Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Powrót egzaminów wstępnych na studia? Czy potrzebujemy tylu studentów?

Rekomendowane odpowiedzi

Problem w tym, że autor artykułu zupełnie nie zapoznał się z życiorysem Kanta, bo ów zanim został pracownikiem uczelni w Królewcu jak najbardziej pisał i publikował (Allgemeine Naturgeschichte...", "Meditationum quarundam de igne succincta delineatio", "Principiorum primorum cognitionis methaphysicae nova dilucidatio"), potem kiedy starał się o miejsce po Martinie Knutzenie prezentował swą dysertację ("Monadologia physica") stosownemu ciału swej uczelni. My z perspektywy czasu wiemy, że swe najważniejsze dzieło napisał w znacznie późniejszym okresie czasu, po rzeczywiście - dziesięcioletnim "milczeniu". Nie było jednak tak, że był pracownikiem naukowym bez żadnego wydawniczego dorobku. Tak, że dobór tytułowego przykładu nie całkiem był fortunny.

Co do hierarchiczności i "folwarcznej wspólnoty" to niestety coś trzeba wybrać. Nie sądzę by było nas stać by na każdej uczelni, każdy z tam zatrudnionych, miał wieloletnią możliwość myślenia, myślenia i myślenia a my będziemy oczekiwać w nadziei, że czasem coś jednak z tego się na koniec wykluje i będzie to prawdziwe "COŚ".

Co do kwestii znaczenia języka w pełni się zgadzam, tylko nie pojmuję jaki jest problem stworzyć pracę w języku polskim i ją przetłumaczyć? Dyskurs mógłby wtedy biec równolegle.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Niestety limit darmowych artykułów w tym miesiącu wyczerpałem :( trudno mi się więc odnosić do całości i raczej nie będę tego robił. Poprawcie mnie jeśli coś zrobiłem nie tak, niemniej wydaje mi się, że autor wyszedł ze złego założenia. Krzywa rozwoju wiedzy nie jest stała, przypomina raczej linie ogólnie z tendencją wzrostową (mimo okresowych większych lub mniejszych spadków), przy czym ten stały przyrost wiedzy i umiejętności jest raczej mizerny w tempie, po czym następuje jeden skokowy przyrost i znów stały ale minimalny wzrost.

Te okresy skokowego wzrostu to pojawienie się wielkich umysłowości w stylu Newtona, Archimedesa, Einsteina i innych. Okresy zaś powolnego wzrostu to całe pokolenia badaczy-ciułaczy którzy próbują coś sklecić z dostępnej wiedzy. Tak jest w każdej dziedzinie ot choćby dla Grecji mykeńskiej powolne zbieranie jakichś danych głownie literackich, po czym skok Schliemanna i znów powrót do powolnego ciułania informacji i skok w postaci Chadwicka i odczytania pisma linearnego B i następujący okres powolnej akumulacji wiedzy.

W praktyce nie jesteśmy w stanie stymulować pojawiania się osobowości wybitnych ani nawet przewidzieć kiedy takowe się pojawią, kiedy nastąpi jakiś skokowy przełom. natomiast ów proces powolnej akumulacji materiału jesteśmy w jakimś stopniu w stanie śledzić, oceniać i stymulować i to zatem na nim trzeba się skupić, bo w praktyce tylko o nim jesteśmy w stanie decydować.

Powiedzmy sobie szczerze - większość z badaczy nie jest i nie będzie osobowościami na miarę Kanta czy Leonarda da Vinci, większość to osoby dla których praca badawcza jest po prostu pracą. To nie oznacza, że nie mogą się przyczynić do powstania wybitnych osiągnięć czy ich prace będą bezwartościowe - nic bardziej błędnego, tyle, że będą to po prostu efekty żmudnej pracy nie tak efektowne jak bomba atomowa czy Troja. W takiej sytuacji pozostawienie możliwości nie-pisania a więc nie-pracowania (bo to oznacza nieprowadzenie własnych badań) jest aberracją, zwłaszcza, że wprowadziliśmy sobie daleko egalitarny system szkolnictwa wyższego który to system coraz bardziej stara się dostosować do materiału a nie materiał do siebie.

Jakaś forma kontroli prac badawczych musi istnieć a najlepszą formą kontroli jest publikacja - bo pozwala ocenić reszcie środowiska jakość tychże prac badawczych, poprawność metodyczna i sensowność interpretacji. Inaczej przy naszym egalitaryzmie kształcenia uniwersyteckiego wyhodujemy cale stada "naukowców" którzy nic nigdy nie zrobili.

Co do kwestii znaczenia języka w pełni się zgadzam, tylko nie pojmuję jaki jest problem stworzyć pracę w języku polskim i ją przetłumaczyć? Dyskurs mógłby wtedy biec równolegle.

bywa z tym problem taki, że tekst i dobór słownictwa ma sens po polsku ale już nie zawsze po angielsku - niemniej to kwestia jakości znajomości języka a nie samego pisania w tym czy innym języku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Problem w tym, że autor artykułu zupełnie nie zapoznał się z życiorysem Kanta, bo ów zanim został pracownikiem uczelni w Królewcu jak najbardziej pisał i publikował (Allgemeine Naturgeschichte...", "Meditationum quarundam de igne succincta delineatio", "Principiorum primorum cognitionis methaphysicae nova dilucidatio"), potem kiedy starał się o miejsce po Martinie Knutzenie prezentował swą dysertację ("Monadologia physica") stosownemu ciału swej uczelni. My z perspektywy czasu wiemy, że swe najważniejsze dzieło napisał w znacznie późniejszym okresie czasu, po rzeczywiście - dziesięcioletnim "milczeniu". Nie było jednak tak, że był pracownikiem naukowym bez żadnego wydawniczego dorobku. Tak, że dobór tytułowego przykładu nie całkiem był fortunny.

Ale Kant publikował bo musiał, czy chciał?

Jakaś forma kontroli prac badawczych musi istnieć a najlepszą formą kontroli jest publikacja - bo pozwala ocenić reszcie środowiska jakość tychże prac badawczych, poprawność metodyczna i sensowność interpretacji. Inaczej przy naszym egalitaryzmie kształcenia uniwersyteckiego wyhodujemy cale stada "naukowców" którzy nic nigdy nie zrobili.

Gdyby nie fakt, że sama publikacja jeszcze o niczym nie świadczy, to zgoda. Problem w tym, że aby utrzymać się w głównym nurcie (granty), trzeba publikować dużo i w miejscach, które są dobrze punktowane, a potem liczyć na to, że sam wniosek o grant zostanie odpowiednio oceniony (co podobno odbywa się w warunkach przypominających pracę w fabryce). Pomijam już to, że publikacja wcale nie musi być najlepszą formą kontroli.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Gdyby nie fakt, że sama publikacja jeszcze o niczym nie świadczy, to zgoda.

Zgoda - sama publikacja o niczym nie świadczy, niemniej jest to dobra podstawa do oceny a to temu, że pozwala ona zainteresowanym badaczom a więc ludziom z tej samej albo podobnej dziedziny ocenić jej wartość i jakość merytoryczną i metodyczną.

Problem w tym, że aby utrzymać się w głównym nurcie (granty), trzeba publikować dużo i w miejscach, które są dobrze punktowane,

Owszem, niemniej ilość miejsc które są punktowane jest spora, z ilością materiału który jest sens publikować bywa różnie, to prawda. Tym niemniej nie przesadzałbym z istnieniem jakiejś konieczności pisania jak w fabryce choć oczywiście co bardziej płodni autorzy ocierają się o chałturę - często negatywnie właśnie ocenianą przez innych badaczy i znów wychodzi kontrolna funkcja publikacji.

(co podobno odbywa się w warunkach przypominających pracę w fabryce)

Ocenianie grantów czy tworzenie wniosków grantowych? To pierwsze nie wiem w jakich warunkach się odbywa, to drugie rzeczywiście jest dość dziwne, liczą się pewne słowa klucze i wzorce przepisywane często bezmyślnie.

Pomijam już to, że publikacja wcale nie musi być najlepszą formą kontroli.

To jakie są lepsze?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Tym niemniej nie przesadzałbym z istnieniem jakiejś konieczności pisania jak w fabryce

Pisząc o fabryce miałem na myśli nie pisanie, ale proces oceniania wniosków o granty. Znam kilka osób, które miały z tym do czynienia.

To jakie są lepsze?

Nie wiem czy lepsze, ale poważnie bym się zastanowił, czy dobre seminarium nie jest więcej warte od publikacji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Pisząc o fabryce miałem na myśli nie pisanie, ale proces oceniania wniosków o granty. Znam kilka osób, które miały z tym do czynienia.

Oceniały czy były oceniane?

Nie wiem czy lepsze, ale poważnie bym się zastanowił, czy dobre seminarium nie jest więcej warte od publikacji.

Moim zdaniem nie - bo seminarium ma bardzo ograniczony zasięg oddziaływania - do ilość osób uczestniczących, podczas gdy publikacja ma szanse dotrzeć do wszystkich zainteresowanych, zwłaszcza w dobie internetu. Dodatkowo osoby zainteresowane, być może prowadzące własne badania w tej materii (tudzież zbliżonej) wydają mi się być - choćby ze względu na liczbę osób i posiadaną wiedzę bardziej władne do oceniania.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Oceniały czy były oceniane?

Oceniały.

Moim zdaniem nie - bo seminarium ma bardzo ograniczony zasięg oddziaływania - do ilość osób uczestniczących, podczas gdy publikacja ma szanse dotrzeć do wszystkich zainteresowanych, zwłaszcza w dobie internetu. Dodatkowo osoby zainteresowane, być może prowadzące własne badania w tej materii (tudzież zbliżonej) wydają mi się być - choćby ze względu na liczbę osób i posiadaną wiedzę bardziej władne do oceniania.

Jedno i drugie ma swoje zalety. Większy zasięg i szansa na dotarcie do specjalistów z drugiego końca kraju (a w przypadku wydawnictw obcojęzycznych niech i świata), a z drugiej strony możliwość o wiele swobodniejszej wymiany myśli z kilkoma, albo i kilkunastoma osobami. Seminarium dodatkowo gromadzi ludzi zajmujących się różnymi tematami, tak więc daje możliwość wynajdywania porównań z zagadnieniami, do których normalnie by się nie sięgnęło, zapewnia trochę świeżego spojrzenia. No ale to rzecz jasna kwestia gustu i tego, nad czym się pracuje. Osobiście gdybym miał wybierać publikacja czy seminarium, wybrałbym to drugie - choć o niebo bardziej wolę pisać niż mówić.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Oceniały.

Jak to więc wygląda od kuchni?

Większy zasięg i szansa na dotarcie do specjalistów z drugiego końca kraju (a w przypadku wydawnictw obcojęzycznych niech i świata)

Mających dodatkowo różne zainteresowania dodatkowe i być może różne pomysły metodyczne, pochodzące z różnych kręgów kulturowych co też rzutuje na ocenę czy interpretację danego zagadnienia co daje odżywczy powiew nowości i porównania z zagadnieniami, do których normalnie by się nie sięgnęło.

możliwość o wiele swobodniejszej wymiany myśli z kilkoma, albo i kilkunastoma osobami

To z kolei umożliwia publikacja typu popularnonaukowego - gdzie możliwe jest znacznie luźniejsze podejście do tematu i niejako popuszczenie wodzy fantazji. Co ciekawe często tego typu dysputy na tematy całkiem ważkie prowadzono (głownie z powodu szybszego cyklu wydawniczego publikacji popularnonaukowych co umożliwia jakąkolwiek szybką dyskusję) - pierwsze co mi przychodzi do głowy to dyskusja na temat mazowieckich amazonek doby rzymskiej toczona na łamach Z otchłani wieków.

No ale to rzecz jasna kwestia gustu.

No i tego czy w dzisiejszych czasach, przy spadku jakości nauczania wyższego rzeczywiście seminarium może spełniać funkcję kontrolną.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

"Warstwa rozwydrzonej oraz patentowanej [czyli posiadającej dyplom] pseudointeligencji, zajmującej miejsce między sferą ludzi wielkich umysłów (...) a szeroką masą narodu, stanowiącą przecież istotną podstawę bytu państwowego, przestała reprezentować siły dodatnie, wyżywając się bądź to w negacji i krytyce, bądź też w bezmyślnym przeżywaniu zdobytych w szkole czy też na innej drodze wiadomości. System umysłowy przez tę warstwę reprezentowany domaga się niewątpliwej przebudowy (...) Szkoły te wydawały nieproporcjonalnie wielkie ilości patentów i dostarczały zastępy patentowanych miernot. To oczywiście zachwiało wiarę w wartość inteligencji jako warstwy...".

/Z. Łempicki "Problemat inteligencji", w: J. Musiał "Marchołt (1934-1939). Antologia tekstów", Kraków 2002, s. 151 i n./

To głos znanego teoretyka kultury - zatem nic nowego, można by rzec.

Atoli nie dajmy się zwieść łatwym analogiom. Przypomnieć wypada prowokację dziennikarską, w której poczęto prowadzić nabór na uczelnię humanistyczną. O ile jeszcze można się nie zdziwić, że wielu potencjalnych studentów dało się skusić reklamie i niskiej stawce, to pozostaje nader istotne pytanie - jak udało się im skompletować kadrę nauczycielską włącznie z rektorem?!?

I to wszystko przy uwadze: "Akademia nie gwarantuje zdobycia należytej wiedzy z zakresu wybranych kierunków w okresie studiów".

Jak mniemam studenci zgłaszali się bo potrzebowali papieru i w świetle oferty miała je bez wysiłku i tanim kosztem otrzymać.

A co myśleli sobie naukowcy zgłaszający się by zostać na takiej uczelni kadrą?

Czy aby nie o tym by w łatwy sposób zarobić przy produkcji "patentów"...

/za: J. Skoczyński "Kilka uwag o inteligencji", w: "Myśl i polityka. Księga pamiątkowa dedykowana profesorowi Jackowi Marii Majchrowskiemu" red. B. Szlachta; szerzej "Akademia Wielka Lipa", "GW", 23 października 2009/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jak wygląda ocenianie wniosków: http://portal.uw.edu.pl/documents/5799051/5942233/4%2864%29lipiec-sierpie%C5%842013.pdf

Strona 18 i dalej.

Mających dodatkowo różne zainteresowania dodatkowe i być może różne pomysły metodyczne, pochodzące z różnych kręgów kulturowych co też rzutuje na ocenę czy interpretację danego zagadnienia co daje odżywczy powiew nowości i porównania z zagadnieniami, do których normalnie by się nie sięgnęło.

Pewność, że do takiego kontaktu dojdzie, jest o wiele mniejsza, niż na seminarium, gdzie jest niemalże zagwarantowana.

To z kolei umożliwia publikacja typu popularnonaukowego - gdzie możliwe jest znacznie luźniejsze podejście do tematu i niejako popuszczenie wodzy fantazji. Co ciekawe często tego typu dysputy na tematy całkiem ważkie prowadzono (głownie z powodu szybszego cyklu wydawniczego publikacji popularnonaukowych co umożliwia jakąkolwiek szybką dyskusję) - pierwsze co mi przychodzi do głowy to dyskusja na temat mazowieckich amazonek doby rzymskiej toczona na łamach Z otchłani wieków.

Żadna publikacja nie da takiej swobody wymiany myśli co dwie godziny siedzenia z kimś przy jednym stole.

No i tego czy w dzisiejszych czasach, przy spadku jakości nauczania wyższego rzeczywiście seminarium może spełniać funkcję kontrolną.

Czemu dobre seminarium, na które uczęszczają sami fachowcy miałoby nie dać takich możliwości? Ja bym Furiuszu oddał połowę swoich zbiorów prac Wyspiańskiego, aby móc raz wybrać się na seminarium prof. Paczkowskiego do ISP PAN, gdzie miałbym przy jednym stole Paczkowskiego, Zarembę, Leszczyńskiego czy też Osękę. Jedna wizyta na seminarium prowadzonym wspólnie przez prof. prof. Kulę, Kochanowskiego i Borodzieja dała mi więcej, niż lektura kilkunastu tekstów napisanych przez specjalistów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Strona 18 i dalej.

Myślałem raczej o informacjach jak to wygląda w praktyce skoro znasz osoby a nie konkretną osobę prof. Kuli.

Pewność, że do takiego kontaktu dojdzie, jest o wiele mniejsza, niż na seminarium, gdzie jest niemalże zagwarantowana.

Ja mam na szczęście nieco odmienne doświadczenia (choć przyznaje, że masz generalnie racje) a by daleko nie szukać osoba którą zapewne kojarzysz pan M. Węcowski i jego świetna książka Sympozjon czyli wspólne picie doczekało się wydania angielskiego nakładem Oxford University Press i nominacji do nagrody im. Runcimana. Książka zawiera bardzo odległe analogie - bo do zwyczajów polskiej magnaterii doby RON. Internet i jego bazy tekstów zasadniczo zmieniają sposób wyszukiwania materiałów i niwelują odległości.

Żadna publikacja nie da takiej swobody wymiany myśli co dwie godziny siedzenia z kimś przy jednym stole.

Z kolei dwie godziny siedzenia nie dadzą nawet setnej części tej dyscypliny umysłowej co konieczność przelania czegoś na papier, już choćby na poziomie faktograficznym.

Czemu dobre seminarium, na które uczęszczają sami fachowcy miałoby nie dać takich możliwości?

Z prostego powodu - pamięć ludzka jest jednak zawodna. Tu po prostu niezbędne jest sprawdzenie w źródłach czy choćby strona faktograficzna się zgadza. Tego przy stoliku na seminarium nie da się zrobić, zwłaszcza przy zagadnieniach nieco bardziej skomplikowanych.

Jedna wizyta na seminarium prowadzonym wspólnie przez prof. prof. Kulę, Kochanowskiego i Borodzieja dała mi więcej, niż lektura kilkunastu tekstów napisanych przez specjalistów.

Chwali się - niemniej co możesz powiedzieć na tej podstawie o konkretnych badaniach prof. Kuli?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Myślałem raczej o informacjach jak to wygląda w praktyce skoro znasz osoby a nie konkretną osobę prof. Kuli.

A to już musiałbyś Furiuszu zgłosić się do instytucji organizującej takie "imprezy". Wątpię czy ktokolwiek z uczestników aż tak dokładnie zapamiętuje wszystkie etapy procesu, żeby potem opowiadać je ludziom nie mającym z tym nic wspólnego.

Z kolei dwie godziny siedzenia nie dadzą nawet setnej części tej dyscypliny umysłowej co konieczność przelania czegoś na papier, już choćby na poziomie faktograficznym. (...) Z prostego powodu - pamięć ludzka jest jednak zawodna. Tu po prostu niezbędne jest sprawdzenie w źródłach czy choćby strona faktograficzna się zgadza. Tego przy stoliku na seminarium nie da się zrobić, zwłaszcza przy zagadnieniach nieco bardziej skomplikowanych.

Nie każda dyskusja historyczna musi skupiać się na skrupulatnym wyliczaniu faktów i opatrywaniu każdego zdania przypisem. Same pomysły co do kierunku prowadzenia badań, aspekty na które warto zwrócić uwagę, analogie do innych okresów i miejsc, koncepcje badawcze. To wbrew pozorom daje dużo. Swego czasu słuchając rozmowy o tym czym są strategie przetrwania (faktów niemalże zero, za to sporo teorii), potrafiłem znaleźć coś dla siebie.

Chwali się - niemniej co możesz powiedzieć na tej podstawie o konkretnych badaniach prof. Kuli?

Daruj Furiuszu, ale to jakiś egzamin? Bo na razie odnoszę dziwne wrażenie, że chcesz mnie złapać na jakimś potknięciu. Nie bardzo tylko wiem po co.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie tak myślę, czysto teoretycznie bo skończone studia mi nie były dane, że seminaria, które sobie chwali Albinos faktycznie mogą być niezwykle cenne i inspirujące. Tylko, że by mogły odgrywać taką rolę muszą je prowadzić o wielkiej wiedzy i odpowiedniej osobowości. Z drugiej zaś strony muszą być tacy, którzy nie chcą się ograniczać do przyswojenia informacji: "kiedy, kto i co".

Tylko, że trzeba sobie zdawać sprawę, że aż tak licznych i odpowiednich kadr to my nie mamy. Stąd takie seminaria na małych, lokalnych uczelniach nie powstaną albo będą jedynie karykaturą tego czym powinny być. I tu wracamy do "folwarcznej wspólnoty" i hierarchiczności.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Z drugiej zaś strony muszą być tacy, którzy nie chcą się ograniczać do przyswojenia informacji: "kiedy, kto i co".

Seminaria o których mówię (nie licencjackie, nie magisterskie, ale doktoranckie, a czasem gromadzące w zasadzie naukowców mających już "dr" przez nazwiskiem), powinny w teorii składać się niemal wyłącznie z tych, co to chcą sobie przyswoić zdecydowanie więcej niż "kiedy, kto i co".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Daruj Furiuszu, ale to jakiś egzamin? Bo na razie odnoszę dziwne wrażenie, że chcesz mnie złapać na jakimś potknięciu. Nie bardzo tylko wiem po co.

Nie, chcę Ci wskazać, w moim mniemaniu oczywiście, błędy w Twoim rozumowaniu plus zaciekawiła mnie informacja o ocenianiu grantów od wewnątrz.

W tym konkretnym przypadku jak w przysłowiu dziad o szydle a bab o motowidle. Wyszliśmy od tego, że publikacja jest najlepszym sposobem oceniania jakości badań naukowców zatrudnionych w różnych instytucjach badawczych. Ty się z tym nie zgodziłeś i jako alternatywę wskazałeś seminarium. Z czym z kolei ja się absolutnie zgodzić nie mogę, pytanie co wiesz o badaniach prof. Kuli po uczestnictwie w prowadzonym przez niego seminarium miało na celu uświadomienie Ci, że na tej bazie nie jesteś w stanie oceniać badań rzeczonej osoby. Żaden egzamin - zwykła dyskusja.

Nie każda dyskusja historyczna musi skupiać się na skrupulatnym wyliczaniu faktów i opatrywaniu każdego zdania przypisem. Same pomysły co do kierunku prowadzenia badań, aspekty na które warto zwrócić uwagę, analogie do innych okresów i miejsc, koncepcje badawcze. To wbrew pozorom daje dużo. Swego czasu słuchając rozmowy o tym czym są strategie przetrwania (faktów niemalże zero, za to sporo teorii), potrafiłem znaleźć coś dla siebie.

Owszem, zgadzam się - niemniej rozprawiając o różnych koncepcjach badawczych warto rozprawiać o owych koncepcjach a nie o tym jak je zapamiętali uczestnicy seminarium (choć i to może być pouczające, nie przeczę), warto też od czasu do czasu sprawdzić założenia tych koncepcji czy do podstaw metodycznych innych nauk. Tego zaś nie da się zrobić bez a) odpowiedniej ilości czas b) odpowiednich narzędzi ero nie da się tego, w praktyce, uczynić na 1.5 czy nawet 2 godzinnym seminarium, a przynajmniej nie na takim poziomie jak przy pisaniu tekstu.

Cóż luźna dyskusja w gronie badaczy bywa inspirująca ale i luźna rozmowa w gronie gimnazjalistów też, tyle, że nie jest to dobry sposób oceniania prac badawczych a przypomnę od tego wyszliśmy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.