Skocz do zawartości

Capricornus

Użytkownicy
  • Zawartość

    4,062
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Capricornus

  1. Czy grozi nam dezalfabetyzacja?

    Mówię o fachowcach a nie kilku nawiedzonych, porąbanych teoretykach z wizją. Tomasz N A kto jest fachowcem od nauczania? Nikt nie wie co będzie za ileś tam lat i dlatego trzeba dać pewną podbudowę by miał jakieś możliwości. Człowiek z szerszą wiedzą sprawdzi się na kilku stanowiskach pracy, wąski specjalista tylko na jednym. Jedni i drudzy są potrzebni ale muszą mieć możliwość zostania jednym albo drugim. W kwestii wychowania tak, chociaż nie zawsze i dlatego mamy jednak takich kuratorów, w kwestii nauczania już niekoniecznie.
  2. Czy grozi nam dezalfabetyzacja?

    Jak posłuchamy uczniów to w pięć minut pozamykają wszystkie szkoły. Zostawić sprawę fachowcom.
  3. Czy grozi nam dezalfabetyzacja?

    I rodzic jest w stanie przewidzieć co przyda się jego dziecku za lat 5, 10, 20... Jest w stanie przewidzieć, które z zainteresowań pociechy przetrwają próbę czasu, a które odpadną. A może chodzi o to, że rodzic powinien zaplanować dzieciom życie w najdrobniejszym szczególe? Albo chociaż pokierować jego karierą naukowo - zawodową? Przypuszczam, że to nie wypali. Oczywiście można ale dzięki takiemu podejściu za 20 lat będziemy mieli bandę sfrustrowanych, zgorzkniałych, nienawidzących swej pracy, nieszczęśliwych ludzi. Mamy to i dzisiaj ale czy się nie powiększy? Rodzice często na siłę będą realizować własne marzenia, własne aspiracje, teraz mając pewną podbudowę dziecko może się wyłamać.
  4. Jak Polacy pamiętają o 17 września?

    Sugerujesz jasnowidztwo załogi czołgu? Skoro ten rower i tak trafi do ZSRR to dajmy im go od razu?
  5. Jak Polacy pamiętają o 17 września?

    No przecież Niemcy to taki kulturalny naród...
  6. Czy grozi nam dezalfabetyzacja?

    W technikum nie ma lektur? Jakoś paru moich znajomych ma inne wspomnienia. FSO No i co z tego wynika? Czy to dyskwalifikuje "Nad Niemnem" jako wielką literaturę? Sapkowskiego przeczytało pewnie znacznie więcej osób, czy to ma świadczyć o wielkośc8i tej literatury?
  7. 1920. Wojna i miłość

    Próbowałeś kiedyś? Bo ja tak, nawet we trzech, wprawdzie mocno nieletni wtedy byliśmy ale mały jest zwrotniejszy a i tak było trudno.
  8. Kolonizacja USA w wieku XIX

    Jak zwykle się mylisz. Nie tylko nie uprawiali ryżu ale nawet ryż w Ameryce nie rośnie, to co jest znane pod nazwą "dzikiego ryżu amerykańskiego" to nasiona ostrudy wodnej. Jest pewne podobieństwo, też rośnie w wodzie, natomiast nigdy nie był przez Indian uprawiany, zbierali dziko rosnący. Rósł w takiej obfitości, że nikt sobie głowy uprawą nie zaprzątał.
  9. Szczerbiec. Chyba wszyscy wiedzą dlaczego i chyba wszyscy wiedzą jak wygląda. Ale skoro taki jest wymóg: http://wsercupolska.org/joomla/images/stories/articles/szczerbiec.jpg http://digilander.libero.it/Dashana/Szczerbiec.jpg
  10. Prześladowania komunistów

    A jest nawoływaniem do mordowania? Prześladujcie, chwytajcie... ani słowa o mordowaniu. Ale może chodzi o to, że jak komunista krzyczy "złapcie go" to musi mieć na myśli "zabijcie (najlepiej z atrakcjami)", a jak prawicowiec krzyczy "zabijcie go" to ma na myśli "złapcie i przyprowadźcie go do mnie a ja mu powiem żeby tak nie robił". Czy jakiś inny schemat?
  11. Czy w czasach PRL był lepiej?

    Może to: http://finanse.wp.pl/kat,98674,title,Tesknisz-za-PRL-przeczytaj-o-ile-wszystko-zdrozalo,wid,11926666,wiadomosc.html Wychodzi, że dziś można kupić więcej, ale... Tak spojrzeć na cenę benzyny. W artykule mówią, że w latach 70 i 80 średnia pensja wystarczała na 300 - 400 litrów a dziś można kupić 800. Szybko przemnożyłem te 800 przez moje wczorajsze tankowanie - 5,15 litr i wychodzi, że dzisiejsza średnia pensja to 4120 zł. Skąd to wzięli skoro np. tu: http://www.zarobkipolakow.pl/ Pokazują, że średnia pensja w Mazowieckiem (najwyższa) to połowa tej sumy, trochę ponad 2000.
  12. "Polskie drogi"

    Zapasiewicz, Fronczewski przyniósł mu ulotkę, którą tamten włożył do jakiejś książki. Ta ulotka była powodem aresztowania Zapasiewicza.
  13. Orderów do pępka...

    Ale, przynajmniej na moje oko, blaszki są na zdjęciach przedstawiających czas poza walką, te, które wyglądają na frontowe (czy około frontowe) medali są pozbawione. Medal jest raczej marnym sprzętem zabezpieczającym.
  14. 1920. Wojna i miłość

    A butelka wódki ucieka wyjąc przeraźliwie, nie chce oddać się bolszewikom, jest ideowa, Polacy owszem, czerwoni nigdy. Jack, kurę nie tak łatwo złapać.
  15. Wojska, Rosja vs USA

    Nie zawsze. Wszystko jest kwestią skali.
  16. Wojska, Rosja vs USA

    Ja w kwestii formalnej. Od kiedy Czeczenię i Afganistan zamieszkują Arabowie?
  17. Euro 2012

    Ja nie przewiduję, ja opisuję to co znam z autopsji. Niestety. A "Orliki" miały być, zdaje się, takim właśnie polskim sposobem na tworzenie kadr piłkarskich. Wiara czyni cuda... Tylko nie zawsze...
  18. Euro 2012

    Ja mogę powiedzieć. Piłka średnio mnie interesuje (delikatnie mówiąc) ale mam taki mikro przyczynek do pomysłów szkoleniowych i faktu, że nic z tego nie wyjdzie. Kojarzysz "Orliki"? To taka właśnie inicjatywa polegającą na wyszukiwaniu talentów, szkoleniu od lat najmłodszych. Jak to powinno wyglądać? Bierzemy chętnych, ćwiczymy ich, z czasem odpadają ci mniej zaangażowani, potem odpadają ci gorsi. Dzieci rozwijają się różnie, ten, który w wieku 7 lat jest mniej sprawny za rok może przeskoczyć wszystkich, selekcje w tym wieku nie mają większego sensu. Co się dzieje? Przeprowadzamy jednak selekcję, odrzucamy tych "słabszych" i ćwiczymy resztę. I jakoś dziwnie się składa, że wśród tych najlepszych jest syn trenera, prominenta, znajomego trenera, znajomego znajomego... Ryba nie psuje się od głowy, ryba już śmierdzi na kilometr. Już najmłodszych uczymy, że są równi i równiejsi, że ktoś szybciej biega pomimo gorszego czasu, że lepiej strzela pomimo mniejszej ilości trafień. I to ma zdać egzamin? Przypuszczam, że wątpię.
  19. Jak zginęli sowieccy jeńcy 1920 roku?

    Stać czy nie, trudno powiedzieć ale na pewno wszechobecne były wielkie przekręty, którymi paru ludzi dorabiało sobie do pensji, a to kasa nie doszła a to żywność i leki trafiały do innego właściciela... Rosjanie parę dni temu puścili film o "polskich obozach koncentracyjnych" właśnie na temat tych jeńców.
  20. Kolonizacja USA w wieku XIX

    Rośnie w rejonach gorących i ciepłych Ameryki Południowej i Środkowej, zahacza też o południe USA. Z Meksyku swobodnie mogła się rozprzestrzeniać coraz dalej na północ, oczywiście za pomocą człowieka. Jej uprawa rozpoczęła się jakieś 3000 lat p.n.e. a nawet 7000. Z tego co mi się obiło o uszy, ogrodnikiem nie jestem. Na szybko znalezione w Internecie: Z przeprowadzonych wykopalisk archeologicznych wynika, że nasiona dyni już ponad 12 tys. lat temu były spożywane przez rdzennych mieszkańców Peru i Meksyku. Archeolodzy ustalili, że dynia uprawiana była 7000 lat przed naszą erą przez dawnych Indian zamieszkujących tereny obecnego Peru. Pierwsze ślady dyni odkryte przez Richarda McNeisha w meksykańskiej dolinie Tehuacán datowane są na 5000 lat przed naszą erą. Dowody na wykorzystywanie dyni przez środkowoamerykańskich Indian Maya i tak zwana kulturę północnoamerykańskich Wypalaczy Koszów pochodzą z 2000 roku p.n.e. Dynie uprawiali na południu stanu Colorado (USA) Indianie Anasazi, których kultura zanikła w drugiej połowie XIII wieku z powodu długotrwałej suszy. Indianie Iroquois dynię zaczęli uprawiać około 700 roku naszej ery. Zapewne nie da się dokładnie określić, kiedy to poszczególne, istniejące dziś jeszcze plemiona indiańskie po raz pierwszy zobaczyli dynię. I z legend: Jukatańscy Indianie Maya opowiadają, że ich bohater kulturowy Giaia miał złego syna, który Giaial się zwał. Giaial chciał zabić ojca swego. Pradawni bogowie podszeptali Giai słowa zemsty. I zabił Giaia syna swego Giaiala; wziął ciało jego, porąbał, ułożył w dyni i ukrył ją na stoku góry. Ale wielokroć jeszcze brał Giaia dynię w ręce i płakał nad nią boleśnie, gdyż kochał swego syna, a on wszak już nie żył. Zdarzyło się dnia pewnego, że dotknął dyni i wyszły z niej ryby. Przeląkł się, bo nie zrozumiał znaku i opuścił to miejsce. A poszli tam czterej bracia, cztery sieroty, i zapragnęli pożywić się rybami. Przeznaczenie przywiodło tu Giaię, i przybył on na czas. Uciekający bracia rzucili dynię na ziemię; z kawałków trysnęły strumienie wody. Było jej tyle, że cała okolica jak okiem sięgnąć została zalana ze szczętem. A nad te rozlane wody nasunęły się deszczowe chmury. I wszystko wodą było, i w górze i w dole, ostała się tylko ziemia, na której żyją Indianie Maja, i kilka wysp daleko, tam gdzie Słońce wstaje. Indianie Iroquois mówią, że dynia wyrosła z głowy kobiety-matki, która zmarła tragicznie przy porodzie drugiego z bliźniaków. Indianie Chippewa twierdzą natomiast, że uprawy dyni nauczył ich bohater kultowy – Nanabozho. Nie istniejący już Indianie Huron mówili, że gdy w początkach świata spadła na Ziemię kobieta, istota boska, to po pewnym czasie powiła bliźniaki, bardzo różniące się usposobieniem. Już w łonie matki bili się ze sobą i kłócili. Kobieta usłyszała jak jeden z nich powiedział, że chce się urodzić zwykłym sposobem, ale drugi z gniewem odparł, że on się na to nie zgodzi. I wyszedł na świat rozdzierając bok matki, czym też ją zabił. Kobietę pogrzebano w ziemi, a z jej ciała wykiełkowały roślina potrzebne nowej krainie, żeby mogli tam żyć ludzie, którzy wkrótce mieli być stworzeni. Z głowy kobiety wyrosła dynia, z piersi – kukurydza, a z rąk i nóg – fasola. Według Indian Osage sztuki uprawy dyni nauczyła ich Babcia Puma. Według Indian Manadn dynią opiekuje się dziki łabędź. Według Indian Mexica dynia i wszystkie inne rośliny wyrosła z ciała boga Centeotla, który dobrowolnie złożył swoje ciało w ofierze Ziemi. A gdy już dynia Indianom została dana, odkryli oni genialny sposób jej uprawy. Na kawałku ziemi, który często nawożono dla wzbogacenia gleby rybami, sadzono ziarenka kukurydzy, wokół nich ziarno fasoli, zaś pomiędzy nimi – ziarna dyni (czasami po prostu umieszczano przeznaczone do siewu ziarno w pysku martwej dyni). Był to zupełnie inny sposób uprawy od tych w Europie, gdzie każde warzywo sadzono w rządkach, a do tego bardzo wydajny. Tak potrójnie sadzone rośliny otrzymały od Indian Iroquois nazwę Diohe’ko, czyli Trzy Siostry. Nie będę wszystkiego kopiował tu reszta: http://pumpkin.pl/content/Dynia-w-kulturze-Indian
  21. Kolonizacja USA w wieku XIX

    To znaczy czy uprawiano? Tak, były to tak zwane "trzy siostry", kukurydza, fasola, dynia uprawiane przez Indian i będących podstawą ich rolnictwa.
  22. Knor

    No i tych ludzi trzeba opłacić. Tylko czy pewniejszy ale mniejszy zysk nie był więcej wart od większego ale jak z loterii? A jak było? Nie wiem, może najprościej, wynajmowano dwóch, trzech ludzi,którzy mieliby ewentualnie wyćwiczyć i poprowadzić do ataku resztę załogi.
  23. Kolonizacja USA w wieku XIX

    Kukurydza już tam była, to nie biali ją wprowadzili tylko Indianie, w niewielkim stopniu ale jednak. Przede wszystkim wprowadzili różne rośliny zbożowe pochodzące ze Starego Świata.
  24. Knor

    Ryzyko się zmniejsza gdy jesteśmy przygotowani. A zmniejszy się jeszcze bardziej jak parę razy przetrzepiemy takim skórę, wieści szybko się rozchodzą.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.