Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Ludność cywilna a powstańcy - zależności obu grup

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Niejednokrotnie możemy przeczytać o tym, jak to ludność cywilna wspierała Powstańców, jak Ci poświęcali życie aby ich ratować, jak obie grupy oddziaływały na siebie. Na ile te związki zależności, jednej grupy od drugiej, były poważne? Czy da się wskazać, która z tych grup więcej korzystała na pomocy drugiej, czy jednak jest to zadanie z zakresu niemożliwych do wykonania? Jakie przykłady takiego oddziaływania pomocy/sytuacji, jednych na drugich, znamy?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
dzionga   
Jakie przykłady takiego oddziaływania pomocy/sytuacji, jednych na drugich, znamy?

Zanim zaczniemy wymieniać przykłady bezpośredniej pomocy warto zauważyć duże wsparcie psychiczne jakim byli dla powstańców cywile - ich radość, wręcz euforia po wybuchu Powstania była czymś ogromnie ważnym i czytając kalendarium A.K. Kunerta da się łatwo zauważyć, że na pewno w tych pierwszych dniach (bo jestem dopiero na 8 sierpnia :D ) ich radość była szalenie ważna, na co często zwracano uwagę, gdy wysyłano jakieś informacje, meldunki do Londynu.

A z takiej bezpośredniej pomocy to wymienię najbardziej banalny - budowa barykad.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
ich radość, wręcz euforia po wybuchu Powstania była czymś ogromnie ważnym

To idąc w drugą stronę, mordy na ludności cywilnej na Woli miały bardzo negatywny wpływ na żołnierzy. Wystarczy wspomnieć 11 sierpnia, i odmowę wykonania natarcia na niemiecki czołg, pod ogniem karabinów maszynowych, przez grupę żołnierzy Kolegium "A" z Woli. Jako jedną z przyczyn podaje się fakt, iż większość tych żołnierzy, to byli ludzie w wieku 35-45 lat, którzy idąc do Powstania, na Woli zostawili swoje rodziny. Mordy do jakich tam dochodziło od 4/5 sierpnia, musiały odcisnąć na nich swoje piętno, odbierając zapał do walki. W efekcie "Witold" rozkazał im złożyć broń na ręce "Motyla", i wycofać się do odwodu dla przegrupowania się, na Franciszkańską.

Można też spojrzeć chociażby na meldunki dowódców, jak choćby "Radosława":

Nurt m.p. 6 VIII. 44 g. 5.00

Npl paląc kolejne domy- wycina ludność na Woli. (...) Mam skupione na tym odcinku tysiące uchodźców z Woli, którzy demoralizują swoją postawą żołnierzy. Brak zrzutów i amunicji wywołuje kolosalne rozgoryczenie. Bo jakże i czym wytłumaczyć ludziom? Szykuje się olbrzymia tragedia tak jak historyczna rzeź Pragi. Robię co mogę, by tę tragedię zmniejszyć, przepycham ludzi przez Powązki- postaram się trochę na Stare Miasto, ale co robić z tą masą młodzieży bezbronnej? Jeśli możecie dziś pomóc- to szybko- godzin zostało niewiele. Kijem nikogo nie obronię.

Radosław

Za: S. Mazurkiewicz, Jan Mazurkiewicz "Radosław"-"Sęp"-"Zagłoba", Warszawa 1994, s. 243.

I jeszcze z 8 sierpnia:

Drugim problemem jest sprawa ludności cywilnej, która do tej pory mimo ciężkich warunków w tym rejonie utrzymywała się pod osłoną wojska. Uważam za rzecz skandaliczną, że do tej pory nikt z Delegatury Rządu nie zjawił się na terenie walki, by zająć się losem ludności. Żołnierz to widzi i odpowiednio komentuje. Nie znam sytuacji na Starym Mieście, ale mogę sądzić, że wytwarza się tam nastrój niepewności i depresji.

Za: P. Stachiewicz, Starówka 1944, Warszawa 1983, s. 64.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lu Tzy   

Jest taka dobra rzecz, Mirona Bialoszewskiego Pamietnik z Powstania Warszawskiego. Zdarzenie z punktu widzenia cywila. Patriotycznego, ale jednak lubiacego swoje cztery litery.

Swietnie by bylo poznac meldunki o podobnym temacie, ale pozniejsze. Albinosie, zachowaly sie jakowes?

Jak wspomnialem w niewlasciwym miejscu ( ;) ), udzial w walce zdrowo zmienia psychike i uklad wartosci. Badali to glownie Amerykanie - na porzadnie karmionych i wyposazonych nadto obficie G.I.Joes Korei, Wietnamu i te de.

Nie potrafie podac dokladnych danych - mialem je przed oczami, ale dawno temu. Mysle, ze poprawnie zapamietalem wnioski. Ale tylko mysle tak. I to tylko dla Wietnamu, wiec o Korei nic nie powiem, choc cmi mi sie, ze tam jankesi jakos wiecej "patriotyzmu" mieli. A i zdrowe braki w sprzecie na poczatku.

Poborowi pytani o stosunek do powolania, wojny i tak dalej odpowiadali ( na poczatku wojny!), ze kochaja Ameryke, ze za nia beda walczyc.

Po paru miesiacach w Viet wiekszosc mowila tylko, ze nienawidzi zoltkow.

Z tych, co jechali - dobrowolnie - na nastepny roczny, ekhm, turnus - wiekszosc mowila, ze tam ma kumpli, ktorych samych nie zostawi.

Powstanie Warszawskie trwalo wielokrotnie krocej, ale tez powstancy byli pod cisnieniem nieporownywalnie wiekszym niz kombatanci z Wietnamu. Mieli o niebo wiecej woli walki, o pieklo mniej wszystkiego innego. Patriotyzm wymieszany przez lata okupacji dokladnie z nienawiscia, na dobry poczatek. To daje tez patriotyzmowi tak dlugie zycie - nienawisc to niesamowity wzmacniacz. Zaznaczam, ze ja tu pod nienawisc podciagam i strach przed wzieciem do niewoli - nienawisc do wroga, co jest tak zbydlecony. Ale od samego poczatku walk formowala sie wspolnota kombatantow. Wiez z kumplami z oddzialu, a takze "szok bojowy" (mam nadzieje, ze to poprawne, "combat shock reaction"); byli psychologowie, co te wiez wlaczali w obreb syndromu szoku bojowego.

Jeden z jego objawow to traktowanie nie-kumpli prawie jak nie-ludzi. Ja sobie mgliscie przypominam jakies sytuacje, gdzie sie dwie kompanie tego samego pulku USA postrzelaly; o Powstaniu to Albinos tu moze mowic. Ale cywil spada do poziomu karalucha. Az tak paskudnie w Powstaniu nie bylo, ale przecie istnieja przekazy, jak Powstancy czasem traktowali cywili. I odwrotnie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Swietnie by bylo poznac meldunki o podobnym temacie, ale pozniejsze. Albinosie, zachowaly sie jakowes?

Zachować to się zachowały, kwestia tego, czego dotyczą;) Ale żeby mieć porównanie, fragment meldunku "Radosława" z 16 września:

Zostać tutaj nie mogę, gdyż jest to ostatni szpital i (tekst nieczytelny) ludności cywilnej, która już histeryzuje, więc musiałbym do niej strzelać (...).

A teraz coś dłuższego, fragment Przemarszu przez piekło Podlewskiego:

Wieść o przebiciu się do Śródmieścia rozniosła się lotem błyskawicy, wyrwała z beznadziejnego oczekiwania i otępienia rzesze mieszkańców. Każdy chciał wyrwać się jak najszybciej z tego piekła. Wszędzie, byle nie tutaj. Głód i pragnienie, czyhające na każdym kroku- kalectwo i śmierć zamieniają życie w koszmar nie do zniesienia. Gdy tylko zapadł zmrok- ze wszystkich schronów, piwnic i nor, nieomal zasypanych zwałami gruzu, zaczęły się wynurzać gromady postaci z tobołkami i zawiniątkami. Idą przez ulice, o których istnieniu świadczą już tylko wysokie zwaliska, czarne przewody kominowe i zręby fundamentów. W mrokach wieczoru, przy błyskach wystrzelających rakiet wdrapują się na urwiska barykad, przechodzą przez przeciwczołgowe rowy, gramolą się przez nieckowate leje, wyrwy ziemne. Zewsząd znoszą rannych. Na ramionach, na krzesłach, stołkach, na noszach, na wózkach dziecięcych. Cóż to za nosze? Zbite naprędce deski, drzwi od szaf, blaty od stołów, koce, prześcieradła poprzywiązywane do patyków. Z wielkim trudem przenoszą rannych przez barykady i ciasne przejścia, wybite w fundamentach i w ścianach. Wąską przestrzeń ulicy Długiej i ciasny korytarz obok Kina Miejskiego na Daniłłowiczowskiej zapełnia szybko ogromny tłum; wciąż rośnie jak rzeka w czas powodzi, kłębi się, zalewa wszystkie ruiny przyległych domów, wypełnia każdą wnękę w murach. Ogromne rzesze rannych leżą na noszach lub wprost na ziemi. Lżej ranni obwiązani brudnymi bandażami i szmatami, ociekającymi krwią, z rękami na temblakach lub w gipsie, siedzą pod ścianami w gruzach.

Przejmujące jęki rannych, krzyki, rozmowy, płacz głodnych dzieci i lament kobiet, trwożne nawoływania zagubionych w ciemności, w tym labiryncie i mrowisku ludzkim, kłótnie pijanych, złorzeczenia, przekleństwa, zrywające się raz po raz wśród tych ludzi, o nerwach napiętych do ostateczności- wszystko to łączy się w jakąś niesamowitą, straszliwą symfonię, w apokaliptyczną noc zagłady.

Wszystkich ogarnia zdziwienie i zdumienie, skąd jeszcze tyle ludzie zdołało się uchronić, przeżyć ten straszliwy ogień, grad bomb, brak wody i żywności. Nikt nie jest w stanie w tę makabryczną noc utrzymać w jakichś karbach rozegzaltowanego i rozdygotanego mrowia ludzkiego, pochłoniętego jedną tylko myślą: czy uda się uratować życie, wyjść cało z tych opresji.

... O północy grupa oficerów wyszła z refektarza kościoła św. Jacka, aby udać się na ulicę Hipoteczną. Od razu dostrzegli ogromne rzesze ludności, zdążające ze wszystkich stron w ulicę Długą.

Im bardziej zbliżali się do ulicy Hipotecznej, tłum rósł, wzmagał się napór, chwilami powstawał taki tłok i ścisk, że nie można było się ruszyć. Cały sztab i poczet (mowa tu o sztabie płka Wachnowskiego) ugrzązł w tym tłumie...

Rozpoczęło się przebicie. Uderzyły oddziały szturmowe. Wszędzie teraz tylko o tym mówią.

W tłumie zawrzało, jak w mrowisku. Z ruin domów i podwórek, z klatek schodowych i z bram, zaczęły szybko schodzić gromady, siłą staczały się w ciżbę ludzką stojącą już na ulicy, aby z tą lawiną ruszyć naprzód. Powstał straszliwy ścisk. Rozległy się przejmujące krzyki kobiet i rannych znajdujących się jakby w żywej prasie. Zbity tłum zaczął falować i chwiać się, jak łan dostałego zboża w podmuchach gwałtownego wichru w letnią nawałnicę. Słabsi padali. Setki tratowały ich...

Ale cywil spada do poziomu karalucha. Az tak paskudnie w Powstaniu nie bylo, ale przecie istnieja przekazy, jak Powstancy czasem traktowali cywili. I odwrotnie.

Rzeczywiście istnieją takie przypadki, ale takie przypadki były raczej incydentalne. Kiedy ostrzał artyleryjski, bombardowania lotnicze, wzmagały się, kiedy upadła Wola, Stare Miasto, kiedy obszar zniszczonego miasta, ilość poległych cywili, zwiększały się, ci sami, którzy na początku sierpnia obsypywali kwiatami Powstańców, zaczęli ich obwiniać o cały ten koszmar, jaki rozgrywał się dookoła nich. Upadek kolejnych dzielnic/wydzielonych rejonów walki, pociągał za sobą coraz większą niechęć cywili do żołnierzy.

Protokół przesłuchania powstańca Stanisława Walickiego, 31 sierpnia '44:

W piwnicach znajduje się bardzo dużo kobiet i dzieci oraz ludzie nie uczestniczących w walce, którzy chcieliby wyjść. Jednak wmawia się im, że Niemcy ich zastrzelą, przede wszystkim tych, który zostaną odtransportowani na Litzmannstadtstr[asse]. Nie zezwala się też na pójście do Niemców.

Za: Powstanie Warszawskie 1944 w dokumentach z archiwów służb specjalnych, red. P. Mierecki, W. Christoforow, Warszawa-Moskwa 2007, s. 343.

Protokół przesłuchania powstańca Adolfa Malickiego, 22 września '44:

O ile na początku powstania nastroje wśród powstańców i ludności cywilnej były dobre, to ostatnio można zauważyć coś wręcz przeciwnego. Ludność cywilna odnosiła się do powstańców z wielką wrogością. Mimo to bała się przejść do Niemców, ponieważ propaganda powstańców wciąż utrzymywała, że (ludność cywilna) będzie przez Niemców bardzo źle traktowana.

Za: Tamże, s. 427.

Protokół przesłuchania konfidenta policji bezpieczeństwa "Jony", 6 września '44:

Ludność cywilną nadal AK zatrzymuje siłą w rejonie walk, żeby pokazać zagranicy ścisły związek ludności i AK. Taki obraz okazałby się fałszywy w razie udzielenia zezwolenia na odmarsz. Ludność cywilna wciąż zarzucała członkom AK, że w ciągu pięciu tygodni przyczynili się do zagłady większej liczby Polaków, niż Niemcy wymordowali w ciągu pięciu lat. AK jakoby rozpoczęła powstanie po to tylko, żeby swoich ludzi dopuścić do koryta, nie licząc się kompletnie z szerokimi masami ludności. Gdyby powstanie się nie powiodło, to i tak, udając zwykłych cywilów, próbowaliby ponownie znaleźć u Niemców chleb i zarobek.

Za: Tamże, s. 371.

Wypadki wymienione tutaj, musiały być raczej incydentalne. Inaczej trudno byłoby przetrwać obu grupom. Trudno sobie wyobrazić, że nagle ludność cywilna będzie chciała przejść do Niemców, bo jest źle traktowana przez swoich. Po upadku Woli i Starego Miasta we wrześniu dalej cywile nieśli pomoc Powstańcom. Zbiórki żywności dla żołnierzy, kuchnie. Działało to także w drugą stronę. Okręg AK prowadził akcję zbiórki mleka dla niemowląt, wojskowe piekarnie dostarczały pieczywa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lu Tzy   
Wypadki wymienione tutaj, musiały być raczej incydentalne. Inaczej trudno byłoby przetrwać obu grupom. Trudno sobie wyobrazić, że nagle ludność cywilna będzie chciała przejść do Niemców, bo jest źle traktowana przez swoich. Po upadku Woli i Starego Miasta we wrześniu dalej cywile nieśli pomoc Powstańcom. Zbiórki żywności dla żołnierzy, kuchnie. Działało to także w drugą stronę. Okręg AK prowadził akcję zbiórki mleka dla niemowląt, wojskowe piekarnie dostarczały pieczywa.
Dziekuje najpiekniej.

Masz oczywiscie racje - tak gwaltowne reakcje musialy byc wyjatkowe. Jednak pozwalaja conieco pogdybac o tych nieodnotowanych, bo nieistotnych z punktu widzenia Powstancow i Niemcow reakcjach.

Mowiac brutalnie i wulgarnie, cywile coraz bardziej dostawali w d. No i coraz mniej obchoidzili dowodztwo - co jest absolutnie normalne w takiej sytuacji. Ale tez coraz mniej obchodzil ich los poszczegolnych Zolnierzy. Mnie sie wydaje, ze proces obojetnienia i stawania se wrogiem tlumu cywilow byl rownolegly do procesu obojetnienia i nieomal wrogosci - ze strony Powstancow. Nieomal, bo bylo ich o wiele mniej, i byli zolnierzami. Z dyscyplina.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
No i coraz mniej obchoidzili dowodztwo

Nie jestem do końca pewien. Skoro piekarnie wojskowe dostarczały im pieczywo, musiały mieć zezwolenie na to. A ktoś je musiał wydać.

Mnie sie wydaje, ze proces obojetnienia i stawania se wrogiem tlumu cywilow byl rownolegly do procesu obojetnienia i nieomal wrogosci - ze strony Powstancow.

Całkiem możliwe, niemniej sam nie podjąłbym się zbadania tego problemu. Za dużo tutaj miejsca na gdybanie...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lu Tzy   
Nie jestem do końca pewien. Skoro piekarnie wojskowe dostarczały im pieczywo, musiały mieć zezwolenie na to. A ktoś je musiał wydać.

Całkiem możliwe, niemniej sam nie podjąłbym się zbadania tego problemu. Za dużo tutaj miejsca na gdybanie...

1. Jasne, poczucie lacznasci jakiejs z cywilami nie spadlo do zera, zwlaszcza na poziomach wyzszego dowodzenia. Przecie ja nie probuje powiedziec, ze Powstancy Warszawiakow zaczeli traktowac jak wrogow, tylko ze moooooocno wychlodly uczucia wzajemne.

2. Racja - ja to wszystko sam wygdybalem. Opierajac sie bardziej na psychologii niz na fragmentarycznie mi znanych dokumentach Powstania.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
1. Jasne, poczucie lacznasci jakiejs z cywilami nie spadlo do zera, zwlaszcza na poziomach wyzszego dowodzenia. Przecie ja nie probuje powiedziec, ze Powstancy Warszawiakow zaczeli traktowac jak wrogow, tylko ze moooooocno wychlodly uczucia wzajemne.

Co do tego wyższego dowództwa. Tutaj to już bardziej dowództwo liniowe było z cywilami związane. Więc jak mówić o jakichś więzach, to na tym poziomie. Na poziomie Komendy Głównej prędzej już kwestia poczucia obowiązku.

2. Racja - ja to wszystko sam wygdybalem. Opierajac sie bardziej na psychologii niz na fragmentarycznie mi znanych dokumentach Powstania.

I wygdybałeś całkiem sensownie, niemniej na chwilę obecną wolałbym nie drążyć tego dalej;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Fragment wspomnień Tadeusza Sumińskiego "Leszczyca" z baonu "Zośka", ostatnia część pokazuje, jak skrajny potrafił być stosunek cywili do powstańców:

Ta opowieść będzie krótka i będzie dotyczyła spraw z dziedziny gastronomii. W ostatnich dniach obrony Starówki trafiłem z dwoma kolegami do kamienicy na ul. Sapieżyńskiej. Nasze oddziały zostały zepchnięte z ul. Konwiktorskiej do Sapieżyńskiej, która stała się pierwszą linią obrony. Była noc, a Niemcy nocą rzadko atakowali. Wysłano nas tylko trzech i dotarliśmy na miejsce z zamiarem spędzenia spokojnej nocy. To była winiarnia, gdzie stały ogromne beczki wina i miodu. Tymi specjałami częstował nas właściciel, który jakoś się tam jeszcze uchował. Im winiarnia była w gorszym stanie, tym lepsze dostawaliśmy wina, bo właściciel orientował się, że długo już tam nie pozostanie.

Dotarłszy na miejsce postanowiłem trzymać pierwszą wartę przez 2 godziny, a następnie obudziłem kolejnego kolegę. Położyłem się na stole w winiarni, odpiąłem pasek od hełmu i natychmiast usnąłem. Rzecz zadziwiająca, że w hełmie usypia się niesłychanie łatwo niezależnie od stopnia zmęczenia, głowa zaczyna się kołysać i działa to jakoś bardzo usypiająco. Zasypiając ujrzałem nad sobą strop winiarni, który był zrobiony prawdopodobnie z bardzo starych, grubych, dębowych desek. Ten strop się żarzył. Cały sufit nad moim posłaniem był czerwony. Oczywiście nie zdjąłem butów; nie mieliśmy zwyczaju rozbierać się na tak krótki odpoczynek.

Obudziłem się usłyszawszy potężny huk, z góry buchnął żar. Przepalony sufit winiarni w tym momencie zwalił się na dół. Zdezorientowany i oszołomiony, obudzony ze snu gorącymi węglami z palących się belek, poderwałem się chcąc jak najszybciej opuścić palące się pomieszczenie. Zapomniałem przy tym, że leżę na stole i spadłem na ziemię w gorące węgle. Natychmiast zorientowałem się, że zostawiłem karabin. Wróciłem po broń i po hełm, który był pełen węgli. Gdy założyłem go na głowę, nagle stałem się brunetem. Wycofałem się gwałtownie do najbliższych drzwi cały przysypany palącymi się węglami. Jeden z moich kolegów wyskoczył z płonącego budynku na stronę niemiecką, drugi na polską t. j. zamieszkałą przez Polaków.

Gdyśmy się pozbierali i wycofali z zawalonej, płonącej winiarni zobaczyłem kobietę, która pokazała swoje dziecko, dziecko ze spaloną twarzą. Ta kobieta powiedziała: "Patrzcie smarkacze, coście zrobili." Stosunek ludności cywilnej do powstańców był bardzo różny. Od początkowego entuzjazmu do jakiś nawet wrogich posunięć. I temu nie należy się dziwić. Ludność cywilna na Starym Mieście była tak zmaltretowana, że dłużej już tego nie mogła znosić i uważała nas za winnych wybuchu powstania i obarczała nas odpowiedzialność za to co się z nią dzieje. Twarz tego dziecka prześladuje mnie do dzisiaj. Ja byłem przecież niewinny ale to utkwiło głęboko w mojej świadomości.

Za: sppw1944.republika.pl

Fragment pochodzi ze spotkania z p. Juliuszem Kuleszą, które odbyło się 20.10.2007 r. w MPW.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Fragment wspomnień L. J. Wójcickiego [Życie na stos. Pamiętnik z Powstania Warszawskiego 1944 r., Londyn 1985, s. 57]:

Sytuacja na Muranowie pogarsza się z godziny na godzinę. To druga Wola. W kilku punktach Niemcy i Ukraińcy palą ulicę po ulicy i mordują ludność dom po domu, a my ich obrońcy, nie możemy temu zapobiec. Jesteśmy bezsilni. Nic też dziwnego, że stosunek cywilów do nas zmienił się nie do poznania. Podobno na Starym Mieście mieszkańcy jednej z ulicy, przywitali oddziały mjr. "Bolka" kwiatami w doniczkach i kilku ludzi skończyło z rozbitymi głowami. "Głóg" mówił, że gdy szedł piwnicami ze szpitala, ludzie tam schronieni pluli za nim, gdy nie patrzył. Podobno też jedna kobieta chwyciła "Radosława" gdzieś na ulicy i krzyczała: "To on. To ten co zabił mojego Jasia".

Oh Boże, jak wielu z nas pragnęło, by ulżyć żalowi w ten sposób. Krzyczeć, płakać lub tupać nogami z gniewu. Ale nam nie wolno. Jesteśmy żołnierzami, ba materiałem oficerskim. Od nas wymaga się cnót szlachetnych, dżentelmeńskich: spokoju, opanowania, rozsądku. Tak więc trzeba zasklepić się w sobie, zacisnąć usta i milczeć, gdy znany nam i drogi nam świat wali się dokoła w gruzach zniszczenia. Milczeć musimy, choć się serce kraje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Wystąpienie prezesa Związku Powstańców Warszawskich generała Ścibora-Rylskiego jest bezprecedensowe w ostatnim XX-leciu w ustach przewodniczącego organizacji kombatanckiej .

Generalicja decydująca o powstaniu i upoważniający do jego przeprowadzenia politycy ,fałszujący w tym celu uchwały Rady Ministrów wysłane do kraju nigdy się na takie przeprosiny ludności cywilnej nie zdobyli-nawet na łamach pisanych po latach wspomnień.

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Kontynuując wątek wspomnień Tomasza Sikorskiego "Tomasza" z OD "A", jeden z bardziej wstrząsających opisów dt. relacji Powstańcy-cywile [Pamiętniki żołnierzy baonu AK "Zośka", t. 3, Czerniaków, Warszawa 2013, s. 235]:

Przylatują samoloty, nie angielskie, ale niemieckie sztukasy i sypią na nas bomby. To nie jest straszne. Ani to, że pancerka od strony Dworca Gdańskiego pluje gradem pocisków, że czołgi rozwalają nam barykady i granaty fruwają w powietrzu jak muchy. Nie, to nie jest straszne i groźne. To tylko szarpie na strzępy nasze ciała, ale na to jesteśmy przygotowani. Groźne jest to, że barykady nie wyrastają już, wznoszone rękami cywilów w parę minut, jak było w pierwszych dniach. Trzeba ich pod bronią wyciągać z piwnic, gdy zachodzi konieczność. Już nie jesteśmy powstańcami, już nikt na nas nie mówi: "To nasi!". Nikt nas już nie wita, nikt nie częstuje. Jesteśmy bandytami. Przez nas płoną ich domy, przez nas muszą dnie i noce spędzać w piwnicach, przez nas nie mają co jeść. Pracę ich całego życia pożera płomień. Giną setkami, tysiącami. To przez nas.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.