachowania się takiego dokumentu.
Miar niestety nie znam, a faktycznie miło by było się z nimi zapoznać...
-
Atakować od frontu falangę? Niezbyt ciekawa perspektywa. lepiej wieśniaków wystrzelać, albo flankować, na ile to możliwe...
-
Ależ warto!!! W każdym razie moim zdaniem warto, ale pod warunkiem, że nastawisz się na film fantasy. Sam oglądałem dwa razy i dalej uważam, że ujęcia są genialne. jeśli jednak chciałeś pójść na film tylko z powodu historii - faktycznie nie mas z czego tam szukać...
-
Najszybciej poszło mi chyba z Katarynką. Nie będę podawał czasu, bo chyba sam tytuł tłumaczy, że nie było to trudne.
Zwykle zawrotne tempo zykuję tylko przy naliczaniu dobowym, ale naliczanie godzionowe znacznie osłabia owe statystyki. Z czego to wynika? Jestem człowiekiem niecierpliwym i jeśli zakończenie książki bardzo mnie interesuje, to zaczynam czytać książkę jako nocny Marek, a kończę jako ranny ptaszek... bez przerwy między oba stanami. Nie spotkałem jeszcze tytułu, który by przetrwał taką sesję (naturalnie mówimy tu o książkach odprężających typu fantasy, a nie o encyklopediach czy "Podstawy Wyższej Matematyki - wszystko w lewnie dwu tysiącasch stron"
).
-
Jakoś jedna "kopia zapasowa" gry, którą teoretycznie (w każdym razie kiedyś, nie wiem, czy coś w prawie się ruszyło) mamy prawo wykonać ze względu na niewielką trwałość płyty, wpadła mi w ręce. Niestety zdegustowany podejrzanymi błędami z czcionką - grę porzuciłem. Jakoś specjalnie mnie nie ciągnie, bo grafika tylko trochę lepsza, ale silnik wciąż ten sam, a ja tak lubię starożytność, że dalej działam na RTW.
-
Zgadza się. Michał Korybut Wiśniowiecki też zachwycającyh statystyk nie miał.
Jednak niekoniecznie musiało to wynikać z błędności instytucji 'liberum veto". Wina raczej leżała po stronie sprawującego władzę - króla. Dlaczego? Żeby to w pełni zrozumieć nalezy zrozumieć dokładnie problem związany ze zrywaniem sejmów. Otóż raczej nie zdarzało się, żeby zrywano ot tak sobie wedle czyjegoś widzimisie. Dlaczego? Kto zwykle zwoływał obrady? Król. A jak zwoływał, to chciał raczej coś przepchnąć i zwykle takiemu zależało. Magnaci osobiście woleli nie zrywać sejmu, gdyż groziło to popadnięciem w niełaskę. No może niekoniecznie w niełaskę, a dokładniej w nieprzychylność króla. Wykorzystywali więc biednych szlachciców, którzy jedyne co posiadali to własne herby. Taki za paniędzo zrobi wszystko, tyle że zleceniodawca winien być wpływowy i gwarantujący bezpieczeństwo, gdyż stronnictwo króla było gotowe zarżnąć delikwenta. :Djeśli zatem sejmy zrywano, to znaczy, że albo nie były specjalnie iostotne, albo bardzo wielu było przeciwnych, a władca nie posiadał autorytetu (olewał swoja pracę
). Tak to wyglądało w praktyce wedle relacji jednego z, nie chcę skłamać, chyba francuskiego dyplomaty wysłanego na "zwiady". Gdzieś miałem ten tekst, ale mi zaginął...
-
Niewątpliwie berdysz jest imponującą bronią. Ale na przykład nie ma zastosowania z konia, lub ścisłym szyku (jak tu się tym zamachnąć???).
Halabarda jest tu lepsza o tyle, ze w ostatecznosci można było nią dźgać, co znaczącej przestrzeni w zasadzie nie wymaga.
-
Zalezy kim bym był i z kim miałbym walczyć. Jeśli z ziemi przeciw konnemu, to wiadomo - halabarda. Jeśli z konia, to znów zalezy czy 1 vs 1 (no to kopia), czy bitweny zgiełk (stosunkowo krótka włócznia).
mnie jednak zachwyca pomysłowości dopracowanej halabrdy. Takiej z obowiązkowy, hakiem do zrzucania delikwenta z konia.
-
Mi się kiedys obiło o uszy, że gapi szczególnie dużo było na okolicznych drzewach. gdzie to było? Nie wiem. Zapewne w jakiejś ksiażce, ale teraz jużnie pamietam dokładnie...
-
To wnioskuję, że jako noworodek nie miałeś zadnych widocznych wad,a w późniejszym wieku dosyć dobrze się rozwijałeś fizycznie...
Inaczej byłbyś w owych czasach martwy i tak bardzo owo wychowanie by Ci się nie podobało.
-
Może i ogólnie rzecz biorąc jesteśmy mądrzejsi od mieszkańców Zachodu, jednak co nam po tym?Nie chcę być nieuprzejmy w4w, ale jednak ja odczuwam na tę myśl pewną satysfakcję...
Ponoć potem łatwiej z takich powodów o pracęna znienawidzonym zachodzie, za którą wypłaca się pencję wypłacaną za znienawidzone euro...
IMHO nikt tu nikogo nie przekona, ale i tak przypomnę, że dobrze, iz historia jest w szkołach. :roll:
-
Heart of Iron słyszałem że niezłe ale nie wiem skąd wziąc.Gdybyśmy łamali prawo, tobyśmy polecili eMule, BitTorrent, albo inny sposób na darmowe pobranie plikówz internetu, ale nie łamiemy, więc nie polecamy...
-
Oto jedna z recenzji oceniona przez kogoś na 11/10 (odjęto punkty za wulgaryzmy [wygwiazdkowane]). Ciekawa...
Dziś obejrzałem sobie film pod tytułem "300". Gdybym miał go oceniać w kategorii filmu fantasy dostałby 7/10, może nawet 8/10. Niestety film ten traktuje o historii oceniłem go więc jako film historyczny a raczej pseudohistoryczny. 3/10 a ocena jest tak wysoka tylko dlatego, że sceny walk są świetne. "Matrix" się chowa. Gdyby nie walki ocena oscylowałaby gdzieś w okolicach -1/10 albowiem film bije wszelakie rekordy głupoty. Dostajemy bowiem cały zestaw niehistorycznego uzbrojenia (wyjątkiem są tu hełmy Spartan, które pojawiają się nagle z powietrza. Spartanie opuszczając Spartę mają bowiem włócznie, tarcze, miecze, płaszcze, majtki i zalatujące klimatami sado-maso skórzane uprzęże na klatach a dochodząc na miejsce bitwy mają jeszcze hełmy), szarżującego nosorożca wielkości słonia, zaimportowane z "Powrotu Króla" karłowate mumakile (bo te stworzenia to ze trzy razy większe od słoni afrykańskich były), wojownika perskiego stanowiącego mieszankę trola górskiego (wzrost) z uruk-haiem (ogólna uroda), pantofelkiem (inteligencja) i kundlem burym (zdolności do artykułowanej mowy). Oprócz tego dostajemy Kserksesa, który jest gorącym fanem piercingu i kolczyków ma więcej niż Michał "Rudy Wyjec" Wiśniewski a oprócz tego występuje w stroju rodem z filmów o tematyce homo-sado-maso. Mamy dalekiego przodka Edwarda Nożycorękiego, który zamiast rąk ma dwa nagie miecze (ciekawi mnie jak on sobie, za przeproszeniem, d*** podciera), mamy wojowników ninja w srebrnych maskach, którzy są Nieśmiertelnymi - elitarną gwardią Kserksesa. Dalibóg, nie wiem zresztą czemu oni są elitarni - Spartanie ich kładą niczym kosiarz zboże. Dostajemy strzały o grotach tak fantastycznych, że mniej fantastyczne były już we "Władcy Pierścieni". Dostajemy niezamierzone efekty humorystyczne. Chodzi mi o fragment kiedy to dzielni Spartanie kryją się za swoimi tarczami a z nieba leci na nich deszcz wrażych strzał. Co ja p***, to nie deszcz jest - to prawdziwa nawałnica, rzekłbym nawet Niagara. Podobny efekt był w "Hero" (scena "najeżowania" Bezimiennego przy bramie), jak ktoś oglądał to ma skalę porównawczą. I w tymże momencie jeden ze Spartan zaczyna się śmiać. Wszyscy na niego patrzą jak na p***. Któryś nawet pyta go delikatnie "Z czego się śmiejesz, posrańcu? Nas tu chcą wyszyć z szypów, na jeże przerobić a ty se czas na krotochwile znalazłeś?". Na to nasz ewidentnie upalony wesołek odpowiada, że na tekst posłańca Kserksesowego, który przed bitwą (starając się ewidentnie przerazić Spartan) rzucił, że strzały przysłonią słońce, odrzekł, że będą walczyć w cieniu. No powód do śmiechu miał ewidentnie z***. Cała armia powinna się zacząć tarzać i klepać z radości po udach i brzuchach. Ja na jego miejscu to chyba bym się pod tą nawałą strzał posikał ze śmiechu. Aha, byłbym zapomniał: dostajemy jeszcze dwa oddziały spidermanów. Jeden spartański a drugi ninjaperski. I Spartanie, i Nieśmiertelni poruszają się na zgiętych nogach, lekko przypłaszczeni do ziemi - na pierwszy rzut oka mi się ze Spider-manem skojarzyło bo on się tak samo poruszał. Ciuchy co prawda takie mniej pajęcze mają, ale to się w sekwelu poprawi. Nędza bije także z warstwy fabularnej a już zwłaszcza z momentu, jak spartański zdrajca proponuje żonie Leonidasa pochędóżkę w zamian za przychylność przed Radą. Pochędóżka się odbywa, czego świadkami niestety nie jesteśmy (a szkoda. Mógłby to być jeden z jaśniejszych epizodów tego filmu), przechędożona królowa staje przed Radą, Judasz robi jej koło pióra mówiąc, że starała się go d*** własną przekupić a on się przekupić dał, bo słabą istotą jest, Rada już ma zamiar w*** królową (w sensie, że z obrad a nie zbiorowo), królowa wyrywa majcher strażnikowi i wypuszcza z Judasza wątpia wraz z kupą perskich srebrników. UKARANIEM ZDRADY dostajemy po oczach niczym łopatą, bo zdrajca schodząc z tego świata słyszy buczenie członków (Rady, żeby nie było niedomówień) i wie, że jego plan wziął w łeb i za lat kilka Persowie dostaną w***. Leonidasowi żywota to co prawda nie wróci, ale moralne zwycięstwo będzie po stronie Hellady. A na koniec filmu dostajemy drętwą gadkę jedynego ocalałego spod Termopil Spartanina, którego Leonidas wysłał z mesedżem do Rady i żony. Drętwa ta gadka odbywa się przed kolejną bitwą helleńsko - perską, która została stoczona kilka ładnych lat później jak nas uczy historia. Gadka ta jest o wolności, o poświęceniu tych trzystu (durny Spartanin liczyć nie umiał, pod Termopilami padło 299 bo on sam ocalał), o wolności, o poświęceniu trzystu wojowników pod Termopilami i o wolności. Na koniec recenzji mam jedną prośbę: niech ktoś zabroni stanikom dotykać historii Europy co najmniej do XIX wieku. Bo co patrzę na amerykański film historyczny traktujący o czasach innych niż współczesne to mi się nóż w kieszeni sam otwiera i Glock repetuje. Większego stężenia idiotyzmów to ciężko się doszukać nawet w niesławnej pamięci "Wiedźminie”.`Wiem, że "300" jest ekranizacją komiksu. Ale do ciężkiej cholery trzeba zachowywać jakieś realia. Bo w innym przypadku Hansowi Klossowi będzie pomagał Han Solo. Dla mnie "300" jest wzorcowym wręcz filmem holywoodzkim: wyczesane w kosmos efekty i ch*** do sześcianu fabuła oraz brak dbałości o realia. Poza tym skoro opiera się komiks na faktach to należy te fakty przedstawić w sposób jak najbardziej rzetelny. A skoro się oparty na faktach komiks filmuje to dobrze by było nie wsadzać historii psu w d***. Rozumiem, że można nieco podkolorować fakty (żeby były bardziej widowiskowe) ale bez przesady. Nie mieszajmy Spartan z orkami a drugiej wojny światowej z Gwiezdnymi Wojnami bo wyjdzie z tego burdel i ch*** ogólna. Nie ma cudów, nic i nikt mnie nie przekona, że "300" jest dobrym filmem. Efektownym jest na pewno, ale efektowny wcale nie oznacza dobry. A prawdy historycznej będę się czepiał w imię zasad. Bo za cholerę nie widzę sensu we wrzucaniu mechów do lądowania w Normandii i Abramsów pod Płowce. Byłby to niewątpliwie zabieg bardzo widowiskowy ale pozbawiony sensu. I analogicznie bezsensownym zabiegiem jest wpieprzanie nosorożców, wojowników ninja i wszelakiego innego niehistorycznego tałatajstwa zamieszczonego w tym poronionym "dziele" pod Termopile.
oryginał: http://www.historycy.org/index.php?showtop...dpost&p=258
-
Widział ktoś? Dosłownie półtorej godziny temu wyszedłem z kina. Moje wrażenia są następujące:
- ktoś miał słabość do majestatycznych scen
[*]genialne manewrowanie czasem
[*]nałożono na obraz świetne filtry zapewniające nietuzinkowy wygląd
[*]z historią niewiele ma to wspólnego (to wkurza co rusz)
[*]nie wiem czemu jakiś grafik pracował około 5 godzin na stworzenie postaci, którą widać przez 1 minutę i ścina generała
[*]Leonidas z koleżkami wybili koło 800 tys. Persów
[*]strzały nigdy w twarz nie trafiają
[*]król królów, władca czterech stron świata, bóg boów etc... wygląda jak Giertych (ten starszy)
[*]przekupiony człowiek łazi z niezbywalnym Persim złotem po mieście, zamiast zakopać je do czasu wprowadzenia perskiej monety w Grecji
[*]Gorące Wrota bolały zamiast Termopil...
[*]falanga to nie było cos czego używali
[*]... a jak użyli to przyjęli ludków "na klatę" jakby celem włóczni wcale nie było utrzymanie napastnika na dystans
[*]każda salwa strzał, to zapewne z akr lasu :wink:
A jakie są Wasze spostrzeżenia? :wink:
-
Powiedziałbym, że to raczej zależało od władzy faraona. Było to jak chuśtawka i więcej miał syn boga - tym mniej wezyr i vice versa.
-
Ale trup to trup, bez względu na to czy uymarł z braku tarczy czy z wyłodzenia. Gdyby Rzymowi tak nagle zabrać Egipt, to pewne praktyki (jak rozdowania chleba w Rzymie) musiałyby ustać, ludzie by częściej cierpieli z powodu braku żywności. Ogólnie dadatkowe miecze łatwiej załatwić niż dodtakowe pożywienie. Ale i ak to tylko moja, być może błędna, refleksja na ten temat.
-
Pewnie. Biorę każdego historyka do plemienia!
-
W świecie trzecim, a z kumplami zgadaliśmy się na kontynencie 64. 5 razy konto musiałem zakładać, żeby tam trafić.
-
Powstała nowa gra w internecie - Plemiona. :king: Właśnie zacząłem w na grać. czy ktoś już może w to gra, albo planuje grać? podobne do Ogame, ale IMHO trochę lepsze. Zobaczcie sami oceńcie:
-
To i ja odgrzję.
Nu okej-załóżmy,że istnieje możliwość niepokalanego poczęcia.. ale i tak po urodzeniu dziecka, przynajmniej z medycznego(i powszechnie) przyjętego punktu widzenia nie byłaby dziewicą...A no właśnie by była.
Mogę się kłócić. jako, że oprócz tego jednego wyjątku nie było podobnej sytuacji słowo "dziewica" jest definiowane przez SJP wydawnictwa PWN jako "«kobieta do chwili pierwszego stosunku płciowego»". To oznacza, ze może rodzić bez ograniczeń i wcale może jej to nie przeszkadzać w dziewictwie. Warunkiem jest brak stosunku. :] Możesz wierzyć, albo nie, ale nigdy nie szydź z tego. Przypomnę Ci, że nie bez powodu Bóg jest naszym Ojcem. To tak jakbyśmy my szydzili z Twoich rodziców. Milo? Wątpię... Jako
niewierząca zapewne po prostu nie zdajesz sobie z tego sprawy i stąd te Twoje nierozsądne posunięcia. :evil:
A teraz likwidując offtop, to wrócę do sprawy. Kod naturalnie przeczytałem i uważam, że jest no... przyzwoity. :tongue: Pod względem "czytalności", oczywiście. jeśli chodzi o merytorykę, to... po prostu walnę cytatem;
Wracając jednak do tajemniczego Zakonu Syjonu - nasuwa się pytanie: Skąd Richard Leigh i Michael Baigent, a za nimi Dan Brown, wzięli swoje informacje o nim? Prawda będzie kolejnym rozczarowaniem dla każdego, kto sądził, że powieść Browna ma coś wspólnego z historią.Źródłem sensacji o Zakonie Syjonu był nieżyjący już Pierre Plantard, Francuz, który miał na koncie niejedno udowodnione mu oszustwo, za co trafił nawet za kratki na 6 miesięcy w 1953 roku. Po wyjściu z więzienia założył w 1954 roku klub zwany Zakonem Syjonu o charakterze socjalnym, którego celem była walka o tanie mieszkania. Po roku Zakon Syjonu upadł.
Zawsze to mi poprawia humor.
zabawne, ze o Kodzie powstało przynajmniej kilkanaście tytułów po polsku obalających go doszczętnie. Do tego jeszcze przynajmniej kilka programów n Dicovery, a ludzie alej wierzą. najciekawsze, że Brown podpiera swoja teorię na fundamencie niepewnym - Św. Graal, Święta Krew. Twórcy tej książki byli prawdopodobnie wodzeni za nos i sami podkreślają, że jest to jedynie teoria. Co więcej podkreślają to w wywiadach. Nie mówią, czy wierzą, czy nie wierzą. to tylko teoria, jakich wiele i może być równie błędna co prawdziwa. Natomiast Brown na to samo pytanie odpowiada, że to prawda absolutna. A przecież na tym dosyć wątpliwym fundamencie postawił jeszcze gorsze ściany własnego pomysłu... :/ Tragedia...
Znów nie popadając w zbytnia krytykę ze strony historycznej, skrytykuję pozostałe elementy.
Otóż znów udało się autorowi opisać kolejne nieistniejące miejsca. Widać to jego hobby. Do tego podczas czytania irytujące było to, że subtelne znaki mające zasugerować sprytnemu czytelnikowi rozwiązanie tej, czy innej zagadki były zbyt nachalne... No, ale kto co lubi...
-
Cóż tak sie składa, że niekiedy lud domaga się osądu bogów co do prawości poczynań ich władcy, czy ich przychylności w sprawie nowo zaczętej wojny, a co ważniejsze ktoś od czasu do czasu musi powiedzieć "Ten książę drobnego królestwa wchodzące w skład Egiptu, który nie ma praktycznie żadnych praw do tronu, bo nawet nie jest ważny, ale za to kazał np. odkopać Sfinxa, więc jemu dajemy władzę". Były takie historie. Za taki ruch ze strony kapłanów trzeba jednak płacić.
-
Nie zweryfikowane, ale zawsze:
Agelatus - nigdy się nie uśmiechającyBrokchus - zębaty
Brutus - głupi
Cepio- sprzedawca cebuli
Flakkus - o wielkich uszach
Galba - brzuchacz
Geta - z krańca świata
Grakchus - kawka(?)
Kalwus -łysy
Karbo - spalony na popiół
Lenas - kapłan (?)
Longiunus - oddalony
Lukkulus - lasek, gaj
Magnus - wielki
Mektator - zabójca
Nazyka - nosacz
Nerwa - twardy
Pulcher - piękny
Rufus - rudy
Ruso - wiejski prostak
Scewola - leworęczny
Saturninus - należący do Saturna
Skaurus - o obrzękłych stopach
Stichus - greckie imie dla niewolnika
Strabo - zezowaty
Sulla - łydeczka
Waron - krzywonogi
----------
-
taaak... Rzym faktycznie może spowodować, że zafascynujemy sie starożytnością. O Rzymie temat jest tu:
Wasza biblioteczka
w Książki
Napisano · Zgłoś odpowiedź
Ja zasadniczo częściej kupuję niż wypożyczam i często czytam.
Dominują u mnie, o dziwo, książki fantasy, gdyż nie samą historią człowiek żyje. Niemniej i pozycji historycznych jest dosyć sporo i, co naturalne, to do nich wracam raz po razie, żeby sobie coś odświeżyć, czy przypomnieć. Ogółem u mnie (razem ze słownikami) jest okolo 300 pozycji, albo nawet i więcej.