Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

PKB "Barry" - kontrowersyjni żandarmi Powstania Warszawskiego

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Oddział PKB "Barry" należy do jednego z najbardziej kontrowersyjnych oddziałów powstańczej Warszawy. Dowodzeni przez Włodzimierza Kozakiewicza ps. "Bary" alias "Bari" alias "Barry", tzw. "czarni" (nazwa ta wzięła się od czarnych płaszczy, noszonych początkowo przez członków oddziału, już w pierwszym tygodniu sierpnia zaczęli nosić niemieckie panterki). Mimo iż był oddziałem liniowym pełnił także funkcje policyjne. Pełniąc funkcje policyjne zajmowali się m.in. organizacją komisariatów, obsada włazów kanałowych, ochrona władz cywilnych, walka z dywersją, podejmowanie zrzutów lotniczych. Podczas walk na Starym Mieście uczestniczyli także w walkach na odcinku obrony mjr. "Sosny". Gdy podjęto decyzję o ewakuacji Starówki byli odpowiedzialni za sprawny przepływ oddziałów powstańczych. Gdy kanałami uciekło ok. 300 komunistów, którzy sterroryzowali żandarmów, ludzie maj. Kozakiewicza zaczęli siłą zaprowadzać porządek, nie cofając się nawet przed grożeniem bronią. Sam "Bary" dorobił się opinii najbardziej ordynarnego i plugawego oficera AK. Wyjątkowa brutalność z jaką zaprowadzał porządek zapewniła zarówno samemu "Baremu", jak i jego żołnierzom, niechęć zarówno wśród żołnierzy jak i cywili. W "Notatce z przebiegu działań Zgrupowania >>Radosław<<" mjr. "Horodyńskiego" i por. "Klary" czytamy: Chorzy ciężko i lekko ranni, na kulach i na noszach, ludność cywilna – wszystko to było stłoczone na małym terenie pomiędzy Długą, Hipoteczną i Daniłowiczowską. Powstał nieopisany bałagan i panika. Oddział żandarmerii pod d-twem samozwańczego majora Bari lub Bary nie potrafił opanować sytuacji. Stosując gwałt wobec ludzi powiększały nastrój paniki. (...) Zarządzenie i rozkazy płk. Wachnowskiego są sabotowane przez d-cę jego żandarmerii "mjr" Bari, który przepuszcza na drogę ewakuacji swoich protegowanych.

Jednak z czasem zaczęły się pojawiać opinie, iż to właśnie zdecydowany sposób w jaki mjr "Bari" zaprowadził porządek, pozwolił uratować tak wiele osób ze Starówki.

Jak oceniacie działania żandarmerii pod dowództwem "Barrego", czy istotnie odegrali tak ważną rolę w ewakuacji Starówki?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Dla przypomnienia o temacie:

W stronę włazu zaczynają ściągać uzbrojone grupy i oddziały bez broni. Wloką się ranni. Niektórych niosą na ramionach towarzysze broni i sanitariuszki.

Oddziałom żandarmerii polowej udaje się zrazu utrzymać porządek i kolejność dopuszczania do włazu według instrukcji. Kapitan Danuta pracuje niestrudzenie, sprawdza grupy, stara się opanować sytuację, lecz jej nieustanny krzyk chwilami wywołuje w ciemnościach niesamowite wrażenie i wzmaga dezorientację i chaos. Sekunduje jej tutaj major Barry. Chłop rosły, w polskim hełmie, stoi przy włazie z pistoletem. Obok niego dwóch "kanarków", nieodstępnych aniołów stróżów, z pistoletami maszynowymi w garści. Sypie "piorunami", szafuje hojnie "cholerami", nie daje wchodzić do kanału ze zbyt wielkimi bagażami. Wielu bowiem ludzi wlokąc się ostatkiem sił porzuca w kanałach swój ekwipunek i bagaże. Uniemożliwiają one przejście następnym grupom, podnosi się przy tym poziom ścieków. Wielu powstańców chce z bronią przemknąć się na własną rękę przed ustaloną godziną. Jednak major Barry bezpardonowo i brutalnie przestrzega rozkazu, aby nikt nie wszedł do kanału z bronią przed godziną 20. Traktuje każdego jak dezertera z szeregów, odbiera mu broń i pod eskortą odsyła do dowództwa. Dochodzi do scen pełnych tragicznego napięcia, niemal wybuchów rozpaczy, gdy wielu rannym żołnierzom zabierają broń. Nie chcą się jej wyzbyć. Jest przecież ona rzeczą najdroższą, niemal prywatną własnością każdego, zdobyczą i trofeum.

Nie pomagając interwencje ani tłumaczenia, że żołnierz porzuci w kanałach prędzej chleb, żywność, wszystko- tylko nie broń.

Pod właz ściągają oddziały zgrupowania <<Radosław>>, straszliwie skrwawione w ostatnich walkach. Chłopcy nie chcą oddać broni. Wybucha gwałtowna sprzeczka. Ranni żołnierze gotowi utorować sobie drogę bronią i przejechać się po żandarmach. Przynoszą pod właz podpułkownika Radosława. Ostro interweniuje. Zaczynają wpuszczać rannych żołnierzy do kanału z bronią.

Za: Podlewski S., Przemarsz przez piekło, Warszawa 1957, s. 553-554.

Właśnie, kiedy pułkownik Wachnowski odkładał słuchawkę, wstrząśnięty tą wiadomością do głębi, wpada major Barry. Oczy jego rzucają błyskawice, nozdrza grają jak u konia, rękę trzyma na pistolecie. Dorzuca wiele szczegółów, potwierdza tę samą wieść i kończy.

- Jeśli dowództwo pragnie utrzymać właz do kanałów w swoich rękach i umożliwić ewakuację, należy natychmiast użyć broni i zaprowadzić porządek.

Wśród obecnych zalega głuche milczenie. Mały otwór włazu stanowi o życiu wielu tysięcy ludzi...

- Żandarmeria jest gotowa...- z determinacją powiada Barry.

Ma taką minę, że rzuciłby się na rodzonego ojca. Pułkownik Wachnowski słucha bez słowa. Naraz ostro wybucha pułkownik Jesion:

- Jakiekolwiek użycie broni jest wykluczone! Pytam- przeciw komu? Przeciw tym dzielnym żołnierzom?

- Pan pułkownik uda się natychmiast na miejsce- poleca Wachnowski- i za wszelką cenę opanuje sytuację!

Za: Tamże, s. 562.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Odczucia względem "Barrego", bo z tego co zrozumialem, to on pelnił od samego początku P.W. rolę żandarmerii nad Starym Miastem były takie a nie inne.

Od początku tak, ale nie cały czas. Od 25 do 30 sierpnia jego miejsce zajał mjr "Walczak", podczas gdy "Barry" został oddelegowany na stanowisko komendanta Kwatery Głównej Sztabu Grupy "Północ". Żandarmerią zaczął kierować na nowo po tym, jak "Walczak" razem z zastępcą samowolnie odeszli kanałami do Śródmieścia, co wywołało spore zamieszanie.

Możliwe, że nie sam dowódca "zapracował" na to tyle jego żołnierze.

Opisy zachowań samego "Barrego" także znamy. Nie był człowiekiem spokojnym.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Albinos: są dwie rzeczy, dla mnie [może błędnie, może nie... rożłaczne]. Jedna to fakt, w jaki sposób żandarmeria zaprowadza porządek w zwykłej sytuacji. Pisząc zwykła mam na myśli czas kiedy jest obrona, są prowadzone działania, lecz nie ma ewakuacji [lub jej prób] przez jedyne jedno czy dwa przejścia, kiedy w jednym czasie wszyscy chcą wejść niosąc wszelkie możliwe toboły i paczki.

Jeżeli w pierwszej sytuacji [co niestety się zdarzało] sam Barry dorobił się opinii człowieka wybuchowego a jego żolnierze, tych co to nie patyczkują się zbytnio, to miało to wplyw na to co o nim sądzono potem i ocenę jego działań, jego zachowań czy rozkazów.

Zwróć uwagę, że z postu # 2 wynika, iż zarówno Wachnowski jak i plk Jesion wiedzieli że hasło "żandarmeria jest gotowa" - oznacza po prostu strzelanie do tłumu by go uspokoić. Mogę się mylić, ale być może mieli już styczność z taką reakcją ludzi Barry'ego, w o wiele spokojniejszej sytuacji. Przecież w takiej wyjątkowej sytuacji, dla dowództwa nadzwyczajne środki by zaprowadzić porządek powinny być normalne, a tutaj to hasło i Wachnowskiego i Jesiona najzwyczajniej w świecie przeraża. Ja to przynajmniej tak odbieram, tym bardziej że to nie Barry a płk Jesion ma się udać na miejsce i próboiwać zaprowadzić jakiś porządek.

pozdr

PS. Dzięki za przeniesienie fragmentu postu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Jeżeli w pierwszej sytuacji [co niestety się zdarzało] sam Barry dorobił się opinii człowieka wybuchowego a jego żolnierze, tych co to nie patyczkują się zbytnio, to miało to wplyw na to co o nim sądzono potem i ocenę jego działań, jego zachowań czy rozkazów.

Z tym że powinno się rozliczać ich ze skuteczności ich działań, a nie z tego, że byli brutalni. Zdołali zapanować nad ewakuacją? Zdołali. Udało się dzięki ich działaniom wyprowadzić sporą liczbę ludzi spod luf niemieckich? Udało. To za co ich krytykować? Mieli być mili i na wszystko pozwalać? Zauważ, że wykonywali rozkazy.

Zwróć uwagę, że z postu # 2 wynika, iż zarówno Wachnowski jak i plk Jesion wiedzieli że hasło "żandarmeria jest gotowa" - oznacza po prostu strzelanie do tłumu by go uspokoić.

A skąd ta pewność, że o to chodziło? To dość poważny zarzut, i wypadałoby mieć na niego konkretne argumenty.

Ja to przynajmniej tak odbieram, tym bardziej że to nie Barry a płk Jesion ma się udać na miejsce i próboiwać zaprowadzić jakiś porządek.

Co w tym dziwnego? Jest wyższy rangą, to i normalne, że ma większy posłuch.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witaj;

troszkę teorii na marginesie - ak ja to rozumiem. Jeżeli żandarmeria utrzymuje porządek [w normalnych czsach, w czasie "zwykłych" walk] metodami ostrymi, acz akceptowalnymi, dobrze ocenianymi przez wszystkich to w chwilach krytycznych niewiele osób będzie się jej przeciwstawiać bo wie, że wiedzą jaką metodę i kiedy zastosować. Zróć uwagę, że w cytowanym fragmencie bodajże Radosław złamał rozkaz w dyskusji z szefem żandarmerii [barrym], i w efekcie jego ludzie, także ranni weszli do kanałów uzbrojeni. Powinno paść pytanie czemu. Mnie nasuwają się dwie odpowiedzi:

- Barry z jakiegoś powodu nie był poważany, ceniony, jako wojskowy i jako dowódca. Co oznaczało, że część jego rozkazów ignorowano z jakiegoś [jakiego?] powodu, uznając je n.p. za nadmiernie restrykcyjne

- żandarmeria ze Starego Miasta nie miała na tyle sily by sama [a powinna mieć !] mogła z pomocą dowódcy zaprowadzić porządek, zwłaszcza w tak drażliwej i krytycznej chwili. Jej rozkazów nikt nie powinien dezawuować, podważać. Przecież to nie płk Jesion powinien zaprowadzać porządek, tylko żandarmeria...

Nasuwa mi się jedno porównanie z dalekich rejonów. Operacja Stalingradzka, atak - w pewnym momencie, mniejsza już dlaczego, kolejne oddziały dokładniej czolgi nie chcą iść do ataku - groziło to stratatmi, bardzo dużymi. Stalin powiedział kilka słów: "powinni się wstydzić". Ruszyli. W takiej sytuacji powinno wystarczyć jedno zdanie ze sztabu: teraz oni tutaj dyrygują.

Mnie się wydaje, że żandarmeria była znana ze stosowania sily trzeba czy nie trzeba, być może i z pewnej samowoli. W innim wypadku ludzie by zastowali się do jej rozkazów. A tak - uznawano to jako ich własne wymysły. Przecież tak można uznać reakcję żolnierzy Radoslawa, którzy nnie słychają i nie wykonują rozkazów ludzi Barrego, którzy w danej chwili rządzą w okolicach wlazu.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie nieco z innej beczki, jako dyletant w kwestiach PW ;) Jak duży był oddział żandarmerii? Czy to był pluton czy coś tego rzędu? Czy są dane dotyczącego jego wielkości i uzbrojenia?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Witaj;

troszkę teorii na marginesie - ak ja to rozumiem. . Co oznaczało, że część jego rozkazów ignorowano z jakiegoś [jakiego?] powodu, uznając je n.p. za nadmiernie restrykcyjne

- żandarmeria ze Starego Miasta nie miała na tyle sily by sama [a powinna mieć !] mogła z pomocą dowódcy zaprowadzić porządek, zwłaszcza w tak drażliwej i krytycznej chwili. Jej rozkazów nikt nie powinien dezawuować, podważać. Przecież to nie płk Jesion powinien zaprowadzać porządek, tylko żandarmeria...

pozdr

FSO: nie odpowiadasz na kontrargumenty i pytania poprzedników.

Nie argumentujesz, w świetle żródeł, czy publikacji, a jedynie serwujesz swoją opinię.

Pierwsze zdanie twego postu wyjasnia wszystko... to twoje własne teorie oderwane całkowicie od tamtej rzeczywistości i kontekstu. Tworzone na zasadzie jak powinno być, aby było dobrze.

"A powinna mieć" - może oderwij się od chciejstwa, czy idealnych modeli?

Powstańcy powiini mieć więcej broni

Żandarmeria powinna mieć więcej zgrupowanych sił

... itd.itd.

Ale nie mieli i w takich warunkach działali.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

FSO, głupie pytanie, ale zadam je. Co czytałeś o ewakuacji Starówki?

Jeżeli żandarmeria utrzymuje porządek [w normalnych czsach, w czasie "zwykłych" walk] metodami ostrymi, acz akceptowalnymi, dobrze ocenianymi przez wszystkich to w chwilach krytycznych niewiele osób będzie się jej przeciwstawiać bo wie, że wiedzą jaką metodę i kiedy zastosować.

Cudna teoria. Serio. Tyle że ludzie "Barrego" działali w sytuacji, kiedy mają jasny rozkaz pilnowania porządku, a tymczasem dookoła kłębią się masy żołnierzy i ludności cywilnej, które za wszelką cenę chcą się wydostać. Gratuluję wyobraźni temu, kto uważa, że w takiej sytuacji można zachowywać się spokojnie i stosować metody pokojowe.

Zróć uwagę, że w cytowanym fragmencie bodajże Radosław złamał rozkaz w dyskusji z szefem żandarmerii [barrym], i w efekcie jego ludzie, także ranni weszli do kanałów uzbrojeni. Powinno paść pytanie czemu.

Ale co czemu? Czemu złamał rozkaz? Jak sądzisz, tak łatwo było im oddać broń?

- Barry z jakiegoś powodu nie był poważany, ceniony, jako wojskowy i jako dowódca. Co oznaczało, że część jego rozkazów ignorowano z jakiegoś [jakiego?] powodu, uznając je n.p. za nadmiernie restrykcyjne

Poproszę o podstawę dla takiego twierdzenia. I nie mówię o fragmentach, które sam wrzuciłem, bo z nich nic takiego nie wynika. Tam jasno zostało wyłuszczone, iż takie a nie inne reakcje były spowodowane zaistniała sytuacją. I tutaj znowu kłania się wiedza ogólna o ewakuacji Starówki.

- żandarmeria ze Starego Miasta nie miała na tyle sily by sama [a powinna mieć !] mogła z pomocą dowódcy zaprowadzić porządek, zwłaszcza w tak drażliwej i krytycznej chwili. Jej rozkazów nikt nie powinien dezawuować, podważać. Przecież to nie płk Jesion powinien zaprowadzać porządek, tylko żandarmeria...

I znowu. Naprawdę sądzisz, że mając nad głową samoloty a niedaleko Niemców, ktokolwiek myślał o tym, żeby wykonywać rozkazy? Tam chodziło o życie tych ludzi. W takiej sytuacji ciężko jest nie reagować metodami nawet i brutalnymi. Powtórzę jeszcze raz. Działania "Barrego" powinno oceniać się jedynie pod kątem ich skuteczności. Udało się ewakuować żołnierzy ze Starówki? Udało. I tyle w temacie. Co do "Jesiona". Nie rozumiem, co w tym dziwnego. Jeśli jeden oficer sobie nie radzi, wysyła się innego, który da sobie radę. W Powstaniu coś takiego miało miejsce nie raz.

Analogię do Stalingradu pominę.

Mnie się wydaje, że żandarmeria była znana ze stosowania sily trzeba czy nie trzeba, być może i z pewnej samowoli. W innim wypadku ludzie by zastowali się do jej rozkazów. A tak - uznawano to jako ich własne wymysły. Przecież tak można uznać reakcję żolnierzy Radoslawa, którzy nnie słychają i nie wykonują rozkazów ludzi Barrego, którzy w danej chwili rządzą w okolicach wlazu.

Ehh... Weź FSO do ręki Podlewskiego czy też Bieleckiego o "Harnasiu" i "Gustawie", poczytaj wspomnienia chociażby "Jerzego" czy też "Igora"z desantu kanałowego, i potem pisz. Bo jak na razie przedstawiasz nam piękną praktykę, która jest kompletnie oderwana od sytuacji, jaka faktycznie miała miejsce. Proszę o dowód, że takie a nie inne rozkazy uznawano za ich własne wymysły. Reakcja ludzi "Radosława" jest absolutnie zrozumiała. Nie chcieli oddać broni, bo zdobycie jej kosztowało ich zbyt wiele. Pozostawienie jej oznaczałoby, że są bezbronni. Przypominam, jak obrońcy Starówki podeszli do rozkazu "Wachnowskiego" zakazującego wychodzenie z bronią poza stanowiska oddziałów. W sporej części obchodzili je, bo nie chcieli zostawiać swojej broni wiedząc, że jak wrócą, mogą już jej nie mieć.

A więc jeszcze raz. Poczytaj jak dokładnie wyglądała ewakuacja Starówki (ciągły ostrzał placu Krasińskich, Niemcy siedzący Powstańcom niemalże na karkach, masy żołnierzy i cywili, szalejące płomienie), a potem wróć do dyskusji.

@Kadrinazi

Jak duży był oddział żandarmerii? Czy to był pluton czy coś tego rzędu? Czy są dane dotyczącego jego wielkości i uzbrojenia?

Jedyny dokument, na którym można się opierać, a który kojarzę, to meldunek mjra "Sienkiewicza" z 7 sierpnia. Według tego, co tam zamieszczono, oddział "Barrego" liczył około 200 ludzi (w tym stan bojowy 75). Do dyspozycji miał 4 peemy, 50 kb, 1 rkm i cztery miotacze. Jak to wyglądało pod koniec sierpnia niestety nie wiem (albo nie pamiętam). Pamiętać tutaj trzeba, że ludzie "Barrego" normalnie walczyli na linii. O ile kojarzę, sam "Barry" któregoś dnia uratował mjra "Sosnę" przed śmiercią.

Pod postem secesjonisty w zasadzie mógłbym się podpisać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

warunki warunkami, ale... z jakiegoś powodu Radoslaw nie traktowal "poważnie" osoby mającej zaprowadzić porządek, której powinien się podporządkować. Pułkownik Jesion - wybucha, oceniając owo "wszystko" Barrego conajmniej bardzo poważnie. Zresztą sam rozkaz Wachnowskiego "za wszelką cenę" mówi sam za siebie. Przecież upranienia żandarmerii wiążą się zwykle z możliwością metod "za wszelką cenę". Tym bardziej, że w opisanej sytuacji - to jego jednostka i to jego rozkazy są najważniejsze i powinny być wykonywane, nawet jeżeli się komuś nie podobają. Przecież owa opisana sytuacja sprawia, że w zasadzie każdy oddzial może tak postąpić [wejść do kanałów...], że rozkazów tego człowieka można nie traktować poważnie [ludność cywilna]. Jeżeli był niewlaściwym czlowiekiem na danym stanowisku - należało go zwolnić, lub przenieść na linię. Jeżeli zaś wcześniej bywało, że zachowywał się brutalnie i niewspólmiernie ostro do sytuacji to był nielubiany jako dowódca żandarmerii a jego ludzie także. To zaś może prowadzić do ignorowania jego jako władzy rozkazodawczej.

Kolejne pytanie i moja wątpliwość: czym rożni się sformułowanie "za wszelką cenę" w rozumieniu Barryego i płk. Jesiona?

Fakt, że w boju był dzielnym żołnierzem, wcale nie oznacza tego, że nadaje się do wykonania zadania. W "Żoliborzu 1944" Gregoriusa jest opisana scena w której zostaje rozstrzelany dowódca jakiegoś oddziału. [jako przyczyna formalna jest podanie złamanie rozkazu i niesubordynacja o ile pamiętam]. Opisywany jest jako dzielny żolnierz, który umie prowadzić swych ludzi do boju, nie ponosi dużych strat etc.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Zadałem pytanie, co czytałeś o ewakuacji Starówki. Skoro nie odpowiadasz, to rozumiem, że nic nie czytałeś. W takim wypadku dyskusja nie ma sensu. Jednocześnie informuję, że traktowanie Podlewskiego jak wyrocznię jest bardzo ryzykowne. Albo rozmawiamy poważnie, albo w ogóle. Mnie zabawy w kotka i myszkę nie bawią ani trochę.

warunki warunkami, ale... z jakiegoś powodu Radoslaw nie traktowal "poważnie" osoby mającej zaprowadzić porządek, której powinien się podporządkować.

Skąd wziąłeś to? Z tego fragmentu który zacytowałem? Jeśli tak, to jest to ostra nadinterpretacja. Tam nie ma nic na temat traktowania "Barrego" niepoważnie. Jest tylko wzmianka o ostrej interwencji "Radosława". Na odprawie z bodaj 29 sierpnia "Witold" też miał pokłócić się z "Wachnowskim". To też znaczy, że nie traktował go poważnie? Błagam, rozmawiajmy o faktach, a nie wymysłach nie mających podstaw.

Pułkownik Jesion - wybucha, oceniając owo "wszystko" Barrego conajmniej bardzo poważnie. Zresztą sam rozkaz Wachnowskiego "za wszelką cenę" mówi sam za siebie.

Wybacz FSO, ale w tym momencie nie mogę traktować tego co piszesz poważnie. Relacje opisane przez Podlewskiego klasyfikujesz w kategoriach rozkazu? Litości...

Reszty nie skomentuję. Sugestię, żeby pozbyć się oficera, który nie radzi sobie, podczas gdy wiemy, ze to właśnie m.in. dzięki "Barremu" ewakuacja zakończyła się sukcesem, uważam za jakieś kosmiczne kuriozum. Cały czas rzucasz oskarżeniami, nie podpierając ich faktami, konkretnymi przykładami, co już samo w sobie jest mocno niesmaczne. Opierasz się na Podlewskim jak na wyroczni. Każdy, kto choć trochę zna tego autora wie, że trzeba do jego opisów podchodzić ze sporym dystansem. Ignorujesz niemal każdy argument, każde pytanie, ciągle pisząc to samo, to samo, to samo... Wybacz, ale dla mnie taka dyskusja nie ma sensu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

I niestety muszę się zgodzić z przdmówcą.

FSO twój sposób dyskursu przebiega według jednego schematu, powtarzasz te same słowa w różnych konfiguracjach, przestawiając szyk wypowiedzi co jakiś czas. W efekcie mamy do czynienia z jednostronnym monologiem, gdyż na konkretne pytania jakoś nie odpowiadasz, a kontrargumenty odbijasz przez powtarzanie tego co już napisałeś. Przy czym na ogół jak na wyroczni opierasz się li tylko jedynie na jednym, dwu żródłach (vide: choćby kurczowe cytowanie Edelmana w każdym dyskursie tyczącym się kwestii żydowskiej).

Takie dyskutowanie wreszcie pozostawia Cię samego na "placu boju", bo dyskurs jest zarżnięty.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

dziwi mnie w tej relacji jedna rzecz: Barry jest dowódcą żandarmerii i doskonale wie że jego prawem, a nawet obowiązkem jest zrobić wszystko by byl porządek w czasie ewakuacji, zarówno oddzialów wojskowych, jak i cywili. Zwlaszcza w krytycznej sytuacji. By ewakuacja przebiegla sprawnie musi mu pomóc ktoś inny. Pytanie moje: czemu?

Od porządku w trakcie ewakuacji, od realizacji przez Barrego odgórnych zarządzeń, dotyczących przemieszczania się w kanalach by zachować nie tylko bezpieczeństwo ale i życie, nawet zwykly żolnierz się buntuje, ba jego dowódca go popiera i to taki który jest naprawdę rozsądny i wie co robi. Pytanie moje: czemu?

Sam Barry do spokojnych ludzi nie należal, wręcz na odwrót. Czlowiek wybuchowy rzadko jest dobrym kandydatem na stanowisko takie jak "szef żandarmerii". Moje pytanie: W jaki sposób jego dzialania wplynęly na traktowanie go już przed samą ewakuacją, przed tymi najcięższymi dniami Starego Miasta?

Może jedno się z drugim wiąże, przynajmniej ja tak uważam...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Pytanie moje: czemu?

Odpowiedź moja: przeczytaj coś na temat sytuacji jaka panowała wówczas na placu Krasińskich. Wtedy wróć do dyskusji. Jest masa źródeł do tego tematu. Specjalnie dla Ciebie:

Tymczasem grupa "Radosława" wchodziła do kanału, sierżant poszedł zameldować, że my jesteśmy. Był tam major Włodzimierz Kozakiewicz pseudonim "Bary", który był żandarmem, on pilnował wejścia do kanału i trzymał porządek. Sierżant zameldował: "Kanał się zablokował, nie mamy przydziału, a powinniśmy wejść do tego kanału". Mowy nie ma, bo teraz jest tam grupa "Radosława", jest linka, wzdłuż linki z drugiej strony Długiej wchodzili wszyscy po kolei do kanałów. Czekamy. "Poczekajcie, poczekajcie". Doszło do awantury takiej, że sierżant wyjął kolta i mówi, że zastrzeli tego "Barego". Przyszedł pułkownik "Radosław", o lasce i jakoś doprowadził do zgody, mówi: "Jak tylko moje oddziały wejdą, to wy wejdziecie do kanału".

My czekamy cierpliwie, w tym spalonym sklepie. Tymczasem świta. Dzień nadchodzi. Niemcy zajęli już część Starego Miasta i doszli już do drugiej strony, na Nowiniarską, to jest druga strona Placu Krasińskich. (?) Niemcy po drugiej stronie, na Nowiniarskiej - tej ulicy już dzisiaj nie ma, tam stoi pomnik Powstania Warszawskiego - zainstalowali karabin maszynowy i zaczęli ostrzeliwać rano barykadę. Zrobił się popłoch, wszyscy pouciekali, bo rykoszety po bruku trzeszczały. Cisza. Patrzymy - nie ma żandarmów, nie ma "Barego", nie ma nikogo. Mówię do kolegi, z którym się trzymałem cały czas, do Jurka: "Co będziemy czekać? Jurek, pryskamy stąd, nie ma głupich, co będziemy tu czekać, na co?".

Wtedy, kiedy wszyscy pouciekali, nie było żandarmerii, to my prędko do kanału wskoczyliśmy.

Za: http://www.1944.pl/index.php?a=site_archiw...=706&page=3 [dostęp na: 7.12.2009 r.]

A czemu "Radosław" (uprzedzając pytanie)? Bo był już wówczas postacią z autorytetem wybitnego dowódcy. Jak widać, co relacja, to inna wersja. Więc jaki jest sens budować całość na jednej? Rozmawiajmy poważnie. Zwracam szczególną uwagę na podkreślone słowa.

Pytanie moje: czemu?

Zadanie tego pytania potwierdza moje przypuszczenia. Kompletnie nie wiesz, o czym piszesz opierając się na jednej relacji. Odpowiedź znajdziesz w niemal każdej relacji opisującej wydarzenia z 31.08/1/.09. Polecam też opisy tego, co działo się kiedy do kanałów schodził desant kanałowy. I to dzień wcześniej.

Sam Barry do spokojnych ludzi nie należal, wręcz na odwrót. Czlowiek wybuchowy rzadko jest dobrym kandydatem na stanowisko takie jak "szef żandarmerii". Moje pytanie: W jaki sposób jego dzialania wplynęly na traktowanie go już przed samą ewakuacją, przed tymi najcięższymi dniami Starego Miasta?

Jeszcze raz. Najpierw czytamy, potem piszemy. Nigdy na odwrót. Zadam najprostsze pytanie, jakie można zadać: czy ewakuacja udała się? Pytanie zignoruję, bo jest kolejnym dowodem na Twój kompletny brak znajomości tematu, bądź co gorsza, świadome ignorowanie stanu faktycznego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Miałem wrzucić już jakiś czas tremu:

Był w czasie Powstania postacią kontrowersyjną. Jedni mówili, że "Barry" to przedwojenny plutonowy, inni że wachmistrz, jeszcze inni, że chorąży służby stałej. Wielu dziwiło się, że nagle zaczął nosić szlify oficerskie. Tak czy owak został w końcu majorem, co mnie specjalnie nie zdziwiło. Majorem został około 20 sierpnia, kiedy dowodząc żandarmerią i kwaterując w kościele garnizonowym "zaprowadzał porządek" na Starówce, jak nieco przesadnie zwykł mawiać. Gdyby jednak zabrakło go w najcięższych chwilach- wątpię, czy ktoś inny byłby w stanie w sposób tak sprawny zorganizować ewakuację ze Starego Miasta. Niektórzy twierdzili, że różne ponoć obowiązywały kryteria przy wpuszczaniu do kanału osób prywatnych. Wydaje się jednak, że więcej w tym niezdrowej fantazji niż prawdy. "Barry" był twardy, niemal bezlitosny w realizowaniu koniecznych postanowień, lecz potrafił wprowadzić i utrzymać rygor. Płk "Wachnowski" (Karol Ziemski) doceniał te przymioty oficera żandarmerii, przecież właśnie on awansował go do stopnia majora, a na ludziach dowódca Starego Miasta znał się dość dobrze. Tak więc bez względu na to, co sądzono o "Barrym"- stopień majora na pewno nie stał się jego wymysłem.

Za: Z. Umiński, Kanoniczki 1944, Warszawa 1988, s. 20.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.