Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Bruno Wątpliwy

Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem po lekturze książki: S. Koper, T. Pawłowski, Mity polskiego września 1939, Wyd. Czarna Owca 2019. Przeczytałem - mniej więcej - "z doskoków" w Empiku, bo na nabycie drogą kupna jednak się nie zdecydowałem. Po przeczytaniu prawie na samym początku książki, że na Polskę w 1939 roku napadły także … Czechy. Jak z powyższego widać (i z faktu - jak się zorientowałem - że przynajmniej jeden z autorów uchodzi za dosyć kontrowersyjnego), na pewno każdy potencjalny czytelnik tej pozycji spotka się a ciekawymi, tudzież oryginalnymi tezami.

Ale ja nie o tym (choć myślę, że rzeczona książka może być na pewno zarzewiem wielu dyskusji).

 

Pisząc o obronie Wybrzeża, Autorzy wskazują, że na skutek informacji o wkroczeniu wojsk radzieckich 17 września 1939 roku doszło do czegoś w rodzaju "samoistnej demobilizacji" polskiej obrony. Czyli - jak to rozumiem - po prostu Polacy (większość?) dali sobie spokój z walką, pozostawiając Niemcom puste okopy, pozostała przy Dąbku tylko niewielka liczba "wiernych do końca".

 

O przypadkach "upadku ducha" (jak to chyba zgrabnie określił J. Pertek) w niektórych oddziałach polskich podczas końcowej fazy obrony Helu - wiedziałem już od epoki "Wielkich dni małej floty". Natomiast Kępa Oksywska kojarzyła mi się raczej z heroiczną walką do końca, zakończoną samobójstwem płka Dąbka.

 

Jak to zatem było? Czy rzeczywiście wiadomość o wydarzeniach 17 września miała takie znaczenie, czy faktycznie doszło do rozprężenia w oddziałach polskich i czy w innym przypadku obrona mogła trwać dłużej?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nieco eufemistyczna uwaga Pertka ("wśród żołnierzy oddziału piechoty (złożonego głównie z rezerwistów), rozlokowanego w okolicach Jastarni, doszło nawet do zupełnego upadku ducha") dotyczyła zapewne buntów 13 i 12 kompanii przeciwdesantowej, tylko te miały miejsce już po samobójczej śmierci Dąbka, zatem nie wiem czy to dla Bruno epizody z końcowej walki o Hel czy o Kępę Oksywską? 

Ciekawe, że w swej relacji z tych walk Wacław Tym wspomina np. o obniżonym morale żołnierzy z 2. rezerwowego batalionu mającego bronić wzgórze 14,4 - za sprawą defetystycznych działań niemieckich wysłanników, ale nic nie wspomina o efekcie 17 września, ale może nie mógł wówczas o tym napisać, relację opublikował u schyłku lat pięćdziesiątych (tegoż "Obrona wybrzeża morskiego we wrześniu 1939 r.", "Przegląd Zachodni", nr 5, 1959).

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

zatem nie wiem czy to dla Bruno epizody z końcowej walki o Hel czy o Kępę Oksywską? 

Cóż, napisałem:

Cytuj

O przypadkach "upadku ducha" (jak to chyba zgrabnie określił J. Pertek) w niektórych oddziałach polskich podczas końcowej fazy obrony Helu - wiedziałem już od epoki "Wielkich dni małej floty". Natomiast Kępa Oksywska kojarzyła mi się raczej z heroiczną walką do końca, zakończoną samobójstwem płka Dąbka.

co chyba raczej wyraźnie wskazuje, iż znany mi "upadek ducha" odnoszę do schyłkowej fazy obrony Helu, nie Kępy Oksywskiej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A podano jakich to oddziałów miało dotyczyć, bo pasuje tu chyba jedynie III batalion ON, a i tu nie wiadomo czy wydarzenia z 17 września miały być powodem kapitulanckiej postawy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Książki nie mam, zatem muszę rzecz dokładniej sprawdzić, ale wydaje mi się, że była to informacja natury ogólnej (i akurat to mnie chyba tak zaciekawiło). Coś w stylu "polska obrona się rozpadła, wojsko się samo zdemobilizowało, Niemcy zajmowali puste okopy".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem w sieci wypowiedź, którą można uznać za wcześniejsze wyrażenie poglądu, który skłonił mnie do założenia tego wątku. Jeżeli dobrze pamiętam, to we wzmiankowanej przeze mnie książce "Mity polskiego września 1939" wygląda to bardzo podobnie.

 

Cytowane za: T. Pawłowski, W przeded­niu sowiec­kiej agre­sji 1939 r., Wojsko i Technika Historia 1/2015 (tekst artykułu ze strony internetowej: http://zbiam.pl/artykuły/w-przededniu-sowieckiej-agresji-1939-r/):

"(...) Niestety nie można podać daty kapi­tu­la­cji Kępy Oksywskiej, bo… nie było kapi­tu­la­cji. Ani nawet szturmu. Jeszcze 17 wrze­śnia 10 000 pol­skich żoł­nie­rzy twardo bro­niło swo­ich pozy­cji. Dzień póź­niej, na wieść o sowiec­kiej inwa­zji, zaczęli się oni jed­nak stop­niowo roz­cho­dzić. Ich dowódca – puł­kow­nik Stanisław Dąbek – nie mając kim dowo­dzić – popeł­nił samo­bój­stwo. Niemiecka aktyw­ność pod­czas >>osta­tecz­nego zdo­by­wa­nia Kępy Oksywskiej<< pole­gała na spi­sy­wa­niu zgła­sza­ją­cych się do nich pol­skich jeń­ców".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nieco inaczej oddaje wydarzenia z 17 i 18 września Grzegorz Piwnicki:

"Przed świtem 18 września 1. MPS samotnie przystąpił do natarcia przeciwko wielokrotnie silniejszemu przeciwnikowi. W rejonie wzgórza 14,4 doszło do zaciętych i krwawych walk. Po obu stronach padali zabici i ranni, ale szala zwycięstwa przechylała się stopniowo na korzyść Polaków. Zwycięstwo wydawało się niemal pewne, lecz nieoczekiwanie od północy uderzył na kompanie polskie 2. batalion mjr. Schiidera z 48. pułku piechoty. Zaatakowani z boku żołnierze nie wytrzymali silnego ognia broni maszynowej i ponosząc duże straty - musieli wycofać się w kierunku południowym.

19 września walki na lądzie rozpoczęły się niemal jednocześnie na wszystkich odcinkach obrony. Najdalej wysunięte na zachód pozycje zajmował 3. batalion rezerwowy pod dowództwem mjr. Aleksandra Jabłonowskiego. Bronił się w rejonie na wschód od Starego Obłuża. Obrońcy w rejonie Starego Obłuża nie mogli powstrzymać natarcia dwóch batalionów hitlerowskich. Mimo uporczywego oporu nieprzyjaciel przełamał obronę, opanował wieś, a potem uderzył na wschód i dotarł do brzegu morza. Wąski pas obrony rozdzielony został na dwie części. Dowódca południowego zgrupowania ppłk. Marian Sołodkowski próbował jeszcze wyprzeć Niemców. Na czele grupy żołnierzy wykonał kontruderzenie na wdzierające się w głąb obrony bataliony wroga, ale walkę tę przypłacił życiem.
Wkrótce nieprzyjaciel zdobył zabudowania „Pagedu”, walki przeniosły się w rejon Oksywia. Natarcie na Oksywie prowadził cały dzień 1. batalion 2. pułku Landespolizei. Obrońcy byli jednak nieustępliwi. Walczyli z takim męstwem, że natarcie hitlerowców zostało zatrzymane, a straty w ich szeregach były bardzo duże. Generał Eberhardt wstrzymał na krótko natarcie, a o godz. 15.00 na Oksywie skierował ogień czterech baterii artylerii. Po morderczej nawalę artylerii do szturmu rzucił się cały 2. pułk Landespolizei. Na Oksywie uderzył 1. batalion wraz ze ściągniętym z odwodu 3. batalionem, a na koszary Marynarki Wojennej 2. batalion. Polacy przetrzymali huraganowy ogień artylerii i stawili czoło nacierającym oddziałom hitlerowskim.
We wsi Oksywie bronił się niewielki oddział kosynierów, jego opór został złamany dopiero o godz. 16.30, kiedy wielu obrońców poległo bądź odniosło rany. Ostatnim punktem oporu w rejonie Oksywia stały się koszary MW obsadzone przez marynarzy. Nacierał na nie cały 2. pułk Landespolizei. Około godz. 17.00 nieprzyjaciel wdarł się do koszar i zdławił ostatni szaniec obrony. Cichły także walki na pozostałych odcinkach obrony Kępy Oksywskiej.
Wszystkie oddziały polskie trwały do końca na zajętych pozycjach, zaprzestając oporu dopiero po wyczerpaniu wszelkich możliwości walki. Najdłużej na wzgórzach pierwoszyńskich bronił się 2. MPS pod dowództwem mjr. Witolda Skwarczyńskiego. Przez cały dzień żołnierze stawiali skuteczny opór nacierającemu od północy 32. pułkowi Grenzwachu, a około godz. 15.00 po rozbiciu przez hitlerowców I batalionu obrony narodowej zostali zaatakowani także od zachodu i to natarcie wytrzymali, cofając się tylko nad brzeg zatoki. W godzinę później nieprzyjaciel, nacierając od południa, rozbił stanowisko dowodzenia batalionu w Stefanowie, po czym uderzył na tyły broniących się kompanii. To był już koniec
".

/tegoż "Polski wrzesień 1939 roku w Gdyni", "Zeszyty Gdańskie", nr 4, 2009, s. 190-191/

 

Pomijając nieco hagiograficzny ton, nie wygląda to na jedynie spisywanie zgłaszających się jeńców.

 

I relacja Wacława Tyma:

"Jeszcze dn. 17 września kpt. Kowrygo otrzymał rozkaz zorganizować nowy batalion z rozbitków i maruderów. Płk Dąbek zamierzał użyć go do nocnego ataku: nagłym uderzeniem przełamać pierścień nieprzyjaciela w rejonie Młyn Kaina i wyjść w rej. Suchego Dworu. Następnie z Suchego Dworu uderzyć (częściowo lasem) na ty ły nieprzyjaciela atakującego Pogórze i go rozbić. Spodziewał się, że obrona Obłuża wytrzyma niemieckie ataki z Gdyni. Do zmroku dn. 18. 9. Niemcy i tu poczynili postępy: zdołali wyprzeć saperów do północnej części Kolonii Obłuże, a przeciwlotników — do ul. Bosmańskiej. Podeszli pod domy Pagedu (przy szosie Stare Obłuże—Oksywie) oraz na kierunku koszar opanowali wzgórze 63,2. Trzeba więc było naprzód tutaj opanować sytuację, tzn. odrzucić nieprzyjaciela na stanowiska wyjściowe. Taki właśnie rozkaz otrzymał ppłk Brodowski. Płk Dąbek w tym celu przydzielił m u dwie kompanie: 3 komp. 1 batalionu Obrony Narodowej oraz kompanię por. Spiegolskiego z 1. Morskiego Pułku Strzelców.
Płk Brodowski z rej. Strzelnicy ruszył o g. 16 dn. 18. 9; 3 kompania, do której po drodze dołączył broniący się w Kolonii Obłuże kpt. Zasztowt z około 40 saperami, zdołała odrzucić nieprzyjaciela na wysokość toru kolejowego. Atakujący bardziej w lewo (na wschód) por. Spiegolski doszedł do rozwidlenia szos przy składach Pagedu (na zachód od wzgórza 63,2) mając przy sobie zaledwie 15 strzelców. Tu został ranny ppłk Brodowski. Atak utknął. Odebrać Wzgórze 63,2 było ponad siły. Kpt. Kowrygo atak w nocy z 18 na 19 września powtarzał dwukrotnie (...)

Do dolnej części Kolonii Obłuże silne patrole gdańskiego pułku weszły już o godz. 6 i po zaciętej walce, w której i saperzy, i nieprzyjaciel ponieśli duże straty, opanował miejscowość. Z Kolonii Obłuże i domów Pagedu część oddziałów nieprzyjacielskich poszła w kierunku morza, do którego dotarła bez oporu (na północ od Oksywia), część zaś — na las Szwaby i Stare Obłuże, w którego obronie poległ mężny ppłk dypl. Sołodkowski.
Stanowiska 3 rezerwowego batalionu i Krakusów nieprzyjaciel zaatakował około g. 8. Lewe skrzydło obrony zostało zlikwidowane około g. 10, a Krakusi z częścią 3 rez. batalionu (kpt. Posiewicz) bronili się jeszcze do godz. 13.30.
Około godz. 13 nieprzyjaciel przeszedł do ataku na całej pozostałej szerokości obrony, atakując równocześnie od czoła i od tyłu (od morza). Poszczególne ogniska obrony wygasły: na strzelnicy między g. 14 a 14.30; batalion kpt. Kowrygi — około godz. 14; 1 batalion Obrony Narodowej — około godz. 14.30. Tu nieprzyjaciel początkowo poniósł duże straty, dostawszy się w dobrze leżący boczny ogień jednego z ciężkich karabinów maszynowych. Kompanie 2 Morskiego Pułku Strzelców, broniące się frontem na północ, nie atakwane od czoła, zlikwidowane zostały około godz. 16.30. Również około godz. 16.30 padły koszary i wieś Oksywie
".

/tegoż "Obrona wybrzeża...", s. 70 i n./

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Pomijając nieco hagiograficzny ton, nie wygląda to na jedynie spisywanie zgłaszających się jeńców.

No właśnie, znam raczej tego typu opisy. Zatem - skąd tak drastycznie odmienna opinia?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tu można już tylko dywagować w pewnej próżni nie wiedząc na jakim materiale źródłowym opierał się autor, jakie oddziały miał na myśli. Wydaje się, że autor mocno przesadził, walki były - można dyskutować czy były zacięte ale miały one miejsce. Zaangażowane niemieckie siły to trochę zbyt dużo jak na samo "spisywanie". To, że w dość beznadziejnej sytuacji obrońców Kępy Oksywskiej mogło dojść do upadku ducha czy obniżenia morale - jest całkiem prawdopodobne. Tylko czy można to powiązać akurat z sytuacją na wschodniej granicy?

Gdybym miał się pokusić o własną opinię skąd u tego autora taka ocena to wskazałbym na prezentowaną przezeń postawą, rzekłbym: ideologiczną. Tymoteusz Pawłowski znany jest z bardzo krytycznego stosunku (i jest to w zasadzie określenie eufemistyczne) do opracowań historycznych doby PRL, jak i tej epoki. Stąd; niejako w kontrze; jego prace przybierają fragmentami propagandę à rebours, tam gdzie postanawia rozprawić się z "tezami głoszonymi przez propagandę marksistowsko-leninowską". Autor wiele wysiłku włożył by udowodnić, że w 1939 r. mieliśmy silną armię wyposażoną w dobry a często doskonały sprzęt. Problem w tym, że nie zdołał odpowiedzieć na podstawowe pytanie: skoro było tak dobrze to czemu tak szybko przegraliśmy? Przypadek obrońców Kępy Oksywskiej ułatwia tę odpowiedź, jeszcze siedemnastego twardo się bronili, ale na wieść o sowieckiej agresji - zrezygnowali.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wrażenie mam trochę podobne - tzn., że jest to napisane na zasadzie: ponieważ chociażby E. Kosiarz (np. w "Drugiej wojnie światowa na Bałtyku") pisał o obronie Kępy Oksywskiej do końca i jej zaprzestaniu dopiero po wyczerpaniu wszelkich możliwości, to trzeba napisać inaczej. "Odbrązowić" i nieco zaszokować, co często jest atrakcyjnym zajęciem. A z dosyć oryginalnymi tezami jednego z autorów już się spotkałem. Zresztą w samej przeze mnie wspomnianej książce tej oryginalności nie brak - vide napadające na Polskę Czechy, czy Litwa (ta ostatnia oczywiście otrzymała swój udział, zresztą zgodnie z tajnym protokołem, o czym Litwini niekoniecznie lubią pamiętać, ale jednak nie przystąpiła do agresji zbrojnej przeciwko Polsce, za co zresztą zapłaciła przesunięciem ze strefy niemieckiej do radzieckiej).

 

Natomiast jednoznaczność i ostrość poglądu o "samorzutnej demobilizacji" polskiej obrony na Kępie  jest na tyle silna, że ciekawy jestem na jakich (i czy) materiałach źródłowych jest to oparte. Ekspertem nie jestem, tylko co nieco czytałem na ten temat i w sumie nigdzie nie znalazłem tak drastycznego opisu ostatnich dni obrony Kępy Oksywskiej.

 

Najdalej "posunięty" jest tego typu:

"Mimo silnego stresu wynikającego z braku nadziei, mimo wielkiej przewagi sprzętowej Niemców, mimo bezapelacyjnego panowania wroga w powietrzu, mimo nieustannych braków wody, uzbrojenia, środków opatrunkowych, mimo braku możliwości choćby chwilowego odpoczynku w odwodzie - ostre walki z niemiecką piechotą zdobywającą krok po kroku teren Kępy trwały aż do końca.... Brak było nawet saperek i łopat - zdarzało się, że żołnierze leżeli pod ciężkim ostrzałem nieokopani, brak było kompasów co powodowało błądzenie w czasie nocnych walk.
Ciągłe reorganizacje oddziałów na skutek ogromnych strat powodowały powstawanie jednostek niezgranych i nieorientujących się w terenie. Obok niezwykłej ofiarności części wojsk, istniały jednocześnie liczne dywersje i dezercje wśród części żołnierzy. Spowodowane bezustannym zamieszaniem wielkie ilości maruderów - zarówno chcących walczyć dalej lecz zagubionych, jak i prawdziwych dezerterów przemieszane były z cywilami pozostałymi na terenie Kępy...
".

Cytowane za:  

http://hela.com.pl/oksywie.html

 

Dezorganizacja, występowanie dezercji, maruderstwo, czy ogólne "obniżenie morale" - jak piszesz -  to jest oczywiście do przyjęcia i zrozumiałe w tej sytuacji, ale obraz, w którym Polacy zostawiają po prostu puste okopy oraz płka Dąbka bez wojska i maszerują gremialnie do niewoli, jest cokolwiek szokujący. I pytanie - skąd się wziął? Czy są jakiekolwiek racjonalne i weryfikowalne podstawy?

 

Pamiętam - w miarę - zapis ostatniej rozmowy Dąbka z Unrugiem. Pytał co prawda czy Unrug "nie ma żalu za Oksywie", ale też mówił, że zadanie spełnił, wielu zasługuje na wyróżnienie, a szczególnie marynarze, którzy "walczyli jak lwy". Unrug pretensji nie miał i miał odpowiedzieć, iż "honor został uratowany" i "podziwia waleczność". Do obrazu "liczenia jeńców" to za bardzo nie pasuje. A raczej skrajnie mało prawdopodobne, aby w zaistniałej sytuacji rozmówcy kierowali się tylko przesłaniem o bohaterstwie, skierowanym do następnych pokoleń i pod tym kątem naginali rzeczywistość.

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 17.11.2019 o 11:56 AM, Bruno Wątpliwy napisał:

Natomiast jednoznaczność i ostrość poglądu o "samorzutnej demobilizacji" polskiej obrony na Kępie  jest na tyle silna, że ciekawy jestem na jakich (i czy) materiałach źródłowych jest to oparte. Ekspertem nie jestem, tylko co nieco czytałem na ten temat i w sumie nigdzie nie znalazłem tak drastycznego opisu ostatnich dni obrony Kępy Oksywskiej

 

Może autor postanowił rozszerzyć wypadki kapitulanckiej postawy jakie miały miejsce 18 września w pobliżu Suchego Dworu?

Na dws.org.pl, forumowicz Alkali podał taką informację:

"18 września podczas walk na Kępie Oksywskiej w lesie na północ od Suchego Dworu zbuntował się i całością sił poddał Niemcom III batalion Obrony Narodowej. Dowódca por. Żeglicki chciał zapobiec temu ale został przez swoich żołnierzy zastrzelony i okradziony z zegarka. Jednemu z żołnierzy, który nie dostosował się do decyzji reszty i zagroził zameldowaniem o tym dowództwu, inni zagrozili podzieleniem losu dowódcy. Gdy ruszył do sztabu w Suchym Dworze zaczęto do niego strzelać i wołać „uciekaj skurwysynu bo oberwiesz, w dupie mamy Polskę i twojego pułkownika”.
Jak widać nie wszędzie nasz żołnierz bił się tak mężnie jak to się zwykle przedstawia. Powyższa informacja została zaczerpnięta z książki „Kępa Oksywska 1939” (...)
Str. 212, relacja ppłk Kazimierza Pruszkowskiego. Przez ten „bohaterski” wyczyn Niemcy bez walki zajęli Suchu Dwór i rejon Młyna Kaina. Do niewoli poszło (z własnej woli lub po okrążeniu) ok. 1700 ludzi w tym III baon ON i II baon rezerwy niemal w całości, zgraja maruderów z różnych jednostek, reszta V baonu ON, większość IV baonu ON oraz kilkudziesięciu ludzi z III baonu rezerwy i 1. MPS
".

/wątek: "Bunty we wrześniu 1939"/

 

Oczywiście istotnym jest, jaka część poddała się z własnej woli a jaka w beznadziejnej sytuacji okrążenia?

Dodać można, że tego samego dnia kpt. Antoni Kowrygo (mianowany dzień wcześniej dowódcą III baonu rez. 2 MPS) odzyskuje rejon wspomnianego powyżej Młyna Kaina, choć już Suchy Dwór, który pozostał w niemieckich rękach, w tych walkach poległ podporucznik Czesław Łaniecki. W nocy z 18 na 19 września miał miejsce nocny wypad resztek stanowiących wcześniej III baon 2 MPS, 

Można się zastanowić czym wytłumaczy Pawłowski śmierć ppłk. Mariana Sołodkowskiego (18 września), mjr. Władysława Kańskiego (19 września).

 

W dniu 14.11.2019 o 10:13 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

Dzień póź­niej, na wieść o sowiec­kiej inwa­zji, zaczęli się oni jed­nak stop­niowo roz­cho­dzić. Ich dowódca – puł­kow­nik Stanisław Dąbek – nie mając kim dowo­dzić – popeł­nił samo­bój­stwo

 

Dąbek nie tyle nie miał kim dowodzić z powodu polskich żołnierzy, którzy gremialnie udawali się do niewoli, a z tego powodu, iż 19 września walki polegały na stawianiu oporu przez izolowane grupy, z którymi nie miał już chyba łączności. 

 

W dniu 14.11.2019 o 10:13 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

Niestety nie można podać daty kapi­tu­la­cji Kępy Oksywskiej, bo… nie było kapi­tu­la­cji

 

Czy była kapitulacja czy jej nie było to można dywagować, zależnie od jak ją pojmować i jakiej części wojsk miało się to tyczyć. Faktem jest jednak, że płk. Ignacy Szpunar wydał rozkaz o zakończeniu walka a por. Zygmunt Pernak i ppor. Wiesław Michalik zostali wysłani by negocjować warunki poddania, co chyba można określić jako kapitulację?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Może autor postanowił rozszerzyć wypadki kapitulanckiej postawy jakie miały miejsce 18 września w pobliżu Suchego Dworu?

Czyli - przynajmniej także dla mnie - sprawa wygląda na razie tak:  sprawa znana (aczkolwiek nie przesadnie nagłaśniana) przynajmniej od połowy lat 80. (bo mniej więcej wówczas zakończono wydawanie cyklu książek ze zbiorami wspomnień: "Gdańsk 1939", "Gdynia 1939" i "Kępa Oksywska 1939") została potraktowana jako ogólny obraz finału obrony. Jak coś nowego się pojawi - zdanie mogę oczywiście zmienić.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Trochę sobie odświeżyłem wiadomości o III baonie ON. Biorąc pod uwagę:

a) skład osobowy (grono rezerwistów,  podtatusiałych 40-latków - w jednej z relacji z tomu "Gdynia 1939" jest wzmianka, iż już na pierwszym spotkaniu tak dobranego towarzystwa była obawa, że pójdą pić lub rozejdą się),

b) formowanie dosłownie na ostatnią chwilę,

c) wynikający z powyższego oczywisty całkowity brak zgrania, tudzież zaufania masy żołnierskiej do kadry oficerskiej,

d) braki w broni i wyposażeniu (notabene - w jednej z relacji obrońców Wybrzeża z tomu "Gdynia 1939" można nawet spotkać opinię - nieuzasadnioną - że z powodu braków ten batalion ostatecznie nie powstał),

może zakrawać na cud, że III baon ON dotrwał jakoś do tego feralnego 18 września...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.