Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Polacy w oczach innych

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   
Monty nie był chętny do wysłania ich do operacj Totalise(mówię tu o maczkowcach).

Akurat Monty to tak specyficzny przypadek, że nic dziwnego, że tak się zachowywał.

Co do pytania Tofika o negatywne opinie, to bez wahania można wskazać na Kanadyjczyków, którzy zarzucali im gwiazdorstwo, wymuszanie zaopatrzenia od niemalże każdego, nie meldowanie się nikomu a także nieumiejętność podejmowania współpracy z kimkolwiek poza sobą.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   
Rzeka ale to też kotlina płynie nieopodal wzgórza 262. To mało znana bitwa. Ale ztego co pamietam 10 PSK sforsował rzekę i pokonał Niemców zakwaterowanych tam. Żołnierze nie zdawali sobie sprawy z odniesionego zwycięstwa. To właśnie otworzyło im drogę do Chamboise.

To się nie nazywa żadna bitwa o Dives, tylko bitwa o przeprawę na rzece Dives, która faktycznie biegnie przez miasteczko Jort. W śmiałym ataku przeprawy te uchwycił 10. PSK, pokonując rzekę brodem nieopodal przeprawy. Z tego przyczółka pułk kontynuował atak na Chambois.

Wróćmy jednak do tematu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam . Niepotrzebnie użyłem skrótu myślowego. Uważam jednak , że Polacy najgorzej postrzegani byli w oczach Brytyjczyków i Kanadyjczyków . A czy mógłbym poznać wasze opinie na temat Polaków w oczach Niemców? Moim zdaniem Niemcy nie przyznawali sie do tego , że Polska armia jest odważna, i heroiczna. Zawsze prawie każda bitwa była przemyślana przez dowództwo potrafiliśmy wykorzystć to co mamy. Nic nie marnotrawiliśmy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Fragment z dziennika 4. Pułku grenadierów pancernych 2. DPanc SS "Das Reich": ... dowiedzieliśmy się, że w naszym sektorze znalazła się polska 1 Dywizja Pancerna. Odkąd rozpoczęła się inwazja nie spotkaliśmy żadnej innej jednostki, która biłaby się tak dobrze, jak te polskie oddziały.

Fragment meldunku gen. Nicolausa von Vormanna dla gen. Hansa Krebsa dot. wysokich strat i braku środków do stłumienia powstania w Warszawie z dnia 9 sierpnia 1944: Opór w Warszawie staje się coraz twardszy. Początkowo zaimprowizowane powstanie jest obecnie kierowane dzięki wprowadzeniu dyscypliny wojskowej.(...) Do opanowania sytuacji potrzebna jest bojowa dywizja, wyposażona w liczne rodzaje broni ciężkiej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Domen   

Adolf Hitler - mowa w Gdańsku wygłoszona wieczorem 19 września 1939 roku:

"[...] Polacy w wielu miejscach walczyli odważnie. Ich najniższy stopień dowodzenia czynił desperackie wysiłki, średni stopień dowodzenia był zbyt mało inteligenty, zaś najwyższe dowództwo kiepskie, poniżej wszelkiej krytyki, ich ogranizacja była - polska! W tym mgnieniu oka prawie 300,000 polskich żołnierzy jest już w niemieckiej niewoli. Niemalże 2,000 oficerów, wielu generałów dzieli ten sam los. Muszę jednak wspomnieć, że poza odwagą wykazaną przez wielu polskich żołnierzy, wiele polskich band dopuszczało się najbrudniejszych czynów [...]"

http://www.nationalsozialismus.de/dokument...19091939-10-min

Z notatek generała Felbera o generale Knollu-Kownackim:

"Polski dowódca, którego mamy przeciw sobie, to świetna głowa. Facet broni się z największą brawurą".

Podpułkownik Eberbach - dowódca 35. Panzer-Regiment w swoich wspomnieniach, we fragmencie opisującym wydarzenia bezpośrednio po zakończeniu walk pod Mokrą:

"[...] Tak więc nasz pułk uporem, duchem bojowym i zaangażowaniem tego pierwszego dnia przyczynił się do pierwszego sukcesu dywizji. Pierwszy front obronny Polaków został przełamany. Dowódca korpusu i nasz dowódca dywizji uznali dokonania pułku. Cena za ten sukces jest wysoka. Naszym przeciwnikiem jest elitarna polska jednostka: Wołyńska Brygada Kawalerii [...]"

Cytat z tych samych wspomnień - wydarzenia z rejonu Brochowa:

" [...] 18 września większej części naszej dywizji udało się, wzdłuż wschodniego brzegu Bzury, przebić aż do Wisły. Teren na tym obszarze porośnięty jest przez laski i kępy krzaków. Jeszcze zanim tam wysłane jednostki naszej 4. Panzer-Division zdołały utworzyć linię obrony, udało się polskie uderzenie przez Bzurę. Wszystkie tam znajdujące się jednostki dywizji toczą ciężkie walki obronne przeciwko wrogiemu pierścieniowi okrążenia. Także nasz siostrzany Panzer-Regiment 36 dzieli ich los i broni się desperacko w terenie, który nie zapewnia pola ostrzału. Poległ dowódca jednego z batalionów Panzer-Regiment 36. Kończy się amunicja. Nie ma już jednolitego dowodzenia. W walce w zwarciu broni się każda grupa. Straty są wysokie. Nasz i wróg walczą w takim zwarciu, że artyleria nie może już prowadzić bezpośredniego wsparcia. Ogniem na wprost zwalcza wroga, który pojawia się przed jej pozycjami. Przez całą noc wróg wysyła naprzód swe desperackie ataki, bez względu na straty, aby doprowadzić do przełamania. Także i stanowisko dowodzenia dywizji jest atakowane, a dowódca dywizji Generalleutnant Reinhardt trzyma jeszcze w ręku rozgrzany karabin. Część sił Panzerabwehr-Abteilung została zaatakowana i unicestwiona przez wroga. [...]"

Uderzenie pancerne 35. Panzer-Regiment w dniu 16 września (w ramach zmasowanej niemieckiej ofensywy pancernej tego dnia - nieudanej) - fragment:

"[...] 6. kompania zostaje prawie cała unicestwiona przez polskie działka przeciwpancerne, które niewidoczne stoją w małym lasku. Ginie Leutnant Diebisch, Leutnant Cossel zostaje ciężko ranny. Pomimo to II batalion o godz. 14.00 również osiąga swój cel ataku. Jednostki 1. Panzer-Division, które miały spotkać się z nami pod Ruszkami nie nadchodzą. Polacy kładą z trzech stron niezwykle silny ogień artyleryjski na nasz pułk. Nasze czołgi stoją niczym tarcze strzelnicze, ale nie mogą pozostawić samych sobie przybyłych wraz z nimi żołnierzy piechoty, bo Polacy atakują fala po fali. Połączenie radiowe z dywizją urywa się. Na głębokiej flance słychać ogień karabinów maszynowych i granatników. I batalion musi się po poniesieniu strat wycofać ze znajdujących się pod silnym ostrzałem Ruszek. Czołgi mają już tylko resztki amunicji. Zawezwane wsparcie artyleryjskie nie nadchodzi. Ciągle nowe masy wroga atakują pomimo najcięższych strat przez nasz ogień na Ruszki. Zaczyna padać deszcz. Przed 17.00 radiostacja odbiera rozkaz do odwrotu. Osłaniana przez nasze czołgi, piechota odrywa się od wroga. Potem i my powoli wycofujemy się. W Juljopolu strzela do nas polska piechota, której nie możemy ostrzelać w egipskich ciemnościach. Tu jest jak w diabelskim kotle. Przy postoju w Bibijampolu żołnierze zapadają gdzie i jak leżą w głęboki sen, tak są przemęczeni.

II Batalion musi całą noc wraz z piechotą odpierać polskie ataki. I batalion i sztab pułku mogą w końcu wrócić na pozycje wyjściowe.

17 września kompanie 2. i 4. walczą wraz z Leibstandarte pod Mistrewicami i Juljopolem. 4. kompania zdobywa polską baterię, jedno ciężkie i dwa lekkie działa przeciwlotnicze i kilka granatników. Wieczorem regiment kieruje się w okolice zamku w Teresinie. Siła pułku wynosi już tylko 60 czołgów. [...]"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

W czerwcu 1944 roku, po bitwie o Linię Gustawa i Monte Cassino, do II Korpusu gen. Andersa, dokładniej do 12. Pułku Ułanów Podolskich przyłączyła się amerykańska korespondentka wojenna Martha Gellhorn, mając nadzieję na zyskanie dobrego materiału na reportaż do magazynu "Collier's" (pisał w nim Hemingway również jako korespondent wojenny podczas IIWŚ). Martha dołączyła do 2. Szwadronu zbliżającego się do Ankony. Z Polakami dogadywała się mieszaniną angielskiego, francuskiego i niemieckiego, a głównym tematem jej rozmów z żołnierzami była Rosja, nieraz wysłuchując dramatycznych historii losów żołnierzy polskich i ich rodzin. Pisała: "Pomyślałam sobie, że żaden Amerykanin nie ma prawa pouczać Polaków ani ich pocieszać, bo nigdy nie otarliśmy się nawet o takie cierpienie".

Jej artykuł nie ukazał się w "Collier's" ze względu, że był zbyt krytyczny wobec ZSRR.

Gdy we wrześniu 1944 roku d-ca 8. Armii gen. Leese dostał awans na dowódcę 11. GA w Indiach, spotkał się z gen. Andersem, a po wojnie pisał w swoich wspomnieniach: "Z żalem rozstawałem się z Korpusem Polskim. Byłem bardzo dumny, że los zetknął mnie z tymi żołnierzami, a szczególnym smutkiem napełniło mnie rozstanie z generałem Andersem, z którym blisko się zaprzyjaźniłem".

Za: "Piekło Italii" James Holland

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Domen   

To i ja coś nowego dorzucę:

Na początek z tego:

gerun9.jpg

"Tajne! Wojskowo-geograficzny opis Polski. Ukończony 1 lipca 1939. Sztab Generalny Wojsk Lądowych, Wydział 9, Berlin 1939"

Przejdźmy do fragmentu Rozdziału V:

V. Ludność:

"[...] Polacy: charakter - sangwiniczni, pełni temperamentu, entuzjaści, bardzo gościnni, ale nader lekkomyślni i niestali. Pod dobrym dowódcą Polak jest dzielnym żołnierzem. Jest brawurowy, niewymagający, chętny, twardy i wytrzymały w marszu, lepszy w natarciu aniżeli w obronie. [...]"

"[...] Lud polski ma bardzo silne i rozwinięte poczucie narodowe oraz pragnienie dominacji, ale wobec Niemiec i Niemców nie jest wolny od poczucia niższości. [...]"

Sprawozdawca wojenny K.Frowein - 2 września 1939:

"Był to pierwszy polski żołnierz, jakiego ujrzałem na oczy: skrwawiona kupka ludzkiego cierpienia, nogi z bólu podciągnięte do piersi, twarz zielonkawo-blada. Z jego wąskich warg dobywał się niemal niesłyszalny krzyk: Wody! Wody! Rozpięliśmy mu skrwawioną kurtkę mundurową, niemiecki sanitariusz podał mu manierkę polową. Po raz ostatni bolesny uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy wyszeptał niemieckie słowo: Danke. Krótko potem umarł i spoczywa teraz w miejscu gdzie poległ, pod prostym, drewnianym krzyżem, ozdobionym polskim hełmem i napisem: Sześciu polskich żołnierzy.

Ten polski piechociaż poległ jak prawdziwy żołnierz. Aż do końca bronił stanowiska wyznaczonego rozkazem. Kiedy dosięgła go śmiertelna kula, jego ładownice były puste, a w magazynku karabinu były już tylko dwa naboje."

Kolejna rzecz - na początek zdjęcie:

4 IX 1939 - na wschód od Radomska zmotoryzowany oddział niemieckiego XVI Korpusu Pancernego po jednym z nalotów polskich bombowców:

radomsko1zi0.jpg

A oto jak naloty polskie na 1. Panzer-Division z dnia poprzedniego - 3 IX - opisał w swoich dziennikach hrabia von Kielmansegg:

"[...] ponadto 3 IX 1939 był - przynajmniej u nas [w 1. Dywizji Pancernej] - wielkim dniem polskiego lotnictwa. Trzeba to oddać Polakom, że realizowali swoje zadania z dużym wigorem i dosyć zręcznie. Również zestrzelony polski lotnik, który żywy dotarł na ziemię, należał do bardzo nielicznych jeńców, którzy pomimo ran, nic nie powiedzieli podczas przesłuchań. Poszczególne kolumny dywizji atakowane były tego dnia przez polskie bombowce łącznie piętnaście razy! Okresami naloty powtarzały się co pół godziny, przeważnie Polacy nadlatywali w trzy maszyny, niekiedy w dziewięć maszyn. Na szczęście na ogół źle trafiali"

Bombardowania i ataki powietrzne tego dnia ogromnie opóźniły marsz 1. Panzer-Division. Oprócz zrzucania bomb Polacy zaciekle atakowali przy pomocy pokładowych km-ów, czego im w rozkazach zabroniono.

Obergruppenfuhrer SS Sepp Dietrich - dowódca SS Leibstandarte "Adolf Hitler":

"Polacy nacierali z wielkim uporem i wciąż dowodzili, że wiedzą jak należy umierać. Kto by zechciał zakwestionować dzielność tych polskich jednostek, powiedziałby nieprawdę"

22 września 1939 - "Izwiestia" donosi:

"Rozbicie band oficerskich pod Tarnopolem

Czołgi wyruszyły do natarcia tak niespodziewanie, że udało się błyskawicznie zająć południowo-wschodnią część miasta. Podczas walk o Tarnopol polscy oficerowie strzelali ze spichrzów, z okien, rzucali granaty na nasze czołgi. Załogi czołgów napotkały twardy opór przeciwnika, który oszańcował się w ciasnych uliczkach. Polakom udało się nawet otoczyć oddział pancerny, odcinając go od jego jednostki. W odpowiedzi oddział zajął stanowiska na głównej ulicy i ostrzeliwał oficerów, którzy z dachów zasypywali czołgi gradem kul i granatów."

25 września 1939, Moskwa. "Prawda" donosi:

"Walka z oficerskimi bandami w Grodnie

X Zgrupowanie Armii Czerwonej napotyka silny opór nieprzyjaciela. Polacy chcą ze wszystkich sił obronić Grodno. Podpalili łączący dwie części miasta most na Niemnie i otworzyli ogień do naszych żołnierzy z wszelkich możliwych zasadzek, z okien i poddaszy.

Mimo to dowódca, towarzysz Pietrow, rozkazał zająć miasto. [...] Walka była niezwykle trudna: w mieście znajdowało się 3000 polskich oficerów i żandarmów. Bandy oficerskie zabarykadowały się w forcie, w katedrze i koszarach. Przeciwnik dysponował dużą ilością karabinów maszynowych a w niektórych domach miał nawet do 13 granatników. Wróg unikał walki wprost. Bandy oficerskie wybrały podły sposób prowadzenia walki z zasadzek. Największy opór stawiły na cmentarzu i w majątku Poniemuń.

W nocy nasze oddziały przebiły się aż do katedry, inne jednostki aż do koszar, gdzie napotkały silny opór. Niektórych punktów oporu nie udało się zająć z marszu. Wpierw należało zniszczyć gniazda oporu w katedrze, aby następnie uderzyć wspólnymi siłami piechoty i czołgów.

Od wieczora 20 września 1939 do południa następnego dnia nasz oddział haubic oraz artyleria ostrzeliwały katedrę, koszary, wodociągi i osiedle oficerskie. Nasi kanonierzy szczególnie gwałtownie ostrzeliwali katedrę oraz zamek. Wybranym celem przeciwnika byli podczas walk ulicznych nasi dowódcy. Wielu wybitych dowódców straciło życie w tej bitwie. W toku walki wyróżnili się szczególnie dowódcy czołgów oraz ich załogi.

Kiedy nasz pierwszy i drugi batalion nacierały w kierunku śródmieścia przeciwnik sformował w lesie na prawym brzegu Niemna złożoną z band oficerskich grupę szturmową i rzucił ją na nasze oddziały. Jednakże nasze prawe skrzydło oraz tyły były tak dobrze chronione przez drużyny kaemów, że wróg zmuszony był cofnąć się ze znacznymi stratami.

Bitwa o Grodno ponownie ujawniła wysoką sprawność naszych czerwonoarmistów. Szczególnie wydajnie pracowała w trudnych warunkach służba wywiadowcza majora K. Wiedenskogo z Frontu Białoruskiego."

Żołnierz kompanii kapitana Lewinskiyego z III batalionu Inf.Rgt.15 (mot) z 29. Dywizji Zmotoryzowanej:

"W czołówce znajdowała się 11. kompania naszego batalionu. Posuwaliśmy się za nią. Słyszę ogień karabinów maszynowych. Czołówka jest ostrzeliwana. Wysiadać! Jakoś ogarnia mnie strach. Nie chcę nawet - to niedobrze być odważnym, jeśli nie wiadomo w jakim celu. Zdenerwowanie, rozkazy, tyraliera, 10. kompania na lewo od szosy. Robię to, co wszyscy. Wyczuwam niebezpieczeństwo, teraz mogę być zakatrupiony za karę, za moją niekonsekwentną postawę i to usuwa wszelkie uczucie strachu. Skradam się razem ze wszystkimi, lecz nie widzę żadnego Polaka. Strzelec, oparłszy na ramieniu karabin maszynowy, strzela jak wściekły. Brzęczą rykoszety. Teraz orientuję się, że Polacy także strzelają. Gwizdnęło mi krótko przy samym prawym uchu. Wtem upadł kapitan Lewinskiy - pierwszy. Postrzał głowy z góry. A zatem strzelcy na drzewach. Podziwiam odwagę tych strzelców z drzew. Jeden zostaje wykryty. Sanitariusz zestrzeliwuje go z pistoletu. Nagle urywa się łączność. Każdy jak szalony pędzi przez las. W godzinę później zbierają się wszyscy przy szosie. Kompania ma 14 zabitych, łącznie z kapitanem Lewinskiym. Dowódca pułku, pułkownik Wessel, szaleje z monoklem w oku. "

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

O stosunkach Polaków z SBSK z Australijczykami w Tobruku pisze co nieco Peter Fitzsimmons, którego zacytuję: "Australijczycy otoczyli ich [Polaków] zwartym kołem.

-Polscy chłopcy!- śmiali się i krzyczeli.- Polscy chłopcy!- Klepali ich po plecach i ściskali ręce, mówiąc: Australijczycy! Jesteśmy Australijczykami!

A potem:

-Wymiana? Wymiana?

Za pomocą gestów Australijczycy dali do zrozumienia, że chcą wymienić własne naszywki Australian Imperial Force z godłem wschodzącego słońca na polskie mosiężne orzełki. Kilku polskich żołnierzy zgodziło się, na co ludzie w dziwnych kapeluszach zareagowali gardłowymi okrzykami radości w swoim dziwnym języku, po czym przyszła pora na następne pytanie.

-Pub?- spytali Australijczycy.

-Pójdziecie z NAMI do PUBU, żeby się NAPIĆ?- wrzeszczeli, jakby wykrzykując każde ważne słowo, chcieli pokonać barierę językową.

I chyba pokonali, ponieważ już niebawem polscy i australiscy żołnierze znaleźli się razem w pubie, gdzie umacniali zawartą właśnie znajomość. Im więcej piwa pili, tym mniejsze znaczenie odgrywał język i z jakiegoś powodu, którego Adam nigdy nie zgłębił, wytworzyła się pomiędzy nimi silna więź. (...) lubili Australijczyków, bez dwóch zdań".

Za: "Tobruk" Peter Fitzsimmons, str. 133-134.

Po wojnie związana wspólnie przelaną pod Tobrukiem krwią przyjaźń żołnierzy Kopańskiego i Morsheada zaowocowała tym, że Polscy żołnierze dostali możliwość osiedlenia się na stałe w Australii. Wielu z tego skorzystało.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.