-
Zawartość
3,817 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez ciekawy
-
O Zakrzewskim trochę czytałem - występuje na kartach monografii Armii "Pomorze" Ciechanowskiego, czy Armii "Modlin" Jurgi i Karbowskiego. Znane mi są walki jego GO pod Tomaszowem Lub. A także przedostanie się na Węgry ... Jest to "oczywistą oczywistością" - wszystko, co traktuje o Stanisławie Maczku jest dla ciekawego ciekawe. :roll:
-
Jednostki WP, WH, i RKKA
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Etatowo np. w brygadzie zmotoryzowanej było 99 gońców motocyklach. Brygada posiadała 293 motocykle z koszami, i 99 solo. -
Warszawska Brygada Pancerno - Motorowa
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Masz rację - normalny pułk strzelców pieszych na stopie wojennej, i pułk strzelców konnych to dwa różne pułki (psp był 3 razy większy). Jednak obydwa w WBP-M były zmotoryzowane, (wyrównano etaty) więc różnice zanikły. Obydwa pułki posiadały po 44 oficerów, 876 szeregowców, oraz 263 kierowców (Razem jeden pułk: 1183 żołnierzy). Bo był jej przydzielony, ale za to nasz pierwszy związek panc. - motorowy - 10BK już plutonu takiego nie posiadał. -
Albinosie - jak ci już wspomniałem kiedyś, większość d-ców z PW miało za sobą służbę wojskową w WP IIRP, a także przebytą Kampanię Wrześniową. Czytając życiorysy dowódców na pewno się z tym zetknąłeś. I dlatego gorąco zachęcam do zgłębiania lektur !
-
Tj. armat 75 mm ? Etatowo powinien posiadać 36 szt. (3 dyony, każdy po 3 baterie czterodziałowe).
-
Nie wiem, czy ktoś o tem pisał ... Syberia. Amerykańska wyprawa badawcza (przyrodnicza) kroczy po całkowitym pustkowiu. Nagle spotyka dwóch radzieckich tubylców, ktorzy niosą upolowanego, przywiązanego do drąga niedźwiedzia. Jeden z amerykańskich naukowców z zawodowym zainteresowaniem grzecznie pyta: - Grizzli ? Na to jeden z wyraźnie skonfudowanych tubylców w pośpiechu odpowiada: - Niet ! Strelali !!!
-
Ponownie zacytuję jeden z moich "najulubieńszych" cytatów z "Killera" (w tym wypadku kwestia wypowiedziana przez naczelnika Mieczysława): "Wiem, ale nie powiem" :roll: . Poczekam, co by nie było monotonnie ...
-
Rzekłeś - faktycznie chodziło o 91 dyon pancerny, który przydzielony do Nowogródzkiej BK walczył w GK gen. Andersa. Pytanie jest twoje ...
-
Moje pytanie brzmi: 27 września 1939r. zakończył szlak bojowy (internowany przez Sowietów) nasz związek pancerno motorowy ( jego szlak bojowy we wrześniu wyniósł ponad 700KM !). Co to był za związek, w ramach jakiej naszej wj działał, kto nim dowodził ?
-
Anegdoty związane z II RP
ciekawy odpowiedział Gnome → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Kto to powiedział: "Siedzimy na dwóch stołkach. Ciekawe, z którego spadniemy najpierw ?" -
Jego poprzedników też, a także całego niewydolnego systemu. Zastanówmy się - jeżeli będziemy (np. obecnie) ciągle zaciągać kredyty w bankach komercyjnych (oraz różnych "Providentach"), i je "przejadać" to faktycznie, stopa życiowa sie nam podniesie. Ale czy aby na pewno ? Bo przecież w końcu przyjdzie czas na spłatę bajońskich rat i odsetek - skąd je wziąść, skoro sami wszystko przejedliśmy, a swym działaniem (np. inwestycje, działalność gospodarcza) powinniśmy je spłacać ? I tak samo było w latach 70 - tych - za owo "życie na kredyt" będą jeszcze płacić nasze wnuki ... Powidziałbym: nie najlepiej. O wzmiankowanych rozliczeniach z Sowietami w rublach transferowych nie wspomnę (gdzie np. tona naszego wegla szła po 2 zł !), a dolar w/g cennika państwowego, i dolar w/g czarnego rynku to dwa różne dolary (średnio 3 : 1)... Na nasz kraj, jako jeden z Bloku Wschodniego, pod butem sowieckim było nałożone embargo (do większości technologii nie mieliśmy dostępu), wzmiankowany państwowy kurs dolara był dla krajowej gospodarki na dłuższą metę w obrocie z państwami zach. zabójczy. Zdawać się mogło, iż jedyną receptą mogło być uwolnienie cen (vide: sklepy "komercyjne", czy zakup np. aut za dewizy, gdzie zamówienia po czarnorynkowych cenach były szybko realizowane), lecz tradycyjnie - gospodarka centralnie sterowana nie mogła temu sprostać ...
-
Zbytek łaski, Mości Panie, zbytek łaski - przynajmniej ja za takowego się nie uważam ... Tradycyjnie - "bułka z masłem" :arrow: - ścigacz dozorowy Straży Granicznej "Batory", który w nocy z 1 na 2 października przedarł się do portu Klintehamn na Gotlandii. Internowany w Szwecji - w Vaxholmie - przetrwał tam okres wojny. . Na jego pokładzie m.inn. byli: - kier. referatu radiowego Służby Łączności Komendy Portu Wojennego Gdynia - Oksywie kpt. Jerzy Milisiewicz; - kpt. mar. Konrad Sawicz - Korsak (oficer sygnałowy D-cy Floty); - kpt. mar. Eligiusz Ceceniowski (d-ca ORP "Czapla"); - por. mar. Tadeusz Męczyński (II oficer artyleryjski ORP "Grom"); - por. mar. Alfons Górski (ofic. nawig. ?) - ppor. mar. Mieczysław Tarczyński (pomocnik ofic. sygn. D-cy Floty); - mat Alfred Chęciński; - st. mar. Władysław Kwiatkowski; - st. mar. Henryk Pull; - st. mar. Antoni Słomiński; - mar. rez. Witold Hubert; z załogi: - mat Roch Kaźmierczak; - kpr. SG Jan Gawlik; - radiotelegrafista Stanisław Lis; a także dwóch cywili - urzędników kontraktowych Dowództwa Floty: - Kazimierz Sokolowski; - Stanisław Nikiel. W sumie na pokładzie ścigacza znajdowało się 16 ludzi.* To już wykracza znacznie poza ramy września 1939r. :evil: Kpt. Milisiewicz został kmdr ppor., w 1945r. kpt. Sawicz - Korsak zostaje kapitanem ORP "Burzy", kpt. Ceceniowski został kmdr. ppor.... _______________________________ * Inna wersja wspomina o: 16 osobowej załodze w składzie: kpt. łącz. Jerzy Milisiewicz - organizator wyprawy, kpt. Mar. Eligiusz Ceceniewski, kpt. mar. Konrad Sawicz - Korsak, por. mar. Alfons Górski, por. mar. Tadeusz Męczyński, ppor. Mieczysław Tarczyński, 4 podoficerów, 3 celników i 3 cywili.
-
"Ogon" jednak miał sytuację nieporównywalnie lepszą pd "kota". Po roku służby, i przestrzegania niepisanych zasad i reguł "fali" "ogon" po pasowaniu* stawał się "starym". "Stary" - to już elita wojska (od 366 ddc w dół). Miał mnóstwo przywilejów, to jego polecanie musiały wykonywac "koty" (i częściowo "ogony"). Jeżeli spotkałeś go na przepustce, z daleka był rozpoznawalny - słychać było charakterystyczne "dzwonienie" (popuszczone opinacze o 2 dziurki, i wyrobione klamry), czapka wygięta w sidło, pas na "jaj..ch", - jednym słowem - zazdrość wśród młodszych roczników. Na kompanii był panem ... Na pół roku przed końcem służby (180 ddc) po pasowaniu "stary" stawał się "dziadkiem" (opinacze popuszczone na ostatnią dziurkę). "Dziadkowie" to już wierchuszka Służby Zasadniczej - należał im sie szacunek, byli (w miarę możliwości) zastępowani żołnierzami młodszego rocznika przy pracach. Z chwilą, gdy "dziadek" do cywila miał 120 dni (120 ddc) wchodził na "falę"**. Z chwilą, gdy do cywila brakowalo mu 50 dni (50ddc) "dziadek" stawał się "cywilem". Był to bardzo ciekawy okres, ponieważ w zasadzie cywil miał w założeniu tracić ... zainteresowanie wojskiem (!) [ żołnierski wierszyk brzmiał: "Cywil nie fala. Do wojska się nie wpie...la" :roll: Ostatnia noc w MON-e (wedle tradycji) należało spędzić na gołych sprężynach, bez materaca :twisted: ... * Pasowanie to radosna chwila dla żołnierzy. Odbywało się zazwyczaj gdzieś w piwnicy lub w magazynie, wiara zazwyczaj byla już przebrana w piżamy, a za akcesoria służył taboret i pas. Delikwent kładł się na taborecie, a starsi "falą" z tekstem "pasuję cię na ..." lali go raz pasem w wiadomą część ciała :roll: (oczywiście, tu tez mógł się trafić sadysta). a później wóda lała się strumieniami, i szczęśliwy delikwent, z boląca pupą wracał na kompanię jako wyższy w hierarchii. ** Był to popularny centrymetr krawiecki (150 cm), z ktorego ścierało się jedna stronę acetonem, celem wypisanie wierdszyków, lub wykonania rysunków. Niektóre "fale" były naprawdę majstersztykami wykonania. Po zjedzaniu obiadu "dziadek" meldował cyfrę (np. 98ddc), i walił niezbędnikiem w talerz. Oczywiście, praktyki te były ścigane przez kadrę, ale największa wściekłość budził meldujący żołnierz podczas ostatniego obiadu - tradycja mówiła, iż trzeba (i to zdrowo) pierdyknąć przy meldunku drewnianym taboretem w blat stołu ... :roll: P.S W nagłej sytuacji (np. podczas alarmu) fala nie miala mocy - każdy żołnierz musiał jak najszybciej udac się na wyznaczone stanowiska.
-
Juz na poligonie "fala" zostaje zawieszona - wszyscy zasuwają równo, bo liczy się rezultat - jeżeli dadzą "ciała", to wszyscy, nie tylko "koty" dostna po du..e. W warunkach wojennych brak "fali" jest chyba oczywistą oczywistością ? Otóż to. Spróbuję w naprawdę dużym skrócie rozwinąć problematykę "fali" (dla ułatwienia przedstawię mój cykl, 2-letni): Jak powszechnie wiadomo, poborowy przychodzący do wojska (720 dni do cywila - ddc) mial przechlapane - na razie szedł na 2 - miesięczne przeszkolenie unitarne, i jako taki nie miał większego kontaktu ze starym wojskiem. Jednak wyjątek stanowili kaprale - ci potrafili sadystycznie "docenić" rekruta, szczegolnie, gdy im podpadł, lub okazywal się być ofermą. Ten okres był naistotniejszy - chodziło o to, by zrobić z ciebie maszynę do natychmiastowego wykonywania rozkazów (przez to ciągła musztra, marsze, piosenki, zgranie na poziomie drużyna/ pluton/ kompania). Żołnierz ma natychmiast i bezwłocznie wykonywac rozkaz - żołnierz myślący jest żołnierzem niepewnym, ktory może sprawić kłopoty reszcie oddziału (od myślenia są przełożeni). Po dwóch miesiącach "lepienia i formowania" materiału żołnierskiego jest uroczysta przysięga, i przejśce rekrutów na (już) macierzyste kompanie. I teraz czas na "falę" - rekrut przez pierwsze pół roku będzie "kotem" - nosi opinacze zapięte na pierwszą dziurkę, pas "pod pachami", niewygiętą czapkę (i orła - jest to charakterystyczny, z daleka rozpoznawalny znak fali), zawsze elegancki, wyprasowany i ... czujny :roll: . Nie ma żadnych praw - po obiedzie może jedynie siedzieć na stołku, nie może leżyć, nie może oglądać filmu po dzienniku. słucha poleceń (czasami głupawych) starszych kolegow, sprząta, jest uczynny, zasuwa za dwóch, i co najważniejsze - nie donosi. Po pół roku slużby następowało pasowanie - zostawał "ogonem" (prawo popuszczenia opinaczy o jedną dziurkę. pas już delikatnie może "zwisać", prawo oglądania filmów, a także za pozwoleniem "starych" leżenie po obiedzie. W skrajnych przypadkach wspomaga "kotów" przy sprzątaniu rejonu). cdn.
-
... Wszelakoż nie przeszkadza jej jakoś za pół roku upokarzać nowowcielonych "kotów" - zawiłe i pokrętne to - nieprawdaż ? I co ciekawe - w wojsku na falę narzekają "koty" (nowowceleni do armii). Narzekanie owo z nagła zanika, z chwilą, gdy stają się oni "starymi" - ot, kolejna zagwozdka :twisted: Ja też to znam z autopsji - służyłem w liniowej jednostce łączności (pierwszorzutowej). Też odczułem "falę" na własnej skórze, ale do jej samej byłem przygotowany - wszak słuchałem jeszcze w cywilu opowieści starszych kolegów. W innym wątku tego forum podkresliłem - w każdej, nawet najmniejszej zbiorowości ludzkiej trafią się dewianci lub sadyści, którzy ciężką służbę (brak dziewczyny, alkoholu, wolnego czasu, imprez) będą odreagowywać na innych - i to właśnie o nich, a nie o prawdziwej "fali" piszą rozgorączkowani dziennikarze, lub opowiadają byli żołnierze, świadkowie tych zdarzeń. Powtarzam - prawdziwa "fala" niewiele (lub z goła nic) z przemocą ma wspólnego. Służy do uregulowania życia w jednostce po godz. 15.00 (ale nie tylko). Oczywiście, że tak. Ciężka służba musi szybciej budzić frustracje - stąd "fala" ma tam cięższy przebieg. Mógłbyś to wyjasnić ? Bo ja mam odmienne zdanie ...
-
Czy mógłbym się dowiedzieć, jakim to "cholernym problemem i patologią" była fala ? Nie wyobrażam sobie jakoby fala miała być silniejsza we wzmiankowanych "lichych" jednostkach (tj. w jakichś tyłowych składach magazynowych, jednostkach MPS, "benzynówkach", czy SPR-rze), niż w jednostkach pierwszolinowych (vide: mój 12 pułk łączności w jw 1983)....
-
Oczywiście - pytanie jest twoje ...
-
Czy ja wiem ? Nie istnieje dokładne i jednoznaczne pojęcie "fali" - przypomnę, że już np. w II RP młodzi żołnierze (ale i oficerowie) nie mieli lekko w kawalerii... "Fala" jako zjawisko subkulturowe nie miała jakiegoś określonego rytału (charakteru) w jednostkach zlokalizowanych w różnych częściach kraju. Cechowały ją pewne elementy wspólne (np. podział na falę jesienną i wiosenną, które darzyły się wzajemną niechęcią, rytuał pasowania, popuszczania dziurek w opinaczach w zalezności od dni służby, wyginanie w "siodło" czapki i orzełka, opuszczanie pasa, etc.), ale w róznych jw miała ona zmienny charakter wystepowania (tj. im cięższa, liniowa jednostka, tym "fala" i jej rytuał był przestrzegany z większą pieczołowitością i konsekwencją). Jednak mit o "fali" jako o zjawisku nagminnym i patologicznym jest mitem wyolbrzymionym, i najczęściej rozpowszechnianym przez ludzi, którzy nie mieli z wojskiem nic wspólnego.
-
To jest dziecinnie proste: Pierwszy żołnierz przedstawiony do odznaczenia Virtuti Militari: kapral Leonard Żłób ( 3 bateria dak), który w bitwie pod Mokrą niszczy 14 niemieckich pojazdów pancernych. :mrgreen: Moje pytanie będzie jeszcze łatwiejsze: proszę podać stopień, imię i nazwisko, oraz okoliczności: datę i godzinę wzięcia do niewoli pierwszego niemieckiego jeńca w Wojnie Obronnej '39 :roll: pzdr.
-
Najlepszy dowódca Września '39
ciekawy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
28 września prawe skrzydło SGO "Polesie" faktycznie znalazło się w zasięgu działania czołowych pododdziałów 143 DS, ale do poważniejszych utraczek nie doszło. Jak wspomniałem wyżej, gen. Kleeberg poruszał się (pewnie przypadkowo) w luce, jaka powstała pomiędzy wojskami Frontu Białoruskiego, i Frontu Ukraińskiego, i stąd generał mógł kontynuować tak długi marsz. Oczywiste - drobnych utraczek i potyczek trochę było (np. baon rozpoznawczy 143 DS kpt. Małyszewa stoczył potyczkę z kawaleryjskimi patrolami Podlaskiej BK, potyczka 1 baonu 635ps z w/w patrolami, czy też potyczka 60DP płk. Eplera pod m. Jabłoń z bliżej niesprecyzowanym pododdziałem sowieckim) niemniej jednak do niczego poważniejszego nie doszło. -
Najlepszy dowódca Września '39
ciekawy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Tak naprawdę, to gen. Kleeberg miał farta - trafił w lukę pomiędzy wycofującymi sie oddziałami sowieckimi, i nie miał tez żadnej poważniejszej potyczki (do czasu Kocka) z Niemcami, ale brawa za waleczność. Za porzucenie Armii "Łódź", i jego ucieczkę do Warszawy ? I odnośnie usera Alessandro - temat dotyczy najlepszych polskich dowódców :? -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Nie, nie były. W tym jednak konkretnym przypadku chciałbym zająć się mordem pod Ciepielowem. Akurat niemieckie zmot. baony miały na wyposażeniu moździeże (np. 5,0 cm LGrW 36, czy 8,1 cm SGrW 34), lub krótkolufe armaty polowe, przystosowane do ognia bezpośredniego (7,5 cm le. IG 18). Brak śladów walki raczej wyklucza wzmiankowaną przez ciebie możliwość. No i co z tego, skoro pod Ciepielowem nie walczyła żadna dywizja pancerna (wspomniane jest jeno rozstrzelanie jednej z grup polskich jeńców przez niemiecki samochód pancerny). Tego typu rzeczy ustala sie zazwyczaj na podstwie relacji świadków. Nie wszystkie. Tobie jak widzę pasuje koncepcja naszych żołnierzy zabitych w walce, których Niemcy poukładali później pieczołowicie po rowach. Mnie - nie. Zaiste - ciekawe wytłumaczenie. Tym ciekawsze, iż czytając literaturę traktującą o wrześniu 1939r. nigdy się z czymś takim (tj. tą hipotezą) nie spotkałem ... Nie do końca zrozumiałem, o co ci chodzi ... I co ciekawe, pisząc identyczny tekst, jak twój :roll: Jako żywo - za dużo. Czytając niektóre posty można dojśc do wniosku, iż to sami nasi żołnierze powystrzelali się wzajemnie, rozbierając się z bluz mundurowych, i kładąc się po rowach, a ciekawi świata Niemcy porobili im fotki, które później w tak perfidny sposób sfabrykowała komunistyczna propaganda, przylepiając Wehrmachtowi łatkę zabójcow i morderców - a fe ... -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Przede wszystkim - nie jestem jakimś zagorzałym tropicielem i gnębicielem biednych, i wypędzonych Niemców. Zakładając ten temat paradoksalnie chciałem skończyć z pewnym stereotypem: otóż utarło się, iż zbrodnie niemieckie (i masowe wyniszczenia), te z okresu IIWŚ zawdzięczamy tylko li i wyłącznie oprawcom spod znaku trupiej główki i SS. Zbrodni dokonywaly formacje tyłowe, policja, żandarmeria, Einsatzgruppe itp.Tak się utarło w społeczeństwie przez ostatnie kilkadzisiąt lat, i amen. Jakoś nie rażą nas masowe zbrodnie popełniane nagminnie na ludności cywilnej (bo chyba po to ona dla ubermanów istniała), jednak zbrodnie dokonane na bezbronnych żołnierzach wziętych do niewoli - jak najbardziej. Dlaczego ? I czy tylko w/w formacje popelniały takie zbrodnie ? Zwykły śmiertelnik wrzuca wszystkie formacje niemieckie do jednego worka - wiadomo - "szwab" to szwab. Jednostki frontowe Wechrmachtu odżegnywały się od masowych morderst czy gwałtów - temat ten nie istniał, a wszystko zło zostawalo przypisane znowu w/w formacjom. Dlatego przyszedł najwyższy czas, by to wyjaśnić ... P.S. - Jeszcze stronka pod egida Leszka Kuleszy (IPN): http://www.ceeol.com/aspx/getdocument.aspx...84-5B713AF77AAC -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Ciekawe, po kazano im sie tak rozebrać ? Czy na fot. nr 1 jest ten sam rów, co na fotce nr 2 ? -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
I jeszcze fotki:
