Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Od stycznia do marca 1944 zaczęła być organizowana 27. WDP AK, mająca przeprowadzić akcję "Burza" na Wołyniu. Z czasem stała się największym taktycznym związkiem partyzanckim na ziemiach polskich, liczyła około 7300 oficerów i żołnierzy. W jej kadrze oficerskiej znajdowali się ludzie tacy jak ppłk. Jan Kiwerski "Oliwa", por. Zdzisław Zołociński "Piotr" i por. Zbigniew Ścibor-Rylski "Motyl", ci dwaj ostatni podczas Powstania Warszawskiego wchodzili w skład tzw. "kompanii warszawskiej" w Batalionie "Czata 49".

Na Wołyniu wspomagała walkę ludności polskiej z UPA a także toczyła walkę z niemieckimi oddziałami przeznaczonymi do walki z partyzantką a także z regularnymi niemieckimi oddziałami frontowymi. Podczas swojego działania współpracowała z ACz, od wiosny zaczęła realizować akcję "Burza". Nie podporządkowała się ACz, w dniach 2-21 kwietnia '44 została okrążona przez oddziały niemieckie w rejonie Kowla. Ponosząc wysokie straty (poszczególne oddziały nawet do 50%) przebiła się w stronę Włodawy. Pod koniec maja część dywizji dostała się w ręce Rosjan. Reszta zdołała wycofać się na zachód. W czerwcu doszła na Lubelszczyznę, a 21 lipca wyzwoliła Kock, Lubartów i Firleje. Jednak wraz z wkroczeniem ACz została zmuszona do złożenia broni.

Jak oceniacie działalność 27. WDP AK, czy jej potencjał został dobrze wykorzystany?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Od stycznia do marca 1944 zaczęła być organizowana 27. WDP AK, mająca przeprowadzić akcję "Burza" na Wołyniu. Z czasem stała się największym taktycznym związkiem partyzanckim na ziemiach polskich, liczyła około 7300 oficerów i żołnierzy.

Tylu liczyła licząc i oddziały które nigdy nie połączyły się z dywizją macierzystą.Maksymalnie jednorazowo ponad 6 tysięcy acz stany mocno ewoluowały-w lipcu 1944 ODBUDOWANA 27 DP AK liczyła okolo 4 tysiecy.

W jej kadrze oficerskiej znajdowali się ludzie tacy jak ppłk. Jan Kiwerski "Oliwa", por. Zdzisław Zołociński "Piotr" i por. Zbigniew Ścibor-Rylski "Motyl", ci dwaj ostatni podczas Powstania Warszawskiego wchodzili w skład tzw. "kompanii warszawskiej" w Batalionie "Czata 49".

Na Wołyniu wspomagała walkę ludności polskiej z UPA a także toczyła walkę z niemieckimi oddziałami przeznaczonymi do walki z partyzantką a także z regularnymi niemieckimi oddziałami frontowymi. Podczas swojego działania współpracowała z ACz, od wiosny zaczęła realizować akcję "Burza". Nie podporządkowała się ACz,

Współpracowała taktycznie

w dniach 2-21 kwietnia '44 została okrążona przez oddziały niemieckie w rejonie Kowla.

Wraz z radzieckim pułkiem kawalerii

Ponosząc wysokie straty (poszczególne oddziały nawet do 50%) przebiła się w stronę Włodawy. Pod koniec maja część dywizji dostała się w ręce Rosjan.

Zgrupowanie pułkowe "Gardy" przebiło się z dużymi stratami na wschodnią stronę frontu wraz z oddziałem partyzantki radzieckiej i zostało wcielone do Armii Berlinga.

Reszta zdołała wycofać się na zachód.

Chciało się przebijać do Berlingana wschodnią stronę frontu jeszcze jedno zgrupowanie pułkowe-Londyn i KG AK zawróciła ich

W czerwcu doszła na Lubelszczyznę, a 21 lipca wyzwoliła Kock, Lubartów i Firleje. Jednak wraz z wkroczeniem ACz została zmuszona do złożenia broni.

I rozformowanarozpuszczona przez swego dowódcę.

Jak oceniacie działalność 27. WDP AK, czy jej potencjał został dobrze wykorzystany?

Na granicach możliwości -może mogli jeszcze parę dni powalczyć na Lubelszczyznie przy przemieszczeniu sie na zachód ale to wszystko.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Współpracowała taktycznie

Wystarczy wspomnieć tutaj bitwy pod Włodzimierzem Wołyńskim z 23 lutego, Hołobami 9 marca czy też Zasmykami z 17 marca, a przecież działo się to zanim jeszcze przystąpiła do realizacji akcji "Burza".

Wraz z radzieckim pułkiem kawalerii

Może wiesz z którym?

Zgrupowanie pułkowe "Gardy" przebiło się z dużymi stratami na wschodnią stronę frontu wraz z oddziałem partyzantki radzieckiej i zostało wcielone do Armii Berlinga.

Całe zostało włączone do Armii Berlinga, czy też może dokonano jakiegoś podziału?

Chciało się przebijać do Berlingana wschodnią stronę frontu jeszcze jedno zgrupowanie pułkowe-Londyn i KG AK zawróciła ich

Podano konkretny powód wydania tego rozkazu, czy może wydano go na zasadzie "bo tak"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Współpracowała taktycznie

Wystarczy wspomnieć tutaj bitwy pod Włodzimierzem Wołyńskim z 23 lutego, Hołobami 9 marca czy też Zasmykami z 17 marca, a przecież działo się to zanim jeszcze przystąpiła do realizacji akcji "Burza".

Wraz z radzieckim pułkiem kawalerii

Może wiesz z którym?

pułk kawalerii gwardii który został odcięty

Zgrupowanie pułkowe "Gardy" przebiło się z dużymi stratami na wschodnią stronę frontu wraz z oddziałem partyzantki radzieckiej i zostało wcielone do Armii Berlinga.

Całe zostało włączone do Armii Berlinga, czy też może dokonano jakiegoś podziału?

Rannych odesłano do szpitali -były duże straty przy przechodzeniu linii frontu bo ogien do cieni ubranych w strzepy niemieckich mundurów i uzbrojonych w niemiecką broń jakie pojawiły się na przedpolu otworzyli zarówno Niemcy jak i Rosjanie.By nie tworzyć spiskowych teorii-ostrzelano tez oddzial partyzantki radzieckiej który też wtedy się przebijał.

Najstarszy stopniem sposród pozostałych przy życiu AKowców był porucznik "Zając"-też trafił do Armii Berlinga był ciężko ranny przy forsowaniu Wisły i awansował.

Chciało się przebijać do Berlingana wschodnią stronę frontu jeszcze jedno zgrupowanie pułkowe-Londyn i KG AK zawróciła ich

Podano konkretny powód wydania tego rozkazu, czy może wydano go na zasadzie "bo tak"?

Wydano przez radio rozkaz wojskowy -do wykonania.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
pułk kawalerii gwardii który został odcięty

Wybacz mi że tak Cię męczę... ale czy 27. DP i ten oddział jazdy w jakikolwiek sposób współpracowały ze sobą podczas tego okrążenia? A jeśli tak, to jak ta współpraca wyglądała?

By nie tworzyć spiskowych teorii-ostrzelano tez oddzial partyzantki radzieckiej który też wtedy się przebijał.

Czyli Rosjanie sami ostrzelali swoich ludzi?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
pułk kawalerii gwardii który został odcięty

Wybacz mi że tak Cię męczę... ale czy 27. DP i ten oddział jazdy w jakikolwiek sposób współpracowały ze sobą podczas tego okrążenia? A jeśli tak, to jak ta współpraca wyglądała?

Poszukaj u Szturmerk-Rychtera p.o dowódcy 27 DP AK "Artylerzysta -piechurem" tak zdaje się jego książka nazywała.27 DP AK nawiązywała taktyczną współpracę z Armią Czerwoną-czy także z tymi kawalerzystami w okrążeniu tego nie pamiętam.

By nie tworzyć spiskowych teorii-ostrzelano tez oddzial partyzantki radzieckiej który też wtedy się przebijał.

Czyli Rosjanie sami ostrzelali swoich ludzi?

Ostrzelali cienie w strzępach mundurów uzbrojone w niemiecka broń jakie w ciemnosci wśród kanonady zaczęły biec w kierunku ich linii okopów .Nic nadzwyczajnego-pod Chotczą na kieleczczyznie było to samo tyle ze w wykonaniu zgrupowania AL-BCh.

Po nawiązaniu kontaktu z pierwsza falą i wyjaśnieniu sytuacji przerwano ogień.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Poszukaj u Szturmerk-Rychtera p.o dowódcy 27 DP AK "Artylerzysta -piechurem" tak zdaje się jego książka nazywała.

Dzięki za namiar, jak tylko będzie możliwość zajrzę.

W jednym z tematów wspomniałeś o tym, iż 27. "Wołyńska" DP była najsilniejszym związkiem AK. Czy mógłbym prosić o namiar na jakiś schemat organizacyjny tej jednostki?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

W jednym z tematów wspomniałeś o tym' date=' iż 27. "Wołyńska" DP była najsilniejszym związkiem AK.

[b']Była najliczniejszą i najlepiej uzbrojoną polską jednostką partyzancką operującą w czasie II wojny [/b]

Czy mógłbym prosić o namiar na jakiś schemat organizacyjny tej jednostki?

3 zgrupowania pułkowe(9 batalionów piechoty,2 szwadrony jazdy,pluton artylerii)

Pózniej stan liczebny i struktura się zmieniał in minus gdyż były duże straty,niektóre oddziały przestały istnieć zaś bataliony łucki i włodzimierski(zgrupowanie pułkowe "Garda")przebiły się przez front.Dywizja musiała parę tygodni regenerowac się w lubelskim a i tam poprzedniej liczebnosci już nie osiągnęła.

-po dokładne dane odsyłam do ksiązki ppłk Sztumberk-Rychtera p.o dowódcy 27 DP AK "Artylerzysta -piechurem"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
riv   

To jest fragment z artykułu Prof. Władysław Filara,27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej -Fenomen Polskiego Państwa Podziemnego, wydanego przez IPN. Chyba umieszczono go tez w necie.

W ciągu nocy z 21 na 22 maja 1944 r. oddziały 27 WDP AK wyszły poza pierścień okrążenia, pokonując rozległe bagna nie obsadzone przez nieprzyjaciela. Widocznie Niemcy uznali, że teren ten w okresie wiosennych roztopów jest nie do przebycia. W międzyczasie dowódca dywizji otrzymał od Komendanta Głównego AK rozkaz przejścia za Bug. Kolumna sztabowa skierowała się na zachód i 29 maja 1944 roku przekroczyła Bug w rejonie Durycze. Zgrupowania „Kowala” i „Gardy” nie udało się zawrócić. 27 maja 1944 r. próbę przebicia się przez linię frontu na Prypeci podjęło zgrupowanie „Gardy”, ponosząc duże straty wynoszące około 40% stanu. Na Prypeci zginęło około 120 ludzi a rany odniosło 114 żołnierzy.10 Po tej tragedii zgrupowanie „Kowala” zawróciło i skierowało się na zachód w kierunku Bugu. W rejonie Miedna spotkało się z drugą częścią kolumny sztabowej. W nocy z 9 na 10 czerwca 1944 roku oddziały dywizji przekroczyły Bug jednocześnie w czterech punktach przeprawowych i kierując się na południowy zachód forsownym marszem osiągnęły w dniach 17-20 czerwca 1944 roku rejon lasów Parczewskich. Pobyt w tym rejonie wykorzystano przede wszystkim na odpoczynek i uporządkowanie oddziałów oraz szkolenie.

15 lipca 1944 r. Niemcy rozpoczęli wielką akcję pacyfikacyjną p.k. „Wirbelsturm” (cyklon) przeciw oddziałom zgrupowanym w rejonie lasów Parczewskich. W nocy z 17 na 18 lipca 1944 r. dywizja przebiła się przez zacieśniający się pierścień okrążenia i weszła do kompleksu lasów czemiernickich. Tu w ostatniej dekadzie lipca 1944 r. po raz drugi wzięła udział w „Burzy” na Lubelszczyźnie. W dniach 21-22 lipca 1944 r. zajęła Firlej, Kamionkę, Lubartów, Kock, Michów, opanowując obszar o powierzchni około 180 km kw. W ten sposób zablokowany został kierunek ruchu wojsk niemieckich wyprowadzający z Lublina na Łuków. Do opanowanego przez 27 WDP AK obszaru weszły jednostki sowieckie 29 gwardyjskiego Korpusu Piechoty wchodzącego w skład 8 gwardyjskiej armii l Frontu Białoruskiego. Na spotkaniu z dowództwem wojsk sowieckich uzgodniono dalsze działania dywizji, która wspólnie z korpusem sowieckim miała działać w kierunku na Warszawę. Zamiast kontynuowania wspólnej walki przeciwko okupantowi 27 WDP AK została 25 lipca 1944 r. podstępnie rozbrojona pod Skrobowem. 30 lipca taki sam los spotkał batalion zbiorczy dywizji w Szczebrzeszynie.

Działalność polskiego podziemia niepodległościowego na Wołyniu i utworzenie 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK przebiegały w szczególnych warunkach. Motywy zorganizowania dywizji i rolę, jaką spełniła na Wołyniu, trzeba rozpatrywać na tle zarówno ówczesnych uwarunkowań politycznych (stanowiska polskiego rządu na uchodźstwie w sprawie granicy wschodniej, stosunków polsko-sowieckich), jak i ogólnej sytuacji w tym regionie pod okupacją niemiecką, a zwłaszcza tragedii tamtejszej ludności polskiej, zagrożonej unicestwieniem ze strony nacjonalistów ukraińskich. Wydarzenia na Wołyniu przebiegały bowiem w warunkach antagonizmu narodowościowego podsycanego przez okupantów, walki politycznej o te ziemie, dezorganizacji życia gospodarczego i społecznego. Rozwijały się gwałtownie i nieoczekiwanie. Prace organizacyjne związane z tworzeniem dywizji podejmowane były w czasie, kiedy rzezie ludności polskiej przez OUN-UPA przybrały charakter masowy, a dezorganizacja okupacyjnej administracji sięgnęła szczytu.

27 WDP AK pierwsza rozpoczęła realizację planu „Burza”. Miała ona inny wymiar i przebieg niż późniejsze działania oddziałów AK na pozostałych terenach Polski, a to przede wszystkim ze względu na warunki, rozmach i czas trwania. Działania bojowe 27 WDPAK w ramach planu „Burza”, w swej początkowej fazie, objęły obszar czterech powiatów rozciągający się od rz., Styr do rz. Bug a następnie przeniosły się na tereny południowego Polesia i zakończyły na Lubelszczyźnie.

Już w początkowej fazie działań, na początku marca 1944 r., dowództwo dywizji nawiązało łączność z dowództwem regularnej armii sowieckiej. W wyniku pertraktacji z dowództwem armii sowieckiej ustalono zasady współdziałania taktycznego w walce przeciw Niemcom. Dowództwo sowieckie wyraziło zgodę na respektowanie odrębności organizacyjnej oddziałów AK uznając, że jest to dywizja polska, która ma swoje władze w Warszawie i Londynie.

O rozmowach z przedstawicielami armii sowieckiej, przyjętych ustaleniach i warunkach dowódca 27 WDP AK poinformował KG AK i prosił o akceptację porozumienia. Depesza wywołała duże poruszenie w Komendzie Głównej AK, w Sztabie Naczelnego Dowódcy, a nawet w Rządzie RP. W tym okresie bowiem Rząd polski w Londynie nie utrzymywał żadnych stosunków z rządem Związku Sowieckiego. Próby pośredniczenia Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w sprawie nawiązania stosunków dyplomatycznych nie dawały rezultatu a prowadziły jedynie do bezowocnych rozmów. Tu zaś, na Wołyniu, na polu wspólnej walki doszło do porozumienia, które dawało szansę ożywienia stosunków politycznych między Rządem RP a Związkiem Sowieckim. Oczywiście, daleko było jeszcze do rozwiązania podstawowych problemów w stosunkach między RP a Związkiem Sowieckim, ale zarysowała się niewątpliwie szansa na uznanie przez Sowiety Armii Krajowej jako sojusznika w walce z Niemcami.

Udział 27 WDP AK w akcji „Burza” na Wołyniu i Polesiu miał także wymiar polityczny. Działania dywizji w ramach operacji kowelskiej, a później również na terenie Polesia, były demonstracją polityczno-wojskową, która miała dokumentować polskość Wołynia oraz udział żołnierza polskiego w jego wyzwoleniu. Obecność dywizji na Wołyniu i jej walki z okupantem świadczyły o tym, że państwo polskie istnieje, działa i walczy, posiada legalne władze państwowe reprezentujące ciągłość niepodległego bytu państwowego RP oraz siłę zbrojną walczącą w Kraju. Była zatem demonstracją przed światem suwerennych praw RP do ziem Wołynia. Niestety, wysiłek i ofiary żołnierza 27 WDP AK nie miały żadnego wpływu na rozwiązania polityczne. Decyzje w tej sprawie zapadły na konferencji trzech mocarstw: Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego w Teheranie, bez udziału przedstawicieli RP.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

A oto jak opisuje swoje losy w 27. DP AK generał Zbigniew Ścibor-Rylski "Motyl":

I tak przetrwałem do 1 stycznia 1944 roku. 1 stycznia 1944 roku była koncentracja 27. Wołyńskiej Dywizji. Z Kowla wyszliśmy do Zasmyk. Byłem pierwszy w Zasmykach wieczorem. Nie były specjalnie strzeżone przez Niemców granice miasta, tak więc bez problemu wozem dojechałem, bo był już podstawiony wóz, furmanka. I tak powstała 27. Wołyńska Dywizja. No cóż powiedzieć, teraz cała gehenna 27. Wołyńskiej, to jest ogromna historia. Zadaniem 27. Wołyńskiej była przede wszystkim ochrona ludności polskiej i walka z Niemcami. Cały teren ten był oczyszczony przez Niemców. Dywizja miała ponad 5 tysięcy ludzi. Bardzo dużą pomocą był batalion, świetnie uzbrojonych Polaków, którzy byli przez Niemców wcieleni do pomocy. To była policja miejscowa. W Maciejowicach oni stacjonowali i uciekli. Niemców związali pewnej nocy i cały batalion w pełnym uzbrojeniu, z moździerzami, z cekaemami, przyszedł właśnie z Maciejowic do nas.

Byłem dowódcą jednej kompanii z Maciejowic, nazwanych „Błękitnymi”, bo oni mieli mundury z niebieskiego materiału. Pułkownik Luboń przydzielił ich do każdego batalionu partyzantki polskiej, […], żeby wzmocnić siłę ognia w różnych batalionach. Także u „Sokoła” była jedna kompania, u „Jastrzębia” była druga kompania i u „Gardy” była trzecia kompania. W 27. Wołyńskiej było bardzo dużo oficerów Cichociemnych. Był „Gzymsik”, tu był „Pukacki”, był „Sokół”, to był „Fiałka”, mój dowódca porucznik „Sokół”.

I tak zaczęły się walki z Niemcami i Ukraińcami. Muszę powiedzieć, że wiele wsi polskich dzięki temu ocalało. Ludność polska została ocalona, przez to że XXVII Wołyńska te tereny zajęła. To były polskie, normalne wsie. W Bindudze nad Bugiem później stacjonowałem, ale to dopiero jak pułkownika odprowadziłem, a tak stacjonowaliśmy na południe od Kowla, od Zasmyk. Jak pułkownik Luboń-Bombiński został wezwany do Warszawy, to my w zimie, całym batalionem jego odprowadziliśmy do Bugu, bo w Bindudze była przeprawa. Całym batalionem odprowadzaliśmy pułkownika Bobińskiego, bo miał przyjść nowy dowódca. W końcu lutego odprowadziliśmy pułkownika do Bugu i ja już zostałem z moją kompanią w Bindudze nad Bugiem. Była to bardzo duża wieś polska nad samym Bugiem, a po drugiej stronie byli Niemcy. Tam była szkoła duża w Bindudze, biało-czerwona flaga była na szkole. Niemcy lornetowali nas z drugiej strony. W nocy pułkownik został przeprawiony przez Bug, a na jego miejsce przyszedł pułkownik Kiwerski-Oliwa.

W Bindudze stacjonowałem chyba do 20 marca, potem zostałem skierowany do Sztumia, to jest kilkanaście kilometrów od Lubonia, na południe. Ta wieś Sztum, to było pole samo. W Luboniu był tor kolejowy i tam stacjonowali Niemcy. Niemcy koniecznie chcieli ten Sztum zlikwidować, bo wywiad niemiecki wiedział, że tam jest partyzantka. Trzy dni nacierali na Sztum, ale jakoś dobrze okopani byliśmy, także odpieraliśmy te ataki niemieckie. Trzeciego dnia w nocy, chyba 1 kwietnia, Niemcy natarli na nas. Cała kompania górska szła ze wschodu na zachód i nie wiedzieli, że my stacjonujemy w Sztumie, tylko weszli do wsi, bo chcieli zakwaterować się tam. Naturalnie my otoczyliśmy ich, była bardzo ciężka walka nocna, ja zapaliłem stodołę, żeby oświetlić i nie zabijać sami swoich. To były walki wręcz, dosłownie wręcz. Wzięliśmy wtedy 80 Niemców do niewoli, reszta zginęła, a ode mnie było dwóch zabitych i kilku rannych.

3 lub 4 kwietnia już byłem skierowany do Stawek, a na Sztum przyszła Kompania Warszawska. Jeszcze nie powiedziałem, że za pułkownikiem Oliwą-Kiwerskim, który był dowódcą Kedywu, przyszła Kompania Warszawska, która z Warszawy, samochodami, w pełnym uzbrojeniu przejechała przez całe GG do Bindugi nad Bug i przeprawiła się w nocy do mnie. Ja pierwszy witałem Kompanię Warszawską, to był porucznik Czarny, Biały i Piotr Zołociński, trzech oficerów, poruczników, dużo podchorążych, no i cała kompania, którą wziął sobie Oliwa-Kiwerski jako przyboczną osłonę. Ta kompania była bardzo dobrze uzbrojona. W pierwszych dniach marca oni przybyli i do 20 marca razem stacjonowaliśmy we wsi Binduga.

Ale wracając do Sztumia to właściwie już był kwiecień i w Stawkach zaczęły się bardzo ciężkie walki z Niemcami. Stawki, Staweczki... To był batalion Niemiecki, a nasz batalion na zmianę, kompanie przeplatane, bo Rosjanie jednak, jakoś nie dowierzali naszym siłom. Niemcy koniecznie chcieli zlikwidować ten oddział rosyjski, którył przez Turię, ze wschodu przyszedł już jako regularna Armia Radziecka, i połączyliśmy się już razem. To był koniec kwietnia. Już regularna Armia przeszła przez Turię i była na południe od Kowla, wzdłuż linii kolejowej. Niemcy koniecznie chcieli zlikwidować ten oddział radziecki, który razem z nami się połączył. Były bardzo dobre stosunki między dowódcami batalionów. Nigdy nie zapomnę, jak właśnie pod Stawkami było bardzo silne natarcie niemieckie, odpieraliśmy je, okopani byliśmy, zamarznięta jeszcze była ziemia. Ta zmarznięta ziemia aż pryskała od pocisków moździerzy. Zalegliśmy, nie mogliśmy po prostu oderwać się od ziemi i ruszyć do ataku. Ataki przed nami, przed frontem, radziecki oficer na koniu razem z pięcioma adiutantami przejechał przez cały front i tylko krzyczał: Wpierod! Wpieriod! Wpieriod! On na koniu, a jeden adiutant wyleciał w powietrze, drugi adiutant wyleciał w powietrze, a on przeleciał. Pokazał nam, że na koniu nawet można przejechać wśród pocisków i nie bać się. My poderwaliśmy się, ruszyliśmy i zdobyliśmy Stawki. To był rzeczywiście widok wspaniały, ale to tylko chyba pod wpływem alkoholu, dowódca może podjąć taką decyzję. Nie wolno przecież takich rzeczy robić, no ale poderwał nas.

Przychodzi marzec, Niemcy coraz bardziej koncentrują się, ściągają „Hermann Goering”, z południa. Uderzyli na nas z czołgami i my już w lasach mosurskich musieliśmy się bronić. Cofnęliśmy się na zachód w duży kompleks leśny, lasy mosurskie. Tam byliśmy otoczeni. Wtedy Oliwa nie żył, bo zginął w leśniczówce. A zastępca jego Sztumberk-Rychter Tadeusz, postanowił przebić się na północ. Rozmawiał z Rosjanami, żeby wszyscy razem i Rosjanie, i my, większą siła, przebijemy się przez tory kolejowe na północ. Ale Rosjanie powiedzieli, że nie, oni zostają w lasach, bo tu przyjdzie pomoc. Na pewno Rosjanie nie zostawią ich samych, przyjdzie pomoc. Ale Sztumberk-Rychter był też ze wschodu i nie dowierzał, bardzo dobrze po rosyjsku mówił. No i powiedział „No to trudno. Wy zostajecie, ale my się przebijamy. My nie wierzymy w żadną pomoc. Tutaj wszystkich was Niemcy wezmą do niewoli”. No i tak się stało. My całą dywizją naszą przez tory przeszliśmy. Zdobyliśmy bunkry niemieckie przy torach, ale to Niemcy się bardzo słabo bronili, tylko przyszedł pociąg pancerny spod Kowla, no i wtedy z karabinów maszynowych i z działek troszkę po nas postrzelał. Ale my przeszliśmy na północ i poszliśmy w lasy szackie.

W lasach szackich cała dywizja zebrała się i dowódca Tadeusz Sztumberk-Rychter postanowił przebić się przez Prypeć, na wschód. Mieliśmy radiotelefon, krótkofalówkę przez Warszawę i przez to radio powiedział, że będziemy się przebijać na wschód do wojsk radzieckich. I Batalion „Garda” pod dowództwem Cichociemnego, poszedł na Prypeć. Tam partyzantka radziecka, też z nami miała przejść. Byliśmy w lasach Szackich, natomiast batalion „Gardy” podszedł nad samą Prypeć i razem z radziecką partyzantką mieli przejść przez Prypeć. Przewodnik, nie wiadomo do dzisiejszego dnia, nie jest to dokładnie wyjaśnione, albo się pomylił, czy coś, tak że Niemcy bardzo silny położyli ogień. Zorientowali się, że tam przechodzą większe siły, bo jednak batalion to są trzy kompanie, to jest ponad trzysta ludzi i jeszcze radzieckich dość duża liczba żołnierzy. Tam szalenie silny ogień położyli Niemcy i też z drugiej strony mówią, bo ja tam nie byłem, tylko z opowiadań tych co przeżyli wiem, że i Rosjanie strzelali, bo po prostu w innym miejscu mieli przejść przez Prypeć, a przewodnik chyba się pomylił i Rosjanie z drugiej strony nie wiedzieli, że to przechodzą Polacy. No i położyli też ogień po nas. Prawie połowa zginęła tam naszych żołnierzy. Zginął też dowódca porucznik „Garda”. Ci co przeżyli, udało się przejść, zostali wcieleni do Wojska Polskiego.

Z Wojska Polskiego przyjechał kapitan i powiedział dosłownie, bo to znam z relacji tych, co przeżyli, że „Co chcecie, albo do wojska naszego pójdziecie, albo zostaniecie wywiezieni na Syberię?” Przy takim postawieniu sprawy, to wszyscy powiedzieli „Naturalnie idziemy do wojska”. Bardzo dużo moich znajomych żołnierzy dostało się wtedy do Wojska Polskiego. Do Chełma potem ich przewieźli. A 27. Wołyńska Dywizja dostała rozkaz, po tym nieudanym przejściu przez Prypeć, przez radio, że „Cofnąć się na zachód przez Bug z powrotem na Lubelszczyznę”. My wszyscy, cała reszta dywizji, z lasów Szackich szliśmy przez Bug i osiedliśmy w Ostrowie Lubelskim. Jest to duża dosyć miejscowość. Ja stanąłem we wsi Maśluchy z całą kompanią. Całe wsie, znowu cały ten obszar, to jest duży powiat, był zajęty przez 27. Wołyńską Dywizję. Tam zdobyliśmy bardzo dużo żywności. Chłopcy byli bardzo wygłodzeni po tych przejściach. Mleczarnie jakieś zdobyliśmy, sery, pieczywo, dużo masła. Tam byliśmy na odpoczynku. Nawet było spokojnie, Niemcy się bali nas zaatakować, bo to jednak dość duża siła nas była. Z Kompanii Warszawskiej na urlop nawet wysłał dowódca do Warszawy, żeby chłopcy mogli się z rodziną spotkać. Część Kompanii Warszawskiej została, a część pojechała do Warszawy.

Cyt. za: www.1944.pl

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tylu liczyła licząc i oddziały które nigdy nie połączyły się z dywizją macierzystą.Maksymalnie jednorazowo ponad 6 tysięcy acz stany mocno ewoluowały-w lipcu 1944 ODBUDOWANA 27 DP AK liczyła okolo 4 tysiecy.

Zorganizowane były 2 zgrupowania pułkowe:

-kowelskie ps. "Gromada" liczące 3074 ludzi + ochrona cywilna ludności i kwatermistrzostwo 320 ludzi; dowódca: mjr. Jan Szatowski "Kowal", "Zagończyk"

-włodzimerskie ps. "Osnowa" liczące 1946 ludzi + ochorna cywilna i kwatermistrzostwo 250 ludzi; dowódca: Kazimierz Rzaniak "Garda"

W sumie daje nam to 6558 żołnierzy.

Na Wołyniu wspomagała walkę ludności polskiej z UPA

Dużym zagrożeniem były oddziały UPA podległe północno-zachodniemu OW "Turiw" . Mieściły się one na terenach zachodniego Wołynia. W lasach skulińskich na północny wschód od Kowla znajdował się sztab OW "Turiw". Między Włodzimierzem Wołyńskim a Kisielinem, stacjonowały duże siły, rozmieszczone w warownych miejscowościach: Owadno, Gnojno. 16 stycznia 1944 roku komendant okręgu polecił prowadzić walki z ukraińskimi nacjonalistami. Od 11 stycznia do 18 marca 1944 roku zostało przeprowadzonych szesnaście akcji bojowych przeciw UPA. Miały one na celu poszerzenie bazy operacyjnej dla "Gromady" i "Osnowy". Do największych możemy zaliczyć akcje za Stochodem- brały udział 3 bataliony, uderzenie na bazy UPA w lasach świnarzyńskich- 4 bataliony, na Ośmigowicze- 2 bataliony i jedna kompania. Do nieudanych ataków należy uderzenie na Gnojno 19 stycznia 1944 roku, czy też bój pod Ośmigowiczami 16 lutego tegoż roku. Główną przyczyną niepowodzenia było złe rozpoznanie. W ostatecznym rozrachunku osiągnięto to co było celem owych akcji, czyli stworzyło warunki do formowania oddziałów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Za: "Operacja Burza i Powstanie Warszawskie 1944", Rodział: "Okręg Wołyń" Władysław Filar

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Ale nie chodziło mi o opracowanie, tylko o źródła archiwalne;) Co autor podaje w przypisie, na jakie dokumenty się powołuje...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ah tak, przepraszam. Niestety nie znajduję żadnych informacji na temat jego źródeł, z których korzystał omawiając tą kwestie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.