Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
dzionga

Powrót do normalności

Rekomendowane odpowiedzi

dzionga   

Ludzie, którzy przeżyli PW mieli ogromne obciążenie psychiczne po tym co widzieli i co przeżyli. Czy możliwy po tym wszystkim był powrót do normalnego, rodzinnego życia?

Właściwie temat dotyczy większość ludzi, którzy wojnę przeżyli, ale wydaje mi się, że zamknięcie w płonącym mieście przez 63 dni widząc jak z dnia na dzień coraz bardziej obraca się ono w gruzy bardziej wpłynęło na warszawiaków.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Dobre pytanie... Boję się jednak, że odpowiedzi można by udzielić tylu, ile osób przeżyło Powstanie. Każdy zapewne odbierał to na swój sposób. Chociaż przyznam, że z relacji, opowieści, wywiadów, które sam znam, wyciągnąłem dość optymistyczny obraz. Spora część po jakimś czasie wróciła do normalnego życia. Oczywiście pamięć tamtych dni towarzyszyła im niemalże cały czas, ale nie spotkałem się osobiście z sytuacją, żeby dla kogoś była ciężarem nie do przezwyciężenia, pod którym załamałby się. Inna sprawa, to na ile ci ludzie chcieli dzielić się swoimi prawdziwymi uczuciami z otoczeniem...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Karo   
Inna sprawa, to na ile ci ludzie chcieli dzielić się swoimi prawdziwymi uczuciami z otoczeniem...

No właśnie, takie przeżycia jak wojna sprawiają, że człowiek zamyka sie w sobie, a co najgorsze traci zaufanie do ludzi, które ciężko jest potem odbudować. Nawet jeśli niektórym udało się wrócić do normalnego życia to takich wspomnień nie da się wymazać z pamięci i mogą one później powracać w różnych momentach. Poza tym wielu ludziom , którzy tamte dni przeżyli nigdy nie udało się wyzbyć nienawiści, a nienawiść często uniemożliwia normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Pamiętam jak kiedyś prof. Kula opisywał na zajęciach proces powracania Polaków do normalnego życia po wojnie, odnosząc się do przykładu tych, którzy mimo zakończenia wojny dalej siedzieli w lesie. Sześć lat koszmaru, który zmienił ich, który sprawił że musieli robić coś zupełnie innego niż robili przed wojną, to nie było coś, co można było wymazać z pamięci ot tak. Wielu wracało do lasu, i walczyło dalej nie z powodu przekonań, ale dlatego że nie widzieli dla siebie alternatywy. Ostatnie lata wykształciły w nich pewne zachowania, których nie byli w stanie się pozbyć. Zapewne coś podobnego można by zaobserwować w przypadku ludzi, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie. Historią którą już podawałem na forum:

Gdy z żoną i córeczką wprowadziłem się wreszcie do długo wyczekiwanego własnego mieszkania przy ulicy Solec, jako jedni z pierwszych odwiedzili nas wspomniany "Bogiel" i nieodłączny "Lis" (Leszek Grodecki). "Lis" wydał naraz okrzyk zachwytu: - W jakim wspaniałym mieszkasz punkcie!

Zdziwiłem się. Wspaniały? Z jednej strony łomoczą pociągi, z drugiej - zgrzytające tramwaje wzbijają kłęby kurzu...

- To nic, ale w twoim kuchennym oknie wystarczy ustawić jeden erkaem i można trzymać pod ogniem Powiśle aż do Tamki!

Może to i wzbudza lekki uśmiech na pierwszy rzut oka, ale pokazuje z drugiej strony, jak ciężko było wyzbyć się pewnych zachowań, odruchów. A i sam tytuł książki, z której ów cytat pochodzi, jest dość wymowny- Sierpień przez całe życie. Pamiętam jak dzionga pisała kiedyś na forum, że dla wielu, to były najpiękniejsze dni ich życia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Dla jednych najpiękniejsze, dla innych najgorsze...

Powstanie uważam za najgorszy okres mego życia. Bardzo szybko było jasne, że nasza sytuacja jest beznadziejna, a straty zarówno wśród ludności cywilnej, jak i żołnierzy- ogromne.

Często wspominam mych przyjaciół, którzy odeszli w wieku, który za trzy lata osiągnie moja najstarsza wnuczka. Myślę o nich teraz jak o moich dzieciach, a nie rówieśnikach, i to tym boleśniejsze.

Za: Likiernik S., Diabelne szczęście czy palec Boży?, Warszawa 1994, s. 145.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

pokręcone losy i psychikę takich osób, któe walczyly po kilka lat w lesie, w Powstaniu czy z karabinem w dłoni gdzie wszystko było łatwe i proste my - oni, a konflikty rozwiązywało się kulą, opisal Stanisław Staszewski w utworze "Knajpa Morderców"

Nie szukaj drogi, znajdziesz ja w sercu...

Smutna jest knajpa byłych morderców.

Niech Cię nie trwożą, gdy do niej wkroczysz,

Płonące w mroku morderców oczy.

Nieważny groźny grymas na gębie,

Mordercy mają serca gołębie.

Band, armii, gangów i czarnych sotni,

Wczoraj - rycerze, dziś - bezrobotni.

Pustką i chłodem wieje po kątach,

Stary morderca z baru szkło sprząta,

Szafa wygrywa rzewne kawałki,

Siedzą mordercy, łamią zapałki.

Czasem twarz obca mignie - i znika,

Zaraz się dźwignie ktoś od stolika,

Wróci nazajutrz z miną nijaką,

Bluźnie na życie, postawi flakon.

Każdy do niego zaraz się tłoczy,

Wkrąg nad szklankami błyskają oczy

I zaraz każdy lepiej się czuje:

Jeszcze morderców ktoś potrzebuje!

Może nareszcie któregoś ranka

Znowu się zacznie wielka kocanka

I wrócą chwile godne zazdrości,

Znów płacić będą za przyjemności.

Znów w dłoni, zamiast płaskiej butelki,

Znany kształt kolby od parabelki.

A w końcu palca wibruje skrycie,

Jak łaskotanie: tu śmierć, tu życie...

Wracajcie, słodkie chwały godziny,

Sławne gonitwy i strzelaniny.

Tak tylko można znowu być młodym -

Zabić - i z dumą czekać nagrody.

W knajpie morderców gryziemy palce,

Żądze nas dręczą i sny o walce.

Ale któż dzisiaj mordercom ufa? -

Więc srebrne kule śpią w czarnych lufach.

Zmazując barwy lasom i polom

Mknie balon nocy z knajpy gondolą.

Kiedyś tak jasno, a dziś tak ciemno -

Wroga nie widzę, wroga przede mną.

Rwie łeb od tortur alkoholowych,

Lecz wśród porcelan i rur niklowych

Człowiek się znowu czuje półbogiem,

Bo oto stoi twarzą w twarz z wrogiem.

Kula jak srebrna żmija wyskoczy,

W lustrze nad kranem zagasną oczy,

Ciała morderców skry potu zroszą,

Gdy milcząc ciało za drzwi wynoszą...

Gdy bije północ!

[tekst za: http://www.staszek.art.pl/teksty/knajpa.html]

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Tak mi się przypomniało. Jakiś czas temu (już z rok będzie) na zajęciach z prof. Kulą omawialiśmy problem powrotu po wojnie do dawnego, przedwojennego życia. Profesor dość wyraźnie stwierdził, że dla osób, które 5-6 lat przeżyły pod okupacją, prowadząc walkę z okupantem, powrót do normalnego życia wcale nie musiał być łatwy. Część żołnierzy, którzy szli do lasu po '45, wcale nie musiała czynić tego z pobudek politycznych, chyba nawet na jakieś swoje (czy swoich studentów) badania się profesor powoływał, wedle których część robiła to dlatego, że zwyczajnie nie potrafiła robić nic innego, jak tylko walczyć. Oczywiście nie można tego uznać za normę (vide gen. Ścibor-Rylski), ale coś w tym w sumie jest.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem ów powrót do normalności i odruchy, które pozostały powstańcom po tym co przeżyli można by wrzucić do jednego worka z syndromem KZ. Jest to ogromnie trudne do zapomnienia, wyzbycia się tego, czego nie chcieliby pamiętać. W Holandii stosowano terapię polegającą na tym by opowiadać o swoich własnych doświadczeniach. Wydaje mi się, że można tutaj dostrzec pewną analogię, a mianowicie chodzi o pamiętniki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Można, owszem, niemniej będzie to dla mnie trochę naciągane. Nie wszyscy chcieli pisać, niektórzy właśnie nie pisali po to, aby nie wracać do tego. Niektórzy angażowali się w działalność kombatancką niemalże od razu po wojnie, inni zaszywali się gdzieś, zmieniali nazwiska, starali się nie myśleć o tym. Sposobów na życie jak widać było niemało. Osobiście broniłbym się przed wprowadzaniem jakiegoś uogólnienia tutaj.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście, świadczy o tym chociażby wypowiedź Władysława Bartoszewskiego(pytanie dotyczyło terapii o której wspomniałem):

Mnie nie pomogło. Wciąż czułem na sobie ciężar nie do uniesienia. Chyba coraz większy... Z poczucia obowiązku odwiedziłem kilka rodzin więźniów, którzy zginęli w obozie.(...)Złapałem się na tym, że słysząc stuk podkutych butów, wtulam głowę w ramiona w oczekiwaniu na uderzenie. Odruch warunkowy.

Pomogła mu dopiero rozmowa z księdzem Janem Zieją.

Nie wszyscy chcieli pisać, niektórzy właśnie nie pisali po to, aby nie wracać do tego.

Tutaj to już zależy od psychiki danego człowieka- jedni chcą zapomnieć, inni po prostu wygadać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Tak, tylko teraz pytanie, na ile przeżycia z obozu zagłady można porównać do udziału w Powstaniu Warszawskim. Swego czasu czytałem artykuł na temat psychiki Powstańców. Było tam porównanie, z żołnierzami amerykańskimi po wojnie w Wietnamie, kiedy wielu potrzebowało pomocy, gdyż nie radzili sobie z tym, co przeżyli. Powstańcy aż takich problemów wg autora, nie mieli. Skoro między samymi żołnierzami pojawiają się takie różnice w odbiorze pewnych sytuacji, to co dopiero, gdy odnosimy do siebie dwie całkowicie odmienne sytuacje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Następuje oczywiście jakaś gradacja tego co dana osoba przeżyła. Jedną, chyba najbardziej rzucającą się w oczy różnicą między powstańcem a więźniem KL jest to, iż powstaniec w czasie walki, mimo tego, iż odbywała się ona w skrajnych warunkach czuł się wolny(a dla wielu z nich były to najpiękniejsze chwile w życiu). Pisząc o tym, iż syndrom KZ oraz, nazwijmy to "syndrom powstańca" możemy wrzucić do jednego worka, miałem na myśli to, iż w wielu przypadkach ich doświadczenia mogą się pokrywać vide wiadomość o rzezi na Woli- śmierć ludzi w obozie zupełnie nie znanych, życie/walka w strasznych warunkach etc.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
(a dla wielu z nich były to najpiękniejsze chwile w życiu)

Też uogólnienie, vide Stanisław Likiernik.

Pisząc o tym, iż syndrom KZ oraz, nazwijmy to "syndrom powstańca" możemy wrzucić do jednego worka, miałem na myśli to, iż w wielu przypadkach ich doświadczenia mogą się pokrywać vide wiadomość o rzezi na Woli- śmierć ludzi w obozie zupełnie nie znanych, życie/walka w strasznych warunkach etc.

W niektórych się pokrywają, w niektórych są całkiem odmienne. Tu i tam świadomość otaczającej człowieka śmierci, z drugiej z jednej strony poczucie, że jest się w zamknięciu, i poczucie walki o własną ojczyznę. To też jest to, co odróżnia żołnierzy amerykańskich z Wietnamu od Powstańców. Dlatego nie można wrzucać obu syndromów do jednego worka, gdyż to nie jest to samo. To tak jak z dwoma zbiorami, mającymi wspólne i odmienne elementy. Część będzie na siebie zachodziła, tworząc trzeci zbiór, część kompletnie będzie ze sobą niezwiązana.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Też uogólnienie, vide Stanisław Likiernik.

Dlatego napisałem "wielu z nich" a nie wszyscy.

W niektórych się pokrywają, w niektórych są całkiem odmienne. Tu i tam świadomość otaczającej człowieka śmierci, z drugiej z jednej strony poczucie, że jest się w zamknięciu, i poczucie walki o własną ojczyznę. To też jest to, co odróżnia żołnierzy amerykańskich z Wietnamu od Powstańców. Dlatego nie można wrzucać obu syndromów do jednego worka, gdyż to nie jest to samo. To tak jak z dwoma zbiorami, mającymi wspólne i odmienne elementy. Część będzie na siebie zachodziła, tworząc trzeci zbiór, część kompletnie będzie ze sobą niezwiązana.

Obie sprawy są w mojej opinii mocno ze sobą związane, pomimo różnic, które nie oddzielają je na tyle by wrzucić je całkowicie do osobnych worków.

W takim razie może konsenus: jeden worek wspólny, dwa osobne? :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Obie sprawy są w mojej opinii mocno ze sobą związane, pomimo różnic, które nie oddzielają je na tyle by wrzucić je całkowicie do osobnych worków.

Ale właśnie taki wrzucanie dwóch spraw, które mimo wszystko się różnią, może z czasem doprowadzić do zatarcia różnić, i wprowadzenia uogólnień, które nie będą odpowiadały prawdzie. Lepiej być za ostrożnym, niż za odważnym...

W takim razie może konsensu: jeden worek wspólny, dwa osobne?

Mówiłem już kiedyś, że uparty jestem niesamowicie :D ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.