Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Od Złotej Góry do chińskiej pralni - chińska imigracja do USA i Kanady w XIX w. i początkach XX w.

Rekomendowane odpowiedzi

Do amerykańskiego melting pot każda nacja dokładała cząstkę swej rodzimej kultury, w tym kultury materialnej. Geograficzna lokalizacja ojczystego kraju czy splot różnorakich okoliczności powodowały, że różne narody miały (bądź im przypisywano) pewną "specjalizację". Grecki marynarz, włoski emigrant prowadzący traktiernię (by nie wspomnieć o pizzerii), japoński ogrodnik, holenderski rolnik zatrudniony do uprawy podmokłych terenów, chiński iluzjonista/akrobata czy właściciel pralni. 
To że setki lat doświadczenia w walce z morzem sprawiły, że mieszkaniec z kraju polderów był faktycznie (przynajmniej potencjalnie) dobrym farmerem - to nie dziwi, ale skąd ta "predylekcja" Chińczyków do... prania?
Jeśli ktoś oglądał stare filmy jeszcze z niemej epoki bądź początków dźwiękowej ("Chinese Laundry Scene"/"Robetta and Doretto Chinese...", "In a Chinese Laundry", "That Chink at Golden Gulch"), produkcje filmowe z budową kolei transkontynentalnej w roli głównej ("The Iron Horse"), na pewno zwrócił uwagę na charakterystyczną postać w długim kaftanie z "tradycyjnym chińskim" warkoczem, który choć tradycyjny to raczej należałoby go nazwać mandżurskim a nie chińskim (szerz.: K. Banek "Mandżursko-chińska wojna o włosy", "Nurt SVD", 2014, nr 1).

Zwykła budowa tartaku dla Johna Suttera na pogórzu Sierra zaowocowała gorączką złota w Kalifornii, która wybuchła pod koniec lat czterdziestych XIX wieku. Pogłoski dotarły również do Państwa Środka i wkrótce rzesze Chińczyków (głównie z prowincji Guangdong) ruszyły przez morze na amerykańskie Wschodnie Wybrzeże w nadziei na szybkie wzbogacenie się. Jeszcze w 1830 r. (według spisu ludności) tylko trzy osoby w USA określiły się jako Chińczycy, w 1860 r. było ich już prawie 35 000.

/za: M. Paliszewska-Mojsiuk "Historia imigracji Chińczyków do Stanów Zjednoczonych - pierwsza fala", "Gdańskie Studia Azji Wschodniej", 2018, z. 13/

 

Niewielu jednak udało się zyskać majątek w kalifornijskich "złotych górach", kolejnym przystankiem pracowniczym dla Chińczyków było zatrudnienie przez Central Pacific Railroad Company (a w Kanadzie przez Canadian Pacific Railway Co.), gdy te inwestycje ukończono tysiące Chińczyków musiało poszukać innej pracy i tak dochodzimy do chińskich pralni.

/o udziale w przedsięwzięciu kolejowym bezpośrednio traktują o tym  np.: serial fabularny "Iron Road" czy dokument "Canton Army in the High Sierras: Chinese workers build America's first transcontinental railroad (1863-1869)"/

 

Pierwszą pralnię w San Francisco (a może i w całych Stanach) miał otworzyć w 1851 r. Wah Lee, z czasem wielu Chińczyków ruszyło w jego ślady. O skali tej branży może świadczyć fakt, iż w czasach Wielkiej Depresji w Nowym Yorku zamknięto około 3 550 chińskich pralni (za: J. Young, G. Chang, H.M. Lai "Chinese American Voices. From the Gold Rush to the Present"). Dla San Francisco rozwój ten przedstawiać się miał w takich liczbach:
"However, it was not until the 1870s that Chinese laundreis really began to profilerate. In San Francisco 1333 Chinese were listed in the 1870 U.S. manuscript census as working in laundries, rising to 2148 by 1880, but decclining slightly to 1924 by 1900".

/J. Jung "Chinese Laundries: Tickets to Survival on Gold Mountain", Yin & Yang Press 2007, b.p., ed. elektron./


Chińska emigracja do USA i Kanady w XIX i na początku XX wieku miała też swe smaczki: językowe i demograficzne. Językowe: w angielszczyźnie pojawił się termin: "paper son" (: papierowi synowie) czy "paper merchants" (papierowi kupcy), "Dog Tag Law" (ustawa znakowania psów), statystyczne: gdyby wierzyć oświadczeniom Chińczyków ubiegających się o naturalizację w USA (po r.) to wynikałoby z nich, że statystyczna Chinka z San Francisco urodziła przeciętnie w swym życiu około osiemset dzieci.:B):

 

W USA względem różnych grup ludzi podejmowano szereg ustaw regulujących ich imigrację, wyróżniając te grupy pod kątem narodowym bądź rasowym (etnicznym?). Wydaje się, że Chińczycy szczególnie często poddawani byli ustawodawstwu o charakterze ekskluzyjnym. Co więcej, charakter ustrojowy USA pozwalał prawodawcom stanowym (a nawet na poziomie hrabstw) mocno zaostrzać regulacje przyjęte na poziomie federalnym. Chińczyków dotyczyły:
- Prohibition of Coolie Trade Act z lutego 1862 r.  - zakazujący przewożenia na amerykańskich statkach chińskich niewolników,
- Fifteen Passenger Bill z 1879 r. - limitująca liczbę chińskich pasażerów na statkach wpływających do amerykańskich portów, jako że regulacja ta była sprzeczna z traktatem zawartym pomiędzy USA a Chinami (Burlingtame-Seward Treaty z 1868 r.) przyjęto ją ostatecznie w po poprawkach przygotowanych przez Jamesa B. Angella do zrewidowanego nowego porozumienia pomiędzy oboma państwami zawartego w 1880 r.,
- Chinese Exclusion Act z 1882 r. - zabraniający migracji robotnikom z Chin i ustanawiający obowiązek noszenia certyfikatu potwierdzającego ich status,
- poprawka z grudnia 1884 r. do ustawy z 1882 r. - w myśl której objął ów akt nie tylko nowych imigrantów ale i wszystkich robotników chińskich w USA. Dyplomaci amerykańscy mieli weryfikować dane w dokumentach wystawionych przez chińską administrację (dotyczącą statusu zawodowego). Zaostrzono definicje kupca wyłączając z tej grupy: domokrążców, handlarzy i pracowników z branży przetwórstwa rybnego,
- poprawka z września 1888 r. - unieważniono prawo powrotu do Ameryki robotnikom chińskim zamieszkującym w USA już wcześniej, za wyjątkiem tych którzy pozostawili w USA dziecko, żonę lub rodzica, pozostawili mienie o minimalnej wartości 1000 dolarów (bądź mieli w tej wysokości długi). W myśl tej regulacji odmawiano prawa wjazdu wszystkim za wyjątkiem: urzędników, nauczycieli, studentów, kupców i turystów,
- Scott Act z 1888 r.  - unieważniający certyfikaty przeszło 20 000 Chińczyków, mieszkających już w Stanach a przebywających akurat w swym ojczystym kraju,
- Geary Act z 1892 r. - wprowadzenie tej ustawy związane było z tym, że zbliżała się data końca obowiązywania Chinese Exclusion Act, w myśl nowej regulacji wykluczenia w imigracji miały obowiązywać do 1902 r., przy okazji zaostrzając przepisy meldunkowe i nakazując noszenie stosownych dokumentów (ze zdjęciem) przy sobie.


Ta ustawa nadwyrężyła już cierpliwość Chińczyków i Chinese Six Companies (huìguăn) wynajęły prawników by ci w ich imieniu w sądzie podważyli konstytucyjność tej regulacji, jednocześnie wzywając by Chińczycy nie rejestrowali swych certyfikatów. Stowarzyszenia te organizowały przejazdy Chińczyków do USA, ułatwiały podjęcie pracy (przy okazji ściągając za to niezły haracz) i reprezentowały ich przed władzami stanowymi i federalnymi. Ostatecznie swą batalię sądową przegrali, pojawił się jednak problem gdyż jedynie nieco ponad 3 000 Chińczyków zarejestrowało swe certyfikaty i rząd USA stanął przed problemem perspektywy zorganizowania deportacji około 80% chińskiej populacji w USA. Ponieważ gros Chińczyków przebywała w Kalifornii znaleziono rozwiązanie, jeśli nie salomonowe to przynajmniej sprytne i pozwalające zachować władzom federalnym twarz. Wprowadzono McCreary Amendment (w 1893 r.) o pół roku przedłużający czas rejestracji certyfikatów, a choć sąd federalny Kalifornii wydał nakazy deportacji to po prostu Kongres nie desygnował na ten cel żadnych funduszy. Przy okazji poprawki Jamesa Bennetta McCreary'ego znów przemycono jednak kolejne obostrzenia, m.in o prawo do imigracji nie mogli się ubiegać górnicy czy... właściciele pralni.
W 1898 r. restrykcjami z Chinese Exclusion Act objęto przyłączone Hawaje a w 1902 r. na wszystkie wyspy w posiadaniu Ameryki, w tym na Filipiny, a w 1904 r. ustalono, że rygory tej ustawy mają obowiązywać bezterminowo. Wreszcie mamy Immigration Act z 1917 r. była to już ustawa, która nie dotyczyła jedynie tylko Chińczyków.

/za: M. Paliszewska-Mojsiuk "Historia imigracji Chińczyków do Stanów Zjednoczonych - druga fala", "Gdańskie Studia Azji Wschodniej", 2018, z. 14/

 

Skąd ta szczególna obawa przed chińskimi emigrantami? I dlaczego akurat pralnie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

I dlaczego akurat pralnie?

1. Praca wówczas ciężka, do tego mało prestiżowa. Chętnych było pewnie niewielu (szczególnie, jak można było kopać złoto, a przynajmniej mieć nadzieję wykopania), a Chińczycy zajmujący się nią nie budzili aż tak szczególnej zazdrości i nie rzucali się w oczy (co w przypadku dyskryminowanej mniejszości było dosyć ważne).

2. Praca bardzo potrzebna, bo nawet przeciętny kopacz miał pewnie jakąś swoją odporność na brud.

3. Praca tradycyjnie kobieca, czyli wg. ówczesnych standardów - dla mężczyzn upokarzająca. A na kolonizowanych obszarach często kobiet (szczególnie gotowych nosić wiadra z wodą) trochę brakowało.

4. Praca zapewniająca jednak jakiś stały, w miarę pewny dochód.

5. Jak rugowano per fas et nefas Chińczyków z bardziej atrakcyjnych zawodów - to co pozostawało?

6. Często zbyt słaba znajomość języka angielskiego wśród Chińczyków, aby zajmować się czymś innym.

7. Brak kapitału, aby zająć się czymś innym.

8. Wcześnie powstała tradycja i stereotyp - gdzieś czytałem, że w Kalifornii kopacze już dosyć wcześnie preferowali wysyłać pranie do Hongkongu:o niż się sami nim zająć (czy wysłać gdzie indziej - na Zachodnie Wybrzeże - gdzie pewnie było drożej).

9. W sumie,  powstawał stereotyp wygodny dla obydwu stron - przynajmniej do czasu. Dla Chińczyków była to oczywiście "wygoda" przymusowa. Chińczycy uzyskiwali swoją "niszę ekonomiczną", gdzie ich jakoś tolerowano, a biali byli zadowoleni, że to nisza brudna i nieciekawa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.02.2020 o 2:28 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

1. Praca wówczas ciężka, do tego mało prestiżowa. Chętnych było pewnie niewielu (szczególnie, jak można było kopać złoto, a przynajmniej mieć nadzieję wykopania), a Chińczycy zajmujący się nią nie budzili aż tak szczególnej zazdrości i nie rzucali się w oczy (co w przypadku dyskryminowanej mniejszości było dosyć ważne).

2. Praca bardzo potrzebna, bo nawet przeciętny kopacz miał pewnie jakąś swoją odporność na brud.

 

Bujniejszy rozwój tego biznesu datuje się jednak po gorączce złota w Kalifornii.

 

W dniu 25.02.2020 o 2:28 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

6. Często zbyt słaba znajomość języka angielskiego wśród Chińczyków, aby zajmować się czymś innym.

 

Praca w rolnictwie też nie wymagała szczególnych zdolności językowych, a szybko zrezygnowano z chińskich pracowników rolnych (jak i w obszarze sadownictwa), pomimo tego że byli bardzo tajni i wydajni. Willim Hooper, przedsiębiorczy amerykański biznesmen udał się na Hawaje (jako reprezentant spółki) by rozkręcić tam interes. Zaczął od sklepu i magazynu a potem zakupił ziemię pod plantację trzciny cukrowej, w jego opinii chińscy robotnicy przewyższali pod każdym względem (kosztów i efektywności) niewolników:

"On the island of Kauai in 1835, a young man from Boston visited a small sugar mill where he noticed the presence of a few Chinese workers. William Hooper had been sent to this remote tropical island, still in a state of nature, by a Honolulu mercantile firm founded by New England businessmen. His mission was to establish the first sugar plantation in Hawaii (...) The Chinese laborers, the Yankee enterpriser reported to his company on March 28, worked six days a week, making about 210 lb sugar per day & molasses by the cord. They could make four times as much by increasing the size of kettles... They have to work all the time - nad no regard is paid to their complaints for food, etc., etc. Slavery is nothing compared to it".
/R. Takaki "Strangers from a Different Shore: A History of Asian Americans", eBookIt.com, Sudbery 2012, s. 22/

 

Ronald Takaki myli się co do jednego, Ladd & Co., spółka w której udziały miał Hooper; wraz z Williamem Laddem i Peterem A. Brinsmadem; nie była pierwszą inicjatywą w produkcję cukru na Hawajach. Wcześniej działała (od 1825 r.) plantacja Anglika Johna Wilkinsona na O'ahu, tyle że była to inwestycja zakrojona na znacznie mniejszą skalę w porównaniu do plantacji na Kauai (100 akrów w porównaniu do 980 akrów) i po śmierci właściciela w 1827 r. przestała być eksploatowana. 
/szerz.: C.A. Alexander "Koloa Plantation 1835-1935 a history of the oldest Hawaiian sugar plantation"; E. Joesting "Kauai, the separate kingdom. Honolulu"/

 

Dobre doświadczenia z chińskimi robotnikami rolnymi miała Kuba. Hiszpania zawarła z Chinami umowę na mocy której zaczęto na Kubę sprowadzać przymusowych robotników kontraktowych, głównie z prowincji Guandong i Fujian:
"... na mocy której w latach 1847–1874 sprowadzono na wyspę nie mniej niż 140 tys. chińskich robotników – kulisów zatrudnianych na ośmioletnie kontrakty (...) Cena rynkowa niewolnika murzyńskiego płci męskiej kształtowała się na rynku Antyli od 300 pesos w 1830 r. do 1000 pesos w 1895 r. i nieustannie rosła, głównie z powodu wprowadzenia międzynarodowych traktatów zakazujących handlu niewolnikami. Zatem ich miejsce zajmowali chińscy robotnicy, których wynagrodzenie wynosiło ok. 400 pesos i rozłożone było na okres ośmiu lat trwania kontraktu. Po 1865 r. aż 75% siły roboczej zatrudnionej na kubańskich polach trzciny cukrowej stanowili chińscy kulisi (...) Zatrudniano ich przy budowach dróg, linii kolejowych, jako tragarzy, a także w kopalniach oraz na plantacjach trzciny cukrowej i kawy. Proceder był nielegalny, sprzeczny z obowiązującym prawem i postanowieniami hiszpańsko-chińskiej umowy (...) Pod koniec XIX w. liczba Chińczyków na Kubie wynosiła ok. 15 tys., stanowiąc ok. 1% całej populacji wyspy".
/M.T. Mencel "Ogniwa kontaktów chińsko-kubańskich. Migracje, gospodarka, polityka", "Studia Gdańskie", T. XIV "Wizje i rzeczywistość", 2017, s. 313/

 

Do tej fali migracyjnej dodać trzeb tych którzy opuścili kontynent amerykański szukających lepszej pracy i przy okazji na ogół uciekających przed rasowymi uprzedzeniami i ograniczeniami z którymi musieli borykać się w USA:
"Between 1860 and 1875, however, 5,000 Chinese fled to Cuba from the United States, to escape new anti-Chinese laws and general sinophobia...".
/G. Benton "Editor's Introduction", w: M.G. Triana, P. Herrera "The Chinese in Cuba, 1847 - now", Plymouth 2009, s. XIV/

 

Warunki pracy wielu chińskich pracowników wybrało walkę w szeregach rewolucjonistów, w których niektórzy z nich zaszli całkiem wysoko. Omal nie doszło do tego, że Kuba miałaby prezydenta pochodzenia chińskiego, widziano w tej roli Jose Bu Tack i kapitan Jose Lai Tolon. Ale to już inna historia...

 

W dniu 25.02.2020 o 2:28 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

1. Praca wówczas ciężka, do tego mało prestiżowa. Chętnych było pewnie niewielu (szczególnie, jak można było kopać złoto, a przynajmniej mieć nadzieję wykopania),

 

Pewna konkurencja jednak była, znalazło to nawet odbicie w literaturze a dokładniej w dramacie teatralnym Josha Harta pt. "Ching Wing and his Laundry" (z 1879 r.) gdzie chińscy pracze konfrontowani byli z irlandzkimi praczkami. Z drugiej strony, na Wschodnim Wybrzeżu musieli się też borykać z tradycyjnie wykonującymi tę profesję murzyńskimi praczkami. A potrafiły być mocno agresywne, por. tekst profesora Johna Junga "Did Chinese “Create” the Laundry Business" (chineselaundry.wordpress.com - "Did Chinese...").

 

W dniu 25.02.2020 o 2:28 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

3. Praca tradycyjnie kobieca, czyli wg. ówczesnych standardów - dla mężczyzn upokarzająca. A na kolonizowanych obszarach często kobiet (szczególnie gotowych nosić wiadra z wodą) trochę brakowało.

 

To jest ciekawe, bo w Chinach praniem zajmowały się wyłącznie kobiety, długą drogę (w znaczeniu: rekonfiguracji ról) musieli przebyć mężczyźni chińscy w USA by zając się tym interesem.

 

W dniu 25.02.2020 o 2:28 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

5. Jak rugowano per fas et nefas Chińczyków z bardziej atrakcyjnych zawodów - to co pozostawało?

 

To chyba najtrafniejsza konkluzja.

 

W dniu 25.02.2020 o 2:28 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

gdzieś czytałem, że w Kalifornii kopacze już dosyć wcześnie preferowali wysyłać pranie do Hongkongu

 

Dalibóg, i ja o tym czytałem ale nie pamiętam źródła, znalazł coś w tej kwestii Bruno?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.