-
Zawartość
3,815 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez ciekawy
-
Sukcesy polskich okrętów podwodnych w czasie wojny
ciekawy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Może o ton grzeczniej ? -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Przyszła mi taka myśl do głowy - może ten dźwięk rogów wieńczących polowanie to tylko taka przenośnia ? Może w celach propagandowych eufemistycznie porównywali polowanie do walki z naszymi żołnierzami ? U Hargrevese'a jest trochę tego typu opisów pamiętnikarskich (nawet nawiązujących do Biblii). -
Myśl założenia tego tematu podsunął mi user Amon, w wypowiedzi z innego wątku: "też się dołączy chętnie , o fali , trepach , kociarstwie , wickach i dziadach mimo upływu czasu pamięć nie pozwala zapomnieć . Były radiotelegrafista z JW 2016 , Wałcz." Na początek, gwoli przypomnienia - czym była fala w PRL - u ? (wklejki z moich wypowiedzi z innego wątku): Nie istnieje dokładne i jednoznaczne pojęcie "fali" - przypomnę, że już np. w II RP młodzi żołnierze (ale i oficerowie) nie mieli lekko w kawalerii... "Fala" jako zjawisko subkulturowe nie miała jakiegoś określonego rytału (charakteru) w jednostkach zlokalizowanych w różnych częściach kraju. Cechowały ją pewne elementy wspólne (np. podział na falę jesienną i wiosenną, które darzyły się wzajemną niechęcią, rytuał pasowania, popuszczania dziurek w opinaczach w zalezności od dni służby, wyginanie w "siodło" czapki i orzełka, opuszczanie pasa, etc.), ale w róznych jw miała ona zmienny charakter wystepowania (tj. im cięższa, liniowa jednostka, tym "fala" i jej rytuał był przestrzegany z większą pieczołowitością i konsekwencją). Jednak mit o "fali" jako o zjawisku nagminnym i patologicznym jest mitem wyolbrzymionym, i najczęściej rozpowszechnianym przez ludzi, którzy nie mieli z wojskiem nic wspólnego. Znam ją autopsji - służyłem w liniowej jednostce łączności (pierwszorzutowej). Też odczułem "falę" na własnej skórze, ale do jej samej byłem przygotowany - wszak słuchałem jeszcze w cywilu opowieści starszych kolegów. W innym wątku tego forum podkresliłem - w każdej, nawet najmniejszej zbiorowości ludzkiej trafią się dewianci lub sadyści, którzy ciężką służbę (brak dziewczyny, alkoholu, wolnego czasu, imprez) będą odreagowywać na innych - i to właśnie o nich, a nie o prawdziwej "fali" piszą rozgorączkowani dziennikarze, lub opowiadają byli żołnierze, świadkowie tych zdarzeń. Powtarzam - prawdziwa "fala" niewiele (lub z goła nic) z przemocą ma wspólnego. Służy do uregulowania życia w jednostce po godz. 15.00 (ale nie tylko). Na poligonie "fala" zostaje zawieszona - wszyscy zasuwają równo, bo liczy się rezultat - jeżeli dadzą "ciała", to wszyscy, nie tylko "koty" dostna po du..e. W warunkach wojennych brak "fali" jest chyba oczywistą oczywistością. Spróbuję w naprawdę dużym skrócie rozwinąć problematykę "fali" (dla ułatwienia przedstawię mój cykl, 2-letni): Jak powszechnie wiadomo, poborowy przychodzący do wojska (720 dni do cywila - ddc) mial przechlapane - na razie szedł na 2 - miesięczne przeszkolenie unitarne, i jako taki nie miał większego kontaktu ze starym wojskiem. Jednak wyjątek stanowili kaprale - ci potrafili sadystycznie "docenić" rekruta, szczegolnie, gdy im podpadł, lub okazywal się być ofermą. Ten okres był naistotniejszy - chodziło o to, by zrobić z ciebie maszynę do natychmiastowego wykonywania rozkazów (przez to ciągła musztra, marsze, piosenki, zgranie na poziomie drużyna/ pluton/ kompania). Żołnierz ma natychmiast i bezwłocznie wykonywac rozkaz - żołnierz myślący jest żołnierzem niepewnym, ktory może sprawić kłopoty reszcie oddziału (od myślenia są przełożeni). Po dwóch miesiącach "lepienia i formowania" materiału żołnierskiego jest uroczysta przysięga, i przejśce rekrutów na (już) macierzyste kompanie. I teraz czas na "falę" - rekrut przez pierwsze pół roku będzie "kotem" - nosi opinacze zapięte na pierwszą dziurkę, pas "pod pachami", niewygiętą czapkę (i orła - jest to charakterystyczny, z daleka rozpoznawalny znak fali), zawsze elegancki, wyprasowany i ... czujny . Nie ma żadnych praw - po obiedzie może jedynie siedzieć na stołku, nie może leżyć, nie może oglądać filmu po dzienniku. słucha poleceń (czasami głupawych) starszych kolegow, sprząta, jest uczynny, zasuwa za dwóch, i co najważniejsze - nie donosi. Po pół roku slużby następowało pasowanie - zostawał "ogonem" (prawo popuszczenia opinaczy o jedną dziurkę. pas już delikatnie może "zwisać", prawo oglądania filmów, a także za pozwoleniem "starych" leżenie po obiedzie. W skrajnych przypadkach wspomaga "kotów" przy sprzątaniu rejonu). Ogon" jednak miał sytuację nieporównywalnie lepszą pd "kota". Po roku służby, i przestrzegania niepisanych zasad i reguł "fali" "ogon" po pasowaniu* stawał się "starym" ("wickiem - skrót od wice - rezerwisty). "Stary" - to już elita wojska (od 366 ddc w dół). Miał mnóstwo przywilejów, to jego polecanie musiały wykonywac "koty" (i częściowo "ogony"). Jeżeli spotkałeś go na przepustce, z daleka był rozpoznawalny - słychać było charakterystyczne "dzwonienie" (popuszczone opinacze o 2 dziurki, i wyrobione klamry), czapka wygięta w sidło, pas na "jaj..ch", - jednym słowem - zazdrość wśród młodszych roczników. Na kompanii był panem ... Na pół roku przed końcem służby (180 ddc) po pasowaniu "stary" stawał się "dziadkiem" (opinacze popuszczone na ostatnią dziurkę). "Dziadkowie" to już wierchuszka Służby Zasadniczej - należał im sie szacunek, byli (w miarę możliwości) zastępowani żołnierzami młodszego rocznika przy pracach. Z chwilą, gdy "dziadek" do cywila miał 120 dni (120 ddc) wchodził na "falę"**. Z chwilą, gdy do cywila brakowało mu 50 dni (50ddc) "dziadek" stawał się "cywilem". Był to bardzo ciekawy okres, ponieważ w zasadzie cywil miał w założeniu tracić ... zainteresowanie wojskiem (!) [ żołnierski wierszyk brzmiał: "Cywil nie fala. Do wojska się nie wpie...la" . Ostatnia noc w MON-e (wedle tradycji) należało spędzić na gołych sprężynach, bez materaca ... * Pasowanie to radosna chwila dla żołnierzy. Odbywało się zazwyczaj gdzieś w piwnicy lub w magazynie, wiara zazwyczaj byla już przebrana w piżamy, a za akcesoria służył taboret i pas. Delikwent kładł się na taborecie, a starsi "falą" z tekstem "pasuję cię na ..." lali go raz pasem w wiadomą część ciała (oczywiście, tu tez mógł się trafić sadysta). a później wóda lała się strumieniami, i szczęśliwy delikwent, z boląca pupą wracał na kompanię jako wyższy w hierarchii. ** Był to popularny centrymetr krawiecki (150 cm), z ktorego ścierało się jedna stronę acetonem, celem wypisanie wierdszyków, lub wykonania rysunków. Niektóre "fale" były naprawdę majstersztykami wykonania. Po zjedzaniu obiadu "dziadek" meldował cyfrę (np. 98ddc), i walił niezbędnikiem w talerz. Oczywiście, praktyki te były ścigane przez kadrę, ale największa wściekłość budził meldujący żołnierz podczas ostatniego obiadu - tradycja mówiła, iż trzeba (i to zdrowo) pierdyknąć przy meldunku drewnianym taboretem w blat stołu ... P.S W nagłej sytuacji (np. podczas alarmu) fala nie miala mocy - każdy żołnierz musiał jak najszybciej udac się na wyznaczone stanowiska. Zapraszam do wspomnień (i rzecz jasna - do dyskusji).
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Czy wiadomo coś bliżej o losach o wynikach rozpoznania zachodniego brzegu Wisły w dn. 7 września przez wydzielony oddział z WBP-M ? W godzinach porannych miał on rozpoznać obszar za Wisłą, naprzeciwko Józefowa, a d-cą tego pododdziału był por. Edward Schoeneich, ( III szwadron 1.psk.) Oprócz zorientowania się w sytuacji miał on za zadanie ściągnąć na zachodni brzeg środki przeprawowe. Czy oddział ten natknął się na Niemców ? -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Dałeś mi kwestię do zastanowienia. Przeglądam właśnie REGULAMIN KAWALERII sygnowany MSWojsk. z 1938 roku, i szukam sygnalizacji. Już na s. 4 znajduję: Środkami dowodzenia, którymi rozporządza dowódca są: - komendy; - rozkazy dawane głosem, przesyłane przez gońców ustnie lub pisemnie, oraz technicznymi środkami łączności; - znak; - sygnały; - osobisty przykład dowódcy (...) Znaki należy stosować, gdy oddalenie oddziału lub hałas uniemożliwiają dowodzenie głosem oraz gdy warunki bojowe wymagają stosowania ciszy.(...) Sygnały można dawać przy pomocy gwizdka lub trąbki. Sygnałów gwizdkiem należy używać podczas szkolenia i walki w szyku konnym i pieszym. Sygnałów na trąbce wówczas, gdy warunki bojowe na to pozwalają . Na s.9 czytamy o komendzie "przerwij ogień" ale jest ona wydawana gwizdkiem (na przemian długie i krótkie gwizdy _._._._). Na s.10 są interesujące nas sygnały na trąbce, ale komendy "przerwij ogień" nie ma -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Nic a nic. Jak też doskonale pamiętasz świadek Wacław K. nic nam o tym nie napomknął. I tak się zastanawiam: skąd te trąbki ? Trąbka jako "instrument sygnalizacyjny" był powszechnie stosowany w pułkach kawalerii II RP. W zgrupowaniu żołnierzy z rozbitych oddziałów mogli się znaleźć bądź pojedynczy ułani z jakiegoś szwadronu zapasowego, lub z kawalerii dywizyjnej. Jednak jest to mocno naciągana hipoteza. -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Sprawę Mordu pod Ciepielowem porusza też brytyjski historyk, Richard Hargreaves (BLITZKRIEG W POLSCE, WRZESIEŃ 1939, Bellona 2009) na 330 i 331 stronie swej publikacji. Jednak nie ma tam nic nowego - autor w przypisie powołuje się na Jochena Böhlera, a ten jest nam znany. -
Czechosłowacja była w dwudziestoleciu międzywojennym małym państwem (140 000 km2 obszar, 14,4 mln ludnośc) europejskim, lecz posiadała ważny atut: dobrze rozwinięty przemysł (to właśnie na jej terytorium skupił się przemysł zbrojeniowy Austro - Węgier). Warto odnotować, iż na jej potrzeby wojskowe pracowało 13 fabryk sprzętu lotniczego, 6 fabryk armat, 8 fabryk karabinów ręcznych i maszynowych, 6 wytwórni amunicji i granatów, 7 fabryk czołgów, samochodów, i pociągów pancernych, 5 fabryk gazów trujących, oraz 8 fabryk masek gazowych. Przemysł czechoslowacki bił więc nasz przedwojenny na głowę ! Armia czechosłowacka zaczęła w latach 30 - tych przechodzić gruntowną modernizację, i zasilana była w nowoczesny sprzęt wojskowy. Czesi mieli na wyposażeniu 3 pułki nowoczesnych czołgów (podczas gdy Polacy - 3 bataliony takowych, przyp. ciekawy). W 1937r. z tychże pułkówutworzono 4 brygady pancerno - motorowe, które następnie połączono z 4 brygadami kawalerii, zmieniając je w 4 dywizje szybkie ! (jakże u nas boleśnie dał się odczuć we wrześniu brak tych formacji). Kolejna ciekawostka - Czechom udało się zmotoryzować prawie dwie dywizje piechoty (DPZmot.), nam do 1939r. - żadnej. Armia czeska posiadała silną i nowoczesna artylerię - Zakłady Skody wytwarzały działa i haubice, ktore były uważane za jedne z lepszych w Europie, stąd też tak dużo krajów zabiegało o ich zakup. Wszystkie 6 pułków saperów, i saperów kolejowych było zmotoryzowanych. Potworzono dowództwa korpusów, i same korpusy (a u nas znowu nie, namiastką takowych miały być grupy operacyjne). Lotnictwo - kolejny mocny punkt. Przestarzały, podstawowy samolot myśliwski Avia B-534 (produkowany od 1934r) osiągał v. max. = 405 km/h (a więc 20 km/h więcej niż nasz P.11c !), a w 1937r. wszedł myśliwiec (którego ze względu na wkroczenie Hitlera nie zdążono seryjnie wyprodukować) A-102 (v. max. 435 km/h), oraz prototyp Avia B-35 (V.max. 570 km/h). W 1938r. lotnictwo czechoslowackie posiadało 7 pułków lotniczych. Łączna liczba samolotów w linii miała wynieść 568 szt., z zapasowymi 801 szt., a ze szkolnymi i cywilnymi - 1514 szt. No i umocnienia: Czesi rozbudowali szereg nadgranicznych umocnień, za sumę 7 mld. koron. Wzdłuż granicy zachodniej (poczynając od Bogumina n/ Odrą, poprzez Hlucin, na wschód od Opawy, aż do Jesioników wybudowano nowoczesne linie fortów i schronów, wykonując roboty inżynieryjne (pola minowe, zasieki, zapory przeciwczołgowe). Zabezpieczono też granice z Austrią (tempo prac się zwiększyło po Anschussie). Umocniono i rozbudowano schrony na granicy z Polską (Bogumin - Cieszyn). Ogółem zdążono wybudować 267 fortów ciężkich, oraz 9982 obiektów średnich i lekkich. Do obsadzenia obiektów utworzono 138 batalionow specjalnych wojsk fortecznych (np. Strazne propory, Straz Obrony Statu). Generalnie rzecz biorąc Czechosłowacja planowała wystawić 34 pełnowartościowe dywizje piechoty (my - 30 liniowych + 9 rezerwowych), 4 skupienia piechoty 4 dywizji szybkich, a więc łącznie 42 wielkie jednostki, oraz około 138 batalionów, stanowiących odpowiednik dalszych kilkunastu dywizji piechoty. Szczerze powiedziawszy - nie moge tego pojąć: jak kraj kilkarotnie mniejszy od Polski, posiadający dwa i pół raza mniej ludności, był w stanie wystawic o wiele większe i lepiej wyposażone siły, jakie my wystawiliśmy we wrześniu 1939r. ???? Czy Czechosławacja anno domini 1938 była w stanie w pojedynkę stawić czoło Wehrmachtowi? Zapraszam do dyskusji.
-
Podczas zapoznawania się z tym modelem byłem zachwycony tym patentem - samonastawny bezpiecznik chwytowy powodował, że nie sposób było oddać strzału, nie ujmując najpierw prawidłowo uchwytu broni. Z ciekawostek - można w RP kupić sobie ViS-a w sklepie w Krotoszynie: http://www.coltkrotoszyn.pl/bron/centralnyzaplon.html
-
Inaczej, niż w 1987 "Nową" przysięgę składałem w moim rodzinnym garnizonie (JW 2599) Zasadnicza różnica polegała na skróceniu roty i pominięciu "braterskiego przymierza" z Armią Czerwoną. No i chętni mogli w końcówce dopowiedzieć "Tak mi dopomóż Bóg". Ja, obywatel Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, stając w szeregach Wojska Polskiego, przysięgam Narodowi Polskiemu być uczciwym, zdyscyplinowanym, mężnym i czujnym żołnierzem, wykonywać dokładnie rozkazy przełożonych i przepisy regulaminów, dochować ściśle tajemnicy wojskowej i państwowej, nie splamić nigdy honoru i godności żołnierza polskiego. Przysięgam służyć ze wszystkich sił Ojczyźnie, bronić niezłomnie praw ludu pracującego, zawarowanych w Konstytucji, stać nieugięcie na straży władzy ludowej, dochować wierności Rządowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przysięgam strzec niezłomnie wolności, niepodległości i granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed zakusami imperializmu, stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką i innymi sojuszniczymi armiami i w razie potrzeby nie szczędząc krwi ani życia mężnie walczyć w obronie Ojczyzny, o świętą sprawę niepodległości, wolności i szczęścia ludu. Gdybym nie bacząc na tę moją uroczystą przysięgę obowiązek wierności wobec Ojczyzny złamał, niechaj mnie dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej". "Ja, żołnierz Wojska Polskiego, przysięgam służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, bronić jej niepodległości i granic. Stać na straży Konstytucji, strzec honoru żołnierza polskiego, sztandaru wojskowego bronić. Za sprawę mojej Ojczyzny w potrzebie, krwi własnej ani życia nie szczędzić. Tak mi dopomóż Bóg."
-
Ja też składałem "podwójną" przysięgę wojskową - jedną w 1987 roku, drugą - w 1996
-
.Wynikał on z prozaicznych przyczyn - 7DP była zlokalizowana na prawym skrzydle Armii 'Kraków", a Wołyńską BK przesunął dowódca Armii "Łódź" na lewe skrzydło tej armii. Mimo iż obydwie wielkie jednostki były sąsiadami, były podporządkowane różnym armiom. Dodatkowo dowódcy sąsiadujących ze sobą armii nie znali zadań sąsiadów, szwankowała łączność, i to bardzo komplikowało sprawę.
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
To zależy, kiedy Zuba składał tą relację. Otóż w II RP stopień porucznika obrazowały dwie gwiazdki na pagonie (kapitan odpowiednio - trzy), a od 1957 roku - trzy, a kapitan - cztery (Ustawa z 13 grudnia 1957 roku O służbie wojskowej oficerów Sił Zbrojnych). Dlatego Zuba składając relacje po wojnie mógł coś poplątać. -
Witam ! W II RP przywiązywano dużo wagę do tradycji i obyczajów, panujących w WP. Każdego oficera obowiązywał surowy KODEKS OFICERSKI, który dotyczył między innymi działań na forum sejmowym czy politycznym, wyborów, zachowań w miejscach publicznych, podróżowania, a nawet zawierania małżeństw. Obowiązywał on cały korpus oficerski we wszystkich rodzajach broni, a w kawalerii był przestrzegany szczególnie skrupulatnie. Zobowiązywał do tego mundur kawalerzysty. - Oficerowie kawalerii jak i pozostałych rodzajów broni w służbie czynnej WP w okresie międzywojennym musieli być apolityczni (nie mogli brać udziału w żadnej działalności politycznej) – tzn. nie mieli prawa głosowania, nie mogli należeć do żadnej partii politycznej. Mieli tylko bierne prawo wyborcze tzn. mogli być posłami lub senatorami, ale na czas przyjęcia mandatu przechodzili w stan nieczynny. - Obowiązywały zwyczaje dotyczące kultury np. zachowań na ulicy. Osobę zdrową nie wolno było prowadzić pod rękę. Musieli nosić rękawiczki (w upał nieść w ręce). Nie wolno było w miejscach publicznych całować się ani z kobietą, ani z mężczyzną; zachowywać się zbyt poufale w stosunku do kobiet; jeść, czytać, rzucać odpadki, niedopałki, wołać, interesować się zbiegowiskami na ulicy, czy biec. - Oficerowi na ulicach miast nie mogli jechać wojskowym wozem taborowym. Niemile była widziana jazda tramwajem (tylko z konieczności i nie w tłoku). Pociągiem mogli jechać co najmniej 2 klasą (były trzy). W przedziale pociągu obowiązywał przepis dotyczący przedstawiania się starszemu stopniem. - W teatrach mogli siedzieć tylko w loży, na parterze i na balkonie I piętra. - Na biletach wizytowych zalecano podać informację o odznaczeniach np. Kawaler Orderu Virtutii Militari, ale nie tytuły i przywileje rodowe (herby itp.) - Przy zawieraniu małżeństw obowiązywała określona procedura: musiało być zezwolenie przełożonego ukończone 24 lata życia w stopniu podporucznika lub porucznika należało wraz z narzeczoną osiągać dochody odpowiadające co najmniej dochodom żonatego kapitana zaświadczenie o nieposzlakowanej opinii narzeczonej wydane przez specjalną komisję oficerską przy władzach wojskowych i formacjach (nie dotyczyło generałów i oficerów na stanowiskach dowódców pułków i równorzędnych) - Ponadto istniał wśród kawalerzystów obowiązek pewnych ceremonialnych zachowań i odpowiedzi np. należało znać imiona wierzchowców przełożonych czy starszych kolegów przy zachowaniu idealnej postawy zasadniczej na pochwały starszego kolegi należało odpowiedzieć: Ku chwale kawalerii, króla jegomości, kochanki pana podchorążego. - Często młodych ratowała z opałów dowcipna odpowiedź, szybki refleks, fantazja np. przy wejściu do lokalu należało zameldować się starszemu stopniem z prośbą o pozwolenie przebywania w lokalu - powiedzenie Siedzicie jak małpa na nocniku czy małpa na brzytwie dotyczyło nieprawidłowego dosiadu jeźdźca Były też pewne zasady regulujące życie towarzyskie: - rasowy kawalerzysta winien wielbić trzy K: konia, koniak i kobietę. Mało towarzyski oficer był źle widziany przez seniorów pułkowych, którzy mieli wpływ na jego dalszą karierę. Wszystkie te wymagania były uciążliwe i krępujące, rekompensowano je świadomością wyjątkowości i przynależności do elity wojska. To zobowiązywało, robiło wrażenie i oddziałowywało na społeczeństwo. Jak sądzicie - czy taki zbiór (konon) norm i zachowań mógł odcinąc piętno na własciwym "pionie moralnym" kadry II RP ? Czy były znane wyjątki ?
-
Czy znał tego się już nigdy nie dowiemy - Bronisław Bielecki zmarł w grudniu 2008 roku. Jak pisałem wyżej - 7pp został "reaktywowany" - oto króciutki zarys walk: W kampanii wrześniowej 1939 r. walczył w składzie 3 DPLeg., tworzącej część sił armii odwodowej „Prusy”. 8 września uczestniczył w ciężkich bojach pod Iłżą, odpierając całodzienne ataki nieprzyjaciela (ranny został dowódca pułku płk Władysław Muzyka). Nocna próba przebicia się w kierunku wschodnim nie powiodła się; pułk został rozproszony. Część przedostała się do lasów kozienickich, a stamtąd za Wisłę. Ocalałe siły pułku zreorganizowano w dniach 18–20 września w rejonie Chełma Lubelskiego. Po ciężkich walkach, toczonych 22 i 23 września pod Antoniówką i Tarnawatką (zginął dowódca pułku mjr Roman Grabiński), zakończonych klęską wojsk polskich, resztki pułku wycofały się na południe lub dołączyły do sił SGO „Polesie”.
-
Fabryka E .Wedla to była chyba zlokalizowana w Warszawie. W-wa padła dopiero 28 września. Czyli 8 dni po tym, jak skapitulowały resztki 12 pp (gdzieś pod Nowym Siołem).
-
A nie wybuchła ? Zatem: oświeć nas, kiedy wybuchła
-
Zależałoby to od wielu czynników -w głównej mierze na pewno od faktu, czy w sierpniu 1939 r. byłby podpisany Pakt R-M (Sowieci musieliby się upewnić co do postawy III Rzeszy). Niejasna (w odczuciu ZSRS) byłaby postawa Francji i Wielkiej Brytanii w wypadku hipotetycznej sowieckiej agresji. Poza tym Stalin kalkulował, iż Rosja sowiecka wejdzie do gry w chwili, gdy III Rzesza wejdzie do walki z Zachodem, i przeciwnicy będą już osłabieni działaniami zbrojnymi. Jestem głęboko przekonany, iż Stalin nie podjąłby decyzji o agresji na Polskę w której to Rosja sowiecka jawiłaby się jako główny (i jedyny) sprawca napaści - zbyt wiele było do stracenia.
-
Mam identyczny problem, i to jest faktycznie skomplikowana sprawa, rodem z PRL-u: posiadasz działkę, której częścią jest chodnik (trakt) publiczny. teoretycznie jest to twoje, ale tylko teoretycznie - państwo "wydzieliło" i zawłaszczyło sobie ten kawałek (przez nią lecą różne media i insze rury). Nic na tej części działki nie możesz zrobić bez zgody odpowiednich władz, natomiast w zimie .... masz obowiązek ją odśnieżać, mimo iż za odśnieżanie tej działki powinien odpowiadać zarządca pasa ruchu drogowego (tak jak odśnieża jezdnię) ! Jednak jest wyjątek od tej reguły - jeżeli na tym kawałku znajduje się przystanek autobusowy, lub oddziela ja od twojej rzeczywistej działki pas zieleni, wtedy jesteś zwolniony (przynajmniej teoretycznie) od utrzymania jej w czystości ...
-
Mój Boże ... Jaki trzeba mieć umysł, żeby pisać coś takiego .... Jednak wróćmy do zasadniczego tematu - jak było już wcześniej tu pisane, istnieje jeszcze wiele naleciałości prawnych z poprzedniego systemu, arogancja funkcjonariuszy publicznych, brak poszanowania nietykalności i własności prywatnej, itp. W ciągu ostatnich 25 lat prawo się zmieniło, ale jeszcze trzeba nad nim popracować.
-
Po co broń eksportowaliśmy?
ciekawy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nasza wielka reforma WP zaczęła się dopiero po śmierci Marszałka w 1935 roku, tak więc rok 1934 to nie najlepsza data do wszczynania wojenki. 1938 - to też jeszcze ciut za wcześnie. Rok wcześniej też był już przestarzały - u Brytyjczyków od końca 1937 r. wprowadzano do eskadr seryjnie produkowany Hawker Hurricane Mk I, (w maju 1938 roku oblatywano już pierwsze seryjne Supermarine Spitfire Mk I). Francuzi oblatali seryjny Morane-Saulnier MS.406 w lutym 1938 roku, a w marcu 1939 roku - Dewotine D.520. W tym czasie u nas męczono się z "Jastrzębiem". -
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
ciekawy dodał temat w Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Polska w przededniu wojny była średnim krajem europejskim - zamieszkiwało ją 35 090 000 ludności, z czego 17 124 000 to męzczyźni. Z kat. wojsk. "A" (a więc zdolnych do służby wojskowej), było w granicach 4 500 000 - 4 600 000 mężczyzn ! (przeliczeniowo - 100 dywizji kalkulacyjnych !!!). Z tego dysponowano wyszkolonymi zasobami ludzkimi w liczbie około 2 500 000. Do zmobilizowania około 2,5 mln. armii mieliśmy wystarczająca ilość oficerów, chorążych i podoficerów (tych dwu pierwszych było aż 118 000), niestety - nie dla wszystkich starczyłoby broni... Plan mobilizycyjny "W" przedywał wystawienie zaledwie 1 350 000 żołnierzy - do końca sierpnia 1939r. zdołano postawić w stan gotowości i skoncentrować 23 dywizje piechoty, osiem brygad kawalerii, 3 brygady górskie, 10 BK, oraz wiele innych oddziałów i pododdziałów (ON, OW, KOP, itp.). W ostatnich godzinach pokoju pod bronią znalazło się około milona żołnierzy - czyli blisko 75% planowanego etatu wojennego wojska - jak sądzicie - czy mozna było mobilizację przeprowadzić inaczej? A może wyciągnąć co się da z magyzynów, uzbrpoic rezerwę, i z przewagą liczebna przystąpic do obrony Polski ? - zapraszam do dyskusji. pzdr. -
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
ciekawy odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Nawet znalazłem o tym wzmiankę u Steyera, gdzie to nasi obrońcy Helu podczas wypadu - desantu do Gdyni znaleźli gotowe do wysłania do WB nasze Boforsy, i dokonali "reeksportu" przywożąc je na Hel [Włodzimierz Steyer, Samotny półwysep, s.59]. -
A nie poszły wiosną 1941 r. ?
-
Albowiem, ponieważ, bo ... ? W II RP nie noszono naszywek rodzaju broni (jak np. w LWP) na rękawach munduru. Noszono natomiast odznaki pułkowe, mocowane na lewych górnych kieszeniach munduru. Oto mundur wyjściowy porucznika i strzelca 1.psp: https://www.google.pl/search?q=mundur+strzelca+podhalańskiego+II+RP&client=opera&hs=npC&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=XCX2U-faDbGA7QbXoIAQ&ved=0CCAQsAQ&biw=1280&bih=926#facrc=_&imgdii=hosVzcV4rLv7hM%3A%3B_DpKspQ8GX46yM%3BhosVzcV4rLv7hM%3A&imgrc=hosVzcV4rLv7hM%253A%3BOuFImbGyuoF4SM%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.muzeumwp.pl%252Fdictionary%252Fmundur-porucznika-3-pulku-strzelcow-podhalanskich%252C477%252Cmaly.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.muzeumwp.pl%252Fwystawy%252F16%252Cwystawy-stale-pietro%252F%253Fpage%253D2%3B178%3B450 W wypadku 1.psp były to skrzyżowane ciupagi, nieco podobne stylistycznie do swastyki: http://pl.wikipedia.org/wiki/1_Pułk_Strzelców_Podhalańskich#mediaviewer/Plik:Odznaka_1pspodh.jpg