-
Zawartość
3,805 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez ciekawy
-
Zima. Stalingrad. Mróz taki, że Rosjanie pozamykali okna w łazienkach. Płonący tygrys. Z czołgu wyskakuje niemiecki żołnierz. Ześlizguje się po pancerzu i pada na śnieg. Chwilę leży bez ruchu, a potem wstaje i wskakuje z powrotem do płonącego czołgu.
-
Stalin i Mołotow na polowaniu. Stalin przymierza się. Strzela do kaczki i pudłuje. Mołotow komentuje: - To niesamowite towarzyszu Stalin. Zabiliście kaczkę, a ona nadal lata !!!
-
Jakie popełniono błędy w latach po 1989?
ciekawy odpowiedział Narya → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Oczywiście, że tak ! To nas odróżnia od zachodu - brak znamion społeczestwa obywatelskiego, które rozlicza polityków. Nasze społeczeństwo politycy olewają, bo wiedzą, że i tak co 4 lata długopisami stworzymy im miejsca pracy. Nasz Naród cechuje zbyt mała wiara w siebie, we własne możliwości i inicjatywy. Jednak jest o niebo lepiej od sytuacji, kiedy to ktoś na górze decydował za nas o naszych potrzebach, rozwoju, naszym potencjale. W tej chwili walkę z kryzysem przyjęło na swe barki pokolenie 1385 PLN brutto, i w tym tkwi nasza siła - żaden Francuz czy Niemiec za żadne skarby w świecie nie pójdzie do pracy za 250 euro miesięcznie -
Coś z teamtyki marynistycznej : Zdesperowana dziewczyna stoi na nadbrzeżu i chce popełnić samobójstwo. Widzi to młody marynarz, podchodzi do niej i mówi: - Nie rób tego! Zabiorę cię na pokład naszego statku, ukryję, przemycę do Ameryki i zaczniesz nowe życie. Przez cały rejs będę cię karmił, będę ci dawał radość, a ty będziesz mnie dawać radość. Jeszcze nie wszystko stracone. Dziewczyna, jeszcze pochlipująca z cicha, postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę i poszła z nim na statek. Jak obiecywał tak zrobił - ukrył ją pod pokładem, raz na jakiś czas podrzucał jej kanapkę, jakiś owoc lub coś do picia, a całe noce spędzali na miłosnych igraszkach. Sielankę przerwał kapitan, który pewnego dnia odkrył kryjówkę dziewczyny. - Co tu robisz? - zapytał surowo. - Mam układ z jednym z marynarzy. Zabrał mnie do Ameryki, karmi mnie, a ja mu pozwalam robić ze mną, co chce. Mam nadzieję, że Pan go nie ukarze? - Nie - odpowiedział kapitan... - Chciałbym jednak, żebyś wiedziała, że jesteś na pokładzie promu Wolin-Świnoujście-Wolin.
-
Tak - to jest bardzo ciekawy temat; obraz walk opóźniająco - obronnych, w oparciu o fortyfikacje stałe. Na pewno - piękna i chwalebna karta naszego Września 1939r. Obawiam się, że za chwilę pojawi się ktoś pokroju Michulca, Emmerlinga czy dr Wesołowskiego, i zakwestionuje te straty. Napisze - skoro tylu Niemców poległo, to gdzie są ich ... groby ? Z kolei do kontrofensywy ruszy z kopyta kol. Domen, sypiąc danymi z wszystkich Frontów IIWŚ jak z rękawa, i temat nabierze rumieńców Wiem Leuthenie, że 7DP to Twój "konik", i jak by co, to można liczyć na niemieckie materiały źródłowe odnośnie strat.
-
A to widziałeś ? http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamachy_na_Hitlera
-
OK. W takim razie pytanie: skąd ów Niepokólczycki wiedział, gdzie dokładnie stanie trybuna ? Imwzja na Anglię w końcu lata 1940r. była wielkim bluffem Hitlera, który chciał w ten sposób wymusić pokój na Brytyjczykach. Wehrmacht w tym czasie nie posiadał na Kanale Angielskim potrzebnej logistyki do tego typu operacji (tj. odpowiednich statków i kutrów desantowych). Desant na Anglię to nie desant na Norwegię, gdzie żołnierzy można było "podwieźć" niszczycielami, i desantować w niemal dowolnym punkcie. Zresztą - była gdzieś już o tym dyskusja na forum. W tym czasie Brytyjczycy trzymali ponad 70% sił poza wyspą (mi. inn. w afryce, Bliskim Wschodzie, Indiach, czy Azji Południowo - Wsch.), a RN zapewniała bezpieczeństwo szlaków komunikacyjnych. Jak z nagła "uśmiercisz" taką potęgę, porozrzucaną po newralgicznych punktach globu ?
-
Trochę jest tutaj: http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?p=787829
-
Owszem krytykowali i krytykują - bo to stare wznowienie, bez uzupełnień, korekt, i znowelizowanych informacji z badań i kwerend. Zresztą sam Leżański się też na tej publikacji wzorował. Jednak w w/w publikacjach jest sporo informacji o jednostkach kawalerii LWP.
-
Obawiam się, że to zadanie awykonalne: w jaki sposób przenieść niepostrzeżenie i umieścić pod trybuną 500 kg (pół tony) trotylu ? Skąd go wziąść i przemycić ? W realiach okupowanej Warszawy ? Detonacja takiego ładunku wybuchowego to lej o głębokości 2-3 metrów, i średnicy conajmniej kilkunastu. Poza tym - detonujący osobnik musiałby być od tego w znaczej odległości - co najmniej 200 m zasięgu ... Tak nie chcę się czepiać, ale na czym byś ich przetransportował na Albion w końcu lata 1940r. ? I co z silniejszą kilkarotnie od Kriegsmarine Royal Navy ? A co wojska amerykańskie tam robią ? Przecież to terytorium korony brytyjskiej ...
-
Zapraszam do publikacji: Cezary Leżański, Zostały tylko ślady podków ..., KiW W-wa 1984. Henryk Smaczny, Księga Kawalerii Polskiej, PZ W-wa 1989.
-
Najgorszy dowódca Września '39
ciekawy odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Może dla odmiany trochę faktów: otóż pozornie na Kresach 17 września dysponowaliśmy sporą liczbą żolnierzy: tylko na wschód od rz. Wisła walczyło lub przedzierało się ok. 200 tys. żołnierzy, dalsze 200 tys. było w Ośrodkach Zapasowych lub szpitalach na tyłach frontu, jednak dla nich wystarczyło broni i zaopatrzenia. [1] Warto tu podkreślić BARDZO WAŻNĄ rzecz: wojsko to nie stanowiło żadnej zwartej silnej grupy (szczególnie po wschodniej stronie rz. Bug), mogącej stawić czoło Wehrmachtowi, a tym bardziej przyszłej sowieckiej nawałnicy. Luźne, niezorganizowane pododdziały i grupy, bez broni ciężkiej, przemęczone wielokilometrowymi przemarszani i bojem, żle zaprowantowane nie mogły przedstawiać większej siły bojowej. I tak np. w pasie działań przyszłego Frontu Białoruskiego znalazło się ok. 45 tys. żołnierzy, z czego uzbrojonych ok. 28 tys. [2] Samej granicy wchodzniej strzegł osłabiony mobilacją KOP. Bez sprzętu ciężkiego i artylerii, 12 tys. KOP-istów, rozlokowanych batalionami w 190 strażnicach strzegło granicy z ZSRS ( teretycznie jakieś ośmiu żołnierzy na kilometr granicy). I teraz: wiesz już, że wojna z Wehrmachtem jest przegrana na całej linii. Starasz się ocalić jak najwięcej żołnierzy do dalszej walki (potrzebna była "siła żywa"), starając się ich jak najszybciej ewakuować vis Rumunia i Węgry do Francji. 17 września z rana wkraczają Sowiety. Jesteś zupełnie zdezorientowany: jakie mają zamiary (bojcom kazali krzyczeć, że idą razem z naszymi bić Germańca)? Czego chcą ? W tej sytuacji NW wydał cytowany przez mnie rozkaz. oczywiście - możemy teraz dyskutować, na ile r-z walki z Sowietami, wydany przez zdezorientowanego NW mógł poprawić sytuację naszych żołnierzy, lub pogorszyć. Ilu zginęłoby w bezpośrednich walkach, a ilu udałoby się wywalczyć przebicie. Jest to dyskusja czysto teoretyczna - nie znamy i nigdy nie poznamy skutków tej decyzji. Wyżej poruszyłem ten problem. Jeżeliby udało się na danym obszarze skupić większe siły (jak np. pod Tomaszowem Lub.), to walka miałaby sens, i rokowałaby sukces (czyli przebicie się). Natomiast walka dla małych, kiepsko uzbrojonych (i dowodzonych) grup i grupek, pozbawionych zaplecza to samobójstwo. O ile mnie pamięć nie myli, to Sowieci (tak jak i Wehrmacht) zwykłych szeregowych żołnierzy po krótkim czasie niewoli zazwyczaj puszczali wolno (dysponuję zeznaniem żołnierza 7ppLeg, B. Bieleckiego, jak to wracał z boju pod Cześnikami). ____________________________________________________________ [1] Grzelak&Stańczyk, Kamapania Polska 1939 roku, s.243. [2] Tamże, s.244. -
Najgorszy dowódca Września '39
ciekawy odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Gdzieś na forum wymieniłem, ile umów, paktów i konwencji międzynarodowych złamał ZSRS dokunając zbrojnej agresji na IIRP 17 września 1939r. W tym czasie wojny nie wypowiadziano sowietom z prozaicznego powodu - NW liczył (naiwnie zresztą), że oddziały WP będą mogły z bolszewikami negocjować przejście na Węgry lub do Rumuni ... Chodziło o to, by ocalić jak najwięcej wojska. Wielu współczesnych historyków wytyka ówczesnym naszym decydentom, że był to błąd. Jednak z chwilą zawiązania się koalicji antyhitlerowskiej, w skład której weszło ZSRS (w 1941r.) stan taki (tj. wojny) byłby nie do zaakceptowania przez aliantów. Początkowo z gen. Rómmlem to nie była taka prosta sprawa: wbrew zaleceniom NW rozmieśił swe siły przy granicy [1], tak że wkraczający Niemcy byli zaskoczeni - tam, gdzie spodziewali się jedynie czat i ubezpieczeń (tudzież: wysuniętych placówek) trafili na twardy i zdecydowany opór Armii "Łódź" (vide: bój Wołyńskiej BK z niemiecką 4DPanc.). Na rozciągniętą w terenie Armię "Łódź" uderzyły cztery dywizje piechoty z 8.Armii, oraz dwie pancerne z 10.Armii. Opór nie mógł trwać długo, i w efekcie czego siły armii nie zdążyły się wycofać z główną rubież obrony. Błąd ten próbował ratować gen. Thomme, ale to już jest jest dalsza historia. W sumie to Lwów się bronił skutecznie przed oddziałami 14.Armii. Jednak gen. Langner nie udzielił efektywnej pomocy walczącej pod Zboiskami 10BK, no i poddał Lwów sowietom .... Kolegom chodzi pewnie o ów sławny "autobus ze Lwowa", który się zepsuł, i gen. Anders jechał innym środkiem lokomocji, dzięki czemu nie zakończył (jak jego koledzy) w Katyniu. p.S. A wspomniał ktoś coś o generale Fabrycym ? ______________________________________________________________ [1] Zasadnicza rubież obrony Armii "Łódź" była zaplanowana na linii Warty i Widawki. Przeznaczony jej pas obrony był szeroki na 75km. stan armii na 31 sierpnia 1939r. wynosił ~75 tys. żołnierzy (10, 28 i 30DP, Wołyńska BK, Sieradzka Brygada ON). -
Tak naprawdę, to otwarcie granic i wydanie obywatelom paszportów "do rąk" pokazałoby, ilu Polaków wierzy w socjalizm i PRL. Zapewnie pozostałby sam "beton" partyjny, ludzie na wyższych stanowiskach, oraz część MO
-
Na wstępie: Kol. Glasisch - prosiłem wyżej - bez kolokwializmów. Bez mentorstwa i poczuania. Jestem cierpliwy, ale to już naprawdę ostatni raz. A teraz ad rem: chciałbym, aby kolega odniósł się rzeczowo do kilku moich stwierdzeń: 1. Korpus Interwencyjny (KI) - Początkowy plan obrony zarówno Westerplatte jak i Poczty Polskiej zakładał obronę do czasu gdy tak zwany Korpus Interwencyjny pod dowództwem gen. Skwarczyńskiego zajmie Gdańsk. Jednak Korpus został już w przeddzień wojny wycofany z obawy o odcięcie, i skierowany do Borów Tucholskich. 2. Mjr. Henryk Sucharski wiedział o tym fakcie przed 1 września 1939r. (od ppłk. Sobocińskiego), i wiedział, że nikt im z pomocą nie przyjdzie. Krótko: prawda li to, czy nie ? 4 września do szturmu przystępują oddziały szkolne z okrętu liniowego S-H, który nadal wykorzystuje całą moc swej artylerii. Następnego dnia do ataku rusza specjalnie sprowadzony z Królewca drogą lotniczą "Pionierlehrbataillon". Krótko: prawda li to, czy nie ? W nocy z 5 na 6 września chorąży Gryczmana zameldował o zbliżaniu się czołgów. Plutonowy Łopatniuk był przygotowany do walki wraz ze swoimi działkami ppanc., po chwili jednak okazało się, iż jest to cysterna na szynach; Niemcy podjęli bowiem próbę podpalenia suchego westerplackiego lasu Krótko: prawda li to z tą cysterną, czy nie ? Proszę mi pokazać, ,w którym miejscu twierdzę, że Dąbrowski nie dowodził późniejszą obroną Westerplatrte ? I jeszcze jedna refleksja: dobrze, że ukazały się prowokujące do dyskusji opracowania Emmerlinga, Michulca, czy mająca ukazać jesienią publikacja Wesołowskiego o Wiźnie. Przez przeszło 40 lat PRL-u narosło wokół Września 1939r. wiele mitów i przekłamań. Obecnie, dzięki nowym badaniom i publikacjom wiele faktów i postaci z w/w okresu podlega "odbrązowieniu". Jednak trzeba uważać, a publikacje podeprzeć solidnymi badaniami - odchylenie w drugą stronę może realnie skrzywdzić tych cichych, prawdziwych bohaterów, wrzucając ich do jednego worka z bohaterami PRL-owskich mitów ...
-
Na początku Pan Bóg przyszedł do Arabów i pyta: - Czy chcecie moje przykazanie? - A jakie? - Nie kradnij. - Panie! My żyjemy z rabowania karawan. Jeżeli przestaniemy kraść to jak na tej pustyni będziemy mogli wyżyć? To jest niemożliwe! Nie chcemy takiego przykazania. Przyszedł Pan do Amorytów i pyta: - Chcecie moje przykazanie? - A jakie? - Nie zabijaj. - Panie, jesteśmy najbardziej walecznym narodem, żyjemy z wojny i podbojów. Jak moglibyśmy egzystować bez zabijania? Nie, nie chcemy Twojego przykazania. Przyszedł Pan do Amalekitów i pyta: - Chcecie moje przykazanie? - A jakie? - Nie cudzołóż. - Panie, podstawą naszego kultu są kapłanki oddające się miłości w świątyni. Jeżeli tego zaniechamy, co stanie się z naszą religijnością, naszą wiarą? Nie chcemy Twojego przykazania.. Pan Bóg był już w kłopocie, ale zobaczył mały naród izraelski znajdujący się w niewoli egipskiej. Poszedł więc do Izraelitów i pyta: - Chcecie moje przykazanie? - A ile by to kosztowało? - Nic !!!! Za darmo! - Tak całkiem za darmo ??? - Całkiem bez płacenia !!! - To byśmy wzięli dziesięć.
-
Tak brzmi obecna wersja wydarzeń. Jest odmienna od PRL-owskiej. Prawie by się zgadzało, gdyby .... 1. Korpus Interwencyjny (KI) - Początkowy plan obrony zarówno Westerplatte jak i Poczty Polskiej zakładał obronę do czasu gdy tak zwany Korpus Interwencyjny pod dowództwem gen. Skwarczyńskiego zajmie Gdańsk. Jednak Korpus został już w przeddzień wojny wycofany z obawy o odcięcie, i skierowany do Borów Tucholskich. 2. Mjr. Henryk Sucharski wiedział o tym fakcie przed 1 września 1939r. (od ppłk. Sobocińskiego), i wiedział, że nikt im z pomocą nie przyjdzie. Czyżby kolega sugerował, że pomiędzy 3 a 7 września nie było żadnych walk na Westerplatte ? To nieco karkołomna teza. Bo w/g wersji oficjanej wyglądało to tak: Drugiego września Niemcy przypuścili na Westerplatte nalot. 47 "Stukasów" w dwóch falach obrzuciło cały półwysep bombami. Zniszczona została wartownia nr 5; niemal cała jej załoga zginęła. Pozostałe wartownie były niemal niezdolne do walki. Jak pisał dowódca placówki, gdyby natychmiast po nalocie wyszedł nieprzyjacielski szturm, Westerplatte nie utrzymałoby się. Żołnierze byli jednak zdecydowani na wszystko. Atak następuje dopiero po czterech godzinach, i zostaje odparty. Był to najczarniejszy dzień dla załogi Westerplatte; jednak mimo wielu zabitych w wartowni nr 5 wyniki nalotu nie były na pewno satysfakcjonujące dla Niemców. Trzeci września na nowo rozbudza nadzieje obrońcow - Francja i Anglia wypowiadają Rzeszy wojnę. Jak wiemy, była to jedynie działalność oficjalna, jednak załoga placówki na próżno wypatrywała sprzymierzonych okrętów na Bałtyku... Tego samego dnia do Gdańska przy dźwiękach dzwonów wkraczają regularne jednostki Wehrmachtu. Tego samego dnia Niemcy zaczynają bombardować przylądek ciężkimi moździeżami 210mm i kontunuują natarcia z lądu. Nieprzyjacielska artyleria od tej chwili już prawie nie milknie, zasypując Westerplatte pociskami. Wszystkie natarcia zostają jednak odparte. Niemcy wprowadzają coraz to nowe sposoby walki i kolejne oddziały. Noc z 3 na 4 września jest jasna jak dzień; potężnej mocy reflektory starają się uniemożliwić jakikolwiek ruch Polaków. 4 dnia wojny do szturmu przystępują oddziały szkolne z okrętu liniowego, który nadal wykorzystuje całą moc swej artylerii. Następnego dnia do ataku rusza specjalnie sprowadzony z Królewca drogą lotniczą elitarna jednostka szturmowa, słynny "Pionierlehrbataillon". I tym razem szturm zostaje odparty, choć ze stratami. Ciężkie miotacze min uszkadzają schrony, przynosząc obrońcom wielu rannych. Obrona jednak trwa. W nocy z 5 na 6 września major Sucharski otrzymał meldunek od chorążego Gryczmana o zbliżaniu się czołgów. Plutonowy Łopatniuk był przygotowany do walki wraz ze swoimi działkami ppanc., po chwili jednak okazało się, iż jest to cysterna na szynach; Niemcy podjęli bowiem próbę podpalenia suchego westerplackiego lasu; ogień działek niszczy jednak cysternę przynosząc śmierć nie obrońcom, lecz agresorom. Bohaterska walka obrońcow Westerplatte kończy się siódmego dnia. O 4:45 pancernik podpłynąl bliżej przylądku i rozpoczął morderczy ostrzał. Kolejne natarcie, choć znów odparte przyniosło zniszczenie kluczowej dla polskiej obrony Wartowni nr 2. Pogarszała się sytuacja rannych, konczyła się amunicja. Dowódca zebrawszy załogę w koszarach podziękował im i stwierdził, iż dalszy opór jest bezcelowy i że jeszcze przydadzą się Polsce. Wódz Naczelny Edward Rydz - Śmigły przekazał drogą radiową podziękowania obrońcom. Następnie major Sucharski z ogniomistrzem Piotrowskim i matem Bartoszakiem udaje się na rozmowy kapitulacyjne. Nie mnie oceniać, jak było naprawdę (niech zajmą się tym zawodowi historycy), ale jeżeli w/g kolegi pomiędzy 3 a 7 września nie toczyły się żadne walki, to po co obrońcy Westerplatte aż 4 dni zwlekali z kapitulacją ?
-
Na dws-ie trwa dyskusja n/t Grup Operacyjnych Armii "Pomorze": http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=79&p=1532896#p1532896
-
Czy w czasach PRL był lepiej?
ciekawy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Absolutnie nie mogę zgodzić się z tym stwierdzeniem. Taki np. Owsiak ze swoją WOŚP jest ewenementem na skalę światową: coroczne kwoty zebrane na ten cel sięgają kilkudziesięciu milionów złotych. Środki te pozwolają doposażyć w nowoczesny sprzęt szereg placówek leczniczych. O czym to świadczy ? Otóż na naszych oczach dokonuje się ewolucja: dawniej to państwo decydowało za obywatela, co jest dla niego dobre, a co nie, czym się powinien zajmować, a czym nie. Obecnie dzięki wzrostowi świadomości obywatelskiej i stopniowym wykształceniu się społeczeństwa obywatelskiego możemy zobserwować zjawisko skrzykiwania się i organizacji lokalnych społeczności, celem realizacji własnych projektów i inicjatyw. Czy w PRL-u (za wyjątkiem "oddolnych" inicjatyw czynów partyjnych) takie zachowania były na porządku dziennym ? -
ZSRR i pomysły zmian w języku polskim
ciekawy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski ogólnie
Wydaje mi się, że w WP w czasach PRL-u zwracano się do kadry per "obywatelu" (np. obywatelu pułkowniku). Kadra zawodowa zwracała się najczęściej do żołnierzy w drugiej osobie liczby mnogiej (np. "słuchajcie żołnierzu"). Zwracanie się do siebie per "obywatelu" wystąpiło masowo we Francji po 1789 roku, w czasie trwania rewolucji. Natomiast rzeczownik "towarzysz" pierwotnie miał inne znaczenie, niż to, do którego przywykliśmy: swój obecny, negatywny, pejoratywny wydźwięk zawdzięcza komunizmowi. To jest właśnie przykład wcześniejszego znaczenia w/w rzeczownika. Żle też nam się kojarzy (obecnie) słowo "partia". A przecież w XIX w., podczas trwania Powstania styczniowego powstańcy skrzykiwali się w małe oddziały, zwane partiami. -
Dzięki za link Tomaszu N. Wersja "papierowa" nie była chyba ogólnodostępna, a teraz każdy posiadacz netu może mieć doń dostęp. Ja ze swej strony przedstawię troszkę bibliografi, dotyczącej 24 Pułku Ułanów: 1. 24 Pułk Ułanów, Wydawnictwo Strażnicy (Celle) Hanover 1947. 2. Borchólski Mieczysław, Z saperami generała Maczka, MON 1990. 3. Broczyński Stanisław, Zarys historii wojennej pułków polskich 1918-1920, 24 Pułk Ułanów, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1921. 4. Bronisz-Pikało Ewa, Ułańska legenda, Wydawnictwo Polonia, Lublin 1989. 5. Cieplewicz Mieczysław, Jurga Tadeusz, Kozłowski Eugeniusz, Radziwończyk Kazimierz, Ryżewski Wacław, Rzepniewski Andrzej, Stawecki Piotr, Polski Czyn Zbrojny w II Wojnie Światowej, Wojna Obronna Polski 1939, MON 1979. 6. Dalecki Ryszard, Armia Karpaty 1939, Wojskowy Instytut Historyczny, Warszawa 1979. 7. Dworak Kazimierz, Doświadczenia i wnioski z działań 1.Polskiej Dywizji Pancernej (okres 7. VIII. Do 9. XI 1944.), Bellona, Rok XXVII, zeszyt 7 Londyn lipiec 1945, s.3. 8. Englert Juliusz F., Barbarski Krzysztof, Generał Maczek i żołnierze 1 Dywizji Pancernej, Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego , Londyn 1992. 9. Ferenstein Ludwik, Czarny naramiennik, MON 1985. 10. Jagiełło Zdzisław, Piechota Wojska Polskiego 1918-1939, Bellona Warszawa 2005. 11. Jońca Adam, Pojazdy mechaniczne Wojska Polskiego 1939, Warszawa 2006. 12. Jońca Adam, Szubański Ryszard, Tarczyński Jan, Wrzesień 1939 Pojazdy Wojska Polskiego, Wydawnictwo Komunikacji i Łączności, Warszawa 1990. 13. Jurga Tadeusz, Obrona Polski 1939, Instytut Wydawniczy PAX Warszawa 1990. 14. Komornicki Stefan, 24 Pułk Ułanów, Londyn 1976. 15. Grzelak Czesław, Stańczyk Henryk, Kampania Polska 1939, OW Rytm 2005. 16. Konstankiewicz Andrzej, Słupczyński Wiesław, Armata przeciwpancerna wz. 36, MON 1977. 17. Kozłowski Eugeniusz, Wojsko Polskie 1936-1939 próby modernizacji i rozbudowy, MON 1974. 18. Łuniewska Luiza, Czarna Brygada. 10.Brygada Kawalerii płk. Stanisława Maczka, Edpiresse Warszawa 2005. 19. Maczek Stanisław, Od podwody do czołga, Tomar Publishers-Edinburgh 1961. 20. Majka Jerzy, Brygada Motorowa płk. Maczka, 10.Brygada Kawalerii 1937-1939, Libra Rzeszów 2004. 21. Majka Jerzy, Generał Kazimierz Dworak, Libra Rzeszów 2008. 22. Majka Jerzy, Generał Stanisław Maczek, Libra Rzeszów 2005. 23. Majka Jerzy, Brygada Motorowa płk. Maczka, 10.Brygada Kawalerii 1937-1939, Libra Rzeszów 2004. 24. Nowak Eugeniusz Piotr, Dywizjon Rozpoznawczy 10 Brygady Kawalerii 1938-1939, Kraków 1999. 25. Nowakowski Jerzy, Z proporczykiem na antenie, Czytelnik 1986. 26. Nowakowski Jerzy, Położyński Antoni, Kowalski Marian, Z dziejów 10.pułku strzelców konnych, Instytut Wydawniczy Pax Warszawa 1982. 27. Porwit Marian, Komentarze do historii polskich działań obronnych 1939 roku, Czytelnik Warszawa 1969. 28. Regulamin Broni Pancernej, Czołgi lekkie-walka, Ministerstwo Spraw Wojskowych, Warszawa 1938. 29. Regulamin Kawalerii, Wyszkolenie Kawalerzysty, Tom I, Ministerstwo Spraw Wojskowych, Warszawa 1938. 30. Regulamin Kawalerii, Musztra oddziałów, Tom II, Ministerstwo Spraw Wojskowych, Warszawa 1938. 31. Skibiński Franciszek, Pierwsza Pancerna, Czytelnik Warszawa 1970. 32. Smaczny Henryk, Księga kawalerii polskiej 1914-1947, Warszawa 1989. 33. Steblik Władysław, Armia Kraków, MON 1989. 34. Szubański Rajmund, Początek pancernego szlaku, Książka i Wiedza Warszawa 1980. 35. Szubański Rajmund, Polska Broń Pancerna w 1939r. MON Warszawa 1982. 36. Wysocki Tadeusz A. 24 Pułk Ułanów im. Hetmana Wielkiego Koronnego Stanisława Żółkiewskiego, Kraśnik 1994. 37. Zalewski Wacław, W Warszawskiej Brygadzie Pancerno-Motorowej 1939, MON 1988.
-
Na wstępie mała uwaga: czołg ów nosił nazwę IS-2 a nie JS-2. I polecam lekturę: Janusz Magnuski, "Stalin" Postrach zachodu, PELTA W-wa 1995.
-
Nie wiem, kim jest user "Shadow", odsyłam natomiast natomiast do artykułu Roberta Wróblewskiego Bataliony Panter frontu wschodniego (Militaria XX wieku, Nr 3(18), maj-czerwiec 2007, s. 62-72).
-
Odkrywajcie. Istniał Batalion Obrony Narodowej (ON) "Brodnica". Wchodził on wraz z I/67pp, kompanią kolarzy, dyonem 4pal, i z kompanią ON "Grązawy" w skład tzw. "Oddziału Dozorowania" (d-ca zgrupowania: d-ca piechoty dywizyjnej 4DP, płk. dypl. Mieczysław Rawicz - Mysłowski). Miał on za zadanie obronę linii jezior: Mieliwo - Sosno - Zbiczno - Bachotek - rz. Drwęca, oraz dozorowanie odcinka od Drwęcy do Górzna (włącznie). Tak naprawdę to już na tym etapie d-ca GO 'Wschód" popełnił poważny błąd - wyznaczył zbyt szczupłe siły do obrony (a raczej: dozoru), gros sił zostawiając w rezerwie, do ewnetualnego kontrataku: sam odwód znalazł się zbyt daleko [1] od linii frontu, a tym samym uniemożliwił skuteczny kontratak na rzecz zagrożonych odcinków. Istnieje sporo domysłów n/t działań tego zgrupowania [2]. _________________________ [1] 14pp (bez baonu), 16 i 67pp, II/4 pal, 4dac, i jednostki dywizyjne znajdowały się się w rejonie Najmowo - Czekanowo - Konojady - las Górale - jez. Sumówek. Mp dowództwa - Najmów. [2] Tak naprawdę to brakuje dokumentów w CAW-ie (np. nie zachował się żaden r-z operacyjny z 30 sierpnia 1939r. dot. w/w "Odziału Dozorowania", mimo, iż istnieją r-zy dot. jego sąsiadów).
-
Ciekawi mnie, jaki to konkretnie zarzut postawił Trybunał Konstytucyjny organom, które wprowadziły stan wojenny. Na: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zapadl-wyrok-ws-legalnosci-stanu-wojennego,1,4211877,wiadomosc.html możemy przeczytać: Dekrety Rady Państwa PRL wprowadzające stan wojenny w 1981 r. były niekonstytucyjne - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Umorzono wątek uchwały Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego, Trybunał umorzył także wątek przekazania niektórych przestępstw w stanie wojennym do sądów wojskowych. TK w pełnym składzie zbadał dekrety Rady Państwa PRL o stanie wojennym z 12 grudnia 1981 r. na wniosek b. Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego. Uznania ich niekonstytucyjności chciały wszystkie strony postępowania przed TK: RPO, Sejm oraz prokurator generalny- Rada Państwa PRL złamała konstytucję PRL, bo nie miała prawa wydawać dekretów o stanie wojennym, gdyż trwała wtedy sesja Sejmu - powiedział sędzia Mirosław Granat w uzasadnieniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego. - Rada Państwa nie miała prawa rozszerzać konstytucyjnych przesłanek wprowadzenia stanu wojennego o nowe przesłanki, nieznane w konstytucji PRL - dodał Granat. Dlatego jej "działanie prawotwórcze było nielegalne". Granat podkreślił, że uchwała Rady Państwa o stanie wojennym oraz jej dekret o jego wprowadzeniu były odrębnymi aktami prawnymi i nie można ich badać łącznie. Sędzia dodał, że prawo w stanie wojennym działało wstecz, co było sprzeczne z prawem. - Osoby skazane za czyny kryminalne w stanie wojennym będą mogły występować o wznawianie spraw, w których były skazane - powiedział sędzia Mirosław Granat w uzasadnieniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Dalej: http://blogmedia24.pl/node/46321 Trybunał może badać akty prawne już nieobowiązujące, jeśli wywierają skutki dla fundamentalnych praw człowieka. Gdy w 2008 r. Kochanowski kierował wniosek do TK, mówił, że nigdy nie zbadano konstytucyjności dekretów o stanie wojennym, co powoduje, że pokrzywdzeni przez ówczesne władze mają utrudnione, a niekiedy zamknięte drogi dochodzenia swych praw. Pierwsza rozprawa odbyła się 23 lutego, po czym sprawę odroczono. Dzisiaj TK obradował przez niecałe pół godziny; sędziowie nie mieli pytań do stron, które podtrzymały swe stanowiska. Uznanie niekonstytucyjności dekretów otworzyło drogę do kwestionowania wyroków sądów stanu wojennego w sprawach niezwiązanych z działaniem na rzecz niepodległości (wyroki w sprawach politycznych są od 20 lat uchylane i przyznawane są zadośćuczynienia). Wyrok TK może np. umożliwić wznawianie postępowań karnych na korzyść skazanych w stanie wojennym za czyny formalnie kryminalne, np. oddalenie się z pracy uznawane za dezercję, nieprzestrzeganie godziny milicyjnej lub pobyt poza miejscem zameldowania bez zezwolenia. Według IPN ok. 170 tys. osób ukarano według prawa wojennego za takie wykroczenia niezwiązane z działaniem na rzecz niepodległości - ich sprawcy nie mają obecnie prawa do odszkodowań. I jeszcze pełna treść wyroku: http://www.trybunal.gov.pl/Rozprawy/2011/Dz_Ustaw/k_35s08.htm