Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Desant w Normandii

Rekomendowane odpowiedzi

mch90   
Monty zazwyczaj chciał dużo. Tylko dziwnym trafem rzadko kiedy udawało mu się zrealizować swoje plany w 100%. Niemniej Caen to był na pierwszy dzień cel chyba nieosiągalny. Niemcy musieliby się bardzo postarać aby stracić jeszcze i Caen.

To prawda, uwzględniając defensywny charakter ustanawiania przyczółków w Normandii. A teraz ciekawostka, news z gazety "Daily Express" wypuszczonej 7 czerwca '44: "Alianckie oddziały inwazyjne, napływające bez przerwy do Francji, wywalczyły przejście do Caen (...). Trwają zacięte walki uliczne".

Przez całą wojnę na ETDW będzie się to działo- BBC i serwisy prasowe będą się prześcigały w informowaniu społeczeństwa o postępach armii alianckich, do tego stopnia, że będą "zdobywały" miasta i miejscowości przed wojskami Eisenhowera. :P

Wszystkie plaże zajęte. Spadochroniarze także większość swoich zadań wykonali. Jak dla mnie na jeden dzień wcale nie łatwych walk, to naprawdę sporo.

A jednak Brytyjczycy, Kanadyjczycy a przede wszystkim Amerykanie nie byli zadowoleni z pierwszego dnia inwazji. Tylko jedna jednostka ze wszystkich formacji sił inwazyjnych osiągnęła swoje cele zaplanowane na 6 czerwca- a nawet posunęła się dalej. Był to kanadyjski 6. Pułk Pancerny, który dotarł niemal na przedmieścia Caen, pod Carpiquet. Czołgiści jednak, bez wsparcia piechoty, narażeni na odcięcie musieli się wycofać- a Carpiquet zostałe zdobyte dopiero 4 tygodnie później. Ponadto- przyczółki inwazyjne utworzone 6 czerwca stanowiły bardzo słaby punkt oparcia- zwłaszcza ten za plażą Omaha musiał budzić niepokój i był najbardziej niepewny. Również odizolowanie poszczególnych sektorów i fakt, że już pierwszego dnia miały się one połączyć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Czołgiści jednak, bez wsparcia piechoty, narażeni na odcięcie musieli się wycofać- a Carpiquet zostałe zdobyte dopiero 4 tygodnie później.

Była szansa na zajęcie Carpiquet już pierwszego dnia?

Ponadto- przyczółki inwazyjne utworzone 6 czerwca stanowiły bardzo słaby punkt oparcia- zwłaszcza ten za plażą Omaha musiał budzić niepokój i był najbardziej niepewny. Również odizolowanie poszczególnych sektorów i fakt, że już pierwszego dnia miały się one połączyć.

Pytanie tylko, na ile było to spowodowane rzeczywistymi problemami aliantów, a na ile sam plan był realny. Ciekaw jestem, czy istnieją jakieś analizy samego planu inwazji. Czy nie był on nazbyt optymistyczny?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   
Była szansa na zajęcie Carpiquet już pierwszego dnia?

Tak, tym bardziej, że było ono niebronione. Jednak pułk North Nova Scotia Highlanders, został daleko w tyle, do godz, 20:00 posuwając się na 10 kilometrów w głąb lądu. Wobec takiego stanu rzeczy czołgiści ze szwadronu C 6. Pułku Pancernego musieli się wycofać, ale już następnego dnia lotnisko i wioskę obsadzili grenadierzy Meyera.

Pytanie tylko, na ile było to spowodowane rzeczywistymi problemami aliantów, a na ile sam plan był realny. Ciekaw jestem, czy istnieją jakieś analizy samego planu inwazji. Czy nie był on nazbyt optymistyczny?

Moim zdaniem cele wyznaczone na 6 czerwca zostały wyznaczony zbyt optymistycznie, zwłaszcza w stosunku do żołnierzy, którzy- w większości- po raz pierwszy brali udział w walce. Problemy aliantów to jedno- trudne warunki pogodowe, groźne przeszkody wodne i chaos na plażach, połączony z powstającymi zatorami, był jednym z ważniejszych czynników, który wytracił początkowy impet uderzenia na Wał Atlantycki.

Po drugie- skupienie się na Wale Atlantyckim. Psychiczne i fizyczne. Żołnierzy przeszkolono szeroko z zakresu zdobywania umocnień nadbrzeżnych, walk na plażach i w bunkrach, ale nikt nie przygotował ich na to, co spotkają za plażami- a zetknęli się tam z klaustrofobicznym, przytłaczającym krajobrazem żywopłotów, poletek, setek bliźniaczych mieścin i tym podobnych. Przypomina mi się andegtotka z 7 czerwca 1944 roku, kiedy to gen. Cota uczył w Normandii dowódcę plutonu z 29. DP zdobywać umocnione domy.

Po trzecie- defensywny charakter planu inwazji bardzo kolidował z optymistycznymi założeniami Montgomery'ego (Caen zdobyte w D-Day, Cherbourg w D+7, St. Lo w D+8). SHAEF bardziej niż na zdobyczach terenowych, zależało przygotować wątłe przyczółki do odparcia niemieckiego kontrataku pancernego. Dlatego tak dużą wagę przykładano do połączenia przyczółków już pierwszego dnia i ustawienia silnej zapory przecipancernej.

Po czwarte- do ograniczonych sukcesów terenowych w D-Day przyczyniła się silna obrona niemiecka- choć sami Niemcy nie zdawali sobie z tego sprawy. To w końcu silna obrona pomieszała szyki Kanadyjczykom na Juno a przede wszystkim- Amerykanom na Omaha. Tu też należy się dopatrzeć błędów wywiadu wojskowego Eisenhowera, który nie rozpoznał 352. DP, która wg. niego miała się znajdować kilkanaście kilometrów za plażami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

Dzisiaj mija 64 rocznica desantu w Normandii, czyli otworzenia drugiego frontu w Europie. W związku z tym, z tą okazją, jestem ciekaw Waszych opinii na temat inwazji. Jak ją oceniacie z perspektywy czasu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W skrócie widzę to tak:

O losach wojny nie zadecydowała, przyspieszyła jej zakończenie to fakt. Najważniejszym jej osiągnięciem było jednak zatrzymanie marszu komunistów na zachód, bo moim zdaniem, gdyby nie było drugiego frontu Sowieci mogliby się w Berlinie nie zatrzymać :P

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   
O losach wojny nie zadecydowała, przyspieszyła jej zakończenie to fakt.

Jeśli chodzi o mnie, to samo lądowanie nie znaczyło jeszcze tak wiele. Alianckie przyczółki były jeszcze bardzo wątłe, odizolowane od siebie, natomiast kontrakcja Niemców niepewna. Moim zdaniem o sukcesie D-Day można mówić w końcu pierwszego tygodnia od inwazji, czyli mniej-więcej w okolicach 13-14 czerwca kiedy stało się jasne, że Niemcy nie zdołają zepchnąć aliantów do morza. Jak wspomina por. Carroll z 16. PP: "Anglicy i Kanadyjczycy byli tak daleko, że nie wiedziałem, kiedy w końcu się z nimi spotkamy".

Jednak sam dzień inwazji miał olbrzymie znaczenie propagandowe i polityczne. Lądując na wybrzeżu francuskim i otwierając ten "prawdziwy" drugi front w Europie, alianci zachodni uzyskali bardzo ważną kartę przetargową w rozmowach ze Stalinem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Pancerny   

Znalazłem taką ciekawostkę odnośnie brytyjskich służ wywiadu, z ich dokładności w przygotowywaniu desantu:

"Ostatnią kobietę uważaną za czarownicę, Helenę Duncan, zamknięto w areszcie w 1944 roku. Oficjalnie została aresztowana za wzywanie duchów z zaświatów. W rzeczywistości jednak uwięziono ją na prośbę brytyjskiego kontrwywiadu. Obawiano się bowiem, że podczas seansu spirytystycznego Helena Duncan przewidzi i zdradzi datę planowanego lądowania sił sprzymierzonych w Normandii - największej operacji desantowej II wojny światowej." -Polskie Radio.pl

:PŻródło

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Leuthen   

Spotkałem się z opinią, że Normandia NIE BYŁA największą operacją desantową w dziejach ludzkości - ze względu na liczbę zaangażowanych jednostek pływających lądowanie na Okinawie 1 IV 1945 r. miało być największe (zob. Antoni Wolny, "Okinawa 1945", seria: Historyczne Bitwy).

Działania spadochroniarzy z 3 dywizji alianckich (1 brytyjska - 6 DPDes. i 2 amerykańskie - 82 - 101 PDes.) nie były do końca skuteczne. To nie tylko spektakularne zajęcie mostów na rzece Orne przez Brytyjczyków czy atak grupy Wintersa na baterię niemieckiej artylerii, ale też masakra spadochroniarzy w St.Mere-Eglise, ich utopienie w bagnach (pozdrowienia od Rommla) czy rozrzucenie po terenie całego Półwyspu Contentin (niektórzy błąkali się po nim kilka dni). W autobiograficznej powieści Kazimierza Kordasa (weteran 1 SBS gen. Sosabowskiego) "Zmaganie" jest wręcz informacja o wycięciu w pień przez Niemców w Normandii całej amerykańskiej dywizji spadochronowej, co jest niewątpliwie echem sporych strat spadochroniarzy.

Na lądzie, oprócz wspomnianej masakry na plaży "Omaha", też nie wszystko szło zgodnie z planem (Caen miało być zajęte pod koniec 6 czy też najpóźniej 7 czerwca, a Brytyjczycy dreptali wokół niego aż do końcówki lipca).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

@Pancerny

Było więcej takich zdarzeń, które jeżyły włos na głowie Eisenhowera i przysparzały robotę MI5. Przykładowo, od 2 maja 1944 roku na celowniku kontrwywiadu brytyjskiego był 54-letni mieszkaniec miasteczka Leatherhead, Leonard Sidney Dawe, nauczyciel fizyki, który współtworzył krzyżówki co dzień, od 20 lat, do "Daily Telegraph". Przez miesiąc jego krzyżówki siały popłoch w Scotland Yardzie jako, że co jakiś czas zawierały hasła, które na wyższych szczeblach owiane były tajemnicą. W krzyżówce z 27 maja pojawiło się hasło "Overlord", w tej z 2 maja "Utah" a z 22 maja- "Omaha". W krzyżówce z 30 maja padło hasło "Mulberry", natomiast jej rozwiązaniem z 1 czerwca- "Neptun". Fantastyczny zbieg okoliczności, ale faktem jest, że Pan Dawe nic nie wiedział o przygotowywanej inwazji.

Spotkałem się z opinią, że Normandia NIE BYŁA największą operacją desantową w dziejach ludzkości - ze względu na liczbę zaangażowanych jednostek pływających lądowanie na Okinawie 1 IV 1945 r. miało być największe (zob. Antoni Wolny, "Okinawa 1945", seria: Historyczne Bitwy).

Tak, jak można twierdzić, że pod względem liczby desantujących się żołnierzy operacja "Torch" przyćmiła rozmachem "Overlord".

Działania spadochroniarzy z 3 dywizji alianckich (1 brytyjska - 6 DPDes. i 2 amerykańskie - 82 - 101 PDes.) nie były do końca skuteczne. To nie tylko spektakularne zajęcie mostów na rzece Orne przez Brytyjczyków czy atak grupy Wintersa na baterię niemieckiej artylerii, ale też masakra spadochroniarzy w St.Mere-Eglise, ich utopienie w bagnach (pozdrowienia od Rommla) czy rozrzucenie po terenie całego Półwyspu Contentin (niektórzy błąkali się po nim kilka dni).

Jednak działania spadochroniarzy to też wywołanie ogromnego zamieszania na zapleczu niemieckim i zdezorganizowanie obrony na zapleczu „Utah” (i częściowe rozmiękczenie obrony) i lewej flance „Sword”, to także sprawnie prowadzone działania osłonowe, które uchroniły, zwłaszcza chodzi mi tu o działania 6. DPD na prawej flance inwazyjnej, przyczółek desantowy od niemieckiej kontrakcji pancernej w najbardziej niebezpiecznym momencie desantu na plaże (to spadochroniarze mieli na siebie przyjąć jako pierwsi atak), jak i pełnienie roli doskonałego zwiadu, zarówno przez dywizje amerykańskie, jak i dywizję brytyjską.

Poza tym, jak wielu spadochroniarzy zginęło w Ste Mere Eglise? Nie więcej, niż 20. Grunt, że miasto w końcu zostało zajęte do godz. 4:30 przez 3/505. PPS płk. Krause i, co najważniejsze, utrzymane, pomimo zaciekłych kontrataków niemieckich tego i następnego dnia.

Zaś co do rozproszenia spadochroniarzy- faktem jest, że rozrzuceni zostali oni wręcz niesamowicie (dwóch spadochroniarzy ze 101. DPD wylądowało w pobliżu Pointe du Hoc i zasiliło szeregi rangersów podczas obrony przyczółka! Natomiast ppłk. Louis Mendez, d-ca 3/508. PPS, przez 5 dni błąkał się po płw. Cotentin w samotności, pokonując przez ten czas piechotą 144 km), jednak w gruncie rzeczy było to przyczyną być może ich największego sukcesu- zdezorganizowania niemieckiej obrony, wprowadzenia chaosu na zapleczu wroga, który znacznie zawyżył liczebność desantujących się spadochroniarzy, angażując w to znaczne środki. Jednak faktem jest, że właściwie tylko 2/505. PPS wylądował w całości w odpowiednim miejscu. Generalnie ocenia się, że z 6500 żołnierzy 101. DPD zrzuconych 6 czerwca nad Normandią, zaledwie 2500 walczyło pod koniec dnia w zorganizowanych grupach.

To nie tylko spektakularne zajęcie mostów na rzece Orne przez Brytyjczyków czy atak grupy Wintersa na baterię niemieckiej artylerii,

Dodałbym do tego zabicie gen. Wilhelma Falleya, dowódcy 91. DPD, w zasadzce zastawionej przez grupę żołnierzy z 82. DPD, zdobycie baterii w Merville przez Brytyjczyków dowodzonych przez płk. Otwaya i zniszczenie 5 mostów na Orne przez Brytyjczyków- co miało kluczowy wpływ na tempo kontrakcji 21. DPanc. Spadochroniarze w D-Day to także 101. DPD, która otworzyła 4. DP drogę w głąb Francji oraz desperacka obrona Chef-du-Pont przez oddział kpt. Creeka z 82. DPD.

W autobiograficznej powieści Kazimierza Kordasa (weteran 1 SBS gen. Sosabowskiego) "Zmaganie" jest wręcz informacja o wycięciu w pień przez Niemców w Normandii całej amerykańskiej dywizji spadochronowej, co jest niewątpliwie echem sporych strat spadochroniarzy.

To stwierdzenie chyba trochę na wyrost. Jak pisze Ambrose: „Trudno precyzyjnie określić procent strat; dane dotyczące ofiar poniesionych przez oddziały powietrznodesantowe w Normandii nie podają, ilu spadochroniarzy poległo w samym D-Day, a ilu w następnych tygodniach. Straty wyniosły prawdopodobnie 10%, czyli znacznie mniej, niż przewidywał zaniepokojony Leigh-Mallory [a przewidywał straty rzędu 70% stanów- przyp. mch90], ale jak na jeden dzień walki było to niewiarygodnie dużo”.

Za: „D-Day” S. Ambrose, str. 302

Na lądzie, oprócz wspomnianej masakry na plaży "Omaha", też nie wszystko szło zgodnie z planem (Caen miało być zajęte pod koniec 6 czy też najpóźniej 7 czerwca, a Brytyjczycy dreptali wokół niego aż do końcówki lipca).

Cherbourg też miano zdobyć w D+7, a nie dopiero 27 czerwca. St. Lo miało paść w D+18, padło 18 lipca. Plany planami, jednak czy nie były one zbyt optymistyczne i nierealne do wykonania? Ważne, że summa summarum,, bitwa o Normandię skończyła się wcześniej, niż zakładało to SHAEF przed inwazją.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Leuthen   
To stwierdzenie chyba trochę na wyrost.

Oczywiście, bo żadna z alianckich dywizji nie została unicestwiona, niemniej do owych 10 procent też się można przyczepić, bo założę się, że większość tych strat to piechota - czy, może będzie jaśniej, to na bataliony piechoty (i szybowcowej i spadochronowej) przypada zawsze gros strat w boju (mało w nim ginie z reguły artylerzystów czy członków sztabu oraz ludzi z zaopatrzenia). Ponadto śmierć jednego spadochroniarza była o wiele dotkliwsza niż śmierć zwykłego piechura, gdyż to byli ludzie specjalnie dobrani i dłużej szkoleni, na dodatek zaś (w przypadku 82 DPDes.) z reguły weterani (Normandia dla wielu była 2. lub 3. skokiem bojowym).

W 101 PDes. zginął też - o czym się czasem nie pamięta - zastępca dowódcy dywizji, generał Don Pratt. Nasuwa się tu analogia z Kretą '41 i śmiercią gen. Sussmana, dowódcy 7 Dywizji Lotniczej. Obaj - Amerykanin i Niemiec - zginęli w katastrofach szybowców na samym początku obu bitew.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   
niemniej do owych 10 procent też się można przyczepić, bo założę się, że większość tych strat to piechota - czy, może będzie jaśniej, to na bataliony piechoty (i szybowcowej i spadochronowej) przypada zawsze gros strat w boju (mało w nim ginie z reguły artylerzystów czy członków sztabu oraz ludzi z zaopatrzenia).

Oczywiście można te straty uznać za nadmiernie wysoką cenę, jednak pamiętajmy o tym, że to dzięki działaniom spadochroniarzy 4. DP zeszła na brzeg i ruszyła w głąb lądu ponosząc naprawdę minimalne straty. Nie wspominając o innych niezmiernie ważnych zadaniach wypełnionych tego dnia przez spadochroniarzy.

Co do strat wśród piechoty- trudno powiedzieć, ponieważ spadochroniarze działali w maksymalnym rozproszeniu tak, że z przymusu artylerzyści, wyżsi oficerowie, sztabowcy, kwatermistrzowie i lekarze walczyli w pierwszym szeregu z przeciwnikiem. Gen. Gavin poprowadził swój oddział na Chef-du-Pont, okop Ridgwaya pod Ste-Mere-Eglise zachował się do dzisiaj i jest miejscem pielgrzymek turystów i spadochroniarzy. Gen. Maxwell Taylor dowodził w "dniu D" grupą złożoną z gen. McAuliffe'a (d-ca artylerii 101. DPD), płk. Juliana Ewella (d-ca 3/501. PPS), 18 niższych rangą oficerów i 40 żołnierzy- na czele tego oddziału zdobył Ste-Marie-du-Mont.

W 101 PDes. zginął też - o czym się czasem nie pamięta - zastępca dowódcy dywizji, generał Don Pratt. Nasuwa się tu analogia z Kretą '41 i śmiercią gen. Sussmana, dowódcy 7 Dywizji Lotniczej. Obaj - Amerykanin i Niemiec - zginęli w katastrofach szybowców na samym początku obu bitew.

To prawda. Szybowiec Pratta roztrzaskał się o żywopłot a Sussmana- od klifu kreteńskie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Panc   

Zgineli niejako "na wlasne zyczenie"-jeden zabierajac "wszystkie potrzebne rzeczy", drugi w customized szybowcu.Poniekad w obu przypadkach oddaje to charakter narodowy.Coz praw fizyki nie da sie obalic nawet generalom ,niezaleznie od koloru munduru.Hmm,jad mi sie konczy,bede musial sie zaopatrzyc...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Leuthen   
Oczywiście można te straty uznać za nadmiernie wysoką cenę, jednak pamiętajmy o tym, że to dzięki działaniom spadochroniarzy 4. DP zeszła na brzeg i ruszyła w głąb lądu ponosząc naprawdę minimalne straty. Nie wspominając o innych niezmiernie ważnych zadaniach wypełnionych tego dnia przez spadochroniarzy.

Oczywiście nie zamierzam kwestionować wysiłku spadochroniarzy i ich wkładu w sukces D-Day, niemniej - trochę z humorem - można spytać: czy nie dlatego wywołali oni aż taką dezorganizację na zapleczu plaż , ponieważ sami byli zdezorganizowani i rozproszeni :?: :D

Swego czasu dużo grałem w grę komputerową 101st Airborne in Normandy (firmy Empire Interactive). Dowodziło się tam 18-osobową grupą spadochroniarzy, których samemu się dobierało, wyposażało i uzbrajało oraz wybierało im zadanie (do wyboru m.in.: zniszczenie mostu drogowego lub kolejowego, zniszczenie baterii artylerii lub artylerii przeciwlotniczej, zniszczenie składu materiałów pędnych, zniszczenie radiostacji wrogiego dowództwa, zasadzka na siły wroga itp.). Podczas desantu zdarzały się sytuacje, że po wylądowaniu we Francji zebrałem tylko 4 ludzi ( :!: ), a raz niemiecka artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła moją "Dakotę" zanim wszyscy zdążyli z niej wyskoczyć (nie wspominając o sytuacjach, że niektórym nie otworzył się spadochron, że zostali odseparowani od grupy i potem się znaleźli lub też lądowali pod ostrzałem wroga i zostali trafieni; wielu bywało też rannych przy lądowaniu - złamanie rączki lub nóżki - zwłaszcza gdy mieli ze sobą zbyt dużo maneli).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   
Zgineli niejako "na wlasne zyczenie"-jeden zabierajac "wszystkie potrzebne rzeczy", drugi w customized szybowcu.Poniekad w obu przypadkach oddaje to charakter narodowy.Coz praw fizyki nie da sie obalic nawet generalom ,niezaleznie od koloru munduru.Hmm,jad mi sie konczy,bede musial sie zaopatrzyc...

Co do gen. Sussmanna- problemem katastrofy jego szybowca było to, że gdy samolot transportowy ciągnący jego DFS-230 został wyprzedzony przez jakiś bombowiec, sam znalazł się w strefie turbulencji za jego śmigłami. Spowodowało to pęknięcie liny holowniczej, natomiast sam szybowiec rozpadł się już w powietrzu- stracił skrzydła, które nie wytrzymały zawirowań a pozbawionych ich kadłub rozbił się o klify wyspy Egina.

Co do gen. Pratta- jego Horsa wprawdzie rozbiła się o żywopłot, kilkukrotnie trafiona przez niemiecką obronę plot, ale sam generał zginął jeszcze w powietrzu, trafiony kulami MG-42.

czy nie dlatego wywołali oni aż taką dezorganizację na zapleczu plaż , ponieważ sami byli zdezorganizowani i rozproszeni :?: :D

Niewątpliwie tak! Jednak równie ważne było w tym momencie wyszkolenie spadochroniarzy, którzy nawet w tak niesprzyjającej sytuacji zachowali zimną krew (w większości- były przypadki, że żołnierze upijali się od razu zdobytym calvadosem albo ukrywali się w celu przeczekania całej wrzawy; przykładem niech będzie znany z książki i serialu "Kompania Braci" szer. Albert Blithe z 2/506. PPS, który po wylądowaniu na obcej ziemi został sparaliżowany strachem) i łącząc się w ad-hoc organizowane grupy przystępowali do swojej własnej wojny- walcząc to tu, to tam, o wioski, baterie dział, gospodarstwa role, kilka metrów terenu- i przystępując do realizowania zadań.

Swego czasu dużo grałem w grę komputerową 101st Airborne in Normandy (firmy Empire Interactive).

Tak na marginesie, pełna wersja tej gry została dołączona do magazynu CD-Action w sierpniu 2001 roku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Panc   

"Co do gen. Sussmanna- problemem katastrofy jego szybowca było to, że gdy samolot transportowy ciągnący jego DFS-230 został wyprzedzony przez jakiś bombowiec, sam znalazł się w strefie turbulencji za jego śmigłami. Spowodowało to pęknięcie liny holowniczej, natomiast sam szybowiec rozpadł się już w powietrzu- stracił skrzydła, które nie wytrzymały zawirowań a pozbawionych ich kadłub rozbił się o klify wyspy Egina.

Co do gen. Pratta- jego Horsa wprawdzie rozbiła się o żywopłot, kilkukrotnie trafiona przez niemiecką obronę plot, ale sam generał zginął jeszcze w powietrzu, trafiony kulami MG-42."

Faktycznie -Tak to jest gdy sie nie "chce podniesc do ksiag" i pisze posty "od konca"- z pewnym zalozeniem.Dzieki za pobudke,zawsze robie cos nie tak jak jad mi sie konczy...

PS Pratt-ja spotkalem sie z inna wersja: http://books.google.com/books?id=L3d2Cpkg9...esult#PPA176,M1

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.