-
Zawartość
3,811 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez ciekawy
-
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
ciekawy odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
A co to znaczy "lepszy czas działania" ? Chwila, kiedy Sowieci w pogoni za Wehrmachtem zajmą już Warszawę, wejdą na Śląsk i do Wielkopolski ? Może po to, byś teraz mógł żyć w wolnym i suwerennym kraju, i mógł kreślić te gorzkie i krzywdzące słowa. bez obawy ? Jaki w ogóle sens mają powstania i zrywy niepodległościowe ? Po co pewnej listopadowej nocy grupa podchorążych zaatakowała Belweder ? Przeca zryw ten nie miał najmniejszego sensu, i szans na powodzenie ... po co w styczniowy czas wiara wyszła w pole, paląc ze strzelb i sztucerów do Moskali ? Logicznie rzecz biorąc, to miało jeszcze mniejsze szanse na powodzenie ... Jeżeli odpowiesz sobie na te pytania, może wtedy i znajdziesz odpowiedź, czy PW miało sens ... -
Podsumowanie argumentów przeciw Powstaniu Warszawskiemu
ciekawy odpowiedział Explorer → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Mam takie pytanie zasadnicze - czy według Ciebie PW nie powinno w ogóle wybuchnąć ? Czy decyzja o powstaniu była zła i niedopuszczalna ? Czy AK powinna biernie czekać na rozwój wypadków (w domyśle: na Sowietów) ? Co według Ciebie należało czynić ? -
Jak wiemy, król Jan Kazimierz ruszył na odsiecz oblężonym wojskom w Zbarażu. W 1649 roku pod Zborowem rozegrała się bitwa, która wygraną dla korony raczej nie była. Jednak ciekawi mnie inna kwestia - rokowania z Tatarami. Podjął się ich kanclerz wieli koronny Ossoliński . Na pewno sukcesem dyplomatycznym było przekonanie chana Islama Gireja by odstąpił od Chmielnickiego - co mu wtedy zaoferowano, czym przebito ofertę Chmielnickiego ? Bo same warunki ugody były zdecydowanie niekorzystne dla Korony, jednak ja chciałbym się zatrzymać przy negocjacjach z chanem ...
-
O stosowaniu przez UB niedozwolonych metod w śledztwach
ciekawy odpowiedział Albinos → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Ostatnio ukazała się publikacja Tadeusza Płużańskiego "Lista Oprawców" Wydawnictwa Fronda 2014. Autor opisuje tam 118 postaci, które zapisały się szczególnie zła sławą w latach 40 i 50-tych ub. wieku. Oto fragment dotyczący jednej z nich, i "nowatorskie" metody przesłuchiwania młodych mężczyzn: Julia "Luna" Brystygier Także Brystiger, Bristiger, Briestiger, z domu Prajs lub Preiss, ps. Luna, urodzona w 1902 r. w Stryju, dyrektorka Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, szara eminencja bezpieki, zbrodniarka stalinowska. Była córką żydowskiego aptekarza. W 1920 roku ukończyła gimnazjum we Lwowie, a w 1926 roku Wydział Humanistyczny na lwowskim Uniwersytecie im. Jana Kazimierza. Następnie kontynuowała naukę w Paryżu. W 1928 roku zdała egzamin pedagogiczny. Na tym samym Uniwersytecie im. Jana Kazimierza uzyskała doktorat z dziedziny filozofii. W latach 1928-1929 pracowała jako nauczycielka historii w Gimnazjum C. Epsteina w Wilnie i w żydowskim seminarium nauczycielskim Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego "Tarbut". Julia Brystygier/fotografia z wystawy "Twarze bezpieki 1944-1990" przygotowanej przez IPN / Jej związki z Polską były jednak żadne. Od 1927 roku działała w Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR), a od 1931 roku należała do Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W październiku tego roku została skazana na dwa tygodnie więzienia za działalność komunistyczną. Od 1932 roku była funkcjonariuszką partyjną (tzw. funkiem - etatowym działaczem partii), pełniąc funkcje sekretarza propagandy i agitacji Komitetu Obwodowego KPZU we Lwowie, Przemyślu, Drohobyczu. Za działalność w zdelegalizowanych strukturach komunistycznych ponownie trafiła do więzienia. Swoją antypolską działalność rozwinęła po sowieckiej agresji na II RP we wrześniu 1939 roku. Przyjęła obywatelstwo sowieckie, pracując w Radzie Związków Zawodowych we Lwowie oraz jako sekretarz Komitetu Obwodowego MOPR. W 1940 roku została "członkiem wszechzwiązkowym" KC MOPR. W tym czasie, razem z grupą innych kolaborantów, współpracowała z sowieckim wydawnictwem polskojęzycznym "Nowe Widnokręgi" we Lwowie. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej zbiegła do Charkowa, a następnie do Samarkandy. W latach 1943-1944 pracowała w Zarządzie Głównym Związku Patriotów Polskich. W bezpiece, będąc jednocześnie członkinią PPR, "Luna" zaczęła pracować już w grudniu 1944 roku, ostatecznie zostając dyrektorką Departamentu V (oficjalnie nazywanego społeczno-politycznym) Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jej departament zyskał niemal taką autonomię, jak X Departament (walka z tzw. prowokacją w ruchu robotniczym, którym kierował płk Anatol Fejgin) i dysponował własnym więzieniem. Jakub Berman, w czasach Bieruta postać numer 2 w Polsce, chwalił towarzyszkę Brystygier:"Luna stała się naprawdę wybitnym pracownikiemBezpieczeństwa i na tle innych dyrektorów czy naczelników, nieodznaczającychsię wielkimi talentami i stosującymi dosyć toporne częstometody, zdecydowanie się wyróżniała". O jej wpływach na szczytach komunistycznej władzy świadczy fakt, że brała udział w naradach Biura Politycznego PPR i PZPR, formalnie nie wchodząc w jego skład. Zadanie miała bardzo odpowiedzialne - zwalczanie opozycji politycznej i Kościoła katolickiego. Osobiście znęcała się nad więźniami, przeciwnikami politycznymi, np. w więzieniu karno-śledczym nr III (tzw. Toledo, nieistniejącym już budynku przy ul. Ratuszowej 11 w Warszawie). Biła batem po twarzy, ale znana była przede wszystkim z miażdżenia mężczyznom przyrodzenia w szufladach, głównie młodym chłopcom. Stąd przydomek "krwawa Luna". Zwłoki pomordowanych w "Toledo" grzebano w rowie na terenie więzienia. Mieszano je ze śmieciami i zasypywano wapnem. Ale zdarzało się, że więźniowie byli chowani w bezimiennych dołach śmierci na "łączce" obok cmentarza na Powązkach Wojskowych lub na Cmentarzu Bródnowskim. Czemu zawdzięczała swoją karierę? Kontakty z komunistami miała dzięki mężowi, lwowskiemu działaczowi syjonistycznemu dr. Natanowi Brystygierowi. Ale to nie wystarczyłoby, aby dostać się na szczyt. Jak mówił inny funkcjonariusz bezpieki Józef Światło, "Luna" zasłynęła z donosów do NKWD, nawet na swoich towarzyszy partyjnych:"W swej bogatej karierze Brystygierowa była w Rosji przez dłuższy czasrównocześnie kochanką Bermana, Minca i Szyra[Hilary Minc - odpowiedzialny za gospodarkę; Eugeniusz Szyr - stalinowski ekonomista].Dwaj pierwsi zwłaszcza mają w związku z tym wobec niej poważne zobowiązania.I dzięki temu, jak Brystygierowa chce coś przeprowadzić,nawet przeciw Radkiewiczowi czy Romkowskiemu[szefowi i wiceszefowi MBP]w bezpiece, to wszystko może zrobić. Ileż to razy Radkiewicznie zdążył jeszcze zreferować jakiejś sprawy Bierutowi, a już Bierut czyBerman dzwonili do niego z zapytaniem: 'Słuchaj no, jest u ciebie takaa taka sprawa, dlaczego nam o tym nic nie mówisz?' (...). Oni już wiedzielibo oczywiście Brystygierowa referuje im wszystko nocami". Kochanek "Luny" Jakub Berman w książce Teresy Torańskiej pt."Oni"tak ją opisuje:"Była wyjątkowo inteligentną kobietą o dosyć miłejpowierzchowności, choć niezbyt zgrabna. (...) Bystra, przenikliwa,umiała nawiązywać dobre kontakty z ludźmi". Stefan Staszewski, wpływowy członek PPR i PZPR "od kultury", mówił Torańskiej:"Twarz miała dosyć ładną, ale była potwornie niezgrabna, kwadratowa, niska, bardzo grube nogi. Agresywna, zaborcza.Była to pani z tych, które mówią, kto ma dziś ją do domu odprowadzać". Władysław Minkiewicz w książce"Mokotów-Wronki-Rawicz"wspomina proces rehabilitacyjny Siły-Nowickiego na fali "odwilży" 1956 roku:"Przed rozprawą, w kuluarach sądowych spotkało się wielu przyjaciół,byłych więźniów, którzy niedawno odzyskali wolność. Serdeczneuściski, pocałunki, wymiana wiadomości o swoich losach. (...) Tylko naławce pod ścianą dość skromnie ubrana siedziała jakaś pani, z którą niktsię nie witał. Była to właśnie "Luna",pozbawiona już stanowiska, zostałateraz wezwana w charakterze świadka. Drugim koronnym świadkiemw tej sprawie był były wiceminister bezpieki Romkowski, któregodoprowadzono na salę sądową w kajdankach, co sprawiło nam wszystkimniemałą satysfakcję". Po rozwiązaniu MBP jako Julia Prajs została szefową Naszej Księgarni. Osoba, która wcześniej, w istniejących od stycznia 1940 roku komunistycznych "Nowych Widnokręgach" systematycznie opluwała Polskę, miała czelność pisać opowiadania m.in. dla polskich dzieci! Ale podobno zawsze chciała zostać pisarką... Wydała m.in. powieść"Krzywe litery". Pracowała jako redaktorka w Państwowym Instytucie Wydawniczym. Przez siostrę Marię Gołębiewską poznała środowisko skupione wokół Zakładu dla Niewidomych w Laskach. Gościła tam wielokrotnie, spotykając się z tamtejszymi duszpasterzami. Była wtedy inwigilowana przez SB. W 1957 roku, w związku z procesami byłych funkcjonariuszy bezpieki, planowano pociągnąć ją do odpowiedzialności karnej, ale nigdy nie stanęła przed sądem. Julia "Luna" Brystygier zmarła w 1975 roku, podobno jako głęboko wierząca katoliczka. Została pochowana na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. http://nowahistoria.interia.pl/ksiazka-do-historii/news-z-listy-oprawcow-igor-andrejew-julia-brystygierowa-kazimierz,nId,1465668#iwa_item=2&iwa_img=1&iwa_hash=18228&iwa_block=worthSee -
Ba - twierdzę że nawet wcześniej - decyzja o inwazji zapadła w dniach 28 listopada – 1 grudnia 1943 roku na konferencji w Teheranie.
-
Dzisiejsze znalezisko (orzełek) podczas spaceru - rozpoznaje ktoś?
ciekawy odpowiedział Ossianin → temat → Identyfikacja znalezisk
Na pewno nie jest to orzełek "do czapki" zarówno ani "Strzelca", ani któregoś z pułków Legionów (nie ma ani "S", ani "L" na Tarczy Amazonek). Jak słusznie zauważono, może to być któraś z odmian orzełka zdobiącego czapkę Powstańca Wielkopolskiego. -
Do założenia tego tematu zainspirował mnie post kol. Mariusza70 z innego forum: Przyznam sie szczerze, że ciekawi mnie ten temat - jak oceniacie rolę MO jako aparatu represji w czasach PRL-u ? I od razu chciałbym zaznaczyć, iż w dyskusji nie chodzi mi działaność prewencyjną, czy walki z przestępczością, lecz o działalność stricte polityczną, polegającą na zwalczaczani opozycji, neutralizowaniu niepokornych jej liderów, czy też tłumieniu strajków, jako zbrojne ramię PZPR. Zapraszam do dyskusji.
-
Mam podobne wspomnienia: ganianie jak szalony na unitarce, później już bunkrowanie się po piwnicach i kanciapach podczas zaprawy porannej. Oczywiście - gdy oficera dyżurnego miał ktoś z naszych "kompanijnych" oficerów trzeba było ze dwa okrążenia zrobić, jednak była to rzadkość. Raz na kilka miesiecy były jakieś ćwiczenia czy zaliczenia, ale nie uczestniczyłem w czymś takim. Była organizowana też taka impreza jak "marsz kwartalny", ale brało się poduszkę do plecaka, i kilkunastokilometrowa droga była lekka W efekcie czego po wyjściu z MON-u przybyło parę kilogramów Co do kadry: mieli coś w rodzaju W-F-ów, ale patrząc po "gabarytach" niektórych miałem poważne wątpliwości co do długości i intensywności tych zajęć. Osobiście nie widziałem żadnego ćwiczącego zawodowego, ale też się i tym specjalnie nie interesowałem.
-
Oczywiście "Pulp fiction" i ta niezapomniana scena ....
-
Rok 1987, koniec pażdziernika, Jednostka Wojskowa 1983 Świecie n/W. Wielki plakat w świetlicy żołnierskiej, przedstawiający krążownik "Aurora", zwieńczony sporym napisem: "WIELKI PAŹDZIERNIK TRWA DO DZIŚ"(sic!). Zbliżała się kolejna rocznica Rewolucji Październikowej (70-ta), tedy pułkowy ZSMP i PZPR postanowiły propagandowo "godnie" to uczcić.
-
Bitwa nad Żółtymi Wodami i pod Korsuniem 1648
ciekawy odpowiedział Pancerny → temat → Bitwy, wojny i kampanie
To ta lokalizacja jest błędna ? http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_nad_Żółtymi_Wodami#mediaviewer/Plik:Zolte_wody_1648.JPG -
A dlaczego w pewnym momencie postanowiono zrezygnować z matematyki na egzaminie maturalnym ? Ja w 1987r. w PLSP zdawałem (ustnie): obrona dyplomu, historia sztuki, (pisemnie): j.polski, matematyka, j. rosyjski, (ustnie): j. polski, propedeutyka.
-
Naprawdę, to już ostatni raz ... Koniec z prywatnymi wycieczkami i harcami, tudzież pisaniem sprostowań i wyjaśnień w osobistych sprawach. Przypominam temat wątku: WRZESIEŃ 1939 NA ZACHODZIE Piszemy o tym, i TYLKO o tym, albo nie piszemy wcale !
-
W "Biedronce" nabyłem Osprey'a Dania i Norwegia 1940 Front skandynawski i Bitwa o Wielką Brytanię 1940, Klęska Luftwaffe. Ładnie wydane książeczki, z dodatkowym materiałem na dołączonych płytach DVD w cenie 4.99 PLN/ sztuka. Właśnie je przeglądam.
-
Jak rozumiem, chodzi ci o hełm wz.31, którego popularnej nazwy nie znasz, a która brzmi łudząco podobnie do pewnego płaza ogoniastego ? A jak myślisz - z czego wynikała owa "chropowatość" ? Czyżby z ... niedoróbek ?
-
Jak bronić Redutę Ordona? ... i inne tego typu miejsca
ciekawy odpowiedział secesjonista → temat → Hyde park
A to pod Lenino wygraliśmy ? Jednak wracając do tematu wątku: według mnie gmina powinna wygospodarować jakiś malutki kawałeczek gruntu, by postawić na nim pomnik (mały obelisk?). To miejsce stało się jednym z symboli Powstania Listopadowego w Stolicy, tedy nawet skromne zaistnienie ma cel i sens (chociażby edukacyjno - patriotyczny). Jako że idą nowe czasy, niegłupim zdaje się być pomysł bavarski'ego by w owym pomniku zainstalować "odsyłacz", wykrywany przez smartfony i tablety. Stronę może stworzyć MWP, z interesującymi zwiedzającego informacjami. -
Ten link otwiera nam kalendarium (początek wrzesień 1939r.), gdzie przedstawione są kolejne dni września, dzień po dniu: co się działo w Polsce, i na Froncie Zachodnim: http://pzkfw.tripod.com/lata/1939/wrzesien.htm Jest też opisany atak pierwszych brytyjskich wypraw bombowych (z 4 września, dzień po wypowiedzeniu wojny) na Niemcy: Po południu z angielskich lotnisk wyruszyły 3 wyprawy bombowe na niemieckie bazy marynarki. Jedna składała się z 15 bombowców typu Blenheim z dywizjonów 107, 110 i 139 i miała zbombardować okręty stojące na redzie w Schilling pod Wilhelmshaven. Ten sam cel obrało 12 samolotów Hampden z dywizjonów 49 i 83, jednak nie odnalazły one celu i wróciły do baz. 14 samolotów Wellington wykonało o 18.05 nalot na niemieckie okręty w Brunsbuttel nie notując jednak trafień. Niemieckie myśliwce ponadto zestrzeliły 2 z nich. Z pozostały 15 samolotów Blenheim, 5 zawróciło do bazy, 5 z dywizjonu 110 zaatakowała i trafiła jedną bombą krążownik "Admiral Scheer", tracąc jeden samolot na skutek ognia przeciwlotniczego, 5 samolotów z dywizjonu 107 zaatakowało natomiast krążownik "Emdem". 4 samoloty 107 dywizjonu zostały zestrzelone, a jeden z nich spadł na pokład krążownika zabijając i raniąc kilkudziesięciu jego marynarzy. Kolejne zakładki (na dole) to październik/ listopad/ grudzień.
-
Jak bronić Redutę Ordona? ... i inne tego typu miejsca
ciekawy odpowiedział secesjonista → temat → Hyde park
Czyli jesteś za zburzeniem pomnika Powstańca Warszawskiego ? Jesteś za zlikwidowaniem symboli po bohaterskim Wrześniu 1939 r. ? -
Jak bronić Redutę Ordona? ... i inne tego typu miejsca
ciekawy odpowiedział secesjonista → temat → Hyde park
Ja tam smartfona mam, ale go nie używam - leży gdzieś w głębi szuflady. I rozwiązanie Bavarsky'ego także popieram. To jako pasjonat owej wojny powinieneś dodać, że rzeczony por. Julian Ordon był tylko dowódcą artylerii Reduty 54. Faktycznym dowódcą Reduty był mjr Ignacy Dobrzelewski, ale kto o tym dziś pamięta ? -
Racja - zauważył to już poldas. Podaję link: http://www.dominik-k...rze,120186.html Chciałem, by rozpoczęła się dyskusja nad tym tekstem (nawiasem mówiąc - nie do końca rzetelnym). Jednak po podaniu przeze mnie linku, każdy będzie już miał "gotowy" tekst krytyki (znajdujący się pod blogiem), a to spłyci dyskusję .... Ciekawy artykuł, ale zawiera sporo przekłamań. Z jednej strony piszesz, że "rozwój planów ofensywnych zawieszono w 1929" (na marginesie skąd źródło takiej informacji?), a już kilka akapitów niżej sam piszesz o przygotowywanych i zatwierdzonych w lipcu 1939 roku planach ofensywy na Niemcy. "Jest to o tyle zaskakujące, że armia francuska dysponowała liczbą około 2900 czołgów, dzięki czemu w tej mierze nie ustępowała niemieckiej." Wszystko fajnie,ładna liczba, ale na papierze. Wiesz ile z tej liczby czołgów to Renaulty FT-17? Które zresztą w znakomitej wiiększości nie zostały użyte bo były przestarzałe i wolniejsze od nacierającego piechura. AMR-y też było trochę, a były gorzej uzbrojone i miały porównywalne opancerzenie co PzKpfw I. Char B1 był bez wątpienia dobrym czołgiem, jednak był wolniejszy od PzKpfw IV, miał porównywalne opancerzenie, i trochę lepiej wypadał w uzbrojeniu, ze względu na dodatkową 45mm artmatę. Czołgi francuski były na tyle chaotycznie porozrzucane wzdłuż granicy, że do planowanego pierwotnie na 15 września, a następnie przełożonego na 17 września natarcia na Berus planowano użyć # dywizji piechoty i 5 batalionów czołgów... "była permanentna demoralizacja francuskich żołnierzy, fatalne morale i brak autorytetu dowódców u żołnierzy." Jak się chce pisać poważnie na tematy historyczne to się bzdur nie wygaduje. Na Boga zdradź mi skąd masz informację, że raz, że Farncuzi okroili swoje zamierzenia ofensywne, a 2, że powodem rzekomego okrojenia była demoralizacja żołnierze francuskiego.... Czy za dobrą monetę na potwierdzenie tego stwierdzenie wziąłeś "nieumieranie za Gdańsk"? Ten "okrojony" plan zakładał przełamanie Linii Zygfryda!! Należy dla porządku dodać, że uderzą w ciągu 15 dni od ogłoszenia mobilizacji , którą ogłosili 2 września, tak więc- 15+2=17 września. Jednak w odpowiedzi na meldunku Faurego z Polski, Gamelin przyśpiesza natarcie, którego I faza rusza 6/7 września. Natarcie Twoim zdaniem było "na niby"? A słyszałeś o dwudniowyh walkach o Zweibrucken, w wyniku których po każdej stronie poległo ponad 70 żołnierzy? Oczywiście, że te miejscowości miały znaczenie, bo zajmowano przedpole Linii Zygfryda i likwidowano jej linię przesłaniania. Jak inaczej przełamywać Wał zachodni? Z Linii Maginota?! Faktycznie Francuzi na tyle nie rozumieli tragicznej sytuacji Polski, że aż przyspieszyli o 1,5 tygodnia natarcie... ignoranci. I na dodatek idioci podciągali ciężką artylerię 220 mm i kolejową 340 mm , wraz z zapasami amunicji, żeby porządnie ostrzelać i "zmękczyć" fortyfikacje wroga. Kto tak robi? Chyba skończeni idioci. I do tego działają według swojej doktryny wojennej nakazującej najpierw silny ostrzał artyleryjski, a następnie atak piechoty wspieranej czołgami na ustaloną odległość i powtarzanie całej procedury. Kto normalny trzyma się własnej doktryny wojennej.... Szanowny Panie. Skoro twierdzi Pan, że w wyniku postanowień z Abbville postanowiono o zaprzestaniu działań ofensywnych przeciw Niemcom, to proszę przytoczyć ich treść i to udowodnić. Bo ja takim pełnym zapiseń postanowień konferencji międzysojuszniczej dysponuję, i wynika z niej co innego. Tej karkołomnej tezie przeczy fakt planów natarcia na Berus, bo rozkazy do tego zostały wydane ... 13 września. Według Pana 17 września był "pretekstem"? A jaki myślący człowiek dowiadując się, że jego sojusznik po 16 dniach ma zniszczone połowę armii, dalszą 1/3 okrążoną, wszystkie poważne przeszkody terenowe zostały zostały pokonane, na odatek linie kolejowe odcięte przez Niemców dalej udziela pomocy? Ano Francuzi. Tylko, że 17 września było już po herbacie. Nie było z nimi żadnej umowy o pomocy w razie ataku ZSRS. Poza tym, Polacy nie mieli wówczas nawet matematycznych szans na utrzymane się na Przedmościu, więc jak im pomóc? Zresztą zaatakowany sojusznik jest na tyle niezdecydowany, że nawet sam nie wypowiada wojny 3. agresorowi, to co Francuzi mają za Polskę wojnę wypowiadać i prowadzić też przecwko ZSRS? Fortyfikacji nieprzyjaciela nie przełamuje się na "hurra" w kilka dni. Polska znalazła się w tak fatalnym położeniu, którego żadna aliancka pomoc nie mogła zmienić. Poproszę źródło tych francuskich strat we wrześniu. Bo jakbyś poczytał to byś się dowiedzał, że podane przez Ciebie straty to straty Francuzów a i owszem, i to nawet we wrześniu- też się zgadza, ale.... To są straty francuskiego lotnictwa, i to tylko za okres 9-13 września. Gamelin na pocz. 1940 podaje sumę strat francuskiej armii na podstawie sumarycznych raportów swoich podkomendnyh za okrs 3 wrzesnia -31 grudnia 1939. Te straty to 1750 zabitych, rannych i zagiinonych szeregowych oraz 98 oficerów. Można tę informację znaleźć na stronie francuskiego ministerstwa obrony narodowej choćby. Francuzi opuścili swoje zdobycze terenowe w październiku? Co to za bzdura? Niemcy w dniach 16-17 października przeprowadzili kontratak na francuskie oddziały, które je stamtąd wyrzucił, i kosztował Niemców ok. 500 ludzi. Najpierw piszesz, że dopełnili zobowiązań, a później, że zdradzili.. Brak słów...
-
Fajnie. Znaczy się, że google trafiły pod strzechy Ano tradycyjnie: o Wrzesień 1939 r. na Zachodzie, działania Francuzów, oraz była to li zdrada, czy nie ? Mamy konkretny tekst, i teraz możemy się do niego odnieść - zapraszam do dyskusji.
-
Znalezione w necie: Jeszcze przed rozpoczęciem wojny Francja zamierzała przejść do ograniczonych działań ofensywnych. W maju 1939 roku gen. Gamelin zaproponował wykonanie uderzenia w sile około czterdziestu dywizji w kierunku Zagłębia Ruhry. Było to związane z postanowieniami franusko-polskiej konwencji wojskowej z 19 maja 1939 roku, w której Francja zobowiązywała się, że na wypadek niemieckiej agresji na Polskę, w ciągu piętnastu dni przystąpi do ofensywy skierowanej przeciwko Niemcom, w kierunku Moguncji. Kiedy jednak od ogólnych założeń trzeba było przejść do bardziej precyzyjnego planowania gen. Andre Gaston Petelat dowodzący 2 Grupą Armii doszedł do przekonania, że wojska francuskie są niezdolne do wykonania tak szeroko zakrojonych działań ofensywnych. Problemem okazały się przede wszystkim braki w wyszkoleniu żołnierzy, którzy byli przygotowywani praktycznie wyłącznie do pełnienia służby fortecznej. Innym problemem, który był powszechnie znany w kręgach francuskiego dowództwa, choć nigdy głośno o nim nie mówiono, była permanentna demoralizacja francuskich żołnierzy, fatalne morale i brak autorytetu dowódców u żołnierzy. Nakazało to natychmiastowe okrojenie planów do uderzenia w kierunku położonego nad granicą francuską Zagłębia Saary i ten plan został w połowie lipca zatwierdzony przez dowódcę Frontu PółnocnoWschodniego gen. Alphonse Josepha Georgesa. Francuzi przekraczają granice Kiedy do wojny ostatecznie doszło, a Niemcy zaatakowały Polskę 1 września 1939 roku Francja razem z Wielką Brytanią wypełniając zobowiązania sojusznicze wypowiedziały wojnę Niemcom dwa dni później. Wbrew powszechnie obowiązującej opinii nie jest do końca prawdą, że Francja pozostała absolutnie bezczynna w tych dniach. Już nocą z 6 na 7 września faktycznie rozpoczęła się planowana od miesięcy ograniczona ofensywa wojsk francuskich. Do natarcia przeszły elementy 2 Grupy Armii gen. Pretelata kierując się w stronę Zagłębia Saary. Dwa dni później do natarcia ruszyły elementy 4 Armii dowodzonej przez gen. Eduarda Requin w sile dwóch dywizji piechoty, dywizji zmotoryzowanej oraz batalionu czołgów, na prawym skrzydle zaatakowały elementy 5 Armii dowodzonej przez gen. Victora Bourret w sile dywizji piechoty, dywizji zmotoryzowanej oraz batalionu czołgów, natomiast na lewym skrzydle do ataku przeszły elementy 3 Armii dowodzonej przez gen. Charlesa Marie Conde w sile dwóch dywizje piechoty i batalionu czołgów. Przeciwnikiem atakujących jednostek francuskich była niemiecka 1 Armia dowodzona przez gen. Erwina von Witzlebena, w skład której wchodziły trzy korpusy: XII, XXIV oraz XXX, które łącznie liczyły sobie trzynaście dywizji. Początkowo natarcie francuskie pomimo zaangażowania stosunkowo małych sił rozwijało się pomyślnie. Wchodząca w skład 4 Armii 11 DP przekroczyła linię rzeki Saar i zajęła miejscowość Eschringen, a idąca niedaleko 21 DP zajęła wioskę Blies. W tym samym czasie 42 DP z 3 Armii zajęła las Warndt położony na północnyzachód od Saarbrucken. Ogólnie nacierające jednostki weszły około 20 km w głąb niemieckiego terytorium. We francuskiej prasie pojawiły się triumfalne tytuły artykułów, zapanowała wręcz euforia, po tym, jak francuskie jednostki zajęły kilka miejscowości, niemających większego znaczenia strategicznego dla wojny. Taki nastrój niczym nieuzasadnionego triumfalizmu udzielił się także generałowi Gamelin, który uznał, że armia francuska osiągnęła stawiane jej cele. Wszystko to wymownie świadczy o tym, że zarówno francuskie najwyższe dowództwo, jak i społeczeństwo wciąż żyło kategoriami pierwszej wojny światowej, kiedy istotnie, zdobycie 20 km terenu przeciwnika, było olbrzymim sukcesem. Francuskie dowództwo zdawało się zupełnie nie zauważać tego, co działo się równolegle na terenie Polski, gdzie niemieckie kolumny pancerne, rozcinały polskie linie obronne dalekimi na setki kilometrów zagonami. Armia francuska pokazała, że zupełnie nie rozumie natury nowej wojny i wciąż żyła pamięcią dawnych zwycięstw. Już wkrótce miało to przynieść opłakane konsekwencje. Wstrzymanie ofensywy Kiedy siły franancuskie doszły do głównych umocnień Linii Zygfryda zostały zatrzymane. Już po trzech dniach gen. Gamelin nakazał przerwanie tej ofensywy, ponieważ uznał, że działania francuskie i tak nie mają żadnego przełożenia na działania niemieckie podejmowane w Polsce, a jedynie narażają stronę francuską na niemieckie przeciwuderzenie. Jakże to wymowne postrzeganie natury działań wojennych: nie uderzać przeciwnika, w obawie, że sprowokuje się jego kontruderzenie. Właśnie od 12 września, na wskutek decyzji podjętych na konferencji w Abeville,zawieszono wszelkie próby przeprowadzenia ofensywy przeciwko Niemcom. Działania bojowe ograniczono wyłącznie do rutynowego ostrzału artyleryjskiego umocnień na Linii Zygfryda. Były to jednak jedynie pozory, mające pokazać, że mimo wszystko armia francuska utrzymuje inicjatywę i kontroluje sytuację na froncie. Obraz sytuacji zmienił się diametralnie po 17 września, kiedy wschodnie granice Polski zostały przekroczone przez wojska dwóch frontów sowieckich. W tym momencie strategiczna sytuacja Polski stała się beznadziejna, wobec czego francuskie dowództwo uznało dalsze prowadzenie działań ofensywnych przeciwko III Rzeszy za bezzasadne. Trudno zrozumieć, w jakich kategoriach podjęta została taka właśnie ocena sytuacji, niemniej jednak faktycznie klęskę sojusznika, jakim była Polska, zarówno Francuzi jak i Brytyjczycy potraktowali jako pretekst do tego, aby praktycznie wstrzymać działania wojenne. Ostatecznie na początku października francuskie jednostki same opuściły ledwie co zdobyte tereny i wycofały się na pozycje wyjściowe.
-
Panowie - spokój. Jak dla mnie wystarczy oglądać TVS, a ludziom o mocnych nerwach polecam oglądać na tejże telewizji śląską listę przebojów
-
Razorze - zawsze z przyjemnością czytam na różnych forach twoje posty o broni i uzbrojeniu. Wstyd przyznać, ale pewna kwestia ciekawi mnie od dawna - jaka była różnica pomiędzy karabinem ppanc., a rusznicą ppanc. ? Czy nie dzielił ich np. kaliber ? Docelowy efekt działania ? Sposób zastosowania ? Ja wiem, że to marnotrawstwo, ale przecież można było ich używać z powodzeniem do niszczenia np. silników w pojazdach mechanicznych (jako laikowi wydaje mi się, że niemal przy tym samym kalibrze kb.ppanc. wz.35 w stosunku do Mausera wz.98a miał o 400 m/s większą prędkość początkową, i no i na jego korzyść działał jeszcze "efekt Gerlicha").
-
Akurat w wypadku Sztabu Generalnego sprawa jest stosunkowo prosta - dzielił się on na poszczególne oddziały, samodzielne referaty, oraz szefostwa. Oto przykład oddziałów: Oddział I Organizacyjno - Mobilizacyjny Oddział II Wywiadu i Kontrwywiadu Oddziału III Szkoleniowo-Operacyjny Oddział IV Kwatermistrzowski Oddział II zajmował się wywiadem i kontrwywiadem, stad skrót: O/II. I wróćmy do Walerego Sławka.