Skocz do zawartości

ciekawy

Moderator
  • Zawartość

    3,805
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ciekawy

  1. Jedną z największych, co do ilości ofiar, była zbrodnia dokonana na 300 jeńcach WP koło wsi Ciepielów w powiecie iłżeckim. Egzekucja przeprowadzona została w lesie państwowym pod Dąbrową, z dala od wioski. Miejscowa ludność słyszała o niej, lecz brak było naocznych świadków... Wyjaśnienie tej zbrodni nadeszło z najmniej oczekiwanej strony. W sierpniu 1950 Polska Misja Wojskowa d/s Badania Zbrodni Wojennych z siedzibą w Berlinie, otrzymała za pośrednictwem istniejącego jeszcze w owym czasie Konsulatu Polskiego w Monachium, anonimową przesyłkę, zawierającą 5 fotografii oraz dwustronicowy maszynopis w języku niemieckim, bez daty i podpisu... Oto dosłowna treść maszynopisu: "Nasze pierwsze starcie w Polsce. Dotychczasowe wydarzenia nie zdają się wróżyć niczego dobrego. Przedwczoraj nasz starszy sierżant z jadącego powoli samochodu zastrzelił ze swej "ósemki" jakiegoś 60- czy 70-letniego chłopa, który chciał zaprowadzić do obory swoją krowę, prawdopodobnie po to, by nie wałęsała się po szosie. Był bardzo dumny z tego wyczynu strzeleckiego, dokonanego - należy o tym pamiętać - z jadącego samochodu z odległości 12 metrów. Nie mogę po prostu tego zrozumieć. Zaledwie przed kilkoma tygodniami ożenił się i był taki czuły dla swojej żony, tak miły dla starych teściów. A może chciał trafić tylko w krowę? Niestety, pycha nie pozwoliła mu zamilczeć o tym strzeleckim wyczynie, nie można więc dojść do tego wniosku. Poza tym jako doświadczony starszy sierżant, który chce się dosłużyć stopnia oficerskiego, nie ryzykowałby w czasie marszu zastrzelić krowę, której nie mógłby oddać na zaopatrzenie wojska. Byłaby to przecież kradzież "własności wojskowej". Wobec tego, że kolumna wkrótce po strzale zatrzymała się, można było jeszcze ujrzeć, jak jakaś stara, szpakowata kobieta rzuciła się z płaczem na martwe ciało. Przypuszczalnie "bohater" zastrzeliłby również i tę kobietę, gdyby samochód akurat się nie zatrzymał, co oczywiście nadwerężyłoby jego "strzelecką sławę". Tego dnia wciąż jeszcze nie braliśmy udziału w żadnej akcji bojowej. Jedynie z prawego i lewego brzegu szosy widziało się powracających w pojedynkę rannych żołnierzy polskich z podniesionymi do góry rękami. Oberjäger K. zastrzelił z jadącej ciężarówki rannego żołnierza dlatego, że podniósł do góry tylko jedną rękę. Widziało się dokładnie, że prawa ręka żołnierza zwisała bezwładnie, gdyż całe jego prawe ramię było zmiażdżone. Oberjäger uczynił to z czystej żądzy strzelania. Widziałem, jak mierzył z automatu do tego człowieka, i krzyknąłem do niego z oburzeniem: "Oberjäger!" Wtedy opuścił automat. W 10 sekund później, kiedy akurat zwróciłem głowę przed siebie, rozległ się strzał. Polak się zwalił. K. nie mógł się jednak wyrzec strzału. Jak zdołam to zrozumieć? Takie to były bohaterskie wyczyny naszej kompanii, zanim jeszcze choćby jeden strzał padł w naszym kierunku. A teraz w lesie ciepielowskim, niedaleko przed Zwoleniem, w czołówce znajdowała się 11. kompania naszego batalionu. Posuwaliśmy się za nią. Słyszę ogień karabinów maszynowych. Czołówka jest ostrzeliwana. Wysiadać! Jakoś ogarnia mnie strach. Nie chcę nawet - to niedobrze być odważnym, jeśli nie wiadomo w jakim celu. Zdenerwowanie, rozkazy, tyraliera, 10. kompania na lewo od szosy. Robię to, co wszyscy. Wyczuwam niebezpieczeństwo, teraz mogę być zakatrupiony za karę, za moją niekonsekwentną postawę i to usuwa wszelkie uczucie strachu. Skradam się razem ze wszystkimi, lecz nie widzę żadnego Polaka. Strzelec, oparłszy na ramieniu karabin maszynowy, strzela jak wściekły. Brzęczą rykoszety. Teraz orientuję się, że Polacy także strzelają. Gwizdnęło mi krótko przy samym prawym uchu. Wtem upadł kapitan Lewinskiy - pierwszy. Postrzał głowy z góry. A zatem strzelcy na drzewach. Podziwiam odwagę tych strzelców z drzew. Jeden zostaje wykryty. Sanitariusz zestrzeliwuje go z pistoletu. Nagle urywa się łączność. Każdy jak szalony pędzi przez las. W godzinę później zbierają się wszyscy przy szosie. Kompania ma 14 zabitych, łącznie z kapitanem Lewinskiym. Dowódca pułku, pułkownik Wessel [z Kassel], szaleje z monoklem w oku. "Co za bezczelność, chcieć nas zatrzymać, a mojego Lewinskiyego mi zastrzelili". Nie liczy się z tym, że to są żołnierze. Twierdzi, że ma do czynienia z partyzantami, jakkolwiek każdy z 300 polskich jeńców ma na sobie mundur. Zmuszają ich do zdjęcia kurtek. No, teraz już prędzej wyglądają na partyzantów. Teraz zostają im jeszcze ucięte szelki, widocznie po to, by nie mogli uciec. Następnie jeńcy muszą iść brzegiem szosy, rzędem jeden za drugim. Powstało pytanie, dokąd się ich prowadzi? W powrotnym kierunku do taborów, skąd ich wkrótce przeniosą do jenieckiego punktu zbornego? W 5 minut później usłyszałem terkot tuzina niemieckich automatów. Pośpieszyłem w tym kierunku i o 100 metrów z powrotem ujrzałem rozstrzelanych 300 polskich jeńców, leżących w przydrożnym rowie. Zaryzykowałem zrobienie dwóch zdjęć, a wtedy stanął dumnie przed obiektywem jeden z tych zmotoryzowanych strzelców, którzy na polecenie pułkownika Wessela dokonali tego dzieła". Tu maszynopis się urywa... Kim byli Polacy zamordowani w lesie pod Dąbrową? Oto, co udało się ustalić już po wojnie: O świcie 8 września pod Ciepielowem koło Zwolenia oddziałom niemieckiego III batalionu zmotoryzowanego 15. pp, idącym w szpicy nacierającej z Lipska na Zwoleń 29. dywizji zmotoryzowanej, zagrodził drogę I batalion 74. pp z Lublińca, dowodzony przez mjr. Józefa Pelca ( z 7DP gen. Gąsiorowskiego, z Armii "Kraków, przyp. ciekawy). Doszło do walki, w której straty poniosły obie strony, a szalę zwycięstwa na stronę niemiecką przeważyło uderzenie czołgów. Opór polski ustał dopiero po wyczerpaniu amunicji. Niemcy wzięli około 450 jeńców, którym odebrano mundury, znaczki rozpoznawcze, dokumenty i 250 spośród nich rozstrzelali na miejscu. Pozostałych pognali pod konwojem szosą i puścili za nimi samochód pancerny, który po chwili otworzył ogień z karabinów maszynowych do idących jeńców. Wielu jeńców - w tym kilku oficerów - zginęło. Łącznie zamordowano ponad 300 jeńców. Mjr. Pelc poległ na początku starcia, zaś jego zastępca, kpt. Cyruliński, w obliczu tragedii jaka spotkała powierzonych mu żołnierzy - popełnił samobójstwo. Czy możemy w jakikolwiek sposób znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla niemieckiego batalionu zmot.?
  2. Dobra Panowie. OK. Jako osoba interesująca się Wrześniem 1939 r. - Chylę czoła przed Waszymi ustaleniami. A teraz tak po prostu: sądzę, że osoby zaglądające na forum też są ciekawe - jak to było z tymi trzystu rzekomo rozstrzelanymi jeńcami - prawa li to, czy fałsz ? Tyle stron, tyle ustaleń - może warto by to podsumować w trzech, czterech zdaniach ? Osoby zaglądające na forum okazjonalnie też mogłyby się czegoś dowiedzieć ...
  3. Wrzesień '39 w moim mieście/wiosce

    II Wojna Światowa zawitała do Kraśnika już 2 września 1939 r. – pierwsze bomby spadły na Fabrykę Amunicji nr 2 Dąbrowa Bór. Podczas bombardowania ginie inż. Stanisław Nowakowski – jest to pierwsza ofiara wojny w Kraśniku. 4 września 1939 r. zbombardowana została stacja kolejowa w Kraśniku. Na stację przybył pociąg relacji Lublin – Rozwadów. Jedna z bomb uderzyła tuż za pociągiem, powodując spadek ostatniego wagonu z szyn, który na zwrotnicach szczęśliwie wpadł na tory (Podczas nalotu zginęły 4 osoby). Największe jednak straty w ludziach podczas nalotu powstały w dniu 8 września, kiedy bombardowane były takie miejscowości jak: Kraśnik, Polichna, Szastarka, Modliborzyce (W miejscowości tej jedna z bomb trafiła w zbór żydowski – zginęło ponad 40 Żydów), i Janów Lubelski - siedzibę ówczesnego powiatu ( naloty na Janów powtórzono 13 i 15 września, od których razem zginęło około 700 osób). Wróćmy jednak do bombardowanego w tym dniu Kraśnika – według ustaleń za nalot odpowiada I/KG 152 stacjonująca w Breslau Schöngarten (Wrocław). W piątek, 8 września 1939 r. o godz.11.35 startuje bez osłony myśliwskiej 9 bombowców He-111H. Każdy z nich zabiera ze sobą po 850 kg bomb (1x250 kg burząca, 4x50 kg odłamkowo – burzące, 8x50 kg burzące). Nabierając wysokości, z lewej strony, w dole mijają walczące jednostki Armii „Łódź”, jednak to nie one są dziś ich obiektem bombardowania. Zadanie na dziś: „Zaatakować cele na głębokim zapleczu przeciwnika, w rejonie Janów Lubelski – Kraśnik”. Wisłę przekraczają w gdzieś w okolicach Sandomierza, zmierzając nad południowo – zachodnią Lubelszczyznę. O godz.12.15 z-ca komendanta Policji Państwowej w Janowie Lubelskim Leon Zwoliński otrzymuje meldunek z posterunku Policji Państwowej Wysokie pow. Krasnystaw o zaobserwowanej eskadrze samolotów niemieckich, która kieruje się na południowy zachód, w stronę Janowa (prawdopodobnie maszyny przeleciały trasę Wysokie – Frampol – Biłgoraj, obserwując ruch na szosie). Wg świadków samoloty nadlatują gdzieś od strony Biłgoraja – o godz. 12.35 rozpoczyna się bombardowanie Janowa Lub. Po nalocie 2 samoloty pozostają nad rejonem Janowa (bombardują Modliborzyce, Lute i Kolonię Zamek), a pozostałe siedem odlatuje w kierunku Kraśnika. Pomiędzy godz. 13.00 a 14.00 rozpoczęło się bombardowanie Kraśnika. Bomby spadają na przedmieście Góry, oraz w okolicach obecnego skrzyżowania ul. Zaklikowskiej i Szewskiej z ulicą Narutowicza. Bomby spadły także w części północnej miasta: na łąkach i w okolicach ul. Podwalnej. Henryk Wilk, mieszkaniec przedmieścia Góry wspomina: „Nagle w powietrzu rozległ się przeraźliwy, zawodzący jęk syren przeciwlotniczych, więc obydwaj, odruchowo, bez namysłu pobiegliśmy w stronę naszych domów (…) Zatrzymaliśmy się dopiero przy dębie rosnącym w ogrodzie naszych rodziców tuż za zabudowaniami i spoglądając w niebo zobaczyliśmy nadlatujące z południowego wschodu na dużej wysokości małe, srebrzyste sylwetki wielkiej grupy samolotów, uformowanych w odpowiednie klucze. Huk maszyn narastał, i zobaczyliśmy, że samoloty szybko nadlatują nad nasze przedmieście. Naraz rozległ się w powietrzu nieznany nam dotychczas, przenikliwy, świdrujący w uszach gwizd i bezpośrednio po tym rozległy się ogłuszające huki rozrywających się bomb lotniczych (…) Po pewnym czasie ucichły wybuchy bomb, ale nisko nad ziemią długo jeszcze latały (myśliwskie???) samoloty wroga, i strzelały z działek oraz siekły z broni pokładowej.” Nalot spowodował śmierć co najmniej 22 osób. Kolejna osoba (9-letnie dziecko) zginęła 23 września 1939 r. od niewybuchu bomby zrzuconej 8 września. Natomiast relacje mieszkańców mówią o aż 70 ofiarach nalotu (sic!), z których połowa to ludność żydowska. Ta kwestia wymaga dokładniejszych badań. Odnośnie celów, które mogła zaatakować Luftwaffe: przez miasto wiodła trasa Lublin – Kraśnik Annopol (most na Wiśle był już zniszczony), oraz Lublin – Kraśnik – Janów Lub. – Frampol – Biłgoraj (z wariantem Frampol – Zwierzyniec). Duży ruch kolumn wojskowych na drogach będzie miał miejsce dopiero od 13 września - wycofujące się pododdziały Armii „Lublin” spłyną na Roztocze i Równinę Biłgorajską. Rodzi się więc kilka pytań - dlaczego nie zaatakowano celów typowo militarnych: koszar po 24.Pułku Ułanów, w których mieścił się Ośrodek Zapasowy Wielkopolskiej Brygady Kawalerii ? Pozbawionych obrony plot. dużych składów paliwa w Szastarce ? Czy osoby wychodzące z kościołów mogły w oczach lotników uchodzić za żołnierzy ? Te, i wiele jeszcze innych pytań oczekuje odpowiedzi … Po bombardowaniu samoloty kierują się na zachód, w kierunku Wrocławia. Załogi lądują na macierzystym lotnisku o 15.30, meldując o wykonaniu zadania, i nie odnotowaniu żadnych strat własnych.
  4. Takie straty to mógł osiągnąć kilka lat później gen. Żuków w słynnej sowieckiej strategii pt. "rozpoznanie walką". Mimo otoczenia zbiorczego baonu nasi też przecież strzelali, a walka w warunkach (mimo przewagi ogniowej Wehrmachtu) leśnych, gdzie jest mnóstwo drzew, krzewów i wykrotów (naturalnych zasłon terenowych) nie mogła spowodować aż tak wysokich strat. W całej Kampanii Wrześniowej stosunek strat wynosił 1 : 4. Dlatego do niemieckich zeznań podchodziłbym z duża ostrożnością.
  5. W walce w lesie straty 1 : 25 ? To bardzo dziwne.
  6. W temacie ukąszeń przez kobrę współczesnego specjalistę od gadów, herpetologa, naukowca stawiasz w jednej linii z rzymskim lekarzem, żyjącym w II n.e., który wierzył, że ciałem rządzą cztery płyny: krew, flegma, żółta żółć i czarna żółć ? Grubo ...
  7. https://en.wikipedia.org/wiki/Andrew_Gray_(zoologist)
  8. W świetle ustaleń - nie mogła to być kobra: "Ta najbardziej popularna wersja śmierci Kleopatry jest jednak mało prawdopodobna. Herpetolog Andrew Gray z Manchester Museum stwierdził, że kobra, której jad byłby w stanie uśmiercić trzy kobiety, musiałaby być ogromna – nie zmieściłaby się w koszu kwiatów ani między owocami. W ogóle mało prawdopodobne, aby jeden wąż ukąsił aż trzy osoby ze skutkiem śmiertelnym. Jak podkreśla Gray, węże „oszczędzają” jad na czas polowania i 90% ukąszęń go nie zawiera. " https://www.national-geographic.pl/artykul/smierc-kleopatry-czy-wladczyni-egiptu-faktycznie-zginela-od-ukaszenia-kobry
  9. Jak na lato: https://hrabiatytus.pl/2020/08/27/pilsudski-czy-rozwadowski-kto-byl-autorem-planu-bitwy-warszawskiej-1920-roku/
  10. Schmidt jako mediator

    1. "Jeśli nie zrobią tego, to dlaczego Rosja ma im te tereny oddać ?" 2. "Natomiast co do zajętych przez Rosjan terytoriów Rosjan się z nich nie wyprze" 3. "Gdyby miało to uratować niepodległość Ukrainy to ja bym się na ich miejscu z ich utratą pogodził." 4. "Ja proponuję utratę terytorium w zamian za zachowanie niepodległości." 5. "Skończy się to tym że Rosja za rok bądź dwa wygra tę wojnę i Ukraina upadnie" Cytaty (jako żywo !) przypominają narrację Putina i prowadzonej przez niego "Operacji Specjalnej". Rzecz jasna - user kszyrztoff jawi się tu jako zdecydowany (i nieprzejednany) przeciwnik agresywnej i imperialnej polityki Rosji i Putina. Staje (tak jak cały Wolny Świat) po stronie napadniętego, a nie agresora. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet pomimo najlepszych chęci bardzo łatwo stać się "pożytecznym idiotą" polityki kremlowskiej.
  11. Schmidt jako mediator

    Zwolennik Rosji ? Piewca tezy: "To nie nasza wojna" ? W polskim interesie jest, by nie graniczyć na wschodzie z Rosją. To w polskim interesie jest wspierać wraz z USA, NATO I UE Ukrainę, a nie Rosję. Poza tym - czymś obrzydliwym jest popieranie agresora, będącego dodatkowo od 300 lat wrogiem Polski.
  12. Schmidt jako mediator

    Niby dlaczego ? Skąd takie fatalistyczne prognozy ?
  13. Schmidt jako mediator

    Są jak najbardziej na czasie. Historia magistra vitae est, jak mawiał wielki Marcus Tullius Cicero. Historia jest nauczycielką życia. Czechosłowacja 86 lat temu była zbyt słaba, by samodzielnie odeprzeć aneksję III Rzeszy. Dlatego wykombinowano, by jej część oddać gratis Hitlerowi - a nuż się zadowoli, i zapanuje wreszcie pokój ? Skończą się podboje, i za głupi kawałek ziemi uzyskamy wieczysty pokój, taki Pax aeterna. W bardzo podobny sposób rozumował Arthur Neville Chamberlain. A także Édouard Daladier. Kubeł zimnej wody wylał im na głowy niejaki Winston Leonard Spencer Churchill. Swoja drogą - przydałby się i dziś ktoś taki, kto by ostudził gorące, pacyfistyczne głowy nawołujące do pokoju z agresorem, który ewidentnie nie zamierza spocząć na laurach, starając się odbudować dawne imperium carów.
  14. Schmidt jako mediator

    Już tak było, we wcale nieodległej przeszłości, że decydowano się zaspokajać apetyt agresora, kosztem bezbronnego państwa. Koniec podbojów i siłowych aneksji, w zamian za ustępstwa terytorialne, zadowolić agresora, by uzyskać pokój ! Tak uważali Brytyjczycy i Francuzi w latach 1937 - 1939. Brytyjski premier Arthur Neville Chamberlain po powrocie z konferencji monachijskiej (gdzie dla rzekomego uniknięcia wojny poświęcono część Czechosłowacji, oddając ją Hitlerowi) zadowolony powiedział: "Przywożę wam pokój." Politykę appeasementu (która miała zapobiegać wojnie) podsumował krótko W. Churchill: "Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także." W tym konkretnym przypadku będzie tak samo - kto zagwarantuje, że za cenę Krymu, Donbasu i Ługańska Putin weźmie rozwód z polityką imperialną ?
  15. Schmidt jako mediator

    Wydaje się, że los Emila Czeczko nie jest dla niektórych przestrogą. Wydają się być ekstra mocni i niezniszczalni, zawsze potrzebni. A przecież zdrowy rozsądek i doświadczenie podpowiadają, że z chwilą, gdy z potrzebnych zdaja się być już niewygodnymi i niepotrzebnymi, wtedy skaczą z mostu, lub giną w wypadku samochodowym.
  16. Numerki władców

    Tu chyba wątpliwości nie ma - I RP (RON) funkcjonowała do 5 sierpnia 1772 r.
  17. Przyszłość śmigłowców szturmowych

    Według Chin śmigłowce szturmowe mają przyszłość: Chiny zbudowały śmigłowiec przyszłości. Zaatakuje w otoczeniu dronów (msn.com)
  18. Przyszłość śmigłowców szturmowych

    Nie tylko. Czasami też (z rzadka) startują poziomo, tak 'samolotowo" Raczej: nienormalnie. Czasami (o dziwo !) helikopter potrafi wylądować na okręcie. Nie idź tą drogą euklidesie. Generalnie; owe "niepotrzebne" załogowe śmigłowce szturmowe stanowią jeden z (arcyważnych) komponentów współczesnego pola walki - we współpracy z czołgami i transporterami opancerzonymi są ich "okiem i uchem" potrafiącym zwalczać przeciwnika z dużo większej odległości, niż potrafiłby tego dokonać najlepszy czołg. I przy okazji: teren można zdobyć przy mocy dronów i rakiet - jak najbardziej. Ale utrzymać go bez pomocy czołgów, transporterów i piechoty - nie sposób.
  19. Nie można mierzyć współczesną miarą ustrojów sprzed niemal 100 lat, ponieważ popełnia się świadomy ahistorycyzm - współczesny termin "autorytaryzm" był w ówczesnej Europie niemal normą .
  20. Przyszłość śmigłowców szturmowych

    I już wiem, do czego Waść pijesz (zakupy?). Otóż AH-64E Guardian będą stanowić trzon uzbrojenia batalionów szturmowo-rozpoznawczych brygad lotniczych USArmy i mają pozostać w służbie do 2040 r. Śmigłowiec szturmowy jest ważnym elementem współczesnego pola walki, współdziałającym zarówno z dronami, jak i z M1A2, jak i z F-22.
  21. Ja natomiast twierdzę, że jedna z owych demokracji wschodnioeuropejskich funkcjonowała już za czasów Kazimierza IV Jagiellończyka w XV w. - wszak Statuty nieszawskie (król nie mógł ustanawiać nowych praw, zwoływać pospolitego ruszenia i nakładać podatków nadzwyczajnych bez odwołania się do sejmików ziemskich) to były chyba podwaliną demokracji szlacheckiej ?
  22. Dobre strony ZSRR

    Naprawdę ? A nie trzeba przypadkiem też wrócić ? Bo ja obawiam się, że nawet taki Liberator po pokonaniu trasy 4000 km podzieliłby los maszyn B-25 Rajdu mjr Doolittle’a
  23. Dobre strony ZSRR

    Tak jak napisałem wyżej. Uderzenia na głębokie zaplecze npla, bombardowanie fabryk, i infrastruktury krytycznej. Zasięg poldasie to także powrót. Naloty rzędu 2000 km w głąb (tu: Rosji) mogły swobodnie przeprowadzać: USAForce - Consolidated B-24 Liberator (3,5 t bomb), North American B-25 Mitchell (mimo, iż dwusilnikowy - 2,7 t bomb). Jednak absolutnym rekordzistą byłby tutaj Boeing B-29 Superfortress, który mógłby atakować cele odległe od miejsca startu o 4000 km (przy ładunku 2,5 t bomb). RAF mógł wystawić Avro Lancastera (6,3 t bomb), Short Stirling T Mk.V (1,8 t). Było też sporo bombowców o zasięgu nieco krótszym (np. B-17, czy Handley Page Halifax, czy nawet dwusilnikowy Vickers Wellington). Chodzi o to, kto komu mógł zrobić większe kuku (np. na jego terytorium). Sowieci w 1945 r. mieli przewagę w wojskach lądowych (w tym: pancernych) nad sprzymierzonymi, ale w lotnictwie i marynarce - już nie. I tu już zbliżamy się powoli do wstępu do Operacji "Unthinkable"
  24. Dobre strony ZSRR

    Bardzo proste. Zacznijmy od odróżnienia lotnictwa taktycznego od lotnictwa strategicznego. To znacznie uprości nam dyskusję. W wypadku bombowców strategicznych (a więc takich, które umożliwiają bombardowanie głębokiego zaplecza przeciwnika) USA i WB zasięg - 2000 km. Następnie ilość wyprodukowanych/ posiadanych maszyn. I teraz strony: Sprzymierzeni vs. ZSRS.
  25. Dobre strony ZSRR

    Jasne. B-17, B-24, B-29 (USA), Avro Lancaster, Handley Page Halifax, Short Stirling (WB) to bombowce taktyczne. Po drugiej stronie kurtyny Focke-Wulf Fw 200 (wyprodukowano 275 szt.). Też zapewni taktyczny. Więcej pomysłów ?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.