Skocz do zawartości

Capricornus

Użytkownicy
  • Zawartość

    4,062
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Capricornus

  1. Jak to było pod Grunwaldem?

    Czyli, tak naprawdę, nieistotne jest źródło, na które się powołujesz. Czyli którędy? Widziałem, że podałeś trasę ale... Skąd wiesz w jakim stopniu była ona przejezdna? Konni przejdą wszędzie, wozy niekoniecznie. Skąd masz pewność, że jadąc sobie spokojnie polem na jego końcu nie nadziejesz się na las i trzeba będzie wracać? Znacznie bezpieczniej poruszać sie traktem. Dzisiejsza mapa zalesienia i nawodnienia tego terenu może być mało adekwatna do czasów sprzed 600 lat. Jak wygladało zalesienie trasy w 1410 roku? Poruszając się drogą możesz mieć pewność, że las ci drogi nie zagrodzi a drogi prowadzą do miast i przez miasta. Tu masz mapę z 1911, najstarsza znaleziona na szybko: http://www.mapywig.org/kazik/messtischblatt/2586_gilgenburg.jpg http://amzpbig.com/maps/2586_Gilgenburg_1933.jpg Sporo lasów na Twojej trasie.
  2. Jak to było pod Grunwaldem?

    600 lat to chyba trochę mało by kawałek jeziora znikł bez śladu. Patrząc na mapę nie widać żadnego obniżenia terenu, zadnego śladu, który wskazywałby na obecność naturalnego łącznika tych jezior. Można, wystarczy kilka odwiertów i znalezienie warstwy osadów z dna jeziora. Czy cała armia podązała jedna kolumną czy było ich dwie lub trzy? Nie za szybko wyciągasz wnioski? Może jeszcze raz kawałek z Długosza: "Po większej bowiem części oblewa je jezioro, a ponieważ jest otoczone biegnącymi wokół murów głębokimi fosami z wodą, tak więc tylko przez nader wąski skrawek ziemi można dostać się do niego..." Miasto położone na półwyspie albo nawet na wyspie i jeszcze otoczone fosą? Czy to nie jest przerost formy nad treścią? Ewentualne pomylenie fosy z jeziorem nie wystawia dobrego świadectwa Długoszowi. W przypadku miasta położonego między dwoma jeziorami, jak dziś, taka rzecz nie będzie dziwić. Dwa jeziora oblewają miasto z dwóch stron a fosa to przekopane połączenie jezior. Natomiast zastanawia mnie jedna rzecz w Twojej interpretacji. Jeden fragment Długosza bierzesz dosłownie i prawie dajesz się ćwiartować za jego wiarygodność, drugi negujesz w całości i traktujesz jak czyste zmyślenie.
  3. Bądź wdzięczny. Może nikt się nie obrazi jak zamieszczę tu tekst "KRONIKI KONFLIKTU WŁADYSŁAWA KRÓLA POLSKIEGO Z KRZYŻAKAMI W ROKU PAŃSKIM 1410". Zachowała się tylko w odpisie, prosze tekst: "Król... doszedł... do rzeki Wisły i przez tę rzekę wraz z częścią swych wojsk, które wówczas nie zebrały się jeszcze przy nim w całości, a także z działami, machinami i innym sprzętem wojennym bez żadnej szkody i niebezpieczeństwa przeprawił się po moście wspaniałej konstrukcji. Tak więc w piątek przed świętem Małgorzaty król rozłożył swe obozy w 3 mile od miasta Dąbrówna... W tych obozach wypoczywał przez dwa dni i wyruszając z tychże obozów w sam dzień św. Małgorzaty rozłożył się obozem obok wzmiankowanego miasta. I przed wieczorem polecił zdobyć rzeczone miasto nie rycerstwu swemu, lecz pospolitemu ludowi i tymże [miastem] z miejsca, w ciągu niespełna trzech godzin siłą zawładnął. Król polecił kapelanom przygotować się do mszy, ponieważ nie mógł według swego stałego zwyczaju wysłuchać [dotąd] mszy, a to z powodu przeszkody, jaką stanowiły wiatry wiejące, gdy wyruszano z obozów. I kiedy sam zatrzymał się na szczycie pewnego wzgórza, a wojska stojące wokół podziwiały płomienie ogni buszujących po kraju, zdumiewające swą liczbą i rozmiarami, doszła do króla wieść o nadejściu wrogów... Wszyscy zatem ludzie w wojskach uzbrojeni dosiedli koni, które tylko dla użycia w bitwie przed nimi prowadzono. Król zasię przystąpił wtedy do boskiego obowiązku wysłuchania mszy, modląc się pokornie na klęczkach. Król... sam zaś dosiadłszy konia, własną osobą pospieszył przyjrzeć się wrogom i natychmiast rozpoczął ustawiać szyki na płaszczyźnie pewnego pola pomiędzy dwoma gajami, następnie własną ręką dokonał pasowania do tysiąca albo i więcej rycerzy, tak aż się zmęczył tym pasowaniem. Przybyli do króla dwaj heroldowie, jeden [z nich] króla węgierskiego, niosący królowi [polskiemu] nagi miecz z ramienia mistrza, drugi, księcia szczecińskiego, dzierżący w dłoni podobny miecz, przeznaczony przez marszałka księciu Witoldowi. Na prawym skrzydle wystąpił do boju książę Witold ze swym ludem, z chorągwią świętego Jerzego i z chorągwią przedniej straży. Na krótką zasię chwilę przed samym rozpoczęciem bitwy spadł lekki i ciepły deszcz, [który] zmył kurz z końskich kopyt. A na samym początku tego deszczu, działa wrogów, bo wróg miał liczne działa, dwukrotnie dały salwę kamiennymi pociskami, ale nie mogły naszym sprawić tym ostrzałem żadnej szkody. Spotkali się z wielkim zgiełkiem i niezmiernym pędem koni w pewnej dolinie w ten sposób, że przeciwna strona z góry, a nasza strona również z góry wzajemnymi ciosami razić się poczęły. Inna zasię część wrogów spośród tychże wyborowych ludzi krzyżackich zwarła się z największym impetem i krzykiem z ludem księcia Witolda i po bez mała godzinie wzajemnej walki liczni z obu stron polegli, tak iż ludzie księcia Witolda przymuszeni byli do odwrotu. Ludzie księcia Witolda przymuszeni byli do odwrotu. Tedy wrogowie ścigający ich sądzili, iż już odnieśli zwycięstwo i w rozproszeniu odbiegli od swych chorągwi i szyku swoich hufców i przed tymi, których [uprzednio] do odwrotu zmusili, zaczęli [z kolei] uchodzić. Niebawem, gdy pragnęli zawrócić, oddzieleni od swych ludzi i chorągwi przez ludzi królewskich, którzy ich chorągwie na wprost od skrzydeł przecięli, przepadli albo wzięci [w niewolę] albo wytępieni mieczem. Ci zasię którzy... pozostali przy życiu, powrócili do swoich ludzi... i znów zwarli się wzajemnie z wielką chorągwią kasztelana krakowskiego, [z chorągwiami] wojewody sandomierskiego, ziemi wieluńskiej, ziemi halickiej i wieloma innymi. Zebrawszy siły... mistrz... mający ze sobą piętnaście lub więcej chorągwi... zapragnął obrócić swe hufce przeciw osobie króla. Król wówczas, skoro Krzyżacy sprawiwszy szyki stali przeciw niemu, chciał pochwyciwszy kopię w dłoń z największą śmiałością skierować przeciw nim konia, lecz powstrzymany wbrew [swej] woli siłą i z największym trudem przez dostojników, nie mógł uczynić zadość swym chęciom. Przeto pewien dobrze zbrojny rycerz z zakonu Krzyżaków, chcąc w pojedynkę zwrócić swego konia przeciw królowi, podjechał bliżej ku niemu. Król zaś ująwszy w dłoń swą kopię zranił go śmiertelnie w twarz i zaraz też [Niemiec] przez innych z konia strącony, padł na ziemię martwy. Hufce mistrza z miejsca na którym stały ruszając przeciw królowi, natknęły się na [naszą] wielką chorągiew i wzajem mężnie zderzyły się [z nią] kopiami. I w pierwszym starciu mistrz, marszałek, komturzy całego zakonu krzyżackiego zostali zabici. Pozostali zaś, którzy ocaleli, widząc że mistrz, marszałek i inni dostojnicy zakonu polegli, zwróciwszy się do odwrotu, cofnęli się w owym czasie aż do swych, uprzednio rozłożonych, taborów. W miejscu zasię obozów liczni [wrogowie] widząc, że ucieczką żadnym sposobem nie zdołają ujść śmierci, utworzywszy z wozów jakoby wał, tamże wszyscy zaczęli się bronić, lecz niebawem pokonani, wszyscy w paszczy miecza poginęli. W owym zaś miejscu więcej poległych stwierdzono niźli na całym pobojowisku. Krzyżacy... widząc, iż wiele jeszcze było hufców królewskich, które [dotąd] nie weszły do bitwy, zobaczywszy też, iż wódz ich padł zabity, rzucili się do prawdziwej ucieczki i w rozsypce poczęli pierzchać. Król zasię... nie pozwolił [swoim] ścigać tak szybko uchodzących wrogów, nie chcąc, aby lud [jego] oddalił się odeń w rozproszeniu. Nazajutrz więc rano król polecił śpiewać msze bardzo uroczyście... Po mszach przeto przez cały ten dzień i podobnie przez następny znoszono do króla wzięte w bitwie chorągwie wroga i przyprowadzano jeńców. Przez trzy dni bez przerwy król zatrzymał się na miejscu bitwy, w ciągu których to [dni] przynoszono królowi chorągwie nieprzyjaciół, tak że wszyscy mogli je oglądać. W tych dniach również król polski polecił odszukać wśród trupów ciało mistrza, a znalezione polecił przywieźć do swego namiotu, owinąć w białe prześcieradło, okryć z wierzchu najdroższą, królewską purpurą i z czcią na wozie odwieźć do Malborka. Pozostałe zaś zwłoki poległych dostojnych mężów tak naszych, jak i nieprzyjaciół, z czcią i szacunkiem pochować kazał w pewnym kościele w pobliżu pola bitwy."
  4. Jak to było pod Grunwaldem?

    Miasto Dąbrówno leży idealnie na drodze do Malborka a tam zmierzał Jagiełło. Czy cała armia musi iść przez miasto? Część może je ominąć. Długoszowi aż tak bardzo bym nie ufał, położenie miasta określił nieco błędnie: "ku miastu Dąbrównu, które po niemiecku nazywa się Gilgenburg, a którego mury i baszty obmywały fale oblewającego go naokoło jeziora." Miasto położone jest pomiędzy dwoma jeziorami. A na słowa Długosza są słowa "KRONIKI KONFLIKTU WŁADYSŁAWA KRÓLA POLSKIEGO Z KRZYŻAKAMI W ROKU PAŃSKIM 1410": "I przed wieczorem polecił zdobyć rzeczone miasto nie rycerstwu swemu, lecz pospolitemu ludowi i tymże [miastem] z miejsca, w ciągu niespełna trzech godzin siłą zawładnął."
  5. Już to gdzieś tu pisałem. Chociażby intencjonalne pochówki. Chociażby niskie położenie krtani. Chociażby wykształcony ośrodek Broki.
  6. Żyją i mają się całkiem dobrze. Nie tylko lotnisko, wystarczy spojrzeć na jeden z najważniejszych symboli Meksyku - godło: http://pu.i.wp.pl/bloog/76548658/49708083/463955_godo_meksyku_big.jpg http://www.magazyn-stomatologiczny.pl/files/image/Lipski-Meksyk-I_Strona_06_Obraz_0001.jpg Pochodzi to bezpośrednio od Azteków: http://archeos.pl/forum/?action=dlattach;attach=7077;topic=5694;image http://www.worldbook.pl/foto/1995.jpg Meksykanie nie wstydzą sie swych indiańskich przodków, możemy nawet śmiało powiedzieć, że są z nich dumni, można tam znaleźć pomniki poświęcone władcom azteckim i to tym walczącym z hiszpańskimi najeźdźcami: http://www.emporis.com/images/show/328415-Large.jpg http://www.zanzig.com/travel/m005/image80aa.jpg Albo też bardziej ogólne: http://1.bp.blogspot.com/_KcMZj_whzrY/TDpVUhi6rpI/AAAAAAAAAyo/QgggJwuMdxY/s1600/monuments%2B097.jpg http://www.guadalupe.opoka.org.pl/zdjecia/pielgrz/19790.jpg Że nie wspomnę o różnych festynach: http://1.bp.blogspot.com/-IsCEFi1Hk9s/UAtef_QywgI/AAAAAAAAAWU/liLMmZ74Zgs/s1600/tancza+aztekowie.JPG Nawet poświęconych rocznicy urodzin Cuauhtemocka: http://i.wp.pl/a/f/jpeg/19422/TRMvd559614.jpeg http://i.wp.pl/a/f/jpeg/19422/TRMvd559609.jpeg A nawet demonstrują dosyć oryginalne obrzędy religijne: http://www.kompozycja.com/meksyk_2011/slides/IMG_7399.JPG
  7. Jest kilka przesłanek, że neandertalczyk mówił.
  8. Gdyby nie było stanu wojennego...

    Wcześniej? Nie ma takiej opcji, dopóki w ZSRR rządzą ci niereformowalni żadne zmiany nie wchodzą w grę.
  9. Związki frazeologiczne a historia

    Bo dawniej bielizną nie nazywano gaci, koszul, pościeli itp produktów a wszystko co było białe.
  10. Średniowiecze- czas ascezy czy rozpusty?

    Są dwie wersje. Jedna mówi, że kiła istniała w Europie od dawna (przedstawienia figuralne) tylko była to znacznie łagodniejsza forma choroby. Z Ameryki przywleczona tą wredniejsza wersję albo, przywleczno zwykłą tylko w kontakcie z tutejszą zmutowała do znanej nam formy. Drga mówi, że kiły w Europie nie było (obrazki i rzeźby są zbyt słabym dowodem) i przywędrowała tu z Ameryki wraz z Hiszpanami.
  11. Średniowiecze- czas ascezy czy rozpusty?

    Są różne przedstawienia figuralne sugerujące kiłę, np. na ołtarzu mariackim dostrzeżono u jednej z postaci nos siodełkowaty, rzecz bardzo charakterystyczna dla tej choroby. erbsen W krajach niemieckich i u nas nazywano ją "chorobą francuską", Francuzi nazywali ją "chorobą hiszpańska' albo "chorobą włoską", Rosjanie nazywali ją "chorobą polską", to by sugerowało wędrówkę kiły z zachodu. Amerykę odkryli Hiszpanie i przywlekli ją do Europy, stamtąd rozprzestrzeniała się na wschód. Krzyżowcy to nie tylko Francuzi.
  12. Skąd się biorą jednorożce?

    Ciekawe na kim?
  13. Błędy w wiedzy historycznej

    To może jeszcze człowiek z Piltdown, kreacjonizm, geocentryzm, uznanie szkieletu neandertalczyka jako szkieletu kozaka chorego na syfilis albo szkieletu mikrocefalicznego idioty...
  14. Związki frazeologiczne a historia

    Gwoli ścisłości. Chodzi tu o pieczęć opłatkową, przystawiano ją nie tylko do listów ale też dokumentów i to ważnych dokumentów. Tu przykłady takich pieczęci: http://romanikowie.org/art_images/pieczecie/pieczec_cerkiew_rozborz_okragly_oplatek.jpg http://www.cieszyn.pl/files/pieczec_oplatkowa.jpg http://img15.tablica.pl/images_tablicapl/15379805_1_644x461_stara-pieczec-oplatkowa-reichenau-bogatynia-rrr-bogatynia.jpg http://histmag.org/grafika/articles3/sztukakonserwacji/21.jpg Wykonywano ją z ciasta, stąd opłatkowa. Trochę ciasta z mąki i wody rozgniatano na papierze, przykrywano małym papierkiem, niekiedy fantazyjnie powycinanym i odciskano pieczęć. Jest jeszcze inny rodzaj, mylnie uważany za pieczęć opłatkową. Wszystko przebiega tak samo tylko, zamiast ciasta kapało się trochę wosku. No i ostatnia, pieczęć odciskana bezpośrednio na papierze, za pomocą młotka oczywiście.
  15. Klejnoty noszące zgubę

    Chyba wiekszość tych najcenniejszych, największych ma w swojej legendzie klątwę. http://strefatajemnic.onet.pl/ezoteryka/przeklete-klejnoty/qsspd Tu są ładne opisy kilku kamyków, nie będę przepisywał. A pani Clinton może obawiać się nadziei.
  16. Historia i kultura rasy czarnej

    Jest coś takiego jak "Encyklopedia kultur Czarnej Afryki", nie jestem pewny tytułu i nie pamiętam autora, musiałbym zajrzeć do swojej biblioteczki poza miejscem zamieszkania, jak sprawdzę to dopiszę. Zajrzałbym jeszcze do: Azania Zamani, Eugeniusza Rzewuskiego i Afrykańskiej księgi rodzaju, Stanisława Piłaszewicza. To o religii, wybory z mitów ludów Afryki, książki już stare, ale mity się nie zmieniają, przynajmniej nie diametralnie. Zobacz Zygmunta Komorowskiego http://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Komorowski Może moja "Encyklopedia" to właśnie jego "Kultury".
  17. No właśnie, większość literatury Fiedlera to elementy pamiętnikowe z własnych podroży.
  18. Indie - perła czy zadra?

    Na jakiej granicy? I jeszcze jedno. Laos, Kambodża i Wietnam są na północ od Indii?
  19. Śmierć Napoleona

    Nie wiem czy z dnia śmierci, ale na pewno z wyspy św. Heleny. Stwierdzono w tych włosach arszenik tylko jest jeszcze jedna kwestia. Zbadano też włosy dziecięce Napoleona i stwierdzono w nich arszenik w podobnym stężeniu jak w tych z wyspy. secesjonista A po polsku?
  20. Desant... stonki

    Moze nie najlepsze źródło na potwierdzenie bo Wikipedia ale: W Polsce decyzję o kolektywizacji rolnictwa podjął KC PPR we wrześniu 1948 A pierwsze odosobnione ogniska "paskowanej zarazy" to rok 1947.
  21. Desant... stonki

    Też trochę poszukałem i znalazłem coś takiego, stara kronika filmowa, 1950 rok: Ale to jeszcze nic, tu mamy Holandię, podobny czas: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/73/Aardappelvijand_nr._1%2C_De_coloradokever_Weeknummer_47-37_-_Open_Beelden_-_14387.ogv Jak widać metody podobne, też mamy pospolite ruszenie a na końcu hard core - miotacze ognia, Holendrzy nie żartowali. I jeszcze coś takiego: W roku 1944 po raz pierwszy stwierdzono obecność stonki ziemniaczanej po prawej stronie Odry w odległości około 50 km od Gorzowa. W roku 1946 wykryto pierwsze ognisko w głębi kraju w odległości około 17 km od Kielc (Węgorek 1949, 1959). Szkodnika znaleziono tam na 8 sąsiadujących ze sobą polach o łącznej powierzchni 3 ha. Szkodnika zniszczono, a na terenie całego kraju zarządzono lustrację pól ziemniaczanych. W ich wyniku w roku 1947 wykryto 9 ognisk szkodnika rozrzuconych na terenie całego kraju. W roku 1948 wykryto łącznie 33 ogniska, a w roku 1949 jedynie 12. Tak więc lustracje pól i radykalne niszczenie ognisk dawały w pierwszym okresie inwazji szkodnika na Polskę zadowalające rezultaty. Właściwa inwazja stonki ziemniaczanej na Polskę nastąpiła w roku 1950. Stonkę stwierdzono w ponad 11 000 miejsc i praktycznie szkodnik opanował tereny Polski zachodniej. Dalsze lata przyniosły przemieszczanie się stonki w kierunku wschodnim, już w 1954 r. osiągając w kilku miejscach granicę ze Związkiem Radzieckim (rys. 2. Pojaw stonki ziemniaczanej w Polsce i zagrożenie jakie jej obecność stworzyła dla uprawianych wtedy w naszym kraju, na areale około 2,2 mln ha ziemniaków, spowodował podjęcie wielostronnych badań nad tym szkodnikiem i uzyskanie wielu nowych, bardzo ważnych danych z biologii i szkodliwości tego gatunku. Jak widać pierwsze stanowisko potwierdza wędrówkę stonki z Niemiec. Trochę zastanawiający jest jednak fakt rozrzucenia stanowisk na terenie całego kraju w 1947. Jak wiadomo, stonka chodzi na piechotę, lata sporadycznie, jej zasięg powinien powiększać się równomiernie a nie punktowo na terenie całego, niemałego przecież, kraju. Takie odizolowane stanowiska są cokolwiek dziwne.
  22. Desant... stonki

    No i o to mi chodzi. Czy rzeczony żuczek pojawiał się już wtedy w Polsce? Czy można prześledzić jego trasę z, możliwie, najdokładniejszymi datami? Kiedy pojawia się w Polsce? Gdzie są pierwsze ogniska "paskowanej zarazy"?
  23. Desant... stonki

    O to Ci chodzi. Czyli propaganda miała jakieś podstawy. A da się zagwarantować, że do worka ziemniaków nie dorzucono garści stonki?
  24. Desant... stonki

    A po co odróżniać skoro te zrzucane trafiały tu właśnie z amerykańską pomocą?
  25. Mieszkańcy Ameryki Północnej, Indianie!

    Atoli w mitach wielu religii, nie tylko amerykańskich, występuje ta postać. O czym to może świadczyć?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.