Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

widiowy7   

Kosa osadzona na sztorc.

Spotykałem się z opisami już z czasów "potopu" szwedzkiego, że chłopskie "partie" używały tak przekutych narzędzi rolniczych. Oczywiście bitwa pod Racławicami. Kosynierzy w Powstaniu Styczniowym. "Czerwoni kosynierzy" na Oksywiu w 1939 roku.

Jaką bronią zatem była taka kosa? W czym tkwiła jej siła?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Mi się zdaje, że jej siła tkwiła głównie w prostocie wykonania i w efekcie propagandowym. Zwłaszcza w okresie minionej epoki pokazywano, jak to chłopi dzielnie walczyli i ratowali Polskę. Mogłem coś przeoczyć, bo to nie moja epoka, ale chyba atak kosynierów udał się raz - pod Racławicami tylko. I powstał mit, którego późniejsze niepowodzenia (choćby Szczekociny) nie zdołały obalić.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Amilkar   

Z powodzeniem kosy używano do masakrowania piechoty , a i przeciwko jeździe była bronią skuteczną. Przede wszystkim kosa miała długi trzon i ostrze , dzięki czemu dosięgał chłop kawalerzysty i piechociarza zanim ten podbiegł do niego z bagnetem. O wiele gorzej z walkami w ciasnocie ,bowiem wtedy bagnet był lepszy w ścisku.

Kosy nie doceniają dzisiaj, a przecież z powodzeniem była stosowana w powstaniu styczniowym , a nawet litopadowym , gdzie 20 pp był uzbrojony częściowo w kosy z braku karabinów. Była to broń skuteczna i tania , toteż popularna , jednak nie mogła równać się w polu z salwą i działami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
jednak nie mogła równać się w polu z salwą i działami.

Jasne. Weźmy jednak pod uwagę, że przełom XVIII i XIX wieku, to w gruncie rzeczy najczęściej walka na bagnety, czyli bezpośrednie starcie.

A dobrze poprowadzeni kosynierzy, mogli namieszać. A ich broń w istocie była straszliwa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

Przełom XVIII i XIX wieku to, w piechocie, epoka walki ogniowej, a nie starć na broń białą. Dobrze poprowadzeni kosynierzy w ataku na uzbrojoną w karabiny piechotę, zostali by wystrzelani jak kaczki. Kosa była tanią i skuteczną bronią defensywną. Podobnie jak piki. Poza dość przypadkowym zwycięstwem kosynierów pod Racławicami, nie ma w historii przykładów by przydawała się w natarciu. Oczywiście mam na myśli regularne działania wojenne, a nie partyzantkę.

Pod Szczekocinami zawiodły nie kosy, a kosynierzy. I to raczej po bitwie niż w jej trakcie. To właśnie kosynierzy, przesunięci z drugiej linii do pierwszej linii, powstrzymali atak pruskiej i rosyjskiej jazdy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Amilkar   
Przełom XVIII i XIX wieku to, w piechocie, epoka walki ogniowej, a nie starć na broń białą. Dobrze poprowadzeni kosynierzy w ataku na uzbrojoną w karabiny piechotę, zostali by wystrzelani jak kaczki. Kosa była tanią i skuteczną bronią defensywną. Podobnie jak piki. Poza dość przypadkowym zwycięstwem kosynierów pod Racławicami, nie ma w historii przykładów by przydawała się w natarciu. Oczywiście mam na myśli regularne działania wojenne, a nie partyzantkę.

Pod Szczekocinami zawiodły nie kosy, a kosynierzy. I to raczej po bitwie niż w jej trakcie. To właśnie kosynierzy, przesunięci z drugiej linii do pierwszej linii, powstrzymali atak pruskiej i rosyjskiej jazdy.

Po Racławicach powstały specjalne regulaminy piechoty i szyk formacji połączonej : piechota i kosynierzy.

Może takie coś uchroniłoby kosynierów od strat w bezpośrednim biegu do piechoty wroga, a zwykłej piechocie dałoby siłę uderzenia i obronę wyborną przed kawalerią.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kosy doskonale sprawdziły się w Powstaniu Styczniowym, zarówno jako broń ofensywna jak i defensywna. Akurat armia rosyjska była w trakcie przezbrajania na nowe modele karabinów i większość jednostek w Królestwie Kongresowym miała broń przestarzałą, więc mniejszą siłę rażenia.

Przede wszystkim w obronie (jak słusznie zauważył harry), jazda nie miała szans na rozbicie tej formacji. Kosynierzy nigdy nie walczyli samodzielnie, zza ich pleców "prażyli" strzelcy. Jedynie silny ostrzał piechoty (pod warunkiem, że kosynierzy nie ruszyli do ataku) lub użycie armat było w stanie rozbić formacje kosynierów. Oczywiście, zależnie od sytuacji.

W ataku kosy sprawdziły się również, jak choćby w bitwie pod Miechowem.

Sukces polegał na specyfice tej broni. Długie drzewce, długie ostrze, tnące wszystko jak leci. Po prostu masakra...

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   
po Racławicach powstały specjalne regulaminy piechoty i szyk formacji połączonej : piechota i kosynierzy.

Znasz jakieś szczegóły? Kiedy i gdzie pojawił się taki regulamin? Kto był autorem? Nigdy o tym nie słyszałem, a może być ciekawe. Znam taktykę formacji łączonych pikinierów i muszkieterów, porównanie powinno być fascynujące.

Kosynierzy nigdy nie walczyli samodzielnie, zza ich pleców "prażyli" strzelcy.

Możesz mi wytłumaczyć jak zza pleców stojących kosynierów będziesz strzelał do przeciwnika? Chyba że pierwsza salwa pójdzie w plecy kosynierów, albo wszystkie w powietrze.

Jakby kosy były taką wspaniała bronią, to nie wydawano by tyle pieniędzy na wyposażenie żołnierzy w karabiny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Przy okazji harry witamy na forum!

A co do meritum.

Karabiny skałkowe, były jednak mało celne. Walka ogniowa w okresie wojen , powiedzmy napoleońskich, to jest tylko "zmiękcznie "przeciwnika. Gdyby na odległości szturmowej, ok 75 kroków, pojawiła sie kolumna kosynierów?

ruszmy wyobraźnię ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Drogi harry, nie pisałem, że strzelali w plecy, tylko zza pleców. Jak to możliwe? Proponuję sięgnąć wstecz i zapoznać się z reformami wojskowymi Gustawa Adolfa. Olśni Cię wtedy, jak można strzelać zza pleców ;)

Tak BTW, to strzelcy wchodzący w skład pododdziału kosynierów nie strzelali salwami.

Kosy były wspaniałą bronią, ale tylko w starciu wręcz. Karabin, gorszy w starciu wręcz (z bagnetem lub bez), raził również na odległość. Dlatego inwestowano w droższy karabin, jako broń bardziej uniwersalną. Z tych samych powodów inwestowano wcześniej w hakownice, rusznice, muszkiety i inną, na pozór mało efektywną broń. Wydawało mi się to oczywiste...

Oczywiście widiowy, w kwestii karabinów masz absolutną rację.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

Drogi Vissegerd nie na napisałeś, że strzelali w plecy. To ja napisałem i będę się upierał, że stawiając liniową piechotę za kosynierami, to aby trafić w przeciwnika najpierw muszą wygarnąć tym z przodu w plecy. Jeśli zaś masz na myśli jegrów (schutzen), to zapewniam Cię, że ci też nie prowadzili oni ognia "zza pleców". Prawdopodobnie twórcy ówczesnych regulaminów piechoty nie znali reform wojskowych Gustawa Adolfa.

A reszta już dokładnie tak jak piszesz, karabin działa na odległość. Stawiając na przeciw siebie fizyliera i kosyniera, założę się o wszystkie pieniądze świata, że ten uzbrojony w karabin nie będzie czekał aż znajdzie się w zasięgu kosy, tylko zastrzeli tego z kosą bez wahania. Może go dopuścić nawet na 5 metrów, to i tak dalej niż zasięg kosy. A do atakującej z odległości 400 kroków piechoty można było oddać 15 strzałów !

Karabiny skałkowe były mało celne, to prawda, ale nie aż tak aby nie trafić w biegnącą na przeciw gawiedź z kosami. Celność wyglądała mniej więcej tak, że na odległość 100 kroków, na 1000 wystrzelonych kul w cel trafiało ponad 500. Nie chce mi się sprawdzać o tej porze, ale chyba 540 trafień, przy zwyczajnej piechocie nie ćwiczonej w strzelaniu do celu. Ogień batalionowy jaki stosowano przy strzałach na bliską odległość powodował masakrę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Drogi harry, to troszkę nie tak w Powstaniu Styczniowym wyglądało. Strzelcy, którzy wchodzili w skład oddziałów kosynierów po pierwsze nie byli piechotą liniową. Po drugie, to były oddziały partyzanckie, o luźnej i przypadkowej często strukturze. Po trzecie, było ich niewielu, nie ustawiali się w szyku, po prostu stali z tyłu i strzelali celując pomiędzy głowami kosynierów (ramionami, barkami, jak wyszło), nad, z flanki, itd. Tak, aby się dało.

Piszą o reformach GA miałem na myśli sposób strzelania zza pleców. Jesli dwóch ludzi stoi obok siebie, a przed nimi jeszcze ktoś klęczy, to ten w trzecim rzędzie z tyłu ma przerwę pomiędzy tymi dwoma co stoją i strzela nad głową tego co klęczy. Mam nadzieję, że dość obrazowo to wyjaśniłem.

Kosynierzy, ustawieni w szyku i odpierający atak też nie stali nieruchomo, a ruszali kosami, często w rytm podawanej komendy, chodziło o trzymanie przeciwnika na dystans przed swoim szykiem (kos oczywiście). Tworzyło to bardzo silną i odporną na bezpośredni atak formację. Praktycznie bezbronną jednak w przypadku ostrzału.

Kos używano nie dlatego, że się świetnie sprawdzały, ale dlatego, że brakowało broni palnej. Skoro jej więc brakowało, to wybrano najlepszą, możliwą broń białą (czyli najłatwiej dostępną, tanią i skuteczną). Przypomnę, że w niektórych krajach różnorakie milicje czy oddziały partyzanckie używały pik (oczywiście nie takich długich jak w XVII w.). Pika niestety jest mniej skuteczną bronią niż kosa osadzona na sztorc.

Twórcy powstańczych regulaminów piechoty byli często gęsto zawodowymi wojskowymi, więc podejrzewam, że znali reformy Gustawa Adolfa, to jak byśmy dziś powiedzieli "klasyka gatunku" w dziedzinie wojskowości.

W kwestii walki kosynierzy-strzelcy, wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Mogą mieć przerąbane albo jedni, albo drudzy. Celność zależała od dystansu, jakości broni, jakości prochu, wyszkolenia strzelca. Tak więc w różnym okresie, różnie bywało.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

OK, wszytko jasne. :P Nie spodziewałem się innej odpowiedzi, no cóż, wiedziałem że rozmawiamy o zgoła innej taktyce, Ty o partyzanckiej, ja o regularnej wojnie. Specjalnie nieco podbijałem stawkę licząc na żywszą dyskusję ( coś tu nudno ;) ). Taktyka walki partyzanckiej jest specyficzna, ale możliwość wykorzystania masy ludzkiej, wyposażonej w prymitywną i skuteczną kosę, w osiemnastowiecznej taktyce linearnej jest ... hm fascynujące :)

Oczywiście wiem na czym polega strzelanie z trzech szeregów, a czepiam się bo określenie "zza pleców" jest nieprecyzyjne.

Masz rację co do trybu wyboru kosy: tania i dostępna na miejscu, to było przyczyną wyboru takiej broni, a nie jakaś mistyczna skuteczność. Słusznie zauważyłeś milicje miejskie, ale nie tylko, w wielu przypadkach w kosy byli wyposażani obrońcy twierdz. Równie skuteczna broń przeciw szturmom.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem w czym rzecz, temat faktycznie ciekawy. Coś niecoś pewnie można wyczytać w historii Powstania Listopadowego, ale to nie moja działka, już prędzej Styczniowe. Trzeba by trochę "poryć" Kieniewicza, tylko muszę go odkopać. Z tego, co pamiętam, przewidywano utworzenie regularnych oddziałów kosynierów, więc zapewne i regulaminy walki powstały (podobnież jak zaprojektowano mundury dla formacji kosynierskich).

Po objęciu władzy przez Traugutta ustalono konkretne OdeB dla jednostek polskich, przewidując formacje kosynierów w postaci kompanii i batalionów. Przewidywany stan kompanii piechoty miał wynosić 5 oficerów i 74 żołnierzy, dla kompanii kosynierów 5 oficerów i 82 żołnierzy (bo właśnie dodatkowi strzelcy, zaledwie kilku). Korpus podzielony był na trzy dywizje: dywizja - 4 pułki po 2 bataliony pułkowe składające się z 8 kompanii i 2 plutonów rakietników, batalionu kosynierów (4 kompanie), oraz dodatkowo batalion rezerwowy (4 kompanie i pluton rakietników). Skład dywizji uzupełniała kawaleria dywizji w składzie 4 szwadronów liniowych i 4 rezerwowych, oraz artyleria dywizji składająca się z plutonu dwu działowego. Praktycznie żadna z jednostek powstańczych (prócz Dywizji Krakowskiej i to nie w pełni) nie osiągnęła zaplanowanego stanu czy struktury.

A to na deser ;):

f039ck6.jpg

Być może rzeczywiście określenie "strzelanie zza pleców" nie jest zbyt precyzyjne, ale wydało mi się trafne.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Pancerny   
Kos używano nie dlatego, że się świetnie sprawdzały, ale dlatego, że brakowało broni palnej.

Jak i szabli, których chłopi nie mieli na zawołanie.

Pika niestety jest mniej skuteczną bronią niż kosa osadzona na sztorc.

Powiedz to pikinierom mającym odeprzeć szarżę husarii, po prostu kosa jest idealną broną partyzancką. Ja nie wyobrażam sobie partyzantów uganiających się z 5.5 metrową piką po lesie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.