Jak powinna wyglądać lekcja historii wg Ciebie?

[Narya]

Jakbyście widzieli lekcje historii w szkole?

Ja wyobrażam sobie (i jak będę nauczycielem dyplomowanym to będę starał się tak prowadzić lekcje), że opowiadam (w stylu dawnych opowieści) fakty historyczne z połączeniem rozmowy i dyskusji, pomiędzy tymi "rozmowami", "kontakt bezpośredni" z źródłami (ale nie w sferze materialnej, nie dostaną uczniowie pergaminu) - analiza treści i ćwiczenia na bazie źródeł. Podręcznik traktowałbym jako syntezę wiedzy dla ucznia, syntezę z której mógłby się uczyć w domu i robić notatki na każdą lekcję (nie musiałby nosić podręcznika na lekcje do szkoły). Wykorzystałbym również muzykę, która "płynęłaby" sobie w tle na lekcji.

[Capricornus]

Zakładając, że wszyscy uczniowie są zainteresowani to może być, ale takiej klasy nie znajdziesz.

Nawet jeden „mądry” uczeń może rozłożyć najciekawszą lekcję a w klasie takich „mądrych” najczęściej jest kilku, bez odrobiny zamordyzmu nic Ci nie wyjdzie.

[Narya]

Jak widziałbyś więc idealną lekcję historii?

Acha i ja się z tobą zgadzam, że bez dyscypliny ani rusz. :]

[dzionga]

Każda lekcja historii powinna być bardzo dobrze i szczegółowo zrobiona, bo to głównie uczy młodego pokolenia patriotyzmu, a bez tego w przyszłości ani rusz. Dlatego uważam, że powinno być więcej godzin historii tygodniowo, bo trzeba robić wszystko po łebkach, żeby się wyrobić do końca roku...

[Lu Tzy]

Hmmm... jak ma sie godzinka poswiecona kulturze przeworskiej i Biskupinowi do patriotyzmu...?

[puella]

Hmmm... jak ma sie godzinka poswiecona kulturze przeworskiej i Biskupinowi do patriotyzmu...?

Idąc dalej tym tokiem, to jak się ma czas poświęcony na lekcje o starożytnym Rzymie czy średniowiecznej Francji na patriotyzm przekładać.. :wink:

Jak dla mnie, to lekcja musi przede wszystkim być historycznie zrozumiała, a więc wychodzimy od prostego systemu przyczyna-przebieg i skutek (daty wtedy jak cię mogę, bo to nie najważniejsze ).Jeżeli rozumiemy o czy mówimy, świetnie jest poszukać drogą dedukcji odpowiedzi na pytanie, których w podręcznikach nie ma. Genialny sposób na zaangażowanie całej grupy, no i jakże ciekawy.

Lekcje historii mają uczyć rozumieć "świat".

Co do "złych" uczniów, to takich nie ma, są tylko źli nauczyciele.

Pozdrawiam.

[dzionga]

Hmmm... jak ma sie godzinka poswiecona kulturze przeworskiej i Biskupinowi do patriotyzmu...?

Nijak :wink: Ciągle jestem uczniem i mogę powiedzieć, że mam za mało historii, bo ciągle musimy gonić i nie wyrobimy się ze wszystkim, nie ma po prostu takiej możliwości. Jak to powiedział mój nauczyciel próbujemy zrobić materiał na cztery lata w 2,5 roku... Gdybyśmy mieli jeszcze ze dwie godziny historii tygodniowo to można by było wszystko zrobić na luzie, a tak to połowę mojej książki muszę sobie przerobić sama, a potem napisać z tego cholernie trudny sprawdzian...

Jeśli zaś chodzi o patriotyzm- jak będzie się omawiać historię Polski dokładnie (a przy obecnej ilości godzin nie da się) to chyba jasne, że będzie to miało wpływ na patriotyzm młodego pokolenia...

Co do "złych" uczniów, to takich nie ma, są tylko źli nauczyciele.

Polemizowałabym... Niektórzy po prostu nie chcą się uczyć, ale wtedy jest pytanie o sens ich edukacji po gimnazjum, obowiązek szkolny już się skończył...

[puella]

Polemizowałabym... :wink: Niektórzy po prostu nie chcą się uczyć, ale wtedy jest pytanie o sens ich edukacji po gimnazjum, obowiązek szkolny już się skończył...

Dzionga, nie spotkałam się jeszcze, na szczęście, z sytuacją, która by to potwierdzała. Każdego ucznia da się zmotywować - grunt to ładna nauczycielka. :roll:

A tak serio, to często nauczyciele popadają w schematy - mając "ulubioną" podgrupę uczniów, z którymi pracują, podgrupę, tych, którzy nie wadzą, , no i mały procent "klasowych błaznów". I tak po najlżejszej linii oporu idą...

Generalizuję oczywiście cholernie mocno..

Pozdrawiam.

[dzionga]

grunt to ładna nauczycielka.

:lmao: Mnie na przykład ładne nauczycielki nie kręcą

A tak serio, to często nauczyciele popadają w schematy - mając "ulubioną" podgrupę uczniów, z którymi pracują, podgrupę, tych, którzy nie wadzą, :wink: , no i mały procent "klasowych błaznów". I tak po najlżejszej linii oporu idą...

Mój nauczyciel z historii daje ludziom cholernie dużo szans, ale po prostu mam w klasie część ludzi, którzy wolą kombinować, a potem udaje im się prześlizgnąć jakoś na koniec roku, podejrzewam, że taki myk na maturze już nie przejdzie. Teraz już sam żałuje, że nie zrobił z nimi porządku w zeszłym roku i dwa lata temu, bo zamiast uczyć się na błędach co roku kombinują jeszcze bardziej... Błędne koło po prostu.

No, ale tacy ludzie powinni edukację skończyć na gimnazjum i nie utrudniać jej innym, bo tylko opóźniają resztę klasy przez to :roll:

A wracając do samych lekcji historii- jestem bardzo za wycieczkami do muzeów albo innych fajnych miejsc Najlepiej robić to tak, że dajmy na to grupę 40-osobową rozbić na dwie części, każda z osobnym przewodnikiem, bo jak się zbierze taka banda wokół jednej osoby to w końcu połowa i tak nic nie usłyszy :roll:

[amon]

Problemem w nauczaniu historii jest to że większość ludzi ma to gdzieś . Żadna siła nie zmusi większości do wykrzesania z siebie odrobiny zainteresowania dla wykładanego tematu. Negacja wszystkiego , w tym , historii , to sposób na przetrwanie , przetrwanie szkoły czy studiów , jest to bez znaczenia . Masowa produkcja oszołomów trwa w Polsce od lat.

[riv]

Ja wyobrażam sobie (i jak będę nauczycielem dyplomowanym to będę starał się tak prowadzić lekcje)

A dlaczego dopiero jak będziesz dyplomowanym? Mianowanym zostaje sie po 6 latach pracy a dyplomowanego jeszcze ci zostanie trochę czasu..... to jak będziesz uczył w tym czasie?

[Pancerny]

Myślę, ze bardzo ważna i pomocna jest nauka razem z atlasem historycznym, ja każdą książkę czytam razem z mapą danego okresu, danego wydarzenia. Pomaga mi to zapamiętać lepiej dane wydarzenie, na mapie lepiej zrozumieć niektóre decyzje, króla czy hetmana.

Współczuję nauczycielom, którzy muszą uczyć Tofika, i chyba raczej jest odwrotnie.... :wink:

[Lu Tzy]

Hmmm... jak ma sie godzinka poswiecona kulturze przeworskiej i Biskupinowi do patriotyzmu...?

Idąc dalej tym tokiem, to jak się ma czas poświęcony na lekcje o starożytnym Rzymie czy średniowiecznej Francji na patriotyzm przekładać.. :wink:

Mnie wlasnie o to chodzi - patryjotyzm to nie jest glowny cel nauczania historii. Wlasciwie to dobrze podana pigula rzetelnej wiedzy o fragmencie dziejow moze patryjotyzm skutecznie obrzydzic .

[puella]

:lmao: Mnie na przykład ładne nauczycielki nie kręcą

Dzionga, czyli zdrowa kobitka z Ciebie jest. U mnie chyba też wszystko normie, więc o uczniach płci męskiej myślałam. :twisted: :wink:

Ja to tak jak Pancerny - bez mapy nie pojadę za daleko z czytaniem ze zrozumieniem - muszę ją do wszystkiego, co historyczne przed ślepkami mieć.

[Albinos]

Dzionga, nie spotkałam się jeszcze, na szczęście, z sytuacją, która by to potwierdzała. Każdego ucznia da się zmotywować - grunt to ładna nauczycielka.

A co jeśli nauczycielem jest facet podbiegający pod 60, łysiejący i z brzuszkiem :> ?

A ładna nauczycielka to problem. Teraz mam ćwiczenia z naprawdę piękną panią doktor, i muszę przyznać, że momentami ciężko jest się skupić na tym, co mówi :lmao:

Jeśli zaś chodzi o patriotyzm- jak będzie się omawiać historię Polski dokładnie (a przy obecnej ilości godzin nie da się) to chyba jasne, że będzie to miało wpływ na patriotyzm młodego pokolenia...

Patriotyzm to nie jest coś, czego można się nauczyć. To albo się czuje, albo nie. Inaczej staje się chociażby elementem nielubianego przedmiotu.

Co do lekcji idealnej. Żadna taką nie będzie, jeśli nauczyciel nie włoży w pracę swojej pasji. Dobry nauczyciel musi posiadać dar opowiadania, inaczej nawet najciekawszy temat przedstawi w sposób nudny. Wszystkie dodatki, w postaci mapek, tekstów źródłowych czy też muzyki w tle, to tylko dodatki. Wszystko zależy od nauczyciela i jego osobistych predyspozycji. Do dzisiaj wspominam pewna lekcję z LO. Dotyczyła ona spraw gospodarczych w XVII wieku. Niby nic specjalnego. A jednak to, w jaki sposób mój nauczyciel ją poprowadził, to dla mnie absolutny ideał. Wszyscy siedzieli jak zaczarowani. Ale on ma dar. I potrafi go wykorzystać.