Skocz do zawartości

poldas

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,248
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez poldas


  1. Szyfrowane? Hihihi;

    To było coś na wzór książek kodowych.

    Podejrzewam iż Ministerstwo Poczty Rzeszy radziło sobie z czymś tak niby "zaszyfrowanym" do tygodnia czasu.

    W zależności od priorytetów odgórnie zleconych.

    Bo tego pieroństwa zakodowanego było dużo więcej, niż tylko jakaś polska radiostacja bazująca na Adasiu i jego "Dziadach".


  2. Moim zdaniem to bitwa zakończyła się nie "dopiero", ale już 18 września.

    Założenie było takie iż obrońcy mieli się trzymać w Breście do 7 listopada conajmniej.

    Wygląda na to iż owe miasto wraz z portem było ważne dla sprzymierzonych i dlatego naciskali zbrojnie.

    Inaczej to wyglądało w przypadku Wysp Normandzkich i Dunkierki na przykład.

    Tam sobie spokojnie poczekano.

    W przypadku Dunkierki to sobie tam zrobiła "biwak" oblężniczy czeska brygada pancerna.

    Ciekawym czemu ją tak specyficznie zastosowano.


  3. Proponowałbym jeszcze "Ziemię Obiecaną" Reymonta jako ciekawą historię kooperacji Niemca, Polaka i Żyda w ówczesnej Łodzi.

    Warto by również napomknąć o Sokratesie Starynkiewiczu jako gospodarnym zarządcy komisarycznym Warszawy.

    Jego zarząd sprowadził się do radykalnej poprawy warunków bytowych ludności Warszawy.

    Proszę zwrócić uwagę na pierwsze inwestycje w oświetlenie elektryczne obiektów prywatnych (sklepy, hotele) za pomocą świec Jabłoczkowa, co wzbudzało zachwyt wśród mieszczan Warszawy. Komentarze prasy były entuzjastyczne w stylu iż nareszcie można było się przemieszczać nocą po mieście w sposób bezpieczny.

    Rozchodziło się o przestępczość w postaci nocnych rozbojów.

    Wodociągi Lindleya - To też radykalnie poprawiało poziom higieny i komfort życia mieszkańców.


  4. Taki scentralizowany system obrony radarowej nie był Niemcom potrzebny, gdyż jeszcze Rzesza nie była narażona na zmasowane naloty.

    W trakcie "Wójka BoBa" Niemcy jeszcze liczyli na to iż Me-110 się sprawdzą.

    Mylili się. Stąd i to opóźnienie z dostawą zbiorników odrzucanych dla Me-109, które dostarczono dopiero w październiku 1940 roku.

    Ale wtedy już było "po obiedzie".


  5. Zauważyłeś sformułowanie - "oddelegowana"?

    Wiadomo że do Sipo, ale od czego?

    Bo tego już Borodziej nie podał.

    Ano od tamtejszego, śląskiego Sipo, albo może tylko od samego Kripo.

    Pierón wie.

    Edit;

    Zatem - Skoro w połowie 1944 roku sam Bierkamp labidził iż brak tłumaczy, to...

    Co nam to tłumaczy?

    Ano to, iż takie czyjeś wymogi, bądź zarzuty odnośnie znajomości języka polskiego przez oficerów Gestapo w 1939 roku są (jak dla mnie) dziwne.


  6. Nie do Sipo, lecz od Sipo z Górnego Śląska.

    Czyli stamtąd ich sprowadzano.

    Wiem iż w branży tego rodzaju nie wystarczy sama prosta znajomość obcego języka.

    Trzeba również wyczuwać jego niuanse, co trudne jest dla obcokrajowca, który nie żył przez conajmniej rok w obcym środowisku.

    Ślązacy idealnie się tu wpisywali jako dwujęzyczni.

    Chcąc mieć precyzyjne materiały do postępowania przygotowawczego należało mieć dobrego, sprawnego i wiarygodnego tłumacza.

    Taki wtręt osobisty z mej strony;

    Po ujęciu pewnego obywatela Mongolii podejrzanego o ułatwianie pobytu cudzoziemcom na terytorium RP, wezwano na przesłuchanie tłumacza.

    Ona jest lekarzem i żoną Polaka. Jako dorosła i wykształcona osoba, przyjechała z Mongolii do Polski i dostała dobrą posadę medyczną w pewnym mieście na Śląsku.

    Po analizie protokołu przesłuchania coś mi nie pasowało.

    Poprosiłem o ponowne przesłuchanie i nieco zmieniłem treść pytań.

    Gdy zacząłem "drążyć", to i tłumacz przestał ściemniać.

    Podejrzewam iż Niemcy mieli podobne problemy w trakcie przesłuchań.

    Czyli tzw. "Syndrom Brzęczyszczykiewicza". ;)


  7. Ad. Secesjonista;

    W roku 1939 - na terenie Polski żaden z funkcjonariuszy Gestapo nie znał języka polskiego.

    Zadziwiający brak przygotowania.

    Coś tu nie gra;

    " W skład jarosławskiego oddziału gestapo weszli miejscowi Niemcy, między innymi osławiony później Franciszek Schmidt oraz Klarenbach i Rosenkranz, u którego zainstalowana została radiostacja nadawcza. Przed wkroczeniem Niemców do miasta, Schmidt i Rosenkranz aresztowani byli przez władze polskie pod zarzutem szpiegostwa. Ponieważ nie doszło do wydania wyroku, 9 września 1939 r. wypuszczeni zostali z magistratu przez woźnego. Jako gestapowcy znający dobrze język polski brali oni udział w przesłuchaniach. Gestapowcem został także mający jarosławski rodowód niejaki Pawliszyn,..."

    Źródło - http://www.jaroslaw.pl/biuletyn/id21_11_13,Jaroslaw-w-okresie-II-wojny-swiatowej-3.html?print=1


  8. Rozporządzenie 18 z kodem B weszło w życie już 1 września.

    Dotyczyło ono obywateli Brytyjskich niemieckiego pochodzenia.

    Natomiast podstawą uwięzienia Mosleya i innych, nie będących takiego pochodzenia, była poprawka do 18B, czyli 1a - "18B(1a)", uchwalona 22 maja 1940 roku.

    Na jej mocy, nazajutrz rankiem uwięziono sir Oswalda Mosleya, a później innych rodowitych Brytyjczyków o zapatrywaniach faszystowskich.

    Cóż - Daleko posunięty środek ostrożności.

    Czy były protesty przeciwko takim działaniom? Nie zauważyłem.

    Mało tego - Gdy Mosleya zwalniano z więzienia w 1943 roku, to protestowała przeciw temu ichnia "Krajowa (Narodowa) Rada ds. Wolności Obywatelskich"

    Takim Yankeskim odpowiednikiem samego 18B był Executive Order 9066


  9. Skoro takowe organizacje są tajne, to logicznym jest iż nic o nich nie napiszemy.

    Za taką organizację spiskową możemy (na upartego) uznać część MSW pod przewodnictwem Kiszczaka, która to w 1988r. podjęła rozmowy w Magdalence z opozycją co do podziału władzy.

    Był to zamach na przewodnią rolę PZPR i (tym samym) Konstytucję PRL

    Jednak nie ukrywajmy - Jaruzelski i Rakowski o tym wiedzieli.

    Z początku niejawne rozmowy, nabrały później otwartego charakteru pod "Nazwą Okrągłego Stołu"

    Do dziś sprawców tego spisku nie osądzono i nie skazano.

    Ale to było oczywiście przed i w trakcie 1989 roku.

    Później to widzę jedynie spisek przeciw opublikowaniu tzw. "Listy Macierewicza", której sporządzenie zatwierdził całkiem jawnie Parlament.

    Potem to już nam tak demokracja okrzepła iż nie widzę tych spisków.

    Zresztą - Widzieć nie mogę, ponieważ są nadal tajne.


  10. Kim on był to ja wiem, ale;

    "Do Tajnej Policji

    do wiadomości: Pan Lischka (Członek Komisji Rządowej), Berlin"

    W korespondencji służbowej mamy na samej górze adresata.

    Ponadto, gdy nadawca życzy sobie, aby z nią kogoś dodatkowo zapoznać, a adresatem nie jest, pisze się niżej - "do wiadomości: ...".

    Widzę tutaj nadawcę (Schönkera) "strzelającego w ciemno", ale przecież ktoś go prowadził.

    To mnie dziwi.

    Co do reszty się zgodzę, bo to mało istotne.

    Zresztą... wejdź sobie w coś takiego - http://www.yadvashem.org/yv/en/about/institute/studies/issues/39-1/szyndler.asp?height=415&width=600


  11. Oczywiście winno być Rejencja, bądź też Dystrykt.

    Regencja Katowicka też była, ale dotyczyła Kościoła Katolickiego.

    Nic nie poradzę na to, że w opracowaniu Silberklanga zamieszczono coś takiego;

    "Artur Szyndler

    Leon Schönker and his plan of emigration of Jews from Katowice Regency at the end of 1939".

    Wniosek - Szyndler powołał się na dokumentację Schönkera, co wykorzystał w zbiorczym opracowaniu nr 39/1 dr Silberklang

    Nie widzę tutaj pomieszania.

    Bardziej prawdopodobne jest, że Joint jedynie koordynował kwestię zbiórki pieniędzy
    Właśnie o to chodzi.

    Pieniążki miały być zdeponowane w banku w Amsterdamie.

    Patrz punkt 5 treści listu Schönkera do Tajnej Policji (cokolwiek by ten tajemniczy adresat miał znaczyć).

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.