Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Jan Mazurkiewicz "Radosław"

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   
W DSZ Mazurkiewicz był komendantem Obszaru(a nie okręgu)Centralnego a więc struktury nadrzędnej wobec okręgów

Fakt, mój błąd, dzięki za poprawienie;)

Co do polemiki w kwestii ujawnienia z płk Rzepeckim-kołacze mi się po głowie relacja (zródła nie podam)jak to płk Radosław wiosną 1945 gdy oficerowie rozwiązanej AK zastanawiali się co robić dalej perorował ,że prędzej sam pójdzie rzucić granat pod nogi Bieruta niż skapituluje opowiadając się po stronie tej grupy dowódców ,która zamierzała -po rozwiązaniu AK- kontynuować zbrojną konspirację .

Faktycznie, taki motyw pojawia się w historiografii. Sprawa dość ciekawa. Na pewno taką postawę zarzucał "Radosławowi" dr Rybicki. I jakby nie patrzeć, faktycznie przez początkowe miesiące '45 płk Mazurkiewicz chciał walczyć z komunistami. Wiązało się to głównie ze sprawą udania się gen. Okulickiego na "zaproszenie" na rozmowy z gen. Iwanowem. Proponował "Radosław", aby Okulicki udał się na miejsce w obstawie, choć dyskretnej. Ten jednak odmówił. Po jakimś czasie "Radosław" dowiedział się o aresztowaniu Okulickiego. Od tego momentu najprawdopodobniej zrezygnował z prowadzenia dalszej walki, a już na pewno nie miał zamiaru prowadzić jej na śmierć i życie.

Patrząc na ocenę działalności "Radosława" od początku wojny, widać że co jakiś czas pojawiają się wobec niego zarzuty, różnego typu. A to, że w bazie "Romek" działał wbrew Krajowi, a to, że zależało mu jedynie na jego organizacji (czyt. TOW), a to, że w trakcie Powstania niepotrzebnie wykrwawiał doborowe oddziały swojego zgrupowania na Woli kłócąc się z "Wachnowskim", a to, że odszedł z Czerniakowa, zostawiając część żołnierzy, a to, że podjął współpracę z komunistami itd. Zazwyczaj zarzuty opierają się na części prawdy, odsuwając na bok niewygodne dla istnienia takich a nie innych tez fakty.

Co do powojennej działalności płka Mazurkiewicza, dobrze oddała pierwsze lata dr Joanna Wawrzyniak [ZBoWiD i pamięć drugiej wojny światowej 1949-1969, Warszawa 2009, s. 85-87]:

Jego biografia ["Radosława"- A.] jest powszechnie znana: legionista, przedwojenny wojskowy, przez jakiś czas oficer "dwójki", podczas wojny najpierw zastępca, następnie dowódca Kedywu KG AK, jeden z najmężniejszych dowódców powstania warszawskiego, o którego osobistej odwadze krążyły legendy; później komendant Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych.. Nie związał się jednak z podziemiem antykomunistycznym. Po krótkim aresztowaniu w sierpniu 1945 roku podjął decyzję o wyprowadzeniu podległych sobie ludzi z konspiracji, działając w oficjalnych strukturach komisji likwidacyjnej do spraw Armii Krajowej.

Wydaje się, że kontakt z ludźmi w komisji likwidacyjnej i podczas ekshumacji dały Mazurkiewiczowi wgląd w rozmiar tragedii i spustoszeń końca wojny. Uważał, że dalsza walka nie ma sensu, że znalazł się w matni. Kierował się natomiast poczuciem obowiązku wobec zmarłych i pozostałych przy życiu podkomendnych, tak przynajmniej sam o tym w lakoniczny sposób, mówił w kilka lat później w śledztwie: "w konspiracji dowodziłem większym zgrupowaniem ludzkim [...], uważałem za swój obowiązek jako akowiec opiekować się akowcami ujawnionymi". Jednym z jego pierwszych działań, niemal równoległych do starań o postawienie pomnika Gloria Victis na Powązkach, była budowa ochronki dla dzieci- sierot po powstańcach. Otwarty na Żoliborzu przy współudziale "Caritasu" sierociniec, prowadzony przez księdza Zygmunta Trószyńskiego (kapelana powstańczego Żoliborza), nazwano imieniem Stefana Roweckiego "Grota". Mazurkiewicz wystosował również memoriały do różnych organów państwowych w sprawie uwięzionych akowców, weryfikacji stopni oficerskich, zaopatrzenia dla wdów i sierot po poległych, stypendiów na naukę, organizacji warsztatów pracy.

Równolegle zabiegał o grupową reprezentację interesów akowskich. Początkowo chciał założyć związek byłych żołnierzy AK. Zakładał nawet, że uda się z niego utworzyć partię polityczną. Jego inicjatywy zostały szybko utrącone przez przedstawicieli władzy, którzy obecność AK tolerować chcieli jedynie w utworzonym w 1945 roku Związku Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację. "Radosław" zmodyfikował więc swoją strategię: nakłaniał akowców do wstępowania do ZUWZoNiD, wojska i innych struktur nowego państwa. Wieloletni współpracownik Mazurkiewicza w następujący sposób rekonstruuje jego motywacje: "z tego, co się orientuję, to była inicjatywa Szefa, żeby wstępować do partii, do milicji, do wojska, żeby po prostu chronić się [...], bo wszystkich nas przecież nie wyrzucą". Sam Mazurkiewicz twierdził: "stałem na stanowisku celowości grupowego wejścia do Związku, gdyż w tym wypadku dawało to możność uzyskania odpowiedniej liczby miejsc w zarządach [terenowych ZUWZoNiD], a tym samym obrony interesów środowiska ujawnionego w ramach Związku". Jego działania nie umknęły jednak najwyższym przedstawicielom władz partyjnych. Zachowała się następująca, zaprotokołowana decyzja Biura Politycznego KC PPR: "wobec tego, że "Radosław" przedostał się do Związku Uczestników Walki Zbrojnej, ustalono, że nie należy go dopuścić do żadnych władz w tym Związku, o czym należy mu wręcz powiedzieć". Dramatyczne konsekwencje wyborów "Radosława" i fiasko prób legalnego funkcjonowania w strukturach nowego państwa ujawniły się po kilku latach: aresztowano część ujawnionych przez niego ludzi, a następnie (w 1949 roku) on sam został ponownie uwięziony.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

W swoich wspomnieniach dt. okresu Powstania mjr Majorkiewicz podaje coś takiego [Lata chmurne. Lata dumne, Warszawa 1983, s. 221]:

Generał polecił mi, abym udał się do ppłka "Radosława" i zapoznał z jego propozycjami.

Poprzez piękne staromiejskie zakole Krzywego Koła doszedłem do położonej przy tej uliczce kamienicy pod nr 10. Przeszedłem ciemną sień, a następnie od podwórka dostałem się do małej, ciasnej o sklepieniach klasztornych izby. Leżał w niej ranny ppłk "Radosław". Opiekowała się nim siostra zakonna.

Trzeba przyznać, że dość zastanawiający jest fakt umieszczenia rannego "Radosława" tak daleko od jego oddziałów. Gdzie Krzywe Koło, a gdzie północna linia obrony Starówki. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby to było w okolicach Długiej-Freta, skąd było stosunkowo daleko do linii niemieckich. Ale Krzywe Koło w zasadzie od Niemców oddzielone było tylko Brzozową i Bugaj, która to ulica była czymś w rodzaju ziemi niczyjej. Tak więc "Radosław" znalazł się dość blisko zagrożenia. I tak się zastanawiam czy "Iron" aby na pewno dobrze podał miejsce, w którym leżał "Radosław". A jeśli dobrze, to czemu właśnie tam przeniesiono szefa KeDywu KG AK? Od pozycji swoich oddziałów, do Krzywego Koła, miał przecież co najmniej kilka punktów sanitarnych (o szpitalach nie wspominam już nawet).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Słyszał ktoś kiedyś, aby Jan Mazurkiewicz w okresie maja '45 r. używał pseudonimu "Urban"? Wczoraj przeglądając jeden z katalogów w Gabinecie Rękopisów BUWu, natknąłem się w opisie dokumentu na taki pseudonim, należący rzekomo właśnie do byłego d-cy KeDywu KG AK.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Przeglądając ostatnio wspomnienia brata Józefa Romana Rybickiego natrafiłem na opis sytuacji w Częstochowie, gdzie to mieszkał Stanisław Rybicki, po Powstaniu Warszawskim. Do miasta ściągnęli m.in. "Andrzej" i "Radosław", obaj z ciągle niezaleczonymi ranami. Zatrzymali się u państwa Rybickich. Trzeba było jakoś zapewnić im spokój i bezpieczeństwo, co wiązało się m.in. z dobraniem im - na pokaz dla osób postronnych - odpowiednich tożsamości. Wykorzystano tutaj fakt, iż w Częstochowie znalazło się sporo profesorów z Warszawy. I tak płk Mazurkiewicz został profesorem. Przynosiło mu to nie raz nie dwa różne kłopoty, kiedy do państwa Rybickich przychodzili różni znajomi i dowiedziawszy się, że ten postawny pan jest profesorem zaczynali wypytywać go, czym się zajmuje. Kiedyś nawet bodaj proboszcz miejscowej parafii miał przyznać Stanisławowi Rybickiemu, że ten profesor, to bardziej wygląda na wojskowego. W robieniu "Radosławowi" żartów z tym związanych lubował się sam "Andrzej", który wręcz sam przy gościach męczył pułkownika, aby ten zdradził przybyłym swoją specjalizację.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jeśli dobrze pamiętam, nie ma niczego na ten temat. Jest fragment wspomnień Stanisława Rybickiego, ale akurat bez tegoż elementu. Ogólnie okres częstochowski jest w biografii "Radosława" opisany dość pobieżnie, warto tutaj właśnie zajrzeć do wspomnień brata "Andrzeja" dla uzupełnienia informacji. Ciekawy jest też opis relacji płka Mazurkiewicza z J. R. Rybickim. W biografii "Radosława" pióra jego syna mowa jest m.in. o niezbyt pozytywnym stosunku "Andrzeja" do d-cy KeDywu KG AK. Tymczasem wedle wspomnień S. Rybickiego, obaj panowie w tych pierwszych miesiącach po Powstaniu lubili się, a już na pewno zgodnie pracowali razem. Można założyć, że albo w poczuciu obowiązku jakieś animozje - o ile takowe istniały - odłożyli na bok, albo też pogorszenie się ich relacji nastąpiło w okresie późniejszym.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Możliwe że gwałtowne pogorszenie ich relacji nastąpiło latem i jesienią 1945 gdy Rybicki zastąpił aresztowanego "Radosława" w funkcji komendanta obszaru centralnego DSZ a potem został prezesem/komendantem Obszaru Centralnego WiN .

Ciekawe czy niektóre z ulotek Obszaru Centralnego WiN aprobował/zatwierdzał Rybicki jako prezes/komendant tego obszaru bo jesli tak to gwałtowne zaostrzenie stosunków miało powód w Apelu płk Radosława i różnej jego ocenie.

Jedną z takich ulotek -artykuł tajnej gazetki winowskiej wydawanej przez propagandę Obszaru Centralnego WiN cytowałem-a bynajmniej nie jest ona najostrzejsza spośród ulotek w ocenie Centralnej Komisji Likwidacyjnej d/s AK i jej przewodniczącego .

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

No tak, ale co do tego nie mamy żadnej pewności. Czy są jakieś konkretne dowody na to, że wtedy właśnie zmienił się stosunek "Andrzeja" do "Radosława"? Wspomnienia, listy? Ulotki, dopóki nie znajdziesz dowodu na to, że zatwierdzał je dr Rybicki, też nie są żadnym dowodem. Pierwsze oznaki niechęci "Andrzeja" do "Radosława" (ale już w drugą stronę nie), jakie udało mi się znaleźć, to połowa lat 80.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

W świeżo wydanych przez Bellonę wspomnieniach Henryka Kozłowskiego "Kmity" znalazło się trochę miejsca i dla "Radosława", co cieszy szczególnie w kwestii okresu po Powstaniu. Oto jak "Kmita" opisał dzień aresztowania wówczas jeszcze (czy może raczej już) płka Mazurkiewicza:

Dzień czy dwa przed 1 sierpnia pani "Irma", przekazując mi jakieś polecenie i przywożąc pocztę, wspomniała, że pułkownik chciałby w rocznicę Powstania lub koło 1 sierpnia odwiedzić Cmentarz Wojskowy w Warszawie na Powązkach. Odpowiedziałem, że rozumiem oczywiście intencje, ale zbyt wielu ludzi poznało pułkownika w czasie Powstania i jest wielce prawdopodobne, że będąc na cmentarzu, może zostać rozpoznany. Jeżeli poweźmie jednak decyzję wyjazdu na cmentarz, bardzo prosiłem o pozwolenie zorganizowania przez nas ochrony i o przybycie pułkownika już po zmroku. Wydawało mi się, że pani "Irma" podziela mój pogląd; miał przekazać pułkownikowi moją prośbę. Mieliśmy czekać odpowiedzi w tej sprawie.

1 sierpnia 1945 r. od rana byłem już z patrolem w naszym mercedesie zwanym przez nas Kapciusiem. Był Janek "Anoda", "Świst" i chyba "Kurp", "Czart", a może też "Donat". Czekałem na odebranie około południa poczty i na odpowiedź w sprawie cmentarza. Około drugiej, trzeciej po południu, dowiaduję się od Rybickiego, że "Radosław" został rano aresztowany. Nie wiemy, czy został rozszyfrowany, czy nie, gdzie go przewieźli, czy można go odbić. Taka sytuacja trwa parę dni.

Za: H. P. Kozłowski, 12 miesięcy przez wiele lat, Warszawa 2010, s. 343.

A tutaj na temat "rozszyfrowania":

Wtedy, w Częstochowie, "Radosław" powiedział mi, że podziemie jest mocno spenetrowane przez komunistów, że nie wie, jaka będzie przyszłość. Wspomniał, że AK będzie rozwiązana (tak mi się przynajmniej wydaje), że przychodzi nowa rzeczywistość, na którą się musimy przygotować. Nie możemy opierać się na starych strukturach.

Za: tamże, s. 330.

Pułkownik Mazurkiewicz w kwestii rozpracowania podziemia został utwierdzony już po swoim aresztowaniu, kiedy to w więzieniu zaczęto mu udowadniać, jak dużo wiedzą nt. ludzi i struktur cały czas działających posiada władza [s. Mazurkiewicz, Jan Mazurkiewicz "Radosława" - "Sęp" - "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 344-345, 351].

Jeszcze małe uzupełnienie w kwestii tego, na czym polegały zadania ludzi "Radosława". O tym, co robili "Miotlarze", już pisałem. Natomiast z tego co można wyciągnąć ze wspomnień "Kmity" wynika, że tak naprawdę jedynymi zadaniami jego ludzi (poza próbą złapania Lebiediewa, o czym niedługo szerzej), było obstawianie różnych spotkań, zebrań. Co ciekawe, po mieście ludzie "Kmity" jeździli w mundurach WP. Natomiast sam H. P. Kozłowski chodził po cywilnemu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Po tym jak "Radosław" został 1 sierpnia '45 aresztowany dowództwo nad oddziałami bojowymi H. P. Kozłowskiego "Kmity" i T. Janickiego "Czarnego" objął dr Rybicki, zastępca płka Mazurkiewicza. Od początku wiedziano, że trzeba jakoś uwolnić "Radosława". Zastanawiano się tak nad samym odbijaniem, jak i wymianą na jakiegoś zakładnika. W końcu 5 sierpnia "Kmita" otrzymał od "Andrzeja" polecenie, aby złapać niejakiego Lebiediewa, sowieckiego ambasadora. Codziennie jeździł do Warszawy z Konstancina. Gdzieś po drodze miała zostać zorganizowana zasadzka, po czym więzień miał zostać przetransportowany do Kampinosu, gdzie przejąłby go "Czarny". Pomysłem "Kmita" nie był szczególnie zachwycony. Swoje negatywne nastawienie argumentował tym, że ktoś taki jak Lebiediew może być idealnym argumentem dla Rosjan do tego, aby otwarcie mieszać się w sprawy polskie, a do tego może to spotkać się z niezbyt przyjaznym przyjęciem na Zachodzie. Był zdania, że lepiej, aby złapano jakiegoś Polaka. Jednak "Andrzej" nie miał zamiaru zmieniać tej decyzji. Pytanie tutaj powstaje, czy wskazanie tego konkretnego celu było jego autorskim pomysłem, czy jednak ktoś inny tak zadecydował? W niedługim czasie potem "Kmita" spotkał w Alejach Jerozolimskich - między Bracką i Marszałkowską - Bolesłąwa Srockiego, człowieka mocno związanego ze środowiskiem "Parasola". Powiedział mu, jakie dostał zadanie. Ten podobnie jak wcześniej H. P. Kozłowski przeraził się wyborem zakładnika. Obiecał jednocześnie zrobić coś w tej sprawie. I teraz następuje historia przedziwna. Rozkaz został odwołany, ale ta decyzja nie dotarła do oddziału na czas, w związku z czym wyjechał on na akcję. Mieli do dyspozycji dwa samochody, opla i mercedesa. Planowali zablokować samochód Lebiediewa, po czym sanitariuszka miała podać mu zastrzyk uspokajający, a Stanisław Sieradzki "Świst" na głowę założyć worek. W końcu pojawił się na szosie koło Natolina, gdzie zorganizowali zasadzkę, odkryty samochód BMW. Jednak ku zdziwieniu wszystkich kierowca jego nie zatrzymał się, tylko wyminął blokadę i pojechał dalej. Nie chcąc ryzykować życia ambasadora "Kmita" nie wydał rozkazu do otworzenia ognia za uciekającymi. Podejrzewał nawet, że tamci w ogóle nie zorientowali się, przed czym uciekli. Kolejną próbę miano podjąć kilka dni później. Jednak po powrocie z akcji dowiedzieli się, że kolejnego razu nie będzie. I tutaj kolejne pytanie, na które odpowiedzi nie potrafił udzielić w swoich wspomnieniach "Kmita", czy taka decyzja była wynikiem rozmowy z "Andrzejem" czy jednak z B. Srockim? Co jeszcze warte podkreślenia (choć chyba już o tym pisałem), samochodem jechał wówczas nie Lebiediew, ale sowiecki attache militaire, generał Masłow. I pytanie trzecie: kiedy ta akcja miała miejsce?

Cała sprawa była później wyciągana podczas procesów ludzi "Kmity". W swoich wspomnieniach pisał on o sprawie Witolda Morawskiego "Czarnego Witolda", który po śmierci "Morro" miał być faktycznym dowódcą resztek "Zośki" na Czerniakowie. Zaprowadzono go na proces "Czarnego Witolda", gdzie zadano pytanie właśnie o historię z Masłowem. W sposób jednoznaczny "Kmita" oświadczył, że Witold Morawski nie brał udziału w akcji, a jedynie w przygotowaniach do niej. Wszyscy zebrani na sali byli mocno zdziwieni, z samym oskarżonym włącznie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jeszcze na pierwszej stronie tematu pytałem o treść listu, jaki "Radosław" miał wysłać do "Prezesa" w dniu 1 sierpnia '45, już po aresztowaniu. I dzisiaj w końcu udało mi się na niego trafić:

Dnia 1/8 godz. 8.15 zostałem zatrzymany na ulicy jako rozpoznany płk Radosław i doprowadzony do Urzędu Bezpieczeństwa. W rozmowie przeprowadzonej w kierownictwie wysunięte zostało zagadnienie ujawnienia się konspiracji wojskowej. Podałem przyczyny, które do tej pory hamują realizację uzgodnienia. Wysunięty został przez Kierownictwo Bezpieczeństwa projekt rozmowy Waszej przy raporcie u Marszałka Żymirskiego - mającej na celu ostateczne rozwiązanie tych spraw. Konkretnie - mamy Wam osobiście zreferować swoja rozmowę i być przy wstępnych rozmowach z 2 oficerami, których oni delegują do tego. Jestem z tymi oficerami w mieszkaniu, które Wam wskaże oddawczyni tego mego listu. Daję pełną gwarancję swobodnego Waszego odejścia. Znacie mnie dobrze- i wiecie, że nikt by mnie nie zmusił do napisania takiego listu, gdybym nie wierzył w uczciwość tych intencji. Zależy mi na tej rozmowie - z punktu widzenia ogólnopolskiego, a nie personalnych spraw moich czy Waszych. Ze swej strony dałem słowo honoru oficerskie, że z naszej strony nie będzie żadnych prób odbijania - i to jest rzecz zupełnie przesądzona. Nie życzę sobie tego i jest to zupełnie zbędne. Są sprawy zbyt poważne - o ile dobra nasza wola może przynieść pożytek sprawie, nie należy jej wikłać niepotrzebnymi rzeczami. List gwarancyjny do rozmowy wstępnej załączam.

Za: T. Łabuszewski, Deklaracja "Radosława" i amnestia 1945 roku, "Rzeczpospolita" dodatek "Żołnierze wyklęci 1943-1963. Bić się czy się nie bić" nr 3 (13 kwietnia 2011), s. 15.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Czas na mały odkop... Wspominałem wyżej o żartach, jakie robił sobie z "Radosława" w okresie pobytu w Częstochowie "Andrzej". Tutaj zaś historia, w której to J. Mazurkiewicz mógł uśmiechać się pod nosem kosztem "Andrzeja" [J.R. Rybicki, Notatki szefa warszawskiego Kedywu, Warszawa 2003, s. 66]:

Dostałem kontakt do jednego porucznika z 22 pp w Siedlcach; on mnie połączył z drugim. Ale niestety ani jeden, ani drugi nie był wiele pomocny. Niesłowni, nieterminowi; przyjeżdżałem na umówiony termin, nie zastawałem ani jednego, ani drugiego. Wyjeżdżali po towar. Szukałem innych dróg i powoli w Siedlcach powstawała komórka. W tym czasie poznałem "Jana". Nie wiedziałem początkowo, że jest naszym kierownikiem. Nie znałem jego nazwiska.. Zrobił na mnie przy pierwszym spotkaniu zgoła przeciętne wrażenie, nie myślałem wówczas, że najbliższe miesiące zwiążą mnie z nim coraz więcej. Wynikła śmieszna sytuacja. Jak wspomniałem, nie znałem jego nazwiska, dopiero kilka miesięcy później dowiedziałem się zupełnie przypadkowo. Otóż ten porucznik z 22 pp (a jak się dowiedziałem później, to w tym pułku służył "Jan") ciągle powoływał się na swe stosunki z "wysoką figurą" w naszej organizacji - z mjr. Mazurkiewiczem. Nie podobało mi się to. Wymienianie i popisywanie się nazwiskiem człowieka z organizacji, wyjawienie go - było sprzeczne z naszą nauką o konspiracji. Będąc na odprawie u "Jana" prosiłem go, by skarcił zarówno Mazurkiewicza, który pozwala sobie na ingerencje poza mną do Siedlec (bo jakiś taki wypadek zaistniał), jak i przywołał do porządku via Mazurkiewicz tego porucznika. "Jan" ani drgnął, chociaż to o nim była mowa.

Przy okazji można uznać to za ciekawy przyczynek do tematu "trzymania języka za zębami" w konspiracji. Na co, kiedy i w stosunku do kogo można sobie pozwolić...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Z ciekawości. Spotkał się ktoś z krytycznymi ocenami "Radosława" za Powstanie? Ale nie tymi autorstwa chociażby "Irona", ale żołnierzy jego zgrupowania. Przeglądając ostatnio w archiwum materiały dt. Kedywu OW natrafiłem na takie i... z lekka mnie to zaskoczyło. Z drugiej strony OD "A" za Stawki miał chyba Mazurkiewiczowi sporo do zarzucenia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Piękny opis powojennej działalności "Radosława" można znaleźć w: S. Korboński, Bohaterowie państwa podziemnego - jak ich znałem, Warszawa 1990, s. 125-127. Rzecz krótka, ale idealnie widać w niej jak bardzo Mazurkiewicz zaangażował się emocjonalnie w to, aby zadbać o swoich dawnych podwładnych. Miejsca pracy, opieka nad sierotami, pochówki poległych...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.