Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Furiusz

Łowiectwo a konie

Rekomendowane odpowiedzi

Furiusz   

Czas jakiś temu zainteresowałem się archeozoologią. Teraz tak, po przeczytaniu pracy pani Agnieszki Samsonowicz1, w której to poświęciła ona dosłownie pół strony dzikiemu koniowi, zacząłem się zastanawiać czy jest możliwe udowodnienie tego, że we wczesnym średniowieczu polowano na konie, przynajmniej jeśli idzie o ziemie polskie. Wydawałoby się, ze wszystko jest proste, gdyż domestykacja zwierzyny dzikiej powoduje powstawanie na jej kośćcu zmian morfologicznych rozpoznawalnych w wielu przypadkach gołym okiem (ale również dochodzi do zmian w strukturze kości)2. Wydaje się więc wszystko proste - sprawdzamy czy na danym stanowisku mamy formę morfologicznie udomowiona i formę dziką i odpowiedź na pytanie jest. Niestety jednak koń należy do tych nielicznych zwierząt u których owe zmiany są albo niezauważalne (ew. bardzo niewielkie i nie zawsze wyrażone na kościach) albo ich po prostu nie ma3, co tłumaczone bywa to tym, że tryb życia tych zwierząt przez setki lat nie uległ zasadniczej zmianie. Mamy kilka takich gatunków np lamy i alpaki w Ameryce Południowej.

Czy jest więc możliwe wykazanie, że na konie dzikie we wczesnych wiekach średnich polowano? Dzika forma konia niewątpliwie u nas występowała. Możliwość więc istnieje. Teraz tak, pierwszą rzeczą jest wykazanie na kościach końskich śladów pokonsumpcyjnych - zacięcia od noży czy siekier, związane ze skórowaniem czy też ślady obróbki termicznej. Tu od razu jest problem, wiele starszych publikacji archeozoologicznych w ogóle tego nie zauważa - czasem tylko materiał jest ogólnie oznaczany jako resztki pokonsumpcyjne, ale rzadko jest wyróżniane kości konia i ślady związane z jedzeniem jego, czytelne na kościach. Ślady obróbki takiej zaobserwowano jednak na kościach konia z dwóch stanowisk na pewno (zapewne istnieje ich wiele więcej a ja do nich jeszcze nie dotarłem) : Truszki Zalesie4 i Lembarg5. Na kościach oznaczonych jako końskie, z obu tych stanowisk mamy ślady takie jak zacięcia od filetowania/skórowania czy ślady ognia. Dodatkowo w Lembargu autor opracowania zauważył to, że kości końskie jakie odkopano należą do części atrakcyjnych spożywczo tzn są to kości kończyn (przedniej i tylnej) oraz żeber.

Kolejnym elementem jaki moim zdaniem trzeba by wziąć pod uwagę jest występowanie dwóch gatunków koni na stanowisku. Z czego to wynika - koń był, jest i zapewne będzie zwierzęciem rzeźnym, jednak jeśli na danym stanowisku występują dwa rodzaje konia to można sugerować, ze jeden był koniem używanym przez elitę do jazdy wierzchem czy jako koń bojowy, a drugi przeznaczony był na mięso (niezależnie czy był hodowany czy odławiany). Mamy tez i takie stanowiska - tylko, że niestety nie zawsze są to te same, ja podam przykład grodziska w Brodnicy6, gdzie miałyby występować dwa rodzaje koni jeden o wysokości w kłębie ok 123 cm i drugi o wysokości w kłębie ok 136 cm. Problemów jest tu jednak kilka - mała liczebność próby - nie każda kość nadaje się do prowadzenia tego typu wyliczeń, poza tym należy też wykluczyć kości ew. tego samego osobnika, co w materiale osadowym może i jest raczej bardzo trudne, dalej należy też wykluczyć dymorfizm płciowy - samice są zazwyczaj mniejsze od samców i nie można z tego wyciągać wniosku o istnieniu dwóch gatunków, dodatkowo przydałyby się większe różnice w wysokości tak by wykluczyć zmienność wewnątrz gatunkową tarpana (Lasota-Moskalewska w przywołanym tu artykule pisze, ze tarpan potrafił dorastać do 140 cm w kłębie).

Na koniec chciałbym wskazać, że wydaje mi, ze należałoby skorelować ilość szczątków konia o których domniemywamy, ze na stanowisko dostał się w związku z polowaniem na to zwierzę z ogólną ilością kości dzikich ssaków na stanowisku. O co chodzi, jeśli na stanowisku mamy ogółem powiedzmy 3% kości ssaków dzikich a kości samego konia jest 15% to raczej wykluczyć można, ze doszło do aż takiej specjalizacji w polowaniu tylko na ten jeden gatunek. Założyć raczej należy w takiej sytuacji, że większość z owych 15% to kości koni hodowlanych.

Teraz tak, po co to? W zasadzie może to w jakimś stopniu zmienić nasz ogląd na rolę konia we wczesnym średniowieczu i dzikich zwierząt w gospodarce tego okresu. Wydaje mi się jednak w dużej mierze, że to sztuka dla samej sztuki w dodatku bardzo trudna do udowodnienia. Co o tym pomyśle sądzicie? Być może dyskusja rozwinie się i obejmie łowiectwo we wczesnym średniowieczu jako takie.

---------------------------------------------------------------

1Samsonowicz A., Łowiectwo w Polsce Piastów i Jagiellonów, Wrocław 1991 niestety nie podam konkretnej strony, bo nie pamiętam a nie mam już tej pracy.

2 Lasota-Moskalewska A., Podstawy archeozoologii. Szczątki ssaków, Warszawa 1997, pag 50-77. TU jest głownie o odróżnianiu kości zwierząt dzikich od udomowionych ale opiera się to odróżnianie na owych zmianach właśnie.

3 Lasota-Moskalewska A., Szymczak K., Khudzhanazarov M., A problem of the earliest horse domestication. Data from the neolithic camp Ayakagytma 'The site', Uzbekistan, Central Asia [w] Archaeologia Baltica 11. The horse and man in European antiquity (Worldview, Burial rites and military and everyday life) , Klaipeda 2009 pag 14-22

4 Gałus M., Konsumpcja mięsa i hodowla zwierząt we wczesnośredniowiecznej osadzie w Truszkach Zalesiu woj. podlaskie, Warszawa 2009 - jest to praca magisterska i znów musze się przyznac co do ignoracji jeśli idzie o konkretne strony

5 Makowiecki D., Materiał kostny zwierząt z grodziska wczesnośredniowiecznego w Lembargu, woj.toruńskie [w] Roczniki Akademii Rolniczej w Poznaniu. Archeozoologia 1990 pag 27-39.

6 Sobociński M., Materiał kostny zwierzęcy z wczesnośredniowiecznego grodziska w Brodnicy [w]Roczniki Akademii Rolniczej w Poznaniu. Archeozoologia 1977, pag 81-93

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowo w Lembargu autor opracowania zauważył to, że kości końskie jakie odkopano należą do części atrakcyjnych spożywczo tzn są to kości kończyn (przedniej i tylnej) oraz żeber.

Z całym szacunkiem dla autora: to okolice żeber konia są najmniej atrakcyjne spożywczo,wystarczy zerknąć do jakiegokolwiek podręcznika rozbioru półtuszy końskiej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Celna uwaga. Wezmę jednak w obronę autora - chodziło raczej o kości kończyn zaś poza nimi odkryto na stanowisku i żebra, co autor tylko zaznaczył a w moich notatkach nabrało jak widać innego znaczenia. Także zapewne owa to moja wina.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z badań nad wczesnosłowiańską osadą we Włocławku, które prowadzono na dwu stanowiskach, o odpadach kuchennych.

Stanowisko 1 szczątki kostne

IX-XII wiek:

Koń - 27/0,99%

Stanowisko 2 szczątki kostne

IX-XII wiek:

Koń - 1/1,26%

Według rodzajów kości:

Stanowisko 1

kręgi szyjne 1

kręgi lędźwiowe 4

żebra 1

kość ramieniowa 2

kość promieniowa 1

kości garstka 2

kość miednicowa 1

kość udowa 1

kość piszczelowa 2

kość stępu 6

kość śródstopia 2

kość I członu palca 1

kość trzeciego członu palca 2

rzepka, trzeszczki 2

"Wielkość mierzonych obiektów wskazują na ich przynależność do małych koni, zbliżonych swoją wielkością do konika polskiego opisanego przez Vetulaniego. obserwując kolejno zmierzone obiekty przynależne do poszczególnych ogniw odnóży widzimy, że kość ramieniowa o nasadzie dalszej, której szerokość wynosi 68 mm, szerokość bloczka 64 mm jest najbardziej zbliżona do takiej kości konika polskiego. Natomiast kość promieniowa zachowana w całości jest krótsza od kości konika i tarpana stepowego. Z dwóch nasad dalszych kości piszczelowej jedna szerokością swoją podobna jest do kości konika (szerokość nasady dalszej 60 mm), a druga do kości tarpana stepowego (szerokość nasady dalszej 70 mm)...".

/M. Sobociński "Szczątki zwierzęce z wykopalisk osady wczesnośredniowiecznej we Włocławku", "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu" Nauki Humanistyczno-Społeczne, Z. 33, Archeologia II, Toruń 1969/

Na końcu artykułu bibliografia z kilkoma tytułami co do badań nad szczątkami zwierzęcymi; w tym i koni; w Polsce(m.in. Wolin, Grodno, Gniezno, Kołobrzeg, Wrocław, Jeziorko).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Furiuszu, pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze, choć na wykopaliskach końskich się nie znam, za to koninę, i owszem, jadałem. No i może coś o jedzeniu zwierząt czasem zdarzyło mi się przeczytać.

Jeśli wierzyć Moszyńskiemu ("Kultura ludowa Słowian"), to podstawowym zwierzęciem użytkowym aż do początków XX wieku był wół. Nie koń, ani nawet nie krowa. To właśnie wół był określany w gospodarstwie jako "batko" czy wręcz "ocko" (ojciec). Moszyński notuje jako pewne kuriozum, że starego woła, jak zdechł, w niektórych okolicach grzebano w ziemi, a nie zjadano. Bo ogólnie stare zwierzęta użytkowe, zanim zdechły, zarzynano i jedzono. To była norma. Można sobie wyobrazić od tej normy wyjątki, ale wyjątek to wyjątek.

U mnie w domu, a raczej w ogródku (choć Warszawiak jestem, to jednak był dom z ogródkiem :rolleyes: ) stare kury, jak przestały jajka znosić, szły na rosół. Pamiętam jedną jedyną, która jakoś tak się zżyła z rodziną, że została zakopana w ziemi, nie śmiano jej zjeść.

Więc to, że na szczątkach koni odnaleziono ślady obróbki mechanicznej i termicznej, bynajmniej nie świadczy o tym, że były one hodowane jako zwierzęta rzeźne. Mogło tak być, że konie były zwierzętami użytkowymi (znaczy pod wierzch, czy do zaprzęgu), ale jednak, jak się koń starzał, szedł pod nóż i trafiał na stół.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że Furiuszowi wcale nie chodzi o pytanie czy hodowano konie "pod nóż", czy też, że zjadano je okazyjnie kiedy skończyła się ich przydatność produkcyjna.

Powyższe przypadki dotyczą przecież zwierząt udomowionych i hodowanych, niezaleznie w jakim celu.

Zadał sobie pytanie: czy na dzikie konie polowano.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Secesjonista ma racje mnie interesuje czy na konie polowano, jednocześnie należą mu się podziękowania za znalezienie kolejnego opracowania archeozoologicznego, przyznam, ze w tym czasopiśmie nie szukałem a na pewno się przyda. Natomiast Jancet też zwrócił uwagę na pewien szczegół, chodzi mianowicie o strukturę wieku i płci - może to być pomocne przy ustalaniu czy rzeczywiście struktura umownego stada odpowiada jakiemuś wzorcu polowania lub też nie, np wyspecjalizowane łowiectwo tylko na dorosłe konie płci męskiej. Być może będzie to bardzo pomocne.

Swoją drogą bardzo cieszy mnie odzew, w tym temacie

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Zachęcony, Furiuszu, Twymi słowami, postanowiłem dorzucać dalsze groszaki.

Zdaję sobie sprawę, że głównie Cię interesowało to, czy na konie polowano. Jednak w podanym przez Ciebie tekście znalazła się wzmianka o hodowaniu koni jako zwierząt rzeźnych i do tej wzmianki się odniosłem, co chyba grzechem przeciw forumowej etykiecie nie jest. Przynajmniej taką mam nadzieję, gdyż właśnie na ten temat chcę jeszcze parę słów napisać.

Dość zabawnie zabrzmieć może, że chcę coś wnieść na temat Średniowiecza na podstawie własnych obserwacji istniejących społeczności, jednak nawet w Europie można napotkać ludzi, którzy - jak mniemam - od Średniowiecza jedynie nieznacznie zmienili swe obyczaje. Taki relikt miałem okazje spotkać w 1981 roku wędrując po górach Bałkan, czy - jak kto woli - Stara Planina, pomiędzy masywem Triglava a przełęczą Tża. Wg mych późniejszych dociekań natknąłem się na wpół koczowniczy (dokładniej - stosujący pasterstwo transhumancyjne) lud Karakaczanów - 100% pewności nie mam, ale 99% to tak.

Szli od przełęczy, Najpierw pojawiły się konie, dopiero po jakiejś dobie, może nawet więcej, pojawiły się stada owiec, a z nimi psy i pasterze, odziani w baranice z długimi pastorałami w ręku. Nie znali bułgarskiego, a ich mowa nie przypominała żadnej słowiańskiej.

W tym wątku interesują nas konie. Były to dość małe koniki, może nieco większe od konika polskiego, o bardziej smukłej sylwetce, maści przeważnie kasztanowatej lub cisawej. Dość płochliwe, wydawały się całkiem dzikie, z wyjątkiem jednego ogiera, który wyraźnie był przywódcą stada, a ponadto miał na szyi dzwonek. Ten podchodził do ludzi, jadł chleb z ręki, dawał się dotknąć. Wydawał się większy od pozostałych. Kilka klaczek też było dość śmiałych, chodziły między naszymi namiotami, nie uciekały, ale jednak nie pozwalały się dotknąć. Reszta zachowywała kilkunastometrowy dystans.

Już wtedy zastanawiałem się, do czego im te konie służyły. Były zbyt małe i wątłe, by mogły robić pod wierzch - ci pasterze to naprawdę duże chłopy były, No i szli pieszo, mając tyle koni. Poza tym miały bardzo wklęsłe grzbiety, cecha uniemożliwiająca stosowanie takiego osobnika pod wierzch. Zatem odpada.

Pozostaje pod zaprzęg. Tylko, że widzieliśmy, choć z dość daleka, ich wozy - zparzężone były w woły lub krowy. Przeznaczenia do zaprzęgu wykluczyć nie mogę, ale argumentów za też nie mam. Poza tym pozostaje zdecydowana dysproporcja liczby tych zwierząt do liczby ludzi, którzy tym grzbietem ciągnęli.

Pozostaje trzecia możliwość - były to po prostu konie rzeźne. Jak skończy się wypas w górach i trzeba będzie zejść w doliny, konie pójdą pod nóż. Na mięso i na skóry. Nie wszystkie, klacz zwykle ma jedno żrebię, więc część klaczy i kilka ogierów trzeba zachować dla utrzymania liczebności populacji.

Furiuszu, jest to dla mnie kulturowy szok, do wczoraj nie przyszło mi do głowy, że były to konie rzeźne. Poprzestawałem na konstatacji, że nie wiem, do czego służyły. Ale ta teza wyjaśnia wszystko, więc pewnie jest prawdziwa.

Odniosę się też do łowiectwa koni, ale to jutro lub kiedy indziej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A skąd konstatacja, że: "... w Europie można napotkać ludzi, którzy - jak mniemam - od Średniowiecza jedynie nieznacznie zmienili swe obyczaje"?

I co to ma do polowań?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

A skąd konstatacja, że: "... w Europie można napotkać ludzi, którzy - jak mniemam - od Średniowiecza jedynie nieznacznie zmienili swe obyczaje"?

Ano ta konstatacja, określona jako "mniemanie", wzięła się stąd, że jak widzisz w środku lata ludzi, odzianych w baranice, z wielkimi pastorałami w ręku, przeganiających swe stada po grzbietach trudno dostępnych gór, przy czym ich krowy, woły, kobiety i dzieci towarzyszą im w tej wędrówce, choć trzymają się niżej, tam gdzie o wodę i opał łatwiej, to jakoś tak dochodzisz do wniosku, że ludzie ci niewiele skorzystali z nowożytnych zdobyczy cywilizacji.

I co to ma do polowań?

Bezpośrednio niewiele, ale pośrednio bardzo dużo.

Jeśli jakieś zwierzę jest hodowane na rzeź, to znaczy, że jest uważane za jadalne. W naszej kulturze np. pies, a chyba też i wilk, uważane były za niejadalne, natomiast borsuk i owszem, a jeż - zależy od pyska, jak miał pysk podobny do psa, to nie, a jak do borsuka - to do gara (to też z Moszyńskiego). Z tego, co tu napisaliśmy, jednoznacznie wynika, że koń jest jadalny, a nawet można go hodować na rzeź.

Z drugiej strony, mówiąc o łowiectwie w Średniowieczu, należy raczej wyobrażać go sobie podobnie, jak pozyskiwanie dzikiej zwierzyny odbywało się "wśród ludu" w czasach, będących przedmiotem zainteresowania Moszyńskiego, czyli w początkach XX wieku, oraz jak nierzadko odbywa się i dziś, czyli jako coś, co nazywamy obecnie kłusownictwem, a nie myślistwem. Te wszystkie wnyki, paści i pułapki były może i nie takie proste w kostrukcji, jak dzida i topór, a nawet łuk, ale na pewno korzystanie z nich wymagało mniej wysiłku.

Taki sobie tarpan to BYŁO bydlę nieco większe od sarny i dzika, ale też i nieco mniejsze od jelenia czy łosia. Skoro zastawiano wnyki, paści, pułapki i na sarny, i na jelenie, dzikie konie łapły się i w jedne, i w drugie. A jak się złapały, to - skoro były i są uważane za jadalne - to je zjadano.

Furiuszu - zapewne nigdy nie dowiemy się, czy konstruowano specjalne pułapki na dzikie konie, jednak trudno uwierzyć, że akurat konie starano się w szczególny sposób oszczędzić.

Może powinieneś odwrócić swój tok dowodzenia i, zamiast szukać dowodów na to, że na konie polowano, poszukać argumentów, dowodzących, że się to nie działo. Obawiam się, że to będzie zbiór pusty.

Pozdrawiam serdecznie

J.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Moja praca jeszcze się tworzy więc teraz tylko częściowa odpowiedź. Rzeczywiście ważne jest by ustalić czy kości konia dostały się na dane stanowisko w wyniku hodowli (na mięso czy pod wierzch albo do zaprzęgu) czy też w wyniku odławiania zwierzyny. Jako, że morfologia kości na to nie pozwala (tak jak i u innych udomowionych koniowatych, czytaj osioł- temat już jest, a w przeciwieństwie do innych zwierząt udomowionych), trzeba próbować w jakiś inny sposób to wyznaczyć.

odnosząc się zatem do propozycji hodowli konia na mięso, w warunkach wczesnego średniowiecza. W przeciwieństwie do mojego promotora, ja byłbym bardzo sceptyczny. Czemu? Patrząc na inne stanowiska takie jak choćby Radom1, Busówno2, Gwieździno3 czy Gorzędziej4 wynika, ze zwierzęta hodowane na mięso (najczęściej świnia), zabijane były tuż przed osiągnięciem dojrzałości i wcześniej. Na materiale kostnym wyznacza się to na kilka sposobów np stopień zrośnięcia nasad i trzonów kości długich, ich porowatość etc. Wynika to z tego, ze w momencie osiągnięcia dojrzałości, osobniki są największe i w zasadzie przyrost mięśni nie następuje (przyrasta słonina - oczywiście w wielkim uproszczeniu), jest to więc najkorzystniejszy moment do uboju zwierząt hodowanych wyłącznie na mięso i to się nam potwierdza na wielu stanowiskach. Wracając do mojej awersji do tezy o hodowli konia we wcześniejszym średniowieczu właśnie na mięso, stwierdzić trzeba, ze wynika ona z tego, że koń dojrzewa bardzo późno. Dla porównania świnia dojrzałość osiąga ok 1,5 roku a bydło ok 1 roku, owca jeszcze mniej o tyle koń dojrzałość ma osiągać po 3 latach. taka hodowla byłaby zatem nieopłacalna bo w czasie pozwalającym na wyhodowanie trzech krówek my wyhodowalibyśmy jednego konia. To główna podstawa moich obiekcji. Jedyną grupą zdolną zatem pozwolić sobie na takie "marnotrawstwo" czasu i środków byłaby elita/arystokracja, ci zaś z powodu swojego majątku i władzy mogli sobie pozwolić na lepsze mięso (np. niedźwiedzie łapki).

Spodziewać by się było można, że konie zabijano i zjadano gdy już nie nadawały się do dalszej eksploatacji pod wierzch czy jako siła pociągowa. To by z kolei sugerowało nam, ze na stanowiskach mielibyśmy do czynienia jedynie z końmi starymi, jak gdyby już "zużytymi". Tu przytoczę przykład Kałdusa, gdyż stanowisko (a w zasadzie stanowiska) to jest niezwykle interesujące ze względu na bardzo dobre opracowanie materiału kostnego i jego publikację5. Wiek u konia oznaczono w 233 przypadkach. Mamy 12 koni w wieku od 0 do 2 lat oraz 20 koni w wieku powyżej 18 lat i 26 w wieku od 14 do 18 lat. Najliczniejsza jest natomiast grupa 3-6 lat i 6-10 lat kolejno 64 przypadki i 87 przypadków. Jeśli mielibyśmy do czynienia z hodowlą konia na mięso, mielibyśmy najliczniejszą grupę od 0 do 2 lat, jeśli zaś z szlachtowaniem koni "wyeksploatowanych" to najliczniejsza powinna być grupa powyżej 14 lat. Najliczniejsza jest natomiast grupa w wieku od 3 do 10 lat a więc grupa powiedzmy najbardziej przeznaczona do pracy - zbyt długo trzymana by teraz ja oddać do uboju, zbyt młoda by być już "zużytą". Dodam, ze świnia na tym stanowisku najliczniej reprezentowana jest w przedziale 12-16 miesięcy a więc przedziale typowym dla hodowli pod mięso. Dla porównania dzik najliczniej reprezentowany jest w przedziale wiekowym 25-36 miesięcy (dojrzałość ma osiągać między 12 a 20 miesiącem), co wskazywałoby nam, że pod względem struktury wieku koniom jest bliżej do zwierzyny łownej (dzik) niż hodowlanej (świnia).

Dodać trzeba tylko, że na stanowisku występują dwie formy konia a rozpiętość wielkości waha się od 112 cm w kłębie do 150 cm - jasnym jest zatem, ze mamy tu dwa rodzaje koni. To oczywiście nie dowód ale bardzo dobra wskazówka co do odpowiedzi na pytanie które sobie postawiłem.

Co do stwierdzenia, ze dziki koń był nieco większy od sarny - był dużo większy. Sarny wczesnośredniowieczne wiele wielkością nie różniły się od współczesnych (dokładnych badań Ci nie przytoczę ale w ciągu tygodnia będę mógł je odnaleźć), zaś sarna dorasta maksymalnie do ok 90 cm w kłębie i 40 kg wagi, podczas gdy dziki koń (czy koń przewalskiego ale ten jest nieco większy) ważyły raczej koło 200 kg i więcej. Od łosia było zaś zdecydowanie mniejsze - łosie zaczynają się do ok 150 cm w kłębie i 500 kg wagi (czyli większy od "araba" i to znacznie). To zresztą sprawiło, ze jelenie, dziki, łosie czy dzikie konie były uznawane dawniej za zwierzęta z kategoria maiores zaś sarny i inne za minores. Później zaś pojawić się miała kategoria pośrednia przeznaczona właśnie na sarnę.

Ja staram się udowodnić przede wszystkim na bazie materiału osteologicznego, ze na konie we wczesnym średniowieczu polowano. Biorąc do ręki jakiekolwiek opracowanie archeozoologiczne, zwłaszcza starsze, to koń jest tam traktowany wyłącznie jako zwierze hodowlane, ja natomiast chciałbym wykazać, że materiał ten pozwala nam na wnioskowanie, ze i na ten gatunek polowano. Jedynie jedna nowa praca prof. Lasoty-Moskalewskiej i druga jej uczennic dr A.Gręzak i J.Piątkowska-Małecka, wskazują na taką możliwość (ale w zasadzie bez podawania przyczyny dlaczego tak sugerują)

Ostatnio wpadła mi praca do łapek w której autor odróżnia konie dzikie od hodowlanych na podstawie kopyt. jest jeden problem, autor jest Amerykaninem i jako dzikie konie badał mustangi. Mimo wszystko może to być ciekawa próba.

1 Krysiak K., Lasota-Moskalewska A., Świeżyński K., Analiza zwierzęcych szczątków kostnych z wczesnośredniowiecznej osady w Radomiu [w:] Archeologia Polski z2, 175

2 Lasota-Moskalewska A., Szczątki zwierzęce z wczesnośredniowiecznego grodziska w Busównie, gm. Wierzbica [w:] Sprawozdania Archeologiczne, Kraków 2008, pag 381-389

3 Sobociński M., Materiał kostny zwierzęcy z grodziska w Gwieździnie [w:] RARP. Archeozoologia 1977, pag 63-77

4 Kubasiewicz M., Szczątki zwierzęce z wczesnośredniowiecznego stanowiska nr1 w Gorzędzieju [w] Materiały Zachodniopomorskie 1964

5 Makowiecki D., Wczesnośredniowieczna gospodarka zwierzętami i socjotopografia in Culmine na Pomorzu Nadwiślańskim [w:] Mons Sancti Laurentii t6, Toruń 2010, zwłaszcza pag 71-75

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Furiuszu, o końskich wykopaliskach nie wiem nic, o chowie koni wiem conieco, ale też specjalistą nie jestem. Wszystko, co mogę powiedzieć, to tak na "słuch, logikę i zdrowy rozsądek". Możesz dyskusję ze mną potraktować jako pożyteczną zabawę, trening przed dyskusją z promotorem.

Nie przekonałeś mnie, że nie istniał chów hodowla koni rzeźnych, a przynajmniej chów koni na rzeź. Po części dlatego, że na własne oczy widziałem stada koni, które do innych celów się ewidentnie nie nadawały, więc drogą wykluczenia należy uznać, że były przeznaczone na rzeź.

Oczywiście Twój argument, że nie warto chować konia na mięso, bo tę ilośc mięsa, którą koń osiągnie po 3 latach, krowa będzie mieć po roku, w całości przyjmuję. Hodowla koni rzeźnych mogła rozwinąć się tylko w bardzo specyficznych warunkach. Np takich, jakie zaistniały u opisywanych przeze mnie Karakaczanów w górach Bałkan.

Dlaczego mieli te konie na rzeź? Bo krów nie da się wypasać na górskich halach prawie na 2000 m npm. Trawa za słaba, noce za zimne, a pokonywane odległości powodowałyby, że krowy czy woły by tam chudły. Owce i owszem. Ale owce wymagają pilnowania. Jeśli jest ograniczona liczba pasterzy, to i liczby owiec nie można zwiększyć ponad miarę. Konie natomiast pasły się same, bez dozoru, ani człeka, ani psa. To taki zysk mały, ale przy niemal zerowych nakładach.

Jeśli takie półdzikie stada koni rzeźnych istnieją w Europie dziś (przynajmniej jedno), zasadnym jest przyjąć, że istniały i w Średniowieczu, i to pewnie częściej. Porzucone ziemie w uprawie wypaleniskowej, odległe ugory w dwupolówce zdają się być dobrymi terenami, na których warto takie stado osadzić. Ale zapewne było to zjawisko marginalne w porównaniu do hodowli rogacizny i trzody chlewnej. Z podanych przez Ciebie danych, dotyczących wieku koni, badanego na podstawie kości, wynika, że ok. 10% koni ginęło (było zarżniętych?) w wieku 2-3 lat. To sporo i to dość dobrze pasuje do natury domniemanego przeze mnie zjawiska.

Podsumowując - teza, że w Średniowieczu konie hodowano głównie na rzeź, byłaby bardzo trudna do obrony. Ale teza, że w Średniowieczu w ogóle nie hodowano koni na rzeź też jest raczej nie do obronienia. Hodowano, ale mało. I to raczej z biedy, niż z bogactwa.

Jednak Ciebie głównie interesuje to, czy na konie w Średniowieczu polowano, czy nie. Spróbuję wystąpić tu w roli advocatus diaboli, czyli będę wyszukiwać kontragumenty, choć z Twą tezą się całkowicie zgadzam.

W tej roli będąc, kwestionuję Twoje argumenty, dotyczące wieku koni. Faktycznie - dzisiejszy koń pierwsze dwa lata biega sobie swobodnie, w trzecim zaczyna być przyuczany pod siodło i do zaprzęgu, co trochę trwa, bo chodzi nie tylko o wyrobienie nawyków, ale także o wzmocnienie określonych partii mięśni czy kości. Maksimum wydajności uzyskuje gdzieś w 6 roku życia, a może i później, i podobny poziom trzyma przez lat kilka, jeśli jest chowany w dobrych warunkach. To co piszę, nie dotyczy koni wyścigowych, to zupełnie inna bajka. Piętnastoletni koń to zwierz już nieco sędziwy, choć nadal użyteczny, szczególnie w jeżdżeniu rekreacyjnym. Po 20-tce to już jednak starość, choć zdarzyło mi się jechać na 25-latku bodajże.

Może ktoś bieglejszy moje informacje skoryguje, zootechnikiem nie jestem. Ale raczej faktem jest, że mediana wieku koni, których kości znaleziono w opisanym przez Ciebie miejscu, znajdująca się w przedziale 7-10 lat (raczej koło 9-u, choć to trudno stwierdzić na podstawie tych danych) pokrywa się z wiekiem maksymalnej użyteczności konia. A któż by konia w takim wieku zarzynał?

Tylko że tak to wygląda w przypadku koni, używanych do jazdy rekreacyjnej i dobrze utrzymanych. Już te sportowe, nawet z WKKW, nie mówiąc o konkursach potęgi skoku czy wyścigach, tak długo często nie pociągną. A konie używane do ciężkich prac?

Z niegdysiejszych rozmów przy wódce z bieszczadzkimi wozakami wiem, że koń w takich warunkach pracy, jakie tam panują, wytrzymuje rok, może dwa. Informacja ta powtórzyła się w serii reportarzy o usuwaniu skutków "kalámity", czyli gigantycznego wiatrołomu, który miał miejsce w słowackiej części Tatr Wysokich parę lat temu.

Obawiam się, że warunki pracy konia w Średniowieczu były bardziej zbliżone do tych z Bieszczad czy Tatr, niż do rekreacyjnej jazdy eleganckiej młodzieży z warszawki, krakówka czy innych środowisk. Więc wiele z nich przed 10-ym rokiem życia było już na tyle wyniszczonych, że nadawało się tylko na rzeź.

Natomiast parę innych argumentów na rzecz Twojej tezy o polowaniu na konie też można znaleźć. Tyle że przedtem musimy dokonać paru uzgodnień.

Czy zgadzasz się z tezą, którą ja poznałem od Moszyńskiego ("Kultura ludowa Słowian"), że łowiectwo przed wiekami to przede wszystkim łowienie zwierząt przy użyciu róznych pułapek, a nie zabijanie ich bronią z wykorzystaniem siły własnych mięśni? Moszyński stosuje metodę, polegającą na tym, że bada stosunki panujące w najbardziej zpadłych wsiach Polesia, Białorusi, Ukrainy, Podlasia czy Kaszub na początku XX wieku, zwykle korzystając z relacji najstarszych osób, i tak uzyskany obraz ekstrapoluje wstecz o kilkaset czy nawet 1000 lat - podobnie jak ja zrobiłem z moimi Karakaczanami. Metoda ta mi wydaje się być rozsądną, ale nie wiem jak się do niej ustosunkowuje współczesna nauka, a Ty w szczególności.

Kolejna rzecz to te rozmiary. Ja napisałem, że dziki koń jest "nieco" większy od sarny, Ty sprostowałeś, że nie "nieco", ale "znacznie". Ok, nie kłóćmy się o ten wyraz. Faktycznie, w masie ciała różnica zdaje się być ogromna, choć we wzroście już nie tak wielka (kozły sarny dochodzą do 90 cm w kłębie, dzikie konie dochodziły do 120 cm). Pytanie do Ciebie brzmi - czy zgadzasz się z tezą, że choć dzikie konie były znacznie większe od saren i dzików, a też znaczne mniejsze od łosi i jeleni, ich rozmiary były takie, że łapały się w pułapki zastawione na sarny, dziki, jelenie i łosie?

Jeżeli w powyższych kwestiach się zgadzamy, to znaczy, że zgadzamy sie w tym, że na konie w Średniowieczu polowano, przynajmniej przy użyciu pułapek kłusowniczych. Problem może być w tym, że to nie my mamy uzgodnić poglądy, tylko że trzeba przekonać promotora i recenzenta. Myślę, że i w kołach myśliwskich, i parkach narodowych możnaby szukać potwierdzenia, że z jednej strony sarny i dziki, a z drugiej łosie i jelenie łapią się w podobne pułapki. Jeśli tak, to dzikie konie też by się łapały. Więc łowienie koni moglibyśmy uznać za... no może nie udowodnione, ale bardzo silnie uzasdnione.

Kolejna sprawa to wielkość tych koni, których kości w siedzibach ludzkich odnaleziono. Piszesz, że ich wzrost w kłębie wahał się od 120 do 150 cm i sugerujesz istnienie dwóch linii - koni niskich i koni wysokich.

Jeśli to jest potwierdzone, to trzeba sobie zadać pytanie, co to za konie niskie. Przy tak mikrej posturze nie mogły służyć pod wierzch, a i ich uzyteczność w zaprzęgu była raczej organiczona. Toć to osły są znacząco wyższe. Jeśli nie były użytkowe, to mogły być albo rzeźne, albo odłowione. Jest to więc mocny argument na rzecz łowiectwa koni, o ile odsetek kości koni niskich jest znaczny.

Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, jeśli w czymkolwiek byłem pomocny.

JC

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wnioski mogą prowadzić na manowce... Furiusz napisał, że szczątki świń reprezentowane są głównie przez typy w wieku 12-16 miesięcy, poddał też że krowa osiąga dojrzałość około roku, zatem ekonomiczniejszym jest jej hodowla niż konia (: oczywiście na mięso).

Tyle, że...

wnioskować by zatem należało, że większość szczątków krowy winna być na ogół reprezentowana w granicach 12 miesięcy, tymczasem badania z sześciu stanowisk w Kałdusach (z 1967 i 1968 r.) pokazują, że ich szczątki to głównie zwierzęta trzyletnie i starsze.

/za: I. Krenzowa "Pożywienie mięsne ludności kultury łużyckiej w okresie halsztackim i prapolskiej w okresie wczesnośredniowiecznym w Kałdusie", "Acta Universitatis Nicolai Copernici" Archeologia VI, z. 110, Toruń 1980/

Podobnie jest z badaniem materiałów ze wczesnośredniowiecznego Jedwabna, a świnia wykazuje duże zróżnicowanie: poniżej roku jak i powyżej trzech lat.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Wynika to z tego, ze w momencie osiągnięcia dojrzałości, osobniki są największe i w zasadzie przyrost mięśni nie następuje (przyrasta słonina - oczywiście w wielkim uproszczeniu), jest to więc najkorzystniejszy moment do uboju zwierząt hodowanych wyłącznie na mięso i to się nam potwierdza na wielu stanowiskach.

(....)

Zależy jednak jaki był cel hodowlany, dla znacznie późniejszych wieków Andrzej Wyczański podaje:

"... ówczesna hodowla świń była nastawiona raczej słoninowo. W tym celu specjalnie tuczono wieprze, najczęściej przy młynach, by uzyskać tzw. połcie, czyli połówki słoniny z mięsem (...) Jedzono również prosięta, ale dostarczały one mięsa bardzo niewiele, natomiast bicie świń zdarzało się rzadziej, gdyż trzymano je głównie w celach hodowlanych".

/tegoż, "Studia nad konsumpcją żywności w Polsce w XVI i pierwszej połowie XVII w.", Warszawa 1969, s. 19/

Próbę oszacowania wagi tuszy mięsnej podjął:

M. Sobociński "Spożycie mięsa na wczesnośredniowiecznym grodzie w Bonikowie, pow, Kościan", Kw. Hist, Kult. Mat. t. 9, z. 4, 1961

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Niechętnie wracam do tego tematu aczkolwiek jest po co. W Wielkiej Brytanii mają pewien problem - mianowicie wiadomo, ze konie zniknęły stamtąd (dzikie konie) koło 9000-8000 lat aC, po czym ponownie pojawiły się koło 4000 aC. Nie do końca wiadomo czy były udomowione czy dzikie (bo mogło być i tak, ze konie te zdziczały), mniejsza o to. Bendrey1 wpadł na pomysł by sprawdzić jak się ma stosunek izotopu strontu w kościach końskich (konkretnie szkliwie zębów) do podłoża geologicznego konkretnego stanowiska, po to by sprawdzić czy konie były lokalnie hodowane czy też sprowadzane z jakiś odleglejszych terenów. Chodzi o to, ze w okresie przed osiągnięciem dojrzałości chłoniemy z otoczenia wraz z pokarmem różne izotopy. Stront ma to do siebie, że jego występowanie w glebie jest dość zróżnicowane (i pewnie łatwo pod tym względem badać kości). Chłonięcie tego izotopu kończy się wraz z uzyskaniem dojrzałości, można zatem sprawdzić czy izotop strontu i jego poziom odpowiada lokalnym warunkom glebowym czy też nie - czyli czy koń urodził się i spędził pierwsze lata swojego życia gdzieś indziej (wybaczcie ogólność etc - dopiero uczę się tej metody). Jako wskaźników używa się wartości pozyskanych z kości gryzoni głownie - są niewielkie, krótko żyją i raczej nie przemieszczają się na duże odległości w związku z tym stosunek izotopów strontu w ich kościach czy zębach powinien odpowiadać lokalnemu podłożu glebowemu.

W przypadku opisywanych badań przebadano w ten sposób zęby koni z Rooksdown w Hempshire. Okazało się, ze konie te były sprowadzane z odleglejszych terenów w grę wchodzi Walia, Szkocja i kontynent, a wszystko dzieje się w środkowej epoce żelaza. To oczywiście nic nie musi oznaczać gdyż sprowadzona mogła zostać jedynie część stada (i kości/zęby tychże się zachowały). Być może dalszy rozwój metody coś nam tu powie, póki co ciekawy przyczynek do rozważań.

1 Bendrey R. et al., Patterns of Iron Age Horse Supply: an analysis of strontium isotope ratios in teeth [w:] Archaeometry 51/2009 p. 140-150

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.